Mary pisze bardzo śpiewnie. Używa świetnych metafor, miejscami tylko ona je rozumie. Czuję w jej wierszach takie... kobiece spojrzenie na piękno (żadna wazelina!). Kobiece w tym sensie, że subtelne i takie wnikliwe. Początkowo nie byłem przekonany do jej poezji. Chyba głównie dlatego, że jej nie rozumiałem, ale teraz bardzo mi się podoba.
Poezja Sihaji... Ktoś kiedyś (

) powiedział mi, że czytając jej wiersze, ma się wrażenie, jakby zbierało się koraliki. Dużo jest w tym prawdy. Każdy wers ma w sobie odrębne piękno, co w połączeniu daje imponującą całość.
Rookwood pisze coraz lepiej. Nie daruję sobie nigdy, że nie rozumiem do końca "Trzepaka"!, bo jest świetny. To właśnie przykład tego, że potrafi pisać. Choć zdarzają się i gorsze.
Lilith chwilami nie rozumiem. Pisze specyficznie. Podobam mi się to. Widzę u niej nienaciągane tematy, tylko coś, co jest naprawdę warte opisania.
Avada to Avada. I w sumie to wszystko wyjaśnia. Wiersze niehumorystyczne nie zapadają mi wybitnie w pamięci, ale coś typowo avadowskiego jest po prostu takie, jakie być powinno.
Katon potrafi napisać coś, co mnie zachwyca przez dobre... długo. Zdarzają mu się też wiersze, które nie wywierają większego wrażenia, ale też nie są beznadziejne. Ogólne wrażenie jest takie, że jak coś sobie wymyśli, to po prostu to pisze. Samo mu się ubiera w ładne słowa. Niełatwiej było napisać: "Ma łatwość pisania"?...
AAAAA! Bym zapomniał!
Przemek pisze tak, jak sobie kiedyś wyobrażałem poezję, to znaczy, długo, z wieloma ozdobnikami, niekiedy patetycznie, ale pozytywnie patetycznie. No i to, co mu się chwali, to rymy i równa liczba sylab (względnie).