Chciałabym tylko powiedzieć, że do napisania tego tekstu zainspirowało mnie jedno, jedyne słowo, a raczej tytuł fanfika Aganemnony "Butelka". Dziekuję jej za ten tytuł i za inspiracje, mimo że pewnie nie zdaje sobie z tego sprawy.
Nad Morzem...
Plaża wydawała się taka spokojna. Wiatr przenosił kolejne ziarnka piasku coraz dalej i dalej, pozwalając im „zwiedzać” coraz to nowe tereny. Przyroda żyła swoim własnym życiem, nie zwracając uwagi na pośpiech otaczających ją ludzi. Szum fal koił zmęczoną zgiełkiem duszę, uspokajał i wyciszał. Niewielu jednak korzystało z tej przyjemności. Większość przedkładało ponad to ciepłe apartamenty, telewizję czy też piwo w pobliskim barze. Oczywiście często widywano pary zakochanych, wpatrujące się z rozmarzeniem w blask zachodzącego słońca, podziwiające piękno roztańczonych, niemalże płomiennych promieni na powierzchni wody. Innym razem po złotym piasku przechadzali się plażowicze, znużeni pubami czy drogimi hotelami, a rozkoszujący się pięknem natury.
Anna przychodziła tu niemal codziennie. Nic jej tak nie uspakajało, jak łagodny szum fal. Uwielbiała sposób, w jaki piasek pieścił jej skórę, a wiatr bawił się kosmykami jej długich, rudych włosów. Przechadzała się po chłodnej plaży, czując jak woda łagodnie muska jej stopy. Czasem potrzebowała czasu, by przemyśleć własne sprawy, a co za tym idzie samotność stała się jej towarzyszką na dobre i na złe. Innym razem rozkoszowała się ciszą i spokojem tego miejsca, wolnego od tłumów. Nienawidziła zatłoczonych barów i restauracji, turystów, którzy przyjeżdżając na urlop burzyli idyllę. To, dla młodej, nieśmiałej Anny, było zbyt uciążliwe.
Często okolica pobudzała ją do rozmyślań, refleksji nad sobą, ludźmi, życiem. Jej myśli błądziły wokół pozornie błahych spraw, a jednak w danym momencie niezwykle dla niej ważnych. Nie inaczej było tym razem.
Wpatrując się w nieskończoną niebieskość morza, okryta częściowo ognistym blaskiem promieni zachodzącego słońca, zastanawiała się, dlaczego ten widok wzbudza w ludziach taki zachwyt. Czym jest piękno? Na co się składa? Czy to zwykła plątanina uczuć, milionów wspomnień, powodująca, że odbieramy wszystko tak, a nie inaczej? A może coś więcej?
Nagle jej wzrok natrafił na, odcinający się od fal, odblask promieni słonecznych. Kiedy przyjrzała się bliżej zauważyła, że to zwykła szklana butelka. Ot, śmieć wyrzucony przed nieodpowiedzialnego plażowicza.
„Turyści” prychnęła w myślach. Oczywiście żadnego poszanowania natury. Chociaż i tak dobrze, że wybrzeże było jeszcze czyste. Poprzednie tereny zamknięto, z powodu przekształcenia ich przez turystów w zwykłe śmietnisko.
Powoli weszła do lodowatej wody, mocząc krańce granatowej spódnicy. Wyłowiła szkło z wody i wybiegła na brzeg. Nigdy nie kąpała się w morzu. Jak na jej gust było zbyt zimne. Kochała je na swój własny, dziwny sposób, było częścią jej życia. I stanowiło więcej, niż tylko element szarej rzeczywistości, która ja otaczała. Jednak zdecydowanie unikała bliższych kontaktów z zimnymi falami.
Gdy wyszła na brzeg zauważyła coś jeszcze. Butelka była zakorkowana. I nie była pusta, jak jej się wcześniej wydawało. W środku leżała biała, złożona na pół kartka papieru. Anna, nie bez trudu, wyciągnęła korek z wąskiej szyjki butelki. Kilka minut zajęło jej wydobycie wiadomości. Gdy w końcu się z tym uporała usiadła na chłodnym piasku i rozwinęła kartkę.
Ktoś napisał na niej tylko kilka słów. Nie była to bynajmniej wiadomość, czy prośba o pomoc. Dziewczyna przeczytała następujące słowa:
Dlaczego tak Cię zachwyca to, co widzisz przed sobą?
Anna spojrzała przed siebie. Na granat morza i słońce kończące właśnie swą codzienną wędrówkę po niebie.
***
Dlaczego tak Cię zachwyca to, co widzisz przed sobą?
Przez cały następny dzień te słowa nie dawały jej spokoju. Pytanie niby proste, a zarazem odpowiedź na nie przynosiła jej zadziwiające problemy. Bo Anna nie mogłaby powiedzieć, że zachwycają ją fale, chłodne krople czy zachód słońca. Nie. Dla niej może było czymś więcej niż tylko ozdobą, która ściąga tu turystów i jest zwykłym elementem krajobrazu.
Ale by zrozumieć musiała powrócić do początków, do korzeni.
Przypomniała sobie swoje pierwsze spotkanie z morzem...
Miała nie więcej niż pięć, sześć lat, gdy rodzice postanowili wyjechać nad morze. Pamiętała doskonale długą, męczącą drogę i zirytowanie rodzicieli, gdy po raz setny pytała „Ile jeszcze?” lub „Kiedy dojedziemy?”.
Po kilku godzinach przybyli. Była już bardzo zmęczona. Sytuacji nie poprawiała droga do hotelu i formalności związane z wynajęciem apartamentu.
Następnego dnia poszli na plażę. To było dla niej wielkie przeżycie. Wciąż biegała, budowała zamki z piasku zakopywała rodziców i Bóg wie co jeszcze. Godzinami potrafiłaby tak szaleć. Jednak wtedy to była tylko zabawa.
Z tego czasu pamiętała małe urywki. Jednak po kilku latach nic nie ciągnęło jej do ogromu zimnej wody. Traktowała to jak miłą formę wypoczynku.
Mając osiem lat przeprowadziła się do niewielkiego nadmorskiego miasteczka. Życie toczyło się tam spokojnym trybem, można było powiedzieć, że przez większość roku nic się nie działo. Jednak w czasie wakacji wszystko zmieniało się o sto osiemdziesiąt stopni. Tłumy turystów szturmowały hotele i pensjonaty. Wielu wynajmowało niewielki domki nadmorskie. Młodzież kolonijna szalała na plażach, wrzeszcząc i ciesząc się z wolności.
Wtedy Anna unikała terenów nadmorskich jak tylko mogła, a z chęcią przechadzała się pustymi, podmiejskimi terenami, podziwiając przyrodę. Tam też miała swoje miejsce. Jednak nie było jej ono aż tak bliskie.
To właśnie w tym mieście młoda Ania poznawała uroki nadmorskiego życia. I nie stało się ono zwykłą rutyną.
Na początku czuła się samotna. Nie potrafiła się przyzwyczaić do nowego środowiska. Jednakże pewnego dnia, po szczególnie męczącym i przygnębiającym dniu poszła na wybrzeże. Przechadzając się daleko od ludzi sprawiało jej przyjemność. Świat znów zaczynał być piękny, odkrywała go na nowo.
Mieszkając niedaleko morza z czasem polubiła tą nieokiełznaną masę lodowatej wody. Pokochała spokojną muzykę fal, która w trudnych chwilach pomagała jej zebrać myśli. Przez to wielu uważało ją za odludka, stroniącego od ludzi dziwaka. Zazwyczaj na plaży mogła być sama, umiała znaleźć swoje własne miejsce, do którego zawsze chętnie wracała. Nikt nie zwalał jej się nagle na głowę, nie namawiał na nudne i niepotrzebne wypady do barów czy knajp. Tu mogła spokojnie przemyśleć własne problemy i podejmować ważkie decyzje.
Może to dlatego? To był jej drobny świat, osłona, która chroniła ją od rutyny codziennego życia. Niczego więcej nie potrzebowała do szczęścia. Wiele przeżyła tu, nad morzem, wiele myślała. Czy to doświadczenia, te przykre i radosne, zadecydowały o...
Nie musiała dokańczać. Znała już odpowiedź.
Usiadła przy biurku i, uśmiechając się lekko, napisała na kartce papieru kilkanaście słów. Trzy zdania, będące odpowiedzią na nurtujące ją pytanie.
***
Następnego dnia Anna wstała bardzo wcześnie. Wyciągnęła z szuflady wyłowioną poprzedniego dnia z wody szklaną butelkę. Wewnątrz nadal widniała kartka z pytaniem, które tak ją zaintrygowało. Włożyła do środka przygotowaną wcześniej odpowiedź.
To, że przeżyłam z nim wiele przykrych i radosnych doświadczeń, i to, że ma w sobie wnętrze, widoczne tylko dla mnie, które tylko mnie dane jest oglądać. I podziwiać.
Trzymając w ręce butelkę wybiegła z domu. Kierowała się ku wybrzeżu. Mijała przechodniów, w tym kilka zgorszonych staruszek mruczących coś pod nosem na temat „tej dzisiejszej młodzieży”. Anny zupełnie to nie obchodziło ją to. Miała „zadanie” do wykonania i to właśnie ono tak ją pochłonęło.
W końcu dotarła na chłodną tego dnia plażę. Wbiegła do morza, trzęsąc się przy tym z zimna. Przez chwilę stałą w lodowatej wodzie, jakby się wahając.
„To kompletna głupota” - pomyślała – „Stoję w zimnej wodzie i trzymam w ręku zwykły kawał szkła. Gnam przez całe miasto, by je tu wrzucić.”
Wzruszyła ramionami.
Wrzuciła butelkę do wody. Patrzyła na nią, dopóki nie znikła jej z oczu pomiędzy falami. Anna zdawała sobie sprawę, że być może nikt nie znajdzie jej odpowiedzi, ale to nie miało dla niej znaczenia. Dzięki jednemu, jedynemu zdaniu dowiedziała się czegoś więcej o sobie. Zabawne, jak wiele tajemnic kryje człowiek. I jak, mimo ślepego przekonania, że doskonale zna samego siebie, czasem ma wrażenie, że poznaje swe wnętrze od nowa.
A wszystko to za sprawą, niknącej wśród fal, zwykłej szklanej butelki.
KONIEC