Wiedziałam, że nadejdzie.
Tak bardzo się
go bałam.
Było jednak zbyt wiele zwiastunów...
Cienie na
ścianach,
Krew na podłodze,
Trupy na duszy.
Bez prologu.
Z
epilogiem samym.
Umieranie.
Ludzie bez twarzy,
Bezgłośne
szepty,
Trumna bez ciała.
Ciało bez duszy,
A w trumnie
dusza.
Zaczyna się umieranie.
Drzewa tracą liście,
Kwiaty
płatki,
Słońce blask,
A ja miłość.
Bez krzyku.
Bez bólu.
Bez
cierpienia.
Psychiczny wrzask!
Kiedy dwa szkielety wyrywają mi
duszę.
Lecę w dół.
W przepaść.
W mrok.
W złą godzinę.
Godzinę
upadku.
Godzinę śmierci.
Godzinę szaleństwa.
Schizofreniczny
śmiech.
Szalony wiatr.
Statek widmo.
Na którego dziobie
płynę.
Do dna.
Do grobu.
Przez deszcz.
Przez ból.
Z pętlą na
szyi.
Spadam.
Zabraknie mnie.
Nie płaczcie.
Nie zaginę z
piekle.
Żyję w piekle.
Mój anioł.
Odszedł...
Jak cień,
Jak
trup.
Co noc o nim śnię.
Jeśli mnie słyszy, niech
przyjdzie.
Sparaliżowana.
Przez lęk.
Przez szept.
Przez to
widmo.
Z twoją twarzą.
Które mnie zabija.
Ja nie żyję.
Choć
żyję.
Już nie.
Ależ tak!
Więc gdzie, mój dom.
Na ziemi!
Na ziemi dom twój!
Taak... na ziemi!
Na ziemi me
miejsce!
Ciało na ziemi.
Dusza na ziemi.
Ciało wśród
ludzi,
A dusza na cmentarzu.