Im dłużej się w tym siedzi, tym bardziej człowiekowi "odwala"

. Ja na przykład złapałam się kiedyś na tym, że obserwuję ludzi, zastanawiając się, który z nich mógłby być czarodziejem... i trzeba zaznaczyć, że były to całkiem
poważne rozmyślania, Jaki był winik? Odpowiodających "rysopisowi" oraz umownie przyjętemu "portretowi psychologicznegmu" standardowego czarodzieja, było bardzo niewielu kandydatów, ale zdarzyli się ...hehe.. co przyjęłam, za dowód na to , że ONI "są wśród nas"!!! Ludzie ten świat naprawdę istnieje!!! UAAAAAA!!!!!
(oczywiście teraz sobie żartuje, i pragę zauważyć, że nadal uznaję się za zdrową na umyślę 24-latkę, co nie zmienia faktu, że czarodzieje są wśrod nas

).
No ale na poważnie... Myślę, że takie maksymalne odcinanie się od rzeczywistości nie jest korzystne, jednak bujanie w "potterowskich" obłokach na co dzień, ze zdrowym dystansem do świata realnego, ale również z pewnym umiarkowaniem w stosunku to świata "czarodziejskeigo" ( znaczy bez takich dziwactw, jak chodzenie po ulicy w czarnej pelerynie w patykiem imitującym różdżkę - bo to chyba lekka przesada) jest najwłaściwyszym wyjściem.
Ciężko, co prawda, wygrzebać się z tego wszystkiego jak już się ugrzęźnie... np. w pisaniu fan fiction, i wtedy wszystkie inne obowiązki w jakiś niewytłumaczalny sposób schodzą na dalszy plan... Ale z drugiej strony życie ma być przecież przyjemnością, więc nie widzę przeciwskazań, by mieć lekki odchył na punkcie HP.
Chyba nie ma na świecie tak zwanych normalnych ludzi, bo i nie ma jasnej definicji normalności ( a nawet jakby była , co notabene nigdy nei nastąpi, i tak miałabym ją gdzieś) Najlepiej jak "swój" będzie trzymał się "swego", wtedy na pewno nikt nie poczuje się INNY
Ja tam lubię swoją "inność", choc się z nią wszem i wobec nie obnosze... No wiecie, taki mały "własny świat"..

... i nie ma to żadnego związku z wiekiem. Szkoda, że im jesteśmy doroślejsi, tym bardziej nam się wydaje, że nie wypada nam tego czy tamtego. Strasznie się przez to ograniczamy i tłamsimy wewnętrzną radość. Ludzie cieszta się ż życia!!!
Trzeba zacząć walczyć z utartymi schematami... nie mówię o rewolucji i ulicznych demonstacjach w stylu " nawet 100-letni dziadek ma prawo czytać HP". Nie, chodzi raczej o to, by przestać samemu sobie wmawiać, że coś jest z nami nie tak.
Tak, tak, walczmy ze skostniałymi stereotypami raczej
we własnych głowach, a wtedy będzie nam zwisać czy ktoś tam nazwie nas "dziwnym" , "nienormalnym" , "innym" ... czy kit wie jak jeszcze
Pozdrawiam