Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Little walk through the Lilies (zak)
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
Taxi Ride
- Patrz, tam - jęknęła z głębi trzewi

Lilka, machając ręką w blizej nieokreślonym kierunku.
Jej najlepsza

przyjaciółka, Amber, odwróciła się beznadziejnie.
- No idzie -

powiedziała ponuro. - I co z tego?
- On jest cudowny - wyjaśniła

Evansówna na bezdechu. - Tak. Cudowny.
Amber prychnęła.
- James. To

bym jeszcze zrozumiała. Ale to coś?
- Co coś? - Lilka spojrzała groźnie

na przyjaciółkę. - Coś ci się w nim nie podoba?
- Szopa na

głowie.
Lilka wskazała na swoje włosy.
- Zły argument
- Ty mi zaraz

zaczniesz wmawiać, że jego szopa to podstawa uniwersum... - westchnęła sobie

grobowo Amber.
Lilce zaświeciły się oczy.
- Skąd wiedziałaś? -

zapytała, zaczynając pląsać wokół przyjaciółki.
Amber znosiła to z

zaciśniętymi zębami. Lilka uwielbiała tańczyć. Wszędzie i na wszystkim.

Panna Waves uważała za pewien plus, że przyjaciółka nie wdrapała się jeszcze

na najbliższy stół.
- On wygląda jak maniak - wytoczyła najcięższe

działo. - I te oczki jakieś takie ma...
Lilka nic nie odpowiedziała. Za

to do tańczenia dołączyło śpiewanie.
Tego było juz za wiele. Amber wiele

umiała znieść. Ale nie zaliczała się do tego przyjaciółka, tańcząca wokół

niej i wyjąca Pancake.
- Bo go zawołam! - wysyczała wprost do ucha

Lilki.
- To wołaj - odparła bez tchu Evansówna pomiędzy jedną i drugą

zwrotką.
Amber przewróciła powiekami.
- Neeeei.... Co gorsza, zanim

zdążyła wyczuć nadchodzące niebezpieczeństwo, koło nich stały już Carbon i

Scarlet.
- Liluś... - zaczęła ta pierwsza. Lilak z wrażenia aż przestała

śpiewać. Carbon była organizatorką słynnych na cały Hogwart imprez, dzięki

czemu widziała praktycznie wszystko o wszystkich. Poprzednie słowo wymówiła

zaś tonem jednoznacznie wskazującym na to, że zaraz Powie Coś Ważnego


No, ale jak można słuchać jakichś Carbonów, kiedy kilka metrów dalej

stał Neil Potter, piękny jak sam Sen i. Właśnie. W. Tej. Chwili. Na nią

spojrzał?
Nie można było
Zanim się spostrzegła, nogi same poniosły ją

na spotkanie ze Snem.
- Heeeeej, Neeeiiil. Liiiilkaaaa

jeeeesteeem.
Amber przyrzekła sobie, że przy najbliższej okazji ktoś

mocno oberwie
- Coś ty jej zrobiła? - zapytała chichoczącą w kułak

Carbon.
- Jaaaa? - zdziwiła się blondwłosa. - Ja niiic...
- I uważaj,

bo ci uwierzę - prychnęła Amber.
Scarlet pociągnęła ją za kosmyk.
-

Cicho, Waves - powiedziała tonem McGonagall. - Lepiej patrz i podziwiaj.


A było co podziwiać. Na przykład zdziwionego Neila, szczerzącą do niego

zęby Lilkę i Mery, dziewczynę Neila, nadchodzącą właśnie

korytarzem.
Amber, niewiele myśląc, skoczyła i odciągnęła przyjciółkę na

bok. Wpadły przy okazji na grupkę drugoklasistów, ale to było nic w

porównaniu do awantury, jaka wybuchłaby, gdyby Mery zobaczła Lilkę i

Neila.
- Amber, dlacze...
- Mery jest Szkotką. Wredną Szkotką.

Pamiętaj o tym jak następnym razem będziesz zakochiwała się w jej chłopaku


Lilka odwróciła się ku Neilowi i Mery. Ta ostatnia wisiała właśnie na

szyi swego ukochanego, który miał dosyć ciekawy wyraz twarzy.
To jest,

pełen lekkiej konsternacji.
- . . . - powiedziała wściekle Lilka,

postanawiając Uknuć Plan.

*

- Hej, Lilka! - zawołał James,

gdy przyjaciółki wkroczyły do pokoju wspólnego. - Chodź do

nas!
Evansówna powiodła po nim nieprzytomnym spojrzeniem, potrząsnęła

głową i pomaszerowała do dormitorium.
Amber pobiegła za nią.
- Co jej

jest? - zapytał Syriusz, grający z Remusem w szachy.
James zmarszczył

brwi.
- Velma - powiedział domyślnie.

*

Fryzura na

chłopczycę. Ubranie o wiele bardziej mugolowate, niż u reszty uczniów -

szkolne szaty wiecznie w praniu. Wredny uśmiech. I talent muzyczny.
Oto

nadchodzi Velma - postrach rodzeństwa wszelakiego. James czasem poważnie

zastanawiał się, dlaczego nie ma kompleksów. Przy takim starszym bracie i

takiej młodszej siostrze - w której kochała się nieomal cała męska część

Hogwartu, poza Syriuszem, twierdzącym, że jest dziiwna - miał do nich święte

prawo.
Velma należała do tych osób, które uwielbiają czarować. Hipnoza,

wmawianie innym swojej woli, eliksirki - to właśnie Velma, proszę

państwa!
Należało jednak przyznać uczciwie, że zazwyczaj nie robiła

Naprawdę Wrednych Rzeczy.
W tym wyręczał ją Syriusz.
- Lilka tutaj

była? - Velma przysiadła na oparciu fotela brata.
- Ano - odparł James. -

Co jej tym razem zrobiłaś?
- Hm, pomyślmy. Próbowałam namówić, żeby

poszła na randkę z Neilem. Kiedy nie chciała, wykręcając się od tego osobą

Mery, wzięłam sprawy w swoje ręce.
Jamesowi opadły ręce.
- Syriusz -

powiedział słabo. - Zrób jej coś.
Velma uśmiechnęła się najbardziej

velmowatym ze wszystkich uśmiechów.
- Nie zrobi - oznajmiła spokojnie. -

A poza tym, Dżemiku... Nasz kochany starszy brat zasługuje na coś więcej niż

jakaś Szkotka.
- Masz coś do Szkotów? - obraził się Peter.
- Płyn na

owady..
Peter nabrał powietrza i siadł obrażony. Kłótnie nigdy nie były

jego mocną stroną, tym bardziej te z Velmą.
- A skąd masz taką pewność,

że on nie chce właśnie tej Szkotki? - James skorzystał z chwili

ciszy.
Velmie zaświeciły się oczy.
- Braciszek się w Lilci kocha!

- w tym miejscu nastąpił wybuch wredno-velmowatego śmiechu. - Trzeba było

tak od razu, złociutki.
James miał zamiar coś powiedzieć, ale opuściło go

natchnienie.
- W tym też maczałaś palce? - zapytał Syriusz, patrząc na

Velmę z lekkim obrzydzeniem.
- Nie, niestety - odparła Potterówna z

udawanym smutkiem. - Przeoczyłam. Trudno, Dżem, pocierpisz sobie.
- Ty

chyba naprawdę nie lubisz tej Szkotki... - wymruczał James

wściekle.
Velma tylko się uśmiechnęła.

*

- Uduszę ją! -

oznajmila Lilka.
Amber tylko potrząsnęła głową.
- Oj,

Liluś...
"Liluś" gwałtownie wstała, chwyciła magnetofon,

nastawiła najhałaśliwszą i najmniej nadającą się do normalnego słuachania

kasetę, jaka była w dormitorium i przeniosła to wszystko czarami tuż pod

okno Velmy. Oczywiście, nastawione na full.
Po kilku minutach zirytowana

Velma pojawiła się w Lilczynym dormitorium.
- Słucham - powiedziała

lodowato, błyskając oczami.
Lilka wzięła ją za rękę, doprowadziła do

krzesła i zmusiła do zajęcia miejsca.
- Pomozesz mi za... tego... carpać

Mery - oznajmiła równie lodowato.
Przez krótką chwilę Velma

milczała.
- A dlaczego? - zapytała wreszcie.
- Bo twój brat Neil jest

cudny - wyjaśniła Evansówna z głębi serca.
Nikt nie miał więcej pytań.
Villemo
...ale przecież james potter nie miał

rodzeństwa.
brak błędów ortograficznych, co zaliczm na +.
Jeden opis

na tyle tekstu - źle, źle, przeplataj dialog opisami.
poza tym - nie za

bardzo to rozumiem...
Sumiko
Zawsze podchodzę z rezerwą do fficków o

Jamesie, Lily czy reszcie paczuszki.
Hmmmmm, Villemo napewno ma rację co

do znikomej ilości dialogu, tak być nie powinno. Co do sensu, to już chyba

musi być prywatny odbiór, ale cóż styl się bardzo liczy, więc pamietaj, że

nie piszesz scenariusza.
ikar

src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

To faktycznie wygląda trochę jakby wyciągnięte z jakiegoś filmu dialogi


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

No, ale czytało mi się luźno i przyjemnie. Faktycznie daje się wyczuć, że

pisały dwie osoby (a przynajmniej tak mi się zdaje ^^), ale nieźle

połączyłyście/liście toto w jedną całość. Fick jest dopracowany i na prawdę

czytałem 2 razy - dokładnie - zanim udało mi się do czegoś przyczepić i

sformułować o co mi chodzi ^^ (wredny jestem
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>).

"i. Właśnie. W. Tej. Chwili.

Na nią spojrzał?
Nie można było" <- może lepiej "I.

Właśnie. W. Tej. Chwili. Na. Nią. Spojrzał." albo "I. Właśnie. W.

Tej. Chwili. Spojrzał - na nią?" . A słowa "Nie można było" -

moim zdaniem są albo całkowicie niepotrzebne, albo w tym miejscu miało być

"Niemożliwe...", albo "Nie mogła w to uwierzyć", albo

coś podobnego...

A poza tym jedna literówka, i mógłbym się przyczepić

jeszcze do interpunkcji troszeczkę - ale może nie wyłapałem jakiegoś

podkreślenia - dlatego jestem cicho ^^.

Z niecierpliwością czekam na

ciąg dalszy
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

Taxi Ride
Dzień zaczął się tak pięknie i słonecznie,

że nieomal raziło to Lilkowe poczucie estetyki. Niebo w Wielkiej Sali

rozświetlały łagodne promienie słońca, zza okna dał się słyszeć śpiew

ptaków.
W duszy Lilki szalała żądza mordu. Panna Evans zgrzytała zębami,

jednocześnie spod oka obserwując Neila P.
Amber starała się ją ułagodzić,

ale bezskutecznie.
Natomiast Velma zabrała się za zacieśnianie więzi

rodzinnych.
- Neiiil - zanuciła, podchodząc do starszego brata z

wyciągniętymi ramionami.
Neil odsunął się razem z krzesłem.
Velma

Przysiadła obok niego.
- Co u ciebie, braciszku? - zapytała, uśmiechając

się jak kot, który właśnie dopadł mysz.
Brat popatrzył na nią

podejrzliwie.
- Z tobą wszystko w porządku?
-

Najzupełniej.
Przyglądał się jej uważnie przez chwilę, po czym potrząsnął

Słynną Szopą.
- A mówiłem ci, żebyś nie rozmawiała z Carbon...
- Ja

też jej to mówiłem! - zawołał siedzący kilka miejsc dalej

James.
Velma prychnęła.
Po drugiej stronie stolu zapatrzona Lilka

oparła głowę na dłoniach.
- On jest wspaniały - poinformowała rozmarzonym

szeptem. - Ja ją zacarpam - dorzuciła.
Amber jęknęła głucho, przyciągając

spojrzenia trzech czwartych stołu.
- Lilka, idź się

lecz!
Evansówna pokręciła kasztanową głową, wzdychając po raz setny

tego dnia.
Bacznie obserwujący ją James walnął szklanką o

stół.

*

- Heeeeeeej, Meeeeeery - zawołała Carbon,

przewieszając się przez poręcz schodów.
Zielona furia w oczach Lilki

zaczynała osiągać stan wrzenia.
Gdy Mery przechodziła obok, Evansówna

demonstracyjnie zacisnęła powieki, starając się nie zgrzytać zbyt rozgłośnie

zębami.
Carbon złapała Mery za nadgarstek i wyprowadziła ją z korytarza,

paplając coś radośnie.
Velma stuknęła Lilkę w ramię, wzrokiem wskazując

jej osamotnionego Neila.
Evansówna nabrała powietrza w płuca, a nogi

poniosły ją w kierunku okna.
- Neil?
- Hm? - odparł Niesamowicie

Inteligentnie Neil.
Velma machnęła ręką, próbując dać Lilce znak, że

nawet Carbon nie może wiecznie powstrzymywać Mery przed powrotem. Ale

powszechnie wiadomo, że z większym skutkiem można by namawiać ministra magii

na ustąpienie ze stanowiska.
A Mery już zaczynała się niecierpliwić. Za

góra dwie minuty, nie zważając na nic, pobiegnie z powrotem do swojego

chłopaka, zostawiając szczerze zdumioną Carbon samą.
- Ale cholibka

różnokolorowa, nie przed upływem tych dwóch minut!!!
Cały

korytarz, łącznie z Lilką i Neilem, spojrzał się na Velmę. Ta, widząc

zbliżającą się Mery, momentalnie doskoczyła do

brata.
-...ioczywiścieonamnienieposłuchałabocotobybyłogdybyposłuchałaniej

atejdziewczynie
zwyczjanieniewierzyłamniewierzęinigdywierzyćniebędę...
>Mery, która właśnie do nich dotarła, Spojrzała Się Podejrzliwie.
- A

mówiłam, żebyś nie imprezowała z Carbon za ostro...
Velma chwyciła ramię

Lilki i zaczęła się wycofywać.
- Och, jak już późno, a my wróżbiarstwo

przecież teraz mamy! Jaka szkoda, że nie możemy zostać dłużej. Prawda,

Lilciu? No, widzicie, Lilcia też to potwierdza...

*

Następnego

dnia Lilka wybyła z dormitorium wczesnym rankiem. Zdenerwowało to Amber,

która świetnie wiedziała, do czego jest zdolna jej przyjaciółka, kiedy puści

się ją samą.
- Nie widziałaś może Lilki Evans? - dopadła jakąś

czwartoklasistkę. I po raz setny tego dnia ujrzała, jak zapytana osoba ze

zdziwieniem zaprzecza.
- Co, nie możesz kogoś znaleźć? - Velma zawsze

wiedziała, kiedy się pojawić.
- Jakbyś zgadła... Przypadkiem nie wiesz

czegoś o tym?
Wszystkowiedzący uśmiech.
- Zapytaj się wieczorem Lilki,

może ci powie...

Lilka powiedzieć nie chciała.
Uśmiechała się za

to w ten irytująco lilkowaty sposób, przez co Amber była bliska wypchnięcia

jej przez okno.
- Powiesz czy nie? - spróbowała ostatni raz.
- Nie -

Lilka nie miała serca do skomplikowanych odpowiedzi.
Amber westchnęła

poirytowana i zawołała Carbon.
- A ty wiesz, co ona porabiała cały

dzień?
Tamta wzruszyła ramionami.
- Oj, daj dziewczynie spokój, pewnie

sobie neilowała...
Lilka utkwiła wzrok w swoich dłoniach.
- Tylko tego

nie potwierdzaj, proszę! - jęknęła Amber.
ikar

border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>odparł Niesamowicie Inteligentnie

Neil.

class='postcolor'> <- Niesamowicie Inteligentnie Odparł

Neil


width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE

że z większym skutkiem

można by namawiać ministra magii

class='postcolor'> <- "że już prościej byłoby

namówić", ale tak też jest dobrze

Heh - bardzo dobry fick -

sprawdzany uważnie i dopracowany. Na prawdę nie mam się czego czepiać


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>. A co najważniejsze - jest Ciekawy


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

i Śmieszny
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>.

Taxi - uważaj/cie (może się

ujawnisz/cie?
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

) jeszcze na to, gdzie są entery - troszkę inaczej to wygląda w Wordzie, a

inaczej tu na forum
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>



Czekam na następne
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

Taxi Ride
Lilka siedziała na przedostatnim stopniu

schodów, przypatrując się uważnie Butowi.
But wyglądał tak jak większość

innych butów na korytarzu: był czarny, zwyczajny i - na oko - raczej

wygodny.
Ten jednak od pozostałych odróżniał jeden drobiazg: znajdował

się na Stopie Neila.
Jaki to piękny but - pomyślała z przepełnionym

czułością wzruszeniem Lilka. - Taki elegancki. I dobrze zrobiony. I tak

wspaniale podkreśla charakter Właściciela...
Niestety, nie dane było jej

podziwiać Buta dłużej; korek na szczycie schodów przetkał się wreszcie nieco

i zaczytany w podręczniku czarnej magii Neil ruszył, pozostawiając Lilkę w

stanie absolutnego zachwytu.
Na historii magii Evansówna nie uważała w

ogóle, cały czas rysując coś pracowicie na pergaminie. Amber podpatrywała ją

przez ramię, z minuty na minutę załamując się bardziej.
- Wiesz -

powiedziała na przerwie, obejrzawszy dzieło przyjaciółki dokładniej. -

Talentu do rysunków to ci zarzucić nie można...
Lilka wyszczerzyła

zęby.
- Ale Szopa mi wyszła ładnie, prawda?
Panna Waves zastanowiła

się nad możliwością omdlenia, po chwili namysłu uznała jednak, że to

przereklamowane.
- Liluś - rzekła możliwie łagodnym tonem. - Ja ci pobyt

u Świętego Munga zafunduję, co ty na to?
- Jeżeli Neilowi też

zafundujesz...
- Lilka! - jęknęła Amber, po czym poszła się

załamać.

*

Przesadą byłoby twierdzić, że tego wieczora w

pokoju wspólnym Lilka nie mówiła o nikim, poza Neilem.
Tak naprawdę, po

prostu milczała, gapiąc się na wyżej wymienionego.
Amber z Carbon i

Scarlet próbowały wciągnąć ją w jakąś rozmowę, ale Evansówna trzymała się

twardo.
I zapewne wieczór upływałby w zwykłej monotonii, przerywanej

czasem Jamesowym zgrzytaniem zębami, gdyby do pomieszczenia nie wpadła nagle

Velma.
Velma zaaferowana, Velma zdenerwowana - jednym słowem: nie ta

Velma, którą wszyscy znali.
- Ratunku! - wrzasnęła dramatycznie, po

czym rzuciła się na Jamesa. - Brat, pożycz mi pelerynę, szybko!
-

Tobie gorzej? - jęknął Dżem, przerywając w połowie zgrzytnięcie.
- Mnie

nie - odparła Velma niecierpliwie. - Syriuszowi.
- Co zrobił Syriusz? -

zdziwiła się Carbon, ale Potterówna nie zwróciła na nią zgoła żadnej uwagi.

Przez moment wpatrywała się w wejście do pokoju wspólnego, po czym jednym

susem znalazła się u schodów prowadzących do dormitorium.
- To cześć!

- zawołała.
Kilka minut później Amber udało się zwlec Lilkę z fotela i

razem podążyły na górę.
- Co się stało? - zapytała panna Waves, z

niedowierzaniem przyglądając się wykrzywionej w grymasie irytacji twarzy

Velmy.
- Syriusz zbzikował.
- Tego się mogłyśmy domyślić - powiedziała

Evansówna, której z dala od Neila wracała zdolność rozumowania. - Na jakim

tle?
Velma rzuciła niespokojne spojrzenie w stronę drzwi.
- Mówi, że

się mu podobam.
Na dłuższą chwilę zapanowała ważąca chyba z tonę

cisza.
- Ty coś powiedziałaś? - zainteresowała się wreszcie słabo

Amber.
- On mówi tylko, że ty jesteś dziwna - rzekła w tej samej chwili

Lilka.
Velmą miotnęło.
- Ja jestem dziwna, ja?! - wrzasnęła,

zrywając się na równe nogi. - On... on jest nienormalny!
- Zboczony?

- zapytała panna Waves, robiąc oko do przyjaciółki.
- Dokładnie! Ja

się go boję!!!
Lilka wybuchnęła śmiechem.
- Velma, uspokój

mi się zaraz - zażądała, wciąż się krztusząc. - Użyjesz tych swoich zaklęć i

będzie spokój.
Velma usiadła na łóżku, potrząsając głową.
- Szkoła dla

wariatów - oznajmiła grobowo.
Amber i Lilka obserwowały ją bez

słowa.
Po paru chwilach panna P. jakby wróciła do siebie. Nieco.
- No

dobrze - powiedziała. - Przy okazji tego psychopatę uduszę.
- Lepiej

wyślij do Azkabanu - poradziła panna Waves ironicznie.
- A, niezły

pomysł. Dziękuję - w tym momencie jej wzrok padł na Lilkę. - Hej! A ty

wiesz, że Mery w przyszłym tygodniu nie będzie w szkole?
- Nie? -

ucieszyła się Evansówna.
- Nie. Jedzie do rodziny. Mamunia

chora.
Lilka zapiszczała coś radośnie i Zaczęła

Tańczyć.

*

Żadna z dziewcząt nie czuła się zdziwiona, kiedy w

połowie następnego tygodnia Neila nie widywano już bez Lilki. Czy też Lilki

nie widywano bez Neila, zależy od punktu widzenia (tak twierdził w przerwach

między zgrzytaniem zębami James Potter).
Amber siedziała właśnie w pokoju

wspólnym i próbowała czytać. Plan nie miał większych szans powodzenia, gdyż

obok niej znajdowała się połowa Nierozłącznej Dwójki. Druga połowa właśnie

biegła dopilnować, żeby dwójka pozostała Nierozłączną. A po ludzku: Lilka

wracała ze swoim szkolnym zwierzątkiem, które postanowiła pokazać

chłopakowi.
Dotarła na miejsce i rzuciła mu zwierzątko na kolana.
- Co

to jest? - zapytał z przerażeniem Neil.
- To jest mój świstak - odparła z

dumą Lilka.
Mina Neila mówiła Amber wszystko.
Zwierzak zaczął się

wspinać po szacie Neila. Ten zorientował się, ze nie może już bardziej

wcisnąć się w fotel.
- Świstuświstu - zaświstał świstak.
- Chyba cię

lubi - oznajmiła Lilka radośnie.
Neil uznał, że lepiej nie mówić, co o

tym myśli. Zamiast tego uniósł świstaka i posadził go na kolanach

Lilki.
- Ale ciebie lubi bardziej.
Zwierzątku nie dane było zaznać

chwili spokoju. Ledwie bowiem usadowił się na nowo, chwyciła go

Scarlet.
- Jakiś ty śliczny! Taki słodziutki! Prawda,

Marco?
Jej chłopak przytaknął. Jednak po jego minie Amber zorientowała

się, że podziela on poglądy Neila na temat świstaków.
- Taki cudownie

świstakowaty... - trajkotała dalej Scarlet. - Powiedz "świstu,

świstu"!
- Świstu świst? - spytał zdezorientowany

świstak.
Marco był zaszokowany.
- Jak ty to wytrzymujesz? - szepnął do

Neila.
- Jestem przyzwyczajony. Mery była zakochana w zaskrońcach.
-

Boże. Mniejsze zło, co?
Neil wzruszył ramionami.
- Do świstaków i

takiego tam lilkowania można się przyzwyczaić. Do zaskrońców nie. Uwierz mi

na słowo.
Silda
hm... i nadszedł czas wielkiej zadumy.

muszę przyznać, że wychodzi Wam to całkiem nieźle. nie widać wyraźnych

podziałów. szkoda tylko, że to są prawie same dialogi. a może taka jest

uroda tego ficka? w każdym razie, jest oryginalny i wciągający. na początku

można się zamotać, ale dalej idzie. macie fajne teksty, ale... więcej opisów

mimo wszystko by się przydało.
Psychopatka
Zgadzam sie z Vis... za duza ilosc

dialogow, oj to nie dziala na + ... to dziaBa na ----, ale sama fabulka jest

przyjemna, wiec mi sie podoba =)
ikar
A mi się podoba ^^ i nawet dość bardzo mi

się podoba
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>.



...

Chlip...

...

A do tego nie widzę

błędów...


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='wink.gif'>

A nie!!!
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'> - znalazłem! (Wariat - cały happy jest,

że znalazł coś, do czego się może czepić _-_
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>). Może dlatego szczególnie ciężko jest

cokolwiek znaleźć, co jest nie poprawne, że wybrałyście taką formę, w której

praktycznie każda wielka litera i przecinek nadają treści pewne znaczenie


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

i to wasz plus
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>


Heh... - bardzo dobre opowiadanko - parodia, dość często wywoływało

uśmieszek na mojej twarzy
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

i czekam na ciąg dalszy
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>

"Tak naprawdę, po prostu

milczała" <- "tak naprawdę, to po prostu

milczała"

Pozdroofka
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

Taxi Ride
Velma powoli wyszła spod

stołu.
Wstała.
Sprawdziła, czy wszystkie kości ma na swoim miejscu.

Sprawdziła, czy głowa nie popękała jej na kawałeczki. Po namyśle zbadała

również ściany.
Chyba wszystko było w porządku. Zamek dalej stał. W

jednym kawałku. Ona także.
Palcami przeczesała włosy, po czym wyjęła z

kieszeni niewielkie lusterko. Efekt jej nie zadowolił. Odłożyła

zwierciadełko na stolik, zatarła dłonie, strzeliła palcami, wywołując snop

iskier.
Po chwili znowu się przejrzała.
Uśmiechnęła się do lusterka -

uśmiechem kota, który właśnie chwycił ogon myszy.
Albo po prostu

Uśmiechem Velmy.
Ktoś za jej plecami odkaszlnął.
Velma powoli schowała

lusterko do kieszeni, przybrała odpowiedni wyraz twarzy i obróciła się.
-

O - rzekła smacznie. - Scarlet.
- O - odparła drżąco - ironicznym tonem

Scarlet. - Velma. Proszę, proszę.
Przez chwilę mierzyły się

spojrzeniami.
Scarlet skapitulowała pierwsza.
- Wiesz może, co się tu

działo? - zapytała.

*

- Co Się Tu Dzieje? - zapytała Mery,

akcentując dokładnie każde słowo.
Neil drgnął. Świstak w jego ramionach

świsnął coś przeraźliwie.
Mery wyglądała jak furia. W szarawych oczkach

tliły się błyskawice, usta zaciskały się złowróżbnie.
- Odpowiedz -

zażądała lodowato.
Siedząca na sąsiednim fotelu Lilka podjęła wiekopomną

decyzję.
- A co ciebie to obchodzi?
Echa awantury były słyszane w

całym zamku.
Podobno przestraszyły na śmierć jakiegoś nauczyciela.

Dołączył chlubnie do grona Hogwartowych duchów, które na wszelki wypadek

pochowały się po wszystkich możliwych kątach.
Większość Gryfonów zwiała

do kuchni. Poza Velmą; drogę odwrotu zagrodziła jej sama Mery - i poza

Dżemem, któremu na drodze stanęła Lilka.
Neil z fotelem i świstakiem

odsunął się w bezpieczne okolice okna.
Słowa, którymi operowały obie

antagonistki, nie nadawały się do słuchania przez nieletnich, dlatego na

wszelki wypadek zakrył uszka świstakowi.
W którejś minucie Mery

spróbowała dostać spazmów. Niestety, ukryta pod stołem Velma w tej samej

chwili dostała ataku Chichotu.
Po chwili omal nie dostała złośliwym

zaklęciem.
Awantura zaś przerodziła się w pojedynek magiczny.
Jakąś

godzinę później podłamany James odholował Mery do skrzydła

szpitalnego.
Zwycięska Lilka stała przez chwilę na środku zdewastowanego

pokoju wspólnego, uśmiechając się triumfalnie.
Potem zaś odwróciła się ku

Neilowi.
- Ach! - zawołała z czułością. - Ty mój!

*



- A potem sobie poszli - oznajmiła Velma, znów po swojemu

uśmiechnięta.
- Tak zaraz potem? - zdziwiła się Scarlet.
Mina Velmy

sugerowała, że mimo wszystko jakaś lojalność wobec rodziny obowiązuje.
-

Zaraz potem - stwierdziła chłodno. - A teraz może już chodźmy, za moment

kolacja i w ogóle...

*

Najbardziej słyszalna awantura minęła.

Zaczęły się Podchody. Obie strony wykazywały się dużą pomysłowością oraz

umiejętnością zdobywania alibi.
Ktoś podmienił Mery różdżkę, dzięki

czemu na transmutacji zmieniła włosy swojej sąsiadki w spaghetti; Lilka nie

miała z tym nic wspólnego, w końcu cały poprzedni wieczór, kiedy to różdżka

Mery leżała w pokoju wspólnym, ona spędziła poza Gryffindorem. Lilce ktoś na

eliksirach podrzucił do kociołka pazur bazyliszka; podobno w wyniku

eksplozji tynk z sufitu odpadał nawet w dormitoriach Ślizgonów (Mery

oczywiście cały czas była zajęta rozmową i odwrócona do Lilki i jej kociołka

plecami).
Mało nie wezwano Towarzystwa Opieki Nad Zwierzątkami

Szkolnymi, kiedy w trzecim tygodniu wojny w wyniku pewnego czaru, który Mery

usiłowała rzucić na Lilkę, nadpaliło się futerko świstaka. Kiedy Mery

zaczęła rozpowiadać, że szkody w futerku zwierzaka to tak naprawdę sprawka

jego właścicielki, jej zaskroniec w tajemniczy sposób zaginął. Znalazł się

sześć godzin później w sali od zaklęć.
Amber tylko Wzdychała i Kręciła

Głową.
Silda
hhhmmm... ostre słowa.. a teraz do rzeczy.

tak, to jest parodia, bezłędna. wieje mi tu bezpretensjonalnym

kiczem
Amber tylko Wzdychała i Kręciła Głową.
i to w tym

wszystkim jest najlepsze. masa różnych elementów, które najbardziej

nieoczekiwany sposób się ze sobą łączą.
Taxi Ride
Wojna podjazdowa między Lilką a Mery

trwała, rzecz jasna, jeszcze dość długo, mimo napomnień nauczycieli oraz

próśb i błagań przyjaciół.
- Lilka, opanuj się! - jęczała Amber,

szarpiąc Evansównę za rękaw.
Scarlet zachowywała się nieco

delikatniej.
- Liluchna, no. Uspokójże się, przecież to chore.
Lilka

nie reagowała.
Jedyną osobą, która kompletnie nie zwracała uwagi na obie

dziewczyny, była Velma.
No - Neil też nie komentował. Ale Obserwował

Uważnie. z dość wieloznacznym wyrazem twarzy.
Wreszcie nie

wytrzymał.
- Hm - powiedział półgłosem któregoś popołudnia. Na ten dźwięk

pół pokoju wspólnego oderwało się od prac domowych, ciekawe Reakcji Biednego

Pottera.
Reakcja ciut ich zdziwiła.
Neil powiedział bowiem ni mniej,

ni więcej, a:
- Velma, idziemy.
Potterówna obdarzyła brata głęboko

filozoficznym spojrzeniem, po czym niechętnie uniosła się z fotela.



*

- Jedno słowo o Lilce, a cię uduszę - oznajmiła lodowato,

opierając się o parapet.
Stanęli u wyjścia z wieży Gryffindoru. Gruba

Dama - z Chudym Chłopem do spółki - przyglądała się im z niezwykłą

uwagą.
Neil zdziwił się wyraźnie.
- Dlaczego mam coś mówić o Lilce? -

zapytał, poprawiając Szopę. - Lilka nic nie zrobiła.
- No oczywiście -

prychnęła kocio Velma. Oczy jej błysnęły. - Za to ja jak zwykle jestem

wszystkiemu winna?
- Jakbyś zgadła.
- Ach. To takie oczywiste było?


- Znakomicie zacierasz ślady, trzeba ci to przyznać... - mruknął Neil,

przyglądając się uważnie siostrze.
Velma zmrużyła oczy, w kąciku ust

zaigrał jej cień uśmiechu.
- O co ci właściwie chodziło? - odezwał się

wreszcie posępnym tonem.
- A czy to takie ważne? - teraz już uśmiechała

się naprawdę. - Nieźle się ubawiłam, wystarczy...
- Nie drażnij mnie -

powiedział Neil ostrzegawczo.
Jego siostra parsknęła śmiechem.
- Bo co

mi zrobisz? Zabijesz? - wyjęła różdżkę z zakamarka szaty.
- Tak - odparł

spokojnie.
- Zaczynam się bać...
Tym razem to Neil się uśmiechnął.

Chytrze. I, zanim Velma zdążyła się zorientować, co planuje, chwycił ją za

włosy i szarpnął do tyłu. Różdżka wypadła jej z ręki i potoczyła się pod

najbliższy fotel.
- Jeśli jeszcze raz wtrącisz się do moich spraw,

zapomnę, że należysz do rodziny - ostrzegł ją Neil. - Sądzisz, że masz dość

sił, by stanąć przeciwko mnie? Przeciwko Jackie? Jamesowi?
- Nie... -

wyszeptała Velma.
Neil puścił siostrę. Ta natychmiast od niego

odskoczyła.
- Zapamiętaj to zatem, gdy następnym razem zapragniesz

wtrącić swoje trzy grosze - Neil dał Grubej Damie do zrozumienia, że zaraz

będzie wchodził. - Dobrze to zapamiętaj, siostrzyczko.
I wrócił do

pokoju wspólnego, zostawiając zaskoczoną i wściekłą Velmę samą na

korytarzu.

*

Nikt w Hogwarcie nie zrozumiał, o co chodziło w

tej rozmowie - nawet, jeśli znał jej przebieg. A nikt nie wykazywał większej

ochoty na spytanie o to rodzeństwa Potter. Jednak, fakt faktem, dużo się po

tej rozmowie zmieniło. Przede wszystkim Mery nagle straciła zainteresowanie

sprawą odzyskania Neila. Z dnia na dzień, wystarczyło rzucone przez Velmę

ponure spojrzenie na kolacji tamtego wieczoru. (A James tylko się uśmiechał

i bredził Syriuszowi coś o tym, że nawet to spojrzenie nie było potrzebne,

ale Velma nie byłaby sobą, gdyby nie wykorzystała okazji do zrobienia

chociaż szczątkowego widowiska).
Lilka była cała w skowronkach i przy

każdej okazji robiła sobie i Neilowi (i czasami, kiedy się nawinął -

Syriuszowi) zdjęcia. Żeby mieć pamiątki, jak to tłumaczyła wszystkim

dookoła.
Świstak koniec wojny przyjął z ulgą, głośnym świśnięciem i

głęboką Miłością Do Neila. Siadał u stóp jego fotela i świstał przejmująco

przy każdym ruchu. Czasami siadywał także na głowie.
Wreszcie Lilka

podjęła zdecydowane działania. Neil dostał od niej w prezencie kuwetę,

trociny i trzy pudełka pokarmu.
- Czasami się budzi w nocy i śwista -

oznajmiła radośnie. - Wtedy trzeba go wziąć do łóżka i przytulić.
Neil

nie skomentował tego na czas i w ten sposób na początku wakacji został

mianowany oficjalnym wakacyjnym opiekunem lilkowego świstaka. Pojechali

razem do miasteczka o dziwnej nazwie. Dreaming czy coś w tym stylu. Nie

trzeba chyba dodawać, że Lilka więcej już swojego zwierzątka nie zobaczyła?

We wrześniu ze szkolnych dokumentów zniknęły wszystkie ślady niegdysiejszej

obecności Neila. Tak jak i Velmy. Pozostały się tylko zdjęcia w archiwach

panny Evans. Oraz karteczka, którą otrzymała w okolicach

października:

Neil and świstak say goodbye by the

way.


I od tej pory Sen chodził ze Świstakiem na

głowie.


by Despair & Delirium
ikar
Despair & Delirium - Wielkie brawa za

opowiadanko
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>

Jak zwykle - czepię się tylko

"zapomnień"
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>

"Ale Obserwował Uważnie. z dość

wieloznacznym"

i inne podobne
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>

"poprawiając Szopę. - Lilka

nic" <- mówiłem to już kilka razy, ale i teraz się powtórzę


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

- w takich sytuacjach nie stawiajcie kropek - to jest domyślne zakończenie

zdania - opisującego, a faktyczne nastąpi po wypowiedzianych przez bohatera

słowach
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>

"teraz już uśmiechała się

naprawdę" <- może zmienić kolejność? na "teraz już naprawdę się

uśmiechała"

"Przeciwko Jackie? Jamesowi?" <-

Młahahahaha - i to i inne odniesienia - suuuper ^^

"Neil puścił

siostrę. Ta natychmiast od niego odskoczyła." <- niekoniecznie, ale

nie zaszkodziłoby, jeśliby te zdania zostały połączone w jedno


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>

"głęboką Miłością Do Neila"

<- może "Głęboką Miłością..." ^^

"oficjalnym

wakacyjnym opiekunem" <- ej, a gdzie wielkie litery?


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>



Ważna sprawa ( - dość ważna


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'> ^^):

"tamtego wieczoru. (A

James tylko się uśmiechał i bredził Syriuszowi coś o tym, że nawet to

spojrzenie nie było potrzebne, ale Velma nie byłaby sobą, gdyby nie

wykorzystała okazji do zrobienia chociaż szczątkowego widowiska)."

<- sporo się zastanawiałem i wciąż mam sporo wątpliwości gdzie powinna

być ta ostatnia kropka - w nawiasie, czy poza nim... Moim zdaniem, w takich

przypadkach kropka powinna być wewnątrz nawiasu - ponieważ sam w sobie

nawias nie stanowi zdania i kończenie go kropką jest chyba jeszcze bardziej

rażące niż kończenie nią zdania zawierającego się w nawiasie


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>. Ale jestem otwarty na dyskusje, bo nie mam

na ten temat zdania, a i nie ma chyba nic oficjalnie ustalonego (w każdym

razie ja o tym nie wiem) <- może przeniosę ten fragmencik do

"Porad..."- i tam poproszę o wypowiedzi
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>.


Jeszcze więc raz - fajniutkie

opowiadanko, i szkoda, że to już koniec...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

Mam nadzieję, że jeszcze będziemy mogli poczytać pare opowiadanek waszego

autorstwa
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>. No, i miło, że się ujawniłyście


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>.

Pozdrawiam!
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.