Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Zyj I Pozwól żyć Innym
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
*^*Cathy*^*

Jest to moje pierwsze opowiadanie,

które publikuję na forum.. Nie jest o HP. Nie jest fantastyczne.

Powiedziałabym, ze porusza jedno z najbardziej egzystencjalnych pytań..

Życze miłej lektury...




Żyj i pozwól żyć innym

,,Mądry człowiek rzekł : Idź w

stronę dobra,
W stronę światła,
Wiatr owieje Twoją twarz,

/>Za te wszystkie kupione lata,
Usłysz swój wewnętrzny głos,
To

wołanie Twego serca,
Zamknij oczy, a wtedy odnajdziesz
Swoje

przeznaczenie w środku tego
Całego zgiełku zwanego światem, zwanego

ludźmi..



Scorpions ,,Send me an angel''





26.06.2007 Radomsko
Myślała, nadal myślała.

Natrętne wizje nawiedzały ją już od takiego długiego czasu, a ona - głupia,

dopiero teraz zaczęła się nad tym wszystkim zastanawiać. W jej życiu już od

dawna coś zaczęło się zmieniać. W związku z tym odczuwała silny niepokój

przed tym, co miało się zdarzyć. Okropne, złowróżbne obrazy przelatywały jej

przed oczyma, rozmazując świat rzeczywisty i roznosząc swój niepokój niczym

pyłki kwiatów na soczyście zieloną trawę, przesłaniały jej całe

dotychczasowe życie. Odczuwała wszechpotężny strach, strach przed

nieuchronną i zbliżającą się wielkimi krokami przyszłością przypominającą

ogromnego potwora, który chciał uwięzić ją w swoim wnętrzu i nigdy,

przenigdy nie wypuścić, pozbawiając ją jakiegokolwiek szczęścia, radości i

lekkości młodzieńczego bytu. Skradała się niepostrzeżenie zostawiając

kolejne, niepokojące kroki, które wskazywały na to, ze wkradnie się do jej

życia na stałe i nie ucieknie. Zasiedli się w jej myślach, zachowaniu i

wszystko straci sens. Dorosłość – co to w ogóle jest? Do czego

prowadzi? Jaki to wszystko ma cel? Zepsucie całej tej beztroski? Ona na to

nigdy nie pozwoli.
-Kasia, pójdziesz wreszcie spać?! – z

pokoju obok rozległ się donośny głos jej taty. Znów nie zgasiła światła w

przedpokoju.
-Tak, już idę – skłamała szybko.
Po chwili do

jej ślicznego, pomarańczowo-niebieskiego pokoju z wielkim impetem wszedł jej

własny tata. Zamknął drzwi i oparł się o ścianę krzyżując ręce na piersiach.

Kasia spojrzała na wyraz jego twarzy, który nie mówił nic dobrego.

Przygryzła wargę i odetchnęła cicho.
-No więc. Chciałbym Ci

przypomnieć, ze dzisiaj o dziesiątej piszesz egzamin wstępny na studia.

Teraz mamy drugą w nocy – wyjaśnił ironicznym tonem.
Kasia

jęknęła cicho.
-Co ja na to poradzę, ze to wszystko mnie

przerasta?! Ja wcale nie chcę dorastać!
Tata zrobił jakiś

niezrozumiały gest i usiadł na jej łóżku.
-Masz 19 lat

dziewczyno!!! To się właśnie nazywa życie. Zobaczysz za kilka

lat będziesz się z tego śmiała – wyjaśnił i uśmiechnął się szeroko.

/>Łatwo mu było powiedzieć. On miał już wszystko za sobą. Skończył ukochane

prawo z wyróżnieniem. A ona? Byłą pewna, że jej głupie marzenia chodzące za

nią od czasu gdy tylko zaczęła pisać jest zbyt nierealne. Pisarka, tworząca

dla milionów – tak marzenia... Osunęła się niżej przykrywając

szczelniej pomarańczową, jedwabną pościelą i przymknęła oczy.


/>14.07.2015 Północna Szkocja

Słońce powoli pojawiało się na

horyzoncie. W milionach domów na całym świecie budziły się tysiące ludzi

gotowych stawić czoło z codziennymi problemami, które zaprzątały ich głowy.

W północnej Szkocji, w pięknym dużym domu położonym nad samym Morzem

Północnym powoli otworzyły się drzwi i wyszła z nich młoda, ciemnowłosa

dziewczyna obejmująca się ramionami. Podążyła ku plaży co chwilę wzdychając

z uwielbieniem i rozkoszując się chłodnym, rześkim, morskim powietrzem.

Zerknęła na zegarek. Dochodziła szósta. Uśmiechnęła się do siebie skupiając

na swoich stopach, której dalej podążały ku plaży. Czuła pod nimi

rozstępujący się zimny piasek, czuła z osobna każde ziarenko. Już wyobrażała

sobie, jak każde z nich dobrowolnie poddaje się bajecznej sile magicznego

wiatru. Wyciągnęła spod kurtki swój pamiętnik i długopis i zasiadła na

wybrzeżu.
Delikatny wiatr pofrunął w jej stronę. Przebił się przez

warstwę spokojnego powietrza w którym czuć było zapach poranka, radości i

szczęścia. Gdzieś nieopodal słychać było ,,Wind of change’’

Scorpions wydobywającą się prawdopodobnie z jakiegoś domostwa, w którym

budzili się ludzie z głowami pełnymi pomysłów. Pofrunął dalej przenosząc

delikatny piasek i zapach świeżości. Dotarłszy do niej lekko rozwiał ciemne

włosy i otulił jej twarz.
Otworzyła zeszyt i wkroczyła w świat swoich

myśli i pragnień żyjących w niej i jej sercu.
,,I znów mi się udało

– pisała – po raz kolejny osiągnęłam to co chciałam. Gdy tylko

zaniosłam do wydawnictwa rękopis kolejnej części sagi o Mary Salbor

przywitano mnie brawami i stwierdzona, ze powinno się już teraz, już dziś

wydać tę książkę bo inaczej wydawnictwo zostanie rozgromione z powierzchni

ziemi przez zniecierpliwionych ludzi. Zrobiłam się cała czerwona jak to

mówiono. Naprawdę. I choć czasem mam dość tego, że za każdym razem jak

napiszę kolejną powieść, ludzie od razu chcą jeszcze to miło jest poczytać

te wszystkie przychylne recenzje i zobaczyć swoje książki na pierwszych

miejscach rankingów. Mam 27 lat i czuję się spełnioną kobietą, której się

udało i która robi to co kocha robić. I musi tak zostać...’’

/>




15.09.2028

Londyn

Kasia wyszła z wielkiego budynku pomalowanego na słodki,

waniliowy kolor i czym prędzej udała się do samochodu. Nie narzekała na brak

zajęć, do których doszła jeszcze teraz jej własna fundacja

,,Helpness’’ dla potrzebujących dzieci. Zawsze chciała ja

założyć i teraz jej się to udało. Mnóstwo pieniędzy, które zarabiała na

coraz częściej wydawanych książkach przeznaczała na cele fundacji Uwielbiam

patrzeć na roześmiane twarze szczęśliwych dzieci i widzieć w ich oczach

radość z życia. Nie mogła znieść myśli, ze gdzieś na świecie dzieci cierpią.

Stawiała sobie coraz to wyżej poprzeczkę. Obiecała sobie, ze nie umrze póki

świat nie stanie się odrobinę lepszy, dopóki dzieci nie będą się szerzej

uśmiechać. Teraz, w przeciwieństwie do swych młodzieńczych lat była pewna,

że da jej się do osiągnąć. Dlaczego? Ponieważ właśnie tego chciała.


/>

01.10.2060 Londyn

Kochana

Karolino!
Czuję, ze jestem już na samym końcu całej drogi zwanej

życiem. Mam ponad 70 lat i ledwo oddycham, a zajęcie któremu poświęciłam

całe życie czyli pisanie powoli zaczyna sprawiać ból memu ciału jednocześnie

– O ironio, daje hedonistyczne, przesyconą wytchnienie dla mej duszy i

mego serca. Przyjaźniłyśmy się od dziecka przez ponad 60 lat. Zawsze

wiedziałam , ze Ty będziesz żyła dłużej i życzę Ci tego z całego serca.

Teraz, gdy czytasz ten list moje stopy nie mogą dotykać ziemi, a moje oczy

nie otwierają się. Proszę Cię, nie płacz po mnie, bo to nie ma sensu.

Odeszłam, z pewnością dlatego, bo zrobiłam to co chciałam, osiągnęłam szczyt

swoich możliwości i jestem pewna, że wprowadziłam trochę radości do

dzisiejszego, szarego świata. Jest to dla mnie powód do dumy. Może i byłam

roztrzepana, zbyt pewna siebie i czasem lekko przemądrzała, ale jednego nie

możesz mi zarzucić. Zawsze broniłam czegoś co uważałam za wieczne : miłości

i przyjaźni – naszej przyjaźni. Byłaś dla mnie wielkim oparciem i

ostoją. Za każdym razem, gdy budziłam się i otwierałam oczy wiedziałam, ze

jesteś i że mogę Ci ufać. Wspierałaś mnie we wszystkich porażkach i

dodawałaś otuchy. Byłaś moim najwspanialszym krytykiem literackim. Mam

nadzieję, ze teraz gdy już nie mogę nic powiedzieć ani zrobić, ktoś będzie o

mnie pamiętał i wyciągał wnioski ze wszystkich książek, które napisałam. To

był mój cel – zostawić coś po sobie, zbudować swoisty pomnik, który

będzie przypominał światu , ze żyłam i istniałam. Tym pomnikiem są wszystkie

kochane dzieci z fundacji, wszystkie książki, każde moje słowo, myśl, krok i

przed wszystkim pamiętnik pisany całe życie. Te rzeczy choć niektóre

nienamacalne, niektóre materialne zawsze będą żyć i oddychać niezależnie ode

mnie. Będą istnieć aż do końca świata i zajmować miejsce w przestrzeni

wypełnionej ogromna mieszanina pamiątek po innych ludziach. Tak samo jak

będzie żyć nasza przyjaźń. To nie jest zwyczajny koniec, to koniec magiczny,

bo wszystko co pochodzi z ans jest magiczne, a Ty jesteś moja magią...









Twoja na

zawsze




Kasia




Letnie popołudnie.

Piękny, słoneczny dzień. W spokojnym zagajniku na pobliskim cmentarzu

znajduje się tylko jeden grób z małym bukietem białych róż, który tętni

życiem. Kamienny nagrobek zdaje się oddychać i dawać nadzieję.


/>KATARZYNA TERESA K.......
1988-2060
UKOCHANA SIOSTRA I CÓRKA

/>ODDANA PRZYJACIÓŁKA
URATOWAŁA ŚWIAT WIELE RAZY




/>
KONIEC



Galia
Oh, Cathy , brak odwagi do być jedną osobą,

co ?
Wiesz co mam na myśli... Co do opowiadania, stać cię na więcej,

to jest ckliwe, i Boże, jaka ona mądra i wspaniała, och i ach...


border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />

Nie ma takich idealnych ludzi...
Cathy, dziewczę ty moje, zasanów się

co robisz.
Pozdrawiam
Gali
Beletharaniel
Jak dla mnie zbyt wyidealizowane. Wręcz

nierealne.
Za duże przeskoki w czasie - czy czyjeś życie można opisać

tak krótkim tekstem, pokazując tylko te piękne momenty? A może w

rzeczywistości nie było ono takie piękne.
Chyba jestem pesymistką.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.