"Dziwny ten świat"
Dziwny
ten świat
po którym wciąż chodzę
Mam go dość
sprawia mi
ból
kopie bym upadła
a potem kopie mocniej
Chwilami chcę to
skończyć
Mieć spokój
i ciszę
i samotność
i myśli własne
Bo
dziwny jest ten świat
mamy się dość nawzajem
mogłabym odejść,
ale...
kto mi zagwarantuje, że tamten jest lepszy?
"Walka
z krzykiem"
Krzyk echem się rozchodzi
Po domu całym
Do
uszu się wkrada
Serce zamraża
Ty siedzisz cicho
Wpatrzona w
okno
Patrzysz na noc zapadającą
Na płatki śniegu wirujące
Krzyk
do Ciebie dochodzi
Staje zmieszany
patrzy ciekawie
Na Twą
obojętność
Ty siedzisz cicho
Wpatrzona w okno
Wiesz, że gdy
usłyszysz
To przegrasz z nim walkę
Wygrać nie możesz
Serce się
zbuntuje
Więc Ty nie słyszysz
Choć słychać krzyk
wokoło
"Prośba"
Są dni, gdy wierzysz
Są dni, gdy
wątpisz
Są dni, gdy masz wszystkiego dość
Są dni, gdy kochasz ten
świat
Są dni i będą
Są dni, gdy wiatr w oczy wieje
Są dni,
gdy ktoś Ci kłody spod nóg usuwa
Są dni, gdy ból zasłania Ci
wszystko
Są dni, gdy złe wspomnienia wydają się fikcją
Są dni i
będą
Są dni, gdy kochasz
Są dni, gdy nienawidzisz
Są dni, gdy
jesteś potrzebna
Są dni, gdy nikt Cię nie chce
Są dni i będą
A
ty bądź z nimi
Proszę
"Wyimaginowany
narzeczony"
Mówię Ci, że Cię kocham
Ty nie mówisz
nic
Mówię Ci, że śnię o Tobie
Ty nie mówisz nic
Mówię Ci, że chcę o
Tobie zapomnieć
Ty nie mówisz nic
Mówię, że chcę być z
Tobą
Ty się ironicznie uśmiechasz
Mówię, że nie chcę innego
Ty się
ironicznie uśmiechasz
Mówię, że jesteś bydlakiem
Ty się ironicznie
uśmiechasz
Mówię, że jesteś cudowny
Ty stoisz dumny
Mówię, że
jesteś najlepszy
Ty stoisz dumny
Mówię, że mam Cię dość
Ty stoisz
dumny
Mówię, że jesteś podłym bydlakiem
bez serca, skrupółów i
sumienia
Nie masz litości dla mnie
I nigdy nie staniesz się
realny.
Po prostu zwyczajnie mi na złość!
"Gdy masz
zły dzień"
Jedno światełko
za oknem mryga
Jedno
światełko
snuje swą historię
Jedno światełko
w które Ty chcesz
wierzyć
Chcesz wierzyć
że za nim jest rodzina
Do wspólnego
obiadu siada
Dzieci się śmieją
ojciec fajkę pali
matka nalewa im
zupy
Wierzysz, że wszystkim jest lepiej
Że tylko Ty masz źle na
świecie
że tylko Ciebie nikt nie kocha
Że tylko Ty masz problemy
Że
tylko Ty osuwasz się w czerń
A co jeśli za tym światełkiem nikt,
nigdy nie widział bieli?
"ucieczka"
Ciemność
zapadła
księżyc świeci
Monitor blask daje
Ja siedzę skupiona
ne
melodii z głośników płynącej
na słowach z ekranu tworzących
opowieść
Skupiam się na tym
aż do bólu
do upadłego
do straty
zmysłów
by nie znać rzeczywsitości
która mnie ich pozbawi
szybciej
...i boleśniej
"On"
Zimno Cię
otula
Ciepło powoli odchodzi
W gardle gula
Niemy płacz ją
płodzi
Zimno przenika
Serce jeszcze ciepło daje
Lecz chłód
wnika
To on! serce Ci się kraje
Teraz Go widzisz
W pełnej
krasie, stoi dumny
Z łez Twoich szydzi
To był jednak pomysł
durny
By pokochać szczerze
Teraz w to wierze
By o Nim marzyć,
śnić
Wiem to dopiero dziś
By zazdrosną być tak
Jak ja tak mogłam,
jak?
By żyć życiem Jego
Teraz to coś śmiesznego
By utożsamiać się z
Nim
Wygłupiłam się przy tym
By odrzucić każdego innego
Nawet tego
realnego!
To było głupotą
Żądać od fikcji uczuć
wzajemności
Żyć tęsknotą
Lecz jak tego rządać od
rzeczywistości?
[Niech będzie więc On
Znajomy, zimny,
wredny, okrutny
Jego oczu ciemna toń
Przystojny, elegancki i smutny.]