Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Odmienne stany świadomości? (zak)
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
Mintir
* * *

Gdzie jestem?, Skąd

się tu wziąłem?

Stoję na wąskiej ścieżce. Otacza mnie gęsty

las, niezwykle wysokich drzew. Ponad ich rozłożystymi koronami widać księżyc

w pełni. Wieje lekki wiatr, wywołujący szum liści, nie rozwiewając jednak

delikatnej mgiełki. Słyszę pohukiwanie sowy i wydaje mi się nawet, że widzę

jej szeroko otwarte oczy. Idę naprzód.
Oprócz szumu liści słyszę

także cichy szum wody. Zbaczam ze ścieżki i dochodzę do maleńkiego

strumyczka dzielnie płynącego przed siebie. Poczułem nagle duże pragnienie.

Klękam i nabieram wody w ręce. Piję ją, a potem jakby z nabożną czcią

obmywam nią twarz. Czuję cudowne orzeźwienie i przyjemny chłód.


Próbuję wrócić na ścieżkę, ale nie mogę znaleźć drogi powrotnej. Dziwnym

jest, iż się zgubiłem, ponieważ odszedłem tylko kawałek. Idę przed siebie.


Z mgły wyłania się przede mną okrągła polana. Na jej środku

nieruchomo, po turecku siedzi skupiony mężczyzna. Jego długie włosy są

związane rzemykiem na karku. Dłonie trzyma na kolanach, a w dłoniach

położony w poprzek miecz.
Poruszył się dopiero wtedy gdy stanąłem

przed nim. Poczułem na plecach pochwę od miecza. Zrozumiałem co mam

robić
Wojownik wstaje. Stoimy naprzeciw siebie. Wyciągam miecz i

dochodzi do pierwszego, a zarazem ostatniego starcia. Mój przeciwnik

uśmiecha się i znika, lub bardzo szybko odbiega. Widzę, że krwawię, ale nie

czuję bólu. Upadam na ziemię, której także nie odczuwam. W oddali, między

drzewami dostrzegam białą postać. Powoli zbliża się do mnie. Widzę, że jest

to młoda, ciemnowłosa dziewczyna. Zawiesza ona swoje dłonie nad moją raną i

wypowiada trzy dziwne słowa w jakimś nieznanym mi języku. Rana natychmiast

się zasklepia, a w moim umyśle pojawiają się dziwne obrazy...
* *

*

- Dzień dobry, tu pogotowie. W czym mogę pomóc?
-

Dzień dobry. Jeden człowiek zasłabł na rogu ulicy...

***
<tym

razem to nie jest koniec
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='wink.gif'>>
Layla
Hmmm... Trochę dziwne... Jak na razie mam mieszane uczucia. Z jednej strony mi się nie podoba, ale z drugiej coś ciekawego może z tego wyniknąć. Jak na razie to trochę za krótko.

Jedyne, co mi się rzuciło w oczy to zdanie:
<Dziwnym jest, iż się zgubiłem> - nie wiem czy to miało być właśnie takim językiem napisane, ale jakoś mi nie pasuje
matoos
Fajnie, tylko krótko. I widać podobny styl

do "Narodzin". Na razie nie będę oceniał, poczekam aż będzie

więcej, ale można to rozwinąć w Baaaaaardzo ciekawe opowiadanie. Widzę na to

kilka sposobów
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'> Czekam na następne party
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>
Sir Momo Mumencjusz Mum
Tym razem dużo

lepiej. Ciekawi. Intryguje, jak potoczy się dalej. Ale mam nadzieję, że to

będzie raczej nietuzinkowe opowiadanie. Czekam na ciąg dalszy, by zobaczyć,

co z tego wyniknie. I wtedy ocenię.

Acha - popełniłas bardzo znaczący

(przynajmniej dla mnie) błąd - mieszasz czasy narracji, tzn:



width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

Zbaczam ze ścieżki i

dochodzę do maleńkiego strumyczka dzielnie płynącego przed siebie. Poczułem

nagle duże pragnienie

class='postcolor'>

Powinno być "Zbaczam ze

ścieżki i dochodzę do maleńkiego strumyczka dzielnie płynącego przed siebie.

Czuję nagle duże pragnienie" - to ważne.
Mintir
Podnoszę się z ziemi i otrzepuję z niej

ubranie. Rozglądam się. Dookoła mnie rozciąga się obraz śmierci i

zniszczenia. Stoję pośrodku miasteczka, a raczej wśród jego ruin. Cisza jest

wręcz namacalna. Na popękanym bruku leżą wpół zmiażdżone ludzkie kości.

Ponad połowa domów została spalona, inne zburzone. Wszystko jest szkarłatne

od krwi. Ulice, ściany. Czerwone jest również niebo. Lunął deszcz. Wiedziony

nagłym impulsem, odwracam się.
Na kamiennym bloku siedzi czarny

kot. Przenikliwie się we mnie wpatruje. Stoimy tak bez ruchu na deszczu,

patrząc sobie wzajemnie o czy. W jego żółtych ślepiach odbijają się moje.

Nie mogę oderwać od nich wzroku.
Po jakimś czasie kot zeskoczył, tak

szybko, że prawie tego nie zauważyłem. Zostałem sam.
Wchodzę do

pobliskiego domu. Oglądam zniszczone meble, przedmioty, wielką plamę krwi na

podłodze, czyjeś zwłoki...
Zwiedzam kolejno ocalałe budynki. Moją

uwagę przykuwa świątynia, zbudowana na planie koła. Zmierzam w jej kierunku.


Do wnętrza prowadzą szerokie i bardzo wysokie drzwi. Ponad nimi

namalowane są trzy runy. Dwie takie same i trzecia odmienna. Lewe skrzydło

drzwi jest wyłamane. W środku, na podłodze leżą odłamki wysoko


położonego sklepienia. Popękane ściany naznaczyły rysami piękne

malowidła i mozaiki, przedstawiające dziwne stworzenia. Wielkie witraże

ciągną się do samego sufitu. W niektórych miejscach kolorowe szybki zostały

zbite, czego efektem były tnące powietrze smugi światła, rozjaśniające

mroczne wnętrze świątyni.
Gdzieniegdzie ostały się resztki ławek,

niegdyś rzędami ustawionych w koło. Na środku umieszczono podwyższenie o dwa

stopnie, na którym stoi ołtarz. Dookoła niego porozrzucane są narzędzia

liturgiczne. Przed ołtarzem, tyłem do mnie, klęczy ciemnowłosa kobieta w

białej sukni, której krańce sięgają pierwszego stopnia. Kiedy odwróciła się

do mnie i skinęła ręką bym do niej podszedł, poznałem w niej dziewczynę,

która uratowała mnie w lesie.
Robię kilka kroków do przodu. Głuchy

odgłos, który wywołują odbija się echem od wysokich ścian. Widzę jak ktoś

zbliża się do dziewczyny. Delikatnie odchyla jej głowę i wgryza się w

tętnicę.
Zdałem sobie sprawę, że to ja jestem tym kimś. Krew, którą

czuję w ustach jest bez smaku. Przepływa przez moje żyły, plami

nieskazitelnie białą suknię dziewczyny, ożywia wszystkie komórki mojego

ciała. Słyszę głosy. Jeden z nich mówi mi, iż wybawicielka z lasu nazywa się

Iriaa. Świątynia rozpływa się we mgle. Inny głos powiada...

* * *



- ...ma małe szanse, ale musi pani mieć nadzieję...

* *

*

Mgła mnie otacza. Dookoła słychać gwizd i szum owadów. Stoję

na łące, po łydki w kwiatach. Przyglądam im się z bliska. Mają delikatnie

zakrzywione łodygi, z których wyrastają młodziutkie pędy. Liście mają

okrągły kształt, a ich brzegi są lekko wystrzępione. Płatki, również

okrągłe, mają piękny fioletowy kolor. Niestety kielichy kwiatów są

zamknięte.
Idę przed siebie przecinając mgłę gęstą jak mleko.

Dochodzę do prostokątnego, wysokiego na pół metra kamienia. Namalowane są na

nim runy, a raczej wiele razy powtórzony ten sam znak. Podchodzę do kamienia

i dotykam rysunku. Jest on niezgrabnie zarysowany krwią, jeszcze świeżą i

wilgotną.
Powoli nastaje świt. Krople rosy obsiadły kwiaty i głaz.

Idę dalej w kierunku wschodzącego słońca, którego widzę ledwie delikatny

zarys we mgle. Jednak po chwili zaczyna mnie ono razić. Kielichy kwiatów

otwierają się i kierują w stronę słońca, radośnie witając jego ożywcze

promienie. Mgła opada. Moim oczom ukazuje się bezkresne morze fioletowych

kwiatów. Widok ten jest niesamowicie piękny, a zarazem przerażający.

Parująca rosa barwi powietrze na wiele kolorów.
Słyszę za sobą

wołanie i odruchowo odwracam się. Kilkanaście metrów za mną siedzi Iriaa, a

jej przedtem biała suknia, teraz zakrwawiona, ułożyła się wokół niej.
-

Chodź tu i usiądź przy mnie &#8211; mówi dziewczyna.
Z chęcią

wykonałem to polecenie.
- Powąchaj je &#8211; wskazuje na kwiaty

&#8211; Zobaczysz jak pięknie pachną.
Owady nagle milkną, a ja

nie zwracając na to uwagi zrywam jeden kwiat i wącham go. Jednak nie czuję

jego zapachu. Wraz z wdychanym powietrzem, trochę pyłku dostaje się do moich

nozdrzy. Zaczyna wirować mi w głowie. Znów słyszę

głosy.

***
<jasne, że styl ten sam. To po prostu MÓJ styl

niezmienny i trwały ( chyba...)>
Sir Momo Mumencjusz Mum
Po pierwsze - ten sam błąd co

przedtem:

width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

Na kamiennym bloku siedzi

czarny kot. Przenikliwie się we mnie wpatruje. Stoimy tak bez ruchu na

deszczu, patrząc sobie wzajemnie o czy. W jego żółtych ślepiach odbijają się

moje. Nie mogę oderwać od nich wzroku.
Po jakimś czasie kot zeskoczył,

tak szybko, że prawie tego nie zauważyłem. Zostałem sam.
Wchodzę do

pobliskiego domu. Oglądam zniszczone meble, przedmioty, wielką plamę krwi na

podłodze, czyjeś zwłoki...

class='postcolor'>
Powinno

być:

width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

Na kamiennym bloku siedzi

czarny kot. Przenikliwie się we mnie wpatruje. Stoimy tak bez ruchu na

deszczu, patrząc sobie wzajemnie o czy. W jego żółtych ślepiach odbijają się

moje. Nie mogę oderwać od nich wzroku.
Po jakimś czasie kot

zeskakuje, tak szybko, że prawie tego nie zauważam.

Zostaję sam.
Wchodzę do pobliskiego domu. Oglądam zniszczone

meble, przedmioty, wielką plamę krwi na podłodze, czyjeś

zwłoki...

class='postcolor'>

Po drugie - zdecydowanie, ale to

naprawdę zdecydowanie lepsze, od poprzedniego. Teraz przyciąga uwagę. Mam co

prawda wrażenie, że wiem, w jakim kierunku to opowiadanie ciągnie, ale to

się zobaczy. Ja czekam na dalsze części.
Layla
Teraz mi się zaczęło podobać


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

Podoba mi się atmosfera twojego opowiadania która jest trochę mroczna i

tajemnicza. Czekam na kolejnego parta
Mintir
dziękuję za delikatnie pochlebne opinie.

Jeśli chodzi o zmianę czasu to mnie też nie pasowała, ale w niektórych

przypadkach była konieczna. Nawet radziłam się w tej sprawie największego

autorytetu jaki znam, który stwierdził, iż coś takiego jest dozwolone. W

końcu jestem tylko człowiekiem, a książki, które pokazują się w księgarniach

są pełne błędów znacznie gorszych. Tak mnie się tylko wydaje...


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

Oto przed wami ostatnia część ( musicie mi wybaczyć, że moje opowiadania są

tak krótkie, gdyż dopiero zaczęłam sie brać za dłuższe rzeczy ) By the way,

momo, zgubiłeś jeszcze conajmniej jeden przypadek zmiany czasu


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='wink.gif'>

***


- Niestety nic nie

możemy zrobić. Wszystko w rękach Boga...

* * *

Otwieram

oczy. Stoję w lesie, na tej samej ścieżce co uprzednio. Jest piękny poranek.

Słyszę delikatny śpiew ptaków, bardzo cichy. Idę przed siebie. Tym razem nie

słyszę szumu strumienia, chociaż nawet jakbym go słyszał, nie poszedłbym w

jego kierunku. Chcę zobaczyć dokąd prowadzi ścieżka. Podążam wytyczonym

przez nią szlakiem. Śpiew ptaków powoli cichnie, by po chwili ustać

zupełnie.
Dochodzę do rozstaju dróg. Przy nim stoi bardzo stary i

gruby dąb. Nie wiadomo czemu, podchodzę do drzewa. Oglądam je dokładnie. Ze

strony lewego rozwidlenia ścieżki na korze wyryty jest znak, ten sam co na

kamieniu. Z wgłębień wyciętych nożem wypływa krew. Doznaję wrażenia, iż

dziwny symbol związany jest ze złem. Wybieram prawe rozwidlenie.
Idę

w kompletnej ciszy. Od czasu do czasu następuję jakąś gałązkę, łamiąc ją z

wyraźnym trzaskiem. Słońce chowa się za chmurami, las wydaje się być coraz

gęstszy. Zaczyna robić się ciemno. Droga pnie się w górę. Na szczycie stoi

maleńki drewniany domek. Wchodzę do środka. Chatka składa się z tylko

jednego pokoiku. Przy stole siedzi bardzo stary człowiek. Na stole leży

otwarta książka. Na jej kartkach nic nie jest zapisane.
Głos starca

rozległ się w mojej głowie choć ten nie przemówił. &#8222;Nie wszystko

jest takim jakim się wydaje być. Białe nie jest białe, a czarne, czarnym nie

jest.&#8221; Na kartach księgi zaczyna pojawiać się rysunek. Nie

zdążyłem zobaczyć jaki, gdyż starzec zatrzasnął jej okładki.
Nagle

wszystko zniknęło. Znów znalazłem się na ścieżce. Ruszyłem w kierunku dębu,

wiedząc, że skręcę tam w lewo. Tak też robię. Chwilę patrzę na wyryty znak i

ruszam dalej.
Las się kończy, a zaczyna miasteczko. Wchodzę na

główną jego ulicę. Poznaję, że to w tym miasteczku miejsce miała masakra,

której skutki widziałem. W przeszłości lub przyszłości. Teraz ulice tętnią

życiem. Czasami kiedy dłużej przypatruje się jednemu miejscu widzę jego

ruiny. Tam gdzie uprzednio stał kamienny blok płonie wielkie ognisko, wokół

którego stoją mieszkańcy miasteczka. Widzę jak poruszają ustami, ale nic nie

słyszę. Płomienie ognia sprawiają wrażenie sukni falującej na wietrze. Przez

chwilę wydawało mi się, że widzę w nich twarz Irii.
Wchodzę na

drogę, która prowadziła wcześniej do świątyni. Jednak u jej końca stoi tym

razem wielki i piękny kryształowy pałac. Idę dalej. Widzę różne obrazy,

których nie rozumiem, przemierzające mój umysł. Obrazy przyszłości lub

przeszłości...


* * *

-... nie mogliśmy mu pomóc.

Niech pani się nie poddaje. Należy żyć dalej.
Mówiąc to młoda,

ciemnowłosa pielęgniarka nieznacznie się uśmiechnęła. Jednak załamana

kobieta, ani nikt inny nie zwrócił na to uwagi.

* * *



Zatrzymałem się kilka metrów przed pałacem. Jest to niewiarygodne, ale on

naprawdę wygląda jakby był zbudowany ze szkła lub kryształu. Jest

przezroczysty, a promienie słońca
odbijają się od jego wysokich ścian

oświetlając całą okolicę. Ponad ścianami widać smukłe i strzeliste

wieżyczki.
Podchodzę do schodów. Dotykam barierki i pięknie

rzeźbionego lwa ze skrzydłami. Dostrzegam, iż pałac zbudowany jest z lodu.

Idę dalej, nie zwracając na to uwagi.
Wyczekująco stoję przed

drzwiami, które roztapiają się, by mnie przepuścić. Wchodzę do środka, a one

zamarzają z powrotem. W środku jest ciemniej niż na zewnątrz. W kolejnych

komnatach stoją lodowe rzeźby wykonane z zadziwiającą dokładnością. Meble,

przedmioty, a nawet ludzie, wyglądający jak żywi.
Zbliżam się do

jednej z rzeźb. Jest to służąca niosąca kosz na bieliznę. Dotykam jej twarzy

i mogę przysiąc, że postać mrugnęła. Jednak musiało to być złudzeniem. Po

kolei zwiedzam wszystkie sale. Wchodzę do przedsionka sali tronowej.

Naprzeciw mnie wykute są okazałe drzwi. Podchodzę do nich i chylę czoło

przed ich majestatem. Zwlekam z ich otwarciem. Jednak odważam się na ten

krok. Ostrożnie naciskam klamkę.
Drzwi brutalnie otwierają się,

odrzucając mnie do tyłu. Pomiędzy ich skrzydłami widać oślepiające światło,

jaśniejsze od słońca. W środku tego zjawiska unosi się Iriaa. Przyzywa mnie

do siebie. Widzę to, ale nie słyszę. Poruszam się w jej kierunku.


Jednak dostrzegam na jej czole znak, wyryty na drzewie i narysowany na

kamieniu. Powoli wycofuję się do drzwi. Iriaa robi smutną i zawiedzioną

minę, ale nie próbuje mnie zatrzymać.
Wszystko ciemnieje. Coraz

mniej światła, oblega komnatę. W końcu zapada kompletna ciemność. Żaden z

moich zmysłów nie pracuje. Popadam w błogą nieświadomość.
Opanowują

mnie jednak wątpliwości.
Irio, czy nie powinienem był wybrać

światła?
Irio, czy nie powinienem...?
Irio...?


...?
Sir Momo Mumencjusz Mum

border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> W końcu jestem tylko człowiekiem, a książki,

które pokazują się w księgarniach są pełne błędów znacznie gorszych.


class='postcolor'>
I co z tego? Zachowanie typu:

"jestem zły, ale to nic bo inni są gorsi" uważam za po prostu

głupie. Jeśli widzi się, że się popełnia błędy, to należy sie starć, by ich

nie robić. Owszem, nikt nie jest doskonały. Ale dlaczego by nie

doskonałości?

A co do opowiadania - ciekawe. I ciekawie napisane.

Zastanawiam się tylko, czy ta finalna światłośc była przysłowiowym

"światełkiem w tunelu".

No i nie podoba mi się

koniec.

width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

Żaden z moich zmysłów nie

pracuje. Popadam w błogą nieświadomość.
Opanowują mnie jednak

wątpliwości.

class='postcolor'>
Jeśli jest się nieświadomym, to nie

mozna mieć wątpliwości. Rozumiem zamierzenie, ale lepiej by było, gdybyś

napisała to inaczej.

No i na koniec - masz jeszcze jakieś opowiadania

- zamieść. Mam nadzieję, że są tak samo ciekawe (albo zbliżone) jak to

opowiadanie.

Pozdrawiam, i czekam.
Abaska
Dziwne, ale napisane dosc dobrym stylem

=) Hiehie, podobal mi sie opis palacu... Skoro przezroczysty... Widac, co

jest inside?? =P
Megan
Jest napewno ciekawszy niż

,,Narodziny". Tylko taki jeden mały błędzik:



,,Przed

ołtarzem, tyłem do mnie, klęczy ciemnowłosa kobieta w białej sukni,

której krańce sięgają pierwszego stopnia. Kiedy odwróciła się do mnie

i skinęła ręką bym do niej podszedł"
Tajemnicza
Hm...dziffne, bardzo dziffne, ale ciekawe.

Radze Ci stwarzać zdłuższe zdania, np:

border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Powoli wycofuję się do drzwi. Iriaa robi

smutną i zawiedzioną minę, ale nie próbuje mnie

zatrzymać.

class='postcolor'>
powinno być:
Powoli wycofuję się

do drzwi,a Iriaa robi smutną i zawiedzioną minę. Nie próbuje mnie

zatrzymać.
To mi nie pasuje

border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> W jego żółtych ślepiach odbijają się moje.

Nie mogę oderwać od nich wzroku

class='postcolor'>
chyba raczek powinno być
W

jego żółtych ślepiach odbijają się mojeoczy . Nie mogę oderwać od

nich wzroku.

No coosh, masz na tym forum 3 jak nie wicej ficków. Tre

co ni eprowadzisz usun.
Mintir
mam tu więcej ficków z czego tylko jeden jest nieukończony a reszta to zamknięte całości
iskra
A ja jush to kiedyś czytałam smile.gif Jednak powtórka dobrze mi zrobila...

Podobało mi się. Niewątpie, że błedy które wymienili moi poprzednicy błędami są w istocie =) Opowiadanko mi się podoba. Jest tajemnicze, a interpretacje mogą pójść w wielu kierunkach... Jestem na "TAK" turned.gif

Pozdrawiam
Sami-Wiecie-Kto tongue.gif
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.