opowiadania. Jak wam się spodoba to wyślę następne.
Proszę o szczerość,
nawet jeśli będzie bolesna.
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/smile.gif' border='0'
style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' />

border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />
1
Początek wszystkiego
- Mam was
już dość! Ja muszę harować jak wół, a ty mamo popijasz sobie kawkę, a ty
tato… nigdy nie zwracasz na mnie uwagi! - wybuchnęła po raz
kolejny Cecylia. Jej życie było codzienną, nieustanną harówką.
Cecylia
Kowalska ma krótkie, do ramion czarne włosy (zwykle ma je spięte, ponieważ
gdyby jej matka zauważyła, choć mały kosmyk na ziemi nastolatka musiałaby
sprzątać wszystko od nowa), dziewczyna ma ciemne oczy koloru granitu, jasną
karnacje skóry. Jej matka Karolina Kowalska traktowała ją jak psa, którego
można kopać i krzywdzić, a ojciec tak jak powiedziała dziewczyna nie zwracał
na nią uwagi.
Karolina Kowalska ma ciemno blond włosy zazwyczaj upięte
w wytworne koki i jest wysoka. Pozwala Cecylii pytać o wszystko, ale rzadko
odpowiada na któreś z pytań. Kobieta pracowała w “gołębiej
poczcie” znajdującej się na rynkui. Sama założyła tą dziwną firmę.
Zamiast listonoszy listy roznosiły gołębie. Było to bardzo popularne
miejsce, zwłaszcza latem kiedy do Krakowa przyjeżdżało mnóstwo turystów.
Interesuje ją tylko szkoła, dziewczyna zawsze odpowiada, że w szkole jest
dobrze, choćby dostała parę pał. Nastolatka nie chciała, aby jej matka znała
jej uczucia, tylko czasami miała ochotę wykrzyczeć wszystkie swoje żale.
/>Jej ojciec pił, ale na szczęście nie bił jej; Cecylia wstydziła się go.
Zamknęła się przed nim, zawsze, gdy ją o coś pytał odpowiadała wymijająco i
rzucała przekleństwami. Wiedziała, że jej rodzice mają nad nią władzę tylko
w domu, więc korzystała z życia w szkole robiąc różne dziwne kawały
nauczycielom. Nawet chciała żeby jej matka wiedziała, jaką ma córkę. Może
wtedy Karolina nie chwaliłaby się nią tak przed znajomymi? Dziewczyna często
robiła tym sobie krzywdę i często zaliczała różne kary, ale nie obchodziło
ją to, chciała zwrócić na siebie uwagę rodziców.
- Uważasz, że nic dla
ciebie nie zrobiłam? A ubrania, jedzenie, kosmetyki, które ci kupiłam? To
nic?
Karolina starała się być spokojna, choć jej oczy już szukały
miejsca, w które mogłaby uderzyć dziewczynę. Kobietę nie obchodziły uczucia
córki, więc nie zważała na to, że kiedy ją bije i wyzywa to dziewczyna czuje
ból i nienawiść do niej.
- To tylko rzeczy materialne, które można
kupić wszędzie, ale ja chcę odrobiny miłości, uczucia, którego mi nie
dajesz!
Cecylia również zaczęła rozglądać się, ale tylko po to żeby
znaleźć drogę ucieczki. Wybrała schody na piętro, miała nadzieję, że
dobiegnie do nich zanim zrobi to jej matka. Później mogłaby zamknąć się w
pokoju. Wiedziała, że jeśli nie zdąży tam dotrzeć może to skończyć się dla
niej bardzo źle.
- Gdybym miała serce z lodu nie przygarnęłabym cię z
sierocińca! - krzyczała Karolina, choć na jej twarzy gościł uśmiech
tryumfu.
- Myślisz, że nie wiem! Ha! Widziałam mój akt
urodzenia. Ha, ha, ha!!!
Dziewczyna śmiała się drwiąco. Po
raz pierwszy wygarnęła matce zatajenie prawdy o jej pochodzeniu. Nastolatka
widziała swój akt urodzenia, gdy miała 10 lat; bardzo się cieszyła, że
Karolina nie jest jej prawdziwą matką, zawsze marzyła o jakieś normalnej,
kochającej się rodzinie.
- I co z tego?! Twoi rodzice cię
zostawili, jesteś przybłędą, głupim bachorem!!!
Karolina
wiedziała, że to zrani Cecylię. Rzeczywiście ją to zabolało, ale wiedziała,
że nie może dać tego poznać znienawidzonej kobiecie, bo wtedy ona
zatryumfuje.
- Dużo z tego!!! A tak przy okazji... nie będę
tutaj więcej sprzątać. Ty nic o mnie nie wiesz, nie interesujesz się mną.
Jeśli przynajmniej raz porozmawiałabyś ze mną normalnie dowiedziałabyś się
czegoś, czym naprawdę mogłabyś mnie zranić! Nigdy nie uważałam cię za
prawdziwą matkę!
Dziewczyna, nie zważając już na to, że zaraz
Karolina może ją uderzyć, zaczęła się do niej zbliżać. Chciała ją zranić,
tak jak ona raniła ją przez lata pobytu w jej domu.
- Musisz zapłacić
za ubrania, jedzenie i dach nad głową i za to, że daję ci pieniądze na
wszystko, a jak wiem, ty nie masz pieniędzy. Nie masz wyboru! -
krzyczała próbując uderzyć Cecylię, lecz ta się cofnęła. Dziewczyna bez
słowa pobiegła do swojego pokoju po drodze przewracając wiaderko z wodą.
Nastolatka zamknęła za sobą drzwi na klucz, wiedziała, że jeśli tego nie
zrobi jej matka przyjdzie tu i będzie chciała ją skatować.
Cecylia
rozejrzała się po pokoju, jak ona nienawidziła tego pomieszczenia i w ogóle
całego domu! Gdyby ktoś tu wszedł pomyślałby, że nikt w nim nie mieszkał
od wielu lat. Tylko ubrania dziewczyny wiszące równo w szafie wskazywały na
jej wiek i pokazywały, że jednak ktoś w tym pokoju przebywał i to nawet
często. Na środku pomieszczenia przylegając do jednej z ścian stało
dziecinne łóżko; tylko z powodu niskiego wzrostu nastolatka mieściła się w
nim. Nie było biurka, Karolina nie chciała wydawać zbędnych pieniędzy na
przyszywaną córkę, toteż dziewczyna musiała uczyć się siedząc na łóżku.
/>Cecylia usłyszała szarpnięcie klamki; to jej matka próbowała dostać się do
pokoju, ale tym razem dziewczyna postanowiła, że ją nie wpuści bez względu
na jej słodkie kłamstewka. Nastolatka, nie zważając na głos matki, podeszła
do szafy i mocno w nią uderzyła. Była wściekła. Ostatnio bardzo się
zmieniła, zaczęła przeciwstawiać się tyranii matki, coraz częściej myślała o
przyszłości i wiedziała, że nie ma zamiaru wiązać jej z tym sterylnie
czystym domem, który musiała sprzątać odkąd skończyła sześć lat. We wrześniu
Cecylia miała iść do nowej szkoły, do pobliskiego gimnazjum. Bardzo bała się
tam iść, nie wiedziała jak uczniowie zareagują na jej zaniedbany strój.
Chociaż pochodziła z względnie bogatej rodziny Karolina nie kupowała jej
dużo ubrań i dziewczyna czuła się czasami tak jakby chodziła w jakiś
obdartych szmatach. W szafie coś się zatrzęsło i Cecylia usłyszała, że coś
pęka. To było lustro. “Będziesz miała siedem lat nieszczęść” -
powiedziałaby jej matka. Karolina była bardzo przesądna choć nie wyglądała
na taką osobę. Nastolatka nie wierzyła w takie brednie, więc otworzyła szafę
i skleiła “szkotem” pęknięte, ledwo wiszące na zawiasach
lustro.
Przez kolejne dni Cecylia unikała adopcyjnej matki jak ognia;
wiedziała, że jeśli ją spotka dostanie jej się za to, że nie sprzątała przez
ten czas. Na szczęście Karolina była zajęta pracą w gołębiej poczcie i
przesiadywała tam przez cały dzień. Były wakacje, więc nikt w Krakowie nie
narzekał na brak klientów. Dziewczyna ciągle przesiadywała w tym wielkim
domu, w którym znała dobrze każdy kąt; chociaż była piękna pogoda i chociaż
nastolatka bardzo chciała, nie wychodziła na dwór. Bała się, że spotka
Karolinę.
W końcu jednak Cecylia przełamała strach i postanowiła, że
pójdzie na rynek. Zawsze ją fascynował, było na nim tyle zabytków, a w
czasie lata kręciło się tu zadziwiająco dużo dziwnych ludzi. Najwięcej
kręciło się po stronie, na której znajdował się posąg Adama Mickiewicza tak
jakby nie wiedzieli, że po drugiej stronie Sukiennic również ciągnie się
rynek. Dziewczyna usiadła na jednej z ławek i rozpuściła włosy, tylko tutaj
mogła pozwolić sobie na taki luksus.
W ciągu wakacji Cecylia często
spotykała się z swoją przyjaciółką Anastazją Koczwarą. W jej domu panowało
takie ciepło rodzinne, że dziewczyna po prostu musiała wychodzić, ponieważ
nie mogła znieść widoku kochającej się rodziny. Anastazja zaś nie lubiła
swojej rodziny, uważała, że jej matka jest staroświecka, lubiła za to
Karolinę (kiedy do dziewczyny przychodziły koleżanki kobieta ubierała
najsłodszą ze wszystkich swoich masek przez co uchodziła za cudowną matkę),
chociaż Cecylia często opowiadała jej jaka naprawdę jest ta zimna kobieta.
Nastolatka zamknęła oczy. Nie lubiła słońca (co ją bardzo dziwiło),
więc ucieszyła się kiedy chmury je zasłoniły. Większość dziewczyn uważało ją
za dziwaczkę z tego powodu. Dziewczyna nie wiedziała dlaczego tak się
dzieje, ale słońce ją drażniło; znacznie bardziej lubiła ciemne
pomieszczenia. W jej pokoju zwykle okno było zasłonięte grubą, granatową
roletą, tylko w nocy dziewczyna otwierała je i patrzyła z góry na nocne
życie Krakowa. Gdyby nie to, że w dzień musiała chodzić do szkoły i
sprzątać, zmieniłaby całe swoje życie na nocne. Dopiero teraz, kiedy
sprzeciwiła się matce i na razie miała wakacje, mogła to zmienić.
/>Cecylia chodziła spać w ciągu dnia, a w nocy włóczyła się po mieście.
Anastazja zwierzyła się jej, że również bardziej lubi noc i razem umówiwszy
się na rynku straszyły ludzi z “dobrych domów”; udawały wyjące
wilki lub sowy i robiły wszystko to co mogłyby robić w dzień, ale wolały
kiedy było ciemno. Dziewczyna również ma czarne włosy jednak bardzo długie,
ale jej cera nie jest tak blada jak Cecylii. W przedszkolu na balach
przebierańców nastolatka przebierała się za różne trupy, a jej przyjaciółka
w czarownice. Zawsze, odkąd się poznały, znalazły wspólny język i trzymały
się razem. W tym roku ich drogi miały się jednak rozejść; chociaż miały
chodzić do tego samego gimnazjum to w innych klasach. Stazi (Anastazja)
zdała do klasy z rozszerzonym angielskim, a Cecylia nie zdawała do żadnej
“lepszej” klasy; nie chciała dać Karolinie powodu żeby znów
bardziej się nią chwaliła.
Dziewczyna wróciła do domu przed świtem po
nocnej eskapadzie z kilkoma przyjaciółmi, którzy tak jak Stazi i ona
uwielbiali noc. Dziewczyna weszła tylnym wejściem; nie chciała nikogo
budzić. Okazało się, że nikt w tym domu już nie spał. Nastolatka usłyszała
stłumione krzyki w salonie, na początku pomyślała, że jej ojciec znów się
upił, ale po chwili namysłu podeszła przystawiając ucho do drzwi. Nikt nie
kłóci się o czwartej rano, nawet jej rodzice.
- Ona nie dostała listu,
nie jest z nimi spokrewniona, a jeśli nawet jest to nie puścimy jej do tej
szkoły i będzie po sprawie - mówiła Karolina ściszonym szeptem.
-
Cecylia jest z nimi spokrewniona! Nie pamiętasz co mówili nam ci z Domu
Dziecka. Co ona miała przy sobie gdy ją znaleziono? Pamiętasz? A teraz czyż
nie wychodzi nocami, a w ciągu dnia śpi?! Czy nie zasłania okien aby nie
wpuszczać do jej pokoju światła?! Ona będzie chciała chodzić do tej
szkoły i my jej nie będziemy mogli zatrzymać. Pozostało nam tylko jedno
wyjście, wiesz jakie: albo my ją, albo ona nas kiedyś zabije. Ja chcę żyć i
zabiję ją przy najbliższej okazji, ukryjemy ją w piwnicy, w pokoju pod
klapą, później zgłosimy jej zaginięcie, a kiedy wszystko ucichnie zakopiemy
ją w ogródku. Nikt nie będzie nas podejrzewał, będziemy udawać zrozpaczonych
jej zniknięciem. Uda nam się, już nie jeden raz musieliśmy grać i dobrze nam
to wychodziło.
Cecylia już nie słuchała, uciekła tylnymi drzwiami. Już
postanowiła. Przyjdzie do domu, w nocy, kiedy będą wszyscy spać i zabierze
swoje rzeczy; nie pójdzie do szkoły, przecież jest wiele jej rówieśników
którzy rzucili budę i żyje im się dobrze na ulicach Krakowa. Już od dzisiaj
stanie przy kościele i będzie prosić o pieniądze, lepiej zacząć już teraz
kiedy jest mnóstwo zadowolonych turystów, może uzbiera pieniądze i
przetrzyma zimę. Ale zanim pójdzie żebrać, musi sprawdzić tę kryjówkę.
Wiedziała, że w piwnicy za wielkim regałem z narzędziami jest tajny
korytarz, który w pewnym momencie się urywa; nie wiedziała jednak, że jest
tam jakaś klapa w podłodze, tam na pewno jest coś ukryte.
Dziewczyna
szybko przeszła przez rynek, sprawnie ominęła gołębią pocztę Karoliny.
Chciało jej się spać, ale nie mogła zasnąć, musiała pomyśleć. Nie miała
pojęcia o jakich krewnych mówili jej adopcyjni rodzice, o jakim liście i co
z tym wspólnego miało gimnazjum, do którego nie chcą jej tak nagle
puścić! I co miała przy sobie, kiedy ją znaleźli? Puściła się biegiem,
po kilkunastu minutach była już w małym, ciemnym i obskurnym parku. Właśnie
wczorajszej nocy zdemolowali tu ławkę. Nastolatka po raz pierwszy
uśmiechnęła się; jej paczka przyjaciół pasowała tutaj jak ulał. W nocy w tym
parku było mnóstwo pijaków i spotykających się potajemnie par, nie brakowało
tu również takich ludzi jak dziewczyna. Cecylia usiadła na jednej z
obdrapanych ławek, w oddali zobaczyła jakąś kapliczkę i odwróciła od niej
wzrok. Nastolatka nie uważała się za zbyt wierzącą osobę, kiedyś chodziła do
kościoła co niedzielę tak jak jej kazała matka, ale teraz kiedy odezwał się
w niej bunt nie odwiedzała kościołów od kilku dobrych tygodni. Wiedziała, że
Bóg istnieje, ale myślała, że nie interesuje się nią, bo gdyby się nią
interesował nie ulokował by jej w takiej okropnej rodzinie, która teraz chce
ją zabić! Dlaczego właściwie oni chcą ją zabić? Fakt, mówili, że jeśli
oni nie zabiją jej to ona ich, ale przecież teraz każdy w tych czasach może
popełnić morderstwo. Dziewczyna nie rozumiała, ale wkrótce miało się to
zmienić.