Kawałek baśni. Scena walki Bestii z Gastonem. Nie znam francuskiego, podejrzewam, że może padać rytm tam, gdzie jest jego imię.
Zadrżały ściany zadrżały mury
wśród ciosów prędkich jak strzały kuszy
i jeden straszny miał bestii wygląd
a drugi straszną był bestią w duszy
drżał świat wzruszony lało się z nieba
w powietrzu mokrym błyskały burze
tak samo silni i równie gniewni
sprawdzali wzajem, kto strzyma dłużej
Bestia jak tytan urósł w swej furii
grzmiał siłą straszną jak ogień piekieł
a przecie Gaston miał gorsze serce
i bardziej zdawał się nieczłowiekiem
i już się zgarbił pod mocnym ciosem
i nagle, zachwian, wśród krzyków chóru
utracił balans i grunt pod stopą
i zajrzał w przepaść, uwieszon muru
Bestia choć łatwo mógł bój zakończyć
choć dzierżył życie wzdłuż własnej woli
w przedziwnym geście opuścił głowę
podał mu ramię i rzekł powoli
"Człowiekiem jesteś pysznym i małym
gdy armię stawiasz przeciwko sprzętom
ja jednak więcej nie chcę zabijać
dla ciebie hańbą byłoby pęto
Są rzeczy zdolne zemstę zastąpić
i gniew nie znaczy więcej niż one.
Szczęśliwy jestem, że je poznałem
więc odejdź - byle w przeciwną stronę."
Ledwie to wyrzekł już małe ręce
znalazły jego, oplotły szyję
nadbiegła Bella, objął ją, poczuł
jak małe serce z ogromnym bije
I gdy tak trwali w równym oddechu
płacząc i myśląc o przyszłych rzeczach
mściwy i podły Gaston z rozmachem
zdradziecki sztylet zatopił w plecach
Ryk przeraźliwy wypełnił zamek
największy wybuch minionej burzy
krzyk Belli zgłuszon przez grozę, strącił
ostatni płatek z magicznej róży
skotłował świat się rozpadł na czworo
mróz przeszył zamek w sam środek lata
dla jednej duszy wraz z jednym kwiatem
pomarły wszystkie ogrody świata.