Bez jakiegoś konkretnego
wstępu...
I hear the first set going by
Watching myself
slowly die*
Powiew zimnego wiatru wdarł się do małego pokoiku.
Poszarpane zasłony niespokojnie zafalowały, niesione podmuchem, który raz za
razem uderzał w ledwo tlący się płomień świecy. Nagle wszystko ustało. Po
pomieszczeniu rozchodził się tylko nierówny, ciężki i świszczący oddech,
przerywany rzężącym kaszlem. Nikt jednak nie przyszedł, by ulżyć
schorowanemu człowiekowi. Nikt nie zainteresował się jego cierpieniem. Nikt
- tak jak tego się spodziewał. Nie wyczekiwał choćby księdza z ostatnia
posługą.
Oczekiwał na koniec...
Szybki, bezbolesny, spokojny.
Przez głowę przemknęła mu myśl, że chętnie poznałby, czym jest ukojenie w
bólu... choćby z ręki Śmierci. Być może zamiast plugawej kostuchy, pod
przepastną szatą skrywa się urocza kobieta, która chcąc dalej... żyć? musi
odbierać innym tą możliwość - cud życia? Może nawet nie jest to bolesne?
Nikt tak naprawdę nie wie, po co dzierży w dłoni kosę... o ile w ogóle ją
posiada. Może wystarczy zwykły dotyk lub pocałunek - tak niewinnie brzmiące
gesty - którym pozbawia umierających resztki życia.
Zaśmiał się
do siebie w duchu, choć był to śmiech osoby, która pogodziła się z losem i
pragnie jak najprzyjemniej zakończyć swój żywot. Z całą pewnością pocałunek
- choćby najchłodniejszy i ostatni - był przyjemniejszy, niż rozdzierające
ostrze odrywające duszę od ciała.
Ciszę wypełnioną pytaniami przerwał
cichy dźwięk skrzypiącej podłogi, choć tak inny od pozostałych mu podobnych.
- Dopiero teraz?
Nie usłyszał odpowiedzi. Poczuł, że ciążące
powieki zamykają się. Poczuł lekkość, oderwanie od świata, przyjemną pustkę,
którą wnet zaczęły wypełniać dźwięki trąb...
Pojawił się nagle i
znikąd, niczym ostatni blask gasnącej gwiazdy. Podniósł powieki, lecz
natychmiast zacisnął je z powrotem. Jego oczy nie wytrzymywały tego
oślepiającego światła... Nie - oczy i wszystko inne, co wiązało go kiedyś ze
światem pełnym przedmiotów, kolorów, świateł i cieni, ludzi...
Oślepiała go moc emanująca z postaci, stojącej kilka kroków przed nim.
Spróbował ponownie spojrzeć na postać i pomieszczenie w której się
znajdowali, lecz raz jeszcze został oślepiony.
"Chcę
widzieć!" powtarzał w myślach. "Chcę zobaczyć! Chociaż po
śmierci chciałbym wiedzieć, co się ze mną dzieje!". I zobaczył...
* fragment Angels Don't Kill - Alexi Laiho
Aż chce się zapytać - co zobaczył? Czajld,
to jest naprawdę dobre, jestem pod wrażeniem! Umiesz rozbudzić
ciekawość, a to ważne. Nawet Ci błedów nie bede wytykac, w sumie prawie ich
nie ma...czekam na nastepny {moze troche dluzszy} part...=)
Karen_White
23.06.2004 23:36
Neonai wydaje mi się, że zobaczył anioła.. Na
to wskazuje tytuł
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
Eeee...ja wiem nie zaciekawilo mnie tak bym chciala to czytac ciagle. Ale niewatpliwie jest dosc ciekawie

Chociaz rzadko komentuje Ficki to ja cos napiszesz to chetnie przeczytam
Bardzo mi się podoba. Ma taki interesujący,
odpowiedni klimat. To niedokończone zdanie na końcu też wydaje się na
miejscu.
Jednym słowem: gratuluję.
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
Znajdował się w dość dużej sali. Przed
sobą widział bogato zdobiony ołtarz, skąpany w powodzi złotych, srebrnych i
szmaragdowych kwiatów. Jednak kiedy przyjrzał się im bliżej, spostrzegł, że
są wyrzeźbione w złocie, ozdobione srebrnymi płatkami, o szmaragdowych
liściach i łodygach. Obrócił głowę w lewo. W niewielkim wgłębieniu, za
rzędem kolumn dostrzegł ogromny krucyfiks, wykonany z niezliczonej ilości
bursztynu. Tym razem zamiast szmaragdów zdobiło go pięć dużych, purpurowych
wręcz rubinów. Znajdowały się dokładnie tam, gdzie powinny znajdować się
rany na ciele Chrystusa. Jego wzrok przesunął się po ramionach krzyża
natrafiając na drobny wzorek z czaszek. Poczuł, że jakaś dziwna siła każe mu
spojrzeć do góry. Jego wewnętrzny głos - być może strachu, a może rozsądku -
wstrzymywał go przed tym, jednak drugi - głośniejszy i nie znoszący
sprzeciwu zmusił go, by uniósł głowę. "Co to ma..." zaczął się
pytać, kiedy na sklepieniu ujrzał fresk przedstawiający strącenie aniołów,
lecz zamiast odpowiedzi na linii wzroku ukazał mu się drugi krzyż. Ten
jednak był zupełnie inny - czarny, metalowy, jakby pospiesznie ociosany z
większej bryły. "Aż dziwne, że nie odwrócony - byłby komplet".
"Skoro tak ci zależy..." odpowiedział mu piskliwy głosik
wydobywający się ze środka jego umysłu, a krzyż wykonał nieśpieszny obrót.
Poczuł jak jego ciało przechodzi iskra niepokoju. "A teraz obróć
się". Kolejny uścisk. Stanął twarzą w twarz z... dzieckiem, cherubinem
wręcz - od którego bił ten niezwykły blask - siedzącym na skromnym, acz
posępnym tronie, nad którym widniał znak, jakim oznacza się Wenus.
Spoglądał na dziecko, a w głowie kłębiły mu się myśli, przeplatane wyjącym
potępieńczo głosem - tym samym, który wstrzymywał go przed spojrzeniem na
dziecko. Ale czy było to rzeczywiście dziecko? Wyglądało jak typowy,
czteroletni berbeć. Jednak jego wszechmocna, narzucająca się wola i głos,
który rozbrzmiewał w głowie... On był najgorszy - cichy, a jednocześnie
doniosły, spokojny, lecz niezmiernie podniecony, kojący umysł, ale nie
pozwalający skupić się na czymkolwiek innym. Mężczyzna w myślach miał już
tylko pustkę, wypełnianą powoli siedzącym przed nim dzieckiem.
- Jesteś
poza Czasem i Przestrzenią - przerwało ciszę.
- A dokładniej? - spytał
mężczyzna z nieukrywaną nutką zniecierpliwienia.
- Cóż... wy - ludzie -
tak nędzni i plugawi, nazywacie to miejsce Czyśćcem. Wierzycie, że stąd
można trafić do Niebios... - ostatnie zdanie wypowiedziane było jakby do
ulicznego żebraka - pełne pogardy i zamyślenia nad sensem jego
istnienia.
- Czyli jednak nie można?
- Zamilcz! W tej komnacie nie
macie prawa głosu... Chociaż... - dziecko zamyśliło się złowieszczo - tak,
możecie wydawać dźwięki - bólu i potępienia - skończyło, a przez jego małe
ciało przeszedł ogromny spazm podniecenia.
Ponownie zapanowała cisza,
znów przerwana po chwili przez cherubina.
- Pozwól, że odpowiem na twe
pytania - zaczął, a ton jego głosu sugerował przesłodzone uniżenie. - Me
imię to "Niosący Światło", ale ludzie znają mnie głownie jako
Lucyfera... Tak, z tego miejsca można dostać się do Ogrodów, lecz udaje się
to tylko nielicznym. Reszta nie przechodzi pomyślnie próby. Pytasz się
jakiej? - Mężczyzna przeraził się, że ktoś czyta jego myśli. - Ich dusze
stawiane są naprzeciwko ich serc - jeżeli serca są zbytnio... Zło w nich
zgromadzone rozrywa duszę, która trafia do Otchłani, by tam powstać na nowo
- w Piekielnej Kuźni.
- Więc... więc gdzie jest "druga
strona"?
- Głupcze! Czy myślałeś, że wypuszczamy stąd
wszystkich, którzy się ukorzą przed nami, błagają o litość? Naprawdę
myślałeś, że puszczamy ich wolno - w objęcia Michała?
- Nami? My? -
zdziwił się, wszak widział tylko jedną postać. - Czy jest ktoś jeszcze?
- Ależ oczywiście.
Krąg płomieni, przechodzących od krwistej
czerwieni po nieprzeniknioną czerń, otoczył tron, lecz Lucyfer ani drgnął,
najwyraźniej na coś czekając. W końcu przemówił:
- W szóstym dniu ze mną
stworzonyś, z ognia bezdymnego. Nazwany najwspanialszym dzieckiem Pana,
potężniejszym, niż każdy z nas osobna i wszyscy razem wzięci. Nie znałeś
pokory ni uległości i odrzuciłeś glinę, proch i kości. Teraz - do
Infernalnych Otchłani strącony, przybądź i ukaż swą dumę i potęgę.
"Chwało Pana", Aniele Śmierci, Mistrzu Kaina - wzywam Cię.
Nad
tronem ukazał się znak Marsa. Ognisty krąg zamarł na chwilę, by następnie, w
wyniku implozji, wydać z siebie kolejnego demona. Jednak i on ukazał się nie
jako wstrętny i plugawy maszkaron, lecz jako przystojny, rudowłosy
mężczyzna, trzymający u boku klingę skąpaną czarnym ogniem, spowitą
czerwonymi błyskawicami.
Zaszedł powoli od tyłu klęczącą postać i na jej
potylicy przytkną miecz.
- Poznaj Samaela - powiedział Lucyfer, kiedy
ostrze wbiło się w głębię duszy...
avalanche
20.07.2004 14:57
Zaskoczyłeś mnie naprawdę. spodziewałam się po przeczytaniu pierwszego parta że ujrzy jakiegoś dumnego, pięknego anioła a tu cherubin a na dodatek Lucefer. Sama kiedyś miałam chrpakę na napisanie czegoś takiego ale widzę że ty to zrobiłeś o niebo lepiej.
Samael jak sprawdziłam utożsamiany jest z Szatanem, najpotężniejszy z upadłych Aniołów ^^ (tak, tak jak już czytać to ze zrozumieniem =) - rudowłosy, stworzony szóstego dnia z blasku samego Boga itd. XDD)
zaczniesz wędrówkę a'la Boska Komedia? ^^
Twoje opowiadanie ma magiczną atmosferę,
która wciąga. Jednak znalazło się kilka błędów: powtórzenia, choć pewnie
były one celowe i brak wielkiej litery, w którymś zdaniu. Czekam na następna
część. Życzę weny. Pozdrawiam.
Od czasu obejrzenia "Dziewiątych
wrót" zacząłem lubić takie klimaty. Podoba mi się. Jest naprawdę dobre
i wciągające. Czekam na resztę.
po pierwsze opowiadanie lux
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/> ale nadal sie zastanawiam kim jest ten zmarły??
co do
treści biblijnych to spec nie jestem przeczytałam tylko apokalipse
przeczytałam i tyle z tego wyszło że uznałam jana ze demagoga no tam
pojawiał sie ten anioł śnierci i zagłady gniewu tego waszego boga ale
nazywał sie Armagedon
jeszcze jedno o ile mimochdem słyszałam na
lekcjach religii ( na które jestem zmuszona uczęszczać) to ksiedzu twierdził
że lucyfer jest tym najpiekniejszym i najpotężniejszym stworzeniem boga nie
wiem ja sie nie znam i szczerze muwiąc powiązania pomiędzy tymi panami mnie
raczej nie obchodzą.
ale powtarzam opowiadanie zadrzebiste
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/> pozdrowienia
Child, czytam i czytam, i chociaż pora dosyć późna, to się naczytać nie mogę. Twoje opowiadanie zaczyna się naprawdę świetnie. Gratuluję pomysłu i wykonania. Mam nadzieję, że kolejne party będą równie dobre.
mile mnie zaskoczyłes. naprawdę niezwykle
rzadko znajduje tu cos co jest w stanie mnie zainteresowac. jednak na
szczęście pośród tych ton podobnych do siebie opowiadan o Harrym & co.
mozna czasem tez znaleźć jakąs perełkę : )
jest fajnie, z klimatem,
swobodą, lekkością, nutą tajemniczosci i elementem niepewnosci [ale mi sie
rymnęło;], jakiejs magii, mistycyzmu, naprawdę zapowiada sie ciekawie i
intrygująco. no i ten cytat ta wstępie... Ty wiesz, ze ja mam słabosc do
naszych kochanych Dzieciaczków ;]
czekam więc na dalsze części [bo chyba
takowe sa przewidziane?].
a teraz ide oglądac z archiwum X ;)
oczywiście, ze przewidziane, tylko ze z
napisaniem ich to nie jest taka prosta sprawa...
zeby napisać pierwszą
część, tknęło mnie jakoś to napisałem
z drugą było tak samo, tyle że już
wcześniej wiedziałem co chce napisać
na trzecią trzeba bedzie jeszcze
"trochę" poczekać, aż mnie znowu coś w tyłek kopnie
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/>
A mi sie nie podoba.
Pierwsza czesc jak
najbardziej, ale ta nie.
Jak dla mnie za duzo szczegółów. Ale jesli takie
bylo Twoje zalozenie piszacx tego ficka to ok.
Nie lubie zabawy w
najmniejsze i najdrobniejsze opisy.
Komentuję, a to już znaczy, że mnie zainteresowałeś, więc proszę przyjąć ewentualne czepialstwo
QUOTE |
tak niewinnie brzmiące gesty |
Gesty nie brzmią. Zmień to jakoś.
QUOTE |
Pojawił się nagle i znikąd, niczym ostatni blask gasnącej gwiazdy. Podniósł powieki, lecz natychmiast zacisnął je z powrotem. |
Rozumiem, że pierwsze zdanie odnosi się do tego, którego bohater zobaczył, a drugie do samego bohatera. Niestety nie jest to do końca jasne.
Pierwszy part przyjemny

Zwłaszcza refleksje nt. śmierci.
Co do drugiego - nie zgadzam się z Marcią. Szczegóły dodają smaku. Ładnie opisujesz, trochę gorzej z wypowiedziami bohaterów. Sama nie wiem, na czym to polega. Klimat fajny, może odrobinkę zbyt patetyczny, ale zobaczymy, jak się to rozwinie. Lubię nawiązania do Biblii i hierarchii anielskiej (patrz => moje opowiadanie o aniołach

), więc będę dalej czytać.
QUOTE |
Jednak i on ukazał się nie jako wstrętny i plugawy maszkaron, |
Chyba raczej maszkara. Maszkaron to rzeźba, w dodatku przedstawiająca samą głowę

To tyle. Życzę weny i byś nie wrzucał tu nic na siłę - wolę poczekać i przeczytać coś dopracowanego i przymyślanego niż napisanego pod presją niecierpliwych czytelników
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę