Nie, nie jest pisany na siłę... Po prostu
nie wszystko potrafię należycie przedstawić i ubrać w słowa. Pisany pod
wpływem pewnego tekstu czytanego dziś na polskim - "Do potomnych"
Tadeusza Gajcego. Rodzaj usprawiedliwienia, że nie wszystko dla mnie jest
jasne.
Ja widzę ich jako duchy
marne szkielety
spopielonych zdarzeń
oderwane od faktów, uczuć i bólu
papierowe
postacie o smutnych oczach.
I tak chciałabym poznać
czarne korowody
myśli, poplątane warkocze
ludzkich przeznaczeń.
Widzieć spoza mgły -
człowieka
i człowiekiem się uśmiechać
wgłąb cudzych
znaczeń.
Wystawiamy im krzyże
marne kadzidlane dymy pnące się w
niebo
tak podobne do ich własnej łuny
skrwawionego nieba.
A
przecież nie wiemy nic
o chłodnych wojnach strachu
o zasadzkach
i
życiu pod ramię ze śmiercią.
Z pustych kart wyziera szara
twarz
notorycznego przechodnia
po najciemniejszych zakamarkach
cierpienia.
I trzymając własną perłę w zaciśniętej dłoni
my -
posiadamy wybór, który ktoś im wydarł.
Zakopali nadzieję na szerokim
polu
wśród min, wśród strzałów
by porosła mchem i zachowała się
dla
przyszłego pokolenia.