Bezpański pies
przytul mą duszę utęsknioną
bom zmęczony już
zmarznięty
wciąż błąkam się
gdzieś między dniem, a nocą
schronienia szukając
jak bezpański pies
zimową porą
przygarnij mnie do swego ogrodu
tak zwyczajnie
mą pustkę zapomnianą
obecnością zapełń
usta pocałunkiem osłodź
niech już nigdy soli nie zaznają
potrzeba mi Twych ramion promieni
poranków z palcami we włosach
pojaw się wreszcie w moim życiu
sen o miłości spełnij
będę Ci Słońcem, wiatrem i uśmiechem
w Tobie nadzieja
w Tobie ukojenie