PrZeMeK Z.
04.01.2007 17:18
Czy jesteśmy pokoleniem prześmiewców? Czy wszystko musimy wyśmiać, wyszydzić, ze wszystkiego zakpić?
Jednymi z najczęściej odwiedzanych stron internetowych są te z wszelkiej maści śmiesznostkami - zabawnymi filmikami, śmiesznymi piosenkami, komicznymi tekstami... Internauci celują w wyśmiewaniu niemal każdego newsa na Onecie czy innej Interii. Ludzie, którzy spotykają się np. w szkole, najchętniej dzielą się ze sobą mniej lub bardziej śmiesznymi opowieściami o życiu swoim lub innych.
Nie twierdzę, że powinno się tylko poważnie dyskutować, w końcu śmiech to zdrowie. Ale czy nie popadamy w przesadę? Czemu wyśmiewamy każde potknięcie, wyczekujemy na czyjąś pomyłkę i robimy z niej pośmiewisko, czemu uwielbiamy rechotać przed ekranem, oglądając mylącego się ministra albo cokolwiek innego?
Wygląda to tak, jakby śmiech miał przysłonić wszystko. Dlaczego tak lubimy wyśmiewać?
Qbek_Wredniak
04.01.2007 18:15
Im glosniej dana osoba smieje sie z kogos tym glosniej beczy jak ktos zasmieje sie z niej.
Skaranie Boskie
04.01.2007 20:21
Kiedy człowiek opowiada o czymś dla niego trudnym, robi to z uśmiehem na ustach. Zauważyliście? Rodzice mojego kumpla zamierzają się rozwieść - on się z tego śmieje. Ktoś jest zagrorzony - mówiąc o tym uśmiecha się. Według mnie ludzie robią tak dlatego że chcą te sprawy od siebie odsunąć. Prubują odwrucić sprawy w żart, zacząć się z nich śmiać po to, żeby przekonać siebie że to nic warznego. To dla niektórych metoda samoobrony lub ucieczki przed niechcianymi myślami i zamartwianiem się. Ludzie opowiadają o czymś złym, śmieją się, a potem płaczą po nocach. Też tak miałam.
Człowiek wyśmiewa aby nie wyśmiewano jego. To atak będący sam w sobie obroną. Po co mówić o sobie? A nuż okaże się że jest powód by mnie wyśmiano? Lepiej zawczasu wyśmiać kogoś innego. Sposób na zatuszowanie kompleksów. "Jestem ponad to" a tak naprawdę kulę się w sobie bo boję się jakiejkolwiek krytyki. Domena ludzi o niskiej samoocenie.
LilienSnape
04.01.2007 22:07
u mnie ta sama sytuacja ... rodzice mojego kumpla się rozowdzą. a on ostatnio wyskoczył z tym tak nagle jakby nigdy nic uśmiechnął się przy tym, ale było widać, że jest mu z tym źle. Widocznie musial to powiedzieć, ale bał się, że go wyśmiejemy więc wolał sam pokazać, że jego to śmieszy ; /... z reszta ja go troche rozumiem bo byłam w takiej samej sytuacji i nie chciałam pokazać, że jest mi źle . Rzeczywiście jesteśmy dziwnym pokoleniem ; p Śmiech to dla nas pewien rodzaj obrony ; / W sumie to szkoda, że nie potrafimy mówić otwarcie o tym co nas męczy i sprawia przykrość ; /
Nie o to chodzi. Nie przyszło Ci do głowy, że uśmiechnął się, żeby pomóc sobie samemu? Żeby nabrać dystansu? Smutno mu tak czy inaczej. Lepiej, że się uśmiecha. Tak myślę.
Trzeba szydzić i trzeba się śmiać. Ale nie wolno szydzić ze wszystkiego. 'Tabu' to nie jest brzydkie słowo. I niektóre tabu powinny zostać. Śmianie się z Kononowicza na przykład jakoś mnie nie bawi, bo ten człowiek nie jest normalny. Czy nikt tego nie widzi?
jest w tym coś, że bał się reakcji innych. nie dlatego, że byście go wyśmiali- wiadomo, że nikt nie będzie śmiał się z kogoś, kogo rodzice się rozwodzą. ale ludzie sami nie wiedzą jak zareagować w takich sytuacjach- dlatego łatwiej się zaśmiać, by je rozładować.
zawsze najłatwiej się zaśmiać albo wyśmiać kogoś, kiedy chce się coś ukryć. ale co do tego pierwszego to wcale nie zawsze takie najgorsze wyjście.
tzn. tak mi się wydaje.
Czemu wyśmiewamy? Bo to znaczy, że ktoś jest gorszy od nas. Bo ktoś się potknął, źle coś powiedział, jest grubszy, bardziej niezdarny. Bo czujemy się panami, ten kto kogoś wyśmiewa jest ważny. Ma władzę nad danym człowiekiem, bo wpływa na jego samopoczucie. Bo wyśmiewamy się z rzeczy, na których nam nie zależy - więc jeśli wyśmiewamy kogoś, pokazujemy jak mało on nas obchodzi. A im ludzie nas mniej obchodzą tym czujemy się fajniejsi. Bo o nas zabiegają, a nie my o kogoś. Smutne.
A ja zabiorę się z innej beczki. Ostatnio czytałem ciekawy artykuł (niestety nie pamiętam gdzie), w którym analizowano humor różnych europejskich krajów. Nie przynudzając, powiem tylko, że według autorów - im bardziej naród i ludzie zakompleksieni, tym bardziej boją się i nie pozwalają sobie na śmianie się z wielu rzeczy, a im bardziej dany kraj jest rozwinięty, technologicznie, kulturowo, czyli ogólnie - cywilizacyjnie dalej posunięty - tym łatwiej przychodzi mu śmianie się z tematów tabu, zaś tym trudniej tworzy on takie tematy. Myślę, że jest to zrozumiałe i świadczy o pewności siebie. Z drugiej strony - wiem, że śmiech bardzo (BARDZO) często jest związany z innymi emocjami, których nie chcemy, bądź nie potrafimy ujawniać i służy tylko do zamaskowania: niepewności, zagubienia, samotności, smutku czy gniewu...
Wydaje mi się, że najważniejsze jest, żeby śmiać się ze śmiechu, czy szczęścia, a nie przykrywać nim innych emocji, które w nas siedzą. I wtedy będzie git ;p
najważniejsze to umieć śmiać się z siebie samego.
PrZeMeK Z.
05.01.2007 00:21
Macie rację. Śmiech to najczęściej obrona przed wyśmianiem. Nie do końca chodziło mi o wyśmiewanie się z polityków, bo to - przy obecnej sytuacji - zdrowy odruch i dowód pewnego krytycyzmu. Miałem raczej na myśli to, o czym również pisaliście - o śmiech i wyśmiewanie na gruncie bardziej prywatnym, osobistym.
I muszę się zgodzić z Sihają, że to smutne, ale często śmiejemy się, by samemu poczuć się lepszym.
Napiszę trochę nie na temat, ale... Mierzi mnie, kiedy widzę, w jak prymitywny sposób ludzie czasem zaspokajają swoje psychiczne potrzeby. Np. kiedy matka w pizzerii mówi do (od razu widać, że najedzonego) dziecka: "Mamusia zapłaciła za pizzę, dba o ciebie, a ty nie chcesz jeść?" - dziecko smutnieje i z niechęcią zaczyna jeść tę pizzę, a matka czuje się wartościowsza, bo dba o dziecko. Albo kiedy kolega wyśmiewa każde potknięcie drugiego kolegi, a na śmiech z jego własnych potknięć reaguje złością i obelgami - i już czuje się lepszy. Nie znoszę tego.
Wracając do tematu - dziwne z nas pokolenie. Nastawione na ciągłą radość, przyjemność, wesołość. Byłem świadkiem, jak kolega przygotowywał imprezę i goście, którzy przyszli nieco wcześniej, tkwili w niezręcznym milczeniu, a wszelkie próby nawiązania rozmowy to było rzucanie żartów. Nikomu nie przyszło do głowy zapytać o coś zwykłego, niebudzącego śmiechu - choćby o nowy motocykl, innych gości itp. Dziwne to wszystko.
I jeszcze jedno dziwne zachowanie. Kiedy ktoś opowiada jakąś zabawną historyjkę, śmieją się nawet ci, którzy jej nie słyszeli. Bo śmiać się wypada. Brak reakcji budzi złośliwe komentarze albo przylepia plakietkę "Nudziarz".
QUOTE
Śmianie się z Kononowicza na przykład jakoś mnie nie bawi, bo ten człowiek nie jest normalny. Czy nikt tego nie widzi?
Ja widzę. Przyznaję, kiedyś, na początku, śmiałem się z niego, bo uważałem to za jakiś żart. Teraz czuję tylko niesmak, gdy widzę, co robią z tym człowiekiem.
Dwóch chłopaków z mojej klasy chwaliło się dziś, że zdobyli numer telefonu do Kononowicza i wydzwaniali do niego, by go przedrzeźniać. Śmiech był huraganowy.
QUOTE
Wracając do tematu - dziwne z nas pokolenie. Nastawione na ciągłą radość, przyjemność, wesołość.
Oto pewna forma, jaką narzuca nam społeczeństwo. Zachowujemy się tak, jak zachowuje sie większość. Bo po co posługiwać się własnym rozumem? Przecież tak jest łatwiej.
Z drugiej strony - może właśnie tak współczesny człowiek reaguje na smutną, ciemną stronę swojego życia. Maskujemy smutek śmiechem. Tylko właściwie, dlaczego? Dlaczego nie chcemy by inni wiedzieli o naszych zmartwieniach? Przecież smutek jest jak najbardziej rzeczą ludzką, czemu więc zatem wypierać się części naszego człowieczeństwa? Znowu wpływ społeczeństwa. Człowiek jest w nim biedny, ale bez niego nie byłby człowiekiem. Biedni jesteśmy. A ja już nie rozwijam tego tematu, bo znów dojdę do pytań na które nie znam odpowiedzi.
Często śmiech jest pozą. Jesteśmy w towarzystwie. Czujemy, że nie pasujemy do niego, ale śmiejemy się z tego samego co oni, aby zostać zaakceptowanym. Nie mamy na tyle odwagi by powiedzieć NIE i pójść własną drogą - wracamy do niskiej samooceny. Stąd się wszystko bierze. Także śmiech jako sposób na wyszydzenie kogoś. Chęć poczucia się lepszym, dowartościowania się powoduje, że nieświadomie (lub świadomie) krzywdzimy innych. Nie mówię tu o wyśmiewaniu ludzi, którzy naprawdę znaleźli się na niewłaściwym miejscu z niedostatecznymi możliwościami (czyżby politycy?). Czasem na to, co pokazują media nie wiadomo jak zareagować - płaczem czy właśnie śmiechem.
Nie przesadzajcie. Jest kulturowa norma, żeby się nad sobą nie użalać przy ludziach. Pokrywa się to śmiechem. Jak to sobie inaczej wyobrażacie? Każdy do każdego z sercem na dłoni? Po to są przyjaciele, żeby przed nimi zdjąć maskę. Ale i oni potrafią pomóc często właśnie śmiechem. Nie z naszego nieszczęścia tylko wogóle. Zwykłym śmiechem.
Trzeba zróżnicować "śmianie się" a "wyśmiewanie". A niestety często skłaniamy się ku temu drugiemu.
QUOTE(Katon @ 05.01.2007 02:05)
Nie przesadzajcie. Jest kulturowa norma, żeby się nad sobą nie użalać przy ludziach. Pokrywa się to śmiechem. Jak to sobie inaczej wyobrażacie? Każdy do każdego z sercem na dłoni? Po to są przyjaciele, żeby przed nimi zdjąć maskę. Ale i oni potrafią pomóc często właśnie śmiechem. Nie z naszego nieszczęścia tylko wogóle. Zwykłym śmiechem.
A kto tu mowi o popadanie w skrajności?
Tłumienie własnych emocji, maskowanie uczuć jest po prostu niezdrowe. Nie mówię tu o wyżalaniu się komu popadnie, bo to faktycznie nie na miejscu. Często spotyka się ze zwykłą obojętnością i bezradnością osób postronnych, co jest zupełnie naturalne. Ale nie o tym mowa. Nikt nie jest wiecznie wesoły i nie ma wiecznie dobrego humoru, a sporo chce za takich uchodzić.
Hm, ja szczerze powiedziawszy widzę trochę inny problem. O ile w samym smianiu go nie widze, to w wysmiewaniu jak najbardziej, ba sam w tym uczestnicze (z obu stron). Powstaje nam pokolenie tak zwanych cynicznych hejterow. Ktorzy wszystko krytykuja, wszystkiemu sa przeciwni, bez krzty zastanowienia czy zainteresowania sa gotowi wydac werdykt. No i sa przy tym bezczelnie wredni. O ile rozumiem ze glupote mozna wysmiewac (glupotwa w prostocie to juz inna sprawa), ale roznych emocji itd. niebardzo. Młody człowiek co raz czesciej musi byc tylko i wylacznie blystkotliwy, by w towarzystwie umiec odbic argument, w ciety sposob zripostowac (ale nie cos a'la wujek Staszek).
Szczerze mam juz tego dosc, nie mozna sie czasem slowem odezwac bo zaraz leci fala, ktora ciezko odeprzec (i uwierzcie, nie jestem jakims typem skonczonej ofiary). Zdaje sie, ze to problem wywolany brakiem empatii wsrod mlodych ludzi. To juz niemal zatracona cecha. Aha, no i nie bede mowil o snobowaniu sie i nadawania sobie statusu niedostepnego, tak zwanego 'niedlaplebsu,bijacz' (to na forum onym jest odczuwalne nawet).
Ciezka i mimo wszystko przykra sprawa. Bo mozna sie smiac niemal ze wszystkiego byle wiedziec z kim gdzie i w jakim momencie.
i teraz bez cienia ironii powiem: szczera prawda, vold..i brawo.
oj tam.
ja tam się często śmieje (czy tam wyśmiewam nawet) z ludzi, ale równie często śmieje się z siebie i moim zdaniem to jest cholernie ważne żeby mieć dystans do siebie a nie być takim niedotykalskim. i jak ktoś mi czasem przyłoży jakąś szydere (bo to się zdarza wszystkim) to też jakoś z tym żyje i nie wydaje mi się to tragedią a czasem wręcz skałania ku reflekcji. nastąpiło pewno rozluźnienie obyczajów i tak już ludzie siebie traktują i wydaje mi się, że czasem lepiej nawet zostać wyśmianym niż strofowanym na poważnie. a że błyskotliwość i cięty język sa bardziej ostatnio cenione niż bycie miłym i uprzejmym... wydaje mi się że to wręcz wynika z natury ludzkiej, bo miłym można się starać być a złośliwość jest chyba naturalna tak jak nie wiem zazdrość na przykład. nie ma ludzi którzy się tego totalnie wyzbyli, albo ewentualnie wyzbyli się tego poprzez prace ale to gdzieś jest zakorzenione w ludziach.
ja też się staram być miła szczególnie ostatnio z różnym skutkiem, ale jakaś tam złośliwość zawsze we mnie pozostanie pomimo pracy nad charakterem.
QUOTE
ale równie często śmieje się z siebie i moim zdaniem to jest cholernie ważne żeby mieć dystans do siebie a nie być takim niedotykalskim. i jak ktoś mi czasem przyłoży jakąś szydere (bo to się zdarza wszystkim) to też jakoś z tym żyje i nie wydaje mi się to tragedią a czasem wręcz skałania ku reflekcji.
to wszystko prawda, ale ludzie mają różny poziom wrażliwości... nie każdy jest w stanie odeprzeć "atak". ciamajda życiowa? może. z czasem i ta ciamajda będzie gnębić słownie inne ciamajdy.
QUOTE
a że błyskotliwość i cięty język sa bardziej ostatnio cenione niż bycie miłym i uprzejmym... wydaje mi się że to wręcz wynika z natury ludzkiej, bo miłym można się starać być a złośliwość jest chyba naturalna tak jak nie wiem zazdrość na przykład.
nie zgodze sie. złośliwość jest domeną ludzi inteligentnych. w innym przypadku to zwykłe chamstwo.
LilienSnape
05.01.2007 16:00
no tak tak masz racje Katon ... ale chodziło też to, że bał się naszej reakcji . No to jet oczywiste, że chciał pomóc sobie samemu bo wszyscy robimy to samo. A może lepiej żbyesmy byli szczerzy ? No bo po co dusić to wszystko w sobie. Nie lepiej pogadać z kimś o tym co czujemy ? Wszyscy udajemy przed samymi sobą, że jest wszystko ok.
QUOTE(Neonai @ 05.01.2007 16:30)
złośliwość jest domeną ludzi inteligentnych.
a ja myślę, że to stwierdzenie jest niezbyt trafne przez swoją ogólność. ludzie często tak mówią. a człowiek inteligentny powinien wiedzieć, że może naprawdę zranić bardziej wrażliwych ludzi. bo przecież inteligencja to nie tylko rozwiązywanie krzyżówek pod okiem komisji, oczytanie & znajomość kilku języków. to także... pewna empatia, wrażliwość, inteligencja emocjonalna. tak mi się przynajmniej zawsze wydawało. a wręcz za tysiąc razy ważniejszą i cenniejszą uważam właśnie tę 'drugą' inteligencję. są ludzi wredni, zgorzkniali, mściwi, którzy wylewają swoje frustracje i złościwości na innych, żeby odbić sobie swoje niepowodzenia albo z zazdrości. to jest prymitywna złośliwość, która wg mnie z inteligencją ma niewiele wspólnego.
QUOTE
Inteligencja emocjonalna - to zdolność rozpoznawania uczuć własnych i uczuć innych osób, zdolności motywowania się i kierowania emocjami, zarówno własnymi, jak i osób znaczących.
Jest to zdolność do panowania nad emocjami i ich wykorzystywanie do osiągania celów.
Są to zdolności odmienne od inteligencji poznawczej, czyli umiejętności czysto intelektualnych, mierzonych ilorazem inteligencji, ale je uzupełniające. Na inteligencję emocjonalną składają się podstawowe kompetencje emocjonalne i społeczne.
Są to :
* samoświadomość (...)
* samoregulacja: panowanie nad swoimi stanami wewnętrznymi, impulsami i możliwościami czyli
* samokontrola (...)
* motywacja (...)
* empatia: uświadamianie sobie uczuć, potrzeb i niepokojów innych osób, czyli rozumienie innych, doskonalenie innych, nastawienie usługowe, świadomość polityczna, tj. rozpoznawanie emocjonalnych prądów grupy i stosunków wśród przedstawicieli władzy;
* umiejętności społeczne (...)
To samo źródło, czyli Wikipedia, podaje także:
QUOTE
Inteligencja społeczna - zdolność społecznego przystosowania i wywierania wpływu na środowisko(...)
tak czy siak, moje stwierdzenie jest poprawne.
gdyby życie było takie jak o nim piszą w słownikach i na wikipedi to by było miło. /s.powiedzmy że nie chciało mi się bardziej w to zagłębiać, bo chybabym musiała napisać esej.
kiedy ludzie inteligentni między sobą są złośliwi, to jest zabawne. i w moim otoczeniu przynajmniej, zwykle nie wykracza to w takich kręgach poza ich granice, bo i po co? szczerze mówiąc, lubię tak, wyśmiewać kogoś, co do kogo jestem pewna, że później wyśmieje mnie i będziemy się śmiać wszyscy razem- z siebie nawzajem. nie sądzę żebyśmy się ranili tym, że powiemy sobie co robimy źle, bo wiem, że możemy. a jakby co będziemy wiedzieli kiedy się zatrzymać.
co innego to wyładowywanie się na innych, którzy "obronić" się nie potrafią. w sumie każdy to chyba czasem robi przez przypadek, ale niektórzy, uważani za cool, trendi i w ogóle mają złoty sposób na zwrócenie na siebie uwagi- wyśmiewanie wszystkiego co spotkają dookoła. dla mnie to ich problem, ale dla tych, za pomocą których go rozwiązują- już niekoniecznie.
no, ale chyba już sobie powiedzieliśmy, że takie wyśmiewanie jest "be". choć czasem tutaj mi się wydaje, że niektórzy są tacy fajni, bo wszystko i wszystkich wyśmieją, bo są za dobrzy na to i na tamto, itd. ale to też wszędzie tak jest.
Strony www z czymś zabawnie odmóżdżającym są pokarmem ludzi płytkich i raczej nieinteligentnych, a czasy wysyłania śmiesznych linków mijają bardzo szybko. Dla ludzi palących, jak ja, śmiech jest wybawieniem, bo jakoś przecież trzeba odbić sobie te gwoździe do trumny. Zresztą to pewnie i tak same brednie.
Wieczni malkontenci, buntownicy i outsiderzy zawsze byli i będą. Normalni ludzie nie nabijają się z czyichś wad i cech społecznych, ale swoją drogą przyjemnie czasem udawać downa albo śmiać się z autobusu pełnego inwalidów, no nie Cat? XD
ej jak Boga kocham nie wiedziałam, że to niepełnosprawne dzieci! XD przecież bym im nie pokazywała języka.
(Cześć Potti XD!).
(cześć =P)
a w mojej szkole, w której więcej jest tych płytkich i nieinteligentnych co roku jest klasa integracyjna. znaczy odkąd do niej przyszłam, wcześniej nie było. i za pierwszym razem wszystko poszło dobrze, bo znaleźli się w niej tylko niepełnosprawni fizycznie, których wszyscy jakoś łatwo zaakceptowali. nikomu nie przyszło do głowy śmiać się np. z chłopaka na wózku.
za to rok później korytarze obiegły "niesamowicie śmieszne" dowcipy o "idiotach" z Ia. popularne stało się podrywanie dziewczyn z tamtej klasy, tylko żeby się pośmiać. zresztą ogólnie zagadywanie, zaczepianie, wyśmiewanie w twarz- nie tylko za plecami. szczerze mówiąc nie wiem jak oni to tam odczuwali, ale jak na początku nie zwracałam na to uwagi, to później zaczęło się stawać niesmaczne. jak widać, niektórym trudno zrozumieć, że jak nie widać problemu [bo w przypadku rok starszej klasy integracyjnej, nie dało się nie zauważyć]- to nie znaczy, że go nie ma. i już się niby można śmiać.
Syriiuszka
18.01.2007 20:37
ja sobie wypraszam, ja absolutnie nie jestem, nie byłam i nie będę żadnym wyśmiewcą. jestem miłą, uroczą dziewczynką, któa nigdy nigdy w życiou nie splamiła swoich niewinnych ust złośliwością lub też (fuj) cynizmem XP.
nie którzy nie zdają sobie sprawe jaka krzywde moga wyrządzic innym przed szydzenie . podam prosty przykład . ostatnio kolega [myślałam że kolega, ale okazuje sie że nim nie był] ukradł mi pamiętnik w szkole . połowa szkoły nastepnego dnia już wiedziała o tym . nawet mnie nie przeprosił . nawet chyba nie pomyślał jak mnie skrzywdził . co w takiej sytułacji może zrobić osoba pokrzywdzona? chyba nic . co się stało z naszymi uczuciami? wszyscy myślą tylko o sobie i sa piepszonymi egoistami? zawsze myślałam że to tylko odsetek społeczeństwa . zaczynam się wahać . coraz ciężej mi zaufać .
Ludwisarz
04.02.2007 17:29
re up:
traumatyczne przeżycia z dzieciństwa negatywnie wpływają na rozwój emocjonalny w dalszym życiu.
(a po co pamietnik do szkoly nosic? a jak ukradl to znaczy, ze zlodziej i mozesz naskarzyc Pani dyektor i maja swiete prawo wywalic go ze szkoly.)
no wiem, że takich rzeczy się do szkoły nie nosi.. mam nauczkę, ale niespodziewałam się że ktos bedzie grzebać w moich prywatnych rzeczach! pamiętnik został potem oddany . ciężko ufać obcym, jeśli nawet osoby z twojego najbliższego otoczenia cię oszukują .
być może rzeczywiście jest ze mna cos nie tak .
Ludwisarz
04.02.2007 18:29
to napewno.
eot.
Rookwood
10.02.2007 20:04
Uf, przeczytalam calosc.
No wiec nie chce wyjsc na jakiegos jasnowidza, ale od poczatku, kiedy pokazano mi kononowicza i cala moja rodzina zasmiewala sie z niego, mowilam: to jest biedny czlowiek. Nie bede sie z niego nasmiewac, bo nie widze w nim nic smiesznego. I teraz nagle wszyscy mi przyznaja racje. Jak juz wszystko maja podane jak na dloni.
Po drugie kocham smiech. W tym temacie zawsze przypomina mi się fragment "Dumy i Uprzedzenia", kiedy to narrator opowiada o charakterze Lizzy, która całym sercem kochała wszystko, co śmieszne. Bo śmiać się szczerze i z radością to dobra rzecz. I zawsze nią była.
Wyśmiewanie sie, to zupełnie cos innego. To jak obgadywanie, czyli cos, co robi.a wszyscy. I ja też. Ale nie widze nic złego w dogryzaniu tępej koleżance, która próbuje pokazac całemu światu, że jest ode mnie lepsza. Poza tym ironia to broń. Parasol, płaszcz, no cokolwiek.
Najbardziej boli mnie, kiedy nie moge przeskoczyc kozła w szkole. No ale czemu on jest taki WIELKI? Moze inne wielkoludy moga go przeskoczyć, ale ja nie, więc co moge zrobić? A dogryzam. Ale częsciej śmieje się sama z siebie. Bo to zawsze lepiej. Wygodniej, zreczniej i do tego nie czuje sie glupio. Czy mozna mi tego zabronic?
Jednej dziewczynie na koloniach jacys chlopcy zrobli zdjecia, kiedy brala prysznic, bo miala okno w lazience. Ubaw byl niesamowity. Mysle, ze to juz jakies zezwierzecenie.
Mezczyzna, gdy nie wie co powiedzec - milczy, kobieta smieje sie. Smiech jest naturalna czescia nas. Dopoki miesci sie w normach moralno-spolecznych i nie razi nas samych, niech tam sobie przybiera forme wysmiewania sie, czy ironizowania.
No i oczywiscie totalnie zgadzam sie, ze sarkazm, czy ironia należa do ludzi inteligentnych. Mam z tego dzięki temu przejmnosc polaczona z pycha. Coz, dobrze czasami blysnac.
Kiedy krecilam film z kolezankami smialysmy sie caly czas. Z wesolosci. Z bycia razem. To takie fajne. Dobrze nam razem i nie trzeba tego mowic, zyczliwy smiech wystarczy. Albo moja przyjaciolka. Wysmiewam sie z niej bardzo czesto, ale nie moglabym bez niej zyc.
Czyli ogolnie? Ogolnie chyba nie wiem.
PrZeMeK Z.
10.02.2007 23:29
Rookwood:
QUOTE
Mezczyzna, gdy nie wie co powiedzec - milczy, kobieta smieje sie.
Podoba mi się to zdanie.
Do do Twojego posta: ja też nie wiem. Ale żeby było jasne: ja absolutnie nie mam nic przeciw wesołości jako takiej, przeciw żartobliwemu dogryzaniu i innym takim sprawom. Ale...
Wesołość to już często nie szczerość, tylko maska. Kiedy na przerwie czy nawet po szkole gada się z gromadą znajomych, obowiązkowo musi być wesoło. Ktoś musi rzucać żartami, ktoś z kogoś kpić... Gdy pojawia się poważniejszy temat, wszyscy zaczynają się czuć niezręcznie i dziwnie milkną. A gdy w ogóle nie można z czegoś zażartować, towarzystwo się rozłazi. Nie powiecie mi, że to normalne.
Dobra, pewnie powiecie.
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 10.02.2007 22:29)
Wesołość to już często nie szczerość, tylko maska. Kiedy na przerwie czy nawet po szkole gada się z gromadą znajomych, obowiązkowo musi być wesoło. Ktoś musi rzucać żartami, ktoś z kogoś kpić... Gdy pojawia się poważniejszy temat, wszyscy zaczynają się czuć niezręcznie i dziwnie milkną. A gdy w ogóle nie można z czegoś zażartować, towarzystwo się rozłazi. Nie powiecie mi, że to normalne.
Dobra, pewnie powiecie.
szczerze, to ja się troche z tobą zgadzam.
fakt, faktem . zawsze gdy jest "wesoło" jest dużo osób . ale gdy zaczyna się jakiś temat bolący i przy którym trzeba się wysilić to pozostają vipy.
często jednak bywa przecież troche odwrotnie. to my sami nie potrafimy rozmawiać o problemach i poważnych tematach z dużą ilością osób. woli my "wybrane".
bo przecież gdyby tak gadać w dużej grupie, to można się poczuć jak na jakichś spotkaniach ze specjalistami [coś jak AA

]. a my wolimy na poważne tematy gadać z ludźmi którym ufamy i wiemy że oni bedą rozumieć co czujemy.
LilienSnape
10.02.2007 23:55
ja jestem Vipem x P
nie no ja myślę, że nia mam jakiejś takiej bareiry .
i moge gadać z każdym na różne tematy .
i te bolące i te mniej bolące .
oczywiście do każdych zaliczam raczej osoby na poziomie .
takie, z którymi da się dyskutować .
a co do postu Przmeka .
to ja powiem, że to nienormalne x D
ale tak tylko robią osoby, które nie potrafią normalnie rozmawiać .
są po prostu puste i tyle . to chyba jedyne określenie .
Rookwood
08.03.2007 20:43
Przemku - nie zgadzam sie z Toba. Wesolosc, ktora jest falszywoscia, bo jest obecna zawsze i ludzie nie chca z niej zrezygnowac to nie zawsze cos zlego i nie oznacza, ze unikamy powaznych tematow. Po prostu kiedy jest sie mlodym, to czemu spuszczac glowe i melancholijnie wpatrywac w czubki glanow? Moj naturalny stan to smiech. Smutek to wyjatek, dlatego moze tak rzadko jest obecny. Ale jak juz jest to niewazne, czy jest duzo, czy tylko kilka osob. Potrafimy wyrazac emocje i dzielic sie nimi, tylko, ze radosc jest dla wiekszosci naturalniejsza. Mimo wszystko tak chyba jest zdrowiej. I nie bede podejrzewala ludzi o nieszczerosc, bo wpadlabym w paranoje.
Zdanie ma autora, ale niestety nigdy autorow nie pamietam

QUOTE
Moj naturalny stan to smiech. Smutek to wyjatek, dlatego moze tak rzadko jest obecny.
To ja bym miał mniej więcej odwrotnie. Mniej więcej.
QUOTE
Po prostu kiedy jest sie mlodym, to czemu spuszczac glowe i melancholijnie wpatrywac w czubki glanow?
Ech... To już nawet nie o to chodzi. Chodzi raczej o coś takiego jak miało miejsce wczoraj, gdy przed WF - em piętnaście osób stało w kręgu przed salą i nikt do nikogo słowa nie powiedział oprócz sporadycznych momentów, gdy rechotaliśmy z czyjegoś docinku. I znów zapadała cisza. Przez dwadzieścia minut.
Zresztą ja już sam się chyba nie zgadzam z własnym tematem. Napisałem go widać mając zły humor. Wszystkie moje bezsensowne tematy są wywołane złym humorem. Wybaczcie, postaram się następnym razem powstrzymać przed założeniem kolejnego.
I to nie jest wyrzut wobec Was. Raczej wobec siebie.
Nieważne.
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 08.03.2007 21:40)
Ech... To już nawet nie o to chodzi. Chodzi raczej o coś takiego jak miało miejsce wczoraj, gdy przed WF - em piętnaście osób stało w kręgu przed salą i nikt do nikogo słowa nie powiedział oprócz sporadycznych momentów, gdy rechotaliśmy z czyjegoś docinku. I znów zapadała cisza. Przez dwadzieścia minut.
Bo wy chlopcy tak macie. U dziewczyn sie z czyms takim nie spotkalam. My zazwyczaj smiejemy sie nawet bez docinkow
LilienSnape
08.03.2007 20:56
no to fakt. nie wyobrażam sobie ciszy u mnie na WF-ie, o rany !
ale chłopacy to chłopacy, no .
oni uwielbieją wręcz docinać sobie nawzajem .
bez tego się nie obejdzie!
więc jak już są wszyscy razem to lepiej sobie pomilczec niż zostać wyśmianym przy wszystkich, cóż.
Ja też nie doświadczyłem nigdy ciszy na WF-ie a chłopakiem jestem. Zawsze gwarno, wszyscy biegają, zamieszanie, no i docinki, nieodłączny element naszej codzienności
śmiech to zdrowie, byle nie przesadzać, i nie wyszydzać nikogo doprowadzając go po depresji, i skrytości w sobie.
Rookwood
08.03.2007 21:06
A teraz z innej strony - jakie wysmiewanie potrafi was zranic?
Bo jesli ktos mowi cos odleglego od prawdy, chamskiego, wyssanego z palca, to nie ma to na mnie zadnego wplywu. Jesli natomiast wejdzie na cos, co rzeczywiscie jest ze mna nie tak, to wtedy wysmiewanie boli.
PrZeMeK Z.
08.03.2007 21:09
Każde.
QUOTE
nie wyobrażam sobie ciszy u mnie na WF-ie
QUOTE
Ja też nie doświadczyłem nigdy ciszy na WF-ie
PRZED WF - em! Na długiej przerwie!
W takim razie jednak żyję w najdziwniejszym zakątku Polski. To dlatego Mazewa nie umieszcza się na mapach. Hm.
A przed WF-em też ciszy nie ma siedzimy w szatni i gadamy o bóg wie czym, śmiejemy z dowcipów, zżynamy zadania itp. Czasami rozstrzygamy konfliktowe sytuacje drogą bójki, lub jak kto woli rękoczynu. Cisza u mnie w szkole właściwie nie istnieje.
Każde wyśmiewanie boli. Najmniej to przeinaczające fakty. Najwięcej, to które utrafia w najczulszy punkt...
LilienSnape
08.03.2007 21:18
no ze mną jest tak samo. jak ktoś zacznie sobie wymyślać jakieś pierdoły na mój temat byle tylko się troche posmiać to ok. ja też się moge posmiać.
ale gorzej jak ktoś nieświadomie wejdzie na teren zakazany. najtrudniej jest nie pokazywać niczego po sobieXDD
a jak ktoś świadomie wejdzie na teren zakazany to zabije

Edit: przed WF-em też ciszy brak! ale to chyba taki urok dziewczyn.
my nie potrafimy być cicho:D
Rookwood
08.03.2007 21:21
Naprawde kazde? Zadnej odpornosci?
Kiedy wysmiewa sie ze mnie cwiercinteligent to naprawde malo mnie to rusza. Poza tym uwazam, ze trzeba sie jednak troche uodparniac.
Zabić byłoby dla mnie za mało... Kiedyś koleś wdepnął w takie moje tabu... Ale gościa zignorowałem, i nieco na jego użytek przeinaczyłem fakty...
LilienSnape
08.03.2007 21:29
no od tego kto sie wyśmiewa też dużo zależy.
bo co racja, to racja, ale jak zacznie się ze mnie wyśmiewać ktoś kto rzuca co chwile tekstami "twoja stara" no to mnie to w ogóle nie rusza.
no bo co to ma być?
PrZeMeK Z.
08.03.2007 21:33
Twoja stara.

Wyśmiewanie ćwierćinteligentów też boli. Bo oni nie poczują wyrzutów sumienia, kiedy zauważą, że ci przykro. Zapewne zresztą w ogóle nie zauważą.
Nie chcę się zagłębiać w ten temat.
A wyśmiewanie/kpienie wśród znajomych, dla żartu, gdy obie strony są tego świadome, to nic złego.
QUOTE
ale to chyba taki urok dziewczyn.
my nie potrafimy być cicho:D
Da się zauważyć.
Rookwood
08.03.2007 21:39
Twoja stara, tak, ten tekst niewatpliwie pozwala rozroznic ludzi od... innych ludzi.
Mysle, ze kazdy kto posiada chociaz odrobine autoironii potrafi wiele puscic mimo uszu, albo wrecz docenic uszczypliwosc drugiej osoby. A co do tego, czy ktos przejmie sie moja przykroscia, to juz chyba ostatnia rzecz, o ktorej mysle, gdy ktos sie ze mnie wysmiewa.
PrZeMeK Z.
08.03.2007 21:42
Nie, nie, nie o to chodzi. Miałem na myśli, że kiedy drwi z ciebie ktoś w miarę na poziomie i zobaczy, że cię to boli, istnieje szansa, że zrobi mu się głupio i da sobie spokój. Przy wyśmiewaniu przez idiotę takiej szansy nie ma.
Edit do postu poniżej:
No tak. Ale i tak boli.
LilienSnape
08.03.2007 21:49
tak bo idiota kiedy zobaczy, że nam przykro będzie brnął jeszcze dalej. z jeszcze większą uciechą. dlatego trza takiemu idiocie pokazać, że sie olewa to co do nas mówi.to skończy!
albo będzie starał zwrócić na siebie naszą uwagę kolejną drwiną, eh takie są często motywy morderstw