Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Pamiętnik Draco [zak?]
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
Caroline
Hey! Jestem tu nowa i postanowiłam umieścić i moje ff:

1.09 PONIEDZIAŁEK - m o j e dormitorium
Hm...zacznijmy od tego, że nazywam się Draco. Draco Malfoy. Ten M a l f o y. Jestem dobrze zbudowanym, przystojnym blondynem ze zniewalający błyskiem w stalowoniebieskich oczętach. Ten pamiętnik dostałem dzisiaj od starego Dumbla. Po uczcie zatrzymał mnie i powiedziałem że pisanie pomoże mi odreagować stresy i takie tam - bla…bla…bla… - wiecie, takie duperele podstarzałego świrusa. No więc zaczynam!

2.09 WTOREK wieczór
NIE! NIE! BŁAGAM! TYLKO NIE TO! Stałem się obiektem pożądania tej idiotki - Granger Łopatozębnej. Podeszła do mnie na przerwie i powiedziała, że chce porozmawiać. Nie chciałem nie być dżentelmenem, więc kulturalnie poradziłem jej, żeby spadała na Pottera. Akurat przechodził obok, więc machnąłem ręką w jego kierunek, a ta zarzuciła mi ręce na szyję, zawołała na cały korytarz: "Tak, Dracuś! Ja ciebie też!" i mnie pocałowała (ble…ble…fuj…fuj…fuj… - przecież moje wrażliwe ząbki mogły się zarazić - może szlam jest jak próchnica?)!! Piszę te słowa o 2:25 w nocy pod kołdrą z latarką, bo od tego zdarzenia aż wstyd się było pokazać w pokoju wspólnym!

3.09 ŚRODA popołudnie
No comments...

4.09 CZWARTEK historia magii
Przez ostatnie 2 dni było t r a g i c z n i e ! Nawet Snape spytał mnie, czy nie chcę się przenieść do Gryffindoru, skoro mam tam dziewczynę. I Ty, Severusie, przeciwko mnie?!

5.09 PIĄTEK - wreszcie weekendu początek
Pierwszy tydzień nauki (nauki-tylko dla kogo? He...he...) a już McGonagall nam dowaliła. Chyba wydam wszystkie oszczędności dla kogoś, kto mi napisze te dyrdymały. Z drugiej strony nie wiem, dlaczego mam za to płacić?! W końcu pisać zadanie DLA MNIE to zaszczyt. Nie rozumiem, dlaczego inni tego nie rozumieją. Dziwne... Wypadł mi dzisiaj ten najjaśniejszy włosek, który rósł z lewej strony przedziałka. Trochę psuł kompozycję całej fryzury, ale zarazem dodawał jej odrobinę nonszalancji i frywolności (wyczytałem to w zadaniu Goyl'a kiedy pisał o sklątkach tylnowybuchowych). Chyba powinienem rozjaśnić sobie jakiś, żeby uzyskać podobny efekt. Muszę się nad tym poważnie zastanowić. Chyba skonsultuję to z moim psychologiem.

6.09 SOBOTA - błonia
Mam problem: szampon koloryzujący, farba, czy może rozjaśniacz? Nie mogę przecież pozwolić na to, by jakieś bliżej nie znane mi chemikalia zniszczyły delikatną strukturę mojego włoska! A gdyby uszkodziła się cebulka?

7.09 NIEDZIELA - łazienka m o j e g o domu
Prosiłem Snape'a o radę. Powiedział, żebym poszedł do psychiatry, bo on nie widzi lekarstwa na samo uwielbienie. O co chodzi? Dodał, że i tak podobam się dziewczynom, po czym pokazał dwa przednie (nawiasem mówiąc żółte, i to bardzo, hi hi) zębiska, dając mi do zrozumienia, że chodzi o Garnger. Wkurzyłem się. Powiedziałem, że żółty kolor nie pasuje do stylu metala. Nie zrozumiał aluzji. Chyba opary z eliksirów zbytnio rzuciły mu się na mózg!

8.09 PONIEDZIAŁEK
Katastrofy ze szlamą ciąg dalszy. Na OeNeMeSie (Opiece Nad Magicznymi Stworzeniami) mieliśmy o sowach. Ten mutant człowieka (Hagrid, rzecz jasna...) przyniósł sowy, żebyśmy się z nimi zapoznali. Jakbym nie wiedział co to jest! Wrrr... Garnger chyba było to na rękę i przysłała mi list. Chce się spotkać dziś wieczorem w Hogsmeade, żeby "omówić pewien delikatny temat, którego zrealizowanie przyniesie obustronne korzyści" Iść, czy nie iść?

Później
OK, idę. Ale pod warunkiem, że ona płaci za piwo!
Klaud ze Slytha
QUOTE

(nauki-tylko dla kogo? He...he...)

Powinno być

(nauki - tylko dla kogo? He...he...)

Rob odstepy miedzy tekstem i myslnikiem.

QUOTE

(wyczytałem to w zadaniu Goyl'a kiedy pisał o sklątkach tylnowybuchowych).


Goyle'a

QUOTE

dając mi do zrozumienia, że chodzi o Garnger.

Granger


No, w sumie takie średnie, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie, bede zagladac.
Powodzenia zycze.
Dirbaa
Hmm drobne literówki już przez Klaud

zauważone
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
Co do samego opowiadania...
1. za krótkie notki
2.

Hmm Granger by sie tak nie zachowała... jest zbyt poważna
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> nie można było zamiast niej wybrać Parivati lub kogoś innego

:/
3. Narazie jest dobrze, ale akcja.... zbyt szybko jak na mój gust.

Przeskakujesz z dnia na dzień.... powinno być więcej informacji.
Narazie

tyle. Pisz dalej
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
.:.Juli.:.
Nieeee......

<chwila krzyku XD>

Mi sie to nie podoba.
Zbyt szybka akcja, za malo opisów, troszke nierealne by Draco zastanawial sie na farba czy rozjaśniacz moim zdaniem szukal by jakiegos zaklecia
On i Hermiona uuu mi to jakos w parze nie idzie (tj chodzi mi o to ze przez to odrazu ff jest kiepski) tylko moim zdaniem nawet jak juz by mial byc taki zwiazek to przynajmniej z ciekawsza fabula <O_o>

Ogolnie nie podoba mi sie, ale pisz dalej moze bedzie lepiej

"Cwiczenie czyni mistrza"
Caroline
A oto next part:

09.09 WTOREK już

ciemno
No więc sprawa wygląda tak...No nie! Nawet ciężko mi o tym

pisać. Granger, to znaczy Hermiona (zakodować sobie raz na zawsze H e r m i

o n a !) miała rację - obustronne korzyści to może przynieść. Wstyd,

którego mogę się najeść to t y l k o skutek uboczny. Ale zacznijmy od

początku - poszedłem na to spotkanie. I dowiedziałem się - ona się

zakochała! Nie, nie we mnie (chociaż to zastanawiające - czyżby była

wyjątkiem? Winny jest chyba brak rozjaśnionego włosa!), tylko w

Weasley'u ("w Ronie, Draco, Ronie - nie, Weasley'u"). On

też podobno coś do niej, ale nie jest pewna, czy jakoś tak (nie zrozumiałem

wszystkiego do końca, bo prawie przez cały czas mówiła do piwa, a nie do

mnie). W każdym razie sens jest taki - ja mam udawać, że z nią chodzę, żeby

wzbudzić zazdrość w Weas… Ronie i się z nim zaprzyjaźnić na tyle, żeby

mu opowiadać, jaka to ona nie wspaniała (zawsze dużo oszukiwałem, ale to już

chyba przesada - może nawet ciężki grzech?). Ona z kolei ma mi pisać

wszystkie zadania domowe. Gdyby nie ten warunek to chybabym ją wyśmiał.

Muszę się zastanowić. Kwestia włosa nadal nie rozstrzygnięta.

10.09

ŚRODA po obiedzie
Powiedziałem jej dzisiaj, że się zgadzam. Kiedy przed

eliksirami znowu się na mnie rzuciła i zawołała: "Dracuś, to

wspaniale!" (trzeba przyznać, że plan działa - Weasley aż się

skrzywił, he…he…), Snape tak się na mnie popatrzył, że to chyba

nie wróży nic dobrego…

Później
Właśnie od niego wróciłem.

Zdrajca! Chce mnie wyrzucić ze Slytherinu! Powiedział, że publiczne

obściskiwanie się ze szlamą "uwłacza godności każdego porządnego,

dobrze wypełniającego swe obowiązki Ślizgona"! Poza tym chce mnie

"połączyć z ukochaną, aby scementować nasz związek". On chyba

dobrze wie, że coś tu nie gra! Ja tego nie przeżyję - Draco Malfoy w

Gryffindorze…

11.09 CZWARTEK wieczór
Uff… na szczęście

McGonagall się nie zgodziła na mój "transfer". Powiedziała, że

zdemoralizuję jej wychowanków. Po raz pierwszy wykazała się rozsądkiem. Mieć

w szkole taką opinię jak moja, widać, też ma swoje plusy!

ZOSTAJĘ!

12.09 PIĄTEK po eliksirach
Snape nadal jest na mnie

wkurzony. No przecież nie mogę powiedzieć mu prawdy - wypracowania na

eliksiry przecież Hermiona też będzie za mnie pisała. Rozwiązałem kwetstię

włosa - załatwię go rozjaśniaczem - Hermiona ma mi pomóc, przynajmniej

obiecała. Zrobię sobie superfryz i ruszam na nowy podbój!

Za

chwilę
Nie ruszam… Zapomniałem, że już mam dziewczynę (wrr…)

- z podboju nici.

13.09 SOBOTA przed południem
Dzisiaj wypad do

Hogsmeade. Idę z nią. Weasley z Potterem. Goyle się chyba na mnie

obraził.

Po południu
Chyba jestem dobrym aktorem. Byliśmy w

knajpie. Weasley'owi aż pięści zbielały od zaciskania!

Sialalala!! Potter chyba go uspokajał i coś tłumaczył ale tamten go

nie słuchał i ruszył w stronę naszego stolika. Hermiona zobaczyła to i mnie

objęła. W rudego jakby piorun strzelił! Cofnął się i wybiegł. Potter za

nim. Wreszcie mogłem przestać udawać.

14.09 NIEDZIELA chyba

rano
I pomyśleć, że to już prawie dwa tygodnie w szkole. Nauka jak na

razie idzie mi bezstresowo. Gorzej z moim życiem towarzyskim. Ślizgoni

wytykają mnie palcami, Snape mnie unika - powiedział, że moje nowe

zachowanie działa mu na nerwy (no…przy Hermionie muszę jako - tako

się zachowywać). Tylko Dumbel się cieszy. Chyba myśli, że to dzięki temu

pamiętnikowi. Miał ochotę go nawet przejrzeć. Oho! Nie ma głupich!

Dirbaa
Teraz bardziej mi się to podobało.

Bardziej składnie i dłuższe
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/> Kilka fajnych pomysłów, chociaż do opisów reakcji Rona

powinno dojść, że się zaczerwienił.. taka jego typowa reakcja na Draco


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
Egwadien
Serio Wam sie wydaje, ze Draco zgodzilby

sie na cos takiego, a... Hermiona...?
Poza tym dodalas troche mugolskich

przedmiotow... chocaiazby latarka. latarka w Hogwarcie??
Parodia, jak

parodia... Moze cos w tym jest
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/> ale zachowanie Draca mi do samego Dracona pasuje ^^
Caroline
Ale sie ciesze, ze wreszcie sie Wam

spodobalo
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> Co powiecie na dalszy ciag??


15.09 PONIEDZIAŁEK

po południu
Nie mogę do tej chwili otrząsnąć się z szoku. Miałem dzisiaj

bliskie spotkanie trzeciego stopnia z Weasley'em. Podszedł do mnie na

przerwie między transmutacją, a histrą magii i zaczął gadkę. Nasza rozmowa

wyglądała mniej - więcej tak:
- Słuchaj Malfoy - powiedział rudy.
- P

a n Malfoy, natomiast dla m o j e j dziewczyny i jej przyjaciół - Draco.

Ron, wiem, że przyjaźnicie się z Hermioną, więc możesz się do mnie zwracać

po imieniu. - nawet nie wiecie, jak trudno mi było utrzymać uprzejmy ton z

lekką nutką protekcjonalności.
Weasley chyba nie zwrócił na to uwagi i

ciągnął dalej:
- Malfoy, nie obchodzi mnie, jak do ciebie mówią inni.

Interesuje mnie tylko to, jak bawisz się z Hermioną! Wiem, że zadajesz

się z nią tylko dlatego, żeby sprowokować mnie i Harry'ego, że… -

tu rudzielec tak się rozemocjonował, że aż mu tchu zabrakło,

he…he…:)
- Ron, mylisz się - odpowiedziałem z pobłażliwym

uśmiechem na mych cudownych ustach. - Hermiona to wspaniała dziewczyna i

bardzo mi na niej zależy. Myślę, że sam dobrze jesteś zorientowany w jej

hm... zaletach. - oj, chyba trafiłem w czuły punkt Weasley'a, bo cały

się zaczerwienił i wziął głęboki oddech. Chyba chciał coś powiedzieć, ale

właśnie wtedy nadeszła moja wspaniała (zlituj się, Boże) dziewczyna.

Weasley'a zmyło jak w praniu. Hermiona chyba powinna być zadowolona. Ja

też - dzisiaj oddałem kolejne dodatkowe zadanie z transmutacji. Ale

McGonagall miała zdziwko.

16.09 WTOREK eliksiry
Teraz na lekcji

luzy - Snape znęca się nad Gryfonami. Stosunki między nami wróciły do normy.

Zdecydowałem się powiedzieć mu wszystko - uważa, że najważniejsze w życiu to

umieć sobie radzić. Nawet przez taką Granger. Na eliksirach teraz siedzimy

razem. Mam już dwóch zaciekłych wrogów: Weasley'a (normalka)

i…Pansy Parkinson - przedtem latała za mną jak pies, a teraz!

KMW&BDM (Klub Miłośników Wielkiego & Boskiego Dracona Malfoy'a)

niepokojąco się zmniejsza - najpierw Goyle, teraz Parkinson. Trzeba coś z

tym zrobić. Draconie - do boju!!

17.09 ŚRODA

rano
KATASTROFA! That's impossible! Nieeeeeeeee! Dostałem

właśnie list o treści: "Z przykrością informujemy, że sklep

"Magiczny loczek" z siedzibą na ulicy Pokątnej zakończył swoją

działalność. W związku z tym anulowana zostaje umowa zawarta między wyżej

wymienionym sklepem, a panem Draconem Malfoy'em na cotygodniową dostawę

żelu do układania włosów Sexy Ulizaniec".

Po śniadaniu (na

którym z resztą nie byłem)
Tylko się zabić…

Przed pierwszą

lekcją
I co ja mam zrobić? Przecież nie wyjdę z potarganymi włosami na

lekcje! Nie no… Chyba wyślę sowę do Hermiony. W końcu dziewczyna

powinna pomagać swemu chłopakowi - nawet takiemu wirtualnemu.

Za

chwilę
Pożyczyła. Trochę śmierdzi po dziewczyńsku ale nawet dobrze

działa. Napisała tez, że Weasley nieźle się wkurzył, jak dostała ode mnie

list na śniadaniu. Będę musiał podpisać nową umowę z jakimś innym sklepem.

To jest teraz sprawa nadrzędna. Kwestia farbowania włoska spadła teraz na

dalszy plan.

18.09 CZWARTEK chwilę przed zachodem słońca - to się

chyba nazywa…podwieczór?
Dzisiaj było w miarę nudno. Nic się nie

dzieje w tej szkole. Nawet o Voldemorcie nic nie słychać. McGonagall

zatrzymała mnie po lekcjach. Zaczęła mnie chwalić, jak ja to się nie

poprawiłem w nauce, jakie zadania piękne piszę i taki się w ogóle zrobiłem

cud - miód. Rzucała przy tym porozumiewawcze spojrzenia w kierunku Hermiony.

Chyba już wszyscy nauczyciele wiedzą. Zabiję Snape'a!

19.09

PIĄTEK po lekcjach
Pochwał ciąg dalszy. Moje ego wreszcie

dowartościowane. Dzisiaj kolej na samego dyra. Słyszał od innych

nauczycieli, że się zrobiłem systematyczny, sumienny i obowiązkowy. Hermiona

też to słyszała. A potem zaczęła mnie opierniczać! Jakie ona kazanka

strzela! Nie gorzej niż McGonagall! Głupia! Powinna się cieszyć,

że jej zadania się podobają, a nie gadać o jakiejś sprawiedliwości i że

naprawdę powinienem wziąć się do nauki. Kiedy to nastąpi, ja sam zadecyduję.

Zamknęła się dopiero wtedy, kiedy minął nas Weasley. Och, jaka się milutka w

tym momencie zrobiła. Myślałem, że mnie zemdli…

20.09 SOBOTA po

obiedzie
Dzisiaj sobota - luzik. Na obiadku Dumbel opowiadał, że

przyjedzie jakaś delegacja uczniów z innej szkoły. Przyjadą chyba w

okolicach kolacji. Mają u nas mieszkać przez miesiąc, a później kilka osób

od nas pojedzie do nich. Mam nadzieję, że to będzie Drumstrang. Mamy być dla

nich "mili, koleżeńscy i wyrozumiali". Oooooooo, tego po Dracusiu

nikt się nie może spodziewać…He…he…

W

nocy
Trafiło mnie…Na stojąco…Po raz pierwszy w

życiu…Napiszę o tym rano…
Dirbaa
Nie no... jutro test a ja se czytam i

chichotam jak głupia przed monitorem... dlatego krutko: no... fajne to tylko

żeby więcej sie tam działo
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> I jeden błądzik:

border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'> Na obiadku Dumbel opowiadał, że przyjedzie

jakaś delegacja uczniów z innej szkoły.

class='postcolor'>
Dumble!
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/>
Caroline
I nastepna czesc:

21.09 NIEDZIELA

nad ranem
Uch... nadal to czuję. No więc to było tak: przyjechali

wczoraj przed kolacją. Są z Crüslee z Niemiec. Na początku byłem trochę

zawiedziony, że nie z Drumstrangu, ale później... Przyjechały 3 laski

(według Goyle'a - nowe towary - gdzie on się tak wyrobił? Chyba

Akademia Dobrego Slytherińskiego Wychowania Pod Przewodnictwem Boskiego

Draco przynosi rezultaty he...he...) i 4 kolesi. Żeby godnie się

zaprezentować ubrałem moją srebrno zieloną szatę, która, nawiasem mówiąc,

idealnie zgrała się z chłodnym błękitem mych ocząt, przygładziłem włoski (i

znowu zapomniałem o farbowaniu ) i byłem gotowy na przywitanie

nowych...kolegów. Jak wszedłem na salę to wszyscy już byli. Co prawda trochę

mi zeszło z toaletą, ale nie czarujmy się - biłem na głowę wszystkich

hogwartczyków. No i wróćmy do momentu jak wszedłem - no więc wszedłem, a tam

na stołach w i e l k i e n i c! A ja taki głodny, biedaczysko... Patrzę

na stół profesorski: Dumbel odpierniczony jak nie wiem co, ubrany w taką

granatową szatę z mieniącymi się złotymi gwiazdkami (totalne bezguście, czyż

nie?), a Snape... i on mnie zakasował - umył sobie włosy i jakieś takie

gładkie były i lśniące. Postanowiłem przejść obok niego, żeby to zobaczyć

dokładnie. Idę sobie i idę, i idę, aż tu nagle czuję znajomy zapach,

wydobywający się centralnie z głowy mojego sora od eliksirów: i co się

okazało? To był zapach m o j e g o ż e l u !! Snape mi za to

zapłaci! Myśli, że użyje takich kosmetyków jak ja i będzie tak samo

sexy? O nie, moi państwo, już ja się o to postaram... Ja mu powiem, co o tym

myślę! Tak mnie to wszystko wyprowadziło z równowagi, że nawet nie

spostrzegłem, jak weszli ci Niemcy. A co oni mnie w tej chwili obchodzili:

najważniejsze było to, że zorientowałem się, jak się zamawia potrawy. No ale

jak oni weszli, to się po prostu nie mogłem napatrzeć. Nie, nie na nich, na

Goyle'a. Jak ich zobaczył, to tak szeroko otworzył buzię, że aż mu

buraczki wyleciały. Szturchnął mnie w ramię i wybełkotał:
- Draco!

Paaaaaaaatrz...
No więc popatrzyłem (na szczęście wcześniej przezornie

przełknąłem to, co żułem w mojej cudownie zarysowanej szczęce) i z o b a c z

y ł e m . To było niesamowite, niewiarygodne, impossible, amazing...Och...I

kto to mówi, że Niemki są brzydkie. W tej delegacji szła najpiękniejsza

dziewczyna, jaką w życiu widziałem. I chyba nie tylko ja tak myślałem.

Potterowi aż okulary zaparowały z wrażenia, Rudemu włosy zrobiły się jeszcze

bardziej rażąco pomarańczowe. Po stole przeszedł pomruk, że to chyba wila.

Myślałem, że coś mnie trzaśnie, jak Dumbel powiedział, że dziewczyny śpią u

Gryfonów, a chłopaki u Krukonów. Czy Slytherin z a w s z e musi być

pokrzywdzony? Oj, chyba będą kłopoty... Draco Malfoy wreszcie

wpadł...

Wieczór
No i stało się: poznałem ją. Okazało się, że

jest... jakąś daleką kuzynką Hermiony. Ona naprawdę się przydaje. No to do

naszej umowy dodajemy kolejny punkt: pomoc w zdobyciu Jeanette. Aha! No

bo ONA ma właśnie na imię Jeanette. Fajne imię, no nie? I takie niezwykłe,

jak na Niemcy. Ona w ogóle cała jest niesamowita i niezwykła. Ma takie

długie, czarne i lśniące włosy (jestem p e w i e n , że naturalne, chociaż

Parkinson cały czas wokoło opowiada, że na pewno są farbowane i jakoś tak

nienaturalnie błyszczą - zazdrosna krowa), piękny uśmiech (prawie tak

oszałamiający jak i mój) i oczy. Noooo... takich oczu to jeszcze nie

widziałem. Są piwne i w kształcie migdałów. I jak tak na ciebie patrzy tymi

oczami to ma się wrażenie, jakby prześwietlała twój umysł na wskroś

(zakodować sobie i nie zapomnieć, w razie potrzeby zawiązać supełek na

szacie: zapytać Hermiony, czy ona nie ma jakiś zdolności do czytanie w

myślach czy coś w tym rodzaju). I najważniejsza informacja: jest wolna: tzn.

nie ma chłopaka! Sialalala! Bierzemy się do roboty.

22.09

PONIEDZIAŁEK po lekcjach
To, że Jeanette jest w Gryffindorze ma swoje

dobre strony - przynajmniej mam z nią dużo lekcji. Już pamięta moje imię -

dzisiaj przed eliksirami do mnie pomachała i zawołała: "Cześć

Draco!" Ale mi wszyscy zazdrościli! A Potter wyglądał jakbym mu

sprzątnął znicza sprzed nosa (co się często zdarza, chyba, że mu sam do buzi

wpadnie)! Teraz muszę się tylko pozbyć Hermiony, jako dziewczyny, i

życie jest piękne!

Wieczorem
Postanowiłem wykazać się

inicjatywą i poprosiłem Snape'a o pozwolenie na taki "wieczorek

zapoznawczy" dla naszych nowych "przyjaciół". Trochę się

zdziwił, że ja taki towarzyski, że aż się zgodził. I znowu zapunktowałem u

dyra!

23.09 WTOREK po śniadaniu
Rano wysłałem już zaproszenia,

tak, że na śniadaniu już je wszyscy dostali. Zaprosiłem, to jest,

zaprosiliśmy tylko nowych no i Hermionę - przecież musi mi jakoś pomóc.

Wszystko zaczyna się o 19 i ma się skończyć po bożemu o północy. Już moja w

tym głowa, żeby siły wyższe się w to nie mieszały.

Trochę po

północy
Jednak tym razem mój autorytet nie zadziałał na Snape'a. O 12

wszyscy spokojniutko rozeszli się do siebie. Ale czego ja się w ciągu tych 5

godzin dowiedziałem?! Szkoda gadać. Z mojego romansu nici. Jak nie jedna

przeszkoda, z którą jeszcze bym sobie poradził, to druga, na którą już chyba

nie mam wpływu i jeszcze trzecia. Ble... chyba pozostaje mi już chyba tylko

iść spać...
Caroline
24.09 ŚRODA po południu
No więc (chyba

nie jestem pewien czy tak zaczyna się zdania, a tak najczęściej robię)

sprawa wygląda tak: Jeanette jest wolna w takim połowicznym stopniu - w

każdym razie moją dziewczyną najprawdopodobniej nie będzie. Bo ona jest...

platonicznie zakochana! Szczęśliwym wybrańcem jest jakiś Sven Hannawald.

Nigdy o nim nie słyszałem. Mugol chyba. Ma 29 lat (dlaczego jej się podobają

tacy dziadkowie?!) i jest jakimś naskoczniakiem, chociaż nie jestem

pewien, czy dobrze zrozumiałem o co chodzi. Jeanette mieszka w Hinterzarten

(to już wiem gdzie leży, bo jak tylko przyjechała, to sprawdzałem -

faktycznie w Niemczech) no i stamtąd jest też ten uwielbiany przez nią Hani

(tak go nazywa). Kiedyś podobno się do niej uśmiechnął, jak kupowała w

sklepie kapustę. No... jemu się nie dziwię, ale jej! Już mi pokazała

jego zdjęcie. Chude toto, żebra mu wystają i ma ż ó ł t e zęby! Jak to

zobaczyłem na takim wieeelkim plakacie to od razu uśmiechnąłem się do niej

tak szeeeeeroko, żeby zobaczyła, jakie ja mam bielutkie i wypielęgnowane

pastą "Śnieżna Biel Dla Wysokiej Klasy Czarodziejów (tak jak ja)

Pragnących Mieć Białe (to też tak jak ja) i Wspaniałe Ząbki (podobnie jak

ja) Bez Zbytniego Wysiłku (co za zrządzenie losu - i również jak ja)

Podobnie Jak Nasz Model... Harry Potter!" - Boże, to już zupełnie

jak nie ja. Dlaczego ten Potter wszędzie musi się wkręcić, nawet do reklamy

m o j e j pasty do zębów! Ale wracając do tematu - kiedy się tak

pięknie, cudownie i zmysłowo do niej uśmiechnąłem (do tej pory działało), to

mi tylko powiedziała:
- Draco, między górną jedynką, a dwójką masz

ziarenko maku. Chcesz wykałaczkę?
Ok., ok., bez paniki. Może ta

wykałaczka to tylko taka... hmmm... metafora? Nie mam pojęcia. Muszę ją

przekonać, że jestem dla niej odpowiedniejszy niż jakiśtam

Hani.

25.09 CZWARTEK wieczór
Przekonuję.

26.09 PIĄTEK po

południu
Przekonuję nadal - na razie bez widocznych

rezultatów.

27.09 SOBOTA po kolacji
Poddaję się. Podeszła do mnie

dzisiaj po obiedzie i powiedziała:
- Draco, musimy porozmawiać.
-

Jasne, nie ma sprawy - odpowiedziałem. No... wiedziałem, że dwa poprzednie

dni nie poszły na marne. I to jeszcze inicjatywa wyszła od niej... No więc

spotkaliśmy się po obiedzie na błoniach - tam chciała iść. Dlaczego? Nawet

ją o to zapytałem.
- Draco, chciałabym, żeby ta rozmowa odbyła się bez

świadków - no i wszystko jasne. Draco królem flirtu i podrywu. Już sobie

chciałem w duchu pogratulować, kiedy ona powiedziała:
- Wiem, że to może

dla ciebie być trudne - ups... czyżby coś nie szło zgodnie z planem?
-

Nie chciałabym, żebyś myślał, że cię krytykuję, albo próbuję udowodnić, że

czegoś nie wiesz w sprawach hm... no wiesz... - aha! Jej po prostu

chodziło o to że może nie chciałem jej jeszcze pocałować? Ho... ho... Kto by

pomyślał, że ona taka w tych sprawach oblatana. Ze Svenem się chyba nie

całowała.
- Ależ Jeanette, nawet nie mógłbym tak pomyśleć -

odpowiedziałem ze zbolałą miną. No... bajer trzeba mieć, w końcu to połowa

sukcesu. - Powiedz, co się stało.
- No cóż. Wiem, że sport dla ciebie

dużo znaczy - chwileczkę, ale co quidditch ma wspólnego z całowaniem? Już

chciałem zaprzeczyć, ale machnęła ręką na znak, żebym jej nie

przerywał.
- Zauważyłam, że zainteresowałeś się Svenem - ciągnęła dalej

zupełnie nie zrozumiale dla mnie wywody. - I przepraszam za to co teraz

powiem, ale... Dracuś - oj, jak cieplutko mi się zrobiło koło serca. -

Dracuś, "Hanni" pisze się przez dwa "n", a poza tym

wymawia się tak miękko jak "Honey" - ooooo angielskie

"Kochanie", czyżby chciała mnie tak nazwać?
- Wiesz, tak jak

po angielsku "miód" - no i tu się załamałem. Ona chyba na serio

chciała mi tylko powiedzieć, jak się właściwie wymawia ten wyraz.
-

Jeanette - westchnąłem. - Czy tylko tego dotyczyło nasze spotkanie?
-

Nie. Bo widzisz, Draco, ja wiem, że wszyscy myślą, że ja się zakochałam w

Svenie i nigdy się nie zainteresuję innym chłopakiem - czyżby iskierka

nadziei wskoczyła w me miłosierne serce? - Ale tak nie jest, bo... od

pewnego czasu podoba mi się ktoś inny, ktoś bardziej realny - jak powie, że

Potter, to nie wiem, co jej zrobię.
- Czy chciałabyś o tym porozmawiać?

- Podobno dziewczyny lubią zwierzać się chłopakom ze swoich problemów.
-

Nie. Chciałabym tylko powiedzieć ci, kto to jest. To... - nie Potter, nie

Potter, nie Potter, jak to nie będzie Potter, to bardziej się postaram

udawać przy Weasley'u.
- To chłopiec, który jest dość znany... - OK,

jeśli to nie Potter, to... zacznę pisać co dziesiąte zadanie domowe.
- On

jest świetnym graczem w quidditcha i ma w sobie to coś, na co wszyscy

zwracają uwagę - no to chyba jest jednak Potter, ale jeżeli się okaże, że

nie to nawet... nawet... co by tu wymyślić... wiem! Przestanę żelować

włosy na tydzień (no... musiałem skrzyżować przy tym palce).
- Wiesz,

wszyscy go lubią i...
- Nie chciałbym zbytnio naciskać, ale może mi

wreszcie powiesz, kto to jest?
- Nie domyślasz się? Draco, ja mówię o t

o b i e !- Wow! Brawo dla szanownego Mr Dracona Malfoy'a, przed

którego zmysłowym spojrzeniem żadna nie umknie! Fanfary! Dziękuję,

dziękuję - już widziałem siebie, przyjmującego gratulacje z okazji ślubu z

Jeanette. A ta znowu zaczęła:
- Przepraszam, że ci to powiedziałam.
-

Ależ nie ma sprawy, ja…
- Draco, nic nie mów. Wiem, że nie możemy

być razem. Przykro mi, że zabrałam ci czas.
No i się wkurzyłem. Jak to

nie możemy być razem? Co jej?
- Jeanette, o co ci chodzi? O to, że

mieszkam w Slytherinie? O to, że nie lubię gangu Pottera? O to, że...
- O

to, że jesteś chłopakiem mojej kuzynki, a zarazem mojej najlepszej

przyjaciółki.
- Przecież ty nic nie rozumiesz! W tym całym chodzeniu

z Hermioną chodzi o to, że...
- Nie musisz mi niczego tłumaczyć. Wiem to,

co powinnam wiedzieć i myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie to, że wcale

się nie będziemy spotykać. Ani na śniadaniu, ani na żadnej imprezie, ani w

Hogsmeade, ani w ogóle nigdzie.Nawet przypadkiem.
- Ale...
No i

poszła. No przecież to ewidentnie dowodzi temu, że ona nic nie rozumie. No

bo nie rozumie, prawda...?
Caroline
A ja mam dla was nastepny

fick:

28.09 NIEDZIELA rano
Nie mam co ze sobą zrobić. Po prostu

tak się szwendam po zamku i nie mogę sobie znaleźć miejsca. A to wszystko

przez nią! Jak ona mogła mi to zrobić?! I jeszcze na dodatek chodzi

sobie wszędzie z Potterem i Weasley'em. Ale się im oczy do niej śmieją.

A rudzielcowi to chyba szczególnie. Oj... Hermionie się to nie podoba.

Powiedziała, że musimy zaostrzyć naszą akcję, bo nam się sprawy wymykają

spod kontroli. Musiałem się zgodzić. Kończy się miesiąc ochronny i zadań

mamy w ciul. A ona sobie jakoś z nimi radzi.

Po południu
Sprawy

się komplikują... Weasley oficjalnie poprosił Jeanette o chodzenie. A ona...

z g o d z i ł a s i ę ! Ja nie mogę! Z takim wieśniakiem?! A

ja jej oferowałem swojego cudownego siebie! Hermiona o mało nie wyszła z

siebie jak się o tym dowiedziała. Ale przed Jeanette oczywiście udaje, że

wszystko jest OK. Słyszałem, że jej mówiła, że "cieszy się jej

szczęściem, że z Ronem tworzą piękną parę i na pewno będą szczęśliwi

razem". He... he... A już myślałem, że jej przywali. Chyba miała na to

ochotę. Później powiedziała, że musimy pogadać. Co znowu?

29.09

PONIEDZIAŁEK po obiedzie
Ona jest głupia! Mówiła, że ma już dość tego

udawania i powinnyśmy skończyć nasz "związek". Powiedziała, że

Jeanette i Ron wyglądają na szczęśliwych i ona nie ma serca tego psuć.

Odbiło jej! Na szczęście przekonałem ją, żeby wszystko na razie zostało.

No... nie ze względu na nią i Weasley'a tylko na mnie i Jeanette. No bo

jak oni się rozstaną to rudy do szlamy a boska Jeanette do mnie - proste i

logiczne. Ma się te dobre pomysły i inteligencję...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>

30.09 WTOREK wieczór
Klapa. Kompletne dno - nie

mam już żadnych pomysłów jak rozdzielić Jeanette i tego debila. Hermiona mi

nie pomaga. Powiedziała, że muszę sobie poradzić sam, bo ona jest zawalona

naszymi wypracowaniami z różnych przedmiotów. No przecież nie wymagam od

niej, żeby mi pisała zadania na najwyższe oceny! No ale jak się ma taką

niezdrową ambicję to trzeba cierpieć... Dobrze, że to nie ja


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>

Noc
Już sam nie wiem, co mam o tym wszystkim

myśleć. Spotkałem ją. Wstałem po północy, bo chciało mi się załatwić wiadomą

potrzebę. No i sobie idę i słyszę jak ktoś płacze. To było gdzieś obok

łazienki Jęczącej Marty. Na początku myślałem, że to ona i chciałem się

trochę jeszcze z niej ponabijać. Ale wchodzę i widzę Jeanette. Siedziała na

sedesie i lała łzy. Podszedłem do niej i powiedziałem:
- Jeanette,

malutka, co się stało? Czy mogę Ci jakoś pomóc?
A ona się do mnie

przytuliła i rozryczała mi się na ramieniu jeszcze bardziej. Całą koszulkę

miałem mokrą. A łzy są słone, a sól podobno wyżera materiał. No cóż,

pogodziłem się z tym, że to b y ł a moja ulubiona koszulka nocna, no ale

dobra. Ryczy i ryczy a ja ją dalej przytulam. No bo co miałem zrobić?
-

Dracuś - powiedziała. - To jest dla mnie za trudne. My z Ronem już nie

możemy ze sobą wytrzymać! - No... co jak co, ale widziałem, że mój

zwierzęcy magnetyzm prędzej czy później zacznie działać. Nie ma to jak JA.

No ale tego nie mogłem jej powiedzieć. Mogłaby to jeszcze źle zinterpretować

i pomyślałaby, że jestem Narcyzem (tak nawiasem mówiąc, to już wiem co to

jest postawa narcystyczna - Hermiona mi to ostatnio tłumaczyła i jakoś

dziwnie się przy tym uśmiechała. O co jej mogło chodzić? Może myślała o

sobie? Nie mam pojęcia). No i tulę tak ją i tulę a ona dalej mówi przez

łzy:
- Ron cały czas mówi o Hermionie i mnie z nią porównuje. Wścieka się

cały czas, że mówię coś o tobie...
- A mówisz o mnie? - No... to chyba

nie jest tak źle, skoro przy swoim c h ł o p a k u ( mój Boże - Weasley i

dziewczyna... ) gada o mnie. Weasley'owi się nie dziwię, że się wkurza.

Mnie też nosi, jak Hermiona o nim nawija non stop.
- Na przykład, kiedy

powiedziałam, że na ostatnim meczu stylowo latałeś, to on mnie zaciągnął do

Harry'ego i mu mówił, że ja jestem po stronie wroga i niedługo zacznę

się zachowywać zupełnie jak Hermiona i...
- Co na to Potter? - Jeszcze mi

tego brakuje żeby za tym zaczęła latać...
- Harry? Nic. On jest teraz

zajęty tylko podrywaniem Cho. Myśli nawet, żeby zrezygnować z quidditcha, bo

treningi zajmują mu zbyt wiele czasu.- Ooooooooooo - wreszcie dobra

wiadomość. Jak Potter odejdzie z drużyny, zapanuje Dracona Era - Quidditcha

Bohatera.
Wreszcie przestała płakać. Odsunęła się ode mnie (ukradkiem

spojrzałem na swoją koszulkę, jeszcze nie zauważyłem widocznych zmian, ale

czyżby się zaczęła delikatnie rozciągać w tym mokrym miejscu?) i

powiedziała:
- Draco, to jest chora sytuacja. Mi zależy na tobie, Ronowi

na Hermionie, a jednak jesteśmy razem. Ja już nie wytrzymam. Wiem, że nie

powinnam ci tego mówić, ale nie daję rady. Kiedy jesteśmy w pokoju wspólnym

i Hermiona opowiada, jak się wam dobrze układa to mamy dość oboje. I Ron, i

ja. Z resztą, idź już i zapomnij o tym co ci powiedziałam. Jesteście z

Hermioną zbyt szczęśliwi, żebym mogła to zepsuć, nawet jeśli bardzo bym tego

chciała.- No jasne, już bym stamtąd poszedł kiedy wreszcie wydarzyła się

okazja, żeby wszystko wyjaśnić.
- Jeanette, to jest wszystko o wiele

prostsze, niż ci się wydaje. - I opowiedziałem jej wszystko. Wtedy się

roześmiała i powiedziała, że faktycznie mieliśmy dobry pomysł, bo Ron jest

zazdrosny jak diabli.
- Aha! To dlatego Hermiona tak dziwnie się

odnosiła w stosunku do mnie, kiedy byliśmy z Ronem parą. Ale się pogmatwało.

Oj, ty mój spryciarzu przebiegły - powiedziała i zmierzwiła mi włosy. No...

przynajmniej spróbowała, bo z taką ilością żelu pozostały nadal idealnie

przygładzone. Co prawda Sexy Ulizaniec wycofał się z rynku, ale mam nowy

żelik. O mój żeliczku kochany, tyś jest na mej głowie. Ile Cię trzeba cenić,

ten tylko się dowie, kto Cię stracił. Dziś użyteczność Twą w całej ozdobie

widzę i opisuję bo tęsknię po Tobie. Żeliku drogi, co błyszczysz perliście i

bronisz przed zmierzwieniem mej blond czupryny! Ty, który sprawiasz, że

me włoski lśnią złociście i lecą na nie takie jak Jeanette dziewczyny. Jak

mnie, Dracona, do mej miłości przywiodłeś cudem. Gdy od przemądrzałej

Hermiony pod Jeanette pantofel oddany, mą wpaniałą, okrywającą zmysłowe oko,

podniosłem powiekę. I zaraz mogłem... - Moje poetyckie rozmyślanie

niespodziewanie przerwała wyżej wspomniana Jeanette:
- Dracuś, tak mi z

tobą dobrze, że mogłabym tu przesiedzieć całą noc. - No i wszystko OK. Hm...

miło było tak sobie z nią sam - na - sam przebywać, ale bądź, co bądź,

chciało mi się już spać. W końcu sen to zdrowie (i uroda), a ja nie mogłem

przecież wstać rano z podkrążonymi oczami! Dziewczyna dziewczyną, ale

jak bym wyglądał z workami pod oczami i nieświeżą cerą? No więc dałem jej

buzi na dobranoc i postanowiliśmy, że jutro rano wszystko wyjaśnimy z

Weasley'em i Hermioną.

01.10.2003 ŚRODA po śniadaniu
Rano się

obudziłem całkiem wyspany, twarz miałem w porządku, pod oczami też OK.

Zszedłem na śniadanie. Jeanette jeszcze nie było. Chyba chciała się

odstrzelić, żeby zrobić na mnie wrażenie. Potem też nie przyszła. Chyba się

nie wyspała. Muszę spytać Hermiony.

Po pierwszej lekcji.
To już

nie jestem ja. Nie ma już Draco Malfoy'a. Nie mam już na nic siły. Nic

mi się nie chce. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Jeanette nie ma. Po prostu

już jej nie ma. Wyjechała.
Przed pierwszą lekcją podszedłem do Hermiony i

spytałem, gdzie ona jest. Powiedziała, że dostała sowę od rodziców, że jej

matka jest chora i musiała jechać od domu. Byłem tak otępiały, że nie

miałem nawet siły jej wszystkiego wyjaśniać co jest między nami. Hermiona

pogłaskała mój policzek i powiedziała cicho:
- Przykro mi Draco. Wiem,

ile ona dla ciebie znaczyła. - Zobaczył to Weasley. Chyba był wkurzony. Nie

miałem siły robić czegoś więcej, żeby był jeszcze bardziej. Na nic nie

miałem siły i dalej nie mam. Zaraz, zaraz! Ale skąd Hermiona

wiedziała...?
Sentretka
Nie lubię komentować opowiadań, bo nigdy

nie jestem w stanie powiedzieć nic konstuktywnego >< No bo co? Takie

romansidełko, parodia, miło się czyta i czekam na dalsze częsci, ale nie

jestem w stanie skomentować tego porządnie, znaleźć błędów i po napisaniu

posta mam wyrzuty sumienia.
Dirbaa
Po co nowy post?
Opowiadanie: Wow!

Co wchodze to jest nowy part
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/>
Jedno mnie ciekawi: co w pamiętniku robią emotikony?

Raczej nie powinno ich tam być... moje zdanie =P
Hmm jest to ciekawy

fick, ale brakuje fragmentów bardziej i mniej ważnych... bo wszystko jest

ważne.. nawet włosek Malfoy'a...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/>
Caroline
02.10 CZWARTEK po południu
Hermiona jest jednak w miarę mądra. Powiedziała, że sama się domyśliła, że nam obojgu z Jeanette na sobie zależy, tylko chciała nas poobserwować. Powiedziała, że zamierza zostać psychologiem (zabij mnie, a nie zrozumiem, co to znaczy - tłumaczyła mi, ale to nielogiczne - siedzieć i mleć jęzorem bez sensu z jakąś osobą, która ma jakiś problem) i chciała zebrać już pierwsze obserwacje. No a teraz klops! Jeanette nie ma i ja nadal sam bez pary sad.gif No, sorry... Nie bez pary, bo my z Hermioną dalej udajemy. Ona chce, żeby Weasley jeszcze bardziej był zazdrosny. OK, no dobra. Zadań full, a Dracuś ma z wszystkiego "znakomicie" he... he... To się nazywa obrotność w tych ciężkich czasach...

03.10 PIĄTEK po śniadaniu
Dostałem! Dostałem! Dostałem sowę od Jeanette! Pisze tam takie tam. No wiecie... że za mną tęskni i za Hogwartem, ale jej mama naprawdę jest ciężko chora i nie może tu do nas wrócić no i inne takie duperele. Sam nie wiem. W sumie się ucieszyłem. Nie ma jej dopiero trzeci dzień, a mi się tak za nią średnio tęskniło już dziś. Ale jak mi tą sową przysłała też swoje zdjęcie, żebym jej nie zapomniał to mi się tak wszystko przypomniało. Pomyślę o tym wszystkim w Hogsmeade. Może piwko rozjaśni mi umysł?

Wieczorem
Znowu dzisiaj były jaja z Weasley'em (i nie tylko z nim) w roli głównej. On to by pasował do jakiegoś sitcomu. Można by z nim i z Potterem nakręcić "Głupi i głupszy 2" . Tylko byłby problem z przydziałem ról. No bo który jest ten głupszy? Nawet ja miałbym kłopoty, żeby się zdecydować. Ale chyba jednak Rudy. No ale wracając do sprawy - na eliksirach siedzieliśmy oczywiście razem z Hermioną - no jakby inaczej. Wszedł Snape i powiedział, że dziś będziemy robić Eliksir Nienawiści. Po tym eliksirze mówi się takie różne pierdoły do tej osoby, z którą się go robiło. Nawet się ucieszyłem. Niby jesteśmy z Hermioną zaqmplowani, ale no... to jednak szlama. Będę mógł się na niej powyżywać jak za starych, dobrych czasów, a potem zwalę na eliksir. Ale Snape chciał być jeszcze bardziej perfidny. Wziął Hermionę do Weasley'a i powiedział, że nie możemy eliksiru robić razem, bo "ktoś mógłby powiedzieć o jedno słowo za dużo (chyba popatrzył się na mnie, ale nie jestem pewien, czy to nie światło odbiło się w denkach Pottera) i taka wielka miłość może się zmarnować". Ja już na serio mam dość tej jego bezczelności. Wqrza mnie gostek! No ale... końcem końców przydzielił Hermionę do Rudego. Mi dał jakiegoś pajaca z Gryffindoru. Pierwszy raz widzę kolesia na oczy. A nie! Sorki! To był Longbottom. Nie wiem co mi się dzieje, ale oczy mi się już tak kleją, że zapominam, co się działo. Ale wracając do sprawy z Hermioną. Oni oczywiście myśleli, że dobrze zrobili ten eliksir (no bo to robiła Hermiona i takie tam sprawy - tylko nie widzieli, że Dracuś im t r o s z e c z k ę podwoił składniki ) i jak wypili (to znaczy - jak Hermiona wypiła, bo Weasley tylko udawał - dobrze widziałem. Chyba nie chciał nienawidzić swojej ukochanej he... he...) to się zaczęło:
- Weasley, ty jesteś r u d y !
- Ależ, Hermiono! Nigdy ci to nie przeszkadzało! - Weasley'a zszokowało. No trudno - prawda w oczy kole.
- Jezu, masz łeb jak lisi ogon!
- Yyyyyy...
- Ja wiem, że się we mnie zakochałeś, ty parszywcu jeden ha... ha... ha...! Myślisz, że bym chciała takiego rudego mutanta?!
- Eeeeeee...
- Jaki ty jesteś przebrzydły! Ile ty masz piegów na mordzie!
- ... - już mu wyraźnie brakło nawet monosylab.
- Ty oblesiu jeden! A ty się do mnie dobierałeś! Molestowanie seksualne! Molestowanie seksualne! Molestowanie seksualne! Molestowanie seksualne! Molestowanie seksualne! Molestowanie seksualne...! - No i tak się darła aż do momentu gdy...
- Ale ja ci powiem, rudzielcu przeświński, że ty się do mojego Dracusia nawet nie umywasz! Malfoy'ku, złotko kochane, ty moja gwiazdeczko, jaki ty jesteś piękny, cudowny... - Przeholowała. Tak się na mnie gapili, że się czułem chyba jeszcze bardziej poniżony niż Weasley. I po co ja im tego dosypywałem? Patrzę na profesora, jak na wybawcę, a Snape siedzi i tak zawija w te sreberka. Nic mi nie pomógł, sor zasrany. No i co miałem zrobić? Wziąłem ją do skrzydła szpitalnego, a ta dalej na mnie wisiała. Dobrze, że mnie nikt po drodze nie widział. Ale wstyd! Ale wstyd! Najgorsze, że jutro weekend i zmarnuje cały wolny czas na siedzenie w sypialni. No przecież się nie pokażę na zamku!

Za chwilę.
Jezu... Jak się ojciec dowie, to mnie chyba wydziedziczy..
Alisia
Składniki na Eliksir Nienawiści


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/laugh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='laugh.gif'

/> :
1) pól paczki pieprzu mielonego
2) jeden pokrojony w

plastry banan
3) 30 dkg toffi
Użycie: według pomysłów


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Cieszę sie, że mogłam podzielić się własnym

doświadczeniem.
Pragnę dodać, że najlepiej działa na dziewczyny. Jęsli

ładnie to zmrozicie w jakiejś foremce, a potem opakujecie w papierki po

cukierkacxh, bedzie jeszcze lepiej.
Z iinymi pomysłami Alisia - wiedźma

chętnie się pofdzieli
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/czarodziej.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czarodziej.gif'

/>
Caroline
03.11 SOBOTA rano
Na razie cisza.

Chyba jednak to jest cisza przed burzą. Ślizgoni nie mówią nic, bo są z

mojego domu, Gryfoni też siedzą cicho, bo co to za przyjemność mieć w swoim

domu wariatkę. A wszystko wskazuje na to, że ona jest chyba jakaś chora

psychiczne! No... to znaczy wiem, że to tylko działanie eliksiru ale...

czy Eliksir Nienawiści może sprawić, żeby ona mówiła, że się we mnie

bujnęła? No sam nie wiem. Na razie wysłałem sowę do Jeanette. Napisałem,

podobnie jak ona, że za nią tęsknię i że nie mogę się doczekać, kiedy wróci.

Takie tam - lałem wodę
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> Trochę przepisałem z takiej książki Hermiony:

"Kamasutra". Fajne takie. Trochę musiałem wykropkować, ale reszta

przeszła cała bez cenzury.

04.11 NIEDZIELA wieczorem
Byłem dzisiaj

w Hogsmeade. Na browarku. Nie miałem z kim iść. Gran... hm... Hermiona dalej

w skrzydle szpitalnym a ja sam. Nudziło mi się. Nawet Crabbe i Goyle się

uczyli, a ja mam prace domowe odrobione, że ho... ho... Chyba na najbliższe

trzy tygodnie. No więc, jak wspomniałem wcześniej, wybrałem się do Trzech

Mioteł. No i dobrze zrobiłem, bo miałem nawet niezły ubaw. Siadłem sobie

przy takim stoliku, który jest prawie w całości zasłonięty i mnie nie było

widać. Tuż obok usadził swój tyłek Bliznowaty razem z Rudym. Też wzięli po

piwku. Swoje chłopy! Tfu! Tfu! Tfu! Chyba za dużo wypiłem i

mi się coś w głowie pomieszało. No i jak sobie tam klapnęli, no to zaczęli

gadać:
- Och, Harry!... - to oczywiście Weasley.
- Tak, Ron? Czy

coś się stało? - oczywiście wielki, kochany Pottuś chciał pocieszyć

zbolałego przyjaciela
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>
- Harry, to wszystko się tak poplątało! - Rudy znowu

robi z siebie ofiarę losu.
- Czy chcesz o tym porozmawiać? - Jezu, aż

prawie wyplułem to piwko, które miałem w buzi. Boski Harry zaczyna się bawić

w psychoanalityka... Szkoda, że w Trzech Miotłach nie ma kozetki he...

he...
- Harry, a jeśli ona naprawdę kocha Malfoy'a? - oho, zaczyna

się robić ciekawie - Wszystko na to wskazuje - jak to wszystko na to

wskazuje? Co na to wskazuje? Ups... czy ja czegoś nie rozumiem? Nie... chyba

jednak nie... W końcu JA bym się w sytuacji nie orientował?
- Ron, mój

drogi - ble.. ble... ble... - to naprawdę trudne. Jeżeli naprawdę kochasz

Hermionę, musisz zaakceptować jej wybór. - Oj, Potter, Potter, ty

debilu! Jeśli naprawdę jesteś tak inteligentny, jak mówią, to dlaczego

się nie domyśliłeś, tylko stulasz Weasley'owi jakieś bajeczki? No

dobra... wybaczam ci. W końcu nie każdy może być tak rozsądny, przewidujący

i tak sprawnie łączący ze sobą fakty jak ja.
- Harry, lecz mi tak jest

ciężko na sercu! - Och, Weasley, jakiś ty pokrzywdzony, biedaczysko.

Serduszko cię boli? To biegusiem do kardiologa! Może się wreszcie

pozbędziemy ciebie na dłużej z tej budy!
- Ron, nie trać wiary w

odzyskanie miłości Hermiony! - Nie, no. Ja już ich nie mogłem słuchać.

Co za dyrdymały! Ten Potter gada gorzej niż ksiądz na kazaniu!
-

Och...
- Ach... - no comments, gorzej niż w telenoweli. I to jeszcze

nawijają dwaj faceci.
- Harry, ale co ona widzi w tym Malfoy'u? - no

bez przesady! Czy on jest ślepy? Potter, pożycz mu okularów!
-

Hm... Ron, nie można mu odmówić pewnego uroku osobistego, który działa na

naiwne dziewczęta - no, no... Potter, cóżeś się tak wyrobił?
- Ależ

Harry... - O, Rudy jeszcze nie w temacie.
- Ale poza tym to kawał

wielkiej szuji! Świnia jeden, zbałamucił Hermi, a teraz się cwani! -

Potter, Potter, Potter!... Jak ja cię dostane w swoje ręce! Ja mi

się nawiniesz pod pięść! Popamiętasz! Wreszcie wyszła z ciebie

natura tego wiejskiego prostaka. A już chciałem uwierzyć w twoje dobre

intencje. O, nie! Draco się nie da zbałamucić! Wrrrr... byłem aż tak

wkurzony, że miałem się ujawnić, ale jeszcze trochę piwka w kufelku zostało

- co się miało zmarnować.
- Masz rację, Harry! Wreszcie mówisz jak

człowiek! Zwijamy się i pójdziemy odwiedzić Hermionę. Założę się, że

Malfoy już o niej zapomniał. Pani Pomfrey powiedziała, że chyba dzisiaj już

się obudzi po tym Eliksirze Słodkiego Snu. Będziemy przy niej i zobaczy kto

jest jej prawdziwym przyjacielem! - Spoko, spoko, koleś! Coś taki

czerwony? A nie, zapomniałem, że Weasley zawsze taki w kolorze rumianych

jabłuszek he... he...
- OK. - no i poszli. Błyskiawicznie wyleciałem z

baru i wróciłem do szkoły takim tajnym przejściem, o którym powiedział mi

tato. Jasne, mam pozwolić, żeby Rudy był pierwszy w skrzydle szpitalnym? Co

to, to nie - będziesz miał, gostek, gula! No i faktycznie dobiegłem

pierwszy niż oni. Jak wbiegałem do sali, gdzie leżała Hermiona - właśnie się

budziła. Chyba nawet ucieszyła się, że przyszedłem:
- Cześć Draco! Co

ty tu robisz? - jakie te kobity zawsze podejrzliwe i szukają

podtekstów.
- No wiesz, w końcu udajemy parę - musiałem sprawdzić, co się

z tobą dzieje. Poza tym naprawdę cię polubiłem i martwiłem się o ciebie. -

sam się zacząłem nawet zastanawiać, czy stulam głupoty, czy jednak mówię

prawdę? Nie, chyba jednak bajeruję.
- Naprawdę? Draco nie musisz

udawać! - westchnęła - Tak na serio, dlaczego tu jesteś?
- No

serio! - dlaczego ona mi nie wierzy?
- Draco... - no dobra, gdyby się

miała z powrotem załamać psychicznie, to jej powiem, no i wszystko

opowiedziałem:
- ... no i pomyślałem, że będziesz zadowolona, kiedy Ru...

yyyyyy... Ron będzie jeszcze bardziej zazdrosny. W końcu to należy do

naszego planu.
- Niby tak, ale... - i wtedy usłyszeliśmy za drzwiami

głosy ich dwóch:
- Harry, myślisz, że Hermionie spodobają się te kwiaty?

- Jeny, pewnie przyniósł jej jakieś beznadziejne badyle! A ta się

cieszy, głupia! Przecież on nie ma zupełnie gustu do wyboru kwiatów dla

kobiety (swoją drogą to co z niej za kobieta...)
- Oczywiście, Ron!

Ona na pewno to doceni! I nie stój tu dłużej, tylko wchodź! - I

wtedy właśnie usłyszeliśmy skrzypienie drzwi i wszedł Weasley z jakimś

zielskiem w łapskach. A Hermiona na to:
- Draco, kochanie, czy ktoś

przyszedł? Powiedz, że jestem zbyt zmęczona na wizyty. Ja po prostu chcę być

z tobą sama. - już nic nie potrzebowałem mówić. Rudy położył badylska na

stoliku i powiedział:
- Witaj, Hermiono. Cieszę się, że już się dobrze

czujesz. Nie będę wam przeszkadzał. Uszanuję to, że chcecie pobyć

sami.
Jak to powiedział, to od razu wyszedł i trzasnął drzwiami - no

pytam, czy tego uczy kultura? A Hermiona, zamiast się cieszyć to jeszcze na

mnie:
- I co? Zadowolony jesteś, że Ron jest wkurzony? Na tym ci

zależało? - bije jej, no po prostu jej już odbija. No bo czy sama mnie o to

nie prosiła?
- Hej! Uspokój się! A ty może tego nie chciałaś? A

kto wymyślił ten cały plan? Bo co, wyszedł i już wszystko na mnie? Ty jesteś

normalna? Przecież o to głównie ci chodziło, a jak się już udało to się

wściekasz! Daj sobie na zatrzymanie Granger! - wnerwiła mnie! No

i zapadła cisza. Mi trochę było głupio wychodzić a odzywać mi się nie

chciało. Wreszcie Hermiona przerwała ciszę:
- Draco...
- Tak? - no,

pewnie wszystko już przemyślała i chce mnie przeprosić za te pomówienia. Jak

ona mogła mnie tak potraktować? Czuje się zraniony na duszy! Och...!

No, chyba wreszcie zmądrzała!
- Draco... piękne te kwiaty, prawda...?

Ron to ma gest! - Nieeeeee, ja nie wytrzymam!

Pomocy!!!!!!!
Mordoklejka

border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>- Harry, ale co ona widzi w tym Malfoy'u?

- no bez przesady! Czy on jest ślepy? Potter, pożycz mu

okularów!

class='postcolor'>

oraz


iv>
cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>O mój żeliczku kochany, tyś jest na mej

głowie. Ile Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto Cię stracił. Dziś

użyteczność Twą w całej ozdobie widzę i opisuję bo tęsknię po Tobie. Żeliku

drogi, co błyszczysz perliście i bronisz przed zmierzwieniem mej blond

czupryny! Ty, który sprawiasz, że me włoski lśnią złociście i lecą na

nie takie jak Jeanette dziewczyny. Jak mnie, Dracona, do mej miłości

przywiodłeś cudem. Gdy od przemądrzałej Hermiony pod Jeanette pantofel

oddany, mą wpaniałą, okrywającą zmysłowe oko, podniosłem powiekę. I zaraz

mogłem... - Moje poetyckie rozmyślanie niespodziewanie przerwała wyżej

wspomniana Jeanette

class='postcolor'>

PO PROSTU POLEW NA

MAKSA!!!
BŁĘDÓW NIE WYTYKAM, BO NIE ROBIĘ TEGO

GENIUSZOM!!!
MYSLAŁAM, ŻE TO BEDZIE KOLEJNY KASZAN (WYBACZ,

ŻE ŚMIAŁAM TAK MYŚLEĆ!!!), ALE NIE!!!
TO JEST

ZABÓJCZE!!!
DAWAJ SZYBKO NEXT PARTA I NAPISZ CZY W KOŃCU

DOJDZIE DO FARBOWANIA WŁOSKA PO LEWEJ STRONIE

PRZEDZIAŁKU!!!
BUHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHA



src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>

!!!!!!!!!!!!!!!&

#33;!!!!!!!!

P.S.


cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Jedno mnie ciekawi: co w pamiętniku robią

emotikony? Raczej nie powinno ich tam być... moje zdanie

=P

class='postcolor'>

Dirbaa!!! Przecież

mógł sobie narysować buźkę : D , no nie???
Dirbaa

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (mroowka @

28-11-2003 23:18)
tak

walsnie dracus tkaie zdolne zabojcze dziecko... rysuje sobie tak tak

normalnie wyslac go do Mensy!XD

class='postcolor'>
Nie! Jeszcze wszyskich członków

wpędzimy w kompleksy! Nie dość, że Malfoy jest taaaki mondry to jeszcze

taki pikny [
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> bleh] i uroczy [włosy mu tak śiecą... to pewnie dlatego


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/>
Mordoklejka: można i tak.... ja w zeszycie z maty i

chemii mam co lepsze teksty babki ^___^ np. "Z czego składa sie

magnez?" widząc zdziewienie klasy: "Z atomów magnezu" noooo

najnowsza teoria: "zasada ma odczyn zasadowy" =P
Caroline
A co, Draco to super koleś. Na dowód tego

daje next parta:

05.11 PONIEDZIAŁEK po południu
Byłem dzisiaj u

Hermiony po lekcjach. Wchodzę, a tam na stole stoją zielska od

Weasley'a. Trochę już przywiędły, ale ona dalej się na nie patrzy takim

zamglonym wzrokiem. Jak jej zwróciłem uwagę, to powiedziała, że tak samo

patrzyłem się na Jeanette. Ale ona jest głupia! Ona nie odróżnia

zasranego bukietu od pięknej dziewczyny? A niby taka uczona... Ech... I w

końcu wychodzi na to, że Dracuś ma lepszy pomyślunek he...

he...

06.11 WTOREK wieczorem
No jak tak można?! Dzisiaj w

sumie nie miałem wybrać się do Hermiony, ale przysłała mi sowę, że jej się

nudzi i nie ma co robić, a poza tym chciała uzgodnić jakieś szczegóły

dalszego rozbudzania zazdrości u Rudzielca. Aha! Zapomniałem napisać, że

mam nową sowę! Sto razy lepszą niż ta Hedwiga Pottera! Kupiłem sobie

w nagrodę za poprawienie się w nauce. He... he... Jest taka ogólnie czarna,

a brzuszek ma brązowy, a głowę blond. To znaczy nie wiem, czy sowy też mają

blond włosy, w każdym razie takie jasne. Tylko są trochę takie jakby zbytnio

rozczochrane. Trzeba je potraktować moim żelem. Do czego to doszło? Żebym

musiał jeszcze tracić żel na sowę! Ale w końcu zwierzę świadczy o

właścicielu i nie mogę przecież wysyłać w świat sowy, która ma potargany

łebek! Hermiona też musiała wtrącić swoje trzy grosze i powiedziała, że

po prostu zwierzęta upodabniają się do swoich właścicieli!

Sratatata! Mugolskie poglądy! Nie wiedziałem jak jej dać na imię no

i oczywiście Hermiona znowu musiała się wtrącić:
- Ojejej! Jaka ona

śliczna! Przypomina mi takiego mugolskiego aktora. Jak on miał na imię?

Tom... Fel... Fle... - Wcale nie miałem ochoty słuchać o jakimś mugolu,

ale ta nadaje dalej:
- Wiem! Tom Felton! On jest taki

śliczny! Nazwijmy ją Feltonka!
- Hermiona! To nie jest o n a

tylko o n ! I wcale nie chcę nazwać g o imieniem jakiegośtam mugola,

choćby był nawet tak piękny jak... jak...
- ... Hanni?
- No właśnie -

Hanni! To znaczy nie, nie, nie! Gdzie tam Hanni! Co ty mi tu...

- No i końcem końców sowa została nazwana Feltonek. Hermiona powiedziała,

żebyśmy poszli na kompromis. Dobra, możemy pójść, ale gdzie to jest? Tego

już mi nie powiedziała, a ja już nie chciałem pytać, bo pewnie usłyszałbym

kolejny wykład o tym, jak to warto się uczyć geografii! Chciałem sobie

tego oszczędzić, ale dalej nie wiem, gdzie to jest. W końcu się zrobiłem

ciekawy i sprawdziłem w atlasie. Nie ma! Pewnie ten Kompromis to jakaś

pipidówka, którego nawet nie ma na mapie. Pewnie jak wyjdzie ze skrzydła

szpitalnego, to tam pójdziemy. Ale pewnie to jakąś góra bo się mówi

"na" Kompromis, a nie "do" Kompromisu. Dobra, zostawmy

ten temat. Wróćmy do momentu, jak się do niej wybrałem. No i wchodzę z

zamiarem powiedzenia jej, żeby wyrzuciła te kwiatki, no bo jak ten wsiun ma

być zazdrosny, skoro widzi swój prezent przy jej łóżku? No, to się nazywa

logiczne rozumowanie. No i właśnie - jak wszedłem i patrzę na stolik, a tam

bukietu niet! Już ją miałem pochwalić, a tu lookam na łóżko, a tam coś

spod poduszki wystaje. Podchodzę bliżej, a tam te kwiatki. I to jeszcze

zasuszone! Ej, no! Ona jest niepoważna. No więc jej mówię:
-

Zgłupiałaś?
- O co ci chodzi? - I to jeszcze taką niewinną minę robi,

jakby nie wiedziała, o co chodzi!
- No o te kwiatki! - Może jej

jeszcze będę tłumaczył, że mi chodzi o kokardkę przy bukiecie..
- Nie

rozumiem... - Jak można być tak niemyślącym? No ale w końcu to dziewczyna


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>
- Weasley tu przychodzi?
- Rona w to nie mieszaj!

- Oho! Chyba trafiłem na grząski teren.
- Jaka ty jesteś! - Już

mi zaczynało brakować cierpliwości.
- A co, taka ci się nie podobam? -

Zapytała tak... prowokacyjnie i flirtująco? No bo sam, nie wiem, jak można

ten ton określić.
- Dobrze wiesz, że mi podoba się tylko

Jeanette!
- Więc po co te pytania o Rona? Czyżbyś był zazdrosny? -

Popatrzyła na mnie znowu z taką dziwną miną.
- Chyba żartujesz?! JA

miałbym być zazdrosny o ciebie? Ha! Ha! Ha! - Zacząłem się

śmiać, bo myślałem, że ona żartuje. No... w końcu jej też się trochę zabawy

od życia należy, a nie tylko siedzieć teraz w tym łóżku. A ona popatrzyła na

mnie tak dziwnie po raz trzeci, zmrużyła oczy i powiedziała:
- No...

Dracuś, nie byłabym taka pewna... - i odwróciła się na drugi bok, sugerując

mi (bardzo wyraźnie i niekulturalnie), żebym wyszedł. No i wyszedłem. Nie

będę dyskutował z taką bezczelną smarkulą! No więc wystawiłem jej język

i wyszedłem. Trzasnąłem też drzwiami. Niech jej to da do

myślenia!

07.11 ŚRODA południe
Ja! Zazdrosny!

Chciałaby! Już do niej dzisiaj nie idę! Niech sobie choruje

sama! Właśnie! Tak zrobię! Nie dam sobą pomiatać! Jestem

wart szacunku! I nie dam sobie wsadzać w usta słów, których nie mam

zamiaru wypowiedzieć! Cóż za impertynencja!

08.11 CZWRATEK

rano
Wczoraj wieczorem długo nie mogłem zasnąć. W sumie trochę głupio

było mi z powodu tej sprawy z Hermioną. Właściwie to się nie pokłóciliśmy,

ale i tak ona chyba jest na mnie obrażona. Jak wszyscy w dormitorium zasnęli

postanowiłem, że do niej pójdę. No i tak zrobiłem. Na szczęście nikt mnie

nie widział. Zapukałem cicho, ale nikt mi nie odpowiedział, bo Hermiona już

chyba spała. Więc wszedłem nieproszony. Faktycznie była już pogrążona we

śnie. Tak słodko i niewinnie wyglądała, że aż szkoda było mi jej budzić. No

ale postanowiłem zrealizować to, co zamierzałem. Dotknąłem delikatnie jej

odkrytego ramienia:
- Hermiono! Hermiono! - zawołałem szeptem -

Obudź się!
- Draco? Co ty tu robisz? - Wreszcie otworzyła oczy. Jej

oczy... W drgającym świetle świecy jej oczy nabrały takiego bursztynowego

blasku.
- Chciałem porozmawiać. To nie chodzi o zazdrość. To znaczy

chodzi. Tylko nie o moją tyko...
- Dracuś, nic już nie mów - powiedziała.

Jej twarz była blisko niepokojąco blisko. Rozchyliła lekko usta i

wyszeptała:
- Nic nie mów! Pocałuj mnie!
- Ale... - nie miałem

już sił protestować. Zbliżyłem swoją twarz do jej buzi, a moje usta dotknęły

jej ust. Najpierw powoli, a potem coraz mocniej i gwałtowniej Hermiona

zaczęła odwzajemniać mój pocałunek. Och... jeszcze nigdy się tak nie czułem.

Nawet wtedy, gdy całowałem się z Jeanette. Nagle usłyszałem na korytarzu

szybkie kroki, które zbliżały się do drzwi. Chwileczkę! Przecież nikt

nie mógł nas tu zobaczyć! Gdy czyjaś ręka chwyciła za klamkę poczułem,

jak serce zaczyna mi bić coraz głośniej i szybciej, i szybciej, i szybciej,

i szybciej, i szybciej...

***

Otworzyłem oczy, a serce nadal

mi biło ze zdwojoną szybkością. Rozglądnąłem się dookoła. Nigdzie ani śladu

Hermiony! Patrzę, a tu leżę w swoim łóżku! Walnąłem się z ulgą na

poduszki - jak to dobrze, że to tylko sen! Ale zaraz! Czy to

naprawdę był tylko sen...?
Caroline
Jeeeeeej, aż sie zarumieniłam z tych pochwał... W nagrodę mam ndla Was next parta:

09.11 PIĄTEK po południu
Qźwa, qźwa, qźwa, qźwa! No i sam nie wiem, co mam zrobić! Z Hermioną się nie wiedziałem od wczorajszej nocy i naprawdę nie pamiętam, czy się w końcu pocałowaliśmy, czy to był tylko sen. Głupio mi tak do niej iść, bo jak tak, to tak bez sensu... No... w sumie mi się to podobało i było przyjemne, ale pod warunkiem, że ten pocałunek to tylko sen! W realu w życiu bym nie chciał! Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej niczego nie jestem pewien. To znaczy jestem pewien, że mi na niej nie zależy jako na dziewczynie, tylko na przyjaciółce. Ten pocałunek mógłby wszystko zepsuć. Ale jak się przekonać, czy to był sen, czy nie? Chyba pasuje do niej iść...

Wieczorem
Uffffffff... ulżyło mi tak w 90 % No bo jak do niej poszedłem, to była jakaś taka... normalna. I nic nie sugerowała, tak, że chyba zaczynam miewać erotyczne sny... Pokazała mi też album ze zdjęciami jej rodziny. Była tam też Jeanette. Nie pisze już do mnie. Chyba już zapomniała... Ale właśnie te baby takie są przewrotne! Nagada, nagada, a później tylko cię serce boli. I żaden kardiolog ci nie pomoże...

10.11 SOBOTA po śniadaniu
Chyba będę wróżką! To znaczy wróżkiem! Yyyyy... wróżbiarzem, no w każdym razie sens jest zrozumiały biggrin.gif Wykrakałem sobie wczoraj wiadomość od Jeanette. Tylko, że ja chciałem dostać dobry news, a ta mi pisze, że niby jej matka wyzdrowiała, ale ona nie wie, czy wróci, bo w sumie jej grupa jest w naszej szkole tylko do końca miesiąca, no i jej się chyba nie opłaca. Nie wkurzyłem się, jak zwykle, gdy coś nie idzie po mojej myśli. Po prostu było mi smutno, że mnie tak olała. A ja jej wysłałem, coś takiego:

"Jeanette can't you see I'm in misery
We made a start now were apart
There's nothing left for me
Love has flown all alone
I sit and wonder why-yi-yi-yi
Why, you left me oh Jeanette
Oh Jeanette baby someday when high-yi school is done
Somehow, someway, our two worlds will be one
In heaven, forever and ever we will be
Oh please say you'll stay oh Jeanette
Jenette my darling you hurt me real bad
You know it's true but baby you gotta believe me
When I say I'm helpless without you
Love has flown all alone
I sit, I wonder why-yi-yi-yi
Why, you left me oh Jeanette
Jeanette, Jeanette, why-yi-yi-yi-yi
Oh Jeanette..." *

Powinno jej to dać do myślenia. Oczywiście, jeśli sobie przetłumaczy wink.gif

11.11 NIEDZIELA po południu
Ale dzisiaj fajna data: same jedynki. Tylko żebym pały nie dostał przez ten dzień... Hermiona już wyszła ze skrzydła szpitalnego i wzięła się ostro do roboty. Tak więc wysmarowała mi piękne i długaśne zadanie na transmutację. Jak tak dalej pójdzie, to chyba zaczną patrzeć na mnie jak na jakiegoś kujona. To znaczy już się chyba zaczęło, bo coś ostatnio McGongall tak na mnie dziwnie zerka, ale nic nie mówi, tylko wstawia za każdą pracę "znakomicie". Jak to się można ustawić w życiu he... he...

12.11 PONIEDZIAŁEK po lekcjach
No nie mogę! Co za chamstwo w tej szkole! Dzisiaj na transmutacji ta głupia McGonagall oskarżyła mnie że nie piszę samodzielnie prac domowych! No jak tak można! M n i e , Dracona Malfoy'a posądzać o takie oszustwo. A było to tak:
- Pani profesor, chciałbym oddać tą dodatkową pracę domową - powiedziałem i wręczyłem jej m o j e (bo jak z wielkim poświęceniem i trudem zdobyte) zadanie.
- Hm... panie Malfoy. Zauważyłam, że oprócz panny Granger tylko pan oddaje dodatkowe wypracowania - popatrzyła na mnie zza okularów. - Czyżby to ona miała na to jakiś wpływ?
- Cóż, pani profesor, przebywając z nią dłużej zrozumiałem, jak ważna jest nauka, więc postanowiłem, że poprawię trochę oceny i zacząłem się starać - sama prawda spływała gładko z moich pięknie wykrojonych usteczek.
- Tak, panie Malfoy, zauważyłam... Ale czy mogę panu ufać, że te w s z y s t k i e prace zostały zrobione s a m o d z i e l n i e ?
- Oczywiście, pani profesor! - No... tu naprawdę była prawda. Wypracowania zostały napisane samodzielnie przez Hermionę smile.gif
- Mam nadzieję, że rozumiemy się dobrze. Samodzielnie przez p a n a , panie Malfoy - ona umie czytać w myślach?
- Yyy... tak, pani profesor. Sądzę, że rozumiemy się yyy... doskonale.
No i wreszcie dała mi spokój. Ale nie wiem, czy uwierzyła. Ale jak ona się domyśliła? Plan był przecież idealny! Nawet Hermiona zaczarowała swoje pióro tak, że pisało moim charakterem pisma. Oj, coś czuję, że ktoś tu maczał w tym paluchy. Ale ja, jakem jest Draco Malfoy, dowiem się kto!

13.11 WTOREK wieczorem
No i sprawa się wyjaśniła. Straciłem jedynego sojusznika w tej głupiej szkole! Po lekcjach wezwał mnie do siebie Snape. Wszedłem do jego komnaty, jak do wielkiej, ciemnej i śmierdzącej stęchlizną jaskini. I Snape powiedział:
- Draco, chciałbym z tobą porozmawiać - ups... czyżbym coś przeskrobał? Ale gdzie tam! Ja?
- Oczywiście, sorze.
- Yyy... może byśmy wyskoczyli tak na godzinkę na piwko? - Wytrzeszczyłem oczy tak bardzo, że aż spuścił wzrok. Chyba ze zmieszania.
- Hm... sorze, ale wie sor dobrze, że w niewyznaczonym czasie n i e w o l n o wychodzić do Hogsmeade - ach... jak cudownie było prawić mu kazania takim mentorskim (nowe słówko w moim słowniku - Hermiona powiedziała, że prawie zawsze tak mówię) tonem. Snape aż się skulił, jak to usłyszał.
- Draco, nikt się nie dowie. Znam takie jedno malutkie tajne przejście... - widać, że mu bardzo zależy. Ciekawe, o co mu chodzi?
- No dobrze, a gdyby tak 20 punktów dla Slytherinu? - Interes przede wszystkim.
- Co, Draco, interes przede wszystkim? - Czy wszyscy nauczyciele muszą mówić to, o czym ja akurat myślę? Mam nadzieję, że nie wie tego, że uważam, że wygląda jak nastroszona wrona z tymi nażelowanymi końcówkami włosów.
- To nie tak, sorze. Po prostu powinienem mieć jakąś rekompensatę za łamanie regulaminu.
- No dobrze.
- Hm... wypad do Hogsmeade to jednak dość ryzykowne. 30?
- 25.
- 27?
- 26.
- 25,5? - Ma się tę żyłkę biznesmana!
- No dobrze! Dostaniecie 30 punktów! I przestań się targować!
- Ok., umowa stoi. A teraz zastanówmy się, z którego paragrafu...
- Draco... - Snape pokazał mi zaciśnięte zęby. A tak przy okazji - żółte ma. Nie to, co ja...
- Pomyślmy... może za nadzwyczajną działalność na rzecz szkoły? Nie, nie, Dumbel mógłby się ciskać o co chodzi.
- Ukhm, ukhm... - chrząknał. Ale mu fajnie grać na nerwach wink.gif
- Albo... za pomoc słabszym?
- Wrrr... - Ha... ha... ha... ha... zacisnął pięści. Może... CO???? Zacisnął pięści?! Już po mnie!!
- DOSTANIECIE PUNKTY Z KTÓREGO PARAGRAFU CHCESZ, ALE CHODŹMY JUŻ! - Chyba ja też zostanę psychologiem. Umiem wyczuć, co nadchodzi...
- Jaaasne sorze - już wolałem się z niczym nie wyrywać. No bo ja mam fenomenalne wyczucie sytuacji, ja po prostu czuję chwilę, co powinienem mówić, a co nie. No i poszliśmy do Hogsmeade. A tam, czego się dowiedziałem! Ale napiszę o tym jutro. Jestem tak, przygnębiony rozwojem sytuacji, że nie mam na nic siły. Nawet mi się czesać nie chce. Dobranoc mój pamiętniczku! Jeeeeeezu, wcześniejsze zdanie jest skreślone! Jak ja mogłem coś takiego napisać?!

-----------------------------------

* Kto wie, jaka to jest piosenka? biggrin.gif Ciekawa jestem, czy znajdzie się chociaż jedna osoba...
Neonai
Caroline...Jesus..sliczne to, naprawde wub.gif masz dar, wiec pisz, pisz jak najwiecej. MUSZE jednak cos ci wytknac (nie bij!) raza mnie czasem mugolskie zwroty...ale to naprawde, w tycim stopniu..

Aha, no ta piosenka to oczywiście soundtrack z 'Grease" pt. 'Sandy' biggrin.gif wszedzie tam gdzie jest Jeanette powinno byc Sandy^^(Tak na marginesie to masz + za 'Grease').
Caroline
14.11 ŚRODA rano
No więc piszę o tym,

co się stało wczoraj - tzn. o mojej rozmowie z Sever... Snape'm. A nie,

przecież piliśmy brudzia piwkiem. A więc piszę dalszy ciąg gadki z Severkiem

(mówił, że nie lubi, jak się go tak nazywa, bo tak wołała na niego w

dzieciństwie niania, której nie cierpiał). No ale tak prywatnie to mogę tu

napisać, nie? Gdzie ja tam skończyłem? Aha, jak doszliśmy od Hogsmeade.

Siedliśmy w dyskretnie kącie w Trzech Miotłach (tam gdzie siedziałem

ostatnio, jak podsłuchałem rozmowę Pottera i Weasley'a, tzn. nie jak

podsłuchałem, tylko jak oni nachalnie i za głośno mówili i tym samym

zmuszali mnie, żebym ich słuchał, a wcale mnie to nie interesowało, tylko

no... nie miałem wyjścia). No i jak siedliśmy to Sever zamówił piwko. Tak

siedzimy, gadamy o duperelach i on nagle znienacka strzela z takim

tekstem:
- Draco, jakim trzeba być, żeby podobać się kobietom? - No

dosłownie szczena w dół. Piwo zaczęło mi wypływać z buzi, oddechu nie mogłem

złapać, świat mi się rozmazał dookoła. Boże, co ja mam mu powiedzieć? Czyżby

on wiedział o wszystkich moich romansach i chciał mnie tak podejść, żeby

potem mi wlepić punkty? Tu coś było podejrzane. Ale on nie mógł się

zorientować, że zorientowałem się ja, więc powiedziałem:
- Eee... sorze,

a pod jakim względem? - Myślę, że to zabrzmiało wystarczająco

dyplomatycznie.
- Co to znaczy "pod jakim względem"? - Ale on

niedomyślny. I on jest moim wychowawcą...
- To znaczy, że co chce sor

osiągnąć? Bo jak poderwać laskę na numerek, to istnieje plan A. Plan A ma

dwa podpunkty: X i Y. W podpunkcie X wyróżniamy trzy paragrafy: pierwszy -

miejsce, drugi - czas, trzeci - poziom ochoty. Podpunkt Y dzieli się również

na trzy paragrafy i dotyczy zabezpieczenia. Paragraf pierwszy - kalendarzyk,

ale to już nie sora zmartwienie, drugi - tabletki, ale to też nie dla sora,

sor najwyżej może zasponsorować, trzeci - prez... - no i tu urwałem. No bo

po co ja mam mu to tłumaczyć, skoro on jest pewnie jeszcze mniej

uświadomiony niż ja i nic nie rozumie. A poza tym - Sever i szybki numerek:

wykluczone. Tu chyba chodzi o coś innego. I nie myliłem się.
- Hmm...

Draco, ja po prostu, wiesz, tak dla yyy no tego...
No i mnie wreszcie

oświeciło:
- Aha! Trzeba było tak od razu! Starzy się sora

czepiają, że sor jest już taki stary i się sor jeszcze nie ożenił, no więc

trzeba im przedstawić jakąś fikcyjną kandydatkę. Co prawda nie znam tego z

własnego doświadczenia ale wiem, że istnieje w takich problemach plan B.

Dzieli się on na podpunkty: W, V i Z. Podpunkt W dotyczy wieczorowej toalety

i dzieli się na cztery paragrafy: pierwszy - czysta szata z wyprasowaną

górą, drugi - krawat pod kolor kiecki tej sora "narzeczonej" ,

trzeci - ozdobne spinki: dwie do szaty i jedna do krawatu, czwarty -

wypastowane buty. Z kolei podpunkt V dotyczy wyglądu i dzieli się również na

cztery paragrafy: pierwszy - umyte włosy (mam nadzieję, że go nie uraziłem)

z dodatkiem a) żelu,
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/cool.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'

/> lakieru do włosów, c) bez dodatków, drugi - czyste uszy,

trzeci - manicure i pedicure a) paznokcie pomalowane bezbarwną odżywką


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/cool.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'

/> bez odżywki, ale wtedy się raczej rozdwajają, czwarty -

perfumy, ale to już według sora uznania, chociaż mogę służyć pomocą (a

znając jego gust chyba będę przydatny). Podpunkt Z dotyczy trochę innej

sytuacji: wtedy, kiedy to sor jest do kogoś zaproszony na kolację / obiad,

żeby poudawać kochającego narzeczonego. Podpunkt Z dzieli się na... - i w

tym momencie bezczelnie mi przerwał (a tak płynnie mi szło):
- Draco, ja

widzę, że jesteś w swoim żywiole, ale powiedz mi po prostu JAKI mam być, a

nie CO mam robić.
- Aaa... takie klocki. No więc sor musi być:

przystojny, atrakcyjny, interesujący, inteligentny, romantyczny, niebanalny,

elokwentny, intrygujący, błyskotliwy, operatywny, wspaniały, cudowny, w

miarę przy kasie - no to tutaj już bez zastanowienia wymieniałem z pamięci

swoje cechy, a ten znów się wtrącił:
- Ale...
- Aha - przypomniało mi

się. - Najlepiej, gdyby sor się przefarbował na blond, bo takie czarne to

raczej takie melancholijne i robią przygnębiające wrażenie. Mógłby sor

jeszcze kupić sobie niebieskie soczewki kontaktowe, takie w kolorze

błękitnego nieba (mogłem po prostu powiedzieć, że w takim kolorze jak moje,

ale zacząłby mi patrzeć w oczy i ludzie mogliby zacząć nam się przyglądać i

myśleć, że on jest jakiś ten - tego). Poza tym, myślę, że przydałby się

sorowi lifting twarzy. No... starość nie radość, zmarszczki już są. Ale w

ogóle to sor ma jakąś taką matową cerę. Pasowałoby się wybrać do

dermatologa. A poza tym ważną rolę w podrywaniu kobiety odgrywają ręce.

Niech sor pokaże mi swoje - wyciągnął takie wielkie łapska. Ja patrzę, a

tam: sucha skóra, zacieki po eliksirach (albo po nikotynie, nie wiem), a

paznokcie...
- Jak sor mógł dopuścić do takiego zaniedbania dłoni!

Niewycięte skórki! Kreski z braku witamin. Sorze! Jak sor chce

zaciągnąć kogoś do łóżka takimi rękami?! - No tego to ja już nie

rozumiem. Żeby tak o siebie nie dbać!
- Draco, może wreszcie

pozwolisz mi powiedzieć, o co mi chodzi?
- Jasne sorze, nie ma sprawy -

zamknąłem się na chwilę i zająłem się piwkiem. A Severek się

produkował:
- No cóż.... Jest w Hogwarcie taka osoba, która mi się

podoba...
Już nie mogłem się powstrzymać, żeby się nie odzywać:
-

Wiem! Profesor Sprout! Jak mogłem wcześniej się nie domyśleć.

Przecież się zielarstwo wiąże trochę z eliksirami. No... pogratulować,

pogratulować...
- Hm... to nie ona, to...
- Aaaa! Profesor

Hooch! Ach! Przecież wiem, jak sor lubi quidditcha. Już ja widzę,

jak sobie lecicie na miotełkach w kierunku zachodzącego słońca - nie ma to

jak zdolność łączenia faktów!
- Nie, Draco. To nie ona, podoba mi

się...
No teraz już nie musiałem strzelać, bo została już tylko jedna

kandydatka:
- Bingo! Profesor Trelawney! No... sor będzie

wymyślał nowe eliksiry, a ona będzie przewidywać, czy one są dobre i czy się

sprzedadzą. Założycie rodzinny interes i...
- Nie, to także nie ona.

Została już tylko jedna, której nie wymieniłeś. To...
- Nie!
- Co

"nie"?
- To niemożliwe!
- Ależ dlaczego?
- No, o to

już sora nie podejrzewałem!
- O co?
- Żeby sor sobie spośród tylu

innych wybrał właśnie ją!
- Ale ona jest wspaniała!
- Pani

Norris?! Jeszcze sor przez ten romans będzie miał na pieńku z

Flichem!
- Co ma do tego ten parszywy kot?! Draco, tak się

chwalisz tą swoją inteligencją, a nie odróżniasz kota od kobiety. Ja

przecież cały czas mówię o Minnie!
- O kim?! W ogóle ktoś taki

jest w Hogwarcie?
- No... "Minnie" to takie zdrobnienie...
-

A od czego? - Nie no, ten facet mnie wykończy...
- Od... Minerwy.
-

Co?! Bujnął się sor w McGonagall? Boże! Jak sor mógł mi to

zrobić?! Ona przecież jest okropna! Walnięta! Brzydka, stara, ma

chyba z 60 lat!
- Jest pięć lat młodsza ode mnie.
- Ja nie wiem,

co ja tu robię. Chyba się załamię! I po co ja mówiłem sorowi te

wszystkie sposoby? Przecież z nią się w życiu nie da tego wykorzystać!

Ona chyba nigdy nie miała romansu! Pewnie jakby się ktoś z nią umówił,

to chyba by od razu po pierwszej randce się chciała hajtać!
-

Draco!
- No ja nie mogę!
- Wiem, że nie przepadasz za Minnie.

Wypijmy brudzia na zgodę, co?
- Ok - no, trochę mnie to podbudowało, bo

już czułem się stłamszony do potęgi entej.
Jednej rzeczy tylko byłem

ciekaw:
- Sever, brachu, jak ty się do niej zwracasz?

"Minnie"?
- Yyy... i to jest właśnie ten powód, dla którego

chciałem się spotkać. Bo widzisz, ja mam tylko do ciebie jedno pytanie.
-

No słucham, stary, słucham - przybrałem minę eksperta i rozparłem się na

krześle. Na pewno znam odpowiedz - w końcu doświadczenie czyni mistrza.
-

No więc powiedz mi, Draco, jak do niej podejść i zagadać? - O święci

pańscy! Co z niego za ofiara losu! A ja mu przedtem wyjawiłem całą

esencję mojego sukcesu!
No, końcem końców. Pogadaliśmy jeszcze

trochę i wreszcie stworzyliśmy jaki - taki plan zagadania Severa do

"Minnie" (jak on może tak ją nazywać?). W sumie zrobiło się już

trochę późno, więc wróciliśmy do Hogwartu.
- Draco, dzięki. Naprawdę mi

pomogłeś.
- Nie ma za co. Jutro podrzucę ci tą maseczkę ujędrniającą.

Trzymaj się!
Pożegnaliśmy się i poszedłem w kierunku dormitorium, gdy

nagle usłyszałem za plecami śmiech Severa:
- Draco!
-

Słucham?
- Zapomniałem ci powiedzieć - wrony też lubią

żel!*
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!
------------
*

wiem, że takie wyrwane z kontekstu zdanie jest trochę niezrozumiałe ale

jeśli nie kojarzycie, to wyjaśnienie znajdziecie w poprzednim parcie


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>


Abaska
Boże, przepraszam, że się wypowiadam nie

doczytując końca, ale... Nie podoba mi się na początku ten fick. I to nie

dlatego, że Draco jest jedną z moich ulubionych postaci, a ty z niego

jakiegoś Lockharta zrobiłaś... Niezbyt podoba mi się, że wszystko się skupia

na Draconie, na faktach, że mu np. włos wypadł... Nie na odczuciach... Mogą

być sobie nawet jakieś lizusowate, byleby były. Przemyślenia, itepe... No bo

po co Dumbledore dał TEMU MALFOYOWI pamiętnik?? =P

Ale im dłużej się

czyta, tym bardziej się rozkręca. Tylko więcej przeżyć...

Czekam na

n.p. XD
Mordoklejka
MINNIE?? Czy wam też kojarzy sie to z

Myszka Miki??
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>
Pod spodem zdania które mnie rozbroiły

najbardziej!!!
Poza tym trzy słowa:
TO JEST

BOSKIE!!!


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Nawet mi się czesać nie chce. Dobranoc mój

pamiętniczku! Jeeeeeezu, wcześniejsze zdanie jest skreślone! Jak ja

mogłem coś takiego napisać?!

class='postcolor'>


border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>tam gdzie siedziałem ostatnio, jak

podsłuchałem rozmowę Pottera i Weasley'a, tzn. nie jak podsłuchałem,

tylko jak oni nachalnie i za głośno mówili i tym samym zmuszali mnie, żebym

ich słuchał, a wcale mnie to nie interesowało, tylko no... nie miałem

wyjścia

class='postcolor'>


border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>- Ale...
- Aha - przypomniało mi się. -

Najlepiej, gdyby sor się przefarbował na blond, bo takie czarne to raczej

takie melancholijne i robią przygnębiające wrażenie. Mógłby sor jeszcze

kupić sobie niebieskie soczewki kontaktowe, takie w kolorze błękitnego nieba

(mogłem po prostu powiedzieć, że w takim kolorze jak moje, ale zacząłby mi

patrzeć w oczy i ludzie mogliby zacząć nam się przyglądać i myśleć, że on

jest jakiś ten - tego). Poza tym, myślę, że przydałby się sorowi lifting

twarzy. No... starość nie radość, zmarszczki już są. Ale w ogóle to sor ma

jakąś taką matową cerę. Pasowałoby się wybrać do dermatologa. A poza tym

ważną rolę w podrywaniu kobiety odgrywają ręce. Niech sor pokaże mi swoje -

wyciągnął takie wielkie łapska. Ja patrzę, a tam: sucha skóra, zacieki po

eliksirach (albo po nikotynie, nie wiem), a paznokcie...
- Jak sor mógł

dopuścić do takiego zaniedbania dłoni! Niewycięte skórki! Kreski z

braku witamin.

class='postcolor'>


border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>- Wiem! Profesor Sprout! Jak mogłem

wcześniej się nie domyśleć. Przecież się zielarstwo wiąże trochę z

eliksirami. No... pogratulować, pogratulować...
- Hm... to nie ona,

to...
- Aaaa! Profesor Hooch! Ach! Przecież wiem, jak sor

lubi quidditcha. Już ja widzę, jak sobie lecicie na miotełkach w kierunku

zachodzącego słońca - nie ma to jak zdolność łączenia faktów!
- Nie,

Draco. To nie ona, podoba mi się...
No teraz już nie musiałem strzelać,

bo została już tylko jedna kandydatka:
- Bingo! Profesor

Trelawney! No... sor będzie wymyślał nowe eliksiry, a ona będzie

przewidywać, czy one są dobre i czy się sprzedadzą. Założycie rodzinny

interes i...
- Nie, to także nie ona. Została już tylko jedna, której nie

wymieniłeś. To...
- Nie!
- Co "nie"?
- To

niemożliwe!
- Ależ dlaczego?
- No, o to już sora nie

podejrzewałem!
- O co?
- Żeby sor sobie spośród tylu innych wybrał

właśnie ją!
- Ale ona jest wspaniała!
- Pani Norris?!

Jeszcze sor przez ten romans będzie miał na pieńku z

Flichem!

class='postcolor'>
Nea
Nie podoba mi się stosunek (?) Snape'a

do Malfloya. Co jak co, ale Sev ma swój honor i wątpię by był z uczniem na

"ty".
Caroline
Postanowiłam dodać next parta, chociaż

pewnie spotka się z krytyką...


15.11 CZWARTEK po

południu
Bosz.... No i już się dowiedziałem, że Sever umie czytać w

myślach. Paranoja! Dlaczego on mi tego wcześniej nie powiedział?!

Ale z drugiej strony trochę mu współczuję - jak on wie, co o nim myśli

"Minnie" (!!!) McGonagall, to się chyba załamie. No bo

przecież on n i e m o ż e jej się podobać. Niby to mój kumpel he...

he... ale...no sorry! On jest b r z y d k i ! No ale nie mogłem mu

tego w oczy powiedzieć, bo by się koleś załamał. Niech to lepiej usłyszy od

niej. Tak czytam ten mój pamiętnik i czytam, i się kapnąłem, że już dawno

nie pisałem o Hermionie. No bo w sumie nie było o czym pisać. Już dawno

wyszła ze skrzydła szpitalnego i dalej udajemy parę. To znaczy nawet nie

wiem, czy udajemy, bo ona jest tak zawalona naszymi zadaniami, że prawie się

do mnie nie odzywa. Dobra, nie będę takim chamem i jej pomogę. Niech pozna

me miłosierne i wrażliwe na ciężką pracę innych serce!

16.11

PIĄTEK wieczorem
Hahaha! Opłacało mi się wczoraj trochę posiedzieć z

Hermioną nad książkami. Ona ma jakieś takie mugolskie i zacząłem czytać

jakąś "Historię starożytności" Nawet fajne - ciągle się bili

trach...! Trach...! Bum...! No ale nie o podbojach (nowe poznane

słówko - jaki ja się robię światowy
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>) tylko o tym, że się dowiedziałem, że jestem s ł a w n y

! W starożytnej Grecji najpierw wszystko było ładnie - pięknie: Areopag

i te sprawy, a potem przyszedł taki D r a c o n i zrobił reformy! Jak

ja to przeczytałem, to aż mi łzy w oczach stanęły ze wzruszenia!

Przecież moje życie na kartach historii zapisze się tak samo. Zrobiłem już

szczegółowy plan:
1) Zostanę prefektem naczelnym
2) Skończę Hogwart

jako debeściak
3) Pokonam Voldemorta
4) Zawładnę światem
5) Ożenię

się
6) Postawią mi pałac
7) Wsadzą przed pałacem drzewo
8) Spłodzą

mi syna - ok, żebym nie wyszedł na jakiegoś leniucha, to ten podpunkt mogę

wykonać sam.
Jak to powiedziałem Hermionie, to się tylko popukała w głowę

i powiedziała, że jestem naiwny, a ten cały grecki Dracon był zły i tylko

więcej narobił szkody, niż pożytku. Wkurzyłem się! Zazdrosna, bo żadnej

Hermiony nie było w historii! Idę dalej czytać tą książkę, może jeszcze

coś znajdę? Jednego tylko nie rozumiem. Tam pisze, że te reformy Dracona

były w 621 r. p.n.e. Zapytałem Hermiony, co znaczą te literki, a ta mi

powiedziała, że "przed naszą erą" - głupie. To jaka era była przed

naszą? Porąbane! Jak zapanuję nad światem, to wszystkie daty będą

kończyły się: z.p.b.D. ("za panowania boskiego Dracona"). Ale to

fajnie wymyśliłem, nie?

Później
Ooo... i tatuś się ucieszy!

Znalazłem też (tym razem w Rzymie) Lucjusza Korneliusza Sullę! Też

reformator. Dopiero teraz się przekonałem, że nie warto się uczyć historii,

bo ona i tak się powtarza - Lucjusz będzie rządził razem z Draconem. Powiem

to o tej historii Binnsowi - chyba padnie z wrażenia!

Za

chwilę
Chyba nie padnie. Zapomniałem, że już padł. He...

he...

17.11 SOBOTA po obiedzie
Dzisiaj mi już entuzjazm opadł -

dostałem list od Jeanette, a w nim tylko trzy słowa "Bye - Bye,

Draco" Dobre sobie! Najpierw "Dracuś, Dracuś", a teraz

sobie bajbajuje! Nudzi mi się. Nie mam co robić. Boże... chyba pójdę do

biblioteki - nie no, to już totalny

obciach!

Wieczorem
Wybrałem się jednak do tej biblioteki. Ale

do niej nie doszłem. Bo po drodze spotkałem McGonagall - ucieszona,

rozhahana jakby była przynajmniej "Miss Mokrej Tiary" i mówi:
-

Panie Malfoy, to znaczy Draco, ja wiem, że gdyby nie ty, to Seve... profesor

Snape nigdy nie zdobyłby się na odwagę, żeby do mnie podejść! A ja w

sumie też nie miałam takiej śmiałości, żeby zagadać do niego. No bo o czym?

O pogodzie? Czyż nie?
- Hm... no tak - prawie wymusiła na mnie, żebym jej

przytaknął.
- A teraz, Dracuńku - fuj! Co za ohydne zdrobnienie!

- to my możemy rozmawiać o wszystkim. Jak to wspaniale, gdy dwie osoby tak

świetnie się rozumieją, czyż nie?
- Yyy... no tak - a co jej będę humor

psuł.
- Bo Severus jest taki miły, uczynny, uprzejmy, szarmancki i,

podobnie jak ja, namię... yyy... na miętę nie może patrzeć, czyż nie?
-

Eee... no tak - to już zaczyna być nudne! Wyłączam się.
- Ale

ostatnio zaczął mnie traktować z jakąś rezerwą. Draco! Wyznaj mi to: czy

on kogoś ma?
- No... tak - tak z już powiedziałem z przyzwyczajenia. I

nagle zrozumiałem, co powiedziałem.
- To znaczy nie! - Zawołałem

szybko, żeby jeszcze nie dotarł do niej sens tamtych słow. Jednak nie

doceniłem, tej resztki zdrowego rozsądku, która w niej została.
- Och, ja

biedna! Buuu...
- Ale pani profesor....
- Ja nieszczęśliwa!

Buuu...
- Pani McGonagall...
- Jak ja mogłam pomyśleć, że on i ja...

Buuu...!
- Minnie! - Nasz dialog brutalnie przerwał wyżej

wspomniany Sever - Minnie, kochanie, co się stało?
W McGonagall jakby

piorun strzelił. Na dźwięk jego głosu chyba zapomniała o wszystkim.

Wyprostowała się, potrząsnęła włosami i z zamglonymi oczami ruszyła w jego

stronę:
- Och, mój skarbeczku! - Aż mi się niedobrze zrobiło. Ok.,

Sever spoko gość, ale żeby od razu "skarbeczek"?! Szaleństwo

zakochanych kobiet nie ma granic. Czysta głupota bez barier!
- Tak,

misiaczku? - Jemu też chyba kompletnie odbiło. Co jak co, ale McGonagall

misiaczka zupełnie nie przypomina. Może się Severowi pomyliło z Hagridem?


- Och...
- Ach...
- Ech...
Od tego momentu przestałem już

słuchać i poszedłem na błonia. Ja już mam dość zakochanych! Na moje

nieszczęście przyplątała się Hermiona:
- Cześć, Draco.
- ... - nie

chciało mi się gadać. I tak wiadomo, że jak ktoś do kogoś mówi

"cześć", to ta druga osoba też odpowie "cześć" więc po

co mam mówić coś, co było takie oczywiste.
- Coś się stało?
- ... -

tym razem nie odpowiedziałem, bo intensywnie myślałem. Myślałem, myślałem i

wymyśliłem: to nie było żadne "skarbeczku", tylko

"cukiereczku". Jezu... już straciłem do niej cały szacunek jaki

miałem. Ale tak w sumie to dużo nie straciłem ha... ha...
- Co ty na to?

- O kurczę, Hermiona coś mówiła, a ja jej nie słuchałem. A ona tego nie

cierpi! I znowu mi palnie kazanie o "braku szacunku dla kogoś

mówiącego..." - dobra już znam to na pamięć i wcale nie mam ochoty

słuchać po raz enty. Miałem 50% procent szansy, że trafię na odpowiedź po

jej myśli:
- Wiesz, całkowicie się z tym zgadzam. Myślę, że to bardzo

dobry pomysł - trafiłem ...
- CO?! Myślałem, że już cię dosyć dobrze

poznałam! Nie spodziewałam się tego po tobie, chociaż... wy wszyscy

jesteście tacy sami! - Trzasnęła książką, zabrała się i poszła. No więc

chyba w tym wypadku ma przenikliwa intuicja nie zadziałała... Nie

trafiłem...

Jeszcze bardziej wieczorem
Już się musze zastanawiać

na d dwoma sprawami: co McGonagall zawołała do Severa i co Hermiona

powiedziała do mnie. Postanowiłem wyjaśnić chociaż jedną rzecz. Idę do

kochanego profesorka.

W nocy
Ale ze mnie śmiał. To nie było żadne

"skarbeczku". "Cukiereczku" tym bardziej. Ona po prostu

zawołała "Severeczku" - trochę lepsze od tamtych, ale też

żałosne...
Dirbaa

border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Już się musze zastanawiać na
style='color:red'>d
dwoma sprawami: co McGonagall zawołała do

Severa i co Hermiona powiedziała do mnie.


class='postcolor'>
W wielkim pośpiechu pisze więc nie

czepiać sie! Musze przyznać, że skoro dotej pory tu zaglądam to jest

dobrze
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> Ciekawe pomysły masz i nie powtarzasz ciągle tych samych

żartów. Co z włoskiem? Malfoy nie powinien o nim zapominieć


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> A może specjalnie sprawe odroczono... Oo.. w każdym razie

włosek musi być
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
Hefaj
Ok , dobra , tylko jedno zastrzeżenie -

język ulicy ( czyt. Dresarski ;-) ). To mi nie "pasi".
No ale w

końcu to parodia..
Pola
czy ja już kiedyś komentowałam to FF? ojś

tam... komentoff nigdy za mało
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/> Zacznijmy od tego że fick jest pisany prostym językiem, w

niektórych miejscach, jak wspomniał już Hafaj, jest troche gwary ulicznej,

nie pasuje mi to jakos do całości, ale da się przeżyć. Draco spełnia tu

wrażenie takiego troszke opóźnionego, ale to dobrze, jest się z czego

pośmiać
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/>
Gratuluje pomysłu połączenia Minnie z Severeczkiem


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/>
Hm... rozposałam się a i tak nic sensownego tu nie ma


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/> Kiedy next part?
Uwaga na literówki.
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Dirbaa

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Lina I @

25-12-2003 22:16)
Podoba mi

się... Hahahahaha
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/czarodziej.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czarodziej.gif'

/>
czekam na następne części Hahahahahahahaha





align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>To co zwykle!!!


BUHHAHAHAHA!!!
No komments!! 


class='postcolor'>
Nie ma to jak komenterze z dużą

ilością danych dotyczących opinii na temat opowiadania

^^


width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

Postanowiłam dodać next

parta, chociaż pewnie spotka się z

krytyką...

class='postcolor'>]
Nieco

wcześniej:

width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

Jeeeeeej, aż sie

zarumieniłam z tych pochwał... W nagrodę mam ndla Was next

parta:

class='postcolor'>
Nie rozumię Cię. Najpierw czytasz

same pochwały a potem piszesz, że parta
skrytykujemy.... no może nie same

pochwały...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
Hefaj

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Lina I @

27-12-2003 21:14)


Hahahhahahahahahahahahahahahhahahahahahhahahhahahhahahhah i jeszcze raz

ha.
E Coroline napisz coś plis
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/czarodziej.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czarodziej.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/czarodziej.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czarodziej.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/czarodziej.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czarodziej.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/cry.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cry.gif' />




Hezz...Dziękujemy za interesującą wypowiedź.
Może

trochę pochamowania , co ?
No ale nie ma to jak nabijać.
Co do

opowiadania to już wcześniej mówiłem. Nie podoba mi się. Humor dość denny i

ten 'język dresika'...Brr. Wszysto było by całkiem całkiem gdyby nie

te dwa czynniki , tak iście ze sobą współdziałające..
Hefaj

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Caroline @

28-12-2003 17:54)



border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE (Hefaj of Gryffindor @

27-12-2003 20:27)
Humor

dość denny i ten 'język dresika'...Brr


class='postcolor'>
Przyznam, że nie rozumiem do końca,

o co Ci chodziło. Czy to dlatego, że jestem blondynką?


Chodzi o

niektóre ( większość , JKW ) 'teksty' Dracona , który ni jak nie

współgra z humorem , przez co to wszystko nie ma głównwej cechy parodii -

śmieszyć. No dobra , może i się nie znam , ale na mnie to nie działa ,

'nie pasi mi to'.
Jestem na NIE.
Acha , język dresika - mówiąc

encyklopedycznie - gwara uliczna , często słyszana na blokowiskach/pod

klatkami.
Nyo. :-)
Caroline
A ja mam dla Was next part, mam nadzieję,

że, mimo iż jest w całości, nadaal będzie w czołówce
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>

18.11 NIEDZIELA rano
Och... McGonagall i Sever

szaleją. Ich "miłość" (no bo czy to jest prawdziwa miłość, gdy ma

się ok. 40 - 50 lat?) jest już widoczna dla wszystkich i już się nie ukryła

nawet przed Dumblem. On im zresztą sekunduje jak może. Ustalił im nawet tak

godziny lekcji, żeby mieli w tym samym czasie, a potem żeby mogli sobie

gdzieś wyskoczyć pogruchać. Och.... jak tak na nich patrzę, to sobie myślę,

że ja też muszę znaleźć sobie jakąś porządną dziewczynę. No bo to z Hermioną

to już się samoistnie rozpada. Chyba już tam się porozumiała z

Weasley'em co do ich wspólnej przyszłości. Ok., dobrze im życzę, ale

mogła i mnie poinformować, że ze mną już nie chodzi - taki właśnie jest los

porzuconych mężczyzn na tym okrutnym, współczesnym świecie - odchodzi ci

kobitka do innego, a ty się o tym dowiadujesz ostatni. Boże... ale ja się

zrobiłem sentymentalny... Idę chyba porozmawiać z Hermioną, a przy okazji

wypytam też ją o Jeanette.

19.11 PONIEDZIAŁEK po lekcjach
No i

wyszło na to, że zostałem "słomianym wdowcem". Hermiona już się od

wczoraj (czyli od naszej rozmowy) szlaja z Rudym. Ojejej... ale się tych par

w Hogwarcie namnożyło, a ja, boski jak młody bóg, sam jak paluszek zostałem.

No bo kogo mam podrywać - Parkinson? Chyba na jakiś czas dam sobie spokój z

podbojami i zacznę się zastanawiać nad inną ważną sprawą. Otóż: dostałem

dzisiaj na śniadaniu list:

"Witaj Draco,
Nigdy się

nie spotkaliśmy, ale ja istnieję. Musimy się zobaczyć. Przyjdź
Dziś

do Hogsmeade po zmierzchu. Będę czekał przy bramie. Gdy mnie


Zobaczysz, na pewno będziesz wiedział, że czekam właśnie na

Ciebie"

I tyle. Bez żadnego podpisu ani nic. No i właśnie mam

problema, bo nie wiem, czy iść. Ten list jest w sumie napisany tak jakoś

dziwnie, tak, że nie podejrzewam żadnego z kolesi w Hogwarcie. Na wszelki

wypadek pokazałem go Hermionie. W sumie tyle czasu udawaliśmy parę, że teraz

chociaż mogłaby być wobec mnie choć trochę lojalna i może mi pomoże.
-

Draco, ja... właściwie sama nie wiem, jaką dać ci radę - oj, jak już

Hermiona była zdezorientowana, to było w tym liście coś podejrzanego.
-

Ale po prostu mi powiedz: mam iść, czy nie? - No... taką radę to mogłaby mi

dać.
- Sama nie wiem, to mi pachnie czarną magią. Może lepiej idź do

Dumbledore'a, on na pewno pomoże ci podjąć słuszną decyzję - hahaha, ale

wymyśliła.
- Zwariowałaś? Jak to będzie jakiś czarnoksiężnik, to Dumbel

mnie na pysk wywali - niby taka inteligentna, a sam muszę za nią myśleć w

kluczowych kwestiach. - A może ja jestem jakimś Wybrańcem i on ma mi

przekazać władzę nad światem? - No... przyznam, że tu już popuściłem wodze

fantazji.
Hermiona popukała się palcem w czoło:
- Tak, Draco, jasne. W

bramie Hogsmeade będzie czekał Morfeusz, ty przybierzesz imię Neo i razem z

jakąś Trinity pomkniesz w czarnych goglach na motorku by ocalić świat!

To się kupy nie trzyma - hm... moim zdaniem kupy nie trzymało się to, co ona

powiedziała. Ale dobra, już nie będę pytał o co chodzi, kto to jest Nijo i

Triniti, bo, jak to się często w takich sytuacjach zdarza, wystrzeli z jakąś

legendą z "Historii Hogwartu".
Tymczasem przytuliła mnie i

powiedziała:
- Draco, a poza tym, to boję się o ciebie.
- Ty? O mnie?

Myślałem, że zależy ci na Wes... yyy... Rud... yyy... to znaczy Ronie! -

O Boże! Czyżby i ona się we mnie zakochała.
- Draco, oczywiście, że

jestem z Ronem, ale ty jesteś moim przyjacielem. Przedtem myślałam, że

jesteś rozpieszczonym, zadzierającym nosa palantem - dobra, dobra, nie ma to

jak szczerość... - ale po tych tygodniach, kiedy spędziłam z tobą więcej

czasu, zmieniłam zdanie, chociaż ostatnio się na tobie trochę zawiodłam -

pstryknęła mnie w nos.
- Właśnie, o co chodziło? No dobrze, nie słuchałem

cię przedwczoraj na błoniach. O co mnie pytałaś?
- O nic, po prostu

chciałam sprawdzić, czy mnie słuchasz.
- To dlaczego potem urządziłaś

taką awanturę?
- Yyy... po prostu chciałam być bardziej wiarygodna i

uświadomić ci raz na zawsze, że jak ktoś coś do ciebie mówi, to należy go

słuchać. Jasne? - No, teraz to ona nie była ze mną szczera, ja coś czuję, że

jeszcze to pytanie, które wtedy mi zadała, wypłynie kiedyś w praniu.
-

Jak słońce. Wiesz... w sumie chyba się zdecydowałem. Pójdę dziś do Hogsmeade

i spotkam się z tym typkiem - ależ ja jestem odważny!
- Draco, bądź

ostrożny. Cały czas trzymaj przy sobie różdżkę, nie przyjmuj od niego

żadnego jedzenia ani picia, w razie czego... - i znowu puściłem sobie jej

kazanko koło uszu. Przecież sam wiem, jak mam postępować.
- Nie martw się

o mnie. Poradzę sobie - jakież te dziewczyny potrafią być strachliwe. Nie ma

to jak być prawdziwym mężczyzną.
- Gdybyś do jutra nie wrócił...
- Daj

spokój! - Na tym ucięła się nasza rozmowa. Zaczynało już zmierzchać,

więc musiałem się pospieszyć.

20.11 WTOREK nad ranem
Wróciłem

właściwie wczesnym wieczorem, bo nasze spotkanie trwało godzinę. Nawet może

krócej. Przybiegłem pod bramę Hogsmeade i czekałem, aż zajdzie słońce. Po

chwili zobaczyłem jakiegoś gościa w kapturze zbliżającego się w moją

stronę.
- Zdrowaś Mario, łaskiś pełna... błogosławionaś ty między...

Boże! Żeby to nie był Voldemort! ... święć się imię twoje... bądź

wola twoja... gdzie tam twoja, bądź wola moja - każdy, tylko nie

on!
- Witaj Draco - to zabrzmiało jak początek listu, więc się trochę

rozluźniłem.
- Yyy... dobry wieczór - mama mnie uczyła: grunt to

uprzejmość. Tylko, żeby jeszcze odsłonił kaptur.
- Na pewno nie

spodziewałeś się m n i e - to coś ściągnęło kaptur i zobaczyłem... własną

twarz!
- Kim jesteś?!
- Hm... twoim alter ego - zrobiłem

zdziwioną minę. - Haha... wiedziałem, że tego nie zrozumiesz. Mamy mało

czasu, a musisz mi odpowiedzieć na kilka pytań.
- Muszę? - Szantaż w

biały dzień. Nie no, w sumie to był już wieczór...
- Co łączy Snape'a

z McGonagall?
- Nie...
- I nie mów, że nie wiesz. Przyjaźnisz się z

nim. Na pewno jesteś w temacie.
Wkurzyłem się. Ja myślałem, że to

spotkanie będzie dotyczyło mnie, a gość z moją twarzą usiłuje się

dowiedzieć szczegółów romansu Sever - "Minnie"
- Nie jestem

upoważniony do udzielania tego typu informacji! - Ups... chyba się

zagalopowałem, bo podstawił mi różdżkę pod gardło.
- Ok, ok, tam wiesz...

trochę się całują, trzymają za ręce, nic wielkiego, naprawdę!
- Czy

to coś poważnego?
- To znaczy?
- Mają zamiar się pobrać?
- Nic mi o

tym nie wiadomo - poczułem lekki dotyk różdżki na szyi - to znaczy... może

Sever ma jakieś plany - różdżka wbijała się coraz głębiej - no dobra, coś

słyszałem, że mają takie plany - teraz to już prawie nie mogłem oddychać -

dobrze! Powiem! Tak! Żenią się! - wreszcie napór różdżki

ustąpił.
Rozmasowywałem sobie szyję i mruknąłem pod nosem:
-

Brutal!
- Co powiedziałeś?
- Nic szczególnego, co mogłoby cię

zainteresować - znów zobaczyłem, że różdżka nieznajomego (no niby go nie

znałem, ale buzię miał moją) kieruje się w moja stronę. Musiałem się

ratować:
- A znasz ten kawał: Przychodzi pedał do sklepu i mówi:

"Poproszę chleb", a sprzedawca:...
- Zamknij się! - Dobra,

raz mogę go posłuchać.
- Migdalili się kiedykolwiek? - Nie dość, że

nieokrzesaniec, to jeszcze zboczeniec.
- Pedał i sprzedawca?
- Twoja

inteligencja mnie dobija! - Wreszcie mnie ktoś docenił. - Oczywiście, że

nie! Snape i Minerwa!
- A skąd ja to mam wiedzieć? - O tym to na

serio nie miałem pojęcia.
- Czy to prawda, że ona jest w ciąży?
-

Yyy... chyba nie.
- Chyba? - Rysy na twarzy mu stężały.
- Na pewno

nie! - No... wreszcie się chłop rozluźnił. Teraz mogłem stwierdzić, że

faktycznie gorzej wyglądam, jak się denerwuję.
- Możesz odejść! -

Tralalala! Jaki władczy ton! No ale się dostosowałem...
Teraz

czekam tylko aż będzie rano, bo muszę zapytać Hermiony, co to jest to

"alter ego"

Przed pierwszą lekcją
Złapałem ją po

śniadaniu:
- Hermiona!
- Draco, dzięki Bogu nic ci się nie

stało!
- No... miło, że się martwiłaś, ale nie było o co. Całkowicie

panowałem nad sytuacją. Tylko powiedz mi, co to jest "alter

ego".
- "Alter ego"? To znaczy dosłownie "drugie

ja". Ale po co ci to wiedzieć?
- No bo to właśnie z moim alter ego

się spotkałem w Hogsmeade.
- Co ty wygadujesz?
- No... wyglądało tak

samo jak ja, mówiło tak samo jak ja, włosy miało tak samo ułożone jak ja,

chociaż... - tu mi arogancko przerwała.
- Ile trwało wasze

spotkanie?
- A co to ma do rzeczy? - Hermiona zmarszczyła niepokojąco

brwi. -Krótko, niecałą godzinę.
- To niemożliwe!
- Co?
- Jak on

mógł?!
- Ale kto?
Złapała mnie za ramiona:
- Darco, ja chyba

wiem, kto to był!
- Kto?
- Jeszcze się upewnię, muszę zdążyć iść

do biblioteki przed pierwszą lekcją! - No i tyle ją widziałem. Taki

właśnie jest pożytek z Hermiony - jak już - już ma coś powiedzieć to się

zamknie i poleci nie wiem po co do biblioteki.
Ale kto to mógł być? Jak

nie alter ego, to kto...?
Caroline
A ja mam next parta. Wena mnie dopadła.

Chyba inna wena, bo styl trochę inny. I taki chyba juz

pozostanie:


21.11 ŚRODA po południu
Naprawdę byłem ciekaw, kto

to się ukrywał pod maską mojej twarzy. Strasznie się chciałem tego

dowiedzieć już wczoraj, ale Hermiona wcale mi tego nie ułatwiała. Ciągle

krążyła między wieżą Gryffindoru, a biblioteką. Gdy spotykałem ją po drodze

każde moje pytanie zbywała krótkim:
- Draco, jeszcze nie jestem pewna.

Daj mi trochę czasu.
I natychmiast szybko znikała. Na razie jednak

musiałem sobie dać z tym spokój, bo miałem do rozwiązania inną kwestię. Po

eliksirach zawołał mnie Snape i szepnął tajemniczo:
- Draco. 20:00. Mój

gabinet. I ani mru - mru nikomu! - Po czym ujął mnie za ramiona i

w y p c h n ą ł (dosłownie) z klasy, gdy chciałem się dowiedzieć

szczegółów. No trudno, muszę czekać do wieczora. Na razie widziałem tylko

Hermionę spacerującą w tę i z powrotem po korytarzu szepcząc:
- Nie

wierzę! Nie mogę tego pojąć! Co za skur***** - jak usłyszałem to

ostatnie, to odechciało mi się do niej odzywać. No bo jak to było o mnie, to

ja się już jej wolałem nie narażać. Teraz czekam tylko na to, co powie mi

Sever.

22.11 CZWARTEK wieczorem
No i się dowiedziałem. Że głupota

i bezmyślność podstarzałych (Sev, bez obrazy), zakochanych facetów nie zna

granic. Wczoraj wieczorem poszedłem do jego gabinetu. Strasznie

zaintrygowany byłem tym, co miał mi do powiedzenia. Kiedy wszedłem, siedział

samotnie w fotelu popijając piwo.
- Chciałeś mnie widzieć - w tej chwili

poczułem, że jednak wolałby być sam.
- Aaa... tak. Faktycznie. Powiedz

mi, Draco, co ja do cholery zrobiłem źle?! - Takim tonem to powiedział,

jakby to faktycznie była moja wina. Z wahaniem położyłem mu rękę na ramieniu

i powiedziałem uspokajająco:
- Sever, to, co się stało, to nie jest twoja

wina - w końcu leżącego się nie kopie.
- Draco, jak to nie - zaczął

zawodzić nad butelką piwa. - To tylko moja, cholerna wina!
- Może w

pewnym stopniu... - no trochę się z nim zgodzę.
- Jak to "w pewnym

stopniu"?! - Jej... ale się oburzył. - Sugerujesz, że jeszcze ktoś?

- No wreszcie zrozumiał, że czasem można na kogoś zwalić.
- No wiesz...

czasem winę ponosi trochę więcej niż jedna osoba - pokręcił przecząco

głową.
- A czasem może się tak zdarzyć, że ktoś, kto przypisuje sobie

cała winę, tak naprawdę jest niewinny - ciągnąłem pewny, że w końcu

przemówię mu do zachlanego już rozumu. Popatrzył na mnie spod oka.
-

Rozumiesz - niewinny. Innocent. Unschuldig. Newinnyj.
Ale jak widać nic

do niego nie dotarło:
- Jak to niewinny?! Przecież jest dowód

przestępstwa! - Boże, co on takiego zrobił? Może wezwał mnie tutaj, żeby

pożegnać się przed złożeniem na jego... usteczkach (hm... chyba tak

określiłaby to "coś" tylko "Minnie" - nie mogę tego

pisać bez cudzysłowu) pocałunku dementora. - Ale przecież zrobiłem wszystko

tak, jak mi powiedziałeś! - CO?! On chce mnie wrobić w jakieś jego

podejrzane sprawki?!
- Stary, wyluzuj - jak tak można do sora mówić,

w głowie mi się nie mieści he... he... - ale mnie w to nie wciągaj.
-

Nie, no dobrze. Przecież wiem, że nie masz z tym nic wspólnego - ton miał

przyjazny, ale popatrzył na mnie podejrzliwie. - Bo nie masz, prawda?
-

Jasne, że nie - musiałem zaprzeczyć, bo by mnie chyba wzrokiem pożarł.

Jednak ciekawy byłe o co tyle zamieszania. - Sever, nie chciałbym się

wtrącać w nie swoje sprawy, ale czy mógłbyś mi powiedzieć, co się

wydarzyło?
Spojrzał na mnie tępym wzrokiem (ja wcale nie sugeruję, że on

jest tępy, ten wzrok to chyba od piwa) i wybełkotał:
- To jeszcze ci nie

powiedziałem? - Pokręciłem przecząco głową. - No popatrz, a myślałem, że już

wszyscy wiedzą. Jak nawet ci ********** Gryfoni coś zwęszyli, to ty nie

wiesz? Draco, wstydź się - takie ploty chodzą nieoficjalnie po szkole, a ty

pojęcia o nich nie masz. Coś niesamowitego! Zupełnie odwrotnie niż

zazwyczaj - nie zrozumiałem o co mu chodzi. Najwyraźniej mówił od rzeczy -

co ten alkohol potrafi zrobić z człowiekiem...
- Nie zajmuję się

plotkami...
- Już nie... - uśmiechnął się pod nosem.
- ... i nigdy nie

zwracałem na nie większej uwagi!
- Ta...
Sever westchnął i upił

potężny łyk piwa:
- Minnie jest w ciąży - zaskoczyło, zagięło,

znokautowało.
- CO?!
- Będzie miała dziecko.
- No to ma problem

- a już myślałem... no o to mnie już posądzać nie można!
- Nie

rozumiesz - czy to jest aluzja do tego, że jestem blondynem? - B ę d z i e m

y mieli dziecko.
- CO?! - w takiej sytuacji cały zapas słów mi się

wyczerpał.
- Ciągle tylko "co?" i "co?" niczego cię w

tej szkole nie nauczyli - oho, znalazł się mądry. - Draco, ty mi lepiej

powiedz, jak do tego doszło?
- Ty mnie o to pytasz? - No... tego już za

wiele. - Ja wam do łóżka nie wchodziłem! A poza tym, to chyba cię

uświadamiałem, no nie?
- Ale stosowałem się dokładnie do twoich rad w

związku z zabezpieczeniem! Pamiętam jakby to było wczoraj. Tego problemu

dotyczy podpunkt X w którym wyróżniamy trzy paragrafy.
- Dokładnie. No

więc z czym problem?
- Do pierwszego i drugiego paragraf mogła stosować

się tylko ona, więc postanowiłem, że będę mężczyzną i powiedziałem jej, że

t ę sprawę biorę na siebie.
- No i... - próbowałem go delikatnie

wysondować.
- No i postanowiłem, że przejdę od razu do paragrafu

trzeciego! - Zakończył z triumfem.
- No brawo! Ale jakim cudem

udało ci się wpaść. Przecież z t y m masz ponad 97 % szans!
-

Może kupiłem za tani?
- Za t a n i ą - poprawiłem go machinalnie.

Nauczyciel, a nawet prostego wyrazu nie umie odmienić.
- Nie! Co ty

masz z języka ojczystego? Nie t a n i a tylko t a n i !
- Sev,

nie masz racji: t a n i a ! - Jakem Dracon Malfoy, będę obstawiał przy

swoim.
- Oczywiście, że nie! T A N I prezent! - Aż się

zaczerwienił z tego zaangażowania.
- T N I A prez... coś ty powiedział?

Jaki prezent?! - Mam nadzieję, że przeczucie mnie nie myli i on nie jest

taki... zacofany!
- Jak to co powiedziałem - Sever zrobił niewinną

minę. - Przecież mi powiedziałeś: pierwszym zabezpieczeniem jest

kalendarzyk, drugim - tabletki, a trzecim - prezent!
- Jaki

prezent?! - Totalna załamka nad starszym pokoleniem.
- No...

właściwie to tego nie dopowiedziałeś, ale sam się domyśliłem - Boże, jaki on

był z siebie dumny! On mnie chyba zabije, jak się dowie, o co

chodziło...
No i wtedy zacząłem Severowi wyjaśniać wszystko po kolei -

od komórki, aż do... no powiedzmy ładnie - końca. No i od tego momentu mój

sor od eliksirów był lepiej uświadomiony w temacie niż dzieciaki w

mugolskich szkołach po Wychowaniu Do Życia W Rodzinie...

23.11 PIĄTEK

po lekcjach
Wreszcie weekend! Już mnie dobija ta nauka. Zerwaliśmy

umowę z Hermioną, więc muszę sam odrabiać swoje zadania domowe. W sumie

teraz idzie mi to trochę lżej niż na początku, bo na niektórych przedmiotach

(historia magii no i oczywiście eliksiry) jadę na opinii i mogę sobie

odpuścić, ale na reszcie (czyt. transmutacja) muszę harować jak nie powiem

co. Ale wracając do Hermiony. Muszę jej poszukać i dowiedzieć się wreszcie,

o co chodziło z tym altercośtamcoś.

Za parę godzin
No i się

dowiedziałem. Znalazłem ją na schodach do zamku. Było dość chłodno, a

siedziała w samej szacie. Okryłem ją swoim swetrem. Kiedy to robiłem

chwyciła mnie za rękę i cicho wyszeptała:
- Dziękuję.
- Nie ma za co.

A poza tym tobie jest chyba zimniej niż mnie.
Spuściła wzrok i

powiedziała:
- Przepraszam - coś czuję, że taka jednowyrazowa rozmowa z

jej strony nie przyniesie szybko rozwiązania.
- Co masz na myśli? -

Zapytałem cicho. - Hermiono, powiesz mi wreszcie z kim się spotkałem w

Hogsmeade, prawda?
Głośno wypuściła powietrze, westchnęła i utkwiła wzrok

w błoniach. Nie było tam nic ciekawego. Specjalnie popatrzyłem.
- Prawda?

- Nie chciałem naciskać, ale czegoś wreszcie dowiedzieć się musiałem.
-

Tak, Draco. Jestem ci winna wyjaśnienie. Może się przejdziemy?
Skinąłem

głową i ruszyłem za nią. Przez chwilę panowała niczym nie zmącona cisza.

Nikt z nas nie chciał się odezwać. W końcu Hermiona przełamała

milczenie:
- To był Potter - po raz pierwszy usłyszałem jak na Pottera

mówi po nazwisku.
Zmarszczyłem w niedowierzaniu brwi. Zauważyła moją

minę.
- Nie przesłyszałeś się. W bramie Hogsmeade twoją twarz miał

Potter. Harry Potter.
- Ale... jak to możliwe? - Ja taki inteligentny, a

zrozumieć tego nie mogłem.
- Draco, to jeszcze nie koniec dobrych

wiadomości - po tym co usłyszałem teraz i po tym, czego dowiedziałem się od

Severa już mi było wszystko jedno.
Hermiona zatrzymała się, oparła o pień

drzewa i popatrzyła na mnie:
- Wiesz, że metr dalej jest Zakazany Las? Są

tam dzikie zwierzęta, tak niebezpieczne, że z łatwością pozbawiłyby mnie

życia. Chyba tego teraz najbardziej chcę - zacisnęła dłoń w pięść i uderzyła

nią w szorstką korę drzewa. Jej twarz płonęła i błyszczała od łez.
- Co

ty opowiadasz? - Nie wiem, dlaczego dziś wieczorem przyszło mi wypełniać

rolę pocieszyciela.
- Draco, jest mi wstyd, tak strasznie wstyd! Jak

ja mogłam się nie zorientować? Uważałam się za inteligentną, a nie

zauważyłam, jak on mną manipuluje.
Zaczęła szybko mrugać powiekami, a

wiedziałem, że właśnie w ten sposób ujawnia się u niej zdenerwowanie.
-

Hermiono, chciałbym ci pomóc, ale nie wiem jak, dopóki nie powiesz mi, co

zrobiłaś. Ale jestem pewien, że nie mogłaś zrobić nic złego. Jesteś chyba

ostatnią osobą, która mogłaby złamać regulamin. No... może poza bliźniakami

Weasley'ami - chciałem ją trochę rozbawić, ale na jej twarzy pojawił się

tylko blady, wymuszony uśmiech.
- Powiesz mi, co cię tak zmartwiło? I o

co chodziło z tym Potterem? - Kiedy wymówiłem to nazwisko przez twarz

Hermiony przeleciał ledwo zauważalny błysk nie wiem czego.
- Draco, jak

już mówiłam, muszę ci coś wyjaśnić, ale zrób coś dla mnie, dobrze? -

Zobaczyłem jej błagalne spojrzenie i wiedziałem, że nie mogę odmówić.
-

Jasne. Jak mogę ci pomóc?
- Po prostu odłóżmy naszą rozmowę na jutrzejszy

wieczór - w jej spojrzeniu było coś co sprawiło, że musiałem się

zgodzić.
- Nie ma sprawy Hermiono. I tak jest już bardzo późno.


Odprowadziłem ją pod wieżę Gryffindoru, pożegnałem się i poszedłem do

siebie. I od tego momentu cały czas się zastanawiam, o co w tym wszystkim

chodzi...

Meliana
nastapiła znacząca poprawa jeśli chodzi o

język, =P chodzi o zarzuty niektórych...
i teraz odnoszę wrazenie, ze z

tamtego wesołego opowiadania o dość monotonnej fabule, mającego za zadanie

śmieszyć, zrobiło się coś innego, to już nie jest parodia, to

'zwykły' fick, ale dobrze, fabuła sie trochę posunęła i poszczególe

dni nie kręcą sie wyłącznie w okół włosów Malfoy'a, chociaż nadal

pozosało mu zadufanie w sobie...

pisz dalej zobaczymy co z tego

będzie, bo nie da się tego jednoznacznie ocenić, wcześniej wiadomo było

czego soie spodziewać, a teraz prawde mówiąc nie bardzo mozna się

domyślic...
Caroline
4.11 SOBOTA rano
Ta wczorajsza rozmowa

z Hermioną nie dała mi spać. Ciągle przewracałem się z boku na bok. Dobrze,

że dzisiaj jest sobota, bo chyba bym usnął na lekcjach. Na śniadaniu

zauważyłem, że Hermiona nie siedzi na swoim zwykłym miejscu - czyli obok

Pottera i Weasley'a. No... no... dla jakiejś kłótni z Bliznowatym

porzuciła swojego ukochanego? To chyba musi być jakaś poważna sprawa, skoro

tak się stało. Idę jej poszukać, bo muszę się wreszcie dowiedzieć, o co w

tym wszystkim chodzi.

Po południu
Znalazłem Hermionę na błoniach

dokładnie w tym samym miejscu, gdzie rozmawialiśmy wczoraj. Tym razem nie

opierała się o drzewo, tylko siedziała na mokrej trawie i trzymała twarz w

dłoniach.
- Wstań - powiedziałem.
Pokręciła przecząco głową, nie

zaszczyciwszy mnie nawet najkrótszym spojrzeniem.
- Przeziębisz się. Jest

już koniec listopada - wzruszyła tylko ramionami, więc chwyciłem ją za ręce

i podniosłem.
- Chciałam jak najdłużej odwlec ten moment, ale widzę, że

jesteś nieugięty - uśmiechnęła się blado. - Wiesz, z reguły nie uciekam

przed odpowiedzialnością i potrafię spojrzeć w oczy każdemu, ale w tym

wypadku jest mi strasznie trudno porozmawiać z tobą szczerze.
- Dlaczego?

- Rozumiałem już coraz mniej.
- Chodzi o Harr... Pottera - powiedziała

przez zaciśnięte zęby. - To z nim spotkałeś się w Hogsmeade - spojrzała na

mnie wyczekująco.
- Wiem.
- Wiesz?! - Krzyknęła zaskoczona.
-

Powiedziałaś mi to wczoraj wieczorem - ona ma Alzheimera, czy amnezję?
-

Rzeczywiście. Strasznie boli mnie głowa i zapominam mnóstwo rzeczy. Może...

- wyglądało na to, że chce się znowu wymigać.
- Nie, Hermiono, za długo

już czekałem na twoje wyjaśnienia - jeśli chcę się dowiedzieć czegoś

sensownego muszę być twardy i stanowczy.
Hermiona głęboko westchnęła i

zaczęła swoją opowieść:
- Wiesz, że ja, Ron i Potter od początku byliśmy

przyjaciółmi. Oni zwierzali się mi, a ja im. Właściwie to większe zaufanie

miałam do Harry'ego. Nawet nie wiem dlaczego. On był jedyną osobą, która

wiedziała, że Ron mi się podoba. To właśnie on podsunął mi pomysł, żebyśmy

udawali parę. No i udało się - jesteśmy z Ronem razem. Od tego czasu Harry

stał się moim największym przyjacielem. Pewnego dnia powiedział mi, że się

zakochał. Byłam strasznie ciekawa w kim, ale długo nie chciał mi tego

wyjawić. W końcu mi powiedział, że spodobała mu się... profesor

McGonagall...
- Chyba żartujesz?! - Wybuchnąłem śmiechem. - Przecież

ona jest od niego chyba ze trzy razy starsza! Ja nie mogę! Co za

ubaw! - Bosz... jak to powiem Severowi, to chyba pęknie ze śmiechu.
-

No... - o, Hermiona przejęła to powiedzonko ode mnie. - Ja też uważałam, że

ot trochę dziwne, ale Harry powiedział, że jemu zawsze podobały się starsze

kobiety. Wyobrażasz sobie, że jego dziadek miał żonę o 26 lat straszą od

siebie? - Nie wyobrażałem sobie. To chyba dlatego Potter ma tek zdeformowaną

psychikę, z resztą twarz też he... he...
- W każdym razie zaczął do niej

pisać anonimowe listy miłosne...
- To on?! Widziałem je. Sever kiedyś

znalazł je u niej i był strasznie zazdrosny, ale jak ona powiedziała, że

myślała, że to od niego, no to w końcu powiedział, że od niego.
- I

właśnie Harry bardzo się zdenerwował... nie, to złe słowo, on wpadł po

prostu w wielką furię, kiedy dowiedział się, że oni są razem. Potem uspokoił

się i powiedział, że to dlatego, że jest za mało przystojny...
- O, tu to

się z nim zgadzam w zupełności - wtrąciłem.
- ... i że zawsze chciał być

wyluzowany i wyglądać tak jak ty - dosłownie kopara mi odjechała w dół.

Potter zawsze chciał wyglądać tak jak ja? Och, Draco - idol, bożyszcze...

Pokręciłem przecząco głową - to nie mogła być prawda.
Hermiona

uśmiechnęła się:
- A jednak... Pomyślałam, że tym razem to ja muszę mu

pomóc i... wykradłam z twojej kosmetyczki fiolkę, w której znajdował się ten

twój włosek, który wypadł ci kilka tygodni temu, żeby sporządzić

Harry'emu eliksir dodający mu urody - świat zawalił mi się na głowę. Jak

ona mogła ukraść mi mój kochany włosek?! Tak starannie go

zdezynfekowałem i umieściłem w próżniowej fiolce, a on został wykorzystany

do uprzystojnienia Pottera. Chociaż, między nami mówiąc, to chyba był

pierwszy eliksir, który Hermiona spaprała, bo nie widać po nim żadnej

różnicy. Ale przecie z nie mogę przyznać się przed nią, że tak mi zależało

na tym włosie, bo się będzie ze mnie śmiała:
- Nie ma sprawy, to przecież

tylko włos. Ale... jesteś pewna, że dobrze ci wyszedł ten eliksir? Przecież

po Potterze niczego specjalnego nie widać.
- I w tym właśnie problem, że

ja n i e z r o b i ł a m tego eliksiru. Potter zabrał mi fiolkę i

powiedział, że poradzi sobie sam. Właściwie było to mi na rękę, bo wtedy

byłam czymś zajęta. Z czasem o tym zapomniałam. Tylko raz zapytałam go o

rezultat, a on powiedział, że nie wyszły mu proporcje i cały eliksir wylał.

O nic więcej nie pytałam. I to był właśnie mój największy błąd -

westchnęła.
- No dobrze, wszystko ładnie, pięknie, ale co to ma wspólnego

z moim spotkaniem w Hogsmeade?
- Nie rozumiesz? - Pokręciłem przecząco

głową. - Potter wcale nie zrobił t e g o eliksiru! Uwarzył Eliksir

Wielosokowy! - Wykrzyknęła.
Zrobiłem zdziwioną minę.
- Draco, nic

ci ta nazwa nie mówi? - Znów pokręciłem głową. - Prawda, to przecież

eliksir, który... z resztą nieważne. Eliksir ten pozwala zmienić się na

godzinę w wybranego człowieka. Trzeba tylko dodać do niego jakaś część ciała

tej osoby. Najczęściej wykorzystywany jest właśnie włos.
- To znaczy, że

przez ciebie on o mało mnie nie zabił? - Nie mogłem uwierzyć w jej

bezczelność. Jej kumpel co rusz przystawiał mi różdżkę do gardła, ja nie

wiedziałem kim on jest, a ta mi teraz z takim spokojem o tym wszystkim

opowiada i chyba jeszcze próbuje się usprawiedliwić.
Hermiona zrobiła się

zielona na twarzy:
- Jak to... zabić?! Przecież wy...
- Tak! -

Przerwałem jej. - Przecież my tylko odbywaliśmy miłą, przyjacielską rozmowę,

podczas której twój wspólnik wrzeszczał na mnie i jeździł mi po gardle

różdżką - rozpiąłem guziki u koszuli i pokazałem jej czerwoną pręgę biegnącą

wzdłuż mojej szyi.
Hermiona zrobiła współczującą minę i powiedziała:
-

Draco, wiem, że to było dla ciebie straszne, ale spróbuj go zrozumieć.
-

Zrozumieć?! Zwariowałaś?! - Jezu... jej już kompletnie odbiło. -

Myślisz, że gdybym nie odpowiadał mu grzecznie na wszystkie jego pytania,

mogłabyś ze mną tu i teraz rozmawiać? Najwyżej mogłabyś patrzeć na mój

nagrobek na cmentarzu! A w najlepszym wypadku pozwoliliby ci oglądać

mnie przez szybę u św. Munga!
- Ale on był zdesperowany, musiał

dowiedzieć się prawdy o ich związku, a wiedział, że oprócz nich ty jesteś

najlepiej poinformowany...
- On nie był zdesperowany! On był

wściekły, zachowywał się jak wariat! Jedno moje drgnięcie i byłoby po

mnie! Nie mogę uwierzyć, że mu pomagałaś, a teraz jeszcze go

bronisz!
Hermiona zamknęła oczy a spod jej powiek zaczęły wypływać

pojedyncze łzy, ale ja byłem niewzruszony:
- Nie płacz. To niczego nie

zmieni.
- Potter mnie wyzyskiwał. Wykorzystał mnie i moją przyjaźń.

Draco, musisz mi uwierzyć, że ja nie miałam z tym nic

wspólnego!
Właściwie to jej wierzyłam, bo gdyby współpracowała z

Potterem, to by teraz o wszystkim mi nie powiedziała. Musiałem mieć jednak

pewność, że jest wobec mnie szczera:
- Jak mi to udowodnisz?
-

Zerwałam z Ronem. On uważał to za świetny dowcip. Nawet wtedy, w Hogsmeade,

był z nim w pelerynie niewidce. Wściekł się na mnie, gdy zaczęłam cię bronić

i postanowiłam się z nim rozstać. Teraz mi wierzysz?
Sam usiadłem na

zimnej i mokrej trawie, żeby to wszystko spokojnie przemyśleć. Wiedziałem,

jak zależało jej na Rudym, więc nie potrzebowałem lepszego dowodu. Jednak

jedna rzecz mnie gryzła:
- Jednej rzeczy nie rozumiem: dlaczego mi o tym

wszystkim mówisz? Zawsze trzymałaś z bandą Pottera, a teraz zależy ci, żeby

być lojalną w stosunku do mnie?
Hermiona, która siedziała teraz obok

mnie, wstała, pochyliła się i położyła mi dłoń na ramieniu:
- Nie

odpowiem ci teraz na to pytanie.
- Dlaczego?
- Po prostu sama nie znam

jeszcze na nie odpowiedzi.
- Nie rozumiem.
Zaśmiała się:
- Nie

martw się, ja chyba też.
Podała mi rękę:
- Wstawaj, przeziębisz się,

już prawie jest grudzień - oho, nauczyła się czegoś ode mnie...
- Jeszcze

listopad.
- Ale już niedługo - musiała mieć ostatnie

słowo.
Pociągnąłem ją za wyciągniętą w moim kierunku rękę tak, że

znalazła się obok mnie. Z wahaniem położyła głowę na moim ramieniu, a ja ją

objąłem.
- Draco, czy myślisz o tym samym, co ja?
Spojrzałem jej

prosto w oczy i zobaczyłem w nich migotające iskierki. Już chyba wiedziałem

o czym ona myśli.
- Chyba tak.
- Myślisz, że...?
- Może...
Nagle

w oddali zobaczyliśmy spacerujących Snape'a i McGonagall. Trzymali się

za ręce i szli prosto przed siebie.
- "Minnie" i Potter -

pomyślałem z rozbawieniem. - Co ta pokraka nie wymyśli w tym swoim

bliznowatym mózgu. Spojrzałem jeszcze raz na spacerującą parę - Takim to

dobrze. Znaleźli już swoje połówki, a ja nadal szukam. Chociaż, czy to

możliwe, żeby moja błąkająca się gdzieś po świecie połówka siedziała właśnie

tu i teraz w moich objęciach...?




Meliana
niczego, tzn dobrze jest wtedy kiedy jest to

Twoje, nie próbuj wydusić czego oczekujemy pisz co uważasz za słuszne i

dobre, wtedy będzie najlepsze
jest fajne mnie się podoba, tylko zauważam

że Twój fick porównując pierwszego parta z tym ostatnim znacznie ewoluował,

dats ol
Mordoklejka

border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Właściwie to jej wierzyłam, bo gdyby

współpracowała z Potterem, to by teraz o wszystkim mi nie

powiedziała.

class='postcolor'>

Wierzyłam Czy wierzyłem? Bo juz

nie wiem czy to Hermi powiedziała czy Draco pomyslał...
Dobra, nie bedę

się czepiać!
"Skomplikowana nacja" czeka na next parta!


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Caroline
25.11 NIEDZIELA po śniadaniu
Tak mi wczoraj było dobrze na tych błoniach z Hermioną, że przesiedzieliśmy tam chyba z godzinę. Dzisiaj już zdążyłem sobie powyobrażać, jakby nam było ze sobą dobrze, gdy na śniadaniu dostałem list:

Kochany Draco!
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale załatwiałam pewną sprawę i nie pisałam Ci o niej, żeby nie zapeszyć.
Frau Pöhler i Dyrektor Dumbledore zgodzili się, żebym przyjechała do Waszej szkoły jeszcze raz, ponieważ tamta wymiana trwała, jak dla mnie, bardzo krótko. Do "towarzystwa" dostałam straszne go nudziarza - jakiegoś Seann'a Scotta. Nie wiem po co, ale on strasznie palił się do wyjazdu i Frau Pöhler wysyła go razem ze mną.
Pozdrów ode mnie Hermionę i Rona. Już nie mogę doczekać się, kiedy Was ( a w szczególności Ciebie) zobaczę! Będę niedługo smile.gif

Całuję, Jeanette

No i już kompletnie zgłupiałem. Bo z jednej strony, to ona mi się bardzo podoba, ale z drugiej i Hermiona jest niczego sobie. Pokazałem jej ten list.
- To miło, że o mnie pamiętała - powiedziała.
- O tobie i o Weasley'u - nie mogłem nie pozwolić sobie na szczyptę satysfakcji.
Dała mi pstryczka w nos:
- Przyjeżdża z jakim Seann'em - odbiła celnie piłeczkę i roześmiała mi się prosto w twarz. - Nie jesteś zazdrosny o niego?
- Przecież napisała, że to straszny nudziarz - w sumie to się trochę przestraszyłem. A nuż widelec Hermiona ma rację? Ona też jakoś tak spochmurniała:
- Draco, to znaczy, że... - nerwowo zagryzła wargi.
- Że...? - Nie zrozumiałem, ale przecież po otrzymaniu takiego listu miałem prawo mieć dziurę w mózgu.
- To znaczy, ja pomyślałam, że skoro wczoraj... yyy... to... - widocznie nie mogła się wysłowić.
Zmarszczyłem brwi i pokręciłem ze zdumieniem głową:
- O co ci chodzi?
- Po prostu... po prostu napisz Jeanette, że miło, że będzie tu z nami. To wszystko - energicznie odwróciła się i wymaszerowała z jadalni. Ona jednak czasem nie myśli - po co mam odpisywać Jeanette, skoro ona ma być tu już jutro? Postanowiłem się więc przygotować. Idę poćwiczyć nowe fryzury. W końcu o n a będzie tu już jutro, a przecież - tempus non penis, non stabit.*

Po południu
Zapomniałem, że już zupełnie nie mam żadnego żelu. Jak mi się skończył Sexy Ulizaniec, to czasem pożyczałem od Hermiony, a czasem po prostu przyklepałem me delikatne włoski świeżą źródlaną wodą mineralną. Jedynym rozwiązaniem jest Sever. Ja nie wiem, skąd on ma go jeszcze, skoro firma upadła. Idę.

Wieczorem
Ups... chyba mi się dostanie. Stałem za drzwiami gabinetu Snape'a i już miałem wejść, gdy usłyszałem głos McGonagall:
- Severusie, ty jesteś kompletnie nieodpowiedzialny! - Czyżby jej już przeszło?
- Ależ Minnie! - Niedobrze mi się robi jak słyszę to określenie, to mi przypomina jakąś postać z bajki dla dzieci, ale nie wiem, skąd u mnie takie skojarzenie, skoro ja kreskówek nie oglądam.
- Ty mi się oświadczasz?! - Qrcze, już miałem odejść, ale zrobiło się gorrrrrąco!
- No... - a sam mnie uczył, że to gwara.
- A z czego my będziemy żyli? Z czego ty utrzymasz rodzinę?! Z marnej pensji nauczyciela eliksirów? Gdybyś miał drugi etat, np. nauczyciela OPCM, to może ale w takich warunkach...
- Jak poprosimy Dumbla na świadka, to nam sypnie parę galeonów, a jak jeszcze będzie chrzestnym! - W głosie Severa słychać było dumę z własnoręcznie wymyślonego plany wzbogacenia się.
- Uh!! Jednak się nie myliłam co do ciebie! Co mnie skłoniło do tego, żebym... że w efekcie będziemy mieli dziecko! Jak ja mogłam?!
- Minnie, czy to znaczy "nie"? - Zapytał Sever zrezygnowanym głosem.
- Tak! I nie mów na mnie "Minnie"! Przecież wiesz, jak tego nie cierpię! - Dziwne, bo myślałem, że jej się to dotychczas podobało.
- "Tak"? To znaczy, że się zgadzasz? - Usłyszałem jakąś szamotaninę za drzwiami.
- Puść, nie dotykaj mnie! - Ooo... już chyba wiedziałem, co się tam działo. - "Tak" to znaczy "nie"!
- To znaczy "tak" czy "nie"? - Sever był wyraźnie zdezorientowany.
- Nie! Nie wyjdę za ciebie, ty...
- Ćśś... - próbował ją uspokoić. - Wypij to, bo jesteś za bardzo zdenerwowana, to może zaszkodzić dziecku.
McGonagall tak westchnęła, że aż zza drzwi było ją słychać:
- Ech... tylko w sprawach eliksirów mogę ci wierzyć... - i chyba wypiła, bo słychać było taki "gulgot". Już miałem na serio iść i przyjść za chwilkę, gdy usłyszałem jej głos ponownie:
- Severciuuu... wiesz coooo... - słychać ją było tak, jakby się upiła.
- Słucham, Minerwo?
- "Minerwo"? Jaka "Minerwo", Severeczku? Mów mi "Minnie", jak zwykle, kochanie! - głos McGonagall ociekał słodyczą.
- Oczywiście Minnie, ty moja... - i tutaj dalej nie dosłyszałem.
- A wiesz, co, słoneczko? Z tym ślubem to naprawdę wspaniały pomysł! Wreszcie będziemy pobyć dłużej razem! - Nie no, ona jest po prostu nieobliczalna!
- Minnie, jesteś chyba zmęczona. Połóż się na tej kanapie, a ja zaraz wrócę - nie zdążyłem się schować, ba, nie miałem nawet szansy odskoczyć od drzwi, które Sever z impetem otworzył.
- Podsłuchiwałeś?!
- Eee...
- Słyszałeś wszystko?!
- Yyy...
- CO?!
- Yhy... - na potwierdzenie pokiwałem jeszcze głową. Skoro on umie czytać w myślach, to już się przyznam bez bicia.
- Draco, to nie tak, jak myślisz... to ten... tego... wiesz...- tłumaczył się dość nieskładnie.
Spojrzałem na niego pytająco.
- To znaczy, wiesz, to nie to co myślisz!
- Czyli co? - Spytałem inteligentnie.
- Ja wcale nie podaję jej podstępnie roztworu z Eliksiru Miłości i Eliksiru Rozwiązłości! - Się biedaczek nawet nie zorientował, jak go tak sprytnie podpuściłem.
- No cóż... - westchnąłem. - Ale na coś takiego to właśnie wygląda. No nic, nie po to tu przyszedłem - wyraźnie odetchnął z ulgą. - Potrzebuję tubkę Sexy Ulizańca.
Snape zrobił zdziwioną (na pozór) minę:
- Czego?
- Natychmiast - powiedziałem z całą mocą, na jaką było mnie stać. - Wiem, że sam go używasz i to w całkiem nie małych ilościach - dodałem z satysfakcją.
- Nie wiem, o czym mówisz - zaprzeczył bezczelnie.
- Czy chcesz, żeby Dumbledore się o c z y m ś dowiedział?
- Nie... - pokręcił głową ze zmartwioną miną - Ale... nie mogę ci go pożyczyć.
- A to dlaczego?
- Bo... bo się już skończył - zakończył z triumfem.
- A wolisz, żebym powiedział "Minnie"? - Hahaha... miałem już na niego lepszego haka.
- Draco, daj spokój! Nie możesz szantażować nauczyciela! I to jeszcze własnego wychowawcy... - chyba był już zdesperowany.
- A założymy się, że mogę? - Spojrzałem nad niego spod oka.
Nic nie powiedział, tylko odwrócił się na pięcie, wszedł do swojego pokoju i otworzył szafkę zamykaną na trzy kodowane zamki i wyją z nich tubkę m o j e g o b y ł e g o żeliku.
- Dzięki stary - jak już chwyciłem opakowanie, to nie wypuściłem go z rąk. - Nigdy ci tego nie zapomnę - i wybiegłem, zanim zdążył o cokolwiek mnie zapytać.

21.11 PONIEDZIAŁEK przed śniadaniem
Żelik leży na moich włoskach jak ulał. Jak zobaczyła mnie Hermiona to tylko pokiwała głową z powątpiewaniem, ale nic nie powiedziała. Ciągle czekam, aż przyjadą.

Po śniadaniu
No wreszcie przyjechali. Tym razem wszystko odbyło się kameralnie, bez zbytnich ogłoszeń Dumbla. Gdy szedłem na pierwszą lekcję zobaczyłem jakiegoś nieznajomego chłopaka z czarnymi włosami i ciemną cerą. Podszedł do mnie z wyciągniętą ręką:
- Ju ar Drako, arent ju?** - Spytał
- Yes, of course**** - odpowiedziałem, bo spodziewałem się już, kogo mam przed sobą. - Seann Scott? - Wskazałem na niego.
- Noł, noł!***** Seann William Martin Jose Fernando de la Muerte Scott - wyrecytował jednym tchem. - Najs tu mit ju.****** Aj hef bin... yyy...caramba! Aj łos...
- Ok., ok., - przerwałem, mu nie mogąc już słuchać jego kaleczenia - Welcome to Hogwart.*******
I uśmiechnąłem się szeroko, bo za jego plecami pojawiła się Jeanette, która pomachała mi i uśmiechnęła się szeroko. Oł maj God biggrin.gif






* (łac.) czas nie penis, nie stanie
** (ang.) Jesteś Draco, czyż nie?
**** (ang.) Tak, oczywiście.
***** (ang.) Nie, nie!
****** (ang.) Miło cię poznać.
******* (ang.) Witamy w Hogwarcie
Outshined
QUOTE (Caroline @ 16-01-2004 20:04)
* (łac.) czas nie penis, nie stanie

Co prawdą jest, niestety...
Pozostałe przypisy uważam za zbyteczne.
Twoje opowiadanie lubię, ale bez zbędnych zachwytów. Najważniejsze, że nie nudzisz zbytnio. Ale ani takiego poczucia humoru, ani Malfoya nie preferuję biggrin.gif
Błędów nie widziałam.
Dirbaa
Szczerze to coraz mniej mi się podoba. Na

początku czytało się jakoś.. bo ja wiem.. lekko, a teraz... ograniczyłaś

możliwości tego ficka do spraw sercowych. Nie wiem jak masz zamiar dalej

poprowadzić akcje wiec bede tu zagladać
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
KaRoLiNa
Przede wszystkim nie podba mi się

stosunek Draco do Snape'a i odwrotnie. Bądź co bądź Snape to nauczyciel.

Malfoy jest za bardzo narcyztyczny. Jak na parodie za mało śmieszne jak na

zwykły fick też mi raczej nie pasuje. Krótko nie podoba mi się.
Moongirl

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Caroline @

02-12-2003 15:29)
08.11

CZWRATEK rano
Wczoraj wieczorem długo nie mogłem zasnąć. W sumie trochę

głupio było mi z powodu tej sprawy z Hermioną. Właściwie to się nie

pokłóciliśmy, ale i tak ona chyba jest na mnie obrażona. Jak wszyscy w

dormitorium zasnęli postanowiłem, że do niej pójdę. No i tak zrobiłem. Na

szczęście nikt mnie nie widział. Zapukałem cicho, ale nikt mi nie

odpowiedział, bo Hermiona już chyba spała. Więc wszedłem nieproszony.

Faktycznie była już pogrążona we śnie. Tak słodko i niewinnie wyglądała, że

aż szkoda było mi jej budzić. No ale postanowiłem zrealizować to, co

zamierzałem. Dotknąłem delikatnie jej odkrytego ramienia:
- Hermiono!

Hermiono! - zawołałem szeptem - Obudź się!



taka mał

aluzja
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/> ponoć facetom nie wolno wchodzić do "sypialni"

dziewczyn...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Caroline

cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Mordoklejka @

16-02-2004 19:46)
i next

part please...



Zgodnie z Twoim i Innych życzeniem:


22.11

WTOREK rano
No i teraz nie wiem, czego sam chcę: z jednej strony

Jeanette, o której już prawie zapomniałem, a z drugiej Hermiona, którą

dopiero zaczynam poznawać. I wydaje mi się, że ja się podobam obu. No i

jeszcze jest przecież Weasley i ten Seann (...) Scott. On jest jakiś taki

dziwny: nie można do niego zawołać po prostu Seann, tylko od razu te

wszystkie imiona. Jak kiedyś próbowałem się wyłamać to usłyszałem:
- Oł,

Drako. Dec not maj ful nejm. Maj nejm is Seann William Martin Jose Fernando,

ju noł - robił mi wyrzuty tą swoją łamaną angielszczyzną.
- A co z de la

Muerte Scott? - zapytałem z nutką ironii w moim tenorowym głosie.
- Oł -

rozpromienił się Seann (no przecież nie będę tak męczył mojej biednej

rączki, żeby pisać to całe jego miano). - Ju noł, dis is maj sernejm! -

zakończył z triumfem.
Przyznam, że czasem go nie rozumiałem, ale Herr

Snape, jak on nazywa Severa, dał mu jakiś eliksir angielszczyzny i już

wszystko w porządku. Teraz pozostaje tylko kwestia: Jeanette, czy Hermiona.

Postanowiłem przeprowadzić swego rodzaju test na zbieżność gustów i oto, co

mi wyszło:

1) Ile masz lat?
Hermiona (popatrzyła na mnie ze

zgrozą): Tyle ile ty!
Jeanette (uśmiechnęła się promiennie): Dracuś,

przecież wiesz.
No tak po tym pytaniu zrobiło mi się trochę głupio, ale

przecież to sprawdzało ich inteligencję
2) Jaki jest twój ideał

dziewczyny?
Hermiona (postukała się palcem w czoło): Ja nie jestem z tych

- takich.
Jeanette (uśmiechnęła się promiennie): Taka jak

ja!
Doszedłem (doszłem?) do wniosku, że Hermiona jest pozbawiona

wyobraźni - przecież to było pytanie zupełnie teoretyczne. I widać, że

Jeanette jest bardziej kreatywna i pozbawiona kompleksów. O!
3) Jaki

jest twój ideał faceta?
Hermiona (westchnęła i spuściła głowę): Blondyn,

około 175 cm, stalowoniebieskie oczy, troszeczkę uszczypliwy, ale ze śmiałym

poczuciem humoru.
Jeanette (uśmiechnęła się promiennie): Blondyn (cóż za

zgodność... hm...), 184 cm, 64 kg, niebieskie oczy, wysportowany.
No

cóż... wiem z kim się kojarzy Jeanette jej ideał. Wystarczy, że urosnę

jeszcze 9 cm, schudnę (...) kg, a wysportowany przecież jestem (qiudditch

robi swoje, chociaż z Pottera i tak nie będzie nic ciekawego - raczej nie ma

'kaloryferka' na klacie... he... he...). Jeśli chodzi o Hermionę, to

nie wiem, o kogo jej chodziło. O Pottera na pewno nie, o Weasley'a tym

bardziej (jego kolor włosów z blondem to takie zestawienie jak Sexy

Ulizaniec z Nałóż Wetrzyj Przyklep - Już Się Nie Podrapiesz). Pewnie

chodziło o jakiegoś beznadziejnego mugola - żeby nie było wątpliwości: że

jest beznadziejny to widać z jej opisu.
4) Ulubiony

przedmiot?
Hermiona (rozszerzone źrenice, rozwiany włos i błysk

szaleństwa w oczach): numerologia, mugoloznawstwo, starożytne runy,

zielarstwo, historia magii...
Jeanette (uśmiechnęła się promiennie):

Przerwa, oczywiście!
No... Jeanette => właściwe podejście do

rzeczy. Hermiona => właśnie wymieniła jednym tchem swój podział godzin na

cały tydzień. No comment.

I tym akcentem postanowiłem zakończyć swoją

sondę. Jakbym to ciągnął dalej, to niewiadomo, do jakich wniosków mógłbym

dojść... I którą teraz wybrać? Pójdę do Seva, może on mi ułatwi

wybór.

23.11 ŚRODA po lekcjach
Wczoraj nie miałem okazji z nim

porozmawiać, ale dziś się już z nim zgadałem. Szczerze mówiąc (pisząc?) jest

jeszcze gorzej, niż przedtem.
- Hej Sever - powitałem go od progu tego

cuchnącego różnym wywarami pomieszczenia.
- Witaj Draco. Posłuchaj,

myślę, że...
- Słuchaj brachu, mam pytanie - przerwałem mu. - Chodzi o

to, że...
- No właśnie - wtrącił, bezczelnie wpadając mi w słowo. -

Minnie uważa, że...
- To ona już wie o moich rozterkach? - zapytałem

bezradnie. - Już chyba cała szkołą o tym trąbi, tak?
Sever zmarszczył

czoło, jakby udawał, że myśli.
- Tak?! - spytałem ponownie.
-

Słuchaj Draco. Tu nie chodzi o ciebie - westchnąłem z ulgą. - A przynajmniej

nie o twoje problemy - znów się zaczyna robić ciekawie.
- A o co? Już ci

nie będę przerywał - musiałem to powiedzieć, bo chyba bym się nie

dowiedział.
- Słuchaj - w naszej rozmowie to słowo pada już po raz

trzeci, a ktoś tu kiedyś mówił, że ja się wysławiam monosylabami - Minerwa

uważa, że nie powinieneś mówić do mnie per ty.
- Co?!
- I ja też

tak uważam - dodał z ociąganiem. - Wiesz (przypomniało mi się ciągle

powtarzane przez Seanna ju noł), relacja uczeń - nauczyciel do czegoś

zobowiązuje, a na forum szkoły...
- Hej, hej... - zatrzymałem go. - To mi

brzmi jak kazanko McGonagall za starych czasów.
- Nie zaprzeczam, że to

Minerwa poddała mi ten pomysł, ale ja popieram go yyy... w zupełności -

zakończył po oddechu.
- Ale nie mogę w to uwierzyć! - wykrzyknąłem w

zdumieniu. - Twoja... przepraszam bardzo - pana profesora kochana Minnie tak

mnie wykiwała?
- Draco - Snape zmarszczył brwi. - Tak między nami: mi też

odpowiadał nasz układ - no nie dziwię się, jak mu zdradziłem wszystkie

sposoby na uwiedzenie kobiety, chociaż nie wiem, czy w walce z oziębłością

Minnie mu się przydały... - Bo wiesz, jak ona nie wypije tego eliksiru, to

jest prawie nie do wytrzymania i właśnie wtedy, jak on kończył działać to

ona usłyszała, jak nazywasz mnie Sever i się wściekła.
- No przecież

wiem, jaka potrafi być zasadnicza - z nostalgią wspominałem szlabany złapane

na transmutacji.
- No.. no... - Snape pogroził mi palcem. - Tylko bez

takich! Do niej masz się odnosić z szacunkiem. A wiesz... - tu mrugnął

porozumiewawczo okiem. - Jak będziemy sami, to mów mi po imieniu. Chyba

piliśmy brudzia?
- Szczerze mówiąc, nie pamiętam - odparłem

niecierpliwie. Ja tu do niego przychodzę z poważną sprawą, a on mi tu

wylatuje z takimi głupotami.
- A co z tą sprawą, z którą do mnie

przyszedłeś? - wreszcie sobie przypomniał. Albo wyczytał to z moich myśli -

sam już nie wiem.
- No więc... nie wiem którą wybrać - Sever potrząsnął w

konsternacji głową, a ja pokazałem mu wyniki mojego testu.
Kiedy Sever je

przejrzał powiedział:
- Sam nie wiem, co ci doradzić. Nigdy nie byłem w

takiej sytuacji - no tego akurat mogłem się domyślić - i wiedzę, że masz

poważny problem. Nie przerywaj mi - powiedział szybko widząc, że już

zamierzałem otworzyć me piękne usteczka, żeby potaknąć. - Z tej hm...

ankiety wynika jednoznacznie, że 99% procent więcej szans ma Jeanette.
-

Naprawdę? Dzięki - wreszcie ktoś podjął za mnie decyzję. - Ale chwileczkę, a

ten 1% ?
- To jest właśnie twój problem.
- Nie rozumiem. To Hermiona

chce zostać psycholożką.
Widziałem, że teraz on nie rozumiał, ale to nie

miało większego znaczenia.
- Draco, no popatrz. Masz do wyboru dwie

dziewczyny - powiedział to takim odkrywczym tonem, jakbym nie wiedział. -

Wszystko świadczy za tą Niemką z Hinterzarten, a ty się jeszcze

zastanawiasz. Wprawdzie nigdy nie przepadałem za panną

Ja-Wszystko-Wiem-Proszę-Mnie-Zapytać-Proszę-Spojrzeć-Cały-Czas-Trzymam-Rękę-

W-Górze, ale skoro nie możesz wybrać, to daje to do myślenia. To wszystko

sprowadza się do tego, że trzeba to jeszcze raz przemyśleć, a ja w tej

kwestii ci nie pomogę.
- Czyżby...?
- Nie - uprzedził moje pytanie. -

Po prostu mam teraz za dużo na głowie.
W tym właśnie momencie weszła

McGonagall.
- Dzień dobry Severusie - skinęła mu głową.
- Witaj

Minerwo - Sever poderwał się i skoczył jak pantera w kierunku drzwi, by

ucałować jej rękę.
- Powiedziałeś mu już o tym? - ta... ona zawsze musi

być jak najdokładniej poinformowana.
- Tak, pani profesor - ubiegłem go.

- Od dziś będę zwracał się z odpowiednim szacunkiem do wszystkich

profesorów. - podkreśliłem to wszystkich, żeby wszystko dokładnie

zrozumiała.
- Ach - Minnie machnęła ręką. - Nie o to mi chodziło. Z

resztą ta sprawa dotyczy tylko ciebie i Severcia - popatrzyłem na

Snape'a ale wzruszył ze zdziwieniem ramionami na znak, że dziś jej

eliksiru jeszcze nie podawał.
- Kochanie - zwróciła się do niego. - Czy

powiedziałeś mu już o tym?
- Jeszcze nie - Sever już wyraźnie załapał, o

co jej chodzi. - Chciałem powiedzieć mu o tym razem z tobą.
Popatrzyłem

się na nich spod oka czekając na tą straszliwą, jak sądziłem,

wiadomość.
- Pobieramy się - powiedzieli razem. Phi... ależ mi to nowina,

jakbym o tym nie wiedział. I z tego McGonagall robiła taką aferę?
- I...

- zaczął Sever. - Chciałbym cię prosić, żebyś był moim świadkiem. Co ty na

to?
- Uau! Jasne! Super! Ale bajera! Ale zaraz... kto

będzie świadkiem z pani strony, pani profesor?
- No cóż Malf... Draco,

nie wiedziałam na kogo się zdecydować, wiec postanowiliśmy, że partnerkę

dobierzesz sobie sam.
- Ooo... - nic więcej nie mogłem z siebie wydusić.

Ja tu przyszedłem po pomoc w wyborze, a teraz mam na głowie jeszcze gorszy

problem.
- Skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy i wszyscy jesteśmy

szczęśliwi i zadowoleni - głos Severa ociekał słodyczą - Draco na pewno

chce, zaprosić już kogoś na nasz ślub.
- Właściwie to...
- Tak

myślałem - poczułem na ramionach zaciskające się dłonie Snape'a i

wreszcie zrozumiałem aluzję.
- No to ja się już pożegnam - powiedziałem i

wyszedłem z gabinetu.
Gdy znalazłem się na pustym korytarzu oparłem się

o chłodną ścianę. W głowie miałem pustkę - kogo by tu zaprosić. Hermiona -

Jeanette. Jeanette - Hermiona. Trzecie wyjście nie istnieje. A może jednak

istnieje? Pansy Parkinson - wyszeptał cichutki głosik w mojej głowie. Aż się

wzdrygnąłem. Muszę wybrać jednak między tymi dwoma. Wyszedłem na zewnątrz.

Postanowiłem, że zaproszę tą, którą spotkam pierwszą. Jak na złość: albo nie

wiedziałem żadnej, albo szły razem i nie mogłem podjąć decyzję. Spróbuję

jutro.

24.11 CZWARTEK wieczorem
Próbowałem się zdecydować, ale w

moim przypadku nie sprawdza się stare powiedzenie: Chcieć to móc. Gdy

wróciłem ze spaceru po błoniach w pewnej chwili dostrzegłem stojącą obok

filaru Jeanette. Na szczęście była sama. Kiedy mnie zobaczyła, uśmiechnęła

się.
- Cześć Jeanette.
- Witaj Draco - jeszcze raz się uśmiechnęła, a

potem spuściła wzrok.
- Coś się stało? - zapytałem. - Masz o coś do mnie

żal?
- Nie...po prostu wydaje mi się, że od kilku dni mnie unikasz. Draco

- powiedziała z rozpaczą w głosie. - Ja przecież wróciłam tu dla ciebie!

Nie dla Hermiony, nie przez prośbę Herr Dumbledore'a, tylko dlatego, że

chciałam jeszcze z tobą pobyć. Myślałam, że ty też tego chcesz...
-

Ale...
- ... ale widocznie się myliłam.
I doszedłem do wniosku, że już

wybrałem i postanowiłem zrekompensować Jeanette te przykre chwile.

Przytuliłem ją i powiedziałem:
- Przepraszam cię, Jeanette, ja tylko...

ja tylko... tylko przygotowywałem dla ciebie niespodziankę - zakończyłem

dość nieudolnie, ale ona na szczęście to kupiła.
- Naprawdę? - jej twarz

rozjaśniła się pod wpływem uśmiechu. - Uwielbiam niespodzianki!
- No

więc, czy zechciałabyś - no teraz już wiedziałem, że ją zaproszę. - Czy

chciałabyś... - w pewnej chwili spostrzegłem Hermionę, która już chyba od

pewnego czasu nas obserwowała. Lecz gdy nasze spojrzenia skrzyżowały się,

uciekła. Jeanette też ją zauważyła, ale, w przeciwieństwie do mnie, nie

zwracała na nią uwagi.
- Czy zechciałabym co? - zapytała. I w tym

momencie w głowie poczułem potworny mętlik i powiedziałem właściwie wbrew

sobie:
- Czy zechciałabyś zostawić mnie samą z Hermioną?
- Co? Nie

rozumiem - a potem popatrzyła na mnie i zobaczyła moje nieprzytomnie

spojrzenie. - Nie... chyba już teraz rozumiem - puściła moją rękę. - Biegnij

za nią. No na co czekasz? - krzyknęła, widząc moje

niezdecydowanie.
Postanowiłem posłuchać jej rady i pobiegłem w kierunku,

w którym podążyła Hermiona. Dogoniłem ją dopiero na schodach prowadzących do

wieży Gryffindoru.
- Hermiona! Hermiona, zaczekaj! - zawołałem z

lekką zadyszką. - Chcę ci coś powiedzieć.
Hermiona wtedy zatrzymała się

tak gwałtownie, że prawie na nią wpadłem. Patrzyła na mnie załzawionymi

oczami i szepnęła:
- Ja też chcę ci coś powiedzieć: daj mi wreszcie

święty spokój! Przestań łazić za mną i za nią. Ja już tego dłużej nie

zniosę! Nienawidzę cię! - krzyknęła i zatrzasnęła mi przed nosem

drzwi do swojego dormitorium. Nie wytrzymałem:
- Świetnie! Dosłownie

wspaniale! - wrzeszczałem przez dziurkę do klucza. - Ja chciałem cię

zaprosić na ślub Severa i Minnie, a ty tak się do mnie

odnosisz?!
Drzwi się uchyliły.
- Co? - cicho zapytała. - Ale

ja...
- Teraz już nie ważne! Chyba zaproszenie Jeanette będzie

lepszym rozwiązaniem. Pierwsza myśl jest zawsze najlepsza! - moim

ostatnim słowom towarzyszyło trzaśnięcie drzwiami.
Wystartowałem więc w

dół zdecydowany pójść na ślub z Jeanette. Jednak nie zdążyłem pokonać

jeszcze połowy schodów, gdy ją zobaczyłem.
- Jeanette - zacząłem się

kajać. - Ja wiem, że... - urwałem, gdy zobaczyłem, że jej usta zaciśnięte są

w wąską linię, tak jak wtedy, gdy McGonagall jest wściekła podczas

szlabanu.
- N-i-g-d-y w-i-ę-c-e-j-! - wysylabizowała i zbiegła ze

schodów zostawiając mnie samego.
Musiałem mykać, bo co by to było, gdyby

ktoś złapał mnie u Gryfonów. Gdy szedłem do swojej wieży pomyślałem, że

jestem w jeszcze gorszej sytuacji niż przed kilkoma dniami - teraz już nawet

nie mam z czego wybierać...
matoos
Hehehe, świetny fick, choć muszę przyznać

że jestem zaskoczony bo nie spodziewałem się niczego w tym stylu na tym

forum... Świetne pomysły, bardzo dobrze zrealizowane, a zarazem ciekawy

dobór języka. Bardzo... Hmm... Dojrzały sposób komponowania planu wydarzeń.

Bardzo mi się podoba. Ale nawiązania do historii starożytnej, filozofów,

poprawne cytaty z łaciny doprowadzają mnie do pewnego wniosku... Wiem że to

nieładnie pytać kobietę o wiek, ale odnoszę wrażenie że jesteś starsza niż

masz napisane w profilu...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Caroline
<!--QuoteBegin-matoos+27.02.2004

11:42--></div><table border='0' align='center' width='95%'

cellpadding='3' cellspacing='1'><tr><td>QUOTE (matoos @

27.02.2004 11:42)</td></tr><tr><td id='QUOTE'><!--QuoteEBegin--> Wiem że

to nieładnie pytać kobietę o wiek, ale odnoszę wrażenie że jesteś starsza

niż masz napisane w profilu... <!--emo&:D--><img

src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/><!--endemo--> <!--QuoteEnd--> </td></tr></table><div class='postcolor'>

<!--QuoteEEnd-->
Już tłumaczyłam, ale KTOŚ (!!) to skasował:

profil wypełniony jest dobrze <!--emo&:D--><img

src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/><!--endemo--> <!--emo&:D--><img

src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/><!--endemo--> <!--emo&:D--><img

src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/><!--endemo--> A jak chciałam z Tobą pogadać na gg, to mi nie odpisywałeś

<!--emo&:(--><img

src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/sad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='sad.gif' /><!--endemo-->



zakończone. do LW
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.