Gdy o zmroku
Na pustej ścianie
Drżący płomień świecy
Widmowe cienie maluje
Dusza zasnuta mgłą
Zza oczu posępne rzuca spojrzenia
Wewnętrzna Pustka
Kiedy dźwięk imienia
Nie budzi z odrętwienia

Za oknem nagie konary drzew
Deszczem gniewnym smagane
Gdzieś tam, niczym zwierz
Wiatr boleśnie zawodzi
Na polach samotnych

Gdzie podział się uśmiech
I radość
Dawnych utraconych dni?