Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Taka jednopartoofka...
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
iskra
"Wola

przeznaczenia"

Była noc. Obdziło go skrzypnięcie otwieranych

drzwi. Udawał jednak, że śpi. Mimo, iż miał 11 lat był mądrym elfem. Nagle

poczuł czyjąś rękę na ramieniu. Odwrócił się natychmiast i spojrzał w szare

oczy swej matki. Matka, zawsze pogodna i usmiechnieta, była teraz

smiertelnie poważna. Jej ładne rysy twarzy były napiete i mały elf wiedział

ze stało się coś poważnego.
- Jesteś wybrańcem, synku - odezwała się

nagle jego matka - Musisz wstać
Wyciągnęła go z łóżka niemal siłą i

zaczęła przyszykowywać mu ubranie. Ubrał się pospisznie nie zadajac pytan.


- Wyrocznia na ciebie czeka - znow rzekla twardo matka.
- Kim jest

wyrocznia - spytał mały elf.
Zanim sie jednak spostrzegł stał już przy

drzwiach a jego matka wciskala m w dlonie obureczny miecz jego ojca, a na

ramie zakladala łuk, na plecy kołczan ze strzałami. Wysoka poważna elfka o

szarych oczach i brązowych lokach okalajacych jej piekną twarz niemal siłą

wypchała syna za drzwi, zatrzasnela je i zamknela na rygiel, by ten nie mogł

wrócić. Mały elf przeczesał swe jasne włosy opadające mu na ramiona.

Spojrzał na drzwi, a w jego błekitnych oczach zakrecił się zły. Jak jego

matka mogła mu zrobic cos takiego? Stał przez chwile na prog rozgladajac sie

w około. Gdzie miał iść? Wiedziony inticją ruszył na zachód. Czuł, że tam

właśnie spotka wyrocznię, o której mówiła mu jego matka. Droga nie była

łatwa. Nawet się nie spodziewał iż w w Ciemnym Lesie mogą się kryć tak

niebespieczne stwory. Z jednymi radził sobie dobrze z innymi nieco gorzej.

Zawsze jednak udało mu sie wyjsc z walki bez szfanku. Do moment... Do

momentu, aż spotkał jego,. potwora o nesamowitej sile. Był ogromny,

czarny, śmierdziało mu z pyska, a nade wszystko był nebezpieczny. Mały

jasnowłosy elf nie mógł sobie z nim poradzić. Postanowił więc wykorzystać

magie. Rzucił na stwora potężne zaklecie sypiające. Podziałało. Ojcem elfa

był niezwykle potężny mag. W jedenastoletnim elfie drzemał olbrzymi

potencjał magicznej mocy. Nic jednak o tym nie wiedział, a nawet gdyby

wiedział, to nie wiedziałby jak ją wykożystać. Nad ranem spostrzegł wieze

ogromnego zamku. Nie był tak do końca przekonany czy to zamek wyroczni. Nie

miał jednak innego wyjscia jak tam zajsc. Był brudny i miał poszarpane

ubranie. Był tez bardzo głodny, bo matka nie dała m nic do jedzena na droge.

Po wyjsci po wielkich schodach do wielkich debowych drzwi zamk doczałgał się

niemal na czworakach. Nim zapokal jakby zewszad rozległ sie głos.
-

Ephanesusie, synu Repetaliona, wejdz w me progi, bym mogła przepowiedziec ci

twoje przeznaczenie.
Mał jasnowłosy elf, zwany Ephanesusem, rozgladnał

sie zdezorientowany. Nie mogl zrozmiec skad dochodzą głosy, mimo, iz był

mądrym elfem jak na swoj wiek. Pchnal wielkie dębowe drzwi pokryte srebrem.

Nagle jego błekitnym, głebokim oczom ukazał się ciemny korytaż. Był bardzo

długi i mroczny, ale mały elf był niezwykle odwaznym elfem wiec bez chwili

zawachania ruszyl naprzod. Bał sie mimo wszstko. Jeszcze nigd nie widział

tak bardzo budzacego zgroze mroku. Niespodziewanie zablslo przed nim male

swiatelko. Wiedzial... Nie... On to czul, ze musi za tym swiatelkiem

podazyc. Tak tez czynil. Mala swietlista kleczka doprowadzila go do

kolejnych drzwi, kto re tym razem otworzyly sie same, co bardzo zdziwilo

małego jasnowlosego elfa. jarzał siedzącą na tronie bardzo piękną kobietę.

Miala duze zielone oczy i ciemne wlosy, ktore byly czarne niczym smola. usta

jej byly czerwone i bardzo kształtne. Ubrana byla w karmazynową suknie,

ktora idealnie ukazywała jej kobiece kształty.
- Zbliż się chłopcze -

powiedziała ciepłm głosem, a Ephanesus nie mogł sie oprzec jej niezwykle

zniewalajacemu glosowi, ktory go niewątpliwie urzekał jak mało co.
- A

więc zdołąłeś tu dotrzeć - ciągnęła dalej wrocznia wlepiając pękne zielone

oczęta w oczy elfiego chłopca - Wiedziałam, że tu dotrzesz. Jestes

wbrancem. Plynie w tobie krew przedwiecznych bohaterow. Musisz ruszyc ku

zachodnim stepom i pokonac demona, ktory neka tamtejszą ziemie. Jesli ty

tego nie zrobisz caly swiat pograzy sie w mrok, a potem zginie.
Podniósł

na nią swe poważne, mądre eflfie oczy.
- Zgadzam się - rzekł poważnie,

choć bardzo się bał.
Zaraz potem weszły służące i zaprowadziły

Ephanesusa do pokoj, przygotowanego specjalnie dla wybranca. Usiadł na łozku

i został sam, bo slużace wyszły. Wiedział ze musi misje wypełnic. Jesli

tego nie zrobi swiat przestanie istniec. Niew mogl na to pozwolic, byl

przeciez elfem. Skrzypniecie drzwi. Odwrocil się i zobaczyl dziewczynke.

Mogla miec tyle lat co on, czyli jedenascie. Zarumienila sie promiennie.

Wiedzial po co przyszla. Musial zostac rozdziewiczony zeby mogl wykozystywac

wielki potencja magii jaki w nim drzemal. Dziewczynka powiedziala, że nazywa

się Margaritta. Zaraz potem przysiadla niesmiale na lozku. Niemal

natychmiast zaczela sie rozbierac, a potem zblizła sie jeszcze blizej do

niego. Odwzajemnil jej pieszczoty. Wiedzial ze musi to zrobic, dla dobra

swiata.
Rano nie czuł niczyjego ciepła ciała przy sobie. Zdziwił się, bo

Margaritta obiecała byc zawsze przy nim. Ubrał sie szybko i wyruszyl do

zachodnich stepow. Uznal, ze nie ma prawa zwlekac. Im szybciej wykona swą

misję, tym szybciej zostanie ocalony swiat. Promienie rannego slonca

ogrzewaly mu jego przstojną twarz. Droga już na wstepie zaczela byc

niebespieczna. Ephonesus natrafił bowiem na gigantycznych rozmiarow smoka.

Byl zielo0ny, co swiadczylo o tym, ze byl bardzo glodny. Czarne przybieraly

wlasnie zielony kolor, gdy byly glodne. Poniewaz w ciele malego jasnowlosego

elfa uwolnily sie magiczne moce mogl wygrac ze smokiem, bo rzucil bardzo

mocne zaklecie zaglady. Zaraz potem smok lezal martwy. Nim jednak wyzionąl

ducha rozpoznal w elfie wybranca i tak m rzekl:
- Nic nie jest tak jak

wygląda. Uwazaj na wrogow. Jeden był bardzo blisko ciebie.
Po tch slowach

zamknąl gadzie oczy i umarł.
Był to jeden z poważniejszych jego wrogów.

Potem droga była w zasadze łatwa. Wciąż myslał o Margarcie. Zastanawiał się

dlaczego rano zniknęła. Może się wstydziła? Po kilku gozinach dotarł na

zachodnie stepy. Bł to dobry czas. Jego zwinność i spryt to sprawił.

Ephonesus był pewny, ze nikt poza nim nie odwazylby sie wejsc na zachodnie

stepy. Ale on w konc byl wybrancem. To bylo jego przeznaczenie. Nagle jakby

z podziem wyrosl przed nim demon. Mial czarne oczy i czarne wlosy. W

drapieznym smiechu ukazywal drapiezne kly. Byl odziany rowniez na czarno, a

ponadto wkol niego dawalo sie wyczc swoisty mrok i nieprzenikniony chlod.

Maly jasnowlosy elf zwezil swe piekne oczy. Wiedział, ze wygra z demonem.

Musiał ocalic swiat. Taka byla wola przeznaczenia. Walka trwala bardzo

dlugo. Demon okazal sie bardzo trudnym przeciwnikiem. Nie mogl sie jednak

przeciwstaewic mocy elfa. Zaraz potem polegl przeszyty mieczem elfa.

Jasnowlosy elf rzucil na miecz niezwykle silne zaklecie co spowodowalo, ze

mogl on zabic demona. Martwy demon w czerni lezal jego stop a on patrzyl na

niego z obrzydzeniem. Nagle poczul bol w szyji. Ciepla krew pociekla mu po

ramienu, Odwrocil sie z wysilkiem. Za nim stała Margaritta. Miała złe oczy,

z ktorych tryskaly iskry gniew. Z dzikim b;laskiem w swych niegdys pieknych

oczach przekrecila ostrze.
- Zabiles mojego ojca - syknela i wbila

sztylet jesczze glebiej - Dziekuje ci za to. Teraz ja będę najpotezniejsza.


Zaśmiała sie demonicznie a martwy elf padl u jej stop z powodu traty

krwi. Margarotta zaśmiała się raz jeszcze. Wiedziała, że teraz nadejdzie era

zła i mrok. Ciemnosc spowije świat. Taka była wola przeznaczenia.

THE

END
iskra
WYJAŚNIENIA!!!
Wpadłam z

Panią Uszanowaną Psajcho na pewien pomysł... Otóż ciekawiła nas bardzo

reakcja forumowiczów na dwa opowiadania... dwie wielkie kiczowate szmiry...

dwa gówna... Powodem tego była przerażająca liczba postoof pod tytułem

"superpiszdalejkiedykolejnypart". Coosh mogę rzec? Sami wiecie kto

się złapał na tak żałosną podpuchę... Swoją drogą... Nie rozumiem jak można

NIE SKOJARZYĆ faktoof:
1) oba party zostały dodane w tym samym

czasie
2) oba party są niezaprzeczalnie żałosne jak mało które
3) obie

autorki zachwalają się jak goopie, choć są wiecznymi krytykantami

I

jeszcze na dodatek te nasze nabijanie postoof... Kurde no...

Nie

powiem, plan ten dostarczył mi i Psajcho prześwietnej zabawy. Nawet nie

wiecie jak dużej... A teraz pokomentuje commenty
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>

Psajcho: To było dobre. Jak Ty wspaniale potrafisz

lać wodę
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>

Livi: Jest w tym coś niezwykłego. Tak. To najgorsza

szmira na świecie. Mam talent? Boshe... miej w opiece tych którzy będą

musieli czytać to co napisali ci których uważasz za mających

talent...

Rapsodia: Bez commentarza...

Psajcho: Buhahahaha

=)

Layla: O kurde... Czy Wam się naprawdę WSZYSTKO podoba...

przełkniecie nawet najgorsze gówno jeśli np: Psajcho (lub ktoś inny

"renomowany") to zachwala???

Avalon: To "I wonna

more" to dla zmyłki?

Sol z Ludzi Lodu: Kotuś, masz u mnie 3 za

tego commenta... Błędy mi wypisałaś co Ci się chwali, ale fabuła nie jest do

podobania... =)

Mintir: Ładny cooment, szkoda, że taki niepewny


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/> Nie powinnaś mieć wątpliwości ŻADNYCH
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/happy.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='happy.gif'

/>

Psajcho: Kolejny raz pokazałaś klasę


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>

Syriiszka: Ta ironia w Twoim "głosie" jest

prowadzona po mistrzowsku =)

Eire: Kolejna zbłąkana owieczka o małych

wymaganiach... Z tym rozdziewiczeniem to było największe dno... Sikałam

prawie z tego jak to pisałam...

nienor_malna: pfff... nie kieruj się

tym iz moje opowy inne są dobre =) Nie mój się mnie krytykować...


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/happy.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='happy.gif'

/>

r*o*m*i: Nie jesteś dla mnie anonimowa, jesteś od

Niej...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>

Matoos: Jak Ty się pięknie bulwersujesz


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>

No ja nie mogę... Naprawdę... Osłabiacie mnie ludzie.

Jak komukolwiek może się coś takiego podobać? Opowiadanie było pisane w 30

min, żałosna fabuła, błędy i Bóg wie co jeszcze a niektórzy nie zawahali się

tego przyjąć niemal bezkrytycznie... Przepraszam... Ale ośmielę się wam

nazwać określeniem "lizodupy"... Przełkniecie wszystko... esz...

Pomyślcie jaki tworzycie poziom opowiadań FF! Cieszę się jednak, że

niektórzy mają oczy...

Powyższy comment może być obraźliwy (i jest) i

większość mnie pewnie znienawidzi... Ale co tam... Sami jesteście sobie

winni...

THE END


To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.