Okej dziś trochę więcej. Dzięki za
komentarze
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
_______
Nee znowu obserwowała trening
swego brata. Już po kilku jego ruchach rozpoznała Wietrzny Taniec i
zaproszenie do zabawy, jednak nie podniosła się.
- Nie mogę ci dziś
zaśpiewać San. Czekam na wizytę Bezdźwięcznych. - powiedziała, starając się
ukryć grymas bólu. Jej brat nie dał się oszukać.
- Po tylu latach nadal
nie rozumiem jak możesz utzrzymywać z nimi kontakt. Nie mów mi że nie
czujesz bijącego od nich smrodu. Jest zupełnie jak zapach otwartego po kilku
latach grobu.
- Są nam potrzebni.
- Możemy znaleźć innych
dostawców.
Nie drąż tego tematu bracie. Proszę cię nie zmuszaj mnie żebym
znowu musiała cię oszukiwać. Ból który mnie przepełnia jest nie do
zniesienia, ale nie mogę ci o tym powiedzieć...
- Nie chcę o tym
rozmawiać. Powiedz mi, gdzie nauczyłeś się Wietrznego Tańca?
Tym razem
przyszła kolej Sana na grymas bólu.
- Nie pamiętam. I nie próbuję sobie
przypomnieć. To boli.
Wiem, ukochany bracie. Wiem o tym jak nikt na
świecie.
- Więc nie rób tego. - Nee podniosła głowę, jakby nasłuchując. -
Oto są. Muszę ich przyjąć. Mam nadzieję że nie będziesz wychodzić poza tą
salę, tak jak cię prosiłam.
San skinął lekko głową, więc podniosła się i
odwróciła. Zdążając w stronę sali wejściowej zastanawiała się ile lat minęło
od kiedy ostatni raz jej brat pytał o Bezdźwięcznych. Nie mniej niż pół
wieku. Otarła łzę, która wypłynęła jej z oka, parząc policzek. Tak długo...
Przekroczyła próg i zamknęła za sobą drzwi. Natychmiast w jej głowie rozległ
się głos, mroczny i ciężki jak bezksiężycowa noc.
-
Stwierdzenie.
Burza uczuć. Brak gotowości.- Nie, jestem przygotowana. To tylko
chwilowa słabość.
-
Pytanie. Kłotnia z bratem. Demon.- Demon
zdaje się wycofywać. Nie kłociłam się z Sanem. Staram się tego unikać - Nee
uśmiechnęła się lekko. - Sami wiecie jakie to niebezpieczne. Ale dość
pogaduszek. Przyszliście tu w konkretnym celu. Nie jest to miłe ani dla mnie
ani dla was. Więc przejdźmy do rzeczy i miejmy to już za sobą.
-
Skrucha. Przeprosiny. Gotowość.- Ja też jestem gotowa -
powiedziała Nee i otworzyła myśli. Jej umysł ogarnęła zbawienna ciemność, w
chwilę po tym jak poczuła strach pierwszej ofiary z zeszłego
tygodnia.
***
Czuję jak pot spływa mi po plecach łaskocząc
stare blizny. Zasklepione od dawna ale nadal bolesne. Gdybym tylko wiedział,
skąd się tam wzięły. Staram się o tym nie myśleć, skupiony na nowo odkrytym
Wietrznym Tańcu. Styl walki idealny dla mej siostry - lekki i szybki jak
poranny skowronek. A zarazem zabójczy bardziej niż stalowe ostrza. Moja
stopa służy jako przeciwwaga dla reszty ciała i bez problemu przeskakuję z
jednej na drugą, wykonując w powietrzu dwa kopnięcia. Pewne lądowanie i dwa
szybkie ciosy na wysokości nerek. Obrót, krok i kopnięcie. Tak, idealny styl
walki dla mojej siostry. Ja zawsze przedkładałem brutalność nad finezję. A
może tylko tak mi się wydaje? Pot zalewa mi oczy, więc podnoszę dłoń aby go
otrzeć i siadam w pozycji lotosu. Pora na chwilę medytacji. Przez chwilę
zastanawiam się nad przywołaniem sobie książki, ale zmieniam zdanie. Chcę po
prostu pomyśleć. Jednak nie jest mi to dane. Kątem oka dostrzegam ruch.
Odruchowo wstaję i przybieram pozycję obronną. Ktoś jest na górnym balkonie
tego pokoju. Czuję to. Skupienie i kotrola oddechu.
Skok.***
"Zauważył mnie, do jasnej cholery zobaczył
mnie!" - przelatywało przez głowę Selki jak wiatr przez pole po
sianokosach. Była na siebie wściekła. Mało że kanały okazały się kiepskim
pomysłem - były strzeżone przez dobrze wyszkolonych żołnierzy - to teraz po
tylu godzinach skradania się i krycia zdradziła się bo nie patrzyła jak
lezie... Jak nic przyjdzie jej tu zginąć, jeśli okaże się że dziwnie ubrany
mężczyzna na dole ją zobaczył. Ale nie da się tak łatwo. Wyjęła dwa sztylety
z pochw przypiętych po wewnętrznych stronach przedramienia. Ostrza błysnęły
w półmroku, odbijając światło wiszących tu i ówdzie pochodni. Przyczaiła
się, nasłuchując. Po chwili w jej uszach zabrzmiały kroki. Mężczyzna okazał
się idiotą - w ogóle się nie krył. Uśmiechnęła się lekko, pozwalając sobie
na iskierkę nadziei. Może jeszcze uda się jej wyjść z tego żywo. Po
dźwiękach oceniła odległość i skoczyła, uderzając na wydechu, lewą ręką.
Gdyby jej przeciwnik był zwykłym człowiekiem, zginąłby zanim zdążyłby
krzyknąć. Jednak ten mężczyzna najwyraźniej nie był. Uniknął ciosu,
przestawiając tylko lekko nogę i z półobrotu kopnął ją w nerkę. Selka była
weteranką wielu walk, zablokowała kopnięcie prawą dłonią, obracając sztylet
tak, żeby móc dźgnąć kiedy tylko poczuje że noga przeciwnika zwiotczała. Nie
była więc przygotowana na uderzenie w twarz jego lewą ręką. Nigdy nie
widziała kogoś tak szybkiego! Potoczyła się po kamiennej podłodze,
boleśnie ocierając łokcie. Sztylet z lewej dłoni gdzieś się zapodział,
musiał jej wypaść kiedy ten dziwny człowiek ją kopnął. Wstała i wypluła krew
która zebrała się w jej ustach podczas upadku. I natychmiast odskoczyła bo
przeciwnik nie czekał aż się pozbiera tylko od razu atakował. Musiała cały
czas się cofać unikając ciosów. Sztylet nie dawał jej żadnej przewagi,
mężczyzna był po prostu zbyt szybki. W końcu uderzyła plecami w ścianę,
podczas kolejnego uniku. A wtedy ją dopadł. Uderzył w żołądek, wybił
powietrze z płuc, pozbawił tchu. Selka upadła po raz kolejny, pewna że tym
razem już nie wstanie. Jednak cios którego oczekiwała z napiętymi wszystkimi
mięśniami nie nastąpił. Podniosła głowę. Mężczyzna patrzył na nią z
niedowierzaniem. Usłyszała jego głos, niski i dziwnie drżący.
- Nee? Co
tu robisz siostro?
Najwyraźniej wziął ją za kogoś innego. Dobrze.
Uderzyła z prawej sztyletem który trzymała nadal w
dłoni.
***
Z łatwością blokuję cios dziwnego noża,
uderzając kobietę w nadgarstek. To nie może być moja siostra, jest zbyt
wolna. Nie jest dla mnie zadnym wyzwaniem. Ale to uderzające podobieństwo...
Ten sam głęboki, melancholijny błękit w jej oczach, pełne usta i lekko
skośne oczy, przypominające kształtem migdały... Kiedy jej broń upada na
ziemię, podnosi się i patrzy na mnie ze zdumieniem. Na co czeka? Ach, myśli
że ją zabiję. Nie zrobię tego. Czułbym się jakbym mordował Nee. Co mam
zrobić? Pytania przebiegają moje myśli szybko jak pioruny w czasie burzy.
Gdybym tylko mógł spytać o zdanie moją siostrę... Smutek szarpie moje
wnętrzności, jak pies który dorwał się w końcu do padliny, ale podejmuję
decyzję.***
Dziwny mężczyzna stał i patrzył na nią z
błyskiem w oczach. Chyba się nad czymś zastanawiał, bo po wybiciu jej ostrza
z ręki nie poruszył się nawet o centymetr... Po chwili odezwał się,
przyprawiając Selkę o drżenie. Jego głos brzmiał tak niesamowicie...
- Po
co tu przyszłaś? Czego chcesz?
Co miała mu odpowiedzieć? Kłamstwo nie
wchodziło w rachubę - Selka czuła że ten człowiek wykryłby je bezwzględnie.
- Panie, czemu mnie nie zabiłeś? Wiem, żeś miał szansę... Ja bitna
kobieta jestem, nie boję się śmierci. Ale tego co zrobiłeś nie rozumiem.
Masz mnie na swej łasce i w ostatniej chwili powstrzymujesz się...
-
Nie... Nie zadawaj mi pytań. Jestem gospodarzem tego domu a ty jesteś tu
intruzem. Więc odpowiadaj. Po co przyszłaś.
- Szukam jednego człowieka.
Wjechał tutaj kilka dni temu na białym koniu i w zbroi świetlistej. Chcę
wiedzieć co się z nim stało.
- Rycerz? Trzy dni temu moja siostra go
zabiła. Przybył aby ją wyzwać.
Selka zatoczyła się jak uderzona. To
niemożliwe. On nie mógł po prostu umrzeć jak cała reszta tych rębajłów...
Nie, ten człowiek na pewno kłamał. Nagle domyśliła się po co ją
oszczędził.
- Nie wierzę ci. Skoroś mnie nie zabił, to może się choć
przedstawisz, żebym wiedziała kto mnie chędożyć będzie?
- Chędożyć?
-
A jak? Po coś mnie poniechał jak nie po to żeby sobie ulżyć? Znam ja was,
nie martw się. Ale ostrzegam że nie poddam się bezwolnie. Będę walczyć. I
jak tylko gardę obniżysz gardło ci przegryzę.
Mężczyzna patrzył przez
chwilę na nią jak na wariatkę, po czym wybuchnął śmiechem. Śmiał się jak
szalony, a echo zwielokrotniało jeszcze jego rechot, sprawiając że brzmiał
on jakby po całym zamku ganiała się banda trefnisiów, głośno ciesząc się z
opowiedzianego dowcipu. Nagle jednak pochylił się, a głos uwiązł mu w
gardle. Zacisnął mocno pięści. Selka zobaczyła dwie kropelki krwi ściekające
po palcach. Po chwili mężczyzna wyprostował się i spojrzał wprost na
nią.
- Jestem San. Choć, zaprowadzę cię do twojego rycerza.