Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Czarnowłosa (zak)
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
matoos
To jest taka jednopartówka, która po

prostu pojawiła się w mojej głowie wczoraj/dzisiaj w nocy, kiedy obudziłem

się zlany potem... Więc usiadłem i napisałem ją, żeby mnie dłużej nie

męczyła...




Zamordowana. Włosy jej były czarne, a

oczy...

Widziałem. Siedzę w fotelu a moją piersią wstrząsa szloch.

Łzy wylewają się ze mnie jak krople koli ze szklanki którą trzymam w ręku i

spływają w dół, w dół, cały czas w dół. Fotel. Stoi niewzruszony i

symbolizuje. Podchodzę do niego i siadam po raz kolejny. I znów. Oglądam

siebie dookoła i chwytam za szklankę z pomarańczowym sokiem pomarańczowym

tylko po to żeby opierając ją sobie na kolanie zalać pomarańczowym sokiem

pomarańczowym moje ulubione (zielone) spodnie. I sięgam po pilota a moja

ręka płynie przez gęstniejące powietrze i nagle zatrzymuje się, gdy moim

oczom ukazuje się obraz, którego nie mogę zapomnieć, a

ja...

Zamordowana. Oczy jej były błękitne a włosy...

Widzę.

Idzie przez ulicę pełna piękna i wdzięczna jak czyhający na swą oślizgłą

ofiarę żuraw. Jej blada cera wcale nie różni się od cery przechodzących obok

niej ludzi, ale pomimo to jest tak bardzo inna, taka inna, tak INNA. A on

idzie za nią i trzyma w ręku ten okrutny metal obsadzony w ergonomicznym

uchwycie. I czuję jego przerażenie, widzę jego strach, spowodowany tym, że

zaraz ktoś zginie dla niego, dla niej. Vox

populi...

Zamordowana.

Czuję. Czuję naprężenie mięśni, kiedy

prostuję rękę w której trzymam mój ukochany, okrutny metal. Tak bardzo go

nienawidzę, tak bardzo, tak mocno, z taką siłą, ale nie ma dla mnie

odkupienia i nigdy nie będzie bo moja nienawiść jest zbyt wielka. I czuję

opór kiedy kiedy kiedy ostrze wchodzi gładko w jej ciało, tam gdzie jest

przygotowane miejsce, tam gdzie och jak on pasuje, tam gdzie chciałem. Ale

nie na długo bo to nie jest jego miejsce i on to czuje, więc w odpowiedzi na

jego prośby wyszarpuję go z rany choć minęło tak wiele, tak mało czasu, że

nikt nic jeszcze nie zauważył. A ona... ona... ONA UMIERA. Widzę oczy

kobiety sprzedającej kosmetyki, odbija się w nich JEJ ręka opierająca się o

ladę, pomiędzy trzecim a czwartym palcem zauważam zakrętkę perłowego lakieru

do paznokci, pomimo że jestem już tak daleko, całe trzy, cztery, pięć kroków

dalej, tylko nieświadomy przechodzień idący w swoją stronę. A ONA tylko się

opiera, jakby tylko na chwilę się zachwiała, jakby tylko straciła wiarę,

jakby wcale nie umierała i nie widzę tego, ale wiem o tym, gdyż jest to

oczywiste, że jej wargi nieubłaganie i słodko z największą miłością szepczą

moje imię wcale nie długie i nie krótkie. Nie jest to bardzo ważne imię,

tylko imię tego, który JĄ pokochał, jedynego który mógł JĄ uwolnić od

zmartwień od niej ode mnie od nie-nas od wszystkiego od przekleństwa od

podarunku od rozkoszy od bólu bólu bólu. Tego który JĄ uratował. I docieram

do swej kryjówki i widzę na ekranie JĄ i wyłączam telewizor. I idę do mojego

kąta i płaczę po niej nie wiem który raz dzisiaj wczoraj jutro. I moim całym

ciałem wstrząsa niemożliwy do powstrzymania szloch bólu, rozpaczy,

przeznaczenia. I rozkładam ramiona i krzyczę w niebo w noc w świat w siebie

bo kiedy wypowiada moje imię z taką miłością z takim umiarem taką pewnością

ja... ja... JA CAŁY CZAS WIDZĘ JEJ UŚMIECH
Sumiko
Przedmowe o obudzeniu się w pocie mogłeś

sobie darować, raczej nie interesują mnie takie szczegóły...




align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE (matoos @ 23-05-2003

12:01)
i chwytam za

szklankę z pomarańczowym sokiem pomarańczowym tylko po to żeby opierając ją

sobie na kolanie zalać pomarańczowym sokiem pomarańczowym moje ulubione

(zielone) spodnie.

class='postcolor'>
Ta część jest zupełnie bez sensu.


~pomarańczowy sok pomarańczowy, a zaraz znowu piszesz pomarańczowy sok

pomarańczowy...

Po za tym za dużo jakiś takich bez sensu szczegółów,

o jakiś ulubionych spodniach, strasznie to pretensjonalne i nie

potrzebne...
Po za tym specjalnego wrażenia nie robi...
Katon
Też mi się raczej nie podobało. Rozumiem,

że przyjąłeś taką konwencję, ale ja tego typu konwencji nie lubię po prostu.

Utwór sprawia wrażenie takiego, który chce posiadać 3 dna, a żadne nie jest

solidne. Lepsze jedno dno a porządne. Styl masz całkiem ciekawy i mam

nadzieję, że następnym razem będzie coś bardziej w mioich rejonach.
Psychopatka
Co do zwrotu z Sokiem pomaranczowym.. ten

fragment jest celowo tak napisany... nic nie psuje! Nie widzicie , ze

caly ten fick ma taki klimat... klimat nierealny ... uczuciowy i obrazowy-

jak napisal Ikar...
Ale w sumie... kazdy ma swoje zdanie wiec nikogo tu

nie ganie =)
Ja osoboscie uwazam ze opowiadanie jest b. dobre... jest

nie szablonowe i jest napisane specyficznie... mozna przeczytac i rzucic,

albo sie zastanowic i zinterpretowac jak kto chce =) Mi sie podoba... co tu

wiecej gadac.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.