Stoję sama pośrodku tłumu znajomych
z
rozsznurowanymi butami
mam pełne rękawy myśli o Tobie
czując że
już nigdy nie usłyszę twoich ust
dodaje sobie otuchy sztyletem w
brzuchu
bo nie wrócisz, a możemy się jeszcze spotkać
tam daleko
jedynie...
macham jeszcze bezwiednie, od niechcenia
i upadam na
podłogę żegnającego mnie czule bólu