14.11 ŚRODA rano
No więc piszę o tym,
co się stało wczoraj - tzn. o mojej rozmowie z Sever... Snape'm. A nie,
przecież piliśmy brudzia piwkiem. A więc piszę dalszy ciąg gadki z Severkiem
(mówił, że nie lubi, jak się go tak nazywa, bo tak wołała na niego w
dzieciństwie niania, której nie cierpiał). No ale tak prywatnie to mogę tu
napisać, nie? Gdzie ja tam skończyłem? Aha, jak doszliśmy od Hogsmeade.
Siedliśmy w dyskretnie kącie w Trzech Miotłach (tam gdzie siedziałem
ostatnio, jak podsłuchałem rozmowę Pottera i Weasley'a, tzn. nie jak
podsłuchałem, tylko jak oni nachalnie i za głośno mówili i tym samym
zmuszali mnie, żebym ich słuchał, a wcale mnie to nie interesowało, tylko
no... nie miałem wyjścia). No i jak siedliśmy to Sever zamówił piwko. Tak
siedzimy, gadamy o duperelach i on nagle znienacka strzela z takim
tekstem:
- Draco, jakim trzeba być, żeby podobać się kobietom? - No
dosłownie szczena w dół. Piwo zaczęło mi wypływać z buzi, oddechu nie mogłem
złapać, świat mi się rozmazał dookoła. Boże, co ja mam mu powiedzieć? Czyżby
on wiedział o wszystkich moich romansach i chciał mnie tak podejść, żeby
potem mi wlepić punkty? Tu coś było podejrzane. Ale on nie mógł się
zorientować, że zorientowałem się ja, więc powiedziałem:
- Eee... sorze,
a pod jakim względem? - Myślę, że to zabrzmiało wystarczająco
dyplomatycznie.
- Co to znaczy "pod jakim względem"? - Ale on
niedomyślny. I on jest moim wychowawcą...
- To znaczy, że co chce sor
osiągnąć? Bo jak poderwać laskę na numerek, to istnieje plan A. Plan A ma
dwa podpunkty: X i Y. W podpunkcie X wyróżniamy trzy paragrafy: pierwszy -
miejsce, drugi - czas, trzeci - poziom ochoty. Podpunkt Y dzieli się również
na trzy paragrafy i dotyczy zabezpieczenia. Paragraf pierwszy - kalendarzyk,
ale to już nie sora zmartwienie, drugi - tabletki, ale to też nie dla sora,
sor najwyżej może zasponsorować, trzeci - prez... - no i tu urwałem. No bo
po co ja mam mu to tłumaczyć, skoro on jest pewnie jeszcze mniej
uświadomiony niż ja i nic nie rozumie. A poza tym - Sever i szybki numerek:
wykluczone. Tu chyba chodzi o coś innego. I nie myliłem się.
- Hmm...
Draco, ja po prostu, wiesz, tak dla yyy no tego...
No i mnie wreszcie
oświeciło:
- Aha! Trzeba było tak od razu! Starzy się sora
czepiają, że sor jest już taki stary i się sor jeszcze nie ożenił, no więc
trzeba im przedstawić jakąś fikcyjną kandydatkę. Co prawda nie znam tego z
własnego doświadczenia ale wiem, że istnieje w takich problemach plan B.
Dzieli się on na podpunkty: W, V i Z. Podpunkt W dotyczy wieczorowej toalety
i dzieli się na cztery paragrafy: pierwszy - czysta szata z wyprasowaną
górą, drugi - krawat pod kolor kiecki tej sora "narzeczonej" ,
trzeci - ozdobne spinki: dwie do szaty i jedna do krawatu, czwarty -
wypastowane buty. Z kolei podpunkt V dotyczy wyglądu i dzieli się również na
cztery paragrafy: pierwszy - umyte włosy (mam nadzieję, że go nie uraziłem)
z dodatkiem a) żelu,
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/cool.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'
/> lakieru do włosów, c) bez dodatków, drugi - czyste uszy,
trzeci - manicure i pedicure a) paznokcie pomalowane bezbarwną odżywką
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/cool.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'
/> bez odżywki, ale wtedy się raczej rozdwajają, czwarty -
perfumy, ale to już według sora uznania, chociaż mogę służyć pomocą (a
znając jego gust chyba będę przydatny). Podpunkt Z dotyczy trochę innej
sytuacji: wtedy, kiedy to sor jest do kogoś zaproszony na kolację / obiad,
żeby poudawać kochającego narzeczonego. Podpunkt Z dzieli się na... - i w
tym momencie bezczelnie mi przerwał (a tak płynnie mi szło):
- Draco, ja
widzę, że jesteś w swoim żywiole, ale powiedz mi po prostu JAKI mam być, a
nie CO mam robić.
- Aaa... takie klocki. No więc sor musi być:
przystojny, atrakcyjny, interesujący, inteligentny, romantyczny, niebanalny,
elokwentny, intrygujący, błyskotliwy, operatywny, wspaniały, cudowny, w
miarę przy kasie - no to tutaj już bez zastanowienia wymieniałem z pamięci
swoje cechy, a ten znów się wtrącił:
- Ale...
- Aha - przypomniało mi
się. - Najlepiej, gdyby sor się przefarbował na blond, bo takie czarne to
raczej takie melancholijne i robią przygnębiające wrażenie. Mógłby sor
jeszcze kupić sobie niebieskie soczewki kontaktowe, takie w kolorze
błękitnego nieba (mogłem po prostu powiedzieć, że w takim kolorze jak moje,
ale zacząłby mi patrzeć w oczy i ludzie mogliby zacząć nam się przyglądać i
myśleć, że on jest jakiś ten - tego). Poza tym, myślę, że przydałby się
sorowi lifting twarzy. No... starość nie radość, zmarszczki już są. Ale w
ogóle to sor ma jakąś taką matową cerę. Pasowałoby się wybrać do
dermatologa. A poza tym ważną rolę w podrywaniu kobiety odgrywają ręce.
Niech sor pokaże mi swoje - wyciągnął takie wielkie łapska. Ja patrzę, a
tam: sucha skóra, zacieki po eliksirach (albo po nikotynie, nie wiem), a
paznokcie...
- Jak sor mógł dopuścić do takiego zaniedbania dłoni!
Niewycięte skórki! Kreski z braku witamin. Sorze! Jak sor chce
zaciągnąć kogoś do łóżka takimi rękami?! - No tego to ja już nie
rozumiem. Żeby tak o siebie nie dbać!
- Draco, może wreszcie
pozwolisz mi powiedzieć, o co mi chodzi?
- Jasne sorze, nie ma sprawy -
zamknąłem się na chwilę i zająłem się piwkiem. A Severek się
produkował:
- No cóż.... Jest w Hogwarcie taka osoba, która mi się
podoba...
Już nie mogłem się powstrzymać, żeby się nie odzywać:
-
Wiem! Profesor Sprout! Jak mogłem wcześniej się nie domyśleć.
Przecież się zielarstwo wiąże trochę z eliksirami. No... pogratulować,
pogratulować...
- Hm... to nie ona, to...
- Aaaa! Profesor
Hooch! Ach! Przecież wiem, jak sor lubi quidditcha. Już ja widzę,
jak sobie lecicie na miotełkach w kierunku zachodzącego słońca - nie ma to
jak zdolność łączenia faktów!
- Nie, Draco. To nie ona, podoba mi
się...
No teraz już nie musiałem strzelać, bo została już tylko jedna
kandydatka:
- Bingo! Profesor Trelawney! No... sor będzie
wymyślał nowe eliksiry, a ona będzie przewidywać, czy one są dobre i czy się
sprzedadzą. Założycie rodzinny interes i...
- Nie, to także nie ona.
Została już tylko jedna, której nie wymieniłeś. To...
- Nie!
- Co
"nie"?
- To niemożliwe!
- Ależ dlaczego?
- No, o to
już sora nie podejrzewałem!
- O co?
- Żeby sor sobie spośród tylu
innych wybrał właśnie ją!
- Ale ona jest wspaniała!
- Pani
Norris?! Jeszcze sor przez ten romans będzie miał na pieńku z
Flichem!
- Co ma do tego ten parszywy kot?! Draco, tak się
chwalisz tą swoją inteligencją, a nie odróżniasz kota od kobiety. Ja
przecież cały czas mówię o Minnie!
- O kim?! W ogóle ktoś taki
jest w Hogwarcie?
- No... "Minnie" to takie zdrobnienie...
-
A od czego? - Nie no, ten facet mnie wykończy...
- Od... Minerwy.
-
Co?! Bujnął się sor w McGonagall? Boże! Jak sor mógł mi to
zrobić?! Ona przecież jest okropna! Walnięta! Brzydka, stara, ma
chyba z 60 lat!
- Jest pięć lat młodsza ode mnie.
- Ja nie wiem,
co ja tu robię. Chyba się załamię! I po co ja mówiłem sorowi te
wszystkie sposoby? Przecież z nią się w życiu nie da tego wykorzystać!
Ona chyba nigdy nie miała romansu! Pewnie jakby się ktoś z nią umówił,
to chyba by od razu po pierwszej randce się chciała hajtać!
-
Draco!
- No ja nie mogę!
- Wiem, że nie przepadasz za Minnie.
Wypijmy brudzia na zgodę, co?
- Ok - no, trochę mnie to podbudowało, bo
już czułem się stłamszony do potęgi entej.
Jednej rzeczy tylko byłem
ciekaw:
- Sever, brachu, jak ty się do niej zwracasz?
"Minnie"?
- Yyy... i to jest właśnie ten powód, dla którego
chciałem się spotkać. Bo widzisz, ja mam tylko do ciebie jedno pytanie.
-
No słucham, stary, słucham - przybrałem minę eksperta i rozparłem się na
krześle. Na pewno znam odpowiedz - w końcu doświadczenie czyni mistrza.
-
No więc powiedz mi, Draco, jak do niej podejść i zagadać? - O święci
pańscy! Co z niego za ofiara losu! A ja mu przedtem wyjawiłem całą
esencję mojego sukcesu!
No, końcem końców. Pogadaliśmy jeszcze
trochę i wreszcie stworzyliśmy jaki - taki plan zagadania Severa do
"Minnie" (jak on może tak ją nazywać?). W sumie zrobiło się już
trochę późno, więc wróciliśmy do Hogwartu.
- Draco, dzięki. Naprawdę mi
pomogłeś.
- Nie ma za co. Jutro podrzucę ci tą maseczkę ujędrniającą.
Trzymaj się!
Pożegnaliśmy się i poszedłem w kierunku dormitorium, gdy
nagle usłyszałem za plecami śmiech Severa:
- Draco!
-
Słucham?
- Zapomniałem ci powiedzieć - wrony też lubią
żel!*
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!
------------
*
wiem, że takie wyrwane z kontekstu zdanie jest trochę niezrozumiałe ale
jeśli nie kojarzycie, to wyjaśnienie znajdziecie w poprzednim parcie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>