17 października 1849*
Ciemne chmury zawładnęły niebem
Mimo, że z ziemi słychać huki, piorunów Apollon nie zesłał
Dzieci słuchają słowików, a dorośli radia
Wieczorem nastolatki pójdą do klubu
Głuchoniemy spojrzy i pożałuje
Nieme grzmoty, nieistniejące, przerywają ciszę
Błyskawica błyszczy tylko w jednym miejscu
Tam jest szczęśliwa
Jak zawsze uśmiechnie się do czarnowłosej dziewczyny
Ściskającej kamienną dłoń
Podnoszącej na duchu pomnik
*śmierć F. Chopina
Nadzieja
Złotowłosa, mała, głupiutka dziewczynko
Stanęłaś nad przepaścią i spoglądasz na drugą stronę
Na ostatnie jabłko wiszące na potężnym drzewie
Usiadłaś z rezygnacją na zimnym kamieniu, brudząc sobie zieloną sukieneczkę
I malutką dłonią ocierałaś zaczerwienione od płaczu oczka
Chwilę później runęłaś w dół
Miesiąc później przyszła podobna tobie złotowłosa dziewczynka
Skończyła tak samo
Trzecia, identyczna jak ty, jeśli nie patrzeć na ilość piegów na policzku
Pewnym krokiem podeszła do krawędzi urwiska
Wyciągnęła dłoń, jednak krótka ręka nie dosięgała
Wychyliła się bardziej, tak, że aż jedną ze swych nóg
Nie dotykała podłoża
Wkrótce spadła, wydawałoby się, podobnie do ciebie
Lecz z czerwonym jabłkiem w dłoni.
Moda na mitologię
Patrzysz przed siebie i wylewasz słodkie łzy
Nad synem, który zabił swego ojca
Nad Armandem nieświadomym osoby mordercy
Zerkniesz w przeszłość zabójcy – zraniony po pięty
Spróbujesz w przyszłość – swej matki kochanek
Nieświadomy własnego siebie, póki oczu na świat
Nie otworzy, lecz wtedy z zasady – martwy
Współczesności nie widzimy, w historie patrzymy
Czas - punkt odniesienia, przez wieki wstrzymany.