Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Wszyscy Kochają Dumbledore'a
Magiczne Forum > Harry Potter > Harry Potter
Pomylunka


No, to bt było na razie na tyle. Konkluzja taka, że te wsztstkie zachwyty nad Dumbledorem są mocno przesadzone.

Cekam na Wasze opinie z niecierpliwością smile.gif

Pozdrawiam.
Golden Phoenix
Więc przypadł mi zaszczyt wypowiedzieć się jako pierwszej wink2.gif

Pomylunko, wszystko co piszesz się zgadza, ale tylko jeśli patrzy się na czyny Dumbledora przez pryzmat sześciu tomów. Po przeczytaniu 7 obraz nieco się zmienia - punkt widzenia zależy w końcu od punktu siedzenia smile.gif

W tym wszystkim był po prostu większy plan, i to tyle co mam do powiedzenia smile.gif
Pomylunka
Wierzę na słowo smile.gif Wlaściwie można się było domyślić. U Rowling wszystko ostatecznie ma jakiś cel, ale był to cel do którego dyrektor dążył dosłownie po trupach...Dalej się nie wypowiadam, wstrzymam się do czasu przeczytania siódmego tomu smile.gif
A jako osoby i tak go nie lubię smile.gif
owczarnia
Katon, Ty nawet nie wiesz jak ja na Ciebie liczę...
Golden Phoenix
Z tego, co mi wiadomo (czyli z jakiegoś tematu na talk show), to Katon aktualnie w Chorwacji przebywa biggrin.gif
owczarnia
Nie szkodzi, zaczekamy.
harolcia
Owca cierpliwa jest smile.gif
Pomylunka
widzę tu też nieco inne przesłanie i widzę, że post był edytowany, nie wnikam z jakiego powodu, może źle Cię zrozumiałam, może nie chciało Ci się kłócić z ignorantką...nieważne. Swój też usunęłam w takim razie. Ale chętnie przeczytam Twoją opinie wyrażoną bardziej jasno. Co cenisz w postaci dyrektora, za co go lubisz?
Aylet
przecież miało nie być nic o siodmym tomie na gownym forum :}

i nie jest

wcześniej było.
Pomylunka
Przrzepraszam, ze się tak pospieszłam z usunięciem tamtego posta, skoro Ty edytowaleś swój moj wyglądałby niezbyt zrozumiale dla innych.

Dyrektor dobrym człowiekiem był, muszę przyznać, bo chyba pani Rowling nie zrobi nam suprajsa i nie okaże się na koniec, że przez cały czas to on był Złym Numer Jeden.
Popełniał błędy i to nie mało, z nikim nie dzielił się swoimi przamyśleniami. Czy tak wierzył w swoje wykształcenie, potęgę i doświadczenie, że uznał, że ze wszystkim poradzi sobie sam? Myślę że innym nauczycielom i członkom ZF też zależało na hogwarcie, że nie wspomnę nawet o pokoju w czarodziejskim świecie.
Członkowie ZF nie wiedzieli nawet części tego, czego Dumbledore dowiedział się o Voldemorcie a może szkoda? Może mogliby pomóc? Może "świeżym okiem" spojrzeliby na sprawę horkruksów?
Dumbledore sam zdecydował, by wcześniej nie mówić Harry'emu o przepowiedni i nie była to słuszna decyzja. Może gdyby z kimś to przedyskutował, wysłuchał innego zdania dałoby się uniknąć tego błędu?
Dumbledore miał dobre serce, miał ogromną wiedzę, dysponował potęgą. Jeśli z mojego pierwszego posta ktoś wywnioskował, że myślę inaczej to naprawiam błąd: nie, nie myślę inaczej.
Chodzi mi właśnie o to, że miał ludzkie słabości i popełniał ludzkie pomyłki, może aż za dużo tych pomyłek, jak na kogoś komu ufał cały czarodziejski świat.
Robił błędy jak każdy, ale jego błąd miał znacznie poważniejsze konsekwencje niż błąd kogoś innego.
I jakoś nikt tego nie dostrzegał, ciągle wszyscy traktowali go jak połączenie Supermana ze świętym Franciszkiem z Asyżu.
A on się na to godził, chociaż sam przyznał, że nie ze wszystkim sobie radził...
No a poza tym jak już wspomniałam, jego sposób bycia drażni mnie przeokropnie. Ten pierwszy rozdział, który tak mnie zniechęcił na przykład-McGonagall mówi o niemożliwości posługiwania się czarną magią przez czarodzieja tak szlachetnego jak Dumbledore a on z fałszywą skromnością o nausznikach. Ona o zniknięciu Voldemorta a on o cytrynowych dropsach...To do mnie nie przemawia, jest sztuczne, nienaturalne i zabawne na silę. I tak jest prawie przez cały czas.

Co do Voldemorta to owszem, dostrzegam różnicę między nim i Dumbledorem. Głównie tę podstawową: Dumbledore jest dobry i popełnia błędy a Voldemort jest zły i popełnia błędy.voldemort jest kompletnie wyprany z cech pozytywnych i nie tyle odczłowieczony, co wyzbyty pozytywnych aspektów człowieczeństwa. Bo te negatywne jak najbardziej pozostały, skumulowały się w tej jednej postaci.
Oczywiście,że nie lubię Voldemorta, ale nie lubię go inaczej niż Dumbledora i raczej nie wkładałabym ich do jednego wora jak to Ty zrobiłeś zadając mi te dziwaczne pytania.
Voldemort nie troszczy się o swoich podopiecznych, bo po pierwsze-nie ma podopiecznych, tylko sługi a po drugie-on się o nikogo nie troszczy, co jest powszechnie wiadome.
Hasać swoim zwolennikom istotnie nie pozwala, rzekłabym nawet że wyjątkowo krótko ich trzyma(zaznaczam od razu, że nie uważam, że Dumbjedore też tak powinien).
A Harry'ego jak najbardziej nie pozostawił samemu sobie, pracował nad nim systematycznie przez cały V tom, oczywiście po to, by go wykorzystać do własnych niecnych celów.


Pomylunka
Od serca? Po części pewnie tak, ale nie do końca. Dowiadujemy się, co zawierała przepowiednia, dlaczego nie powiedział o niej wcześniej, dlaczego unikał Harry'ego przez cały piąty rok, dlaczego uważał, że Snape może go uczyć i dlaczego nie chciał, by Syriusz opuszczał kwaterę główną ZF. Te wyjaśnienia mnie satysfakcjonują, innych nie ma, muszą mi wystarczyć te, co są, ale to tylko kropla w morzu jego błędów a i tak nie wiemy dlaczego jest tak zamknięty w sobie, dlaczego nie chce nikomu wyjawić, jak wiele wie o Voldemorcie i horkruksach ukrywa motywy swojego działania, a jeśli je wyjawia, to dopiero, gdy dochodzi do tragedii. Mam wrażenie, że wszyscy na ślepo realizuja jakiś jego plan, bo do końca to nie wiadomo, o co mu chodziło. Może trochę otwartości i zaufania do ludzi będących po jego stronie by nie zaszkodziło? Zachęca wszystkich, by byli z nim szczerzy, ale nie rewanżuje się tym samym.
Głębszego urazu nie mam. Piszę w oparciu o treść książki a nie o wymysły z kosmosu albo osobiste urazy.
anagda
Kochany Przemku, to było akurat wiadomo. No nic. Usunęłam, żeby potem nie było.

Dziękuję.
Do widzenia.
Skaterin
a ja napisze z zycia:
człowiek, ktory przewyzsza innych inteligencja,doswiadczeniem,mądrością czesto ma problemy z zaufaniem osobie, ktora w porownaniu do niego jest hmmm... mniej mądra inteligentna i doswiadczona.
Natomiast w druga strone dziala to lepiej: czlowiek, widzac osobe od siebie silniejsza, jest sklonny do zaufania jej bez pytań.
PrZeMeK Z.
Pomylunko - jedna podstawowa sprawa. Dumbledore był stary, nieprawdopodobnie wręcz stary. Widział, jak dorastają wszyscy jego obecni przyjaciele i wrogowie. Starszym ludziom bardzo trudno wyzbyć się raz nabytych przyzwyczajeń, a Dumbledore z racji swej błyskotliwości i inteligencji zawsze był dość samotny - a więc jego przyzwyczajenia były jeszcze silniejsze. Trudno się dziwić, że nie mówił innym o swoich planach i zamierzeniach:
- im mniej osób o czymś wie, tym mniejsza szansa zdrady
- jak zdradzić wiedzę o horkruksach (mogącą wszak mieć wpływ na losy świata) ludziom, których widziałeś jako dzieci i którzy są dla ciebie wciąż młodzi i niedojrzali?
- jeśli całe życie działało się i pracowało samemu, nie tak łatwo nagle komuś zaufać

Kwestia nauszników itp. - to nie fałszywa skromność, lecz prawdziwa. A jakiej odpowiedzi na słowa McGonagall oczekiwałaś?

QUOTE
Popełniał błędy i to nie mało, z nikim nie dzielił się swoimi przamyśleniami. Czy tak wierzył w swoje wykształcenie, potęgę i doświadczenie, że uznał, że ze wszystkim poradzi sobie sam? Myślę że innym nauczycielom i członkom ZF też zależało na hogwarcie, że nie wspomnę nawet o pokoju w czarodziejskim świecie.

Myślę, że tak, wierzył w to. Znał zresztą zapewne liczne przykłady tego, do czego prowadzi pochopne ufanie ludziom - jak choćby zdrada Pettigrew. Trudno mu się dziwić, że był nieufny. Pamiętaj, że ktoś taki jak Dumbledore obraca się wciąż wśród szpiegów (Crouch, Umbridge, być może Snape).
QUOTE
i tak nie wiemy dlaczego jest tak zamknięty w sobie, dlaczego nie chce nikomu wyjawić, jak wiele wie o Voldemorcie i horkruksach ukrywa motywy swojego działania, a jeśli je wyjawia, to dopiero, gdy dochodzi do tragedii. Mam wrażenie, że wszyscy na ślepo realizuja jakiś jego plan, bo do końca to nie wiadomo, o co mu chodziło. Może trochę otwartości i zaufania do ludzi będących po jego stronie by nie zaszkodziło? Zachęca wszystkich, by byli z nim szczerzy, ale nie rewanżuje się tym samym.

Zobacz, do czego doprowadziło zaufanie do fałszywego Moody'ego. Zobacz, do czego doprowadziło zaufanie do Quirrella. Zobacz, do czego doprowadziło zaufanie do Lockharta. Nadal dziwisz się Dumbledore'owi?
A jedną z największych słabości Dumbledore'a jest to, że gdy mu na kimś zbytnio zależy, nie może się powstrzymać, by nie zaangażować się osobiście. Ulega tej słabości, sądząc, że z racji doświadczenia wie, co będzie dla innych najlepsze. Jak widać po Syriuszu i Harrym, mylił się. Ale kiedy ma się tyle lat na karku, pewne rzeczy robi się odruchowo.
Pomylunka
Przemek, zgadzam się, wiek ma znaczenie i Twoje tłumaczenie w pełni mnie przekonuje, ale nadal uważam, że trztmanie całej wiedzy dla siebie i robienie wszystkiego na własną rękę, to jedne z jego największych błędów. Ci ludzie są już dojrzałymi, wykwalifikowanymi czarodziejami i pomimo tego, że pamiętał ich z dzieciństwa powinien zdawać sobie sprawę, że dorośli, bo taka jest kolej rzeczy.
Nie mówię, że ma trąbić o sekretach Voldemorta wszem i wobec, ale Zakon Feniksa ma prawo wiedzieć. Dumbledore przyjmując ludzi do zakonu dał im do zrozumienia, że zasługują na zaufanie po czym ostatecznie...nie okazał im go. Przecież Zakon istniał by walczyć z Voldemortem a im lepiej się kogoś zna, tym łatwiej z nim walczyć, sam dyrektor tak twierdził.
Poza tym jakoś trudno mi wyobrazić sobie Moody'ego, Lupina, McGonagall czy Kingsleya jak trzęsą portkami na wieść o horkruksach, widać mam o nich nieco lepsze mniemanie niż Dumbledore.

A co do słów McGonagall w odpowiedzi wystarczyłoby zwykłe "dziękuję", ewentualnie coś w rodzaju "miło to słyszeć", "miło, że pani tak uważa". Naturalna reakcja na komplement...
PrZeMeK Z.
Ale wyobraź sobie, ile razy Dumbledore mógł już podobne komplementy słyszeć. Setki? Tysiące?
Jestem pewien, że na początku odpowiadał tak, jak zaproponowałaś. Ale za X razem chciał już tylko zmienić temat, najlepiej tak, by nie urazić McGonagall, więc obrócił sprawę w żart.
Pomylunka
Bardzo możliwe, chpciaż Mc Gonagall nie była wtedy chyba specjalnie skłonna do żartów. żaniepokojona, wstrząśnięta itd. No ale może umbledore myślał, że mały żarcik rozładuje sytuację smile.gif
em
oj, no a tekst o dropsach był do sytuacji adekwatny? (nawiasem, mój ulubiony tekst w całej książce chyba, przynajmniej jeśli chodzi o Dumbledore'a).

ciężko jest dyskutować kiedy wie się więcej. boję się, że niedługo komuś się coś wymsknie i trzeba będzie ciąć.
Zeti
QUOTE
ciężko jest dyskutować kiedy wie się więcej. boję się, że niedługo komuś się coś wymsknie i trzeba będzie ciąć.

Ja niekiedy muszę sobie post skrócić do połowy, bo jak napiszę, i przeczytam raz jeszcze to mi się widzi, ze zbyt jawne spoilery.

Mi najbardziej, oprócz dropsów, w pamięć wpadły głupol, mazgaj, śmieć, obsuw. Smiałem się przy tym z kwadrans.
PrZeMeK Z.
Nie bójcie się spojlerów - jeśli tylko jakiś dostrzegę, będę ciąć.

No i samokontrolę wszyscy poćwiczymy smile.gif
abstrakcja
Ano wlasnie.. Dumbledore jest genialny, wie zawsze o wszystkim, ale przy tym popelnia mnostwo nieodwracalnych bledow. Jak sam powiedzial , jest lepszy i madrzejszy od wiekszosci czarodziejow, a wiec jego bledy rowniez sa stosunkowo wieksze i powazniejsze. Ale... zgadzam się z Pomylunką. Niby wszystko wie, a jakby się wgłębic w to bardziej, to nic nie wie, kazdy potrafi go wyprowadzic w pole z dziecinną łatwością. Moze to błąd Rowling. A moze w czesci VII cos sie wyjasni. W kazdym razie ja tez nie rozumiem wielu posuniec Dumbledorea i z wieloma się nie zgadzam. Mnostwo razy naraza on zycie Harrego i innych. I tez nie rozumiem , czemu Harry'emu mowi o horkruksach , a Zakonowi nie. Chyba nie mysli, ze Harry sam podoła temu wyzwaniu jako niedoksztalcony czarodziej, a Zakon , pelny doroslych ludzi z dowiadczeniem, nie da sobie rady. Chyba, ze idzie za slowami przepowiedni, ze to Harry musi pokonac Czarnego Pana. Ale on ponoc nie wierzy w te przepowiednie. Tymbardziej tego nie rozumiem. Wspolnymi silami na pewno latwiej byloby zniszczyc horkruksy, anizeli mialby to zrobic sam Harry. :/ Noł łej.
Zeti
QUOTE
I tez nie rozumiem , czemu Harry'emu mowi o horkruksach , a Zakonowi nie.

Już się raz na jednym z członków zakonu przejechał Pettigrew wykiwał go, to zrozumiałe, ze nie chce popełnić tego samego błędu.
Katarn90
A mnie zaintrygowała sprawa z Czarą Ognia. W drugim zadaniu, kiedy Harry o mało co się nie spóźnia, jest wzmianka o tym, że Karkarow był zawiedziony, bo gdyby Potter sięnei stawił, byłby zdyskwalifikowany.,
I teraz do sedna: Wiążąca umowa itp, rozumiem, Harry musi wziąć udział. Ale nie można było go zdyskwalifikować? PRzecież tu chodziło o życie chłopaka, Dumbl wiedział że coś się dzieje (trafnie odczytywał znaki) a dzięki tej "luce" mogli chłopaka "zgodnie z prawem" odsunąć od turnieju.
"Słuchaj , Harry, musisz wziąć udział bo magiczny kontrakt itp., ale nie staw się na pierwsze zadanie, zdyskwalifikujemy cię i praktycznie nie będziesz musiał brać udziału w tej zabawie". Nie wierzę, że Dumbl jest taki głupi, żeby na to nie wpaść.
Zeti
Nawet nieźle wyjaśnia, to wpadkę z odzyskaniem mocy przez Voldemorta, ale w piątym tomie Albus popełnił niewybaczalny błąd nie przebywając z Harrym , wtedy kiedy on najbardziej go potrzebował. I sam na końcu się przyznał, że to kolejny błąd.
PrZeMeK Z.
Widzę dwie możliwości:
- Rowling się pomyliła przy tej wzmiance (swoją drogą, mógłbyś ją zacytować?)
- Dumbledore w sprawie planów Voldemorta na czwartym roku poruszał się po omacku, więc jedyną szansą przyłapania sług Voldemorta na gorącym uczynku było uważne obserwowanie Harry'ego w Turnieju - co dyrektor zlecił Moody'emu, nie wiedząc, że to śmierciożerca.
Zeti
QUOTE
(swoją drogą, mógłbyś ją zacytować?)

Chodzi o rozmowę Harrego z Albusem po walce w Ministerstwie?

Nie, odpowiadałem na post Katarna i chodziło mi o wzmiankę o Karkarowie./Przemek
harolcia
QUOTE(Katarn90 @ 27.08.2007 23:06)
I teraz do sedna: Wiążąca umowa itp, rozumiem, Harry musi wziąć udział. Ale nie można było go zdyskwalifikować? PRzecież tu chodziło  o życie chłopaka, Dumbl wiedział że coś się dzieje (trafnie odczytywał znaki) a dzięki tej "luce" mogli chłopaka "zgodnie z prawem" odsunąć  od turnieju.
"Słuchaj , Harry, musisz wziąć udział bo magiczny kontrakt itp., ale nie staw się na pierwsze zadanie, zdyskwalifikujemy cię i praktycznie nie będziesz musiał brać udziału w tej zabawie". Nie wierzę, że Dumbl jest taki głupi, żeby na to nie wpaść.
*


Ogłoszenia: http://uslugi.nie-spamuj.eu
Moim zdaniem Dumbledore był na to zbyt bardzo chciał pokazać Harry'emu na co go stać. Co on, młody chłopak może zrobić, jeżeli tylko sie postara. Czego może dokonać. To była, w moim odczuci, coś w stylu HPiKF, gdzie Dumbl mówi, że obserwował Harry'ego i jego poczynania, dawał mu wolną rękę i nieco pomagał mu. Pokazywał co może osiągnąć. Myślę, że próbował udowodnić Harry'emu jego własne możliwości, wskazać granice wytrzymałości. A jeżeli spodziewał się jednocześnie jakiś planów i ruchów ze strony Voldemorta (chociaż jakoś sobie tego przypomnieć nie mogę), to był to jakiś sposób na rozeznanie się w sytuacji. W końcu, jak już wcześniej powiedziano, Albus był typem "samotnego jeźdźcy", które pewne sprawy woli załatwić sam. Jak np. ochrona Harry'ego. Może jeszcze wtedy wierzył, że jest w stanie zrobić wszystko dobrze? Nie popełnić tak oczywistych błędów?
Pomylunka
No jasne, że zdaję sobie sprawę, że to postać fikcyjna(mówię za siebie, ale myślę, że inni też to wiedzą) i że Rowling kreując tę postać wiedziała, co robi. Po prostu jako bohater książkowy nie jest mi bliski a wszystkie podane zarzuty mają na celu pokazanie dlaczego tak jest. Gdybym zaczęła się czepiać nie podając żadnych argumentów to dopiero byłoby bez sensu!
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.