wszystkie sprawy świata,
niczym barwne motyle
wyrwane z klatek.
Z szepczącym ruchem skrzydeł
wyrzygam je na trawę.
podobno ma być lepiej...
Ale gdy tylko go zobacze
powtykam je spowrotem
w czarną otchłań
śmierdzącą kwasem.
Kiedyś przyjdziesz za późno
by mnie jeszcze zobaczyć...

