Kiedyś, jeszcze jako Regis, obiecałem
Villemo że popełnie jakieś dłuższe opowiadanie a do tego(o
zgrozo!!!!) z fabułą. Oto i spelniam mą obietniece, pomimo
iz jakies bardzo dlugie toto nie bedzie.
Zdarzyło się to bardzo
dawno temu........ tak dawno, że najstarsze dęby, ani nawet dęby które
kiedyś upuściły żołędzie z których te najstarsze dęby wyrosły nie pamiętają
tych czasów i tak daleko że choćbyś założył żelazne chodaki, wziął w dłon
zelazny kostur i ruszył, to chodaki starłyby się na proch, a kostur skruszał
nim dotarłbyś chociaż do połowy drogi. Gdybyś jednak okazał się wędrowcem
tak dzielnym, iż podążałbyś dalej raniąc bose stopy o szczyty ogromnych gór
i przedzierając się przez nietknięte ludzką stopą mateczniki walcząc z
głodem, wycieńczeniem i największym wrogiem podróżnika, zwątpieniem, to po 7
latach, 7 miesiącach i 7 dniach dotarłbyś do krainy tak czarownej, że
zapragnołbyś zostać w niej do końca swych dni. Zachwycony zielenią łąk i
pagórków, czystością strumieni i błękitem nieba podążałbyś dalej w głąb
owego przecudnego kraju, aż ujrzałbyś ruiny ogromnego, promieniującego
majestatem zamku. Oszołomiony jego wspaniałością zapragnąłbyś wejść na
dziedziniec, tak ogromny jakoby rynek miasta, a tam oczom Twoim wędrowcze
daneby było ujrzeć widok najcudowniejszy jaki tylko oko ludzkie na tym
świeice ujrzeć może. Zobaczyłbyś krzak bzu. Zieleń jego liści uświadomiłaby
Ci, żeś nigdy dotąd nie widział prawdziwej zieleni, a jego kwiaty nie
pozwoliłyby oderwać od nich wzroku, tak bowiem są piękne i nienaruszone.
Także Twe inne zmysły, wędrowcze poddałyby się słodkiemu oszołomieniu
pozwalając Ci zatopić się w słodyczy i delikatności zapachu, oraz ukoić swą
duszę w cichym brzęczeniu pszczół i trzmieli.......Krzew ten rośnie w tym
miejscu od wieków, a z ruchu jego gałęzi wciąż można wyczytać historię
dzielnego rycerza Zyrteca, który ocalił od śmierci króla. A było to
tak..........
Ciąg dalszy jutro, narazie dałem wam tylko
wątpliwej jakości przedsmak. Nie umiem pisać takich długich fragmientów bez
przerw.
No więc wstępik fajny i zapowiadający
rozkosze czytania
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'> Z większą wypowiedzią jeszcze się
wstrzymam, ale już chyba kiedyś mówiliśmy, Katon, że chyba się rozumiemy
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>
Psychopatka
08.04.2003 14:06
No narazie to malo moge powiedziec...
poczekam na rozwój akcji, ale wiesz co mi sie podoba? Ten styl, taki
starodawny i troche bajkowy. To mila odmiana...
regis, nie bądź taki skromny!
"wątpliwej jakości", dobre sobie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/happy.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='happy.gif'>
przerwać w takim momencie _-_ no,
dawaj szybko ciąg dalszy =)
Jessica Alkamija
10.04.2003 15:11
Zaczyna się bardzo ciekawie.
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>
Masz świetny styl pisania, taki 'starodawny' (przynajmniej w tym
ff'ie). Bardzo mi się podoba. Nie mam zastrzeżeń. Mam nadzieję, że
niedługo napiszesz następną część.
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>
nie wiem, jak mogę się wypowiedzieć na
temat tego ff... bardzo oryginalny pomysł, fajny styl pisania, ale z dalszą
oceną powstrzymam się do następnego parta
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>
Czas na ciąg dalszy.......
Król
Bolgweryk był władcą dobrym i wielce sprawiedliwym. Dobrych nagradzał,
zbrodzieji karał, a poddanych zanadto daninami nie uciskał, toteż szanował
go lud i kochał. Miał już monarcha swoje lata i zbliżał się z wolna ku
jesieni swego żywota, na którą był gotowy, gdyż nie boi się starości człek,
któren całe swe życie godnie postępował i nigdzie nie uchybił w swych
obowiązkach, a tak właśnie życie przeżył Bolgweryk, syn Berongwira. Znany
był też z tego iż wielkim umiłowaniem darzył on zieleń wszelaką i przyrodę,
czego znakiem widomym był ogród królewski, tak przecudny, że z całego świata
podróżni zjeżdżali ów ogród podziwiać i dziwowali się wielce jego pięknu.
Najbardziej zaś ze wszytkich roślin kochał Bolgweryk bzy. Często, w ciepły
dzień można było ujrzeć króla wolno przechadzającego się po między
rozłożystymi drzewami i przystającego w zamyśleniu obok krzewów bzu, by
ukorzyć zmysły ich upajającym zapachem. Mówiono nawet, że monarcha nie tylko
rośliny kocha ale i rozmawiać z nimi umie, czego jednak nikt nigdy nie
widział, toteż poświadczenia rzadnego na owe praktyki nie było. Tak więc żył
władca pośród swych ogrodów, otoczony miłością poddanych i szacunkiem
sąsiadów, aż do dnia, gdy nagle zachorował. Nie była to jednak choroba
zwyczajna, jaka pojawia się szybko, trawi ciało gorączką i na męki je
wystawia po to jeno by dniach kilku opuścić ciało i dalej w świat ruszyć.
Bolgweryk zachorował ciężko. Kasłał okrutnie i krztusił się tak, iż wydawało
się że ducha wraz z płucami na zewnątrz wyrzuci, gorączka męczyła go wysoka
i nie opuszczała go nawet na chwile, tak iż nie miał nawet chwili
wytchnienia od bólu i mąk. Oczy jego co rusz zachodziły łzami, puchły i
czerwieniały, myślałbyś że szreszeń go pod powiekami pokąsał okrutnie. Tak
zachorował król Bolgweryk w smutek wprawiając dwór swój i poddanych, jako że
ci władce swego miłowali. Wezmano najlepszych medyków, mędrców, znachorów i
magików z całego królestwa a i także z krajów sąsiednich i ziem odległych,
aby orzekli na co monarcha zachorzał i coli przedsięwziąść. Był królewski
medyk Flegamin i znachorka Smecta. Przybył z daleka słynny mag Prosac i
mędrzec Gripex, a nie zabrakło i wielkiej sławy cyrulika Goptenem zwanego.
Badali oni króla i radzili, a każdy jeden co innego radził, toteż kłucili
się między sobą okrutnie. Flegamin przykazał dawać królowi syrop odkrztuśny,
by chorobę z płuc całkiem wykaszlał, za co Prosac od głupców go publicznie
wyzwał, tłumacząc, iż dolegliwości monarchy z przyczyn psychicznych się
wywodzą i jeśli Bolgweryk nadmiernych trosk i strapień unikał będzie,
choroba sama go opuści. Znachorka Smecta zaś tego znów mataczem podłym
nazwała ogłaszając wszem i wobec, że w żołądku rzecz ma miejsce i jej
preparat wnet kiszki króla przeczyści, gdzie nieczyste ohydztwa się zalęgły
i chorobę wywołały, czemu kłam zadał Gripex przysięgając na sówj honor, że
Bolgweryk od złego powietrza się pochorował i przykazując ostrożność, by na
innych ohyda nie przeszła. Tak to na zamku królewskim przekrzykiwali się
najsłynniejsi medycy, bardziej atakowaniem sibie zajęci niż leczeniem króla,
ten zaś słabł ciągle przez chorobę tarmoszony. Pewnego jednak dnia, na zamek
przybyła młoda, nieznana nikomu znachorka
Claritina...........
Ciąg dalszy wkrótce.
Psychopatka
15.04.2003 15:03
Podoba mi sie styl. Orginalny, starodawny
, basniowy styl... ale poza tym to hmmm, chociaz... kiedsy uwielbialam
legedy... jednak by ocenic legende trzeba ja przeczytac cala . Dlatego
czekam co wyniknie z tej któlewskiej choroby.
ładne =) delikatne nawiazania do znanych
mniej lub bardziej ksiązek i reklam mdykamentów dają całkiem ciekawą
mieszankę =)
Czekam na CD =D
Ja być alergik, więc za dedykację ślicznie
tnx.
A ffick zapowiada się nad wyraz interesująco. Szczególnie świetny
wstęp. Bardzo dobre i zaskakująco ciekawe porównania. Hmmmm... niema co pisz
tak dalej to zchęcią poczytam.
twój oryginalny styl pisania bardzo pasuje
do legendy. w sumie jeszcze takiego czegoś nie czytałam, ale muszę przyznać,
że napisane jest bardzo ciekawie.
jestem chyba walnięta ...śmiałam sie jak
głupia kiedy to czytałam oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu
,zarąbisty jest ten starodawny jezyk, bardzo bardzo mi sie podoba
avalanche
15.04.2003 17:16
ty Katon........nie ściemniej że cie nikt
nie czyta
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/laugh.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'>
.....mialam zamiar wcześniej to przeczytać ale jak zwykle ten czas.....ale
znalazłam moment ijestem pod wrażeniem, naprawde bardzo udane ff, piekny
styl i ma to coś że sie łatwo czyta i szybko.....pomysł oryginalny i
pomysłowy.....dobrze ci idzie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='tongue.gif'> i oby tak dalej......będę śledzić (śledź
jeden ze mnie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/laugh.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'>
) twoje poczynania literackie........bardzo ciekawe (drapie sie po
brodzie).....bardzo...
rzadnego ---> żadnego
a tak
poza tym... miodziu. Ten styl przede wszystkim - starodawnej legedny.
Nie
będę cię zbyt wychwalał, żebyś nie zamknął się w sobie, ale wiedz, że mi się
podoba. straszliwie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/happy.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='happy.gif'>
No świetne! Ten styl jest genialny,
uwielbiam takie zamotane, długie zdanka z przestawnym szykiem! Bardzo
mi się podoba, naprawdę świetnie to jest opisane. Tylko te błędy
ortograficzne się w oczy rzucają.
Jam też alergik, dlatego mnie to
zaciekawiło. Będę czytać, nie ma co.
Miodzio!
Niom - ortografia
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='tongue.gif'> - a poza tym - przypatrz się trochę budowie
zdań - to, że stylizujesz język ficka na staropolszczyznę nie zmienia faktu,
że owa budowa czasami ma dość wyraźne zaburzenia... (nie chodzi mi tu o to,
co Aeth powiedziała - to jest ok, po prostu w środku zdań czasami robi się
troche "dziwnie"
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='tongue.gif'>
border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'
cellspacing='1'>
QUOTE |
|
id='QUOTE'>Miał już monarcha swoje lata i zbliżał się z
wolna ku jesieni swego żywota, na którą był gotowy, gdyż nie boi się
starości człek, któren całe swe życie godnie postępował i nigdzie nie
uchybił w swych obowiązkach, a tak właśnie życie przeżył Bolgweryk, syn
Berongwira.
class='postcolor'>
Na przykład w powyższym zdaniu -
głównie to, co podkreśliłem, ale nie tylko...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>
)
Miałem wymieniać błędy, ale w sumie - wyżej to już załatwiłem/liśmy
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='wink.gif'>
Fick jest ciekawy i całkiem śmieszny.
Czasami ciekawe skojarzenia przychodzą na myśl
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>
- tak trzymaj.
Fick jest superasny
Czytałam prawie bez
tchu
tak trzymać
ikar-mam okienko
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/rolleyes.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='rolleyes.gif'>
tak jak już wszyscy powiedzieli - ten
stary język urzeka mnie głónie w tym opowiadaniu. w sumie jeli zachowasz
ten styl to nie zepsujesz zbytnio ff'a, nawet jeli wymylisz bzdurne
zakończenie.
Zbadała owa nikomu nieznana dziewczyna
króla Bolgweryka, chociaż z początku psioczyli medycy wielce, że jakowaś
partaczka się za poważne i wielce uczone sprawy zabiera, a stało się to za
sprawą córy królewskiej Admirandy, rodziciela swego nad wszystko miłującej.
Ona to nakazała Claritinę do komnat monarszych wpuścić, gdyźli poczynała już
nadzieję tracić iż uczonych mędrców rady i medykamenty cokolwiek przeciw tak
okrutnej chorobie zdziałać mogą, a że znachorce młodej jakowąś dobrocią
szczerą z oczu patrzyło, tako i uczuła w swym sercu Admiranda nadzieję, że
ta właśnie może jej ojca uleczyć. Nazajutrz odbyło się kolejne medyków
zebranie na które i Claritina przyszła i z boku siadłszy rozmowie jęła się
przysłuchiwać. Przekrzykiwali się znachorzy, medycy i magowie, jeden przez
drugiego, bo li każden chciał udowodnić że to właśnie jego dyagnozyja jest
najsłuszniejsza, aż kłótnie ową zaciętą uciął jako miecz srebrny przeczysty
głos Claritiny, która rzekła w te słowa:
- Szanowni panowie i panie.
Rumieniec wstydu me lico pokrywa iż ja kromna znachorka wśród tak
znamienitych mędrców śmiem głos zabierać, aliści myślę, iż wiem co
Najjaśniejszemu Panu naszemu dolega.
Po tych słowach spuściła oczy, jako
dziewcze skromne i grzeczne, a grono mędrców aż z wrażenia zamarło. Wtedy
ozwała się Claritina raz drugi, głosem nadal pokornym, a jednak jakby
ździebło mocniejszym:
-Miłościwie nam panujący król Bolgweryk jest
uczulony, a jego chorobę pyłki bzu, wdychane w nadmiernych ilościach
wywołały.
Przepraszam że tak mało. Bardzo się spieszę, ale
obiecuję że najszybciej jak będę mógł napiszę kolejny, dłuuuugi fragment.
tym razem wydało mi się za staropolskie, a
za mało baśniowe, ale nie wiem...
no i straszliwie którtko - czekam na
więcej, będzie można lepiej ocenić
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/happy.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='happy.gif'>
Podoba mi się, bo bardzo pomysłowe i widać,
że starannie napisane.
Są opisy, ale nie nudzą. To bardzo ważne.
I thx
za dedykację.
Rzeczywiście, wydaje mi się, że zbytnio
przejąłeś się tym, że podoba nam się starodawny język. Po prostu co za dużo,
to nie zdrowo.
Akcja jest, ekhm, porywająca (czyt. czytliwa)
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='smile.gif'>.
Myślę, że możesz dodać więcej momentów
całkiem humorystycznych, choć ta groteska również mi
odpowiada.
Powodzenia
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'>
Tajemnicza
17.04.2003 12:27
Nio nioo Katon...opowiadanko bardzoc
ciekawe, mało błędów. Sytl jest bardzo miły. Masz talent chopie. Heh te azwy
leków
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>
fajny pomysł. Ale ta choroba mnie dobiła myslałam ze jakas choroba nieznana
a tu.....tylko uczulenie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='smile.gif'>. Super piszesz. Wszystko sie do siebie klei.
Pozdrowienia dla wszystkich i trzymaj sie Katon
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>
DarkLady
17.04.2003 22:54
Podoba mi sie pomysl z tym gawedziarskim
stylem, a alergia na bez i imiona medykow zwyczajnie mnie rozbroily. Ale...
zanim do tego doszlo, moje zeby zaliczyly morderczy zgrzyt (az myslalam, ze
sie szkliwo zarusuje) na widok tej ortografii, a od interpunkcji az mi sie
Windows zawiesil. Widac, ze sie przykladasz, ale bedziesz musiala nad tym
popracowac.
Niestety kolejny odcinek dopiero po
Świętach, teraz mam ledwie sekundkę na komentarz do komentarzy. Może w
ostatniej części ze stylem trochę przecholowałem. Za ortografię przepraszam,
wynika to z faktu że moje dziełko powatanje w momencie pisania, tzn. że to
co widzicie jest pierwszą i jak narazie jedyną kopią. Przelewam na ekran to
co sekundę wcześniej się urodziło i ma to swoje mankamenty techniczne jak
ortografia i interpunkcja. Przepraszam jeszcze raz. Około wtorku będzie
baaaardzio długa i myślę udana częśc kolejna.....
Na pewno nie zdziwi was drodzy słuchacze,
iż uczone grono medyków, magów i znachorów gniewem, bądźli szyderstwem na
słowa Claritiny odpowiedziało, jako iż w ich umysłach pomieścić się nie
mogło jak uczulenie tak okrutną chorobę spowodować mogło. Jęli więc biedną
Claritinę obelgami ochydnymi obrzucać a i nawet rozwścieczony mędrzec Prosac
pchną znachorkę z taką mocą, że w ścianę uderzyła jako kamień z procy przez
wprawnego strzelca wyrzucony. Wykrzykiwali, wymachiwali rękami, szydzili i
kpili aż Claritina płakać poczęła a jej srebrzyste łzy na kamienną posadzkę
gęsto opadały. Byliby ją zapewne obili i wyrzucili, gdy wtem drzwi z impetem
otwarły się, a trzeba wiedzieć iż były to drzwi dębowe, stalowymi okuciami
obite toteż mizerny człek nijak z taką łatwością pchąć by ich nie dał rady.
Zamarli wszyscy w komnacie i cisza zapadła taka, jakoby ktoś makiem gęsto
zasiał, toteż słuchać było jeno cichy szloch Claritiny. Wielkie było
zdziwienie obecnych gdy w drzwiach samą królewnę Admirandę ujrzęli, ta
jednak, chociaż piękna jak zawsze zmieniona była na twarzy i wydać było już
po pierwszym spojrzeniu, że brzemię trosk, które na swych barkach dźwigać
musiała urosło jeszcze,nie do zniesienia ciężkim się stając. Spojrzała po
obecnych wzrokiem surowym, w którym za cudnym błękitem jej oczy przyczajone
były gromy i błyskawice gotowe uderzyć ze straszliwą siłą w tego, który
pierwszy jej woli przeciwić się odwarzy.
- Ojcu memu gorzej, słabnie i
gorączka go trawi, wnet dusza z niego wyjdzie, a wy szarlatani miast radzić,
leczyć, zioła warzyć,cały czas jeno kłótnie uskuteczniacie!Czyżli ojca
mego słowami zdołacie uleczyć?!?- rzekła głosem stanowczym i silnym,
chociaż lekką drżącą nutę usłyszeć się w nim dało
- Ależ wasza
wielmożność, musim dyagnozyję ustalić.....- począ tonem pokornym i uniżonym
bronić się Prosac- co jednakże będzie niemożliwe jeżeli takowi szarlatani i
oszuści jak ta oto czarownica- tu ruchem głowy pełnym wyniosłości, a pogardy
wskazał na płaczącą Claritinę- w pracy nam przeszkadzać.
-Milcz
gadzie!- krzyknęła Admiranda głosem tak donośnym, że witraże w oknach
zabrzęczały jak rój os- Sameś jest szarlatanem! I wiecie co wam rzekną?
Że jeno tej, którą wyzywacie i z której szydzicie ufam, bo ona z dobrej woli
chce króla ratować nie zaś dla zapłaty i zaszczytów jak wy żmijowe
plemię!
Przepraszam że kończę w tym momencie. Spieszy mi się.
Jutro dalej.
Po owych słowach cisza zapadła w komnacie
jeszcze większa niż poprzednio, jeno psotne echo słowa królewny powtarzało
coraz ciszej i ciszej aż całkiem zmilkły. Przycichł też płacz Claritiny,
która teraz wzrokiem zdziwonym wielce ale i pełnym dziękczynienia szczerego
na Admirandę spoglądała. Królewna powietrza głeboko zaczerpnęła i o framugę
dębowych drzwi wsparła swe utrudzone ciało, po czym tonem już spokojnym,
choćli nadal pełnym władczej stanowczości, któren nie pozostawiał
wątpliwości co do jej królewskiego pochodzenia i wychowania, rzekła:
-
Wynoście się. Wszyscy.
-Ależ wasza dostojność- schylił się w ukłonie
Gripex
- Wynoście się natychmiast- powtórzyła a głos jej chociaż cichy,
zimny był jako sopel najczystszego lodu, twardy jako stal w gnomich hutach
hartowana i ostry niczym klinga miecza, który z owej stali powstanie wprawną
ręką mistrza wykuty, toteż zobaczyli medycy i magowie, znachorzy i mędrcy iż
nic naprzeciw tak nieugiętej woli uczynić nie mogą i jęli wychodzić z
komnaty z głowami wstydliwie spuszczonymi, by wychodząc oczu z wzrokiem
Admirandy nie skrzyżować. Poczęła się też do wyjścia zbierać Claritina,
jednakże królewna powstrzymało ją gestem dłoni i powiedziała głosem miękkim
i czystym:
- Ty zostań. Ufam ci i wiarę żywię, że mego ojca uleczysz.
Chodź ze mną.
Oczy dwóch niewiast tak pięknych, iż widok ich mógłby
odebrać dech nawet człekowi z pięknem obytemu spotkały się na chwilę i
zrozumiały wtedy obydwie iż przyjaźń je połączy szczera i żarliwa, po czym
do komnat króla się udały. Po drodzę Claritina klarowała Admirandzie swoją
dyagnozyję.
- Otóż wasza wysokość, ról dobrodziej jak wszyscy wiedzą, a
ty wszak najlepiej, boś jego córką jest przecie, kochał ogrod i rośliny
ponad miarę wszelką i każdą chwilę od spraw królestwa wolną na łonie natury
spędzał.
- Prawdą jest co rzekłaś, sama-m mu często w owych przechadzkach
towarzyszyła. Kocha mój ojciec wszystko co jest zielone, jednakże najmocniej
bzy. Często przystawaliśmy na długo by ukoić zmysły w ich przecudnej woni.
Czyżli owa woń tak piękna chorobę mego ojca wywołała? Wszakoż i ja owe bzy z
lubością wąchałam a zdrowam jest....
- Nie każdy na uczulenie jest
podatny. Jeden całe życie może bzy wąchać a nic mu nie będzie, inny zaś raz
powącha i zachorzeje. Ojciec twój, miłościwy pan długo odporność na pyłki
bzów posiadał jednak z wiekiem ciało słabnie i nie jest już odporne na to,
co dawniej nieszkodliwym było.
- Cóż więc robić trzeba? Gdzie lekarstwa
szukać?!? O Claritino, cóż począć?
Pamparam. Koniec odcinka.
Trzeba stopniować napięcie, jutro ciąg dalszy.
Sir Momo Mumencjusz
Mum
25.05.2003 14:25
Gdzie ten ciąg
dalszy???
Włączyłem na ostatnią stronę, i zacząłem czytać to
opowiadanko (bo Katona, a to już znana marka ^^). Podoba mi się i liczę, że
ten ciąg dalszy jeszcze dojdzie...
Twoje zainteresowanie skłoniło mnie do
reaktywowania tej historyjki. Zbieram wenę. Wkrótcę będzie kontynuacja.
Sir Momo Mumencjusz
Mum
11.06.2003 10:09
align='center' width='95%' cellpadding='3'
cellspacing='1'>
QUOTE (Katon @ 27-05-2003
12:55) |
Twoje
zainteresowanie skłoniło mnie do reaktywowania tej historyjki. Zbieram wenę.
Wkrótcę będzie kontynuacja. |
class='postcolor'>
Jakoś nie widać tej kontynuacji...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/cry.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif'>
no właśnie... skończyłbyś, co? napisałbyś chociaż: "i wtedy gdy owe
panie radziły co począć,król niezwykle źle się poczuł inie dało się go
odratować. wtedy córka jego królewska tron była rada objąć, wyszła za
Claritinę i wszyscy byli niemorzebnie szczęśliwi."
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/laugh.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'>
Avadakedaver
23.02.2009 19:57
hejka!
supcio fikasek, milka dla ciebie
ale serio, stary, czy ty w ogole umiesz pisac wielokropki? one maja TRZY KROPKI jak sama nazwa wskazuje

fabula ssie pauke rowno i jest wtorna jak recykling. w ogole nie pisz wiecej, czytaj ksiazki, duuuuzo ksiazek, bo widze, ze masz zaleglosci (w szkole pewnie tez nie za dobrze sobie radzisz, myslisz, ze zdasz mature z takimi skillami?)

jak sie nauczysz pisac fajne i ciekawe teksty, wroc na forum, bo zdaje mi sie, ze jestes fajnym kolesiem. lubisz Hip Hop?
Kiedy next part?
Hazel się pod tym nie podpisuje, całą akcję popełnił Przemek, wszelkie pretensje proszę kierować do Estieja.