Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Opowiadanie [ZAK] do LW
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
Sol z Ludzi Lodu
NO to moje opowiadanko =) A co? Iskra =)

nie chciało mi się tego czytać i poprawiać =) Także jest jakie jest =) miłej

lektury =)



Deszcz padał od trzech dni. Nie przerwanie krople

dudniły w dach. Dziewczyna siedziała na metalowej pryczy i rozmasowywała

zziębnięte dłonie. Była późna jesień, koło godziny 23. Świeca stojąca na

drewnianej podłodze dogasała tworząc woskowego kleksa. Pod ścianą stała

szafka, która ledwo trzymała się na spróchniałych nogach. Na owej szafce

znajdowała się metalowa miska, a obok gliniany dzbanek. Cieszyła się, że ma

gdzie spać. Że ktoś pozwolił jej spędzić tu parę dni; aż ulewa przejdzie.

Zanim ją tu przyprowadzono, do schroniska, które prowadziła babcia w

podeszłym wieku, spędzała noce przy fontannie, na ryneczku. Nie wiedziała

czemu, nie było tam przecież żadnego zadaszenia, a mimo to czuła się tam

dobrze. Pomijając lodowate zimno, przenikające ją do szpiku kości oraz

kąśliwe uwagi pijaków. Przebywała tam dwa dni, a następnie pokierowano ją

tutaj. Staruszka burzyła się, że nie ma miejsca; nie przyjmie żadnej

ladacznicy, która straciło prace. Dziewczyna cały czas stała ze spuszczoną

głową, z kosmyków włosów, woda skapywała na wyszorowaną podłogę. Nie

odzywała się, nie chciała się narażać. Nie miała też zbytniej ochoty. Nie

teraz. Gdyby ktoś znał ją wcześniej, a teraz stałby z boku i obserwował całe

zajście, zaklinałby się, że to nie ona. Monika nie siedziałaby cicho

zbierając burę, na którą zresztą nie zasłużyła. Staruszkę, udobruchała

dopiero sakiewka pełna brzęczących monet. Nie wiedziała, czemu ten mężczyzna

okazuje jej takie zainteresowanie i traci na nią pieniądze, ale było jej to

obojętne. Chciała się już położyć, chociażby przy fontannie... Naszły ją

wątpliwości, teraz nie chciałaby tam wracać, nie po tym jak poczuła ciepło

bijące od płomieni, skaczących w kominku i zapraszających zziębniętych, aby

się ogrzali. Ona nie chciała, a inni? Gdy mężczyzna wyszedł, staruszka

kazała jej iść za sobą. Dotarły na 3 piętro, a następnie właścicielka

pokazała jej drzwi, za którymi były schody. Miała iść na górę. Jej mina

świadczyła, że powinna się cieszyć, iż coś dla niej ma. Tak, była wdzięczna,

ale w inny sposób. Wchodząc po starych dawno nie używanych stopniach,

słyszała jak trzeszczą i uginają się pod jej ciężarem. Poręcz była przegniła

i wolała jej nie dotykać. Następny krok.
Trzask... następny
Trzask...

wiedziała, że to koniec jej uciekania, w jakiś dziwny sposób to czuła.


Trzask...już widziała oczami wyobraźni swój nowy pokoik.


Trzask...marzyła o własnym kącie od małego.
Trzask...widziała już jak

go urządzi.
Trzask...uśmiech wpłynął na jej twarz.
Trzask...jak dawno

się nie uśmiechała.
Dotarła na sam szczyt schodów. Złapała zimną,

mosiężna klamkę. Nacisnęła. Drzwi ani się ruszyły. Naparła mocniej i prawie

wypadły z zawiasów. Uśmiech zamarł na ustach. Wyglądał jakby został

przyklejony.
A czego się spodziewała? Apartamentu z sofką, na której

gościć będą porcelanowe lalki? Ponownie doznała zawodu. Pierwszy raz to był,

gdy matka wygnała ją z domu dowiedziawszy się, że jest w ciąży. Zastanawiała

się jak długo wytrzyma. Sumienie zżerało ją od środka.


Podeszła

do popękanej szyby. Tak szyby, bo oknem nie można nazwać czegoś, co nie ma

framugi i jest przyklejone do ścian taśmą. Pomiędzy zbitymi razem belkami

rozpościerały się pajęczyny, a na nich pająki ukryte w cieniu, czyhające na

swe ofiary. Ale nowa lokatorka nie dostrzegała tego. Ponownie usiadła i

zacisnęła ręce na ramionach, kołysząc się przy tym w przód i w tył.. Zaczęła

szlochać, sucho płakać, łez jej zabrakło.
Nie znajdowała się już w

zniszczone klitce. Świat teraźniejszy przestał istnieć. Stała obok siebie w

jej dawnym domu. W gabinecie ojca. Coś pisał. Chyba list. Po czym wstał.

Zbliżył się do niej. Nie czuła obawy dlatego nie odsunęła się. Uśmiechała

się do ojca, który zawsze sprawiał jej wiele prezentów, niespodzianek.

Podszedł na tyle blisko, by położyć dłonie na jej ramionach. Z

zaciekawieniem w oczach spojrzała na ojca.
-Chcesz mi coś powiedzieć

ojcze? - zawsze troszczyła się o rodziców i zawsze pierwsza najlepiej

wiedziała kiedy jest z nimi coś nie tak. Ojciec pochylił głowę i pocałował w

czoło. Zrobiło się jej miło, ale gdy ojciec zaczął całować ją po powiekach,

szyi i próbował w usta przestała się jej podobać ta zabawa. Chciała się

odsunąć, ale silne palce ojca zacisnęły się mocniej.
-Nie odchodź

dziecino - mruknął. Monika miała wtedy 13 lat.
-Ojcze - przypomniała mu,

ale ten już zdzierał z niej suknię.

Zatrzęsła się na to wspomnienie.

Została wykorzystana przez własnego ojca! Kiedy mówiła o tym matce,

dostawała po twarzy, dlatego unikała tego tematu. Dopiero kiedy widać było,

że jest w ciąży, matka powiedziała, żeby się wynosiła.
-Puściłaś się z

jakimś stajennym, a teraz będziesz kazała mi wychowywać jakiegoś

bękarta!? - opuszczając dom nawet nie płakała, wbrew oczekiwaniom matki.

Ta chciała, aby córka błagała o pozostanie i wylewała litry łez.



Dziecko urodziła w jakiejś karczmie. Nie wiedziała nawet w jakiej.

Poród przyjęła żona karczmarza. Odeszła bez słowa następnego dnia. Przed

świtem. Dziecko miała zawinięte w kocyk, który ukradła z pokoju, w którym ją

zostawili. Wzięła jeszcze lusterko i srebrną miedniczkę z łaźni, którą można

było ukryć pod płaszczem. Owszem, była wdzięczna, ale musiała żyć. Weszła do

jakiegoś lasu. Szła na ślepo. Nie uczyła się. Była typową córeczką lorda.

Dziecko cały czas płakało. Denerwowało ją. Przykucnęła pod jakimś drzewem i

udusiła je... Rąbkiem kocyka, który miał ich ogrzewać. Ciałko zostawiła pod

drzewem, żeby wilki miały co jeść. Odeszła. Nawet nie płakała...
Drzewa

skończyły się równie szybko jak się zaczęły. Gdy miała 15 lat zaczaiła się

na ojca. Zemściła się za krzywdę jaką jej wyrządził. Z mordem w oczach

uderzyła go jakimś kijem znalezionym w lesie, cios zrzucił go z konia, na

którym jechał. Doskonale wiedziała, że na polowania jeździ sam. To był błąd,

teraz zapłaci za niego życiem. Na matce także pragnęła się zemścić, a śmierć

ojca będzie dla niej najbardziej bolesna. Wyciągnęła z rękawa zaostrzony

kij, który bez zastanowienia wbijała ojcu w oczy, usta, na końcu w serce.

Zaczęła się śmiać opętańczo, ale głos uwiązł w gardle i przerodził się w

szloch. Chwilę klęczała przy ojcu, ale wracając twarz miała uśmiechniętą.

Sama o tym nie wiedziała.

Wyjęła kołek, którym zabiła ojca. W

nierównościach nadal była jego krew, po dwóch latach... Trzymała go drżącymi

dłońmi. Jakiś glos mówił jej żeby go wyrzucić, drugi, aby go spalić,

zniszczyć. Trzeci, aby użyła go na sobie.



Posłuchała

trzeciego...


That`s all.
Beja
noooooo... ciekawe, ciekawe... smutne ale

ciekawe
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> bardzo misię podobało ale napisz też coś o szczęsliwym

zakończeniu;)
Idusia
bardzo mi się podobało, tylko szkoda ze

nie bylo dłuższe. Czekam na jakies inne opowiadanko napisne tym stylem
Vamp
No,no,no... Sol sie przekonala i dala

opowiadanie:D
Bardzo dobrze droga Sol.
Opowiadanie bardzo ladne, ale

ja pisze lepsze, zartuje oczywiscie;)
Pozdro;)
iskra
Ja Cię tak namawiałam żebys dała to

opowiadanie, a Ty je dodałaś podczas mojej neobecności!


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/mad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='mad.gif' />

I co teraz? Wpisuje się jako marna piata osoba
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/dry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />

No nic. Zresztą i tak na gadaczu powedziałam Ci co myśle. Dysktowałyśmy o

tym więc nie widze powodoof by wytykać Ci błędy, któryc zresztą jush prawie

nie widać
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> Opowiadanko mi się podoba. Fajnie się czyta. Może nie jest

zbyt oridżinalne, ale czy musi być od razu skrajnie nowatorskie by było

dobre? =) Jestem na "TAK" (i to nie dlatego, że siedzimy razem w

białym pokoju z laptopami i jesteśmy modemowcami w jedwabnej pościeli


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> )
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>

pozdraffiam
iskra - jedwabny modemowiec w białym

wdzianku =)
Layla
Naprawde dobre opowiadanie. Uważam że

długość jest ok, bo gdybyś to rozciągneła to już nie byłoby to samo. Jestem

na TAK
Sol z Ludzi Lodu
Iskra nie złość się, bo to piękności

szkodzi ^^ I dziękuję wam wszystkim za ciepłe słowa, pokrzepiają i motywują

do następnych prób =)
Nadine
Smutne, troche przerażające,ale fajne.


Na początku wychwyciłam trochę stylistycznych zgrzytów, ale potem było

już ok.
Hmm..nie wiem,co jeszcze napisać. Dawno nie czytałam nic twojego


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>
No i całkiem ciekawa długość,przez to opowiadanie jest

krótkie,ale tresciwe. Pozdrówka
ikar
Fajne
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>, ale na początku prawie kompletnie zniechęciło mnie zdanie

"Nie przerwanie krople dudniły w dach" <- przecież to wcale nie

jest po polsku!!! "Krople nieprzerwanie dudniły o

dach" <- to jest poprawny wygląd zdania! ... Potem się na

szczęście zrobiło lepiej, a i udało ci się stworzyć atmosferę i zaciekawić

mnie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>. Długość - zdecydowanie ok - trochę tylko koniec jest

wydumany, albo zbyt zbagatelizowany - dałoby się napisać coś więcej i

szerzej ^^. No i

align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>nie chciało mi się tego czytać i poprawiać

-

to jest twój największy błąd... ... eff
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>

Co na koniec? Pisz dalej
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> Nie jest źle ^^
Tajemnicza
Na pocztaku tak jabym sie przestraszyła

tego opowiadania, ale póxniej mnie wciągło. Podoba mi się. Szkoda ze that is

all =) Bardzo ciekawe. Nie widziałam błędów.

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Sol z ludzi

lodu)
Nie przerwanie krople

dudniły w dach.

class='postcolor'>
Nie podoba mi sie uklad wyrazów mi

bardziej pasuje
krople nie przerwanie dudniły w dach
ale jak ci tam

pasuje. Bardzo m sie podbało Sluś =* Pozdro i pa!
Abaska
Swetne =) Szczegolnie koniec mi sie

podobal. Nie powiedzialas wprost: No i sie bidula zalamala, wziela kolek,

ktorym ukatrupila ojczulka i sama tez sie zabila. Tylko tak tajemniczo =D

Super

Jakies zgrzyty byly czasem, ale to tylko na poczatku, pod

koniec bylo ok. Czekam na nastepne ficki Twojego autorstwa, Sol =)
Rok
A mi umknęło to opowiadanko. Tak sobie

przeglądałem starsze i trafiłem na to. Czuję się zaintrygowany i chcem

więcej. Fajne.
Rok
Napisz że jakimś cudem trafiła tuż koło

serca i w ogóle przeżyła...
Aeth
No, no, Sol, nieźle, całkiem nieźle,

powiem więcej - bardzo dobrze
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>. Ciekawe studium zrujnowanej dziewczyny. Jedno mam tylko

zastrzeżenie fabularne - otóż nie za bardzo wydaje mi się prawdopodobne, że

13-latka zdołała donosić ciążę i urodzić bez komplikacji dla siebie... Ale

generalnie jest ok. Tylko na końcu trochę za dużo powtórzeń słowa

"ojciec", ale nic to
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>. Mroczne opowiadanie jak trza
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Sol z Ludzi Lodu
Jeśli ma ktoś ochotę to niech sobie

przeczyta, ot opowiadanko napisane od niechcenia.



Miłego czytania.




Niewyobrażalny ból. I znowu. Czy to

kiedykolwiek się skończy? Zamknął oczy w wyrazie bezgranicznej bezradności.

Trzeszczenie nie naoliwionych kół zębatych. Ten twardy stół i drzazgi

wbijające się w nagie ciało. Skórzane pasy na przegubach dłoni. Delikatny

naskórek zdarł się i szczypał przy każdym kontakcie z inną materią niż

powietrze. Czuł piach pod powiekami. Ile to już tu leżał? Może dwa dni, może

dzień. Stracił rachubę jak tylko opuścił celę. W tej surowej kamiennej

komnacie nie było żadnych oznak cywilizacji – jakby wyjęta z dramatu

średniowiecznego. Rozskakane światło od żółtej świecy, które swą małą mocą

próbowało przebić się przez gąszcz mroku, zostało pochłaniane. Kolejna fala

bólu przeszła przez jego ciało. Zostawią go? Zostawią go na kolejne minuty?

Na kolejne godziny? Nie, on już nie chce. Pragnąłby ciepłego łóżka i gorącej

herbaty. Miał dziwne przeczucie, że pił ją ostatni raz trzy dni temu.

Zatęsknił okropnie. Czuł się jak gumowa linka, rozciągnięta do granic

wytrzymałości. Znów ta skóra, czy już nie mam tkanek? Tak bardzo je starło?

Tylko ciche jęknięcie potwierdzało ciągłą przytomność mężczyzny. Już nie

chce, gdzie się to wyłącza? Dlaczego nikogo nie ma w domu... Ach faktycznie,

zapomniał...


Wysoka trawa, niebo przesłonięte chmurami burzowymi.

Zdenerwowany władca wiatru dął i dmuchał na wszystkie możliwe strony świata

z ogromną siłą. Chłopiec, najwyżej 12 letni. Biega. Rozgarnia trawę rękoma i

biegnie. Uśmiecha się. Nie.. to nie uśmiech. To skurcz na twarzy powodowany

ciągłym płaczem i bólem jaki był mu zadawany. Zaraz potem grad kamieni

wystrzelonych z dziecięcych dłoni jak z armat. Chłopiec zasłania głowę

ramionami. Łzy bezsilności i niezrozumienia spływają mu po twarzy. Trawa

rozsuwa się, wybiegają dzieci tego samego wieku. Ich twarze wykrzywiają

wesołe, ale jakże paskudne uśmiechy. Sądzą, że robią coś dobrego. W końcu to

sam demon z człowieczej kobiety narodzony. Kolejny grad kamieni, kolejny ból

na całym ciele i ból głowy. Jasność przed oczami, potem nagle ciemność.

Kolory zmieniały się jak wystrzelone i zmieszane ze sobą od razu.

Ciemność...zwyciężyła jednak ciemność.
Odzyskał przytomność. Chmury

nadal złowrogo wisiały nad ziemią. Jakby ktoś od góry przyszył je do błękitu

kawałkami nici. Świetliki latają nad chłopcem Jezioro... Jezioro?

Dlaczego...? Nie rozumiem, przecież ja chcę być z nimi. Być razem z nimi.

Chcę się z nimi bawić. Co odważniejsze jarzące się owady siadają obok

chłopca by go pocieszyć. Dodać otuchy i nauczyć. Nauczyć, że to co chcemy

nie zawsze jest osiągalne. Uczą cierpliwości i zrozumienia. Tolerancji i

przede wszystkim uśmiechu. Uśmiechu na tej pięknej aczkolwiek smutnej i

zapłakanej twarzy.

Mogliby już skończyć. Nie mam ochoty wegetować do

końca życia. Fala bólu? Nie, nie czuje już tego. Umrzeć, umrzeć jak

najszybciej. Nie być potępianym i szykanowanym już nigdy. Nagle...
Jasne

plamki przed oczami... Pocieszają, uczą...
Świetliki...? Nieśmiało i z

nadzieją zadane pytanie...



Lousie
Podoba mi się, nawet bardzo. Ciekawie

napisane, błędów nie szukałam, nie mialam ochoty. Zyczę weny i pozdrawiam.

Agrado
To mi się podoba. Ciekawe jest i fajnie

napisane.

ona zakończone. ten pierwszy, i ten przedostatni to dwa opowiadania. LW.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.