Takie "coś" obmyśliłem idąc sobie poboczem. Można śpiewać na melodię "Natalia w Bruklinie"

Gdy codzień idę szosą
Odcinek Gdańsk-Warszawa
Nic nie cieszy bardziej
Niz TIR na horyzoncie
Buty zmoczone rosą
Bo mokra od niej trawa
Wielki TIR z naczepą
Czekam na ten powiew

Gdy latem wędruję
Po szosy zakrętach
Z kroplą potu na czole,
Spalony na czerwono
Wyschnięty jak rodzynek
Rozpalony słońcem
Pędzący TIR z naczepą
Jest jedyną ochłodą

Gdy zima przymrozi
A ja na autobanie
Przymarzam do pobocza,
Idąc tak jak co dzień
Do mojego liceum
Cztery kilometry dalej
Kiedy mnie ogrzeje
Spalinowy oddech?

(aha, jeszcze jedno. ja tak naprawdę nie chodze do szkoły szosą. mam ja na miejscu )

EDIT: poprawiłem tylko choryzont na horyzont. Nie będę się ukrywał: czasem zdarzy mi się posadzić byka

cały odbiór wiersza zepsuł mi horyzont w Twoim wydaniu ;]

O matko! Dobrze, że zuważyłaś. No chyba mi wybaczysz. Każdemu się może zdarzyć. Jak to mówią, gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy, czy jakoś w tym klimacie.

z początku nie byłem do tego dzieła przekonany. na końcu takoż. ale środek w miarę mi się podobał.
co do końca - niby chciałeś coś tam powiedziec, coś oryginalnego, i zrobiłes to. ale nie ująłes tego za pięknie.
co do początku - po przeczytaniu patrzyłem za rymem. jest. ale za daleko od siebie osadzony i po prostu go nie słychać.
środek jest fajny.

Co do rymów, to nie lubię tych normalnych. Znudziły mi się, że się tak trywialnie wyrażę. Szukam więc nietypowych. A co do treści? Nie ma dla mnie jakigoś przekazu. Po prostu żartobliwy kawałek...

rymy są typowe, tylko po prostu ich nie słychać.

Ich się nie wyczuwa w tym wierszu. Ja to szczerze mówiąc przeczytałam za pierwszym razem jako wiersz bialy

Nie przekonał mnie, jakoś tak przeleciało i poleciało, jako ten właśnie spalinowy oddech. Może mam jeszcze percepcje porannie zaburzoną =) Pisywałeś lepsze wiersze, według mnie.