Uwiodłam uroczego chłopca
Pierwszy raz w swym życiu
Uwiodłam uroczego chłopca
Figlarnie i w ukryciu
W Przychodni etyki i moralności
Przy czarnym lekarzu
Podczas sekcji poprawności
Przy zdrowia ołtarzu
Zwrócił uwagę na książkę
Bo śpiewnikiem nie była
Zwrócił uwagę na brak obrazków
W oburzeniu przyciągania siła
Chciał utopić mnie w swych oczach
Niebieskiej banalności
Chciał spalić mnie na stosie
W popiołach swej zwykłości
Podał mi różowy plaster abym zakleiła
Niedostatek charakteru
Podał mi różowy plaster
Bo wymagał niewiele
A chciał tego co wielu
Krzyknęłam „nie”
I nadal krzyczeć będę
W wieczór, rano i we dnie
W niedziele i w dni powszednie
W chwilach smutku jak i poprawy
Szczerze, bez żądzy poklasku i sławy
Mgłą marzenie o mojej miłości
Okazało się że
W mym obiekcie
Brak krzty męskości!
Okazało się więcej!
Że lubi chodzić w sukience!
Że jest słodką trzyletnią dziewczynką
Z rozkoszną miną
Kiedy dotyk swej mamy dłoni czuje
Zostałam na lodzie
Pęk lód, zimny lód
Chlup..
Wpadłam do wody
I na co wszystko te pochlebstwa?
Uwiodłam uroczego chłopca
Pierwszy raz w swym życiu
Uwiodłam uroczego chłopca
Figlarnie i w ukryciu
*Wydaje mi się że tego nie widać ale napisane pod wpływem Stachury