Pomysł zrodził się kiedy razem z moją koleżanką (Aine) i moją mamą
rozmawiałysmy o ff-ach i dostałyśmy "lekkiej" głupawki.
/>Ostrzegam, że opowiadanie bie było betowane. Jak znajdzie się jakaś
przyjazna duszyczka, która chciałaby to zrobić to prosze bardzo.

border='0' style='vertical-align:middle' alt='blush.gif'
/>
No i ... eee... jeszcze jedno.
->
src='http://i.wp.pl/a/i/program_tv/yellow.gif' border='0' alt='user
posted image' /> <-
EDIT.
Duszyczka się znalazła.
Dziękuję bardzo kkate za korektę. =*
style='font-size:14pt;line-height:100%'>Koszmar
Nietoperza
Severus jęknął ciężko, gdy tylko otworzył
oczy. Było tak ciemno, że jedyna rzeczą, która świadczyła o tym, że nie
unosi się w kompletnej pustce, była fosforyzująca z dala tarcza zegara.
Wściekły, że coś go obudziło, Mistrz Eliksirów przykrył sobie głowę
poduszką, lecz w chwili, gdy osuwał się z powrotem do krainy snów, usłyszał
ponownie bardzo wyraźne pukanie. Chcąc nie chcąc, zwlekł się z łóżka,
wymacał szlafrok i ruszył do gabinetu o mało nie wpadając w futrynę. Zaklął
pod nosem i nacisnął klamkę. Natychmiast tego pożałował. Na progu stała
bowiem Hermiona Granger we własnej osobie. Nie byłoby to jeszcze tak dziwne,
gdyby nie to, że miała na sobie jedynie krótką, różową i w dodatku
prześwitującą koszulkę nocną.
Severusa zamurowało.
- Eee… -
wydukał tylko, zatrzymując dłużej wzrok na biegnącym wzdłuż jej piersi
napisie: KISS ME.
Gryfonka nic sobie jednak nie robiła z jego
otępiałego stanu i zaczęła wyczekująco bawić się kosmykiem włosów, aż w
końcu bez żadnego ostrzeżenia rzuciła się mu na szyję. Dopiero, gdy jej usta
znalazły się niebezpiecznie blisko jego twarzy, odzyskał rozum.
- Co ty
wyprawiasz, Granger? – warknął, próbując odepchnąć od siebie uciążliwy
balast.
Dziewczyna spojrzała na niego ze szczerym zdumieniem.
-
Granger? – powtórzyła głucho. – Sev, co ci się stało? To ja
– twoja Hermiona.
Obraz przysłoniła mu przez moment gęsta mgła.
Jego Hermiona? O co tu, do diabła, chodzi?
- Granger, nie grywaj ze
mną, bo źle skończysz – krzyknął z furią. – Przestań odstawiać
cyrk i gadaj co robisz w tych okropnych ciuchach o drugiej w nocy przed
moimi kwaterami?!
Panna Wiem-To-Wszystko-Najlepiej drgnęła,
najwyraźniej nerwowo.
- Sev…? – zaczęła niepewnie. –
Źle się czujesz? Przecież uwielbiasz tę koszulkę. Zawsze mówiłeś, że
wyglądam w niej szalenie pociągająco i, że jak mnie w niej widzisz, to masz
ochotę mnie…
- DOŚĆ! – ryknął. Coś było nie tak. Coś n
a p e w n o było nie tak. Ta przeklęta dziewucha chyba nie twierdzi, ze
oni razem… Nie. To niemożliwe. – Możesz się wyrażać jaśniej,
Granger? – zażądał.
Ku jego zaskoczeniu w jej wielkich,
orzechowych oczach zalśniły łzy.
- Nie no… - zmieszał się.
/>Dziewczyna szlochała coraz bardziej rozpaczliwie, aż wreszcie osunęła się
na podłogę. Severus rozejrzał się przerażony po korytarzu w obawie, że płacz
ściągnie tu zaraz któregoś z patrolujących nauczycieli. Nie widząc innego
wyjścia, chwycił Hermionę za ramię i siłą wciągnął do środka gabinetu.
Popchnął ją na fotel i nerwowo sięgnął po papierosa. Był jednak tak
zdenerwowany, że zamiast niego podniósł do ust mugolski minidługopis –
prezent od Albusa. Odnalazł w końcu paczkę i z lubością zapalił. Zerknął na
Gryfonkę. Obserwowała go ostrożnie z troską. Oddech miała urywany, ale
przynajmniej się uspokoiła.
- Nic nie pamiętasz? – zapytała po
chwili tak cicho, że prawie jej nie dosłyszał. – Nie pamiętasz, kim
dla ciebie jestem?
Severus nie wytrzymał.
- Jesteś dla mnie nikim
więcej jak tylko uczennicą, rozumiesz?! – wybuchnął. – Nie
wiem, co sobie wymyśliłaś, ale ja nie będę tego tolerował. Po kim jak po
kim, Granger, ale po tobie się czegoś takiego nie spodziewałem! Kto ci
pozwolił mówić do mnie po imieniu?
Hermiona wcisnęła się w fotel.
/>- Ty – szepnęła.
Severus ryknął z bezsilnej złości.
-
Zastanów się, dziewczyno! Masz szesnaście lat, ja trzydzieści sześć.
Mógłbym być twoim ojcem! – obszedł biurko dookoła i nagle
zatrzymał się jakby coś przyszło mu do głowy. – Brałaś coś? –
zapytał gwałtownie.
Wytrzeszczyła na niego oczy, a po policzku znowu
spłynęły łzy.
- Nic nie wiesz, nic nie wiesz, nic… - powtarzała
ciągle. – Dlaczego, Sev? Dlaczego? Co ja ci takiego zrobiłam, że mnie
odtrącasz? Przecież było nam razem tak wspaniale! Przychodziłam do
ciebie tak co noc i nigdy się nie skarżyłeś, a teraz…
Postrach
Hogwartu stał oparty o ścianę i z mętlikiem w głowie wpatrywał się we własną
uczennicę, której jeszcze wczoraj wieczorem postawił W z zaawansowanych
eliksirów. A teraz siedzi tu przed nim, prawie naga i wmawia mu, że ze
sobą… Przełknął ślinę. Co tu się, do cholery, dzieje? Na początku
myślał, że to żart, potem, że dziewczyna coś wzięła i po prostu odleciała.
Mówiła jednak dość składnie. Jedynie treść jej słów podlegała dyskusji.
Coraz bardziej skłaniał się ku przypuszczeniu, że ma najzwyczajniej w
świecie koszmar. Tylko… dlaczego Granger? Mógł z ręką na sercu
przysiąc, że nigdy nie miał jakiegoś bliższego kontaktu z którąś ze swoich
podopiecznych. Więc co ona, u licha, tu robi?
Dziewczyna siedziała
nadal w fotelu jak siedem nieszczęść, czekając na wyrok. Zauważywszy jednak,
iż on sam nie wie, co robić, wstała i ponownie zbliżyła się do niego.
-
Pocałuj mnie – powiedziała łamiącym się głosem.
Severus z
wrażenia upuścił papierosa na dywan. Przydeptał go szybko.
- Zgłupiałaś
do reszty, Granger? – ryknął rozwścieczony.
- M-myślałam, że może
sobie wszystko przypomnisz j-jak mnie pocałujesz… - spuściła wzrok.
/>Mistrz Eliksirów jęknął z irytacją.
- Nie mam czego sobie
przypominać. Wracaj do sypialni – warknął, ale gdy zobaczył, dokąd
Hermiona zmierza, zagrodził jej drogę. – Nie do mojej! Do wieży
Gryffindoru! – Czuł, że jak zaraz nie zostanie sam, to dokona
mordu. Na niej albo na sobie. – JUŻ!
Dziewczyna najwyraźniej
wyczuła, że jest na granicy wytrzymałości, bo pisnęła, rzuciła mu ostatnie
spojrzenie i wybiegła z jego kwater.
- Świat zwariował – mruknął
Severus. – Albo to ja zwariowałem.
Już miał wrócić do łóżka, ale
tknięty jakimś dziwnym przeczuciem postanowił upewnić się, czy aby ta
piekielna Granger nie czatuje pod drzwiami.
Nie czatowała.
Za to
ku niemu zmierzał ktoś inny. Nawet z tej odległości mógł poznać długą, białą
brodę dyrektora.
- Jak się masz, Albu… - zaczął, lecz gdy
Dumbledore wkroczył w krąg nikłego światła rzucanego przez pochodnie,
wrzasnął tak głośno, że jego głos jeszcze przez całe sekundy toczył się
echem po zamku.
Albus Dumbledore miał na sobie firankowy szlafrok,
sięgające kolan czerwone bokserki w serduszka i pasiaste, tęczowe getry.
Przeszedł obok, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem. Severus stał jak
wryty, oniemiały i przestraszony. Kiedy dyrektor znikł za rogiem, odwrócił
się machinalnie i cofnął do gabinetu.
Oszalałem, pomyślał. Czarny Pan
zrobił swoje i oszalałem.
Szarpnął za drzwiczki barku i wyjął butelkę
whisky. Pociągnął z gwinta kilka łyków, po czym chwiejnym krokiem dotarł do
sypialni. Nie zapalił nawet światła, tylko położył się na łóżku i zamknął
oczy. Sen spadł na niego z prędkością gromu. Nie zobaczył nawet, że butelka
przechyla się niebezpiecznie, a alkohol kapie na kamienną posadzkę. Coś
jednak zaczęło przedzierać mu się przez świadomość.
- Panie profesorze,
proszę się obudzić…
Severus oprzytomniał natychmiast.
/>Granger.
Zerwał się na równe nogi oślepiony jasnym światłem.
-
ZOSTAWCIE MNIE W SPOKOJU! – zawył, miotając się po pokoju i
próbując zogniskować wzrok na jakimś konkretnym przedmiocie.
Przy jego
łóżku stała Hermiona Granger w swojej idiotycznej różowej koszuli (napis
KISS ME mienił się niewinnie), a tuz za nią… Dumbledore, McGonagall,
Sprout, Hagrid, Flitwick, Vector i pozostała część kadry pedagogicznej, na
Poppy Pomfrey kończąc.
- Co tu… - wydyszał.
- Prima
Aprilis, Severusie – odparł spokojnie Dumbledore. – Prima
Aprilis, chłopcze.
***
- Granger, do mojego
gabinetu.
- Dobrze, panie profesorze…
Severus odprowadził
wzrokiem tych dwóch przygłupów – Pottera i Weasleya, po czym machnął
ręką Hermionie, żeby usiadła.
Dziewczyna przycupnęła nieśmiało na
krawędzi krzesła.
- Mogę dać ci taki wycisk, że będziesz żałowała tego,
co zrobiłaś, do końca życia, zdajesz sobie z tego sprawę? – Jego głos
był zimniejszy od lodu.
- Tak, proszę pana…
- To, co
zrobiłaś, jest niewybaczalne, nawet jeżeli to był pomysł kogo innego. I nic
mnie to nie obchodzi, że dyrektor cię broni, zrozumiano?
- Tak, proszę
pana, ale…
- Wyciągnę z tego konsekwencje, dotarło?
- Niech
pan mi coś powie. – Gryfonka podniosła na niego orzechowe oczy.
– naprawdę pan uwierzył, że moglibyśmy… no wie pan.
Severus
prychnął.
- Nie udawaj cnotki, Granger. Dziś w nocy udowodniłaś, że już
dawno wiesz, skąd się biorą dzieci. Ale co do twojego pytania, to…
nie. Nie uwierzyłem. Za to muszę przyznać, że mimo to odegrałaś swą rolę
znakomicie. Może więc teraz ty mi coś powiesz? Dlaczego Dumbledore wybrał
właśnie taką chodzącą encyklopedię jak ty?
- Doświadczenie –
odparła chłodno, urażona. – Wtedy z Umbridge…
- Wystarczy
– przerwał jej.
Zapadła cisza. Hermiona zaczęła skubać róg
plisowanej spódniczki.
- A gdybym cię wtedy pocałował? – Severus
pochylił się nad nią nagle ze złośliwym uśmiechem.
Zaróżowiła się
lekko.
- Nie pocałowałby pan…
- A jeśli?
- Ryzyko
zawodowe – mruknęła.
- Możesz iść – oświadczył, świdrując
ją wzrokiem, a dziewczyna popatrzyła na niego zdziwiona.
Kiwnęła szybko
głową, wstała i przeszła między ławkami.
- Jeszcze jedno, Granger
– usłyszała.
Odwróciła się na pięcie.
- Koszmarnie ci w
różowym.
Przez jej twarz przemknął ledwo widoczny cień.
- Możliwe
– zgodziła się potulnie. – Zaś panu w czarnym znakomicie. Nie
żartuję – dodała i wymaszerowała z lochu, zarzucając torbę na
ramię.
Severus patrzył w zamyśleniu przed siebie. Chyba nikt nigdy nie
powiedział, że mu w czymś ładnie.
- Tylko nie myśl, że ci się upiecze,
Granger – powiedział do ściany. – Dwutygodniowy szlaban powinien
wystarczyć, prawda, sir Nicolasie?
Duch w kryzie, który właśnie pojawił
się znikąd, pokiwał powątpiewająco głową aż zachwiała mu się na karku.
/>- Jeżeli będzie miała szlaban z tobą, to może nie wystarczyć… -
odrzekł odległym tonem i uchylił się nad nadlatującym podręcznikiem.
-
To była aluzja? – warknął Severus, uświadamiając sobie jednocześnie,
że rzucanie czymkolwiek w ducha jest całkowicie bezcelowe.
- A jak
myślisz? – Prawie Bezgłowy Nick zamigotał i znikł, udając się w sobie
tylko znane miejsce.
Koniec