Przepraszam za zastój - wklejam zaległe
party...
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'
/> dla wszystkich którzy czekają
----------------------------
Part 4
Objąłem ramionami moją
Faile, leżąc z nią na naszym małżeńskim łożu w Polu Emonda... Jak to? MOJEJ
Faile? Naszym ŁÓŻKU? Nie, to jakiś sen, i to w dodatku dziwny. Ale... Skąd
ta biała plama w mojej pamięci? Nic nie pamiętam, tylko jakieś przebłyski...
Caemlyn... Cairnehien... Łza... Shadar Logoth... TO jest dziwne, że nic nie
pamiętam, a jednak moje ciało zna to, wie, co ma robić... Tak... Faile jest
moją żoną. Trudno. Muszę żyć tak, jak muszę. Tylko... Czemu nasz dom
znajduje się w centrum Pola Emonda, które teraz jest wielkości Baerlon, i to
w miejscu oddalonym o milę od dawnego centrum?
- A więc już nie śpisz,
mój kochany?
Faile. Jaki ona ma piękny głos... I jakie piękne ciało...
NIE! O czym ja myślę?
- Perrin, no przytul się, albo znowu będę
zmuszona cię ugryźć! - powiedziała udając dąsy, a mimo to pachniała
rozbawieniem. - A pamiętasz, jakie mam ostre zęby, prawda?
- Tak
kochanie, pamiętam. Ale wiesz może, gdzie jest Rand albo Moiraine, lub
Elayne i Egwene z Nynaeve?
- Perrin! Jak możesz! - powiedziała,
a oczy zaczęły jej łzawić. - Jak możesz być tak nieczuły!
Rzuciła we
mie poduszką i wyszła, nawet nie ubierając szlafroka. Ale o co jej chodziło?
Światłości, kobiety!
***
Zdążyłem się ubrać i wyjść z
pokoju, kiedy tylko minąłem Faile. Oczy miała zapuchnięte, i nadal była
nago, a przecież jest jeszcze zima! Złapałem ją za ramiona.
- Faile,
dlaczego ja jestem nieczuły? Uwierz mi, ale ja naprawde nic nie
pamiętam!
- Chiałabym ci wierzyć, Perrin, ale jakoś nie mogę. Po
prostu. Coś.. Coś mi nie pozwala...
- Ale Faile, powiedz mi co się z nimi
stało!
- Ale...
- Żadnych ale, Faile. Pamiętaj, że ja również
umiem gryźć!
- Moiraine... Moiraine zginęła zabijając Lanfear, Rand
zginął podczas Tarmon Gai'don, Elyane zasiada na tronie lwa, a Egwene
została Zasiadającą na Tronie Amyrlin i zdetronizowała Elaidę. - wydusiła
jenym tchem, a potem opadła mi na ramię i zaczęła łkać.
- Kochanie wiem
że sprawia ci to ból, ale... Co z Nynaeve?
Podniosła swoją głowę i
popatrzała mi w oczy. Czemu ona musi mieć takie smutne oczy?
- Nynaeve...
Nynaeve zmarła... Zmarła pomagając Randowi oczyścić saidina, ale zaczerpnęła
za dużo mocy i... Wypaliła się, a potem... - Znowu wtuliła się w moja
ramiona. Nie musiała koczyć. Wiedziałem co się stało. Tylko że... Teraz
zostałem tylko ja... Jedyny, który znał ich wszystkich... Ale Faile nie
wymianiła wszystkich. Mat! nie powiedziała nic o Macie! Czyżby
jeszcze żył?
- A Mat? - zapytałem Faile. W tym momencie uniosła głową i
wymierzyła mi siarczysty policzek. Kobiety!
- Anji mi się waż mówić o
tym zdrajcy! tfu! - splunęła na podłogę. - Uciekł z jakąś
Seancheanką za morze! Uciekł przed Tarmon Gai'don! Zdrajca!
podły zdrajca! Tfu! - i znowu splunęła na połogę. Pachniała furią, i
zanosiło sie na kolejną kłótnię, więc chyłkiem wycofałem się na dziedziniec
naszego dworku. Czyli nasz dom był dużo większy niż mi się zdawało... Nie,
muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć. Wziąłem płaszcz, i poszedłem do
lasu. Jakie cudowne, czyste powietrze...
***
Znalazłem głaz
na polanie, dosyć stary, i usiadłem. Egwene Amyrlin? Czyli musiała zostać
Aes Sedai, i połączyć na nowo Białą Wieżę. Czyli tym samym pozbyć się
Czarnych Ajah i Czarnej Wieży Asha'manów... Ciekawe, skoro saidin został
oczyszczony, to jak udało im się pokonać aż tylu Asha'manów? Nie mam
pojęcia. Ale jakoś jej się udało... Mat uciekł do Seanchean, za morze, czyli
zdradził... Elayne została królową Andoru, zasiadła na Tronie Lwa. Ciekawe
jak się jej udało pokonać innych chętnych? Też nie wiem... Rand z Moiraine
nie żyją... Muszę się vczegoś jeszcze zapytać Faile. Skoro Rand zginął w
Ostatniej Bitwie, to ją wygrał czy przegrał? Raczej wygrał, skoror świata
nie opanował Cień, to musiał pokonać Czarnego... A Moiraine zginęła
zabijając Przeklętą. Nynaeve... Pomogła Randowi dożyć jego chwili
zwycięstwa, ale zapłaciła za to śmiercią... Czemu wszyscy, których kochał,
lubił, musieli zginąć? To jest śmieszne. Wracam. Muszę znaleźć jeszzce wiele
odpowiedzi i tyleż samo pytań zadać.
--------------------------
Part 5
Mat siedział na
Kryształowym Tronie, a obok niego Córka Dziwięciu Księżyców. Jego królowa,
jego żona. Obydwoje rządzili Seancheanami, a Mat wybrał zdradę, o jaką go
posądzano, by ratować resztki tego świata. Kazał zawrócić okręty, i wrócić z
powrotem za ocean Aryth. Nawet nie pomyślał, że faktycznie tam znajduje się
ląd.
Biedny Rand... Dlaczego on? Czemu nie ja? I tak mam dosyć listów od
posłańców, że tam, na kontynencie posądzają mnie o zdradę stanu. Przecież
ich uratowałem!
- O czym myślisz, kochany? Widziałam że marszczyłeś
czoło, kiedy wpatrywałeś się w pustkę. Mnie możesz powiedzieć. -
powiedziała, wstając ze swego tronu i podchodząc do mnie. - Mam nadzieję że
nie o tym, co dzieje się tam, po drugiej stronie świata?
Popatrzyłem w te
jej piękne oczy. Wyglądały na śmiertelnie powarzne, mimo roześmianego
figlarnie wyrazu twarzy. Kobiety! Rand i Perrin je rozumieli, ale on...
Rand... Dlaczego on?
- Mat, moja ty zabaweczko. Zadałam ci pytanie,
prawda? Więc chciałabym usłyszeć odpowiedź.
- No dobrze... Myślałem o
Randzie. I... o tych po drugiej stronie. Po prostu nie mogę ścierpieć tego,
że uważają mnie za zdrajcę... - i opowiedziałem jej wszystko, czując się
tak, jakbym wypluwał z siebie truciznę. Gdy skończyłem...
- Jak chcesz,
możemy wysłać tam nasze okręty, mój królu. - powiedziała i roześmiała się.
Oczy nadal miała poważne.
Oczywiście jeśli nie będzi ci to
przeszkadzać...
- Nie! Nigdy więcej nie wyślę ludzi po to, aby
mordowali innych. Nigdy!
- Po co się tak unosisz? Nie to miałam na
myśli... Po prostu...
- Nie. Miejsce twego ludu jest tutaj, i tutaj on
pozostanie. Nie wyślę go z powrotem!
- Dobrze, kochany, jak chcesz. A
teraz wybacz - muszę się odświeżyć. - mówiąc to odeszła ode mnie i wyszła z
komnaty.
Czemu musiałem się akurat z NIĄ ożenić? Było wiele
piękniejszych od niej... Ech, te kobiety... Ale... Coś mi tu nie gra. Nie
wyszła do swych komnat. Nie tymi drzwiami. O, nie. Ona coś knuje. Poszła do
dowództwa! Nie dam jej zaatakować znowu!
Puściłem się biegiem w
kierunku kwater oficerów. Faktycznie, przyszła tutaj. Stała na środku
komnaty i uśmiechała się szyderczo.
- Znowu mnie nie pilnujesz kochany.
Tym razem za późno. Okręty zostały już wysłane, prosto w kierunku Łzy,
Illian, Tanchico i wielu innych. Zakotwiczą już za 2 tygodnie. Spóźniłeś
się. - i wybuchła opętańczym śmiechem. Znowu coś zbabrałem. Znowu! Nie
dam jej tego.
- Masz je natychmiast zawrócić! W tej chwili! To
nie prośba! To rozkaz!
Umilkła.
- Nie da się. Wydałam rozkaz,
aby nie wracali choćby się waliło i paliło. Za późno zareagowałeś, więc płać
za swoją nieuwagę. - i rzuciła na odchodnym - Zapomniałam wspomnieć, że
płyną pod twoją flagą Legionu Czerwonej Ręki?
I zostawiła mnie na środku
pustej komnaty, sam na sam z tymi wszystkimi pytaniami. Chyba osobiście będę
musiał się wybrać na drugą
stronę.
-----------------------------------------------------------------
Part 6
Szybował w niebycie. Widział mnóstwo dusz, żadna
tak szczęśliwa, ani tak smutna jak on. Smok Odrodzony już się nie odrodzi,
aby znowu pokonać Czarnego w Tarmon Gai'don. Czarnby i Cień został
pokonany. Ostatnia Bitwa teraz była dla niego szczęśliwa. Omal nie
przegrał... Poczuł, że coś ściąga go w dół. Nie umiał się temu
przeciwstwić...
Faile. Perrin. Wylądował przy Faile i Perrinie,
stojących nad JEGO grobem. Ach, żeby tak powrócić, powiedzieć im że wszystko
w porządku. Czemu inni zawsze cierpieli przez niego? Tylko parę słów
pocieszenia, Ale nie da się.
Nie mogę. - pomyślał. - Nawet ja. Ach, ile
bym dał, aby przywrócić do życia wszystkich którzy przeze mnie zginęli, aby
walczyć z Cieniem... Poczuł że coś się dzieje. Niektóre z dusz zniknęły.
Coś... Coś niesamowitego. Oni... Oni się pojawiali z powrotem!
Wszyscy! Lan, Nynaeve, Moiraine! Poczuł tyle radości, tyle
szczęścia, tak niewyobrażalny prąd porwał go, tak jakby znowu dotykał
saidina...
Zaraz. Ja DOTYKAM saidina. Jak to możliwe? Zawirowanie. I
jasność.
***
Faile wrzasnęła jak oparzona, a Perrin prawie by
zemdlał, gdy mnie zobaczyli.
- Rand! Wróciłeś! Ale jak?... -
urwał. Szli w ich kierunku Nynaeve, Lan, Moiraine, jego Panny Włóczni,
wszyscy.
- Ale czemu wszyscy jesteście tutaj, a nie tam gdzie was
pochowano, tam, gdzie zginęliście? - zapytałem.
- Cały ty! -
powiedziała Nynaeve, rzucając mu się na szyję. - Nawet po śmierci i
zmartwychwstaniu nie nauczyłeś się dobrych manier. - Udała nadąsanie - Ale
dziękujemy ci wszyscy. Przywróciłeś nas, Rand. Za to jestem ci wdzięczna. -
pocałowała go w policzek, i poczuł, że się rumieni. A więc udało się.
-
Przywróciłeś nas, car'a'carnie, i za to jestesmy ci wdzięczni. -
podeszła do mnie Panna Włóczni, jedna z tych nielicznych, której imienia nie
umiałem zapamiętać. - Ale to jest za to, że dałeś nas zabić! - i
wymierzyła mi siarczysty policzek. Wszystkie Panny roześmiały się, a ja
niepewnie się uśmiechnąłem. Ta miała ciężką rękę. Jeszcze przez pół godzinyt
bolała go szczęka, ale był szczęśliwy. Wrócili wszyscy. Prawie. Jeszcze Mat,
i Loial, i reszta.
- Ale gdzie jest Mat, i Loial?
- O mnie mówisz? -
zadudnił głeboki bas. To Loial! - No cóż, zamieszkaliśmy tutaj razem...
- teraz zobaczył, że obok niego stoi jakaś kobieta-ogir, a dookoła nich
biegają 3 młode... eee... ogirątka? - To nasze dzieci. Farzan, ten
najstarszy, Maila, nasza jedyna córeczka - jest średniczką, i Olege, nasz
najmłodszy synek. Maja odpowiednio 3, 2 i 1 roczek. Wiem że są jeszcze
małe... - tak, małe. Ten trzylatek ma budowę siedmiolatka z okładem, a na
pewno jest silniejszy... - Ale za jakieś 40 lat będą już młodzi, i zaczną
szukać innych ogirów.. Ale udało nam się znaleźć sposób na Tęsknotę. Ale o
tym później ci powiem...
- Naprawdę Loial, maz piękną żonę i dzieci, ale
czy ktoś mi powie, gdzie jest Mat?
Zamilkli. Chyba powiedziałem cos nie
tak.
- Ten... ten zdrajca? - pierwsza odezwała się Faile. - On... on
jest u...
- No, gdzie jestem? I żeby być uważanym za zdrajcę nawet wśród
przyjaciół? No wiecie co? - Mat uśmiechnął się. - Miło cię znów widzieć,
Rand. I was wszystkich. Przypłynąłem tutaj jakieś dwa tygodnie temu. I, jak
widzę, nie było mnie tak długo, że Rand i reszta już zmartwychwstali... No
to dobrze. A, tak w ogóle, to co to za miasto?
Perrin i Faile wyaśnili mu
to, a potem wszyscy udali się do rezydencji Perrina i
Faile...
Miasto, liczące sobie ponad 500 tysięcy mieszkańców, dawne
Pole Emonda, dzisiaj jest przemianwane na Manetheren. I w kraju Manetheren
się znajduje. Ożywiono jego legendę, miasto ożyło na nowo. I już jego potęga
nie zgaśnie. Zostało uniezależnione od Andoru, i jest jego sojusznikiem.
Prawowitym władcą, został Rand al'Thor, Smok Odrodzony, i jego ród. Jego
żoną została Min, niegdyś prosta miejska dziewczyna z Baerlon. Tar Valon i
Biała Wieża zostały scalone przez Egwene al'Meara, Zasiadającą Na Tronie
Amyrlin, i sprzymierzyło sie z Manetheren. Cień został raz na zawsze
pokonany, a Shayol Ghul zostało zrównane z ziemią. Czarna Wieża została
pokonana poprzez zjednoczenie wojsk Andoru i innych ziem oraz Tar Valon, a
sam Mazrim Taim został zabity w trakcie ucieczki. Saidin i Saidar zostały
raz na zawsze zjednoczone, i a parach kobieta-mężczyzna pomagały ludziom
osiagnąć szczyt ludzkich osiągnięć. Teraz marzeniem ludzi jest dotknąć
gwiazd. Nadchodzi Drugi Wiek, od kiedy Cień został zniszczony, i Drugi Wiek,
w którym bardowie sławią Smoka Odrodzonego i jego
czyny...
KONIEC
----------------------------------------------
---------------------
Mam nadzieję, że się nie złościcie
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>