Stukam,
słucham,
czekam, czy ktoś mi otworzy.
Cisza
głucha.
Sucha
ziemia, którą z grobów się zwozi
dzisiaj
pachnie mną.
Wiem napewno,
chociaż nie wiem skąd.
Dłonie mi bledną.
Stukam głośniej we wrota,
ręce do kieszeni
wsuwam, żeby nie zmarzły.
Wszystke dziewieć dusz kota
wyłania się z cieni
powoli. Przysiada i patrzy.
Cóż, w końcu można się było domyśleć,
że koty nie idą prosto do nieba.
Na koty też czeka czyściec.
Wtem brama się lekko w ciszy uchyla,
wychodzą do nas dwa cienie -
kot dziewięć główek lekko przechyla,
ja z lękiem wpatruję się w ziemię.
Dostaliśmy wspólny pokój.
I często sobie gadamy.
Mają nas zwolnić już w przyszłym roku.
Do
Krainy
Wiecznego
Marca
I Waleriany.