A to? Kolejna jednopartówka, wybaczcie

Jak już wspominałam, uwielbiam yaoi, ale parringi hetero też lubię


Tutaj niedługi ff z parringiem Dramione. Enjoy!

________________________________________________________
Ogłuszająca muzyka wydobywała się z głośników, niezliczona ilość par tańczyła na parkiecie. Krótkie spódniczki, ogromne dekolty, ekstremalnie wysokie obcasy i tona mocnego makijażu to zdecydowanie nie były jej klimaty. W czarnej, zdecydowanie zbyt krótkiej sukience przylegającej do ciała, czerwonych szpilkach o dwunastocentymetrowym obcasie, w wyprostowanych włosach spiętych w wysokiego kucyka i z mocno pomalowanymi oczami czuła się obco, jakby nie była sobą. Była wściekła na siebie, że dała się namówić swojej kuzynce Victorii na tą dyskotekę. Vicky, w przeciwieństwie do kuzynki, bawiła się doskonale, wcale nie schodziła z parkietu, jedynie co piosenkę zmieniając partnera.
Hermiona Granger usiadła na wysokim stołku przy barze i zamówiła zwykłą wodę z lodem. Nie chciała się upić, bała się, że po procentach zrobi coś głupiego, jakby samo przyjście w to miejsce nie wystarczało by zostać ogłoszonym głupotą dekady.
Przełknęła jeden łyk lodowatej wody i drgnęła, czując natrętne ręce na swoich biodrach. Odwróciła się gwałtownie i z niesmakiem spojrzała na dwudziestoparoletniego mężczyznę stojącego za nią. Czarne włosy zlepione od żelu, opalona na solarium skóra, różowa koszula.
- Potańczymy, kotku? - wybełkotał i Hermiona skrzywiła się, czując wyraźny zapach alkoholu.
- Nie, dziękuję. - odparła, zaciskając usta w cienką linię.
- No dalej, nie daj się prosić. - dziewczyna pisnęła, czując jak spocone dłonie mężczyzny przesuwają się z jej bioder na piersi. Zaczęła się wyszarpywać, ale facet zamknął ją w silnym uścisku. Barman ostentacyjnie odwrócił głowę. Czarnowłosy mężczyzna był tu stałym bywalcem i to całkiem bogatym, sądząc po sumach jakie zostawiał co wieczór w klubowej kasie. Gdyby stracili takiego klienta, on, barman, straciłby pracę. Nikt nie zwrócił uwagi na wyszarpującą się dziewczynę i przyciskającego ją do siebie mężczyznę. Nikt nie zareagował. Nikt, prócz...
- Chyba dała ci wystarczająco do zrozumienia, że nie chce z tobą tańczyć, a jeśli dalej nie dociera, to mogę ci wytłumaczyć sens słowa ''nie'' pięścią. - muzyka była głośna, ale właściciel głosu stał wystarczająco blisko, by go słyszeli. A głos był dziwnie znajomy...
- Gówno ci do tego, spierdalaj gówniarzu. - Hermiona znów usłyszała ten pijacki bełkot. Nagle poczuła, że ramiona natręta odsuwają się od niej gwałtownie. Usłyszała hałas i odwróciła się. Jej ''wielbiciel'' leżał na pobliskiej kanapie z twarzą na kroczu jakiegoś mężczyzny, który był wyraźnie zszokowany sytuacją. Przeniosła wzrok w stronę, z której dochodził głos jej wybawcy i zamarła.
Przed nią stał młody bóg, najprzystojniejszy chłopak jakiego w życiu widziała. Platynowa czupryna opadała gęsto na czoło, ale nie przysłaniała stalowoszarych oczu, wpatrujących się w nią z troską. Rysy jego twarzy były zbyt znajome, by pomylić je z jakimikolwiek innymi.
- Co ty tu robisz? - pisnęła zaskoczona.
- Ratuję twój gryfoński tyłek, Hermiono.
Znowu zamarła. Pierwszy raz w życiu zwrócił się do niej po imieniu.
- Poza tym, twój widok to ostatnia rzecz jakiej się spodziewałem po tym miejscu.
- Szczerze mówiąc, moja obecność tutaj jest ostatnią rzeczą jakiej bym się po sobie spodziewała. - westchnęła. - Victoria mnie namówiła. Kuzynka. - odpowiedziała na pytające spojrzenie blondyna. - Zabierz mnie stąd, Draco. - powiedziała nagle błagalnie, patrząc blondynowi prosto w oczy.
A ten, nie mówiąc nic, otoczył ją opiekuńczo ramieniem i ruszyli w stronę wyjścia. Ona uczepiła się go rozpaczliwie i dopiero gdy znaleźli się na zewnątrz, odetchnęła pełną piersią.
- Bardzo się wystraszyłam. - oznajmiła, wtulając policzek w tors Malfoya. - Dziękuję ci za pomoc.
- Nie ma za co, Hermiono.
Rozejrzał się tylko, czy nikt nie patrzy i Hermiona najpierw poczuła jak chłopak zamyka jej dłoń w swojej, a potem znajome szarpnięcie w okolicach pępka. Kiedy świat przestał wirować, poczuła, że się chwieje i nie może utrzymać równowagi. Jej wysokie szpilki nie zaprzyjaźniły się z wysoką trawą i miękką ziemią. Poczuła jak silne ręce podnoszą ją do góry i po chwili znaleźli się na polance, gdzie trawa była już równiutko przycięta a podłoże odpowiednio ubite. Mimo tego, dla pewności zdjęła buty, po czym poszła w ślady Draco, który położył się na ziemi. Początkowo leżeli w niewielkiej odległości od siebie, potem chłopak przygarnął ją do siebie ramieniem, całkowicie niwelując małą przestrzeń między nimi. Hermiona oparła skroń o jego klatkę piersiową i przymknęła oczy, czując ogarniającą ją senność.
- Przepraszam, że zepsułam ci imprezę. - mruknęła.
- I tak nie bawiłem się dobrze. Pierwsza i ostatnia mugolska impreza. - oznajmił.
Hermiona wymamrotała coś w odpowiedzi, ale nie zrozumiał i nie zdążył poprosić o powtórzenie, bo usłyszał miarowy oddech dziewczyny. Spojrzał na nią, spała spokojnie.
Kiedy się obudziła, świtało. Pierwsze promienie słońca brutalnie wkradły się pod jej powieki i przez chwilę musiała mrużyć oczy. Gdy tylko je otworzyła, ujrzała blondwłosego chłopaka, jej dotychczasowego wroga, który jedną ręką obejmował ją i gładził dłonią po nagim ramieniu, drugą trzymał pod głową. Patrzył w niebo, przygryzając końcówkę jakiegoś źdźbła trawy.
Idealny.
Uniosła się na łokciach, przykuwając uwagę chłopaka, ale ona już nie patrzyła na niego. Patrzyła prosto przed siebie, a tam, skąpane w blasku pierwszych promieni słońca, w całej swej okazałości stało imponujące Malfoy Manor.
________________________________________________________
Jeżeli znaleźliście jakieś błędy, to wytykajcie mi je do woli! Jeśli coś wam nie pasuje tutaj, to też mówcie, bez krępacji


pozdrawiam, Marietta