Głowimy się nad sobą zamknięci w
pudełkach.
Drewnianych, szklanych, z plastiku, tektury.
Zamknięci
szczelnie.
Zamknięci na stałe.
Z nich nie ma wyjścia- nie ma z nich
drzwi.
Jest mała dziurka.
To przez nią napływa świeże powietrze.
To
przez nią wpada promyk światła.
A my zamknięci w swych małych
pudełkach.
Zamknięci szczelnie.
Zamknięci na stałe.
Czasami
zbliżymy się do ów dziurki.
Łykniemy wiatru.
Spojrzymy wprost w
światło.
Wracamy jednak w głąb swej ciemności.
By żyć zamknięci w
swych małych pudełkach.
Zamknięci szczelnie.
Zamknięci na stałe.
W
tych mrocznych pudełkach wszystko jest znane.
Tak delikatne i tak
lubiane.
Wszystko tu nasze.
Tu wszystkim jesteśmy.
Królowie
zamknięci w swych małych pudełkach.
Zamknięci szczelnie.
Zamknięci na
stałe.
Czasem ktoś wstrząśnie tym pudełeczkiem.
Zatrzęsie się wtedy
cały nasz świat.
I w nas się coś ruszy.
W nas się coś zmieni.
Nie
chcemy już wtedy swych małych pudełek.
Zamkniętych
szczelnie.
Zamkniętych na stałe.