*^*Cathy*^*
30.10.2004 20:33
Jest to moje pierwsze opowiadanie,
które publikuję na forum.. Nie jest o HP. Nie jest fantastyczne.
Powiedziałabym, ze porusza jedno z najbardziej egzystencjalnych pytań..
Życze miłej lektury...
Żyj i pozwól żyć innym
,,Mądry człowiek rzekł : Idź w
stronę dobra,
W stronę światła,
Wiatr owieje Twoją twarz,
/>Za te wszystkie kupione lata,
Usłysz swój wewnętrzny głos,
To
wołanie Twego serca,
Zamknij oczy, a wtedy odnajdziesz
Swoje
przeznaczenie w środku tego
Całego zgiełku zwanego światem, zwanego
ludźmi..
Scorpions ,,Send me an angel''
26.06.2007 Radomsko
Myślała, nadal myślała.
Natrętne wizje nawiedzały ją już od takiego długiego czasu, a ona - głupia,
dopiero teraz zaczęła się nad tym wszystkim zastanawiać. W jej życiu już od
dawna coś zaczęło się zmieniać. W związku z tym odczuwała silny niepokój
przed tym, co miało się zdarzyć. Okropne, złowróżbne obrazy przelatywały jej
przed oczyma, rozmazując świat rzeczywisty i roznosząc swój niepokój niczym
pyłki kwiatów na soczyście zieloną trawę, przesłaniały jej całe
dotychczasowe życie. Odczuwała wszechpotężny strach, strach przed
nieuchronną i zbliżającą się wielkimi krokami przyszłością przypominającą
ogromnego potwora, który chciał uwięzić ją w swoim wnętrzu i nigdy,
przenigdy nie wypuścić, pozbawiając ją jakiegokolwiek szczęścia, radości i
lekkości młodzieńczego bytu. Skradała się niepostrzeżenie zostawiając
kolejne, niepokojące kroki, które wskazywały na to, ze wkradnie się do jej
życia na stałe i nie ucieknie. Zasiedli się w jej myślach, zachowaniu i
wszystko straci sens. Dorosłość – co to w ogóle jest? Do czego
prowadzi? Jaki to wszystko ma cel? Zepsucie całej tej beztroski? Ona na to
nigdy nie pozwoli.
-Kasia, pójdziesz wreszcie spać?! – z
pokoju obok rozległ się donośny głos jej taty. Znów nie zgasiła światła w
przedpokoju.
-Tak, już idę – skłamała szybko.
Po chwili do
jej ślicznego, pomarańczowo-niebieskiego pokoju z wielkim impetem wszedł jej
własny tata. Zamknął drzwi i oparł się o ścianę krzyżując ręce na piersiach.
Kasia spojrzała na wyraz jego twarzy, który nie mówił nic dobrego.
Przygryzła wargę i odetchnęła cicho.
-No więc. Chciałbym Ci
przypomnieć, ze dzisiaj o dziesiątej piszesz egzamin wstępny na studia.
Teraz mamy drugą w nocy – wyjaśnił ironicznym tonem.
Kasia
jęknęła cicho.
-Co ja na to poradzę, ze to wszystko mnie
przerasta?! Ja wcale nie chcę dorastać!
Tata zrobił jakiś
niezrozumiały gest i usiadł na jej łóżku.
-Masz 19 lat
dziewczyno!!! To się właśnie nazywa życie. Zobaczysz za kilka
lat będziesz się z tego śmiała – wyjaśnił i uśmiechnął się szeroko.
/>Łatwo mu było powiedzieć. On miał już wszystko za sobą. Skończył ukochane
prawo z wyróżnieniem. A ona? Byłą pewna, że jej głupie marzenia chodzące za
nią od czasu gdy tylko zaczęła pisać jest zbyt nierealne. Pisarka, tworząca
dla milionów – tak marzenia... Osunęła się niżej przykrywając
szczelniej pomarańczową, jedwabną pościelą i przymknęła oczy.
/>14.07.2015 Północna Szkocja
Słońce powoli pojawiało się na
horyzoncie. W milionach domów na całym świecie budziły się tysiące ludzi
gotowych stawić czoło z codziennymi problemami, które zaprzątały ich głowy.
W północnej Szkocji, w pięknym dużym domu położonym nad samym Morzem
Północnym powoli otworzyły się drzwi i wyszła z nich młoda, ciemnowłosa
dziewczyna obejmująca się ramionami. Podążyła ku plaży co chwilę wzdychając
z uwielbieniem i rozkoszując się chłodnym, rześkim, morskim powietrzem.
Zerknęła na zegarek. Dochodziła szósta. Uśmiechnęła się do siebie skupiając
na swoich stopach, której dalej podążały ku plaży. Czuła pod nimi
rozstępujący się zimny piasek, czuła z osobna każde ziarenko. Już wyobrażała
sobie, jak każde z nich dobrowolnie poddaje się bajecznej sile magicznego
wiatru. Wyciągnęła spod kurtki swój pamiętnik i długopis i zasiadła na
wybrzeżu.
Delikatny wiatr pofrunął w jej stronę. Przebił się przez
warstwę spokojnego powietrza w którym czuć było zapach poranka, radości i
szczęścia. Gdzieś nieopodal słychać było ,,Wind of change’’
Scorpions wydobywającą się prawdopodobnie z jakiegoś domostwa, w którym
budzili się ludzie z głowami pełnymi pomysłów. Pofrunął dalej przenosząc
delikatny piasek i zapach świeżości. Dotarłszy do niej lekko rozwiał ciemne
włosy i otulił jej twarz.
Otworzyła zeszyt i wkroczyła w świat swoich
myśli i pragnień żyjących w niej i jej sercu.
,,I znów mi się udało
– pisała – po raz kolejny osiągnęłam to co chciałam. Gdy tylko
zaniosłam do wydawnictwa rękopis kolejnej części sagi o Mary Salbor
przywitano mnie brawami i stwierdzona, ze powinno się już teraz, już dziś
wydać tę książkę bo inaczej wydawnictwo zostanie rozgromione z powierzchni
ziemi przez zniecierpliwionych ludzi. Zrobiłam się cała czerwona jak to
mówiono. Naprawdę. I choć czasem mam dość tego, że za każdym razem jak
napiszę kolejną powieść, ludzie od razu chcą jeszcze to miło jest poczytać
te wszystkie przychylne recenzje i zobaczyć swoje książki na pierwszych
miejscach rankingów. Mam 27 lat i czuję się spełnioną kobietą, której się
udało i która robi to co kocha robić. I musi tak zostać...’’
/>
15.09.2028
Londyn
Kasia wyszła z wielkiego budynku pomalowanego na słodki,
waniliowy kolor i czym prędzej udała się do samochodu. Nie narzekała na brak
zajęć, do których doszła jeszcze teraz jej własna fundacja
,,Helpness’’ dla potrzebujących dzieci. Zawsze chciała ja
założyć i teraz jej się to udało. Mnóstwo pieniędzy, które zarabiała na
coraz częściej wydawanych książkach przeznaczała na cele fundacji Uwielbiam
patrzeć na roześmiane twarze szczęśliwych dzieci i widzieć w ich oczach
radość z życia. Nie mogła znieść myśli, ze gdzieś na świecie dzieci cierpią.
Stawiała sobie coraz to wyżej poprzeczkę. Obiecała sobie, ze nie umrze póki
świat nie stanie się odrobinę lepszy, dopóki dzieci nie będą się szerzej
uśmiechać. Teraz, w przeciwieństwie do swych młodzieńczych lat była pewna,
że da jej się do osiągnąć. Dlaczego? Ponieważ właśnie tego chciała.
/>
01.10.2060 Londyn
Kochana
Karolino!
Czuję, ze jestem już na samym końcu całej drogi zwanej
życiem. Mam ponad 70 lat i ledwo oddycham, a zajęcie któremu poświęciłam
całe życie czyli pisanie powoli zaczyna sprawiać ból memu ciału jednocześnie
– O ironio, daje hedonistyczne, przesyconą wytchnienie dla mej duszy i
mego serca. Przyjaźniłyśmy się od dziecka przez ponad 60 lat. Zawsze
wiedziałam , ze Ty będziesz żyła dłużej i życzę Ci tego z całego serca.
Teraz, gdy czytasz ten list moje stopy nie mogą dotykać ziemi, a moje oczy
nie otwierają się. Proszę Cię, nie płacz po mnie, bo to nie ma sensu.
Odeszłam, z pewnością dlatego, bo zrobiłam to co chciałam, osiągnęłam szczyt
swoich możliwości i jestem pewna, że wprowadziłam trochę radości do
dzisiejszego, szarego świata. Jest to dla mnie powód do dumy. Może i byłam
roztrzepana, zbyt pewna siebie i czasem lekko przemądrzała, ale jednego nie
możesz mi zarzucić. Zawsze broniłam czegoś co uważałam za wieczne : miłości
i przyjaźni – naszej przyjaźni. Byłaś dla mnie wielkim oparciem i
ostoją. Za każdym razem, gdy budziłam się i otwierałam oczy wiedziałam, ze
jesteś i że mogę Ci ufać. Wspierałaś mnie we wszystkich porażkach i
dodawałaś otuchy. Byłaś moim najwspanialszym krytykiem literackim. Mam
nadzieję, ze teraz gdy już nie mogę nic powiedzieć ani zrobić, ktoś będzie o
mnie pamiętał i wyciągał wnioski ze wszystkich książek, które napisałam. To
był mój cel – zostawić coś po sobie, zbudować swoisty pomnik, który
będzie przypominał światu , ze żyłam i istniałam. Tym pomnikiem są wszystkie
kochane dzieci z fundacji, wszystkie książki, każde moje słowo, myśl, krok i
przed wszystkim pamiętnik pisany całe życie. Te rzeczy choć niektóre
nienamacalne, niektóre materialne zawsze będą żyć i oddychać niezależnie ode
mnie. Będą istnieć aż do końca świata i zajmować miejsce w przestrzeni
wypełnionej ogromna mieszanina pamiątek po innych ludziach. Tak samo jak
będzie żyć nasza przyjaźń. To nie jest zwyczajny koniec, to koniec magiczny,
bo wszystko co pochodzi z ans jest magiczne, a Ty jesteś moja magią...
Twoja na
zawsze
Kasia
Letnie popołudnie.
Piękny, słoneczny dzień. W spokojnym zagajniku na pobliskim cmentarzu
znajduje się tylko jeden grób z małym bukietem białych róż, który tętni
życiem. Kamienny nagrobek zdaje się oddychać i dawać nadzieję.
/>KATARZYNA TERESA K.......
1988-2060
UKOCHANA SIOSTRA I CÓRKA
/>ODDANA PRZYJACIÓŁKA
URATOWAŁA ŚWIAT WIELE RAZY
/>
KONIEC
Oh, Cathy , brak odwagi do być jedną osobą,
co ?
Wiesz co mam na myśli... Co do opowiadania, stać cię na więcej,
to jest ckliwe, i Boże, jaka ona mądra i wspaniała, och i ach...
border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />
Nie ma takich idealnych ludzi...
Cathy, dziewczę ty moje, zasanów się
co robisz.
Pozdrawiam
Gali
Beletharaniel
31.10.2004 17:04
Jak dla mnie zbyt wyidealizowane. Wręcz
nierealne.
Za duże przeskoki w czasie - czy czyjeś życie można opisać
tak krótkim tekstem, pokazując tylko te piękne momenty? A może w
rzeczywistości nie było ono takie piękne.
Chyba jestem pesymistką.