Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Ten, Co Saidinem Włada [ZAK] do LW
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
SZPAQ
Od razu mówię - to opowiadanie będę

publikował w

częściach.
----------------------------------------
"Wiek staje

się wpierw opowieścią, potem legendą, na końcu mitem. Ale i mit zostaje

zapomniany nim nadejdzie Wiek który go zrodził"

Rand siedział

na kamieniu, z zamkniętymi oczyma, ale wiedziałem, że tylko pozornie

zachowuje spokój. Gdyby jego ludzie, Lud Smoka wiedział o tym, że jest

szargany między jego uczuciami i życiem, oraz saidinem... Zaparzyłem mu

herbaty, podszedłem i podałem mu kubek. Noc była mroźna, ale w Górach Mgły

wydawała się jeszcze chłodniejsza. Wziął kubek, po czym pośpiesznie opróżnił

go.
- Dzięki ci, Perrin. Naprawdę byłem spragniony.
- Wiem to, Rand.

Wiem więcej niż ci się zdaje.
- Moiraine ci powiedziała? - zdumiał się -

Obiecała nic nikomu nie powiedzieć...
- Nie, to nie Moiraine mi

powiedziała. Sam się dowiedziałem. Od kiedy jestem... "Tym czym jesteś,

kochasiu. I nic tego nie zmieni" coś powiedzuiało w jego głowie


"Nie. Nie jestem tym... Nie, po prostu jestem człowiekiem,

CZŁOWIEKIEM!" odpowiedział temu czemuś w jego głowie. I znów poczuł

łaskotanie z tyłu mózgu. "Wilki. Znowu one. Nie. Nie dopuszczę do

tego." I szaleńczym wysiłkiem stłumił łaskotanie.
- Czym jesteś? -

podejrzliwie zapytał się Rand. - Ta'veren... Ja nim jestem, ty nim

jesteś, Mat też... - urwał. Myśl o Macie sprawiała mu ból - Ciekawe jak się

miewa. Czy Aes Sedai już go uleczyły? Całą zimę siedzimy tutaj, i nic nie

wiemy... Moiraine, szczeźnij w Światłości, przestań trzymać nas na

smyczy! - opanował się - Co tym razem powiedziała Moiraine?
- Nic,

Rand, zupełnie nic. Co ona zamierza? Nie wiem, naprawde nie wiem. I chyba

nie chcę wiedzieć.
Odszedłem od niego. Musiałem. Nie mógł zobaczyć moich

łez. Nie mógł. Po prostu. Nie teraz. Nie on. Ale dlaczego? Czemu on nas

unika, a my jego? Z jednego powodu. Strach. Boi się, że coś nam zrobi. A my

uciekamy przed tym samym... Nie. Nie wolno mi tak myśleć. Rand. Mój

przyjaciel.

SZPAQ
Położyłem się spać. Jeszcze za wcześnie.

Nie, wcale nie. Przecież musiałem wjechać naprzeciw Leyli. Głupia dziewczyna

- sama w Górach Mgły... Głupia - albo skrajnie odważna... Min powiedziała,

że zginie - Leyla zginie, i to niedługo. Całe szczęście że przyszła już do

Moiraine - o czymś rozmawiały. Znowu łaskotanie. Znowu wilki. Chyba wolałbym

już nadal być kowalem. Ciągle łaskocze. Napiera. Znowu. O co im chodzi??


Nie zdążyłem dopowiedzieć myśli do końca. Wilki mnie pokonały.


"Nadchodzą Wykoślawieni, Młody Byku. I my również."
Porwał

swój topór obusieczny, bojowy. Sam kiedyś wykuł go. Sam. Ale nie miał służyć

do walki. A on zabił już dwóch ludzi. Tym toporem. Otrząsnął się. Nawet się

nie ubrał. Wybiegł z toporem. Zauważył ich - hordy trolloków, z Myddraalami

na czele. Walka. Leyla. Leyla?! Co ona tam robi?
Stała obok szałasu

Moiraine. Tuż obok. Nagle z cienia obok niej wynużył się Myddraal. Bezoki.

Niezrodzony. Miał wilele nazw, i każda strzaszna. Perrin ruszył na niego.

Pomor wyciągnął miecz, czerniejszy od nocy. Miecz z Shadar Logoth, formowany

i wykuty w nim, ale skażony jego złem. Leyla rzuciła się na niego. Machnął

mieczem. Od niechcenia. Upadła. Zginęła. Przez niego. Za wolno biegł. Teraz

rzucił się na Myddraala. Krótkie ciosy, głowa Pomora odpadła. Ciało

walczyło. Bezocy długo umierali. Za długo. Zauważył wilka. Dwa. Trzy.

Watahę. Hordę. Rzuciły się na trolloki i na Myddraale. Mgła. Migotanie.

Obudził się. Zauważył nad sobą Moiraine. Zatroskaną. Poderwał się, coś

zapikło go na boku. Ciało Myddraala walczy aż do świtu. Zaatakował od tyłu.

Tchórz. Znowu mgła. Rana. Światło. Krzyk Moiraine. I nic. Cisza, spokój,

pustka. Nic więcej...
Kiniulka
Powiem szczerze, że nawet mi się podoba.

Nie wiem czy są błędy bo nie zwracałam na nie uwagi. Miło poczytać coś

odmiennego od świata Harry'ego Pottera i jego przyjaciół. Powodzenia.

SZPAQ
dzieki wielkie. Next

part:
----------
Pustka. Ciemność. Światło. Śpiew, piękny śpiew. Zbyt

piękny, by mu się przeciwstawić, zbyt piękny by mu ulec. Saidin. Śpiew

saidina
. Coś mnie wypełniło. Coś zarazem pięknego, jak i wstrętnego,

przywodzące na myśl plamę oleju unoszącą się na wodzie. Brama. Świetlista

brama. Ziemia, cudowny zapach ziemi, ziemi, która budzi się do życia.

Wiosna. Ktoś mnie podniósł. Silny, wysoki. Młody z wyglądu, lecz staruszek w

oczach. Mroczny Elf. lustrzane przeciwieństwo Elfa Wyskiego Rodu.

Ciemnogranatowa skóra, czerwone oczy, szczupły, z przepięknym łukiem

przepełniającym grozą. Na Światłość, kolejna sprzeczność! Gdzie ja

jestem?!
- Witam w Mrocznej Puszczy, Perrinie. Czekają już na

ciebie.
- Zaraz! Kto na mnie czeka? I czemu akurat muszę iść za

tobą?!
- Ponoć nazywają się MAt, i Rand. Ran ma jakąś białą płahtę

ze smokiem. Co to za sztandar?
"Światłości, po co on go

zabierał?! Sztandar Smoka!"
- A poza tym - elf nerwowo

przestąpił z nogi na nogę, w jego oczach na sekundę mignął strach - zobacz

mój łuk.
Piękny, czarny, cisowy, zdobiony na końcach, w złotą strzałę,

słońce i płomień. Luk mistrza. Mistrza mistrzów łuków. Łuk wypadł mi z ręki,

lecz nie zdążył dotknąć ziemi - elf go pochwycił, i założył na ramię.
-

Teraz widzisz dlaczego - choć przed moją strzałą zdołasz się ukryć, to przed

magią mego Pana nie umkniesz. Nie zamkniesz swego umysłu. Nie wszystko jest

prawdą, lecz iluzja jak strzała zabić cię może. Więc udajesz się ze mną, czy

mam cię tutaj zostawić na pastwę losu?
- Idę - wymamrotałem. - Tylko

wciąż nie wiem po co... Czy chociaż na to pytanie odpowiesz mi jasno?
-

"Trzy kamienie roznoszone przez posłańca, zarówno demona, jak i anioła,

istotę zła jak i równocześnie dobra. Do trzech powierników rozniesiona, i

tylko oni trzy kamienie połączą ttrzema sztyletami w krwii nieubroczonymi,

które kamienie zniszczą i złączą. Rozniesiona wiadomość o końcu świata, do

trzech ludzi którzy sie tysiącom przeciwstawią." Po wypowiedzeniu

proroctwa elf umilkł. Ciemność, i chłód rozchodzący się po ciele. Po raz

drugi...
Meridien Auris
Eee... przydałyby się dłuższe te czści,

które dajesz.
Widzę, że chcesz zbudować pewną charakterystyczną

atmosferę w swym opowiadaniu za pomocą krótkich zdań, często

jednowyrazowych. Jak na razie powiem, ze nawet ci to wychodzi, ale jeżeli

nie będziesz pisał dłuższych partów, to człowieka raczej nie zainteresujesz,

bo trudno wyrobić sobie zdanie po połowie strony w wordzie.
Kiniulka
Zgadzam się z poprzedniczką .. te party są

za krótkie. Mam nadzieję, że w krótce to się zmieni. Pozdróffka i


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/> dla Ciebie.
SZPAQ
Korytarz. Długi, kamienny, chłodny. Ciemny

- zarazem jasny, zbyt wyraźna granica między cieniem i światłem. Coś tu nie

gra.
"Uciekaj!"
Co? Czyżby Skoczek? Nie. Niemożliwe. On

nie żyje. Widziałem. Ale... "We Wzorze nie ma ani końca, ani początku,

który zaczął Smok, a skończy Czarny lub Odrodzony, na Górze Smoka

przepowiednia się skończy, tak jak się zaczęła. On, który świat zniszczy,

zarówno zbawi."
"Uciekaj!!!"
Rzuciłem się

do ucieczki. Cień. Gdzie jest cień? NIE! Cień pojawił się tuż przedemną.

Zawróciłem.
- Hop hop, jest tu kto?
Stąłem jak wryty.

Mężczyzna!
- Nie no. Nie dość, że znowu ten korytarz, to jeszcze

muszę śnić o wieśniakach.
Cień zakradł się za niego. Pochwycił. Nagle

tego człowieka nawiedziły drgawki, a cień zaczął wyciągać z niego coś na

kształt worka, worka z białawą poświatą. Życie opuściło jego oczy. Upadł na

ziemię. Oddychał, ale nie żył. Bez duszy nie da się żyć. To była dusza.

Dusza tamtego człowieka. Cień wydłużył swe macki. Jakby chciał mnie

pochwycić. Uciekłem. Czemu ten korytarz nigdzie nie ma drzwi? Są. Drewniane,

okute żelazem. Otwarłem, topór wyleciał mi z ręki. Nie zdawałem sobie nawet

sprawy, że go trzymam. Selene. Co ona tutaj robi?
- To ty! -

powiedziała ze strachem, trochę z gniewem. - Co ty tutaj robisz? Pytam

się!
"Uciekaj"
Skoczek. Skąd on się tutaj wziął?

"Za tobą."
Stał tam. Biały, z czarnymi łatami, wilk sięgający

mi do pasa.
"Powiedziałem uciekaj!"
"Nie. Najpierw

powiesz mi, co tu tutaj robisz."
"Ostrzegałem"
Rzucił

mi się do gardła. Ciemność. Poderwałem się. Mroczny elf wciąż stał nademną.

Wyglądał na zestresowanego. Nareszcie.
- Miałeś szczęście. Zaatakowano

nas. Nic ci nie jest?
- Nie... - powiedziałem wstając - ale kto nas

zaatakował?
- Znowu oni. Fanatycy boga Słońca. Tego elfickiego. Wstawaj.

Musimy iść.
Wstałem. Zobaczyłem, że kaftan mam w krwii. Czyli mówił

prawdę. Ktoś nas zaatakował. Podniosłem ręce na szyję. Nie ma krwii. Czyli

Skoczek był tylko snem... Ale czy na pewno?
Doszliśmy na polanę. Stała

tam szopa, stara, już dawno spróchniała. No i obok niej stała studnia, w

zadziwiająco dobrym stanie. Ponadto obok nas zobaczyłem bajorko, a w nim

błysk.
- Co tam jest? - zapytałem elfa. - Coś się tam błyszczy...
-

Nie radzę sprawdzać. Ponoć kryształowa zbroja, ale strzeżona przez coś

jeszcze gorszego od samej śmierci. Tak przynajmniej słyszłem.
- A czy to

jest na pewno prawda.... Mroczny elfie? Czy zdradzisz mi swe imię? Męczy

mnie odzywanie się do ciebie per "Mroczy elfie".
- Ja... ja

jestem Gawyn. A teraz wejdź do studni.
- Nie - najpierw powiesz mi, co

się w niej znajduje.
- Ja coś powiedziałem! - krzyknął celując we

mnie ze swojego łuku. - Wejdziesz tam, albo cię

zabiję!
"Moiraine, ratuj! Jeśli jesteś w tym świecie!

Ratuj!...."

Poderwałem się na łóżku. Zapiekło w boku.

Zobaczyłem Lana, strażnika Moiraine. I samą Moiraine.
- Światłości,

obudziłeś się. Miałeś wielkie szczęście. Miecz Pomora był zatruty.
-

Ale zaraz, co się tutaj działo?
- Nic, o czym powinieneś wiedzieć.

Naprawdę.
- Ale... Śniłem. O Mrocznym elfie. Powiedział, że czeka na

mnie Rand. No i Mat. I kazał mi wejść do studni. Światłości...
-

Wszedłeś tam?! - Moiraine wykrzyknęła. Po raz pierwszy wiedziałem taki

wyraz twarzy u Aes Sedai. - Czy wszedłeś do studni, albo może do

jeziorka?!
- Skąd to wiesz, Moiraine? Skąd wiesz o studni i o

jeziorku?
- Ponieważ... to był mój sen. Ja to wyśniłam. I... zginąłbyś.

Tylko... jak wszedłeś do krain wyśnionych przeze mnie? Tego nie rozumiem...


- Nie wiem, Moiraine. Naprawdę. I nie wiem czy chcę wiedzieć.
Do

środka wbiegł jakiś człowiek. Shienheranin z naszego obozu, prawdopodobnie

Masema. Wbiegł z obnażonym mieczem.
- Znowu!
Po czym wybiegł

jeszcze szybciej niż wbiegł. Moiraine i Lan również wybiegli. Ja wyszedłem,

aby biegać. To, co zobaczyłem, przyprawiło mnie o mdłości.
Trupy.

Mnóstwo trupów. Wręcz potok krwii. Lecz tym razem nie był to atak

Sprzymierzeńców Ciemności. To był Rand. Sam Rand. Rand używający

saidina... Znowu. Znów nie panuje nad sobą... Krzyk. To Rand.

Poczułem kłujący, niesamowity ból w boku. Znowu ciemność...
Meridien Auris
No widzisz!
Jak chcesz to potrafisz, ale ciągle mało!
Wkręć się w to!
SZPAQ
Dzieki, ale qrde mam nieco mało czasu, a

pisze to na żywca... tak mi lepiej wychodzi. zreszta sama ksiazka jest

pisana trudnim jezykiem, a ja pisze to jak najlepiej umiem
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/>
----------------
No i przepraszam wszystkich

czytelników cyklu Koła Czasu o parę niezgodności z oryginałem
Avin
No fajne jest. Piszesz dość krótkie

zdania, a taki styl mi pasuje najlepiej. Znalazłam jeden wielki minus-krótki

party(i kto to mówi
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'

/> ). Mam nadzieje, że niedługa pojawi się długi parcik.


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/nutella.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='nutella.gif'

/> na zachęte.
SZPAQ
Znowu sen. Niemożliwe. Nie...

NIE!!! Nie to! Wszystko tylko nie to! Ale to było - było

za realne jak na sen i za mgliste jak na rzeczywistość... Co to może

być?
"Wizja"
"Skoczek?"
"Nie. Nie Skoczek.

Mglisty Księżyc, Młody Byku."
"To znaczy kto? Nie znam nikogo

takiego!"
"W takim razie poznasz. Choć. Masz ważną misję.

Ta'veren, nieprawdaż? A więc to ciebie szukają.

Choć."
"Kto mnie szuka?"
"Kobieta. Dla was chyba

piękna. Zwie się..."
Strzała. Przebiła go. Kolejny wilk umarł. Tylko

że... Jakim cudem ktoś umarł we ŚNIE? Niemożliwe. Ale...
Stukot obcasów

po posadzce. Coraz bliżej. Coś... Coś zaczyna się zarysowywać na mgle.

Kobieta. Wilk nie kłamał. Ale... Kto to?
Wyłoniła się. Piękna, biała

suknia z jedwabiu. Głęboki dekold, ozdobiony haftem niesamowicie krętym, tak

jak na rękawach i na rąbku sukni.
Ale kto to? CO?... CO?!?!?!

Nie, NIE, NIEMOŻLIWE!! Wynoś się z mojego snu, Lanfear! Wynoś

się!!!
- Co jest, kowalu? Boisz się? Mnie? - z niedowieżania

pokręciła głową. - Powinieneś być PRZERAŻONY!!! Rozkazujesz

przeklętej? Mnie? Władczyni snów? - Powiedziała z rozbawieniem. Nagle w

komnacie rozległ się śmiech, opętańczy śmiech. Komnacie? Przecież było

ciemno, no i nie znajdowaliśmy się tutaj... Zaraz... Znam tą komnatę!

Nie! Muszę się obudzić! MUSZĘ!!!

Światło. Na

szczęście. Tak myślę. Taaaaaaaaak. Twarz Moiraine. Czyli wszystko w

porządku. Chyba.
- Nic ci nie jest, Perrin? - zapytała. -

Krzyczałeś.
- Lanfear... Lanfear jest w Andorze. W Caemlyn.

Ona...
Krzyk. I ciemność.

Obudziłem się. Na noszach. Przy

koniach... Co ja tutaj robię? Muszę się zapytać...
- Moiraine?
-

Słucham? - powiedziała nawet na mnie nie patrząc. Mam czasem ochotę coś jej

za ten wyraz twarzy zrobić. - Czego chcesz?
- Co ja tutaj robię? I gdzie

jedziemy?
- Zemdlałeś. A jedziemy do Caemlyn.
"Co?! prosto

w objęcia Lanfear?"
- Moiraine... Skąd Lanfear wzięła się w moich

snach?
- Ona... Ona żyje w Świecie Snów. Jest jego władczynią. A Aes

Sedai umieję ochraniać swe sny. Strażnicy poniekąd też... Dlatego nie

nawiedzają nas taki sny.
- A czy mogłabyś mnie tego nauczyć? Bo... Bo

ja chciałbym normalnie śnić, a nie bać się o Przeklętą ani o nic, co mogłoby

cokolwiek zrobić mi we śnie?
- Nie, Perrin, Nie możesz. Nie teraz. Póki

co sam musisz sobie z tym radzić.
Rwący ból w boku. Czemu?! I lot. Na

ziemię. Ciemność...
kaola
ech... strasznie krotkie te party...

ogolnie mi sie podoba, ciekawe jest i wciagajace. czyta tez sie calkiem

latwo. czasami jednak przeszkdzaja te krotkie zdania...
SZPAQ
Przepraszam za zastój - wklejam zaległe

party...
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'

/> dla wszystkich którzy czekają


----------------------------
Part 4

Objąłem ramionami moją

Faile, leżąc z nią na naszym małżeńskim łożu w Polu Emonda... Jak to? MOJEJ

Faile? Naszym ŁÓŻKU? Nie, to jakiś sen, i to w dodatku dziwny. Ale... Skąd

ta biała plama w mojej pamięci? Nic nie pamiętam, tylko jakieś przebłyski...

Caemlyn... Cairnehien... Łza... Shadar Logoth... TO jest dziwne, że nic nie

pamiętam, a jednak moje ciało zna to, wie, co ma robić... Tak... Faile jest

moją żoną. Trudno. Muszę żyć tak, jak muszę. Tylko... Czemu nasz dom

znajduje się w centrum Pola Emonda, które teraz jest wielkości Baerlon, i to

w miejscu oddalonym o milę od dawnego centrum?
- A więc już nie śpisz,

mój kochany?
Faile. Jaki ona ma piękny głos... I jakie piękne ciało...

NIE! O czym ja myślę?
- Perrin, no przytul się, albo znowu będę

zmuszona cię ugryźć! - powiedziała udając dąsy, a mimo to pachniała

rozbawieniem. - A pamiętasz, jakie mam ostre zęby, prawda?
- Tak

kochanie, pamiętam. Ale wiesz może, gdzie jest Rand albo Moiraine, lub

Elayne i Egwene z Nynaeve?
- Perrin! Jak możesz! - powiedziała,

a oczy zaczęły jej łzawić. - Jak możesz być tak nieczuły!
Rzuciła we

mie poduszką i wyszła, nawet nie ubierając szlafroka. Ale o co jej chodziło?

Światłości, kobiety!

***

Zdążyłem się ubrać i wyjść z

pokoju, kiedy tylko minąłem Faile. Oczy miała zapuchnięte, i nadal była

nago, a przecież jest jeszcze zima! Złapałem ją za ramiona.
- Faile,

dlaczego ja jestem nieczuły? Uwierz mi, ale ja naprawde nic nie

pamiętam!
- Chiałabym ci wierzyć, Perrin, ale jakoś nie mogę. Po

prostu. Coś.. Coś mi nie pozwala...
- Ale Faile, powiedz mi co się z nimi

stało!
- Ale...
- Żadnych ale, Faile. Pamiętaj, że ja również

umiem gryźć!
- Moiraine... Moiraine zginęła zabijając Lanfear, Rand

zginął podczas Tarmon Gai'don, Elyane zasiada na tronie lwa, a Egwene

została Zasiadającą na Tronie Amyrlin i zdetronizowała Elaidę. - wydusiła

jenym tchem, a potem opadła mi na ramię i zaczęła łkać.
- Kochanie wiem

że sprawia ci to ból, ale... Co z Nynaeve?
Podniosła swoją głowę i

popatrzała mi w oczy. Czemu ona musi mieć takie smutne oczy?
- Nynaeve...

Nynaeve zmarła... Zmarła pomagając Randowi oczyścić saidina, ale zaczerpnęła

za dużo mocy i... Wypaliła się, a potem... - Znowu wtuliła się w moja

ramiona. Nie musiała koczyć. Wiedziałem co się stało. Tylko że... Teraz

zostałem tylko ja... Jedyny, który znał ich wszystkich... Ale Faile nie

wymianiła wszystkich. Mat! nie powiedziała nic o Macie! Czyżby

jeszcze żył?
- A Mat? - zapytałem Faile. W tym momencie uniosła głową i

wymierzyła mi siarczysty policzek. Kobiety!
- Anji mi się waż mówić o

tym zdrajcy! tfu! - splunęła na podłogę. - Uciekł z jakąś

Seancheanką za morze! Uciekł przed Tarmon Gai'don! Zdrajca!

podły zdrajca! Tfu! - i znowu splunęła na połogę. Pachniała furią, i

zanosiło sie na kolejną kłótnię, więc chyłkiem wycofałem się na dziedziniec

naszego dworku. Czyli nasz dom był dużo większy niż mi się zdawało... Nie,

muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć. Wziąłem płaszcz, i poszedłem do

lasu. Jakie cudowne, czyste powietrze...

***

Znalazłem głaz

na polanie, dosyć stary, i usiadłem. Egwene Amyrlin? Czyli musiała zostać

Aes Sedai, i połączyć na nowo Białą Wieżę. Czyli tym samym pozbyć się

Czarnych Ajah i Czarnej Wieży Asha'manów... Ciekawe, skoro saidin został

oczyszczony, to jak udało im się pokonać aż tylu Asha'manów? Nie mam

pojęcia. Ale jakoś jej się udało... Mat uciekł do Seanchean, za morze, czyli

zdradził... Elayne została królową Andoru, zasiadła na Tronie Lwa. Ciekawe

jak się jej udało pokonać innych chętnych? Też nie wiem... Rand z Moiraine

nie żyją... Muszę się vczegoś jeszcze zapytać Faile. Skoro Rand zginął w

Ostatniej Bitwie, to ją wygrał czy przegrał? Raczej wygrał, skoror świata

nie opanował Cień, to musiał pokonać Czarnego... A Moiraine zginęła

zabijając Przeklętą. Nynaeve... Pomogła Randowi dożyć jego chwili

zwycięstwa, ale zapłaciła za to śmiercią... Czemu wszyscy, których kochał,

lubił, musieli zginąć? To jest śmieszne. Wracam. Muszę znaleźć jeszzce wiele

odpowiedzi i tyleż samo pytań zadać.



--------------------------

Part 5

Mat siedział na

Kryształowym Tronie, a obok niego Córka Dziwięciu Księżyców. Jego królowa,

jego żona. Obydwoje rządzili Seancheanami, a Mat wybrał zdradę, o jaką go

posądzano, by ratować resztki tego świata. Kazał zawrócić okręty, i wrócić z

powrotem za ocean Aryth. Nawet nie pomyślał, że faktycznie tam znajduje się

ląd.
Biedny Rand... Dlaczego on? Czemu nie ja? I tak mam dosyć listów od

posłańców, że tam, na kontynencie posądzają mnie o zdradę stanu. Przecież

ich uratowałem!
- O czym myślisz, kochany? Widziałam że marszczyłeś

czoło, kiedy wpatrywałeś się w pustkę. Mnie możesz powiedzieć. -

powiedziała, wstając ze swego tronu i podchodząc do mnie. - Mam nadzieję że

nie o tym, co dzieje się tam, po drugiej stronie świata?
Popatrzyłem w te

jej piękne oczy. Wyglądały na śmiertelnie powarzne, mimo roześmianego

figlarnie wyrazu twarzy. Kobiety! Rand i Perrin je rozumieli, ale on...

Rand... Dlaczego on?
- Mat, moja ty zabaweczko. Zadałam ci pytanie,

prawda? Więc chciałabym usłyszeć odpowiedź.
- No dobrze... Myślałem o

Randzie. I... o tych po drugiej stronie. Po prostu nie mogę ścierpieć tego,

że uważają mnie za zdrajcę... - i opowiedziałem jej wszystko, czując się

tak, jakbym wypluwał z siebie truciznę. Gdy skończyłem...
- Jak chcesz,

możemy wysłać tam nasze okręty, mój królu. - powiedziała i roześmiała się.

Oczy nadal miała poważne.
Oczywiście jeśli nie będzi ci to

przeszkadzać...
- Nie! Nigdy więcej nie wyślę ludzi po to, aby

mordowali innych. Nigdy!
- Po co się tak unosisz? Nie to miałam na

myśli... Po prostu...
- Nie. Miejsce twego ludu jest tutaj, i tutaj on

pozostanie. Nie wyślę go z powrotem!
- Dobrze, kochany, jak chcesz. A

teraz wybacz - muszę się odświeżyć. - mówiąc to odeszła ode mnie i wyszła z

komnaty.
Czemu musiałem się akurat z NIĄ ożenić? Było wiele

piękniejszych od niej... Ech, te kobiety... Ale... Coś mi tu nie gra. Nie

wyszła do swych komnat. Nie tymi drzwiami. O, nie. Ona coś knuje. Poszła do

dowództwa! Nie dam jej zaatakować znowu!
Puściłem się biegiem w

kierunku kwater oficerów. Faktycznie, przyszła tutaj. Stała na środku

komnaty i uśmiechała się szyderczo.
- Znowu mnie nie pilnujesz kochany.

Tym razem za późno. Okręty zostały już wysłane, prosto w kierunku Łzy,

Illian, Tanchico i wielu innych. Zakotwiczą już za 2 tygodnie. Spóźniłeś

się. - i wybuchła opętańczym śmiechem. Znowu coś zbabrałem. Znowu! Nie

dam jej tego.
- Masz je natychmiast zawrócić! W tej chwili! To

nie prośba! To rozkaz!
Umilkła.
- Nie da się. Wydałam rozkaz,

aby nie wracali choćby się waliło i paliło. Za późno zareagowałeś, więc płać

za swoją nieuwagę. - i rzuciła na odchodnym - Zapomniałam wspomnieć, że

płyną pod twoją flagą Legionu Czerwonej Ręki?
I zostawiła mnie na środku

pustej komnaty, sam na sam z tymi wszystkimi pytaniami. Chyba osobiście będę

musiał się wybrać na drugą

stronę.
-----------------------------------------------------------------




Part 6

Szybował w niebycie. Widział mnóstwo dusz, żadna

tak szczęśliwa, ani tak smutna jak on. Smok Odrodzony już się nie odrodzi,

aby znowu pokonać Czarnego w Tarmon Gai'don. Czarnby i Cień został

pokonany. Ostatnia Bitwa teraz była dla niego szczęśliwa. Omal nie

przegrał... Poczuł, że coś ściąga go w dół. Nie umiał się temu

przeciwstwić...

Faile. Perrin. Wylądował przy Faile i Perrinie,

stojących nad JEGO grobem. Ach, żeby tak powrócić, powiedzieć im że wszystko

w porządku. Czemu inni zawsze cierpieli przez niego? Tylko parę słów

pocieszenia, Ale nie da się.
Nie mogę. - pomyślał. - Nawet ja. Ach, ile

bym dał, aby przywrócić do życia wszystkich którzy przeze mnie zginęli, aby

walczyć z Cieniem... Poczuł że coś się dzieje. Niektóre z dusz zniknęły.

Coś... Coś niesamowitego. Oni... Oni się pojawiali z powrotem!

Wszyscy! Lan, Nynaeve, Moiraine! Poczuł tyle radości, tyle

szczęścia, tak niewyobrażalny prąd porwał go, tak jakby znowu dotykał

saidina...
Zaraz. Ja DOTYKAM saidina. Jak to możliwe? Zawirowanie. I

jasność.

***

Faile wrzasnęła jak oparzona, a Perrin prawie by

zemdlał, gdy mnie zobaczyli.
- Rand! Wróciłeś! Ale jak?... -

urwał. Szli w ich kierunku Nynaeve, Lan, Moiraine, jego Panny Włóczni,

wszyscy.
- Ale czemu wszyscy jesteście tutaj, a nie tam gdzie was

pochowano, tam, gdzie zginęliście? - zapytałem.
- Cały ty! -

powiedziała Nynaeve, rzucając mu się na szyję. - Nawet po śmierci i

zmartwychwstaniu nie nauczyłeś się dobrych manier. - Udała nadąsanie - Ale

dziękujemy ci wszyscy. Przywróciłeś nas, Rand. Za to jestem ci wdzięczna. -

pocałowała go w policzek, i poczuł, że się rumieni. A więc udało się.
-

Przywróciłeś nas, car'a'carnie, i za to jestesmy ci wdzięczni. -

podeszła do mnie Panna Włóczni, jedna z tych nielicznych, której imienia nie

umiałem zapamiętać. - Ale to jest za to, że dałeś nas zabić! - i

wymierzyła mi siarczysty policzek. Wszystkie Panny roześmiały się, a ja

niepewnie się uśmiechnąłem. Ta miała ciężką rękę. Jeszcze przez pół godzinyt

bolała go szczęka, ale był szczęśliwy. Wrócili wszyscy. Prawie. Jeszcze Mat,

i Loial, i reszta.
- Ale gdzie jest Mat, i Loial?
- O mnie mówisz? -

zadudnił głeboki bas. To Loial! - No cóż, zamieszkaliśmy tutaj razem...

- teraz zobaczył, że obok niego stoi jakaś kobieta-ogir, a dookoła nich

biegają 3 młode... eee... ogirątka? - To nasze dzieci. Farzan, ten

najstarszy, Maila, nasza jedyna córeczka - jest średniczką, i Olege, nasz

najmłodszy synek. Maja odpowiednio 3, 2 i 1 roczek. Wiem że są jeszcze

małe... - tak, małe. Ten trzylatek ma budowę siedmiolatka z okładem, a na

pewno jest silniejszy... - Ale za jakieś 40 lat będą już młodzi, i zaczną

szukać innych ogirów.. Ale udało nam się znaleźć sposób na Tęsknotę. Ale o

tym później ci powiem...
- Naprawdę Loial, maz piękną żonę i dzieci, ale

czy ktoś mi powie, gdzie jest Mat?
Zamilkli. Chyba powiedziałem cos nie

tak.
- Ten... ten zdrajca? - pierwsza odezwała się Faile. - On... on

jest u...
- No, gdzie jestem? I żeby być uważanym za zdrajcę nawet wśród

przyjaciół? No wiecie co? - Mat uśmiechnął się. - Miło cię znów widzieć,

Rand. I was wszystkich. Przypłynąłem tutaj jakieś dwa tygodnie temu. I, jak

widzę, nie było mnie tak długo, że Rand i reszta już zmartwychwstali... No

to dobrze. A, tak w ogóle, to co to za miasto?
Perrin i Faile wyaśnili mu

to, a potem wszyscy udali się do rezydencji Perrina i

Faile...

Miasto, liczące sobie ponad 500 tysięcy mieszkańców, dawne

Pole Emonda, dzisiaj jest przemianwane na Manetheren. I w kraju Manetheren

się znajduje. Ożywiono jego legendę, miasto ożyło na nowo. I już jego potęga

nie zgaśnie. Zostało uniezależnione od Andoru, i jest jego sojusznikiem.

Prawowitym władcą, został Rand al'Thor, Smok Odrodzony, i jego ród. Jego

żoną została Min, niegdyś prosta miejska dziewczyna z Baerlon. Tar Valon i

Biała Wieża zostały scalone przez Egwene al'Meara, Zasiadającą Na Tronie

Amyrlin, i sprzymierzyło sie z Manetheren. Cień został raz na zawsze

pokonany, a Shayol Ghul zostało zrównane z ziemią. Czarna Wieża została

pokonana poprzez zjednoczenie wojsk Andoru i innych ziem oraz Tar Valon, a

sam Mazrim Taim został zabity w trakcie ucieczki. Saidin i Saidar zostały

raz na zawsze zjednoczone, i a parach kobieta-mężczyzna pomagały ludziom

osiagnąć szczyt ludzkich osiągnięć. Teraz marzeniem ludzi jest dotknąć

gwiazd. Nadchodzi Drugi Wiek, od kiedy Cień został zniszczony, i Drugi Wiek,

w którym bardowie sławią Smoka Odrodzonego i jego

czyny...

KONIEC

----------------------------------------------

---------------------
Mam nadzieję, że się nie złościcie


src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'

/>
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.