"Krzycząc w mrok"
Leczę rany
zatapiając się w bólu...
Złamane serce okrywam ciemną płachtą by oko
ludzkie nie dostrzegło blizn.
Każde twe słowo, raniło mą duszę,
Gdyż
wiedziałam, że nie będziesz mój.
Leczę rany...
Topię je w jeziorze
moich rozmyślań.
Lecz blizny pozostaną.
Jako ślad po straconej
miłości.
I krzyczę w mrok!
Pochłoń mnie, połącz mnie z sobą, na
zawsze!
W ciemności miłość jest ślepa i może nie odnajdzie drogi do
serca mego.
I płaczę w mrok.
Zabij mnie, przyduś mnie i pozbaw
uczuć,
Był mogła zapomnieć i przestać myśleć.
Odcinam myśli od
siebie.
Rozdzielam wspomnienia.
Chcę by mrok przesłonił te o tobie.
Zapomnieniem okrył... przyciemnił obraz,
Wyciszył dźwięk.
Wyłączył
twe słowa...
Wymazał... jak tablicę zapisaną chaotycznymi rysunkami.
Lecz miłość choć ślepa, dociera do serca.
Szaleństwem rozum
odbiera...
Zabija myśli. Zamienia na uczucia.
Lecz jeśli uczucia są
piękne, dlaczego bolą?
Dlaczego ranią, mordują!
I
dlatego...
Chcę krzyczeć w mrok.
Skowyczeć w księżyc.
Błagać
gwiazdy o niespełnione życzenie.
Błagać mrok o zapomnienie...
By mnie
przyjął na cmentarz złamanych serc.
I zamknął w trumnie.
A trumnę
postawił między ludzi,
Jako pomnik imienia zranionego serca.