Taak...
Najfajniejszą i zarazem najpiękniejszą wycieczką mojego zycia była ta, w której pojechaliśmy do Ełku.
Było to w 2003 roku. W maju.
Połowa klasy wyjechała do Londynu, druga na mazury. Miałam jechać do Anglii, ale ze względu na moje 'niedobre' zachowanie rodzice zadecydowali, że pojade do Ełku. I wcale nie żałuję.
Ogólnie były fajne jazdy, nocą chodziło się po balkonie do chłopaków ( raz nas wychowawczyni przyłapała i za kare musiałyśmy pisać listy do rodziców

na szczęście nauczycielka darowała nam tą zbrodnię

). Raz Kolega Sklaski próbował otworzyć okno, ale zamiast to, ono wypadło z zawiasów, na szczęście ten miał niezły refleks i złapał je w locie

Innego dnia poszliśmy na 'farmę' tylko że ona była z różniastymi zwiarzakami, takimi jak lamy czy papugi. Mój kolega miał na nieszczęście trafić na jedzącą lamę, która go opluła marchewką XD
Bardzo miło wspominam tą wycieczkę, szczególnie dlatego, że mam taką fajną klasę

w tym roku wybieramy się do Gniewu, mam nadzieję, że będzie równie fajnie jak na mazurach