Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Stynide (zak)
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
Sir Momo Mumencjusz Mum


PROLOG

Był perfekcjonistą. Każdy jego ruch był bezbłędnie

wyliczony. Nie pozwalał sobie na żadne błędy. Był uważny. Zwracał uwagę na

każdy szczegół. Na każdą zmianę w otoczeniu. Był inteligentny. Wiedział, na

co się porywa. Znał konsekwencje każdego swojego gestu. Był cierpliwy.

Zbliżał się powoli. Nie śpieszył się. Rozumiał co będzie, gdy popełni

najmniejszy błąd. Był łowcą. Jego sprężysty krok wydawał równe, niezbyt

głośne odgłosy. Był wojownikiem. Zbliżał się do końca. Wyciągnął powoli

miecz. Był przeznaczeniem. Przybył tu, by zmienić przyszłość i

teraźniejszość. Był u celu. Podniósł broń. Najlepsza stal, z której była

wykonana, zalśniła w blasku diamentowej rękojeści. Był najlepszy.

Przygotował zamach. Płynnym ruchem wbił miecz w miękkie ciało. Oczy ofiary

nagle otworzyły się, emanując zielonkawą poświatą. Był zaciekawiony.

Jasnozielone oczy zaczęły zmieniać barwę. Zaczęły ciemnieć. A ze środka

powoli wydzierała się jaskrawa żółć. Był mądry. Umiał rozpoznać rzucony

czar. Był zaniepokojony. Barwa z oczu zaczęła rozchodzić się na resztę

ciała. Żółte światło zaatakowało pomieszczenie. Brylanty na rękojeści nie

wytrzymały natężenia i zaczęły powoli się topić. Był przerażony. Żółta barwa

okrywała już całe pomieszczenie. W jednej chwili zmieniła kolor na niebiesko

różowy. Był martwy. Wielki wybuch wstrząsnął wyspą. Nie pozostał z niej

żaden kawałek. Przestał być...



W innym czasie, w innym

miejscu



- Obrót! Cięcie! Obrót! Blok!

Cięcie! Cięcie mówię! Nie zostaniesz stynide, w taki sposób!

Musisz wykorzystać najmniejszą część sekundy! Jeszcze raz!

Cięcie! Blok! Cięcie! Obrót!...

Słońce chowało się za

horyzontem. Bezchmurne niebo powoli przybierało czerwonawą barwę. Robiło się

coraz ciemniej...
Mara
Troszke powtórek tego "był" ale

mysle ze tak miało byc
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

No coś innego napisałes i wstawiaj next party...
Katon
Hm.......Zapachniało Wiedźminem. Mam

nadzieję szczerą i gorącą że jestem w wielkim błędzie i wszstko będzie

inaczej. Znów fantasy, coż.......Jeśli chodzi o styl to poza

"powoli" 2 razy w ostatnim akapicie, bez zastrzeżeń.
Mokuren
"Był uważny. Zwracał uwagę na każdy

szczegół." -> myślę, że można było ominąć to powtórzenie, i kilka

innych, ale jest dobrze.
Podoba mi się i mam nadzieję, że będzie to coś

innego niż "Thunderbolt"...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>


Pozdr.
Psychopatka
Oj no i znow fantasy =) cudniscie..

kocham fantasy. Czemu tak malo co? Za maBo!!! i bardzo trafne te

powtarzanei "byl" specyficzny klimat nadaje... mam nadzieje ze

tego nie zmascisz...
ikar

border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Jego sprężysty krok wydawał równe, niezbyt

głośne odgłosy.

class='postcolor'>
<- hie, hie, dziwne skojarzenia

rulez
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/ph34r.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='ph34r.gif'>

"Najlepsza stal, z której była

wykonana zalśniła w blasku diamentowej rękojeści." <- budowa

zdania!
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

"Najlepsza stal, z której była wykonana, zalśniła w blasku diamentowej

rękojeści", a poza tym - ta rękojeść była magiczna, że świeciła? Chyba

raczej rękojeść powinna zalśnić, stal mogła, na przykład, błysnąć


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>

(

"zaczęły zmieniać barwę. Zaczęły ciemnieć" <- oczywiście

rozumiem zamysł z powtórzeniami (że już nie wspomnę o krótkich zdaniach


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

), ale mogłeś troszkę jeszcze nad tym popracować, np w drugim zdaniu mogło

być "Ciemniały/Powoli ciemniały/I ciemnieć" - no coś w tym guście


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>

"Był mądry. Umiał rozpoznać

rzucony czar. Był zaniepokojony" <- tu też się by dało ominąć to

powtórzenie bez szkody dla konwencji: "Zaniepokoił się"

)
<- ale nie jestem pewien tego co na szaro... bo z drugiej

strony... uzasadnionie są te słowa... sprawdź ze swoim zamysłem i powiedz

czy te zmiany byłyby ok, czy nie..., bo jestem ciekawy
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>

Pozdro!
Sir Momo Mumencjusz Mum
No więc... (khem)
Primo -

danke, za wszystkie komenty
Secundo - te wszystkie powtórzenia miały tam

być
Tercjo - wszystkie błędy (nie-powtórzeniowe) poprawiłem
Czwarto

(
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>) - czemu tak mało? Bo tyle miało być. Być

może następne party będą dłuższe (ale nie obiecuję, że w ogóle będą jakieś)

Sir Momo Mumencjusz Mum
Jeszcze jedna

uwaga - a'propo "fantasy" - akcja będzie działa się w świecie

rzeczywistym. Magia została zapomniana, i tylko bardzo nieliczne wyjątki

potrafią opanować arkana tej sztuki.






Duże

miasto, późny wieczór. Zaułki


Przez ciemną uliczkę, lekko

oświetloną bladym światłem, przemknęła niewysoka postać. Poruszała się

bardzo szybko, prawie biegła. Najwyraźniej chciała jak najszybciej wydostać

się z tej okolicy. Ciemna aura, roztaczająca się od pobliskich blokowisk,

sprawiała niesamowite wrażenie przerażającego piękna. Poruszająca się postać

nagle zwolniła i obejrzała się. W powietrzu rozniósł się lekki odgłos

czyichś kroków. Od ścian bloków oderwały się niewyraźne cienie, z których

wyłoniło się kilku mężczyzn w wieku około dwudziestu, góra trzydziestu lat.

Jeden z nich powiedział coś do nieznajomej osoby, która przestała iść i

zaczęła nerwowo rozglądać się na boki. Ten sam mężczyzna, najwyraźniej

przywódca bandy, jeszcze raz powtórzył swoją wypowiedź. W tym samym czasie

reszta sprawnie otoczyła swą ofiarę. Nie doczekawszy się odpowiedzi, główny

szef wyjął zza pleców niezidentyfikowany przedmiot przypominający pałkę, i

bez ostrzeżenia uderzył. Trzask! Polała się krew... Jeszcze raz!

Postać upadła. I znowu cios! I jeszcze jeden! Głowa ofiary stała się

już tylko bezkształtną masą skąpaną w czerwieni krwi. Jeden z bandytów

uklęknął, przeszukując kieszenie, podczas gdy reszta bandy zaczęła się

śmiać. Bezceremonialnie, bez żadnych emocji. Był to śmiech człowieka, który

zrobił to, co zwykle, i co znowu mu się udało. Przywódca wytarł zakrwawione

narzędzie zbrodni o nogawkę leżącego trupa i zaczął przyglądać się nowym

wgnieceniom. Najwyraźniej służyło mu przez dłuższy czas i teraz właściwie

nadawało się już do wymiany. Jeszcze raz zaśmiał się na wspomnienie tego, co

przed chwilą się stało. Śmiech ugrzązł mu jednk w gardle, gdy zobaczył przed

sobą bezgłową postać. Ze świeżej rany wciąż lała się krew. Niepełne ciało

powoli osunęło się na ziemię. Zaskoczony i spanikowany zobaczył następnego

trupa - członka swojej bandy! Ciało wyglądałoby normalnie, gdyby nie

fakt, że było poznaczone czerwonymi pręgami, i po chwili rozpadło się na

mniejsze kawałeczki... Przerażony lider zobaczył nagle czerwień płynącą w

stronę jego głowy. Instynktownie zamknął oczy, a ciepła ciecz rozlała się po

jego twarzy. Obtarł ją z obrzydzeniem, i powoli rozwarł powieki. Ostatnim co

zobaczył był rozmazany błysk pędzący w jego stronę. Później była już tylko

ciemność...




style='font-size:21pt;line-height:100%'>Kurier Codzienny


dnia xxx


style='font-size:14pt;line-height:100%'>Masakra na ulicach


- z ostatniej chwili

Na pół godziny przed zamknięciem numeru

na ulicy 'z' znaleziono osiem niezidentyfikowanych ciał. W związku z

tym dzisiaj w godzinach ok. 14 zostanie wydrukowany dodatek specjalny,

opisujący tą straszliwą zbrodnię (...)


style='color:blue'>Kurier

Codzienny
- Wydanie

Specjalne
dnia xxx


style='font-size:14pt;line-height:100%'>Masakra na

ulicach


(...) Najdziwniejszy jest jednak sposób, w

jaki dokonano tych mordów - mówi znany specjalista - większość ciał została

dosłownie pocięta na kawałki. Narzędzie zbrodni musiało być perfekcyjne.

Cięcia są nadzwyczaj czyste. Przypomina to robotę japońskich

"ninja", których miecze były naostrzone tak, że jedwabna chustka,

delikatnie położona na ostrzu, zostawała przecięta tylko i wyłącznie pod

wpływem swego własnego ciężaru. Natomiast jedna z ofiar została zabita w

zupełnie inny sposób. Jej twarz jest zupełnie zmasakrowana. Przy jednym z

pozostałych trupów znaleziono kij basebalowy, który prawdopodobnie posłużył

do tego celu(...) Moja hipoteza może wydawać się dziwna, ale wg. mnie

sytuacja która miała miejsce wyglądała tak: osoba która została zabita

kijem, padła ofiarą napadu rabunkowego. Pozostałe siedem osób tworzyło gang,

zajmujący się okradaniem, i mordowaniem przygodnych osób. Kiedy upatrzona

ofiara nie chciała oddać dobrowolnie pieniędzy zostawała zabita. I teraz...

Pojawia się tajemniczy mściciel z jakieś tajemnej organizacji

"ninja", i zabija oprawców. Pozostawia kartkę z

niezidentyfikowanym rysunkiem, co pozwala przypuszczać, że chce, aby inni

wiedzieli, że to on, i znika. (...) Ale powtarzam - to jest tylko moja

hipoteza. Równie dobrze może być to robota jakiegoś psychopaty. Dochodzenie,

jakie prowadzi policja z pewnością wyjaśni wszystko

(...)





- Tnij! Jeszcze raz! Obrót!

Blokuj!! Co ty robisz! BLOKUJ!! No... Cięcie!

Zwód! Obrót!



_________

Reedytowane i

poprawione (na skutek domowej czepliwości ikara
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>)
Psychopatka
ha, nareszcze cso krwawego... szkoda ze

nie fantasy, ale i tak mi sie spodobalo. Lubei brutalne opowiastki... sama

takie tworze. Pozdrawiam i czekam na kolejny part. A cod o uwag...

W

powietrzu rozniósł się lekki odgłos czyichś nóg------ kroków brzmi lepiej





ok. 20-30 lat.-------- moj drogi, pisz slownie..

bitte....


co do Pyschopaty... heh może to byłam ja ?


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>


Sumiko
Ja na początku się dziś przyczepie -w

drodze wyjątku- do błędów natury technicznej =P
niebiesko-różowy zamiast

niebiesko różowy. Ale to szczegół, więc nie warto w sumie zawracać sobie tym

główy.

Rzeczywiście zaleciało Wiedźminem, aczkolwiek nie uażam tego

za coś złego. Wprost przeciwnie...

Co tam jeszcze. Na poczatku w

sumie są same zdania pojedyńcze, bardzo krótkie. Tzn. pewnie to zamierzone,

mi osobiście trochę nie pasuje, ale to bardzo subiektywne odczucia, więc to

nie jakaś tak uwaga.
No i cóż... podobało mi się daleko bardziej niż to

Twoje opowiadnie (nie pamietam tytułu) co czytałam ostatnio... Jest

dobrze.
Sir Momo Mumencjusz Mum
Part III



Ministerstwo Obrony Narodowej; 4 dni po dniu xxx


(...) - Skoro

już wiemy, jak się nazywamy, przejdźmy do sedna sprawy. Panowie - sytuacja

jest poważna. Nawet bardziej, niż można by przypuszczać. Bardzo proszę pana

generała Blitzta o zabranie głosu.
- Dziękuję. Szanowni państwo - jestem

wdzięczny, że stawiliście się w komplecie. Jesteśmy tu wszyscy, nie bójmy

się tak tego nazwać, elitą. Jesteśmy najważniejszymi osobami w tym kraju, i

z racji tego musimy powstrzymać ten kraj od upadku. Aby nasz naród mógł

dalej funkcjonować potrzeba, by wszystkie komórki składowe państwa były

obsadzone przez w miarę kompetentnych ludzi. Znacie ostatnie wydarzenia.

Słyszeliście, o coraz częstszych mordach. Jakiś opętany nierealną ideą

człowiek, czy też bestia, uzbrojony w miecz poluje po całym kraju i morduje.

Tak, proszę państwa. Odkrywam przed wami całą prawdę. Opinia publiczna nie

została powiadomiona, ponieważ jest to jeden z najtajniejszych sekretów.

Przez dość długi czas udawało się nam zachować to w tajemnicy, ale myślę, że

nie ma już co ukrywać. Jak już było mówione - sytuacja jest poważna. Przez

ostatnie półtora miesiąca przy ponad trzech-czwartych niewyjaśnionych

zabójstw znajdowano podobne karteczki, jakie opisał "Kurier". Tak,

szanowni państwo, to nie był pierwszy przypadek. Jednak wydaje się rzeczą

niemożliwą, by sprawcą była jedna i ta sama osoba, ponieważ sprawa jest

wymiaru państwowego. Podejrzewamy, że z okolic Azji dotarła do nas jakaś

sekta, zabijająca w imię swoich urojonych idei. Jakich idei? Otóż te

karteczki, czy jak prawidłowo powinno się mówić, to tak naprawdę małe karty

magnetyczne. Nasi specjaliści odkryli, że zakodowane w nich wiadomości można

odczytać. Nie będę wnikał w sposoby odczytu, ale powiem tylko, co z tego

wynika. Otóż wynika taki fakt: wszyscy denaci w jakiś sposób łamali prawo.

Dane zakodowane na tych przekaźnikach to dowody. I to dowody niepodważalne.

Dzięki nim już w tej chwili moglibyśmy wyjaśnić większość z tzw.

"afer". Dlaczego tego jednak nie robimy? Wspominałem o prawidłowym

funkcjonowaniu komórek państwowych. Na pewno słyszeliście, o niedawnych

zabójstwach wielu polityków. Oni wszyscy byli w jakiś poważny sposób

zamieszani w "afery". Jeślibyśmy dopuścili do ujawnienia tego

doprowadzilibyśmy do ruiny państwa. Nauczeni doświadczeniem możemy się

spodziewać, że społeczeństwo, widząc "prawdziwe oblicze"

rządzących wywołaliby rewolucję. Zapanowałaby anarchia. Nie chcę tu w żadny

sposób usprawiedliwiać tych ludzi. Z pewnością byli winni. Ale proszę się

zastanowić, czy wymiar "kary" był równorzędny do popełnionego

przestępstwa? I proszę też spojrzeć w przyszłość. Co się stanie z naszym

krajem, gdy zapanuje anarchia? Jest takie powiedzenie: "lepszy jest

najgorszy rząd, niż jego brak". Wiemy, że obecna sytuacja też nie może

trwać, bo w niedługim czasie, według naszych analityków już za około sześć

lat, zabraknie ludzi do choćby prowizorycznego uporządkowania spraw

państwowych. A za kolejne sześć lat nasze państwo przestanie istnieć.

Oczywiście to tylko statystyka. Obliczamy natomiast, że realnie do końca

naszego świata takiego, jakim jest pozostało nie dłużej niż dziesięć lat.

Oczywiście można założyć, że po wybiciu wszystkich obywateli dopuszczających

się łamanie prawa, reszta społeczeństwa pozostanie czysta jak kryształ, i

powstanie coś w stylu "kraju mlekiem i miodem płynącego". Tylko co

wtedy stanie się z tymi morderczymi superbohaterami? Nie chce mi się

wierzyć, że przestaną z dnia na dzień swojej działalności. Zdaniem moim, i

nie tylko, przestaną oni wtedy zwracać uwagę na niepodważalność dowodów, i

będą zabijać według własnego "widzimisię". Z tego powodu właśnie

poprosiliśmy was o zebranie się tutaj. W naszym i waszym interesie, a także

w interesie państwa naszego leży, by zmienić ten stan. Wszyscy wiemy, że

potrzeba reformy. Razem mamy środki i możliwości do nich. Dlatego proszę o

wypowiadanie waszych zdań, abyśmy pod koniec mogli wypracować wspólny plan

działania. Dziękuję za uwagę.
(...)
.
.
.
(...)
- Oto

ostateczna wersja: w trosce o państwo nasze, o ojczyznę naszą i naszych

rodziców postanawiamy: do dnia yyy zostanie stworzony specjalny korpus

złożony z elitarnych komandosów, detektywów, i innych potrzebnych

specjalistów, zwany dalej "falcon". Jednostka ta będzie miała za

zadanie wytropienie w mieście abc członków sekty. Równocześnie będzie

utworzona w tym samym mieście inna specjalna jednostka, zwana dalej

"schutz" złożona tylko z najwyższej klasy komandosów i

antyterrorystów, której priorytetem będzie ochraniać prezydenta i innych

najwyższych urzędników. W razie jakichkolwiek poszlak związanych z sektą

wszystkie informacje należy przekazywać jednostce "falcon".

Finansowanie obu grup będzie pochodziło od niżej wymienionych firm i

koncernów. Zatwierdzone dnia xxz przez: (...)





-

Szybciej! Jeszcze szybciej! Teraz dobrze. Tak trzymaj.

Ostrożnie! Wypuszczam dodatkowe trzy! Uważaj! Teraz! Nie

tak! Wiesz, co źle robisz? Dobre i to... Nadgarstek! Pod pełną

kontrolą! To niezbędna umiejętność! Teraz znowu musimy poczekać, aż

ci się rana zagoi... Kolejna strata czasu...
Mokuren
Ja myślę, że "falcon", i

"shutz" powinno być -> "Falcon" i "Shutz".

Poza tym jest coraz lepiej i myślę, że coś z tego będzie...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>

Psychopatka
Kurna... twoj fick mnie intryguje mocno

przez te urywki ktore umieszczasz na koncu kazdego parta... czekam az sie

wyjasni ich znaczenie =)
Sir Momo Mumencjusz Mum
Part

IV


Nieokreślona miejscowość, prawdopodobnie najtajniejsze

laboratorium na świecie



Czas płynął mu spokojnie. Tu,

półtora kilometra pod ziemią, rozpoznanie pory dnia bez zegarka było

niemożliwe, ale jego zegar biologiczny mówił mu, że czas na podwieczorek.

Podniósł się od komputera i rozprostował kości. Tak, zdecydowanie to był

czas na małą przerwę. Podświadomie włączył jeszcze rutynowy program

przygotowawczy i wyszedł. Nie zauważył, że tuż po jego wyjściu z gabinetu

zapaliła się fioletowa lampka. Poświeciła trochę, i zmieniła kolor na

zielony.
Dzisiejszy posiłek bardzo mu smakował. Była nowa dostawa, i nie

musieli znowu jeść głupich konserw. Świeże jedzenie. Tak, to było to.

Naprawdę żal mu było, że nie dostawali dostaw codziennie, tylko co półtora

tygodnia. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że to wszystko ze względów

bezpieczeństwa, ale nie przeszkadzało mu to na marzenia o codziennym

smacznym i, co ważniejsze, świeżym jedzeniu. Przeżuwając jeszcze resztki z

posiłku wstał od stołu i powolnym krokiem wyszedł ze stołówki. Swe kroki

skierował do swojego gabinetu. Przed nim następne sześć godzin bez kontaktu

z innym człowiekiem. Był przyzwyczajony do samotności. Pracował tak przez

bite dwadzieścia pięć lat, i miał nadzieję na jeszcze dwadzieścia pięć. Zżył

się z tym laboratorium. Był obecny przy kładzeniu fundamentów, wtedy jeszcze

jako szef ochrony placu budowy. Następnie szybki awans na szefa ochrony

globalnej. Jego zadaniem było rozpracowywanie i możliwe zapobieganie

wszelkim próbom ataków przeprowadzanych przy pomocy komputerów. W zasadzie

gdyby nie on cała sieć teleinformatyczna zostałaby zniszczona już w

pierwszym roku działalności globalnej internetu. Wtedy odbył się jego

pierwszy poważny pojedynek wirtualny. Jego przeciwnik musiał być geniuszem,

ponieważ program stworzony przez niego był jednym z najbardziej

wyrafinowanych, jakie nasz bohater (nazwijmy go Mac) widział w swoim życiu.

Gdyby nie natychmiastowa odpowiedź Mac'a wszystkie komputery wchodzące w

skład sieci spaliły by się. Program w sprytny sposób odłączał zasilanie od

wentylatorków. Ale Mac też był geniuszem, i do tego najlepszym. Jego IQ

oscylowało w granicy powyżej 250. Tak naprawdę, to po prostu zabrakło dla

niego skali.
Wrócił do swojego pokoju, i od razu zauważył lampkę.

Momentalnie nabrał wigoru. Jego twarz rozpromienił uśmiech Z energią zasiadł

do komputera i zaczął naciskać klawisze. W miarę upływu czasu wyraz jego

twarzy stopniowo się zmieniał. Mijały minuty. Czas płynął. Minęła godzina. I

druga. Mac nieprzerwanie stukał w klawiaturę. W jego okularach odbijał się

obraz nieprzerwanego, przesuwającego się, strumienia danych. Jego pojemny

umysł chłonął jego treść. W jego oczach błyszczało niedowierzanie,

przeplatane gdzieniegdzie przerażeniem. Po następnej godzinie wiedział już

wszystko. Gwałtownie zerwał się z krzesła, nie zważając na fakt, że

potrącona przez niego kryształowa popielniczka spadła na podłogę

roztrzaskując się na mnóstwo małych kawałeczków. Dobiegł do telefonu

umieszczonego w rogu pokoju, drżącą ręką wystukał numer i przycisnął

słuchawkę do ucha.
- Panie pułkowniku! Panie pułkowniku!

Do cholery!! Niech ktoś mnie połączy z pułkownikiem!
- Już

jestem panie majorze. O co chodzi? Wie pan, która jest godzina?
- Nie,

i nic mnie to nie obchodzi! Niech pan słucha. Nasze komputery wpadły na

ślad jakiejś tajemniczej organizacji. Przechwyciłem jeden z rozkazów

przeznaczonych prawdopodobnie dla agenta polowego. Udało mi się go

rozszyfrować. Jest to zlecenie zabójstwa premiera. Termin wykonania - w

przyszłym tygodniu. Dowiedziałem się jeszcze...
- Chwileczkę panie

majorze. Bardzo proszę zgłosić się do sali odpraw. Niezwłocznie zostanie

zwołana telekonferencja, w której weźmie udział prezydent. Premier jest

zdaje się w tej chwili w podróży powrotnej z kraju S, więc będzie nieobecny.

Ja zawiadamiam już prezydenta, a pana proszę o wykonanie polecenia.
-

Natychmiast!
Mac szybko odłożył słuchawkę, i już miał się odwrócić,

gdy usłyszał jakiś odgłos, jakby chrzęst. Powoli odkręcił głowę. Zobaczył

przed sobą mężczyznę w nieokreślonym wieku. Gdyby ktoś później miał okazję

spytać Mac'a o cechy zewnętrzne intruza nie dowiedziałby się niczego.

Mac patrzył bowiem tylko i wyłącznie na miecz, który w niebezpiecznym tempie

zbliżał się do niego, wraz ze swoim właścicielem.
- Kim jesteś - zapytał

tylko Mac
- Zniszczeniem?! A może przeznaczeniem?! - nieznajomy

wyszczerzył zęby - Jak uważasz?
Mac nie miał już nigdy okazji, by

odpowiedzieć na to pytanie. Jego ciało nie wytrzymało konfrontacji z ostrzem

miecza. Z cichym jękiem osunął się na podłogę.



Pół godziny

później miejscowe ośrodki badawcze zanotowały lekkie trzęsienie ziemi.

Opinia publiczna nigdy nie dowiedziała się, jak prawdopodobnie najtajniejsze

laboratorium na świecie zakończyło swą działalność. Z najnowocześniejszego

wyposażenia zostały tylko gruzy...
Atina
Wieje grozą i jest bardzo, bardzo

ciekawie.
Zauważyłam z błędów tylko to:
border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Swe kroki skierował do swojego gabinetu.


class='postcolor'>

Niezbyt ładne powtórzenie, które

zakłóciło mój rytm czytania. Może "Skierował się do swojego

gabinetu" albo raczej "Swe kroki skierował do

gabinetu"

Poza tym BARDZO mi się podoba i czytam z zapartym

tchem.
I wcale mi się nie spieszy do wyjaśnienia, tajemnica jest

fascynująca.
Psychopatka
No Momcusiu =) kurcze... wiesz co mnie w

tym opowiadanie fascynuje? Kompletnei nie wiadomo czego mozna sie

spodziewac... po przeczytaniu kazdego parta, wydaje mi sie ze moge

przydzielic ficka do jakiegos ustalonego gatunkU ( bo wiesz... ja mam w

glowie takie szufladki a w nich ficko podzielone na rodzaje itp) ale chyba

tym razem przydzielic sie go nie da... bo serio serio nie wiem do czego i to

jest git.
Nie bede sie czepiac albowiem nic mnie nie ugryzlo jak

czytalam... a po co sie czepic... jest dobrze. Pisz dalej. =)
Abaska
Sir Momo, bardzoo fajne opowiadanie. I mimo

ze nie preferuje tzw. "Krwawej jadki" w tym ficku jest to cos. To

cos, co wciaga tak, ze nie mozna sie oderwac...

W ostatnim parcie

bledow nie znalazlam, ale w przedostatnim jest cos, do czego sie

przyczepie:

Nauczeni doświadczeniem możemy się spodziewać, że

społeczeństwo, widząc "prawdziwe oblicze" rządzących wywołaliby

rewolucję.

Jezeli to jest spoleczenstwo, to ono wywolaloby

rewolucje.

A wiecej mi sie w oczy nie rzucilo ^^

Pozdro!

matoos
Heh, coś czuję, że skojarzenia z wiedźminem

są trafne...
Ale mam zastrzeżenie małe... Jak dotąd było mało scen

walki, ale nawet to co widzę mobilizuje mnie do refleksji, są trochę mało

dynamiczne, widzi się tam kilka zatrzymań... Postaraj się bardziej, wiem, że

potrafisz... Ale strasznie podoba mi się klima ficka, w którym długo nic nie

wiadomo, o głownym bohaterze... Mi też coś w tym stylu świta w kudłątym

łbie, ale to dopiero po wakacjach zamieszczę (jak napiszę
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>)...
Sir Momo Mumencjusz Mum
Part V


Widziałem

go. Widziałem, jak szedł. Widziałem, jak zwyciężał. I widziałem, jak

przegrał. Widziałem wszystko. Patrzyłem na niego od początków jego

istnienia. Zrodzony w jednym celu. By wygrać. Ale przegrał. Przeznaczenie

nie wypełniło się. Tak właśnie było. Widziałem to. Przygotowany na

najgorsze. Wyposażony w najlepszą broń. Genialny wojownik. Walczył. I

przegrał. Widziałem to. Ruszył, by wypełnić misję. Bez słowa sprzeciwu, by

wypełnić Starą Przepowiednię. Bez śladu zwątpienia, bez zawahania. Znał

swoje dziedzictwo. Widziałem go, kiedy studiował Prawo. Zrozumiał wtedy.

Wiedział, że jeśli zwycięży siebie, zwycięży wszystko. Wyzwał siebie na

pojedynek. Widziałem to. Walko była zacięta, ale krótka. Wiedział co robić,

by wygrać. Wtedy wygrał. Widziałem to. Pełen dumy z siebie, a jednocześnie

tak skromny. Uznawał protektorat Starego Prawa. Dzięki niemu powstał do

życia. Zwyciężył swoją pierwszą walkę. I był gotów pójść dalej. Chciał

wypełnić Słowo. Widziałem to. Wiedział, że musi stoczyć jeszcze jedną walkę.

To był jego cel w życiu. Widziałem, poszedł. Znał rozwój wypadków. Wiedział,

że wygra. Wszystko było przepowiedziane. Widziałem, dotarł tam. Znał siebie.

Wiedział, że by wygrać musi wyrzec się emocji. Wyrzec się uczuć. Nie bał

się tego. Widziałem - niekompletny, ale cały. Tę część swojego życia

poświęcił już dawno. Poświęcił, by zdobyć siłę. Siłę zwycięstwa. Widziałem

ją. W końcu przybył. Przybył by wygrać. Bez innej alternatywy. Widziałem,

rozpoczął walkę. Walczył. Widziałem to. Zwyciężał. Nie mógł przegrać. Nie

mógł przegrać. Walczył. Nie dla siebie. Nie dla innych. Nie czuł. Przyjaźni.

Miłości. Zazdrości. Nienawiści. Widziałem. Nie mógł przegrać. Walczył.

Przeznaczony. By wygrać. Widziałem. Toczony bój. By wygrać. Zwyciężał.

Musiał zwyciężyć. Widziałem. Zwycięzca z powołania. Powołany by zwyciężyć.

Nie mógł przegrać. Widziałem. Zawiódł. Przegrał. Nie mógł przegrać.

Przegrał. Widziałem. Widziałem Przeznaczenie. Widziałem je. Zdziwione...

Jak. To. Widziałem. Przegrał. Ale to nie on przegrał. Los. Przegrał.
Psychopatka
Ol... sie zamotalam... uwazaj bo cie ktos

o powtorzenia posadzi =) =) =)
Orginalenie jest... ale faktycznei mozna

seipogubic, nie wiem jaki byl Twoj cel, w pisaniu w ten sposob, ale ja

odczulam zamet, nielad .. jakby ten bohater byl czyms czego eni da sie

zdefiniowac, czyms zamotanym i gleboko zlozonym.. przeczytalam tylko rz wiec

moshe sie pogobilam. nie wiem.

Ale eksperymenty literackie, jakim

byl ten ciakawy stylowo part, sa mile widziane =) Pozdro.
Sir Momo Mumencjusz Mum
Part VI


-

Panie prezydencie - jesteśmy gotowi. Na lotnisko wysłany został oddział

"schutz". Będą mieli pana premiera na oku przez dwadzieścia cztery

godziny na dobę.
- Bardzo dobrze panie generale. Czy to wszystko?
-

Jeszcze jedno. Bardzo proszę o pozwolenie na zlikwidowanie napastnika.

Podejrzewamy, że nie uda nam się złapać go żywego.
- Pozwalam.
-

Dziękuję to wszystko.
- Jeszcze chwilka panie generale. Niech mi pan

powie, tylko szczerze: Czy pan sądzi, że uda się wam zatrzymać

napastników?
- Owszem panie prezydencie. W skład oddziału

"schutz" wchodzą najwyższej klasy antyterroryści i komandosi. A

poza tym... Mamy też jednego geniusza walki. Ma ciekawe dzieciństwo.

Półsierota, porzucony przez ojca. Znaleziony i wychowany przez mistrza sztuk

walki, notabene - naszego instruktora. Mały chłopak wykazywał niesamowite

zdolności zarówno w walce wręcz, jak i na miecze. Tajemniczy morderca zabija

mieczem. My odpowiemy mu tym

samym.


*****************

Wielka encyklopedia magii i

zjawisk ponadnaturalnych Tom VIII N-S


Stynide - organizacja

wojowników w XIII w. n.e. osiągająca niezwykłą sprawność w walce na miecze.

Miejsce powstania - nieznane. Obszar działania - Europa i Azja. Członkowie

dali sobie za zadanie wyplenienie z ziemi wszelkiego zła. Legenda głosi:

istnieje esencja zła zwana Fetshim. Jeden spośród Stynide był Wybrańcem

Przeznaczenia, który miał zwyciężyć Fetshima i tym samym zło na świecie.

Jednak niektórzy Stynide (co jest zarówno nazwą organizacji, jak i jej

członków) zaprzedali się złu. Misja Wybrańca została pokrzyżowana, i tym

samym zło zwyciężyło. Jednak nie do końca. Walka pomiędzy wybrańcem a

Fetchimem zakończyła się destrukcją ich obu i rozwiązaniem Stynide. Zgodnie

jednak z przepowiednią pewnego dnia obydwoje odrodzą się by w końcu jedno z

odwiecznych sił przyrody - dobro lub zło - zatriumfowało. Brak informacji o

dalszym losie dawnych członków, czy reaktywacji organizacji w późniejszym

czasie.

*****************

Na początku był Chaos. Z Chaosu

wyłonił się Porządek. Chaos nie jest Porządkiem. Porządek nie jest Chaosem.

Porządek jest z Chaosu. Porządek jest przeciwieństwem Chaosu. Chaos walczy z

Porządkiem. Porządek walczy z Chaosem. Chaos walczy by wygrać. Porządek

walczy by wygrać. Chaos jest silny. Porządek jest silny. Chaos jest równie

silny jak Porządek. Porządek jest równie silny jak Chaos. Między Chaosem a

Porządkiem istnieje Neutralność. Neutralność umożliwia istnienie.

Neutralność nie walczy z Chaosem ani z Porządkiem. Neutralność istnieje.

Wraz z Neutralnością istnieją Rzeczy. Rzeczy mogą wpływać na równowagę sił.

Jeśli Chaos zdobędzie przewagę zniszczy Porządek. Jeśli Porządek zdobędzie

przewagę zniszczy Chaos. W obydwu przypadkach istnienie przestanie mieć

rację bytu. Rzeczy przestaną istnieć. Rzeczy powinny zachować Neutralność,

dzięki której istnieją.
Psychopatka
Chaos chaosem a mi sie i tak podoba =)

Nie wiem czemu... skojarzylo mi sie z hellsingiem... nie ma tutaj

podobienstw... ale jakos tak klimat mi sie rzucil... mam dziwny nastroj

dzis, pewnie dlatego.
To opowiadanie sie swietnie nadaje na komikst..

mam takiego czuja, jesli kiedys bede rysowac komiksty to

wykorzystam.
Pisz dalej... bo niedlugo moze nadejsc kres w postaci

smiercionosnej przesylki.. wtedy niz jush nie napiszesz.


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/dementi.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='dementi.gif'>
matoos
Wiesz co, Momo? Ten kawałek z chaosem i

porządkiem skojarzył mi się z sagą o Amberze Zelaznego. Ale to dobrze.

Bardzo dobrze. Nie mógłbys lepiej trafić jeśli chodzi oczerpanie pomysłów

niż na Zelaznego. A jak nie czytałeś to przeczytaj.

Natychtychmiast.

A i trochę krytyki. Ten kawałek o Stynide wcale nie

wyglądał jak z encyklopedii... Za dużo w nim uczucia. Powinien być dużo

bardziej suchy. Ale nie każdy musi się z tym zgodzić to tylko moje marne

zdanie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>

Ogolnie fick oceniam na

4+

Plusik masz za eksperymentowanie.
Sir Momo Mumencjusz Mum
Sagę o Amberze czytałem, i to

nie jeden raz. I dokładnie na niej się wzorowałem.
A co do encyklopedii

- tam jest kilka suchych faktów i legenda. Nic więcej.
Dzięki za komenty.

Ale jakoś brak mi tu krytyki. Napewno nie napisałem tego supergenialnie więc

proszę o jakieś uwagi. Z góry dziękuję.
matoos
No właśnie chodzi o tę legendę... W

encyklopedycznych wyjaśnieniach nie zamieszcza się legend... Ja dałbym coś w

stylu: Zob. Legenda Stynide. Itd. Albo jakiś cytat niby to z książki,

np.

'Blablablablablbalba' Grzegorz Pisarczyk -

'Legendy Świata'


Tak wyglądałoby realistyczniej, nie

uważasz?

Zobacz jak to robi Sapkowski - u niego jest to zrealizowane

bardzo fajnie. A przynajmniej mi się podoba.

Jeśli chodzi o ocenę

opowiadania to troche brakuje mi akcji. Ja rozumiem, długie, klimatyczne

wprowadzenie itp, ale bez przesady...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>


A, przypomniało mie sie jeszcze

jedno. W encyklopediach jest kupa skrótów. To też przydałoby realizmu.


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>
Eire
supcio,niesamowicie podobają mi się te

urywki,ten chaotyczny styl pisania,to że z każdym partem dowiadujemy siem

czegos nowego, ze tajemnica sie odslania, niezwykle ciekaawi mnie co będzie

dalej, nie umiem sobiewyobrazić zakonczenia, a udalo ci sie mnie

zainteresować, same plusy na razie=P
Sir Momo Mumencjusz Mum
Part

VII


Niepozorny cień przemknął przez jasno oświetlony dach. Było

już niemal południe i słońce, mimo, że jeszcze pięło się w górę, to powoli

sięgało szczytowej fazy. Właściciel cienia płynnym ruchem przeskoczył na

kolejny dach, przeturlał się kawałek, i pobiegł dalej. Chowając się za

wszelkie możliwe występy, kominy czy anteny satelitarne sprawiał wrażenie,

iż nie chce zostać zauważony nawet przez przypadkowego widza. Jednak gdyby

znalazł się takowy byłby zafascynowany jego ruchami, przypominającymi

taniec. Taniec Wojny...
Był to Mitshef - najnowszy sprawca zamętu na

ziemi. Miał dwadzieścia osiem lat, i na tyle wyglądał. Ubrany na czarno, z

powiewającym płaszczem zza którego wystawała klinga miecza, i opaską na

czole w pełni wyglądał na superbohatera, za którego się uważał. Ten miecz

był jego skarbem. Dostał go od Giza, Obserwatora Giza. Giz był jego

przewodnikiem. Jego mentorem. Jego Nauczycielem. Jego ojcem. I jego władcą.

Giz był tym, kto zaopiekował się nim, gdy jego prawdziwi rodzice zostali

zabici. Nauczył go wielu rzeczy. Nauczył go walczyć. Nauczył go

przemieszczać się. Nauczył go też prawdy. Prawdy o świecie, który Giz,

Obserwator Giz znał od jego początków. Świata pełnego zła. Pełnego kłamstwa.

Pełnego obłudy. I Przeznaczenia...
Giz był Stary. Bardzo stary. Liczył

sobie przynajmniej trzydzieści dwa tysiące lat. Giz był Obserwatorem. On

Widział. Widział wszystko, i wszystkich. Zaopiekował się Mitshefem gdy tylko

zrozumiał, że on jest wcieleniem dawnego Wojownika Przeznaczenia.

Opowiedział mu wszystko. I nauczył. Teraz kierował nim. Giz był neutralny.

Nie powinien opowiadać się za jedną ze stron. jednak zrobił to. Z

konieczności. Giz też się kiedyś urodził. Jeszcze za czasów magii i

magicznych stworzeń. Był synem jednego z najpotężniejszych magów i jego

magicznego chowańca. Ale Giz, Obserwator Giz, nie był jedynakiem. Miał

brata. Władcę Pogody. Brata, który został wyklęty, a jego imię zostało

zapomniane. Brata wrzuconego w otchłań Przestrzeni. Albo przestrzeń

Otchłani. Brata, który wystąpił przeciwko Staremu Prawu. Prawu

Przeznaczenia... Jednak podczas jednej z wojen magów Bramy Otchłani, albo

Przestrzeni zostały naruszone. Zwaśnieni magowie w ostatniej chwili, łącząc

swe moce zdołali powstrzymać setki skazańców przed zniszczeniem ziemi.

Jednak ponowne zamknięcie Bram pociągnęło za sobą utratę zdolności

magicznych. Rozpad cywilizacji. I zaburzenie Przeznaczenia. Jednak świat

trwał. I trwa do dzisiaj. Giz był mądry. To była jego cecha rodzinna. I jego

brat był mądry. Nie atakował ziemi po wydostaniu się ze swego więzienia.

Ukrył się. I przeżył. Jednak jego moc po tysiącach lat w Otchłani, bądź

Przestrzeni zmutowała. Nie miał już władzy nad pogodą. Jednak miał możliwość

być pogodą. Mógł być padającym deszczem. Mógł być wiejącym wiatrem. Mógł być

prażącym słońcem, albo tajfunem. Nie mógł nimi kierować. Ale mógł patrzeć. I

patrzył. Patrzył i spiskował. Obmyślał, jak dokończyć to, co zaczął przed

mileniami. Jak przeciwstawić się Przeznaczeniu...
Giz, Obserwator Giz

zaopiekował się Mitschefem by przeciwstawić się bratu. Nie wiedział, co jego

brat chce zrobić. Ale widział, że tamten zrobił tak samo. Zaczął nauczać

pewnego chłopaka. Nauczył go walki. I rzeczy zarezerwowanej dla

najpotężniejszych ludzi. Nauczył go sposobu, jak skryć się przed

Obserwatorem. I wtedy Giz przestraszył się. I wystąpił ze stanu

neutralności...
Mitschef biegł. Już niedługo. Gdy słońce stanie w

zenicie. Po raz kolejny dopełni ideałów Stynide. Wszelkie zło zostanie

zniszczone. Po kolei. Zgodnie z Przeznaczeniem. Dzięki Gizowi, Obserwatorowi

Gizowi wiedział kto, jak i dlaczego. I dzięki temu, co się od niego nauczył

potrafił przekazać to światu w formie, którą ludzie potrafią odczytać. I

przekazywał. Ku przestrodze. Jednak ludzie nie nawracali się. Trzeba więc

zastosować ostrzejsze środki...
Mokuren
Z jednym mi się

kojarzy:
"...Bond, Dżejms Bond"
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>


Opowiadanko fajne, i niezbyt

długie...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>

pisz

dalej

powodzenia


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>

A jak mam napisać krtytykę, to w

jednym zdaniu zabrakło przecinka...
Sir Momo Mumencjusz Mum
Part

VIII

Widzę go. Jest tam, skrada się. Myśli, że jest niewidzialny. Ale

nie dla mnie. Jestem Terch. Jedyny uczeń ostatniego ze Stynide. Jestem

najlepszy. Widzę go. Zaraz pewnie zaatakuje. Niech próbuje. Zbliża się.

Wyciąga miecz. Swoją drogą ładny. Będę musiał go później obejrzeć. Zatrzymał

się. Oho. Czeka na coś. Dlaczego nie atakuje? Nie wiem. Ale zaatakuje. Ja to

wiem. I wiem, że on też to wie. Nie znam go. Ale wiem kto to jest. Zdrajca.

Udaje nas. Udaje Stynide. Ale nie. Stynide tak nie robią. Nie zabijają bez

powodu. Zostawia niby dowody. Tak... znam takich. Te jego dowody są nic nie

warte. Owszem, niektóre. Ale nie wszystkie. A Stynide jest bezbłędny. To nie

Stynide. To zdrajca, który próbuje nas oszkalować. O! Ruszył się.

Ciekawe, czy to teraz... Tak! Czuję to. Ta aura... Skoczył. Teraz moja

kolej...

Skoczył. Czarny płaszcz zatrzepotał w powietrzu. Premier

podniósł głowę spodziewając się jakiegoś ptaka. Zobaczył ciemny kształt

pędzący na niego. Zakręciło mu się w głowie. Nawet nie poczuł, gdy ktoś go

odepchnął. W absolutnym bezruchu obserwował jak jeden z jego straży

przybocznej przyjął cios przeznaczony dla niego na siebie. "Spoczywaj w

pokoju" pomyślał bezwiednie. Ale nie! Coś było nie tak. Obydwie

sylwetki nagle oderwały się od siebie i stanęły naprzeciwko. Przed sobą

trzymali wyciągnięte miecze. Jeden z mężczyzn ubrany był na czarno, z

powiewającym płaszczem. Drugi - w zielone bojówki i jeansową bluzę. Oboje

stali przez chwilę patrząc sobie w oczy. Mitschef i Terch. Obaj uważający

się za jedynych prawowitych Stynide. Terch zaatakował. Płynnym, półokrągłym

ruchem po skosie od swojej prawej nogi do lewego ucha przeciwnika. Gdy tylko

jego cios został sparowany okręcił się wokół własnej osi i zaatakował znowu.

I znowu jego atak został odparty. Tym razem jednak. nastąpił kontratak, i

Terch musiał odskoczyć. Bez chwili wahania zaatakował znowu. Wymiana ciosów

trwała na całego. Ruchy obydwu wojowników pozostawiały rozmazany ślad w

powietrzu. Każdy z nich zdążył zadać kilkadziesiąt ciosów, mimo, że walka

nie trwała dłużej niż półtorej minuty. Wokół nich zaczęła się zbierać grupka

gapiów. Jeden z nich wyciągnął pistolet i wystrzelił w kierunku Mitschefa.

Ten bez najmniejszego wysiłku odbił pocisk mieczem w stronę swego

przeciwnika. I tak jak chwilę wcześniej nabój znowu został wypchnięty z

kursu. Obaj walczący spojrzeli na siebie, i jakby rozumiejąc się wzbili się

w powietrze. Za pomocą jednego tylko skoku znaleźli się na pobliskim dachu,

na którym chwilę wcześniej Mitschef odprawiał swój taniec. I to on pierwszy

się odezwał:
- Podaj swe imię, nieznajomy
- Jestem Terch, uczeń

Szeng-Linga, prawowitego spadkobiercy Stynide
- Jestem Mitschef,

uczeń Giza, Obserwatora. Dlaczego bronisz tego człowieka? Jeżeli jesteś

Stynide powinieneś tępić wszelkie zło
- Ty jesteś złem, które

wyplenię.
- Jestem Stynide! Walczę przeciwko złu. W całym moim życiu

nie popełniłem żadnego złego uczynku.
- Zabijasz!
- Nie

zabijam. Wymierzam karę
- Zabijasz! Zabijasz niewinnych!
-

Udowodnij. Przy wszystkim, których ukarałem zostawiłem dowody ich win
-

Bujda. Prawie połowa z tych [tfu] dowodów jest sfabrykowana. Eksperci to

udowodnili i nie ma już co do tego żadnych wątpliwości.
- Kłamiesz.

Podaj przykład.
- Dwa miesiące temu. Skromne imieniny jednego z

ministrów. Razem dwadzieścia pięć osób pociętych na kawałki. Siedmiu z nich

twoje [tfu] dowody nie obejmowały. Napisałeś, że...
-

Kłamiesz!!! Nigdy nie zlikwidowałem grupy zbrodniarzy większej

niż dziesięć osób.
- Tak? - Terch uśmiechnął się drwiąco - a więc niby

kto?
- Ja! - Obaj walczący spojrzeli w stronę z której

dochodził głos. Zobaczyli umięśnionego mężczyznę z ręką na mieczu

zawieszonym na plecach.
- Kim jesteś? - w tym samym momencie zapytali

Mitschef i Terch
Nieznajomy uśmiechnął się i otworzył usta...
Psychopatka
Oo kolejny pary. Ciekawie opisana

walka... zawsze mam z takimi opisami problemy, a ty jak widac nie masz =)

Brawo, brawo. A ten Mitschef to maczso takie zee heeeej! Lubviem

takich. Bledow nie wymieniam.. potem przeczytam raz jeszcez i cos Ci

wypomne. Wiec czleku moj pisz dalej, bo Psycho zmusza.
matoos
Taak! - Akcja rulez!

Bardzo

ladnie to sie zapowiada - swietny pomysl z wprowadzeniem trzech(3) stron

konfliktu. Bardzo zyciowe. Realistyczne i w ogóle. Poza tym te 6 poprzednich

partów było tylko preludium, a same w sobie byly bardzo dobre...



Podoba mi sie tez, ze zakonczyles parta w idealnym momencie -

pozostawiles mnie z otwartymi ustami, sliniacego sie na mysl o nastepnym

parcie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>

Gratuluje!
Sir Momo Mumencjusz Mum
Part IX


-

Fetschim, do usług - odezwał się nieznajomy z lekka się kłaniając
- Nie

może być - zawołał Terch - ty nie jesteś....
- A więc jednak się

spotykamy - to był Mitschef - wcielenie zła, niegodne by stąpać po ziemi.

Dzisiaj nastanie twój kres
Na te słowa osobnik podający się za Fetschima

zaśmiał się
- Jacy wy jesteście głupi... Wcielenie zła... Czy

myślisz, że jak mnie zabijesz to ci głupi ludzie przestaną czynić zło? A

tak... prawda... legenda... Wielki Wojownik Przeznaczenia... hahaha...

zaiste... hahaha
- Z czego się śmiejesz? Odpowiadaj!
- Czy

wy jesteście ślepi? Ty - Fetschim wskazał palcem na Mitschefa - wojownik o

miłość i sprawiedliwość. Stynide. Wiesz co oznacza ta nazwa? Oczywiście, że

nie. W Starym Języku znaczy to po prostu "Przeznaczenie".

Przeznaczenie, tfu. Jesteście sługami, marnymi sługami.
-

Przestań! Nie jesteś Fetschimem. On zginął. Dawno temu.
- A

tak... zginął. Wcielenie zła zginęło razem z wcieleniem dobra. I co? Zło i

dobro przetrwało. Jak myślicie, dlaczego? Bo nie ma czegoś takiego, jak

dobro, czy zło. Istnieje Porządek, który zawiera w sobie dobro i zło. I

istnieje Chaos, który chce zniszczyć Porządek. Fetschim nie zginął z ręki

wcielenia dobra. Zginął z ręki Wojownika Przeznaczenia... Wojownika

Chaosu...
- Sugerujesz... sugerujesz, że Przeznaczenie jest

Chaosem?
- Mniej więcej! Walczy z Porządkiem od zarania dziejów.

Wiesz, co mówią Stare Przepowiednie? Że gdy Porządek, lub Chaos zostanie

zniszczony to zniknie istnienie. Przestanie istnieć niebo, ziemia, ja, ty,

czy on. Dlatego powinniśmy być Neutralni. Ale ja w to nie wierzę. Dla mnie

to po prostu jeszcze jeden wymysł Przeznaczenia. Przeznaczenie już raz

przegrało. I nic się nie stało.
- Jeśli to co mówisz jest prawdą, to

nie przegrało. Nie wygrało, ale i nie przegrało. Bo zginęli obaj.
-

Nie! Przeznaczenie przegrało. To Chaos nie przegrał. Tak jak dobro i zło

jest Porządkiem, tak Przeznaczenie jest Chaosem. Ale zarówno Porządek jak i

Chaos zawierają w sobie coś więcej.
- No dobra. Przyjmijmy, że

masz rację. I co z tego? Jesteś odpowiedzialny za śmierć niewinnych osób.

Dlatego Cię zabiję. I Przeznaczenie wygra. Ale Porządek nie przegra. Dlatego

świat będzie istniał.
- Ty nadal nie rozumiesz... Ja już

wygrałem! Moim celem nie jest czynienie zła. Moim celem jest

pokrzyżowanie planów Przeznaczeniu. Co zaraz zrobię. Bo jeśli zabiję Ciebie

- Tu Fetschim wskazał końcem miecza na Mitschefa - Przeznaczenie straci

wojownika. A jeśli ty mnie zabijesz - wystąpisz przeciwko

Przeznaczeniu.
- A to niby dlaczego?
- Bo ty walczysz

przeciwko złu. Otrzymałem awans. Jestem Wojownikiem Porządku.
- Że

niby co?
matoos
Heh, niech żyje pomięszanie z

polątaniem!!!

A tak na serio to part jest niezły, tylko

trochę dziwne wydaje mie się taka gadanina... Ja bym sobie nie przerywał

walki tylko dlatego, że jakiś koleś (trzeci) chce sobie pogadać o

przeznaczeniu i chaosie - najpierw pochlastałbym przeciwnika, a potem tego

gadatliwego...

I jeszcze jedno (a co mi tam, mam to w podpisie ale

powtórze - to moja subiektywna opinia). To opowiadanie ma za dużo bohaterów.

Zaczynam się gubić
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>

Więcej błędów nie pamiętam.
Sir Momo Mumencjusz Mum
I to już koniec... Błagam -

oceńcie ten part, a także cały fick... Bo chcę się dowiedzieć, czy czyta to

ktoś poza matoosem i psychopatką... A poza tym chcę się dowiedzieć, jak się

podobało...


Part X


Słońce już dawno schowało się za

chmurami. Deszcz jeszcze nie padał, ale widać było, że to tylko kwestia

czasu. Wiejący wiatr wzmagał się, wróżąc burzę...
Pierwsza kropla powoli

uderzyła w ziemię... Zaraz po niej spadły następne. Szum jaki wydawała ta

ulewa uniemożliwiał prowadzenie rozmowy. Trzy sylwetki stojące na jednym z

wielu dachów zamilkły. Jedna z nich w błyskawicznym tempie poruszyła się i

zadała cios trzymanym w ręku mieczem. Odbiorca cięcia równie szybko zasłonił

się własną bronią, i skontrował...

"I on wtedy uderzył.

Zastawiłeś się, i oddałeś cios. Widziałem to już kiedyś. Walka... Widziałem

to... I wtedy zrozumiałem. Zrozumiałem prawdę. Święta Księga Przeznaczenia

mówi: "A jeśli by ktoś chciał / zrozumieć Przeznaczenie / nie uda mu

się nigdy / bo wierzy, że istnieje". Dobrze mówił: nie istnieje. Nic

nie istnieje. I to jest istotą Chaosu. A świat jaki znamy też jest Chaosem.

Tylko, że uporządkowanym. Bo Porządek też jest Chaosem... Dlatego Chaos chce

go zniszczyć... zniszczyć? Nie... nie zniszczyć...
Walczyliście... Ty,

mój uczniu, i on. Uczeń mego brata. Który nie był moim bratem. Zrozumiałem

patrząc na was... Byłem tylko Stworzeniem. A mój brat był Stworzony wraz ze

mną. I to ja byłem emanacją Porządku, a on Chaosu...
Patrzyłem na waszą

walkę i wiedziałem co się stanie... Byliście równi... Moglibyście walczyć do

końca... Bo Chaos kochał Porządek... Dlatego nie pozwalał go

zniszczyć.
Porządek wyszedł z Chaosu. Ustanowił istnienie, które w

Chaosie nie istniało. Porządek był przeciwieństwem Chaosu. Dlatego Chaos

pozwolił na jego istnienie. Ponieważ istnienie zapoczątkowane przez Porządek

też było Chaosem.
Nie mogłeś z nim wygrać. Ani on nie mógł wygrać z tobą.

Bo ty byłeś moim uczniem. Uczniem Porządku. A on był uczniem Chaosu.

Byliście sobie równi...
I wtedy wtrącił się on. Reprezentant istnienia,

połączenia Chaosu z Porządkiem. Zrozumiałem - to istnienie jest czystym

Chaosem. Bo to on rozstrzygnął walkę. I zabił jednego z was...
Był

Chaosem
I zniszczył Chaos
Ty przeżyłeś, mój uczniu...
Bo Chaos jest

zawsze Chaosem...
I to był Koniec.
Koniec istnienia
Koniec

istnienia?
Nie
Bo pozostał Chaos
A Chaosem jest wszystko
I

nic
Bo to Chaos...

Giz, Obserwator, z ojca Chaosu i matki

Porządku"



style='font-size:14pt;line-height:100%'>KONIEC
ikar
Uhh, dawno mnie tu nie było


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'> - no, ale trzeba nadrobić

zaległości...

Part VII - faktycznie jednego przecinka zabrakło


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>, dalej - słowo "zmutowała"

powinno brzmieć "przeszła transformację", "zmieniła

się", "przeistoczyła się", albo podobnie - bo w chwili

obecnej nie pasuje i troszkę burzy klimat - taka mała zaderka


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>

Part VIII - Great... Great...

Great... A szczególnie końcówka... Chyba twoja najbardziej udana końcówka

parta
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

Brawo
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>

Part IX - eee... filozofujesz...


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'> . A poza tym: "że niby co?" <-

Hahahahahhahahahahahahhahahahahahhahahahahhahaha, że niby co?


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/laugh.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='laugh.gif'>

Part X - Jest jak Final Fantasy X


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'> - takie skojarzenie... Nie do dostania i

chwilowego zrozumienia dla większości... Może i dla mnie... Ale ja mam swoją

teorię - i to spójną teorię... I mimo, iż wiem, że tak naprawdę wcale nie

planowałeś tego od samego początku... i to co napisałeś jest częściowo

zbiegiem okoliczności... to jednak przy czytaniu wszystkie części po kolei

wskakują - wskakują na miejsce i układają się wygodnie na półeczkach

zrozumienia i wyczerpania chwilowego tematu... I najpiękniejsze jest to, że

jest tu miejsce na sequel...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

Narodził się nowy - inny? wcześniejszy? początkowy? lepszy? gorszy? świat -

ale zasady pozostały podobne... a historia lubi zataczać koła... a ludzie

lubią walczyć z historią i przeznaczeniem...
Atina
Ficka tego czytam od samego

początku.
Wybacz, że nie komentowałam, ale jakby to wyglądało...
same

pochwały.
Podoba mi się bardzo to, że eksperymentujesz. Piszesz jako

różne osoby. Opisujesz i bardzo dynamicznie opowiadasz.
Nie podoba mi się

tylko jedno...
A mianowicie to, że się za szybko skończyło.


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>
W sumie może to i dobrze, że już koniec,

nie należy na siłę przeciągać, ale czuję taki niedosyt. Co dalej się stanie?

Co będzie z bohaterami?

Ale czytałam to opowiadanko z ogromną

przyjemnością. W żadnym momencie się nie nudziłam.
poza tym: super

pomysł!

Acha! Jeszcze jedno. Chciałabym wiedzieć o nich coś

więcej. Z tego mogłaby wyjść naprawdę super książka według mnie. Fabułę

można bardzo łatwo rozbudować.
To już chyba wszystko. Wiedz tylko, że

masz we mnie fana
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

.
Psychopatka
Po pierwsze - byl to jeden z

najorginalniejszych fickow na tym forum.. naleza sie oklaski
Ciekawe

wykonanie... eksperymenty itp... ogolnie wiesz ze mi sie podobalo... jak

zwykle sentyment mnie chwycil jak sie skonczylo. Ale inne ficki beda rownie

dobre =) Pozdrawiam.. nie rozpisuje sie wiecej bo wszystko jush w tych moich

postach wypisalam. Danke szun za opowa.
matoos
TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAKK!!! Normalnie Momo, maszu mnie plusa wielkiego jak normalnie nie wiem co! Nareszcie ktoś, kto nie boi się eksperymentować. I ti chyba pierwsza niejednopartówka jaką czytałem na tym forum, a która się skończyła ! (Nie pierwsza - pierwsza była Iskry biggrin.gif). I to jak skończyła! Brak mi słów... To było po prostu piękne... Ale mam jedno zastrzeżenie: Po co był ten komentarz na początku ostatniego parta? To już ja i Psycho ci nie wystarczymy??? mad.gif

Pozdrawiam i czekam na następne opowy.

PS. Przysnaj się - maczałeś swoje paluchy w zakończeniu Evangeliona, co? Wiedziałem że japońce nie mogliby wymyślić czegoś aż TAK chorego... biggrin.gif
iskra
Mam zastrzeżenie. Nie pisz NIGDY WIĘCEJ hasła w rodzaju "błagam oceńcie"! biggrin.gif Mdli mnie od tego...

Po pierwsze: JA. SIE. TAK. NIE. BAWIE. !!!. Zaraz zaczne mysleć, że wyrazenie mojej opini miało być tylko podpuchą bym to przeczytała i załamała się doszczetnie na płaszczyźnie psychicznej wink.gif

Po drugie: Esz, co by tu napisać? dosłownie brak mi słów. Ficzek jest poprostu MISTRZOSTWEM ŚWIATA! Czytając go musiałam uważnie oddychac, by o tym nie zapomnieć, bo tak mi się bardzo podobało. Doprawdy, jush dawno sie tak nie czułam. Czytam... Czytam... i nagle czuję się w pełni usatysfakcjonowana tym co przeczytałam wink.gif jej, naprawde BARDZO fajne opowiadanko... brakuje słów, poprostu brakuje słów by określić co o tym mysle smile.gif

pozdrawiam smile.gif

ps. jestem na TAK !!! wink.gif
Aeth
No, Momuś
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>, muszę przyznać, że mi zaimponowałeś tym

opowiadaniem
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>. Tajemnicze, że tak powiem w kawałkach,

które zbudowały świetny klimat takiego, hmm, suspensu. Naprawdę mi się

podobało. Te kawałki ma końcu pierwszych części o tym treningu - bomba.

Eksperymentowałeś, jak mówiono, ale ja jestem pod wrażeniem. Bardzo podobała

mi się scena walki, opis i jak dobierałeś słowa. No i ta fabuła


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'>. Zakręcona, ale logiczna. Super


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/cool.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'>.

Zabieram się za Raserei (dobrze napisałam??)
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.