Dla ministerstwa przyjęcie do wiadomości
że Voldemort wrócił i jest relanym zagrożeniem było po prostu niewygodne dla
ich polityki. Lepiej nie zauważać problemu niż z nim walczyć. Szerzenie
propagandy jest wygoniejsze niż podjęcie odpowiednich kroków, które przecież
powodują że trzeba zrezygnować z wygodnym "niedowierzaniem" i
robienia wszystkiego jakby nic się nie działo. Knot po prostu nie jest
odpowiednim człowiekiem na to stanowisko - na początku swojej kariery pytał
się o wszystko Dumbledora. Gdy przekonał się że ma władzę to uznał że pomoc
nie jest mu już potrzebna i próby zmącenia mu pokoju przez Dumbledora
wywołały w nim złość, gdyż myślał że Dumbel szykuje się do przejęcia jego
stołka - czuł się zagrozony bo wiedział że z Dumblem by nie wygrał.
Zastosował więc taktykę ośmieszenia przeciwnika, zaciągnął media (Proroka)
aby nei wierzono Dumblowi bo jest stary i wierzy Potterowi, którego
niektórzy uważają za niespełna rozumu. Knot miał pod tym względem parę asów
w rękawie, ale pomimo to nadal czuł sie niepewnie i swom agresywnym
zachowaniem poszedł niejako na rękę Voldemortowi - przecież Lucjusz, którego
tak poważał Knot popierał go, że nie należy niepotrzebnie straszyć ludność
jakimiś bajeczkami - Knot mu uwierzył, ale był zbyt głupi żeby nie dostrzec
obłudy schlebiającemu mu bogaczowi, który swoimi szczodroblitwymi dotacjami
wspomagał kasę ministerstwa wypychając nią kieszenie urzędników, których
chciał mieć po swojej stronie. Knot został ostrzeżony, przez Pottera, że
Malfoy współpracuje z Czarnym Panem, no ale znów dała się tu we znaki ta
pycha Knota - uważał, że stracił by twarz wierząc potterowi o którym krążyły
różne plotki. Nawet potwierdzenie dyrektora nie przekonało zaślepionego
Knota, który rękoma i nogami zapierał się przed prawdą. Dumbel mu
powiedział, że przywiązuje zbyt wielką wagę do piastowanego przez niego
urzędu i że jeśli nie podejmie odpowiednich kroków może być za późnona
jakąkolwiek pomoc i ratunek przed nieobliczalnym i potężnym
przeciwnikiem.
http://www.tvdarek.republika.pl/mortal-kombat.htmlCo do Umbridge. Klasyczny przykład demonicznego
człowieka, który nigdy nie powinien zostać dopuszczony do jakiejkolwiek
formy sprawowania władzy. Podejrzewam, że nie była ona normalna psychiczne,
gdyż jej zachowanie daleko odstawało od tego jaki powinna reprezentować jako
nauczyciel chociażby. najgorsze w jej zachowaniu było to, że była
wnerwiająca z tym swoim chrząkaniem - urągała inteligencji i kompetencji
swoich podwładnych gdy była Inkwizytorem. Nadużywała jawnie władzy
naciskając na Ministerstwo na danie jej absolutnej władzy nad Hogwartem.
Określiłabym ją mianem Dyktatora w Spódnicy. Myslała że uczniowie są jakimiś
niedorozwinętymi dzieciaczkami, którym powinna wystarczyć tylko teoria.
Tępiła wszelkiego rodzaju grupy, zespoły. Ograniczała wolność wypowiedzi,
karając srogo tych którzy nie poddali się jej systemowi podporządkowania się
jej. Poza tym była nietolerancyjna wobec innych ras (olbrzymów, centaurów) -
to juz powinno wzbudzić poważne obawy przed nadaniem jej miana nauczyciela a
potem Inkwizytora. No ale pewnie w ministerstwie uważano jaą za kompetentną
osobą - zresztą była taką swoistą "wtyką" ministerstwa, który za
swój osobisty cel uważało aby podporządkować sobie ten ośrodek, gdzie
rządził Dumbel a więc wróg Knota. Knot postanowił wejść butami na teren
szkoły i od tej strony unieszkodliwić Dumbla, chcąc zapewne pokazać, ze jego
metody wychowawcze zagrażają umysłom młodych ludzi. Miał też świetny
pretekst czyniąc z Umbridge Inkwizytorem aby oczyścić Hogwart z "ludzi
Dumbledora" aby w przyszłości zastąpić ich swoimi
ludźmi.
Przejdźmy do Precy'ego. Bardzo zbulwersowało mnie jego
zachowanie. Zapewne uważał się za lepszego nawet od własnego ojca, którego
uważał za nieudacznika bo nie potrafi piąc się po szczeblach kariery tak jak
on. Chciał mu pokazać że w takich czasach nie należy stać po stronie
Dumbledore'a i Pottera bo jego kariera w Ministerstwie może na tym
poważnie ucierpieć. Percy jest przykładem człowieka który nie ceni wartości
ale wierzy, że ścisłe przestrzeganie przepisów może człowieka wynieść na
wyżyny. Myśli że skoro dostał awans na asystenta ministra magii to już
pozjadał wszelkie rozumy i może dawać rady innym. Ten list do Rona był
ohydny - namawiał własnego brata aby zerwał przyjaźń łączącą go z harrym. W
tym momencie posunął się za daleko i niestety mam przeczucia, że ta kreatura
jeszcze nieźle namąci.