- Patrz, tam - jęknęła z głębi trzewi
Lilka, machając ręką w blizej nieokreślonym kierunku.
Jej najlepsza
przyjaciółka, Amber, odwróciła się beznadziejnie.
- No idzie -
powiedziała ponuro. - I co z tego?
- On jest cudowny - wyjaśniła
Evansówna na bezdechu. - Tak. Cudowny.
Amber prychnęła.
- James. To
bym jeszcze zrozumiała. Ale to coś?
- Co coś? - Lilka spojrzała groźnie
na przyjaciółkę. - Coś ci się w nim nie podoba?
- Szopa na
głowie.
Lilka wskazała na swoje włosy.
- Zły argument
- Ty mi zaraz
zaczniesz wmawiać, że jego szopa to podstawa uniwersum... - westchnęła sobie
grobowo Amber.
Lilce zaświeciły się oczy.
- Skąd wiedziałaś? -
zapytała, zaczynając pląsać wokół przyjaciółki.
Amber znosiła to z
zaciśniętymi zębami. Lilka uwielbiała tańczyć. Wszędzie i na wszystkim.
Panna Waves uważała za pewien plus, że przyjaciółka nie wdrapała się jeszcze
na najbliższy stół.
- On wygląda jak maniak - wytoczyła najcięższe
działo. - I te oczki jakieś takie ma...
Lilka nic nie odpowiedziała. Za
to do tańczenia dołączyło śpiewanie.
Tego było juz za wiele. Amber wiele
umiała znieść. Ale nie zaliczała się do tego przyjaciółka, tańcząca wokół
niej i wyjąca Pancake.
- Bo go zawołam! - wysyczała wprost do ucha
Lilki.
- To wołaj - odparła bez tchu Evansówna pomiędzy jedną i drugą
zwrotką.
Amber przewróciła powiekami.
- Neeeei.... Co gorsza, zanim
zdążyła wyczuć nadchodzące niebezpieczeństwo, koło nich stały już Carbon i
Scarlet.
- Liluś... - zaczęła ta pierwsza. Lilak z wrażenia aż przestała
śpiewać. Carbon była organizatorką słynnych na cały Hogwart imprez, dzięki
czemu widziała praktycznie wszystko o wszystkich. Poprzednie słowo wymówiła
zaś tonem jednoznacznie wskazującym na to, że zaraz Powie Coś Ważnego
No, ale jak można słuchać jakichś Carbonów, kiedy kilka metrów dalej
stał Neil Potter, piękny jak sam Sen i. Właśnie. W. Tej. Chwili. Na nią
spojrzał?
Nie można było
Zanim się spostrzegła, nogi same poniosły ją
na spotkanie ze Snem.
- Heeeeej, Neeeiiil. Liiiilkaaaa
jeeeesteeem.
Amber przyrzekła sobie, że przy najbliższej okazji ktoś
mocno oberwie
- Coś ty jej zrobiła? - zapytała chichoczącą w kułak
Carbon.
- Jaaaa? - zdziwiła się blondwłosa. - Ja niiic...
- I uważaj,
bo ci uwierzę - prychnęła Amber.
Scarlet pociągnęła ją za kosmyk.
-
Cicho, Waves - powiedziała tonem McGonagall. - Lepiej patrz i podziwiaj.
A było co podziwiać. Na przykład zdziwionego Neila, szczerzącą do niego
zęby Lilkę i Mery, dziewczynę Neila, nadchodzącą właśnie
korytarzem.
Amber, niewiele myśląc, skoczyła i odciągnęła przyjciółkę na
bok. Wpadły przy okazji na grupkę drugoklasistów, ale to było nic w
porównaniu do awantury, jaka wybuchłaby, gdyby Mery zobaczła Lilkę i
Neila.
- Amber, dlacze...
- Mery jest Szkotką. Wredną Szkotką.
Pamiętaj o tym jak następnym razem będziesz zakochiwała się w jej chłopaku
Lilka odwróciła się ku Neilowi i Mery. Ta ostatnia wisiała właśnie na
szyi swego ukochanego, który miał dosyć ciekawy wyraz twarzy.
To jest,
pełen lekkiej konsternacji.
- . . . - powiedziała wściekle Lilka,
postanawiając Uknuć Plan.
*
- Hej, Lilka! - zawołał James,
gdy przyjaciółki wkroczyły do pokoju wspólnego. - Chodź do
nas!
Evansówna powiodła po nim nieprzytomnym spojrzeniem, potrząsnęła
głową i pomaszerowała do dormitorium.
Amber pobiegła za nią.
- Co jej
jest? - zapytał Syriusz, grający z Remusem w szachy.
James zmarszczył
brwi.
- Velma - powiedział domyślnie.
*
Fryzura na
chłopczycę. Ubranie o wiele bardziej mugolowate, niż u reszty uczniów -
szkolne szaty wiecznie w praniu. Wredny uśmiech. I talent muzyczny.
Oto
nadchodzi Velma - postrach rodzeństwa wszelakiego. James czasem poważnie
zastanawiał się, dlaczego nie ma kompleksów. Przy takim starszym bracie i
takiej młodszej siostrze - w której kochała się nieomal cała męska część
Hogwartu, poza Syriuszem, twierdzącym, że jest dziiwna - miał do nich święte
prawo.
Velma należała do tych osób, które uwielbiają czarować. Hipnoza,
wmawianie innym swojej woli, eliksirki - to właśnie Velma, proszę
państwa!
Należało jednak przyznać uczciwie, że zazwyczaj nie robiła
Naprawdę Wrednych Rzeczy.
W tym wyręczał ją Syriusz.
- Lilka tutaj
była? - Velma przysiadła na oparciu fotela brata.
- Ano - odparł James. -
Co jej tym razem zrobiłaś?
- Hm, pomyślmy. Próbowałam namówić, żeby
poszła na randkę z Neilem. Kiedy nie chciała, wykręcając się od tego osobą
Mery, wzięłam sprawy w swoje ręce.
Jamesowi opadły ręce.
- Syriusz -
powiedział słabo. - Zrób jej coś.
Velma uśmiechnęła się najbardziej
velmowatym ze wszystkich uśmiechów.
- Nie zrobi - oznajmiła spokojnie. -
A poza tym, Dżemiku... Nasz kochany starszy brat zasługuje na coś więcej niż
jakaś Szkotka.
- Masz coś do Szkotów? - obraził się Peter.
- Płyn na
owady..
Peter nabrał powietrza i siadł obrażony. Kłótnie nigdy nie były
jego mocną stroną, tym bardziej te z Velmą.
- A skąd masz taką pewność,
że on nie chce właśnie tej Szkotki? - James skorzystał z chwili
ciszy.
Velmie zaświeciły się oczy.
- Braciszek się w Lilci kocha!
- w tym miejscu nastąpił wybuch wredno-velmowatego śmiechu. - Trzeba było
tak od razu, złociutki.
James miał zamiar coś powiedzieć, ale opuściło go
natchnienie.
- W tym też maczałaś palce? - zapytał Syriusz, patrząc na
Velmę z lekkim obrzydzeniem.
- Nie, niestety - odparła Potterówna z
udawanym smutkiem. - Przeoczyłam. Trudno, Dżem, pocierpisz sobie.
- Ty
chyba naprawdę nie lubisz tej Szkotki... - wymruczał James
wściekle.
Velma tylko się uśmiechnęła.
*
- Uduszę ją! -
oznajmila Lilka.
Amber tylko potrząsnęła głową.
- Oj,
Liluś...
"Liluś" gwałtownie wstała, chwyciła magnetofon,
nastawiła najhałaśliwszą i najmniej nadającą się do normalnego słuachania
kasetę, jaka była w dormitorium i przeniosła to wszystko czarami tuż pod
okno Velmy. Oczywiście, nastawione na full.
Po kilku minutach zirytowana
Velma pojawiła się w Lilczynym dormitorium.
- Słucham - powiedziała
lodowato, błyskając oczami.
Lilka wzięła ją za rękę, doprowadziła do
krzesła i zmusiła do zajęcia miejsca.
- Pomozesz mi za... tego... carpać
Mery - oznajmiła równie lodowato.
Przez krótką chwilę Velma
milczała.
- A dlaczego? - zapytała wreszcie.
- Bo twój brat Neil jest
cudny - wyjaśniła Evansówna z głębi serca.
Nikt nie miał więcej pytań.