Nie potrzebuję garbatego stróża anioła
Nigdy więcęj na ziemi, w ziemi - pod nią!
Nie jestem jedyny, który sam stawia czoła
Gdy nadejdzie czas... czas!
Nie chcę Twojej łaski, niedołężny starcze!
Nie pragnę dzis od Ciebie zupełnie niczego
Wiem, że wkrótce zginiesz w świętej walce
Kiedy przyjdzie czas... czas!
W światło wbija się mrok, jak igła w żyłę
Pierworodny syn Twój, synek swego taty
Walczysz z nim od wieków, lecz on nadal żyje!
Właśnie nadszedł czas... czas!
Alleluja...
Jeden z najwcześniejszych tekstów, z czasów gdy byłem zafascynowany twórczością Romana Kostrzewskiego (Kat).
P.S. ta fascynacja nie minęła do dziś