Co to będzie?Zapewne erotyk,taki mam zamysł,ale postram się,żeby to był taki prawdziwy erotyk,bez przesadyzmu

Niezmiernie proszę o wyrozumiałość dla początkującej i zapewniam,że akcja niedługo się roziwinie

PART I
Pociąg zwalniał, właśnie dojeżdżali do stacji w Hogsmeade.
+++
Jak zawsze razem, trójka nierozłącznych przyjaciół- Harry, Ron i Hermiona. Rozpoczynali ostatni rok nauki w Hogwarcie, byli już, więc prawie dorośli. Przez wakacje nic się nie zmieniło, ciągle łączyło ich to samo- najprawdziwsza przyjaźń. Dorośli, każdy miał już swój własny bagaż doświadczeń, ale zawsze mogli na sobie polegać. Dwóch chłopaków i ona jedna, byli doskonałym przykładem na to, że może istnieć przyjaźń między kobietą, a mężczyzną bez żadnych podtekstów...
+++
-No, no Granger zmieniłaś się przez wakacje!- Wykrzyknął Malfoy, gdy grupa Gryfonów wraz ze Ślizgonami zmierzała do Wielkiej Sali.
Hermiona spojrzała zdziwiona na blondyna.
-Ty również- pomyślała-, ale nie była w stanie tego powiedzieć. Musiała jednak przyznać, że Draco wydoroślał. Przede wszystkim urósł, nie był już niskim chłopaczkiem o lichych blond włosach, wręcz przeciwnie. Według dziewczyny miał około 180 centymetrów wzrostu, nie nosił już fryzury „na bombkę”, na jego głowie panował teraz artystyczny nieład- włosy miał dość krótkie i bardzo potargane, jednak ciągle pozostawały niemalże białe. Przemknęło jej przez myśl, że on wygląda trochę jak Harry...
-Nie przypominasz już tak strasznie wiewiórki, lepiej ci w krótkich włosach- ciągnął Draco, a dziewczyna mimowolnie zarumieniła się-, ale Granger na Boga, ty strasznie przytyłaś!!!
Ślizgoni ryknęli śmiechem, najbardziej śmiała się Pansy Parkinson, która od dawna szalała za Malfoyem.
-Trzymajcie mnie, zaraz mu przyłożę- wykrztusił przez zaciśnięte zęby Ron.
-Nie trzeba, on ma chyba trochę racji, za dużo lodów zjadłam w te wakacje- powiedziała Hermiona i musiała przyznać, że ledwo mieściła się w zeszłoroczne jeansy.
-Ależ Hermiono wyglądasz przecież świetnie!!- Wykrztusił zdziwiony Harry- wam dziewczynom, to zawsze się wydaje, że jesteście za grube!
-Może masz rację, ale na wszelki wypadek ograniczę się trochę na dzisiejszej kolacji- dodała dziewczyna i skierowała się w stronę stołu Gryffindoru.
+++
Od tamtego dnia minął już tydzień, rok szkolny zaczął się na dobre. Mnóstwo sprawdzianów i prac domowych, sprawiało, że wielu uczniów do późna siedziało nad księgami w szkolnej bibliotece.
-Już 1 w nocy, a ja mam jeszcze przed sobą tyle roboty- pomyślała, Hermiona, która jak zwykle wzięła sobie kilka dodatkowych przedmiotów i jak zwykle zostawała nad książkami zupełnie sama. Chociaż musiała przyznać, że wtedy pracowało się jej najlepiej, lubiła ciszę i samotność. Nie mogła znieść hałasu, który pojawiał się wraz z nadejściem godziny 20, kiedy to najwięcej uczniów schodziło do biblioteki. Niektórzy zamiast uczyć się, urządzali sobie coś w rodzaju towarzyskich spotkań i dyskutowali na tematy zupełnie nie związane ze szkołą, inni wyszukiwali księgi z różnymi dziwnymi zaklęciami i rzucali ja na siebie, co wywoływało salwy śmiechu wśród większości pozostałych uczniów, kilka razy natknęła się nawet na pary obściskujące się w najciemniejszych kontach biblioteki. Ale teraz miała spokój, pomiędzy regałami nie było już chyba nikogo, a otaczające ją stoły były na pewno puste.- No jeszcze tylko eliksiry, wypracowanie na temat...-Głośno myślała.
-Może ci pomóc Granger?- Ktoś szepnął, dziewczyna mimowolnie podskoczyła- no nie mów, że się mnie boisz- zadrwił...
-Malfoy daj mi spokój- powiedziała Hermiona nie odrywając oczu od księgi.
-Może łaskawie byś na mnie spojrzała, kiedy do mnie mówisz?- Spytał, a w jego głosie można było wyczuć nutkę zniecierpliwienia.
-A może łaskawie byś sobie stąd poszedł i pozwolił skończyć pracę domową- wykrztusiła powoli podnosząc głowę...I znowu podskoczyła ze strachu, twarz Dracona była tak, blisko, że prawie dotykali się nosami. Zaległa cisza. Malfoy leciutko się uśmiechnął.
-A jednak ty się mnie boisz, co?- Zapytał ponownie chłopak i nie czekając na odpowiedź dodał-ucz się...kujonie!- I odszedł.
Hermionie wydawało się, że chyba nawet puścił jej oczko...
-Nie bądź głupia, przecież to bezczelny smarkacz, a do tego wróg!- Skarciła się w duchu. I powróciła do wypracowania.
Tymczasem Snape przechadzał się po korytarzach i wyłapywał uczniów, którzy nie byli jeszcze w swoich dormitoriach, jednak największą satysfakcję miał wtedy, gdy w jakimś ciemnym koncie znajdował pary w dwuznacznych sytuacjach. Jacy oni są jeszcze głupi- myślał- zamiast zamknąć się w dormitoriach i mieć tam spokój, to oni ukrywają się za jakimiś posągami i myślą, że tam ich nikt nie znajdzie...- Rozmyślania przerwało mu nikłe światełko, które dobiegało z biblioteki- Ha! Myślą, że tam nie wejdę? Jeśli tak, to się grubo mylą..- i ruszył szybko w tamtą stronę. Otworzył ostrożnie drzwi, mając cichą nadzieję na to,że zobaczy coś ciekawego...-Granger?! Tak mogłem się tego spodziewać- pomyślał- Któż inny mógłby tu do późna siedzieć. Tylko czy to na pewno ona...?-Stał w drzwiach i przyglądał się dziewczynie- bez wątpienia urósł jej biust...Cholera, czemu zawsze oceniam siódmoklasistki pod tym kątem!!?? No, ale temu się nie da zaprzeczyć, nie jest już wiewórą...I całkiem ładna z niej hmm kobieta...
Po cichu podszedł bliżej i powiedział:
-Sama pójdziesz do łóżka, czy może mam cię tam zanieść?
Hermiona zaskoczona obróciła głowę i ujrzała ze sobą Snape’a...
-Kurde jeszcze jego tutaj dziś nie było-pomyślała, ale odpowiedzieć musiała zupełnie, co innego:
-Właśnie skończyłam i już idę do dormitornium.
-A, nad czym tak właściwie pracujesz?- Spytał profesor i nim zdążyła cokolwiek zrobić, on pochylił się i zajrzał w jej notatki dotyczące eliksirów.
Poczuła ostry zapach męskiej wody kolońskiej, przypominał jej trochę perfumy jej ojca. Musiała przyznać, że był to ładny zapach.
-Aaaa eliksir wielosokowy...Widzę, ze wiele wiesz na jego temat...-Powiedział cicho.
-Wbrew pozorom nawet lubię eliksiry-odpowiedziała i zapragnęła znaleźć się już w swoim łóżku
-A może masz ochotę dołączyć do kółka młodych mistrzów tego przedmiotu-szepnął jej do ucha.
-To znaczy- spytała odwracając głowę i jednocześnie trochę się od niego odsuwając.
-To znaczy, że masz przyjść w piątek o 20 do sali eliksirów i wtedy się przekonasz- powiedział już normalnym tonem- a teraz- jednym machnięciem różdżki złożył jej książki i wprawił je w lewitację- pójdziesz ze swoimi książkami do dormitorium, gdzie za chwilę położysz się spać!
-Ależ jak pan profesor sobie życzy- odpowiedziała drwiącym tonem.
-Dobranoc- powiedział Snape patrząc jej prosto w oczy- przyjdę cię sprawdzić- dodał szeptem i wyszedł zanim zdążyła cokolwiek zrobić.
-Dobranoc- burknęła Hermiona pod nosem i ruszyła w stronę drzwi, prowadząc przed sobą swoje książki.- Cóż za dziwny wieczór- pomyślała.
Przez całą drogę do wieży Gryffindoru nie opuszczało jej uczucie, że ktoś ją obserwuje...