tyka zegar psychodelii
W trzecich drzwiach trzeciej jaźni
kunszt myślowy kuje raźniej
Zlewa malarz sufit z ziemią
Ścina głowy, trupy grzebią
Dłubie w oczy lazurowe
Rzeźbiarz w dłuto, koń w podkowę
Malarz sapiąc walczy z Bogiem
parzy odór, szczypie ogień
Sufit zlewa się z chmurami
Z jękiem , trzaskiem i bólami
wiem, że rytm kuleje, ale znów - macie szansę mnie pokrytykować.
