moje krókie opowiadanka, które powstają pod wpływem różnych dziwnych moich
nastrojów. Niektóre będą autorskie, niektóre, jak ten poniżej, będą fickami,
ale spokojna głowa - nie potterowskimi
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/>.
Jako, że jestem wielką fanką serii "X-Men",
musiałam coś kiedyś napisać, bo aż mnie rozpierało. Tak więc prezentuję
tutaj, jak na razie jedyny opublikowany mój dotąd
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'
/>, fick z "X-Men: Evolution". Z tego, co się
orientuję, jest na forum kilka fanów serialu, więc mam nadzieję, że
przeczytacie
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cool.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'
/>. Dla rozeznania - rzecz dzieje się podczas odcinka trzeciego
sezonu "Under Lock and Key".
"Niechciane
pytania"
Sufit to nie jest najciekawszy obiekt do
wpatrywania się. Jest biały, pusty, nie licząc okazjonalnych, monotonnych
neonowych lamp, które wcale jednak nie wprowadzają koloru. Sufit jest po
prostu nudny. Zresztą co ja się będę oszukiwać, całe to miejsce jest wręcz
okazem ciekawości i ma tyle rzeczy do zaczepienia oka, że aż nie wiem od
czego zacząć. Może od szafki przy drzwiach? Przecież ma tyle ciekawych
szufladek i na pewno na każdej znajdzie się coś interesującego. A może od
aparatury medycznej po lewej? Tyle rurek i guziczków, że aż pozazdrościć
można. Rzeczywiście, na pewno każdy chciałby znaleźć się na moim miejscu, w
instytucyjnej izolatce. No nie, aż sama sobie zazdroszczę. Wszyscy
oczywiście są gdzieś indziej, na przykład w Londynie, albo jeszcze dalej.
Tylko Kitty i Kurt są w domu. Nie licząc oczywiście hałaśliwych rekrutów.
Nie, żebym szukała towarzystwa, wcale mi to nie potrzebne, ale miło jest
chociaż wiedzieć, co się dzieje.
Ciekawe, kiedy wróci Logan? Razem ze
Storm szuka Mystique. Nie, nie chcę teraz o tym myśleć, to ostatnia rzecz,
jakiej potrzebuję; przypominać sobie, jak wspaniałą Misty była przyjaciółką.
Bo choć jak bardzo bolesny jest to fakt, tak jest jak najbardziej prawdziwy.
I już sama nie wiem, co bardziej boli. Ona jedyna naprawdę się o mnie
troszczyła, fajnie było razem pogadać czy zrobić wypad na miasto. Lubiłam
spędzać z nią czas, czułam, że mnie rozumiała. I jak wszystko w moim życiu,
tak i to okazało się jednym wielkim oszustwem. Utrzymywała, że zrobiła to po
to, żeby być blisko mnie. Ale jak ja mam jej teraz wierzyć? Wiem już, jaka
naprawdę jest: zła, podstępna, dwulicowa. Działała tylko na szkodę X-Men i
jak może teraz oczekiwać ode mnie, że uwierzę w jej kłamstwa? Nie, już się
nauczyłam i więcej tego błędu nie popełnię. Poradzę sobie z tym, z tą...
zdradą tak samo jak z całym moim dotychczasowym życiem. Nie wiem, jak Kurt
znosi fakt, iż ta sama zdradliwa osoba jest jego prawdziwą, biologiczną
matką. Mnie tylko adoptowała, ale czuję się bardziej podle niż kiedykolwiek.
Elf przynajmniej ma to szczęście, że jej nie znał. A ja? Ech, naprawdę nie
chcę o tym myśleć.
Przekręcam się na bok i mój wzrok pada na talerz,
jaki jakiś czas temu przyniósł Kurt. Brat? Czy mam teraz o nim tak myśleć?
Nigdy nie miałam brata, ba, nie miałam nawet prawdziwej rodziny, a nagle
słyszę słowo „siostrzyczko” i mimo, że bardzo chcę wcale się tym
nie przejmować, nie potrafię utrzymać na twarzy obojętności. Może to jakiś
promyk nadziei na lepsze jutro? To znaczy o ile Magneto wszystkiego
wcześniej nie zniszczy, ale tak czy inaczej, czuję się lepiej, kiedy myślę o
słowach elfa. Że uważa mnie za siostrę i będzie mnie wspierał. Zawsze byłam
sama, nie tylko z własnego wyboru, a teraz nagle mam brata. I chociaż tak
naprawdę wcale nie jesteśmy spokrewnieni i że ponoć moja gadka to tylko
próba wyparcia prawdy, naprawdę czuję się lepiej, pewniej. Nawet na tyle,
żeby się uśmiechnąć.
Patrząc na leżące na talerzu zimne jedzenie, mój
żołądek, mimo jasnych i klarownych sprzeciwów ze strony mojego układu
nerwowego, zaczyna swój burczący protest. Kitty może i nie umie gotować, ale
człowiek jeść musi, więc biorę talerz na kolana i testuję, co też ta
zwariowana dziewczyna tym razem przyrządziła. Pełna uzasadnionych obaw,
przełykam zimny kąsek i czekam cierpliwie, aż moje kubki smakowe zadziałają.
I może nie zadziałały dobrze, ponieważ jedzenie wcale nie smakowało tak
tragicznie. Może dzięki temu, że było zimne, specjalny sos Kitty stracił na
intensywności i dzięki temu stał się w miarę jadalny. Nie mam jednak na co
narzekać, bo jestem głodna i nie chce mi się wymyślać kąśliwych uwag, jakimi
z pewnością obrzuciłabym tę porcję w innych okolicznościach. A może
Shadowcat nareszcie nauczyła się gotować? Nie, po krótkim namyśle
zdecydowanie odrzucam tę myśl. Co jak co, ale gotowanie na pewno nie jest
jej powołaniem. Ani prowadzenie samochodu. Do tej pory zastanawiam się, jaki
cudem zdała egzamin. Mina Logana po ochotniczej przejażdżce dobitnie
świadczyła, że ta dziewczyna za kierownicą jest niebezpieczna. Ale z drugiej
strony ciekawa jestem, czy Wolverine też miał na twarzy ten sam przerażony
wyraz, kiedy ja prowadziłam jego motor. No właśnie, tak naprawdę zastanawiam
się, co teraz robi. To zadziwiające, że przez tak krótki czas Logan stał się
mi taki bliski. Tylko on wydaje się mnie naprawdę rozumieć. To jego prosiłam
o pomoc, bo wiedziałam, że na nim mogę polegać, i to jego zobaczyłam zaraz
po przebudzeniu. Bolała mnie wtedy głowa, czułam się słabo, ale zatroskany i
zaskoczony wyraz jego twarzy sprawił, że zapomniałam o wszystkim i
rozpłakałam się. I wcale nie było mi wstyd. Wręcz przeciwnie, poczułam ulgę.
W tamtej chwili zrzuciłam wszystko z barków i chyba po raz pierwszy w życiu
poczułam, że nie muszę ukrywać uczuć. Poczułam się dziwnie wolna, swobodna.
Potem poprosiłam Logana, żeby nikomu o tym nie wspominał, a on tylko
uśmiechnął się krzywo i mówiąc, żebym poszła spać, cicho wyszedł za drzwi.
Od tamtej pory przychodził codziennie żeby porozmawiać. Zwykle nie
przychodzono do mnie tylko i wyłącznie, żeby ze mną porozmawiać, więc była
to dla mnie swego rodzaju nowość i cieszyłam się po cichu, że znalazłam
przyjaciela, który niczego nie chce w zamian. Teraz wiem, jakie to w życiu
ważne.
Kończę jedzenie i bezwiednie odkładam pusty talerz, po czym
układam się na drugim boku i przyciskam mocno poduszkę. Zaraz poczuję się
śpiąca, ale nie zamykam jeszcze oczu. Wiem, że nie zasnę jeszcze przez jakiś
czas, więc wpatruję się w ścianę i staram się już nie myśleć o bolesnych
wspomnieniach. Zamiast tego próbuję przypomnieć sobie jakieś szczęśliwe
chwile, ale nie idzie mi to zbyt dobrze. Może po prostu nie przeżyłam tutaj
zbyt wielu takich momentów? Może to, co zawsze zdawało mi się szczęśliwą
chwilą wcale nie istniało? Może wszystko jest tylko jednym wielkim
złudzeniem, a ja się zaraz obudzę i przestanę śnić ten koszmarny sen? Może
wszystko, co kiedykolwiek czułam, było tylko żałosną próbą załatania
wszechobecnej pustki w moim sercu? Ale przecież wiem, co czułam. Pamiętam na
przykład to ściskanie w żołądku na jego widok i trudności w wypowiedzeniu
pełnego zdania. Tak, pamiętam przecież Scotta i moje zauroczenie. A może to
też czuł ktoś inny? Jean? Przecież jej moce i wspomnienia też przejęłam. Ale
czy to na pewno była ona, a nie ja? Zamykam szybko oczy, żeby odgonić te
myśli. Już sama nie wiem, co jest prawdą. Zawsze miałam z tym problem, ale
teraz, po tym co się stało, już sama nie jestem niczego pewna. Moje moce to
moje przekleństwo. Jak ja mam żyć, skoro każda kolejna osoba, której dotknę
na zawsze zostanie w moim umyśle? Czy nauczę się radzić sobie z tym? Czy
dlatego tu jestem? Czy mam się izolować do końca swojego nędznego życia i
uciekać przed samą sobą, pozwalając, żeby ktoś inny zajmował moje miejsce?
Czy jest w tym jakiś sens? A jeśli nigdy nie uda mi się nauczyć się kontroli
nad swoją mocą? Co wtedy?
Gwałtownym ruchem siadam na łóżku i podkulam
nogi pod brodę. Chowam głowę w kolanach i z całych sił staram się odgonić te
myśli od siebie. Rozpatrywanie swojego losu w tej pustej sali to najgorsze,
co mogło mnie spotkać. Nic innego mi nie pozostało. Chcę, żeby przyszedł
Logan, chcę z nim porozmawiać, powiedzieć mu o wszystkich wątpliwościach, bo
wiem, że on mnie zrozumie. Nie chcę całe życie zastanawiać się nad tym, co
się stanie. Co może się stać. Ale Logan jest daleko. Niech ktoś przyjdzie,
ktokolwiek. Niech uratuje mnie przed tymi myślami. Niech zaproponuje grę w
warcaby albo słowne zgadywanki. Jakkolwiek głupie by to nie było, zgodzę się
na wszystko. Nawet na ciasto upieczone przez Kitty. Tylko niech ktoś
przyjdzie. Nie chcę być całe życie sama.
Niech ktoś przyjdzie...