Okay. Następna część
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
Jednak tej nocy zapragnęła czegoś innego. Poczuła
niepohamowaną żądzę panowania nad zimową aurą. Pragnęła, aby zima trwała
wiecznie. Chciała wiecznie tańczyć z cieniami wśród płatków śniegu, wśród
wichury, która targała jej włosy i syczała nad uchem. Nie liczyły się dla
niej pragnienia innych, myślała tylko o sobie. Pragnęła panować nad całym
światem, ale nie była jeszcze zbyt potężna...Była tylko maleńką cząstką
przyrody. Błąkała się po lesie, czerpiąc siłę z mrozu i zimna. Nagle poczuła
zapach krwi. Ludzkiej krwi! Zapomniała na chwilę o pragnieniu władzy,
liczyła się tylko żądza krwi. Zaczęła biec w nieznanym kierunku, kierując
się wyłącznie węchem, jak wilk, który wyczuwa ciemnościach swą
ofiarę...Znała Księżycowy Las na wskroś, mieszkała w nim od niepamiętnych
czasów...W końcu dotarła do rozległej polany, na śniegu leżał ranny
mężczyzna- "Proszę mi pomóc" -wyszeptał- Youhualte zaśmiała się
szyderczo i choro, jak istota z dna piekieł...,po czym pochyliła się nad
mężczyzną, wbijając mu kły w szyję. Mężczyzna krzyczał w agonii, błagając o
łaskę, jednak jego głos ginął w wielkim, ciemnym lesie, odbijał się hukiem
od gór...Youhualte nie znała litości. Jego krew bardzo jej smakowała, była
to krew człowieka dobrego. Uwielbiała krew dobrych ludzi, gdy ją piła
napawała się także smakiem zemsty. Gdy już się nasyciła, poczuła niesamowity
przypływ mocy- "To krew tego człowieka tak na mnie działa"
-stwierdziła- "Muszę to wykorzystać". Podniosła ręce w geście
rozkazu- "Potęgo czarnej magii, dopomóż mi"- wyszeptała. Gdy tylko
opuściła ręce zerwała się straszliwa burza śnieżna- "Tak!"
-krzyknęła. Śnieg szalała na wietrze, a on podniosła się do lotu. W euforii
szybowała ponad lasem, dostrzegając tylko szczyty gór. Była taka szczęśliwa,
w tym momencie liczyła się tylko śnieżyca i jej nocny lot.Ona już taka
była-żyła tylko i wyłącznie teraźniejszością, o przeszłości zapomniała, a o
przyszłość się nie martwiła...Śnieg zakrył ciało nieszczęśliwie zmarłego
mężczyzny. Wszystko wyglądało tak spokojnie...Biel zasłoniła miejsce jego
spoczynku. Śnieg przywołany przez Youhualte rozpuści szczątki mężczyzny i
nikt nigdy nie dowie się o jego tragedii...
-"Chcę by mróz i śnieg
zostały, ze mną na zawsze" -wyszeptała. Było wczesne popołudnie.
Promienie światła delikatnie przedzierały się pomiędzy gałęziami drzew, a
śnieg błyszczał w słońcu. Youhualte przeciągnęła się niczym kotka, mrużąc
oczy. Otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Natychmiast
wstała i popędziła w dal, szukając jakiejś kryjówki, w której mogłaby
przeczekać dzień. W końcu znalazła się w obszernej grocie. Położyła się na
ziemi i natychmiast zasnęła...
Było lato, a słońce paliło jej skórę.
Siedziała w lesie- sama. Wokół panowała cisza, nie słychać było nawet
słychać odgłosów natury; szumu wiatru, kapania wody czy śpiewu ptaków. Ta
cisza była tak przerażająca...przebijała jej ciało na wylot. W pewnej chwili
zobaczyła nad sobą mnóstwo ludzi. Szeptali coś między sobą. Była otoczona.
Nie mogła dostrzec wyrazu ich twarzy, widziała tylko jasny błysk w ich
oczach.- "Giń, wiedźmo!" -usłyszała
Gdy otworzyła oczy
panował już półmrok. Kropla wody spadła jej na czoło, mieszając się z
potem...-"To tylko sen"- odetchnęła z ulgą- "Zima jeszcze nie
powiedziała ostatniego słowa" -pomyślała, uśmiechając się do siebie.
Gdy wyszła z groty, rozejrzała się, miejsce, w którym się znajdowała było
puste, lecz wyczuwała duchy minionych zdarzeń. Wiedziała, że drzewa, na
które patrzy, były świadkami makabrycznych wydarzeń. Być może takich jak
tragedia poprzedniej nocy, a może jeszcze gorszych...To dziwne, ale odczuła
strach, powinna odczuwać satysfakcję czy nawet radość, a czuła tylko strach.
Czegoś jej brakowało- cierpiała. Była samotna w swoim bólu, sama w
ciemnościach. Chwiejnym krokiem ruszyła przed siebie, potknęła się i upadła.
Leżała na śniegu, a mróz przeszywał jej ciało. Zimno paraliżowało jej kości,
tylko na to czekała. Chciała uwolnić się od bólu, zarówno w sensie
fizycznym, jak i emocjonalnym.- "Nie wytrzymam tego "-wycharczała-
"Nie mogę tak żyć, pragnę rządzić światem ".Wpadła w
rozpacz...Leżała na śniegu, twarzą ku ziemi. Po paru godzinach przewróciła
się na plecy. Ze zdziwieniem stwierdziła, że ma mokre policzki. Lecz to nie
były łzy...Youhualte nie potrafiła wylewać łez,nie posiadała żadnych uczuć.
Nie umiała lubić, kochać, a nawet nienawidzić...potrafiła tylko pożądać
wszystkich i wszystko...Jej policzki były mokre z krwi, Youhualte płakała
krwią swych ofiar...
C.D.N.