Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Śmierciożerca i dziecko. (zak)
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
Nivery

style='font-size:14pt;line-height:100%'>Śmierciożerca i

dziecko


Rozdział 1

- ...no i tak to wszystko

wygląda Severusie.
- To jakiś żart, prawda?
Cisza.
-

Prawda?!
Cisza.
Severus Snape był przekonany, że zaszła jakaś

pomyłka. Nie, nie był przekonany. Był tego w stu procentach pewny. On

jest... on ma... Nie! Przecież to niemożliwe. To jest zupełnie

niemożliwe. Jednak wygląda na to, że jest to możliwe. A na domiar tego

został...
- Severusie? – dobiegł go zatroskany głos Dumbledora.

– Wiem, że bardzo trudno jest ci uwierzyć w to, co powiedziałem, ale

taka jest prawda. Będziesz musiał zająć się tym dzieckiem. Poproszę Minerve,

żeby ci pomogła.
- Ja?! Dziecko?!
- Spokojnie Severusie.

Jakoś sobie poradzisz.
Severus spojrzał z przerażeniem na t o c o ś,

co Albus trzymał na rękach. O Boże, nie! Tylko nie to. W całej swojej

karierze śmierciożercy, szpiega i nauczyciela Eliksirów w Szkole Magii i

Czarodziejstwa Hogwart nie było miejsca na... dziecko! I to

jeszcze...
- Albusie ile t o c o ś ma? – spytał wskazując na

zawiniątko.
- Ach! Nie powiedziałem ci jak dziecko ma na imię? Nazywa

się Severus i ma dziewięć miesięcy. – powiedział, a potem dodał już

ostrzej. – I nie nazywaj tego słodkiego maluszka t y m c z y m ś.


Słodki maluszek, pomyślał Severus i skrzywił się mimowolnie. Nienawidził

małych wrzeszczących bachorów, a co dopiero dziewięciomiesięcznych i

słodkich. Musiał wziąć się w garść, bo inaczej zwariuje. Musi wytłumaczyć

Dumbledorowi, że on – Severus Snape, nie może zaopiekować się t...

dzieckiem. Nie ma żadnego doświadczenia w przewijaniu pieluch i wąchaniu

dziecięcej kupki! A... zaraz, zaraz. Czyżby dobrze usłyszał? Ma mu

pomagać ta stara flądra ze zmarszczkami, która wgląda jak gremlin?
-

Albusie, czy dobrze słyszałem? Ma mi pomagać ta ję...ekhm...McGonagall?

– spytał, mając nadzieję, że dyrektor nie usłyszał tego co miało paść

z jego ust.
Chyba jednak Dumbledore całe swoje zainteresowanie włożył w

kołysanie małego Severusa, bo odpowiedział całkiem spokojnie co było dziwne,

gdyż niesnaski między dużym Severusem, a profesor McGonagall doprowadzały go

niemal do apopleksji.
- Tak, ale bardzo cię proszę, abyś w żaden sposób

nie prowokował Minervy. Z tego co wiem, to ma największe doświadczenie z

pośród nauczycieli jeżeli chodzi o dzieci. – Urwał i po namyśle dodał

– Lepiej z nią nie zaczynaj, bo jak zrezygnuje z opieki nad dzieckiem,

będziesz musiał sam sobie radzić, a z tego co wiem jeszcze nigdy nie miałeś

do czynienia z niemowlętami.
Niestety Severus musiał przyznać mu rację,

bowiem gdyby Minerva odeszła miałby nie lada kłopoty. Ciekawe skąd taka

stara panna jak McGonagall ma jakiekolwiek pojęcie o dzieciach. No cóż...

lepiej jej nie pytać, bo to może ją nieźle wkurzyć.
Miał już plan.

Jeżeli Dumbledore myśli, że on będzie zajmował się dzieckiem, to się grubo

myli. W końcu do czego miał Minervę?
- Severusie? – z zamyśleń

wyrwał go głos dyrektora. – Tobie i Minervie daję dwa miesiące urlopu,

żebyście mogli oswoić się z nową sytuacją. Już znalazłem na wasze miejsce

tymczasowych nauczycieli. Daję wam do dyspozycji kwatery na trzecim piętrze

w prawym skrzydle.
Przez chwilę Severus nie wiedział o czym dyrektor

mówi. Dopiero kiedy jego mózg strawił, przeanalizował i wyciągnął wnioski ze

słów dyrektora, naprawdę się przeraził. Ma mieszkać z McGonagall i

wrzeszczącym bachorem! O ci dopiero!
- Żartujesz, prawda

Albusie? – popatrzył na t o c o ś i wyobraził sobie jak będą się

sprawy miały. Już wiedział, że cała nadzieja na zwalenie obowiązków na tę

starą wiedźmę Minerve prysła. A następne słowa dyrektora tylko potwierdziły

jego najgorsze obawy.
- Nie. Minerva dopilnuje, abyś nie zaniedbywał

obowiązków. Nauczy cię przewijać, karmić i pielęgnować małego Seva. –

Severus dostrzegł błysk rozbawienia w oczach Dumbledora. A więc to tak?

Staruch musi się dobrze bawić, pomyślał, na pewno wyobraża sobie mnie z

zużytym pampersem w rękach, stojącego nad kołyską i starającego się

wypełniać polecenia McGonagall, która jak kat nad biedną duszą będzie sobie

z niego kpiła. – Spakuj się. Jutro rano po śniadaniu przeniesiesz się

do twoich nowych kwater. Minerva już tam jest.
Severus kiwnął głową.


Dumbledore wstał z zamiarem odejścia, ale przy drzwiach zatrzymał

się.
- Och! Zapomniałbym ci powiedzieć. Kwatery są tylko dwie. W

jednej śpi dziecko, a w drugiej ty i Minerva. Zanim nie znajdziemy jakiegoś

łóżka, będziecie musieli spać na jednym. Dobranoc Severusie.
Severus

siedział osłupiały i nawet nie usłyszał jak trzasnęły drzwi. Całkiem

odrętwiały patrzył na tańczący w kominku ogień. Był blady, nieogolony i z

lekka nietrzeźwy. Nie można go było za to winić, bowiem dzisiaj Severus

doznał prawdziwego szoku.
Kiedy późnym popołudniem wracał z lekcji do

swoich kwater, spotkał po drodze Dumbledora. Dyrektor chciał z nim pilnie

porozmawiać. Kiedy siedzieli już w gabinecie Severusa, Albus spod szaty

wyciągnął TO. T o c o ś było małe i wydawało z siebie dziwne odgłosy. W

pierwszej chwili myślał, że to jakieś zwierze, które Hagrid przytaszczył z

Zakazanego Lasu i potrzebny mu jest leczniczy eliksir. Dopiero kiedy t o

c o ś wydało z siebie dźwięk, w którym Severus z trudem wyłowił słowo mama.

Przeżył prawdziwy szok. No bo po co dyrektor chciał z nim rozmawiać i po co

przyniósł ze sobą dziecko? Już wtedy wiedział, że szykują się kłopoty.

Prawdziwy jednak wstrząs doznał wtedy, kiedy Dumbledore powiedział mu, że t

o c o ś jest jego krewnym. Z tego co powiedział dyrektor, zrozumiał tylko

tyle, że jego daleka kuzynka osierociła synka, a on - Severus jako jedyny

żyjący krewny ma się tym nim zaopiekować. A na domiar złego musi mieszkać w

jednej kwaterze z McGonagall, co nie byłoby tak straszne gdyby nie to, że on

musi z nią spać... w jednym łóżku!
Severus otrząsnął się z

oszołomienia i wstał z postanowieniem, że jutro będzie się martwił o to, czy

ma spać na podłodze, czy może Minerva zagrzeje tam miejsce. W każdym bądź

razie on – Severus Snape, Mistrz Eliksirów i śmierciożerca nie będzie

spał w jednym łóżku ze starą wiedźmą. Kiedy jutro wstanę, wszystko okaże się

tylko jednym wielkim koszmarem, była to jego ostatnia myśl zanim zmorzył go

sen.

***

Severus zaspał na śniadanie. Niedbale się umył

i ogolił, zacinając się przy tym kilkakrotnie. W pośpiechu zaczął nakładać

szaty, myląc przy tym ich kolejność, a następnie jak szybko tylko mógł,

zaczął się pakować.
Wczorajszy wieczór nie okazał się na nieszczęście

Severusa snem. Świadczy o tym butelka po brandy, którą zaczął pić, gdy tylko

Dumbledore wspomniał coś o dalekiej kuzynce i jej dziecku, oraz skrzat,

który obudził go o ósmej.
- Och! Sir! Proszę się obudzić. –

powiedział piskliwie, a kiedy Severus rozbudził się na dobre, dodał –

Profesor Dumbledore pyta się czy już pan się spakował, sir.
Kiedy

skończył się pakować, ktoś zapukał do drzwi. Zanim zdążył powiedzieć proszę,

do jego kwatery dziarskim krokiem wszedł Dumbledore.
- Jak widzę jesteś

gotowy. Minerva już na nas czeka.


Pola
ogólnie mi się podoba, nie ma błędów,

literówek czy czegos takiego, temat jest świeżutki, osobiście się jeszcze z

takim nie spotkałam ( a w dzisiejszych czasach to rzadkość
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> ), nie podoba mi sie tylko ta opcja Snape + McGonagall +

jedno łózko + opieka nad dzieckiem. Mam nadzieję że nic z tego nie wyniknie

( nio cio, to tylko moja chora wyobraźnia dzisiaj warjujie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/>)

Pozdrówka i Wesołych Świąt
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/>
Alisia
Bładów ortograficznych brak, ale za to są

powtórzenia!Ale tylko na samym końcu:))
W reszcie spraw zgadzam się z

przedmówczynią.
WEsołych świąt! ITP ITD
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
Nivery
Rozdział 2

To był już szczyt

wszystkiego. Kiedy razem z Dumbledorem dostali się na trzecie piętro, ta

cholerna McGonagall śmiała bezczelnie się do niego uśmiechnąć. I to jak!

To nie był ten zwykły surowy uśmiech. To był uśmiech pełen przebiegłości i

triumfu. I te iskierki psotnika w jej oczach. Severus nigdy jej takiej nie

widział i co go nie mało zaskoczyło, cholernie podobała mu się t a Minerva

McGonagall. Wygląda jeszcze bardziej uroczo, niż się wydawała, kiedy z jej

oczu ciskały się pioruny. Zaraz, zaraz! Przecież ta jędza wcale mu się

nie podobała! Była brzydka i kłótliwa!
Severus i Minerva

pożegnali się z dyrektorem, który życzył im szczęścia i weszli do kwatery.

Severus rozejrzał się dookoła i uśmiechnął się kwaśno. Tego się spodziewał.

Cały pokój był w kolorze szmaragdowym tak, jak zresztą chodziła ubrana

Minerva. I wtedy Severus dziękował Bogu za to, iż Sybilla Trawenayl (Sorry,

nie wiem jak się pisze) nie potrafi opiekować się dziećmi. Już widział tą

starą modliszkę, która cały pokój „ubrała” w kolorowe koraliki,

a wszystko zaczadziłaby kadzidełkami. Aż się wzdrygnął gdy sobie to

wyobraził. On i dziecko udusiliby się już w pierwszym

tygodniu.
McGonagall poprowadziła go do drugiej kwatery sąsiadującej z

ich, połączonej drzwiami. Kiedy Severus wszedł do pokoju, od razu odpędził

myśl o spaniu tutaj. Ów pokój był cały niebieski i bardzo malutki. Było

ciasno, bo wszędzie walały się zabawki, ubranka, pieluchy i – o

zgrozo, pomyślał Severus – zasypki i kremy do pupy.
Minerva

podeszła do kołyski stojącej koło okna i wyjęła z niej t o c o ś, a na

dodatek gołe. Czy ona zwariowała, pomyślał, to dziecko się przeziębi.
-

Możesz tu podejść, a nie stać jak strach na wróble w polu pszenicy? –

Powiedziała Minerva podchodząc do – według Severusa – stołu

operacyjnego, na którym leżały pampersy, kocyk i zasypki.
- Zaczyna się.

– mruknął do siebie i stanął koło McGonagall, która wcisnęła mu w ręce

dzieciaka mówiąc:
- Potrzymaj chwilę Severuska. – Odwróciła się do

niego plecami i zaczęła grzebać coś w szafie.
T o c o ś kręciło

się w jego ramionach i wyglądało na to, że nie może sobie znaleźć miejsca.

Severus z przerażeniem stwierdził, że jego nowa szata została poplamiona

wydzieliną należącą do osobnika na jego rękach. Ze wstrętem podniósł

dzieciaka na wysokość głowy. Wtem poczuł jak coś mokrego i ciepłego spływa

po jego twarzy. Spojrzał na swoją szatę, na której odznaczała się duża

plama.
- No tak... – popatrzał na uśmiechniętą twarzyczkę dziecka.

Boże jak on pragnął wyrzucić t o c o ś za okno. Przybliżył głowę do

głowy małego i szepnął nieprzyjemnie:
- Jeszcze raz wyprawisz mi taki

numer, a przysięgam, że skręcę ci twój mały karczek i nie uronię ani jednej

łzy na twoim pogrzebie. – Severus uśmiechnął się z satysfakcją, bowiem

t o c o ś wygięło usta w podkuwkę i zrobiło marsową minę. Jednak jego

uśmiech szybko zniknął, gdy zauważył, że w oczach dziecka błyszczą łzy.

Zaklął w duchu i mimo wstrętu przytulił niemowlę do piersi. Co jak co, ale

Severus nie miał zamiaru doprowadzić małego do płaczu.
Minerva pod

pretekstem szukania czegoś w szafie, tak naprawdę sprawdzała Severusa

Snape’a. Kiedy zobaczyła jak przytula dziecko, uśmiechnęła się do

siebie. Jeszcze zobaczymy, pomyślała prostując się, jeszcze zobaczymy co z

ciebie za tatuś.
Widząc, że Minerva skończyła Severus jak najszybciej

odsunął od siebie dziecko, by jędza nie zastała go w tak żenującej

sytuacji.
- Daj go. – powiedziała, odbierając małego Seva i

spostrzegając znajomą plamę, a po chwili wciągając znajomy zapach, dodała

– Idź się przebrać Severusie. Jak przyjdziesz rozpoczniemy pierwszą

lekcje.

***

Kiedy Severus przebrany i umyty wszedł do kwatery

dziecka, poczuł zdenerwowanie. Boże, pomyślał, dajże mi siłę, aby przetrwać

ten dzień. Zauważył Minervę, która uśmiechnęła się do niego zachęcająco. W

tym uśmiechu Severus dojrzał powstrzymywany śmiech i zaczął się jeszcze

bardziej denerwować. Ta jędza myśli, że przyszła na przedstawienie, pomyślał

kwaśno i z postanowieniem, że zrobi wszystko jak należy podszedł do

McGonagall, by udzieliła mu pierwszej lekcji...








Tajemnicza
Po tytule spodziewalam sie czegos lepszego,

ale coosz... Opowiadanie jest całkiem niezle.Ma tez plusy.Pierwszym jest to

ze nie ma błedów ortograficznych. A moze sa, ale nie rzucaja sie w oczy.

Matko, ktos napisał zarumienil sie przez ó. Ale mniejsza z tym


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>. Jest sporo bkledów, ale stylistycznych. Czasami, zle

budujesz zdanie. Na początku zamiast tej drugiej ciszy, powinno byc , np

nie uzyskał odpowiedzi, albo nic nie usłyszał
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> Tak by było lepiej. Nio coosh, cos mi sie wydaje ze

McGonagall tak czesto by sie nie usmiechala, a tym bardziej do Seva. Ok,

poczekamy na nastepny part. Nie jest zle ale moglobybyc lpiej


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> Pa, wesołych swiat!
Lousie
Ogólnie mogłoby być lepsze.Błędów

ortograficznych i literówek nie znalazłam ,ale mam pewne zastrzeżenie.Gdy

rozpoczynasz czyjąś wypowiedź ,np.
- Potrzymaj chwilę Severuska.

– Odwróciła się do niego plecami i zaczęła grzebać coś w szafie.


to dajesz na końcu wypowiedzi dajesz kropkę.Nie widziałam w żadnej

książce czegoś takiego.Jeśli to by było pytanie ,to wtedy daje się znak

zapytania ,ale nigdy nie stawia się kropki w takim przypadku ,bo np. jak by

było
- Potrzymaj chwilę Severuska.
To wtedy na końcu daje się

kropkę.Nie wiem czy słusznie zauważyłam ,ale mi sie wydaje ,że tak.Poza tym

są błędy stylistyczne ,ale tego się nie czepiam ,bo sama je czasami

robię.Całe opowiadanie jakoś nie bardzo mi się podoba.Nie wydaje mi się

,żeby Snape'owi mogła sie podobać McGonaggal ,bo ona przecież była jego

nauczycielką ,ale to w końcu jest fan fiction.życzę powodzenia w dalszych

partach.
Nivery
Zgadzam się z wami co do tych błędów, ale

nigdzie nie jest powiedziane, że Severus i Minerva będą razem.
Pola
ależ Nivery, my się tylko martwimy o

biednego Seva
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/>
a kawałek:

align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Severus nigdy jej takiej nie widział i co go

nie mało zaskoczyło, cholernie podobała mu się t a Minerva McGonagall.

Wygląda jeszcze bardziej uroczo, niż się wydawała, kiedy z jej oczu ciskały

się pioruny.

class='postcolor'>
nasuwa pewne przypuszczenia


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/>
Sumiko
W tej nieskończonej głupocie i absurdzie to nawet chwilami śmieszne. Co prawda to humor nie najwyżeszego lotu, ale się uśmiechnęłam pod nosem, mimowolnie oczywiście.
Mira
hmm... obecnie dosyć często spotykam ff o

Sevie i przedstawiają one zazwyczaj czarny humor, a nawet parodie o kochanym

profesorku.
Snape i dziecko? niezły układ; zobaczymy co z tego wyniknie;

jak na razie spox
życzę powodzenia i weny!
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
pozdro!
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>
Nivery
Muszę przyznać, że z tematu można zrobić bardzo śmieszne opowiadanie, ale ja tego nie potrafię. Mogę pisać rzeczowe romanse, i takie tam, ale nie opowiadania humorystyczne. Nawet jeżeli mam fajny pomysł nie... trudno jest mi go wprowadzić na papier. Serio. I to jest cały mój problem. Może jestem za młoda na razie. Nie wiem, ale mam nadzieję, że z czasem z tego wyroznę.
Pozdrawiam! (jak zwykle zresztą tongue.gif )
Mordoklejka
co do tego opowiadania to mam mieszane

uczucia...

na razie się zbytnio nie wypowiem, poczekam na dalsze

części.
Pensy Nocard
Zaskoczę Was ( i siebie również


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/> ) ale podoba mi się to opowiadanie. Owszem trochę błędów

jest, ale... podoba mi się. Sam pomysł i nawet swatanie Seva z McGonagall.

Może ma po prostu dość Sev- Hermi, które swoją drogą są nawet fajne


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
Jednymn słowem... Lubię ten opow. Żądam więcej


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
Meridien Auris
Oj podoba mi się, nawet bardzo mi sie

podoba
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/> .
Ty naprawde fajnie piszesz (już się o tym na proroku i

obornikach przekonałam
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/> ) i naprwdę kiedy przestaniesz pisać to mi się świat

zawali.

Fajny pomysł.
Serio!

Pozdro!
muszka Me
Opowiadanie, hmm... ciekawe... ale jakoś

mnie specjalnie nie ruszyło. Zachowanie Snape'a wydaje mi się takie...

nie-Snape'owskie =P i takie sztuczne trochę...

Może i ładne,

ale... nie lubię chyba takiego stylu pisania. Coś mnie wybija. No ale

powodzenia życzę =)
Nivery
Poniższy rozdział, został napisany przez

kompletnie pijaną Nivery i przez kompletnie pijaną Izkę (*smok*). Dlatego za

poniższe błędy, niedociągnięcia, niejasności i wszystko inne co nie jest

zgodne z wyobrażeniami naszych czytelniczek i czytelników, uprzejmie

nie przepraszamy.
Od dzisiaj wszystkie przyszłe rozdziały będą

pisane, przez nienormalną Nivery i kompletnie porąbanego *smoka*.
Miłego

czytania!!!

Rozdział 3

Ciepła kołderka

otulała doskonale rozwinięte i bardzo umięśnione ciało lokalnego Mistrza

Eliksirów.
Miękka podusia przyjmowała jego głowę niczym matka swe

ukochane dziecię.
Delikatne różowe obłoczki jak gęsi puch, otulały jego

uśpione zmysły. Eteryczne nimfy z niezwykłą czułością pieściły jego zmęczone

życiem ciało. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten niczym nie dający się

uciszyć skowyt dobiegający zza cienkiej ścianki. To coś, ten mały potwór,

ten iście szatański pomiot, ten przeklęty bachor wył, gdyż tego nie można

było nazwać płaczem. Od pół godziny do biednych, nadwrażliwych na

najmniejszy odgłos, niezwykle czułych uszu Severusa Snape’a dobiegały

te iście diabelskie odgłosy. A ona, ta pokryta owłosionymi naroślami

czarownica, zwana przez nielicznych Minervą McGonagall, spała sobie w

najlepsze. Dowodziło to niezbicie, że ten stary babsztyl nie jest istotą

ludzką. Ona w ogóle nie jest istotą. Każdy inny osobnik już dawno obudziłby

się. Przecież do diabła to ona miała zajmować się tym czarcim pomiotem. Ani

subtelne poszczypywania, ani delikatne kopnięcia, ani nawet nieudolna próba

zepchnięcia z łóżka nie pomogły. Nic nie było w stanie obudzić tej imitacji

kobiety. I co w takim wypadku miał zrobić biedny Severus? Musiał wstać i

wejść do jaskini zła. Musiał wstać i wejść do pokoju obok, by zobaczyć, co

dzieje się z tym czymś.
Wszedł do otchłani piekła i od razu do jego uszu

dobiegło głośne ujadanie. Nie zastanawiając się dłużej podszedł do kołyski

stojącej w rogu pokoju. Zajrzał do środka i jego spojrzenie padło na czarne,

duże oczy, tak bardzo przypominające jego własne. Odchylił kocyk otulający

to coś i w jego nozdrza uderzył okropny smród. Odór ten uświadomił mu coś.

Coś strasznego. To on będzie musiał zająć się tym, co śmierdzi. Na

szczęście, lub nieszczęście, doskonale pamiętał, wczorajszą lekcję czyli

sposób w jaki Minerva przewijała tego małego goblina i teraz mógł to zrobić.


Ostrożnie, bojąc się, że żółtawa ciecz pobrudzi mu piżamkę w zielono

srebrne wężyki, podniósł młodego Seva i trzymając go jak najdalej od siebie,

przebiegł na drugą stronę pokoju. Położył dziecko na specjalnym, według

Minervy, stoliku i zaczął miotać się po pomieszczeniu, w poszukiwaniu

potrzebnych mu do tej operacji atrybutów.
Kiedy wszystko już stało przed

nim, nalał do miedniczki wodę. Nagle do jego nadszarpniętej świadomości

dotarło – to przestało się drzeć. Skowyt ustał. Usadowił imitację

wanienki koło przyglądającemu mu się uważnie dziecku.
Popatrzył na

młodego Seva.
- No dobra – powiedział wskazując na niego palcem

– Słuchaj mnie mały. Robię to po raz pierwszy i mam nadzieję, że

ostatni. Ja mam cię przewinąć, a ty masz grzecznie poddawać się moim

zabiegom. I nie życzę sobie żadnego ujadania, zrozumiano? Bo jak nie to twój

dom straci dziesięć...
Severus zamilkł i zrozumiał, że zrobił z siebie

idiotę.
Uznając milczenie dziecka za zgodę, przewrócił je na plecy.

Severusek zaczął protestować głośną paplaniną i wierzgać nóżkami.
-

Spokój! – widząc, że to nic nie pomaga, warknął, tracąc

cierpliwość – Uspokój się ty mała gnido, bo użyję siły.
Widać

podziałało, bo diabelskie nasienie przestało się wiercić. Severus próbował

odpiąć guziczki piżamki dziecka w śliczne malutkie nietoperki, ale te jak na

złość ciągle wymykały mu się z palców.
- Piekło i szatani! –

gniewnie mruknął i jednym szarpnięciem rozerwał dziecięce śpioszki. Patrząc

na strzępy delikatnej tkaniny powiedział oskarżycielskim tonem – To

wszystko przez tego babsztyla. Tylko ona mogła zrobić mi coś takiego.


Jego oczom ukazał się pampers w gryfy, wydzielający nieprzyjemny zapach.

Uśmiechnął się pod nosem.
- Zawsze wiedziałem, że gryfoni cuchną, a ty to

potwierdziłeś.
Przewrócił Severuska z powrotem na plecy i zaczął odpinać

tasiemki pampersa. Miał niejasne przeczucie, że jego oczom ukaże się

nieprzyjemny, wręcz odstręczający widok. I tak też się stało, bowiem ujrzał

rzadką, brązową ciecz. Wykrzywił twarz w wyrazie obrzydzenia, zdjął z

dziecka pampersa i wyrzucił go do kosza. Wrócił do niemowlęcia, mocno

zaniepokojonego tym, że został sam. Włożył go delikatnie do wanienki i

zaczęło się piekło. Zamiast leżeć spokojnie, mały Sevik zaczął kopać i

wrzeszczeć w niebogłosy. Najwyraźniej kąpiel mu się spodobała, w ten dziwny

sposób wyrażał swoją niczym nie skrępowaną radość.
Natomiast duży Severus

reagował zupełnie inaczej. Po pierwsze został obudzony o piątej rano. Po

drugie musiał wstać do wrzeszczącego bachora. Po trzecie został opryskany

wodą.
Z wahaniem wziął do ręki mydło i z odległości, mniej więcej, na

wyciągnięcie ramion zaczął namydlać dzieciaka.
Po około pół godziny,

kiedy nie wiadomo kto był bardziej mokry – Severus duży czy Severus

mały, kąpiel została zakończona.
Severus Snape, duży Severus Snape wziął

do ręki puder dziecięcy i posypał nim małą, mokrą pupcię małego Severusa

Snape’a. W chwili gdy ten wredny dzieciak, rozdarł się na całe gardło,

lokalny Mistrz Eliksirów, największy bydlak szkoły Magii i Czarodziejstwa

– Hogwart, były śmierciożerca (miał na to papiery i śliczny tatuaż na

ramieniu) zrozumiał, że popełnił błąd...
O godzinie szóstej zero zero,

Severus Snape junior był:
Umyty, suchy, wypudrowany i co najważniejsze

ubrany i spał w swojej kołysce.
Natomiast duży Severus Snape

był:
Mokry, zziębnięty, zmęczony, wyczerpany psychicznie i fizycznie oraz

doprowadzony do granic (morskich i lądowych) możliwości, i na pewno nie

spał.
Severus Snape wszedł do swej tymczasowej sypialni.
Severus Snape

zobaczył, że Minerva McGonagall czyta sobie w najlepsze jakiś kretyński,

durnowaty, na wskroś mugolski romans.
Severusa Snape’a trafił

szlag.






Pola
heh... spodobał mi sie ten part


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/> wkońcu zobaczyłam jakim to dobrym tatusiem byłby Severus

Snape (duży)
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/turned.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='turned.gif'

/> kiedy można spodziewać się next parta ociekającego miłością

SS (dużego) do SS (małego)?
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>

odwala mi, nie przejmujcie się
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>
Nivery
Hmm... no nie wiem. Może dzisiaj, albo

jutro. Musimy z Izką wyleczyć kaca.
Nivery
Rozdział 4

- Ty... ty... ty...
- Tak Severusie?
- Ty...
- Zacinasz się.
- Ty stara wiedźmo!
- Wypraszam sobie. Jeżeli ja jestem wiedźmą to ty wiedźminem i do tego nieudolnym. Miecza nie masz.
- Ty nie śpisz!
- A myślisz, że przy takim krzyku ktoś mógłby spać?
- I mi nie pomogłaś?! – Severus poczuł się jak mały skrzywdzony chłopiec, któremu zabrano ulubionego lizaka.
- Po co? Przecież doskonale sobie radziłeś.
- Wcale nie! Wyglądam jak zmokły nietoperz!
- Czyli tak jak zwykle – odparła ziewając.
Tego było już za wiele. Jakim prawem ta stara purchawa śmie tak o nim mówić? Ciekawe jak ona by wyglądała gdyby samodzielnie miała zająć się tym małym potworem. Jak ona śmie go obrażać? No, ale czego on mógł się spodziewać po Gryfonce? Przecież wiadomo, że te czerwono – złote paskudy nie mają szacunku dla nikogo. Ono potrafią tylko obrażać, żeby chociaż w tym mieli jakąś praktykę, ale nawet tego nie! Bo przecież nie od dziś wiadomo, że najlepsze obelgi rodzą się w Slytherinie. Ślizgon jako jedyny okaz prawdziwego czarodzieja potrafi ubliżyć w taki sposób, by inni nie mogli się odgryźć. A jeżeli już próbowali to Ślizgon wygrywał zawsze.
- Może i jestem mokrym nietoperzem, ale przynajmniej nie jestem kiepskim czarodziejem Minervo.
- A więc to niby ja jestem kiepską czarownicą, Severusie?
- Ja tego nie powiedziałem – to rzekłszy Lokalny Mistrz Eliksirów, wziął swoje rzeczy i udał się do łazienki zostawiając oniemiałą McGonagall.

***

O godzinie czwartej po południu, gdy szkolna biblioteka powoli zapełniała się uczniami, dotychczas zajmujący stolik w głębi czytelni zaczął zbierać swoje manatki. Nie chciał spotkać żadnego ucznia, a zwłaszcza sławną trójeczkę – Pottera, Weasleya i Granger. Ci dwaj idioci pod przewodnictwem tej dziewuchy ze stogiem siana na głowie byli ostatnimi ludźmi, których pragnął teraz spotkać. Kierując się do wyjścia skinął na pożegnanie pani Pince i skierował swe kroki do kwatery.
W pokoju, który dzielił ze starą flądrą nie zastał nikogo. No prawie. Na ich wspólnym łóżku po obu jego stronach leżały poduszki, a pośrodku nich piekielne nasienie, które nie spało tylko wpatrywało się w niego tymi dużymi czarnymi oczętami. Severus zdusił jęk, bowiem wiedział co go czeka. Będzie musiał uśpić dzieciaka. A on w tej chwili pragnął tylko jednego. Spać. Ta... McGonagall nawet nie trudziła się z uśpieniem bachora, lecz usadowiła go po środku łoża i zostawiła na pastwę losu! Przecież biedactwo mogło spaść i się połamać. No i co z tego, że zabezpieczyła go poduszkami. Severusek miał dziesięć miesięcy i raczkował. Wystarczyło, aby dostał się na drugą stronę łóżka i... Boże! Ta stara jędza nie ma zielonego pojęcia o opiekowaniu się dziećmi. Gdyby je miała nie postąpiłaby tak głupio.
Severus stłumił w sobie gniew i podszedł do łóżka. Z wielką czułością posadził sobie na kolanach dziecko i przyjrzał mu się uważnie. Niewątpliwie oczy odziedziczył po Snape’ach – czarne niczym otchłań. Włosy raczej też - kruczoczarne. Rysy twarzy niewątpliwie ma po ojcu, bo są niezwykle delikatne.
Severus położył się na łóżku i przyciągnął do siebie małego. Ku jego zdziwieniu dziecko przytuliło się do niego ufnie i z uczuciem ośliniło jego dopiero, co wypraną szatę.
Mężczyzna z dziwną miną popatrzył na malucha. Czuł, że w jego sercu rodzi się dziwne, nie znane mu dotąd uczucie. Przywiązanie, czułość i coś jeszcze... i wcale mu się to nie podobało. Znaczy się, wcale nie podobało mu się to, że zaczyna mu bardzo podobać... Cholera.
Dziecko zaczęło cicho marudzić, co oznaczało, że jest śpiący. Z tego co Severus wiedział na temat dzieci, a wiedział niewiele, najlepsza na sen była kołysanka. Tylko, kto ma ją zaśpiewać? Jedyną dorosłą osobą, która w tej chwili mogła to zrobić był on – Severus Snape. Problem w tym, że on nie śpiewał!!!
Nigdy tego nie robił!
No, ale nigdy nie mów nigdy...
Z jego gardła wydobył się dźwięk, który przynajmniej w jego mniemaniu miał przypominać pierwsze słowa dziecięcej kołysanki, która w jego wykonaniu brzmiała tak:

Śpij cholero,
Snapie oczka szybko zmruż,
Nie cię ukołysze trup,
Aż po grób...
( Tak przynajmniej śpiewała jego mamusia na lokalnych zebraniach Śmiecio... znaczy się Śmierciożercó.)

Pieśń ta miała jeszcze wiele innych zwrotek (ok. 256 – już mniej cenzuralnych), ale kiedy Minerva McGonagall weszła pół godziny później do kwatery, nie zastała tam śpiewającego Severusa Snape’a; lecz śpiącego Severusa Snape’a na śpiącym Severusie Snapie.
muszka Me

align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Ciekawe jak ona by wyglądała gdyby

samodzielnie miała zająć się tym małym potworem.


class='postcolor'>
przecinek przed "jak" i

"gdyby"


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Ślizgon jako jedyny okaz prawdziwego

czarodzieja potrafi ubliżyć w taki sposób, by inni nie mogli się odgryźć.


class='postcolor'>
ja bym dała tak:

"Ślizgon, jako jedyny okaz prawdziwego czarodzieja,

potrafi ubliżyć..."
ale nie jestem stuprocentowo pewna

=)


width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

dotychczas zajmujący

stolik w głębi czytelni zaczął zbierać swoje

manatki.

class='postcolor'>
dałabym "zajmując",

raczej; i nie powiedziałeś, kto zajmował (wiem, że to oczywiste, ale zdanie

jest niepoprawnie skonstruowane)


border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Nie chciał spotkać żadnego ucznia, a

zwłaszcza sławną trójeczkę – Pottera, Weasleya i Granger. Ci dwaj

idioci pod przewodnictwem tej dziewuchy ze stogiem siana na głowie byli

ostatnimi ludźmi, których pragnął teraz

spotkać.

class='postcolor'>
Masło maślane? Niepotrzebne

powtórzenie =)


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>McGonagall nawet nie trudziła się z uśpieniem

bachora, lecz usadowiła go po środku łoża i zostawiła na pastwę

losu!

class='postcolor'>
trochę bez sensu zdanie =), może

"nawet nie spróbowała uśpić

bachora..."?


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Ta stara jędza nie ma zielonego pojęcia o

opiekowaniu się dziećmi.

class='postcolor'>
Albo: "o opiece nad

dziećmi" albo "jak opiekować się dziećmi". Może Twoja wersja

też jest poprawna, ale mnie gryzie =D


border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Rysy twarzy niewątpliwie ma po ojcu, bo są

niezwykle delikatne.

class='postcolor'>
Najpierw piszesz w czasie przeszłym,

teraz w teraźniejszym. Przyjmij jedną

konwencję^^


align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
le>

Śmierciożerców.)

=)

ps. Tak trochę... toporne te zdania... ale piosenka zmusiła mnie

do śmiechu =) więc nie jest do końca źle =)
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.
QUOTE

id='QUOTE'>Śmierciożercó.)