Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Isenghilia - księżniczka Galahadii (zak)
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
agusia
a więc jest to chyba 2 czy 3 fick jaki

napisałam kiedykolwiek. nie wiem czy zrozumiecie o co mi chodziło, ale mam

poplątane myśli. życzę miłego czytania....

część 1:


Dawno,

dawno temu, za siódmą górą, za siódmą szklaną wieżą żyła księżniczka. Nie

była ani zbytnio piękna, ani mądra - była po prostu księżniczką. Nie miała

męża, gdyż jeszcze nie poznała wybranka serca. Miała ona na imię

(księżniczka ^^ jakby miał ktoś wątpliwości =)) Isenghilia, a jej osada

zwana była przez podróżnych Galahadią. Była to piękna osada położona w

dolinie Rahmanu przy rzece Laii. Dookoła rozpościerały się bujne lasy

deszczowe. Osada nie była często odwiedzana, ale kto już tu przybył powracał

przy każdej nadążającej się okazji. A zawsze było ich wiele...


Pewnego dnia z rana przybył tu podróżny. Przedstawił się Isenghilii jako

Wybraniec. Ta nie chciała mu uwierzyć, lecz gdy opowiedział jej historię

swego rodu Leanfów. Wtedy przestała wątpić. Teraz wiedziała, że zagłada

nadeszła. Jej koszmarne sny się spełnią... Bała się... Bała jak nigdy dotąd.

O Wybrańcu opowiedział jej dziad, król elfów. Wybraniec miał przynieść

śmierć tym, którzy są przeciwko... Ale przeciwko czego? Na to chyba nikt nie

znał odpowiedzi. Lecz każdy, kto nie miał czystych intencji miał prawo się

go obawiać. A tak właśnie było w przypadku księżniczki. A to dlatego, że

miała ona niezwykły dar - dar Ilgesu - coś, co przysługiwało nielicznym i

miało wielką moc. To właśnie on sprawiał, że podróżni tu wracali, a za

każdym razem pozostawiali... część swojego serca. Już po kilkunastu wizytach

wszyscy umierali, a osada czerpała z tego liczne korzyści. Między innymi to,

iż pośrodku niej stał wielki słup wypełniony energią. Ta z kolei służyła do

podróży pozaziemskich. Tych bliższych jak i tych bardzo odległych.
Ale

wróćmy do Wybrańca, który w ciągu kilku dni rozpanoszył na dobre w

Galahadii. Zdążył nawet zbudować małą chatkę na zboczu góry. Księżniczka

była tak porażona strachem iż nie wiedziała za bardzo co czynić. Tymczasem

odpowiedź sama się znalazła, a dokładniej to przyszła - był to stary Gloik

z rodziny Honarów - krasnoludów. Był on starym znajomym rodziny Isenghilii.

Już wiele razy udzielał im pomocy. Tym razem zjawił się już w prawie

ostatnim momencie - Wybraniec zaczął zagrażać tronowi. Gloik zaproponował

księżniczce sprytny plan wygnania niechcianego gościa. Isenghilia nie była z

niego zbytnio zadowolona, ale innego wyboru nie miała - bo w końcu zależało

jej na władzy.
Wybraniec zbliżał się, był coraz bliżej, coraz

częściej. Wiedział, że go tu nie chcą, ale też, że się go boją... Dlatego tu

był. Żywił się strachem potworów i istot magicznych. Sam był potworem. Nie

liczył się z nikim, nie szanował ich... Wszyscy chcieli się go pozbyć, ale

nie dawał się tak łatwo, był uparty. W końcu dzięki swojemu zajęciu żył.

Jedynym którego się obawiał był Sain z Podziemia - Król Potforów (pozdro dla

twórcy potforóf - Cmzoola ^^).
Isenghilia zaprosiła Wybrańca do

komnaty na wieczerzę. Tam podała mu wino i jadło. Wybraniec jadł i pił nie

odrywając od niej wzroku - miała "morderczy" wzrok... Podczas

posiłku ani razu nie odezwali się do siebie. A gdy skończyli, księżniczka

wstała i podeszła do "potwora", objęła jego szyję. Był wyraźnie

podniecony, jego oczy zabłysły. Chwycił ją za udo, a wtedy ona cicho wyjęła

sztylet i przerżnęła nim jego gardło... Zaskoczyło ja to, że tak łatwo

poszło... Wybraniec jest zawsze bardzo czujny i nie daje się zwieść... Była

zaskoczona, stała tak w bezruchu jeszcze godzinę... Ale czy aby na pewno jej

się udało? Gloik ucieszył się z widoku jaki zastał. Zabrał ciało i poszedł

z nim w stronę lochów. Ale księżniczka stałą dalej... Ocknęła się dopiero

wtedy, kiedy zegar wybił drugą... poszła więc spać. Jej plan się udał... ale

czy mogła być tego w stu procentach pewna? Nikt nie wiedział, nic nie

wskazywało na to, że może.
ikar
Tak na przyszłość - doczytałaś w

przyklejonych wyżej tematach, że przed dodaniem opowiadania na forum należy

usunąć "krzaczki" (znaczy toto: – )? Zobacz - nawet w

tytule się jeden taki pojawił... - tam gdzieś jest napisane co zrobić, żeby

ich się pozbyć - w skrócie - wkleić najpierw z worda do notepada, a dopiero

stamtąd na forum, albo zrobić "podgląd" i przeczytać sobie jeszcze

raz jak to będzie wyglądało i w miarę potrzeby usuwać te

"krzaczki", czy nadmiarowe entery.

Treści jeszcze nie

czytałem - wypowiem się jak to zrobię, a teraz - usunę te krzaczki


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

- ale upominam - usuwaj je sama - generalnie moderatorzy nie mają na to za

wiele czasu, a "krzaczorki" bardzo przeszkadzają w lekturze.
ikar
Ummm... Dziwne toto... Wygląda mi na to,

że nie wiedziałaś czy zdecydować się na pisanie poważnej opowieści, czy może

sagi kosmicznej, czy też spłycić to i zrobić romansidło, albo komedię - i

wyszło - tak szczerze mówiąc średnio i trochę naiwnie - ale momentami dało

się wyczuć taki specyficzny klimacik ^^ - jest szansa na poprawę i na dalsze

życie tego ficka ^^ - po prostu musisz pisać dalej ^^, ale zwracaj uwagę na

stylistykę i zasady gramatyki... bo od takich błędów aż się

roi...

"Osada nie była często odwiedzana, ale kto już tu przybył

powracał przy każdej nadążającej się okazji. A zawsze było ich

wiele..." <- niedoprecyzowane - wiele osad? takie jest pierwsze

wrażenie...

"Ta nie chciała mu uwierzyć, lecz gdy opowiedział

jej historię swego rodu Leanfów. Wtedy przestała wątpić." <-

niegramatyczne - raczej: "Ta nie chciała mu uwierzyć, lecz przestała

wątpić gdy opowiedział..." - choć i tak i to i poprzednie zdanie mi się

nie podobają - bo nie są stylistycznie poprawne.

"Ale przeciwko

czego?" <- błąd w odmianie - "przeciwko czemu?"



"Nie liczył się z nikim, nie szanował ich..." <- kogo?

powinno być ", nie szanował nikogo..."

"Wszyscy

chcieli się go pozbyć, ale nie dawał się tak łatwo, był uparty. W końcu

dzięki swojemu zajęciu żył." <- umm - stylistyka... Już lepiej

byłoby "Wszyscy chcieli się go pozbyć, ale nie dawał się tak łatwo. On

był uparty - w końcu żył tylko dzięki swojemu zajęciu.", choć i to nie

jest genialne...

Ummm - błędów jest dużo więcej - naprawdę -

przeczytaj sobie pare razy opowiadanie przed zamieszczeniem go na forum i

zwróć uwagę na stronę stylistyczną i gramatyczną opowiadania (no i na

literówki...). Pomysł był. Haczyk narracyjny - właściwie, mimo iż słaby, ale

był. Zabrakło zdecydowania i wykonania. Wybierz jedną konwencję i pisz wg

niej - to zdecydowanie poprawi odbiór opowiadania
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>.

Pozdrawiam i pisz dalej ^^
agusia
gdybym nie pisała w wordzie to by było

jeszcze całe mnóstwo błędóf ort ^^'.... wybaczcie ale ja nie widze

takich błędóf, mam dysort chiba. a co do krzaczkóf..... zapomniałam tytuł

przerzucić do notatnika ^^ (wordpada od pewnego czasu omijam łukiem szerokim

==...) więc sorka
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'> jestem na tym forum jush dłuuuuuuugo i sie

jeszcze orientuje f niektórych zasadach :]
a co to jest... nudziło się

dziecku to pisało coś bes sensu =) wiem o tym, tak dałam to ^^'
macie

2 część
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='tongue.gif'> nic się w niej nie wyja,śnia, tylko dalej

"skręca"

część 2 i ost
Następnego ranka Galahadia

zaczęła odżywać, istoty uwalniały się ze strachu... Osada była wolna. Nie,

ona nigdy nie była wolna...
Gloik spalił tego dnia ciało Wybrańca, a

prochy rozsypał do morza. Nie było śladu po tym ciemnym przybyszu, ale czy

na pewno? Czy osada odzyska dawny spokój? Isenghilia długo myślała o

Wybrańcu, nigdy nawet nie poznała jego imienia, nigdy z nim nie rozmawiała,

bo to on mówił, ona potrafiła wydobyć z siebie tylko kilka słów. A teraz,

kiedy go nie było, była samotna, chodziła z kąta w kąt. Brakowało go jej?

Czy to tylko świadomość zabójstwa ją prześladowała? Nie wiedziała, udała się

do Gloika. Ten jej powiedział, aby obmyła swe ciało w źródle Narwi w dole

Sekwany. Źródło to było dość daleko, ale księżniczka chciała się uwolnić od

swych myśli. Chciała być prawdziwie wolna. Po tygodniu wróciła, lecz bez

rezultatu. Przerażało ją to coraz bardziej. Kraj, poprzez osłabioną władzę

popadł w ruinę, a słup wygasał. Jego zniknięcie oznaczało nie tylko koniec

podróży ale i śmierć mieszkańców. W to wierzono od wieków. Księżniczka nie

miała potomków, jedynie jej kuzynka mogła ją zastąpić, z tym, że mieszkała

ona bardzo daleko. To, że miała pięć lat nie stanowiło żadnej przeszkody.

Już młodzi elfowie umieli doskonale rządzić. Ale żeby zdążyć na czas...

Wysłano delegację, lecz nie było odpowiedzi. Zaczynano się poważnie martwić.

Nikt nie był pewien co się dzieje, ale każdy znał przyczynę &#8211;

śmierć Wybrańca... Tu nawet nie mógł pomóc Gloik, który teraz też przeżywał

wielki cios... to on był przyczyną wszystkiego. Nie mógł sobie tego darować.

Popełnił samobójstwo rzucając się z najwyższej szklanej wieży w okolicy.

Isenghilia została sama, całkiem sama. Całymi dniami siedziała zamknięta w

komnacie. Czuła, że znika, nie tylko ona, ale cała Galahadia. Nie, tego nie

mogła sobie darować. To był jej kraj, była za niego odpowiedzialna. W geście

rezygnacji zadecydowała, że pojedzie do Saina. Bała się go, strach ją

paraliżował, ale musiała działać. Dlatego końcu pojechała.
Po

kilkunastu dniach dojechała do Podziemia &#8211; strasznego miejsca dla

uchodźców, wygnańców i potworów. Księżniczka, ubrana w czarną szatę z

kapturem podążyła w kierunku komnaty Saina. Nie chciała aby ją rozpoznano w

Podziemiu. Szła i myślała nad tym, co ma zrobić. Nie znała Saina, ale bała

się go bardziej, niż Wybrańca. Po drodze mijała przeróżne stwory Były one

obrzydliwe i wstrętne. Z wielkim obrzydzeniem szła wzdłuż mrocznego

korytarza. W końcu dotarła do Saina... Pełna trwogi podeszła do niego. On

spojrzał na nią, objął jej ramiona i syczącym głosem powiedział aby poszła

za nim. Uczyniła to, nie miała w końcu innego wyjścia.
Nie szli

długo. Dotarli do tajemnej komnaty w której paliło się wiele świec

&#8211; ale ze względu na duży rozmiar pomieszczenia nie było w nim

jasno. Sain kazał jej stanąć koło pala, do którego ją przywiązał. Zapalił

stos drewna leżącego u jej stóp. W oczach Isenghilii ukazał się paniczny

strach &#8211; chciała się wyrwać z więzów jednak były za mocne. Już za

chwilę zaczęła płonąć, umarła, zginęła w niebycie.
W tym samym

momencie z morza zaczęły unosić się prochy Wybrańca &#8211; zebrały się

w powietrzu i &#8222;przeleciały&#8221; do słupa z energią. Zaczęły

go otaczać, aż w końcu zasłoniły go prawie całego i w tym momencie...

wybuchł (słup oczywiście ^^). Z pyłu wyłonił się Wybraniec, który ogłosił

zaskoczonym istotom iż teraz on będzie rządził Galahadią. Potwory

zrozumiały, do tej pory żyły nieświadomie pod wpływem... energii? Energii

gromadzonej w słupie pod nadzorem Isenghilii. A teraz zaczęło wszystko

wracać do normy. Choć zależy co kto rozumie pod pojęciem normalności...


The end
ikar
Młahaha - ale głupie i zakręcone biggrin.gif - nie no, mam chyba fazę biggrin.gif Chce mi się śmiać biggrin.gif Głupie, ale śmieszne - zakręcone jak ślimak i poplątane jak zbulwersowane sznurówki Ewy biggrin.gif No nic - poszukam jeszcze czegoś o zakręconym tytule biggrin.gif
Abaska
Hahahaa!! Sasasa :> To bylo takie nienormalne... Do tekstu, stylu sie czepiac nie bede... Choc powinnam... Ale mi sie nie chc =P A moze jednak chce?

Za szybko, malo opisow, jakies takie zwykle... Ale polac sie z tego mozna... Nie wiem, moze ja mam jakies odchylki dzisiaj, ale tak mi sie chcialo lac, ze sieWybraniec odrodzil, a ta laska na I splonla, a Lucecita zdradzala Don Marqueza, ze to nieporozumienie =P Moze ten FF rozsiewa goopafke?? To ja jush sobie lepiej pojde =P

Arivederci!!
agusia
celem tego czegoś było napisanie czegokolwiek =) zwracałąm uwage tylko na to sheby to sie czegoś trzymało tongue.gif i sens jakikowliek miało =) wyszło tyle she sens może i ma... ale nikły biggrin.gif ale przyznajcie..... czasem da się połapac o co chodzi ^^'....
błęóf prosze nie komentowąc biggrin.gif no chyba she wam się chce pisac refeart na 20 str kancelaryjnego papieru tongue.gif
ceisze sie she sie ubawiliście biggrin.gif jak chcecie mogę wam dac jeszcze takie jedne nienromalne ^^'... ale tamto to jush wogóle.....
ave
Potti
Kocham ta bajke(;
Normalnie bierzesz to Ikar za powaznie i dlatego mowisz, ze glupie^^ A to jest coolasne^^
A szczegolnie w oryginale sie tak swietnie czyta:*
Idusia
Bardzo poprawia humor, szkoda ze nie ma

więcej takich zakreconych i odjezdowych opowiadanek (pierwsza częsc czegoś

takiego mie napowiadala)
matoos
Powiem tak: jesli do posmiania sie, to ten

fick jest swietny. Do czegokolwiek innego - cóż, widzę tam kilka ciekawych

pomysłów, ale sam fick wygląda jak taka wprawka, streszczony scenariusz

czegoś większego... Może masz zamiar zrobić nam niespodziankę i wydać

drukiem epicką opowieść o życiu, nieszczęśliwej miłości i niespodziewanej

śmierci księżniczki Isenghilii? Jeśli tak, to ja piszę się na egzemplarz z

podpisem autorki
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/>
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.