Mielonkowe Kroniki
"7 dni i 7
nocy"
1
Wiem, że narazie nie jest ani erotycznie,
ani krwawo, ale to dopiero początek
Irys zapięła zamek
błyskawiczny kostium piankowego pod szyję. Upięła swe czarne długie włosy.
Wzięła dwa srebrne sztylety ze stolika. Podeszła do okna. Wyskoczyła. Dobrze
się sprawiły. Kulig był odsunięty.
***
To był zwyczajny
dzień niezwyczajnego człowieka. Ksiądz Adam wstał i poszedł sprawdzić
parafialną skrzynkę. Było w niej awizo. Cóż mogło być w paczce adresowanej
do kościoła?
Nie miał czasu na podróż na pocztę. Ciekawość musiał
zaczekać. Odprawił dwie msze prawiąc kazania o złych mediach naskakujących
na biedny Kościół, zjadł obiad (śledzie w marynacie, ziemniaczki i zielona
sałatka). Dopiero potem wsiadł do czarnego bmw (nowy Auchan według planów
miał wchodzić na teren parafii, ale proboszcz Adam nie chciał się zgodzić.
Ale wiadomo...Dyrekcja nowo powstałego hipermarketu ma swoje sposoby).
Ruszył szybko i po paru chwilach zaparkował pod urzędem
pocztowy.
-Szczęść Boże- zaczął przymilnie. Lubił robić wrażenie na
kobietach.
-Szczęść Boże- "Jezu, ale palant"
Adam
zamrugał niebieskimi oczkami i podał przez okienko awizo. Blondynka ruszyła
w kierunku magazynu. "Gosh, kto chce nadawać paczki takim
debilom"? Wróciła z malutką paczuszką w szarym papierze i podała ją
mężczyźnie w sutannie.
- Ile płacę?
- Na koszt nadawcy.
Ksiądz nie dał po sobie poznać rodzącego się w nim zdumnienia.
-
Dziękuję.
Wyszedł i wsiadł pospiesznie do auta. Niecierpliwie rozerwał
papier i ujrzał misternie rzeźbioną w mahoniu szkatułkę. Otworzył ją.
Uderzył go odór gnijącego ciała i skrzepłej krwi. Zobaczył pięć palców z
rozkładającymi się paznokciami. Resztkami paznokci. Skóra pokryta była
skrzepłą posoką. Na palcu serdecznym widniał palstykowy pierścionek z
czerwonym motylkiem. Aneczka...
loonatyk
14.06.2004 16:01
Nie rozumiem zdania: "Ciekawość
musiał zaczekać".
"Gosh, kto chce nadawać paczki takim
debilom"- tego też nie. To miały być jej myśli? Chyba tak.
Na razie
nudno.
Zajechalo mi z lekka tresciami
antyklerykowskimi. No i pelno bledow. Za krotkie, nie bardzo da sie cos z
tego zlepic, by napisac ocene.
- Irys, ty bierzesz księżulka. Ja wezmę
nijakiego...- Wonderland pogrzebała w papierkach- pana Klaszczyka. Tak w
ogóle...- kobieta odgarnęła swe bujne, czarne włosy, które wpadały w cienką
strużkę słabego światła. Założyła zgrabną nogę na drugą. - nie ciekawi cię,
że te dwa zlecenia przyszły w taki bliskim czasie? Mielonki nigdy nie miały
takiego wzięcia...
- Byłyśmy zbyt mało znane - odparła zadziornie
Agnieszka, zwana Irysem. - A teraz...Ludzie potrzebują zabójców. Pamiętasz
jak jeszcze niedawno ludzie rzucali się do McDonaldsów bo było wg. nich
modne i zdrowe? Teraz zabijanie jest modne...I przynosi niezłe
korzyści...
- Ciekawe jest twoje porównanie z McDonaldsem. Bo wiesz,
zabijanie jest jak...
- Robienie kanapek. Wiem.
***
- Anna
Adamska?- zapytał grubiańskim tonem wysoki mężczyzna siedzący w czarnym
fotelu. Wpatrywał się intensywnie w wysoką dziewczynką w różowej sukience
stojącą przed nim. Szkoda, że nie mógł zobaczyć jej twarzy. Miała na głowie
szmacianą torbę zachlapaną krwią. Nie mógł nawet zbyt dobrze ocenić jej
sylwetki w tym mrocznym, pustym pomieszczeniu pachnącym stęchlizną. Stało tu
jedynie jego biurko i fotel. I wyłączona lampka. No i mała dziewczynka
naprzeciw niego, wepchnięta tu siłą przez jego goryli. Krańce jej sukienki
były postrzępione. "Co ta mała przeszła? Muszę ich
pochwalić..."
Sebastian Klaszczyk podniósł swe tłuste cielsko z
fotela, a fałdy tłuszczu opadały prawie do ziemii. Podszedł do biedaczki.
- Anna Adamska?
Cisza.
- Córka Adama Adamskiego?
- Nie. -
wychrypiała. Język jej był sztywne, a walki popękane z pragnienia. Każde
słowo wydobywało się z niej z trudem, jakby wypluwała ciężkie kamienne kule.
- Nie mam ojca.
- Mylisz się.
Dziewczyna upadła. Nikt nigdy nie
podejrzewałby Seabstiana o sprawność fizyczną. I jeśli by chciał się
przekonać, byłaby to ostatnia rzecz w jego życiu.
Ania zaszlochała.
Czuła pulsujący ból w kroczu, gdzie przed chwilą wylądowała stopa jej
oprawcy.
***
- Aneczko...
Twarz mężczyzny była
zamglona. Widziała ją jakby przez chmury. Ale ta postać była tak ciepła. Tak
miła.
***
Ania chciała possać prawy kciuk, jak zawsze
kiedy była zła lub smutna. Ale nie chciała denerwować tego złego pana.
Mógłby się zdenerwować, że wkłada palce pod ten worek. A on jakby czytał w
jej myślach.
- Nie possasz już kciuka. Nigdy.
"założyła zgrabną nogę na
drógą" XDD bueh, to co, dróga nie jest już zgrabna?
uważaj, nie
przecholuj z antyklerykalizmem...
hm... ale dość schizowy pomysł
=)
ok, ok, ciekawe co będzie dalej ^^
antyklerykalizm? nie...Z tym samochodem to
autentyczna historia (wydarzyla sie niedaleko mnie)...A o ksiedzu podrywaczu
czytalem kiedys w gazecie...Gdybym to samo napisal o jakies kobiecie czy
bylbym szowinistą?
Nu, a ja nie wiem z czym to się je
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'
/> Pomieszane z poplątanym. Ale w gruncie rzeczy - zobaczym co
dalej. Może być miło (jeśli popracujesz nad stylem), ale może też być wręcz
odwrotnie. Na razie jestem nastawiona do tego nijako.
ymm nierozumeim, iszczerz emuwiac niepodoba
mi sie , nielubie tego typu fickow, ale pish dalej, moze mne zaciekawi
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
na wstępie - tradycyjnie juz
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/> - błędy, jakie
wynotowałam:
align='center' width='95%' cellpadding='3'
cellspacing='1'>
QUOTE |
|
id='QUOTE'>Ciekawość
style='color:red'>musiał
zaczekać.
class='postcolor'>
domyślam sie, ze tutaj
zjadłas/es literkę.. mam rację? ;]
border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'
cellspacing='1'>
QUOTE |
|
id='QUOTE'>"Gosh, kto chce nadawać paczki takim
debilom"?
class='postcolor'>
zamknąc cudzysłów powinnas/es po
znaku zapytania...
'Irysie'.