Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Ręka Boga
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
Kitiara
To jedno z moich pierwszych

opowiadań i powstało jakiś rok temu. Tytuł "Ręka Boga" został

zaczerpnięty z filmu o tym samym tytule. Jeżeli ktoś oglądał ten

niesamowity, trzymający w napięciu, szokujący i niezwykle wymowny thriller

zrozumie dlaczego tak a nie inaczej zatytułowałam to opowiadanie.


/>Lojalnie uprzedzam - jeżeli kogoś rażą opisy

tortur, niech tego nie czyta!


Czytacie to opowiadanie

na własną odpowiedzialność i nie będę przyjmować żadnych reklamacji, co do

treści w nim zamieszczonych. Podkreślam, że opis tortur nie służy samemu ich

opisowi, a jest jedynie obrazem zwyrodnienia człowieka, którego spotkała

zasłużona , chodź okrutna kara. "Ręka Boga" jest też wstępem do

najdłuższego z moich opowiadań; "Być szlachetnym" (o wiele

lżejszego mimo także kilku "mocnych" scen), któte jeszcze piszę, a

miało nie być kontynuacjii...
Jest tu trochę wulgaryzmów, ale autorka

używała ich tylko wtedy, gdy czuła, że lżejsze słowo do danej sytuacji nie

pasuje i po prostu brzmi sztucznie.

Życzę miłej, chociaż ostrej

lektury.



Był zimny wieczór Święta Duchów Roku

Pańskiego 1996.
Severus Snape wiedział, że dzisiejszej nocy

Śmierciożercy będą się świetnie bawić.
Właśnie szedł złożyć wizytę

jednemu z nich.
Salomon Nott miał zapłacić dziś za wszystkie swoje

grzechy.
On się dzisiaj nie będzie świetnie bawił. Nie będzie

się bawił już nigdy...

"Stary, perwersyjny sukinsyn" -

pomyślał z odrazą Snape, rzucając niedbale niedopałek papierosa na

chodnik.

Od kiedy Severus pamiętał, Nott napawał go pogardą i

obrzydzeniem.
Zresztą nie tylko jego. Nawet ci okrutni

Lastrenge'owie byli często zdegustowani jego poczynaniami wobec

ofiar.
Może dlatego, że nie uznawali mugolskich środków przemocy, które

Nott kultywował wręcz z nabożnym zaangażowaniem.

Mistrz eliksirów

skręcił w pięknie oświetloną Ulicę Konwaliową.
Pełno było tu

poprzebieranych dzieci i dorosłych.
"Gdyby wiedzieli kim

jestem..." pomyślał z rozbawieniem Snape.
Jako wampir mógł czerpać

swoistą radość z tego wieczoru.

Był ubrany jak mugol. Miał na

sobie długi do kostek, czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, skórzane, czarne

spodnie i bawełnianą koszulę, także w kolorze czarnym. Na nogach miał

wysokie, wojskowe buty - oczywiście czarne (skąd to zdziwienie?!).

/>Chociaż różdżka była mu zbędna do dzisiejszej - jak sam to nazwał - misji,

wolał się z nią nie rozstawać i spoczywała sobie teraz wygodnie w

wewnętrznej kieszeni płaszcza.

Podbiegł do niego jakiś malec

przebrany za Terminatora:
- Smakołyk albo psikus - pisnął.
- A

może sprawdzić jak smakuje twoja krew? Założę się, że jest słodka... - głos

Severusa był chłodny, łagodny i smętny.
Popatrzył wymownie na

szkraba.
Dzieciak wiał, aż się za nim kurzyło.
"Dobre

posunięcie" pomyślał Snape.

Wrócił na chwilę do wydarzeń

sprzed paru dni, które pchnęły go do czynu jaki zamierzał popełnić tej

nocy.

Tydzień temu w jakiś niewytłumaczalny sposób został

porwany ten cholerny Harry Potter.
Dla Severusa było oczywiste dlaczego

tak się stało.
Gdy tłumaczył temu gówniarzowi, żeby nie szedł z innymi

uczniami do Hogsmeade bo robi się coraz bardziej niebezpiecznie, zwłaszcza

dla niego, jego uwagi zostały - jak zwykle - totalnie olane.
Dla innych

jednak porwanie to było niewytłumaczalnym, ponadnaturalnym zjawiskiem.

/>"Głąby" pomyślał chyba po raz setny Severus.

Kiedy

dwa dni po tym incydencie Dumbledore osobiście odbił Pottera i

przetransportował go do Hogwartu, mistrz eliksirów po raz pierwszy w życiu

poczuł do tego chłopaka coś na kształt współczucia.

Potter był

tak skatowany, że ledwie można było go rozpoznać.
Siniak na siniaku,

cięcie na cięciu, mnóstwo ran szarpanych (zadanych nierównym, tępym ostrzem)

i kłutych.
Z rozmowy z Pomponią Pomfrey Severus dowiedział się, że

Potter był też wielokrotnie gwałcony.
Jak dwa razy dwa jest cztery, był

to majstersztyk Notta.
Zapewne Nott uprosił Czarnego Pana aby pozwolił

mu się zabawić z dzieciakiem przez parę dni i ten się zgodził. W końcu co

miał do stracenia?

Jak chłopak to wogóle przeżył było zagadką.

/>Ale Severus znał rozwiązanie także tej zagadki a pani Pomfrey, Minerva

McGonagall i Albus Dumbledore, też szybko się domyślili jaka jest

odpowiedź.
Potter dostawał wzmacniające organizm eliksiry. Prosta,

użyteczna rzecz. Proste okrucieństwo.

Sev skrzywił się z

obrzydzenia. Nikt inny jak Salomon Nott nie byłby zdolny to takiego

bydlęcego postępowania.
"Chyba obraziłem biedne, niegroźne

bydlęta" - pomyślał refleksyjnie.

To co stało się z Potterem

było tylko zarzewiem impulsu, który skłonił Severusa Snape'a do

spełnienia mrocznej obietnicy złożonej Nottowi przed wielu laty.

/>Skatowane ciało chłopca przypomniało mu zdarzenie, które na próżno starał

się zepchnąć w najdalsze zakątki niepamięci...


/>><><><><

Był 24. Grudnia 1979

roku.
Śmierciożercy obchodzili Wieczór Wigilijny na swój własny,

wypaczony sposób.
Porwali jakąś mugolską rodzinę prosto od odświętnej

kolacji. Uważali to za dosyć zabawne. Severus raczej nie.
Pomysłodawcą

był Lucjusz Malfoy.
Później, gdy zupełnie trzeźwy Nott (twierdził, że

alkohol i narkotyki przytępiają zmysły, a to nie pozwala na czerpanie

pełnej radości z torturowania) pokazał na co go stać w przypływie

weny twórczej, młody, ambitny blondyn raczej tego pożałował.

Sala

tortur mieściła się w posiadłości Notta - ogromnej willi na wschodzie

Londynu. Dla mugolskich przechodniów była to tylko zapadła rudera w ciemnej,

ślepej uliczce.
W rzeczywistości był to imponujący trzypiętrowy gmach,

który poza sypialniami, pokojami, dwoma kuchniami i trzema łazienkami

mieścił dwa ogromne salony, w których czasem odbywały się przyjęcia dla

"elity".
No i oczywiście była tam sala tortur.
Severus

często się zastanawiał dlaczego Voldemort pozwala Salomonowi na takie

bezeceństwa. Ale powodem zapewne był całkowity brak uczuć tego potwora.

/>Reszta Śmierciożerców była zmuszona patrzeć. Ewentualnie można było wyjść.

Przerwać ekscesy perwersyjnego sukinsyna mógł tylko i wyłącznie Czarny Pan.

Oczywiście, nigdy tego nie robił. Za bardzo lubił patrzeć jak inni

cierpią.
Sala tortur była zbudowana obok piwnicy. Był tam kominek,

stalowy stół służący do rozkrzyżowania ofiary i półki z

"zabawkami" gospodarza.

Tamtej nocy wszystko zaczęło

się punktualnie o 24:00.
Śmierciożercy jak zwykle zebrali się w

pomieszczeniu przeznaczonym do torturowania ofiar. Byli bez masek. W końcu

ci ludzie nie mogli wyjść stąd żywi.
Paliło się już wszystkie 666

czarnych świec - taki mały żarcik Czarnego Pana.
Nott był, jak to ujął

"w świetnej formie."

Snape żałował wtedy, że się nie

spił. Bardzo żałował.

Severus patrzył jak zwykle chłodnym,

obojętnym wzrokiem jak Salomon Nott kastruje ojca dziewczynki, a następnie

brutalnie gwałci jej matkę.
Poza nim zabawili się jeszcze Malfoy (był

po kilku głębszych), Avery, oraz Crabbe i Goyle, którzy nigdy nie

przepuszczali takiej okazji.

Obojętny, pozbawiony emocji wzrok

Severusa był brany mylnie przez jego kumpli za zimne, wyrachowane

zainteresowanie i objaw braku wszelkich uczuć - w końcu był wampirem.

/>Ale Severus czuł - czuł lodowatą, bezdenną pogardę.

Mała

płakała cały czas przeraźliwie.

Kiedy skończyli z matką, Nott

zabrał się za dziesięcioletnią Annę Salior - Severus miał nigdy nie

zapomnieć tego imienia i nazwiska.




/>><><><><

Severus zapalił kolejnego

papierosa i spojrzał na zegarek.
Była za 20 dziesiąta wieczorem.

/>"Myślę, że zdążę przed wyjściem tego sukinsyna. Pewnie zbierają się

około jedenastej..." pomyślał.

Odłożył tą wizytę, aż o trzy

dni.
Święto Duchów wydało mu się idealną datą jak na takie

przedsięwzięcie.
Skręcił w małą, przyjemnie oświetloną uliczkę o

wdzięcznej nazwie Sosnowa Alejka.

"Powinienem tam dojść w

jakieś 15 minut" - pomyślał Snape, rozkoszując się przyjemnym zapachem

jesiennego wieczoru.
Była ładna pogoda, i dlatego dużą część drogi

mistrz eliksirów postanowił przebyć pieszo.

Severus zaciągnął się

mocno papierosem i powrócił do makabrycznych wspomnień...


/>><><><><

Stół do tortur.

/>Severus go nienawidził, chociaż zarazem czuł swoistą, gorzką wesołość, gdy

na niego patrzył.
Kojarzył mu się ze sprzętem używanym w Średniowieczu

do karania "upolowanych" czarownic.

Był z litej stali i

miał wbudowane cienkie szyny w kształcie litery iks, na których zamontowane

zostały skórzane pasy służące do przytwierdzania rąk i nóg rozkrzyżowanej na

stole ofiary.
Szyny umożliwiały przesuwanie pasów, tak aby dopasować

ich rozpiętość do wzrostu torturowanego człowieka.


Tyle

zachodu tylko po to, aby zadać komuś cierpienie -powiedział kiedyś

filozoficznym tonem do Severusa, zalany w trupa Lucjusz
- Naprawdę

dziwne...
Cóż. Dla Snape'a nie było to dziwne, było raczej

chore
.

Severus miał nadzieję, że Nott nie użyje

stołu.
Mylił się jednak i to bardzo.

- Rozbieraj się -

warknął Salomon do przestraszonego dziecka.
- Proszę nie... - jej głos

zanikł w szlochu przerażenia.
- Albo sama się rozbierzesz gówniaro,

albo ja to zrobię - powiedział chłodno Nott.
Dziewczynka zaczęła powoli

się rozbierać, pochlipując co jakiś czas ze wstydu, upokorzenia i

bezgranicznego, paraliżującego lęku.

Była drobnym, ładnym

dzieckiem.
Miała długie, bardzo gęste, jasne włosy ze złotymi

refleksami, pięknie odbijanymi przez światło świeć.
Ogromne, granatowe

niemal oczy były rozwarte szeroko przez zwierzęcy, instynktowny strach.

/>Oczy i włosy odziedziczyła po matce, która patrzyła z niemym bólem na

upokorzenie córki.
Jej blada, jasna skóra była pokryta na dekolcie i

ramionach drobniutkimi piegami. Miała ciało nierozwiniętego jeszcze dziecka.

Mogła mieć jakieś dziesięć, najwyżej jedenaście lat
Była tak śliczna i

niewinna, że Severus poczuł niemal fizyczny ból i na chwilę musiał odwrócić

wzrok.

Wtedy po raz pierwszy Severus Snape zaczął poważnie

rozważać przejście na stronę Dumbledore'a.

- Wypij to -

rozkazał nagiej dziewczynce Nott.
"O kur**, tylko nie to"

pomyślał załamany Severus.
Stojący blisko niego Malfoy, przełknął

głośno ślinę.
Miał dziwny, jakby przestraszony wyraz oczu.
Samuel

podał dziecku fiolkę z eliksirem.

Eliksir Czuwania, był

dosyć ciekawym i złożonym specyfikiem
Niektórzy nazywali go zaklęciem

Enervate w płynie, ale jego działanie było nieco inne.
Po

wypiciu tego napju, człowiek stawał się niezwykle wyczulony na bodźce

zewnętrzne i silnie pobudzony.
Mózg i zmysły pracowały na najwyższych

obrotach.
Ofiary Notta nie mogły więc stracić przytomności, podczas

największych nawet cierpień, bo uniemożliwiał im to podany eliksir.

/>Płyn był niezwykle silny i zaczynał działać już minutę - dwie po zażyciu.

Był bardzo skuteczny i długotrwały.
Utrzymywał ofiarę w nieprzerwanej

świadomości nawet do dwóch godzin po wypiciu.



/>><><><><

"Zobaczymy Nott, jak

spodoba ci się ulepszony przeze mnie Eliksir Czuwania, stary kumplu"

pomyślał Sev zapalając kolejnego papierosa.
Och, nie palił z powodu

nerwów.
Raczej delektował się smakiem dymu, jego odprężającym

działaniem i myślą o tym co zamierza zrobić z Salomonem Nottem.


/>Udoskonalenie specyfiku polegało na tym, że powodował dodatkowo nasilone

reakcje na ból i strach.
Severus cieszył się w tej chwili, że tak

doskonale zna się na eliksirach.
"Zobaczymy czy jesteś

prawdziwym mężczyzną , Nott.."


/>><><><><

Anna Salior wypiła

posłusznie eliksir i rozejrzała się błagalnie dookoła, bezgłośnie prosząc o

pomoc.
Malfoy zamknął oczy i odwrócił głowę.
Bellatrix kwaśno się

uśmiechnęła.
Severus zaczął modlić się o cierpliwość.

-

Kładź się na stole - warknął Nott.
Dziewczynka wgramoliła się

nieporadnie na swoje przyszłe łoże śmierci.
- Połóż się na brzuchu, na

razie nie mam na ciebie ochoty.
Większość Śmierciożerców była

zdegustowana. Zarechotali tylko Crabb i Goyle.
Snape posłał im

spojrzenie wściekłego Rogogona Węgierskiego i trochę się uciszyli, patrząc

jak Nott zapina na nadgarstkach i kostkach dziecka mosiężne klamry

pasów.
"Żeby ci przypadkiem gdzieś nie zwiała" - pomyślał

Severus z gorzkim rozbawieniem.

Wielu Śmierciożerców bało się go

i nie ufało mu. Właściwie większość. W końcu był wampirem. Jak raz

powiedział Nott (nie zdając sobie sprawy, że Severus go doskonale słyszy) -

był "nieobliczalnym potworem".
[i]Bellatrix Lestrange i

Lucjusz Malfoy jednak go lubili a nawet cenili sobie jego zdanie. Ale jak

wiemy wyjątki potwierdzają tylko regułę.

Nott widowiskowo

skatował małe, bezbronne dziecko pejczem zakończonym ołowianymi kulkami.

/>Mała darła się z bólu w niebogłosy a Severus coraz usilniej błagał

wszystkie bóstwa świata o cierpliwość.
Wszyscy poza Severusem i

Voldemortem odwrócili wzrok. Czarny Pan z powodu braku uczuć. Mistrz

eliksirów, gdyż uważał to za hipokryzję. Skoro dają na to swoje ciche

przyzwolenie, niech mają odwagę także patrzeć...

Salomon spojrzał

tryumfalnie w jego stronę. Nott wiedział, że Snape nie pochwala (delikatnie

powiedziawszy) jego praktyk.
Severus uśmiechnął się drapieżnie i posłał

mu spojrzenie seryjnego mordercy. Nott jak zwykle nie wytrzymał jego wzroku.



Dziewczynka nie miała siły krzyczeć, tylko pochlipywała

żałośnie.
Cały stół był we krwi. Największe rany szarpane widniały na

łopatkach i pośladkach dziecka.
Mina Bellatrix wyrażała skrajne

obrzydzenie. Severus miał wrażenie, że szepce coś o "starym dobrym


Cruciatus."

Ojciec Anny wyglądał jak człowiek, który

wszystko stracił. Patrzył pogrążony w apatii, niezdolny ani do płaczu ani do

okazania złości.
Kobieta wyglądała jak wyrwana z Piety.*


/>Nott spokojnie podszedł do półki, na której trzymał swoje ukochane

akcesoria do tortur.
Wziął w dłoń stalowy, dziesięciocalowy pręt i

spojrzał nań niemal z czułością.
"Chory sukinsyn" pomyślał

Severus.

Severus patrzył obojętnym, chłodnym wzrokiem na każdy

ruch zwyrodniałego Śmierciożercy.
W jego wnętrzu gotowało się jednak od

tłumionych siłą woli emocji.
Snape gdzieś na dnie świadomości wyobrażał

sobie jak obdziera Notta ze skóry. Centymetr po centymetrze.
To go

odprężyło a nawet wywołało chwilowy, błogi uśmiech na jego twarzy.


/>Severus ani razu nie oderwał spojrzenia czarnych, bezdennych oczu, gdy

Samuel Nott rozgrzewał w specjalnym piecu do białości narzędzie tortur, a

następnie włożył pręt między pośladki dziecka niemal do połowy. Powinna była

umrzeć, ale nie umrała... Płynne
Enervate działało zbyt dobrze.

Takiego krzyku Severus Snape nie słyszał nigdy wcześniej ani nigdy później.

Potępieńcze wycie dziecka (inaczej tego nazwać się nie dało). odbijało się

od zimnych ścian sali tortur. Kilkoro ludzi, w tym Malfoy, zatkało sobie

uszy i zamknęło oczy.
"Hipokryci" pomyślał Snape z

pogardą.
Krzyk dziecka śnił się jeszcze Severusowi przez wiele długich

lat po tym wydarzeniu.

- Widzę, że podoba ci się przedstawienie

Salomona, Severusie - Czarny Pan mylnie wziął spokój Snape'a za zimne

zainteresowanie, zresztą jak większość osób przebywających na sali.

/>Część Śmierciożerców nawet się zaśmiała, chociaż niepewnie. Z żartów Lorda

wypadało się śmiać...
Sev spojrzał przenikliwie na Swojego Pana.

Jego wzrok był lodowaty i wyzuty z niemal wszelkiego wyrazu. Obcy, nieludzki

i straszny. Był w nim jedynie nikły błysk pogardy.
Wtedy Śmierciożercy

obserwowali po raz pierwszy i chyba ostatni konsternacją Voldemorta.

Zaskoczony własnymi odczuciami Czarny Pan odwrócił wzrok jako pierwszy.

/>
Swąd palonego ciała spowodował, że część osób, zwłaszcza kobiety

(których i tak było niewiele) poszła na górę do salonu napić się wina.

/>Severus zdziwił się, że nie poszedł także Lucjusz Malfoy.
Młody

arystokrata patrzył tylko tępo na poczynania Notta.
"Zazdroszczę

mu, że pił" pomyślał Snape.
Malfoy był blady, czyli bledszy niż

zwykle i ogromnie zdegustowany.

Severus nie wiedział, kto godzien

jest większego współczucia - torturowane dziecko, czy nieszczęśni rodzice

zmuszani siłą przez dwóch kumpli Samuela, Crabba i Goyle'a do patrzenia

na koszmar, który dosięgnął ich jedyne dziecko.
"Piękne Boże

Narodzenie" pomyślał.
Nigdy nie przepadał za tym Świętem, jak

zresztą za żadnym innym, ale tamtej nocy serdecznie znienawidził 24,

25 i 26 grudnia.



*Pieta - przedstawienie

boleściwej Marii z ciałem Chrystusa na kolanach (min. słynna rzeźba Michała

Anioła w bazylice Św. Piotra w Rzymie). Jest symbolem cierpienia matki po

przedwczesnej, niesprawiedliwej stracie dziecka.



/>><><><><><

Sev skręcił z Alejki w

równie sympatyczną małą uliczkę - Azaliowy Zakątek.
"Co za

beznadziejna nazwa - pozwolił sobie na chwilę refleksji przydeptując

niedopałek - tu nie kwitnie ani jedna pieprzona azalia. Same durne

stokrotki
. Żałosne."

><><><><

/>
Nott uwolnił ręce i nogi dziecka ze skórzanych pasów i kazał

małej zejść ze stołu.
Anna ledwie trzymała się na nogach.
W jej

oczach pojawiły się pierwsze objawy apatii, chociaż nie zniknął z nich

jeszcze zwierzęcy, instynktowny strach. Nie patrzyła już po twarzach

obecnych szukając w nich pomocy i pocieszenia. Jej ciemnoniebieskie oczy

zbladły a usta zastygły w grymasie bólu.
Spojrzała na swojego oprawcę z

niemym wyrzutem.
Nott zaśmiał się i pchnął dziewczynkę na podłogę.

/>Zacisnęła zęby z bólu, twarz jej poszarzała, ale nieludzkim wysiłkiem woli

stłumiła krzyk.
Nie krzyknęła też ani razu, gdy Nott brutalnie ją

gwałcił.
Severus mógł czuć do niej jedynie podziw i szacunek. Spojrzał

na lewo. Malfoy chyba czuł to samo i też był mocno wstrząśnięty. To było

tylko dziecko
"Pieprzony bydlak " pomyślał Snape.

/>Nie to, żeby on czasie nie brał udziału w tego typu, grupowych

"zabawach."
Był wtedy porządnie pijany i odurzony. Tak było

lepiej. Ale wiedział, że nawet pijany jak bela i odurzony najsilniejszym

nawet gównem nie zgwałciłby dziecka. Zwłaszcza tak skatowanego dziecka.

/>
- Czy ktoś jeszcze ma ochotę, zanim nie będzie się do niczego

nadawała? - zapytał Salomon, gdy skończył.
Jakoś nikt nie chciał. Nott

był niepocieszony.
- A może ty, Severusie? Nie chcesz się zabawić.

/>- Nie zgwałcę dziecka, Nott - odrzekł spokojnie Snape.
- Zawsze byłeś

mało rozrywkowy - w głosie Notta brzmiała drwina.
- To jest dla ciebie

zabawa? – Severus uniósł brwi w wyrazie głębokiego zdziwienia.

-Jesteś zboczonym sukinsynem Salomonie. Baw się sam.
- Zawsze miałem

wątpliwości co do twojej męskości, Snape - Nott się paskudnie wykrzywił .

/>Severus spojrzał na niego z jawnym obrzydzeniem.
- Wybacz, ale ja

nieco inaczej niż ty pojmuję bycie mężczyzną.
- No cóż mała -

powiedział niemal rozbawiony Nott - nie jesteś w ich typie - zażartował

gruboskórnie.

Nikt się nie roześmiał. Jedynie Voldemort

uśmiechnął się pobłażliwie.
"Cyniczny skur****" pomyślał bez

krztyny szacunku Severus.
"Powinieneś to przerwać osobiście

nieczuły sadysto"
Sam miał ogromną ochotę zakończyć cierpienia

dziecka, ale wiedział, że jeśli ruszy się z miejsca, nie zapanuje nad sobą i

w pierwszym rzędzie rozszarpie Notta gołymi rękami. A to na pewno nie pomoże

dziecku. Czarny Pan albo od razu go ukatrupi za przekraczanie kompetencji,

albo sam zajmie się dalszymi torturami dziecka, tylko po to by dręczyć

nieposłusznego sługę.
Więc stał, milczał i patrzył. I modlił się o

cierpliwość...


><><><

Zerwał się

silny wiatr.
Severus schował nagie dłonie w kieszenie płaszcza.

/>Generalnie chłód mu nie przeszkadzał (w końcu był, kim by) ale nie

przepadał za silnym wygwizdowem.
"Piździ" - pomyślał

rezolutnie.

- Pan jest przeblany za wampila? - podbiegła do niego

mała, najwyżej pięcioletnia, ciemnowłosa dziewczynka - Ja za Klólewne

Snieszke - zasepleniła rozkosznie.
- Nie dziecko - powiedział uprzejmie

- ja jestem wampirem...
- Fajnie - mała ani trochę się nie

przestraszyła - takim plawdziwym?
- Najprawdziwszym złotko...
-

Cool! - krzyknęła i pobiegła do kolegów i koleżanek.

/>"Urocze" pomyślał z przekąsem Sev i wyjął kolejnego

papierosa...

><><><

Salomon

położył dziewczynkę na stole, tym razem na plecach i ponownie przytwierdził

ją pasami.
- Już widzę jak ucieka mu sprintem i to zakosami -

Malfoy nie mógł nie powiedzieć, chociaż bardzo cicho, co o tym myśli.

/>Blondyn miał wrażenie, że wypił zdecydowanie za mało.

Nott

odniósł na miejsce pręt, a wziął mały, ostry skalpel.
Severus się

wzdrygnął.
"Jeżeli ktoś tego nie powstrzyma, to osobiście go

wypatroszę" pomyślał.

- Proszę nie, proszę - załkała cicho

dziewczynka. Straciła nagle całą swoją dumę, widząc nowe narzędzie w ręku

swojego oprawcy.
Nott przesunął po woli ostrzem po szyi dziecka.

/>Dziewczynka krzyknęła ze strachu, chociaż jej nie zranił.
Nott

zaśmiał się ochrypłym śmiechem szaleńca.
Jego stalowoszare oczy

wyrażały jedynie chore podniecenie.
Severus bezmyślnie zagapił się na

strugę krwi spływającą po lewym udzie Anny...

Niemal

pieszczotliwie Nott przyłożył ostrze do lewego sutka dziewczynki i

uśmiechnął się drapieżnie.
Severusowi zaschło w gardle. Jego zmysły

próbowały protestować przeciwko rzeczywistości, którą były zmuszone

rejestrować.
"Nie zrobisz tego - pomyślał jak w transie - nie

jesteś aż tak..."

Ale Salomon Nott to zrobił...

/>
Severus maił ochotę zatkać uszy. Nie słyszeć rozdzierającego szlochu

i krzyku małej Anny Salior.
Po raz pierwszy zamknął oczy. Musiał.

/>"Nie wytrzymam, nie wytrzymam, nie wytrzymam..." myślał

gorączkowo.
I kiedy Nott przykładał skalpel do prawej piersi dziecka a

Severus ostatkiem sił opanowywał impuls rzucenia się na niego z gołymi

rękami, nareszcie coś się stało...

- Dosyć! - Malfoy był

zielony ze wzbierających w nim mdłości.
Zirytowany Nott odwrócił się do

młodego blondyna.
- Są pewne granice - dodał Lucjusz.
Wyciągnął

różdżkę i trzema szybkimi Avadami załatwił Annę Salior i jej nieszczęsnych

rodziców.
Severus przysiągłby, że matka dziewczynki wyszeptała tuż

przed śmiercią "dziękuję."

Lucjusz zrobił to, co zrobił

z pełną świadomością konsekwencji swego czynu.
Tylko Czarny Pan miał

prawo przerwać tortury prowadzone czy to zbiorowo, czy przez tego

zwyrodniałego sadystę - Salomona Notta.

I rzeczywiście Malfoy

został ukarany.
Przedłużone, kilkakrotne cruciatus.
Lucjusz

zacisnął zęby i ani pisnął.

Snape podziwiał w tej chwili

Malfoya.
Poczuł, że ma dług wdzięczności do tego wypieszczonego blond

arystokraty.
Jego interwencja była dla Severusa niemal jak Zbawienie,

chociaż i tak pozostał zły na siebie, że nie ukatrupił Notta. Nienawidził go

w tej chwili, jak nigdy nikogo. Tak silnej nienawiści nie czuł nigdy

wcześniej ani nigdy później.
Gdyby go zabił, najprawdopodobniej

zapłaciłby śmiercią, ale czy nie było warto...?
"Jestem

tchórzem" - pomyślał.
W duchu jednak musiał przyznać, że to co

zrobił Malfoy było imponujące.

Lucjusz wstał i odszedł na

chwiejnych nogach.
Nie wytrzymał. Zwymiotował przy samym wyjściu z sali

tortur.
Severus doskonale go rozumiał. Sam miał silne mdłości, które z

trudem opanował.

Snape podszedł do młodego mężczyzny i pomógł mu

wstać z klęczek.
- Dziękuję Severusie - blondyn uśmiechnął się

blado.
- Proszę, Lucjuszu. Wszystko w porządku?
- Chyba tak...

/>
- Mięczak - Warknął Nott patrząc na Malfoya ze złością i jawną

pogardą.
Lucjusz nie uznał za stosowne mu odpowiadać.
Severus

odwrócił się do Slomona.
- Kiedyś cię zabiję, Nott - wysyczał

cicho, patrząc mu prosto w oczy.


><><><

/>
c.d.n. już wkrótce (w końcu mam je całe)
Andeja
Bardzo sie ciesze Kitiaro, ze zamieszczasz

na tym forum swoje fiki bo bardzo je lubie. Czytałam Ręke Boga na innym

forum i wywarła na mnie ogromne wrazenie. Co prawda sceny tortur opisujesz

bardzo dosłownie, ale mam mocne nerwy i przeczytałam (jakbym nie miała to po

ostrzeżeniu bym zrezygnowała). Bardzo fajnie dozujesz emocje i potrafisz

stworzyc naprawde dobry klimat... Nie no nie bedę sie rospisywac. Błędów nie

zauwazyłam - bo jak czytam coś naprawde ciekawego, to nie zwracam uwagi na

takie rzeczy.
Dobra koncze.
I prosze o wiecej :-)


/>Andeja
Psychopatka
wszytsko byloby ok, ale cholernie mi nie

pasuje swiat pottera, do opisanego przez ciebie brudnego, ciemnego,

cynicznego swiata.
udalo ci sie mnie zainteresowac swoim tekstem, jak

malo kto ostatnio... intrygujace.
Kitiara
QUOTE(Psychopatka @ 08.12.2004

21:11)
wszytsko byloby ok,

ale cholernie mi nie pasuje swiat pottera, do opisanego przez ciebie

brudnego, ciemnego, cynicznego swiata.
udalo ci sie mnie zainteresowac

swoim tekstem, jak malo kto ostatnio... intrygujace.

/>
*


/>


Dziękuję za miły

komentarz. Cieszę się, że udało mi się Cebie zaintrygować. Ten mroczny

klimat to trochę na przekór Rowling, która daje nam do zrozumienia, że

Śmierciożercy są niebezpieczni, nie mają skrupułów, są okrutni, a za chwilę

łagodzi ten fakt. Wiem dlaczego tak jest - HP to książka dla dzieci. Ale ja

tak właśnie widzę działalność Śmierciojadów. Bez otoczki cenzuralnej. Wiem

brutalne, lecz właśnie to do nich pasuje.
To nie świat Pottera, to

Świat Czarnego Pana - dlatego tak wygląda. W "Być szlachetnym"

następuje pomieszanie tych światów, dlatego jest lżejsze do czytania. Teraz

jestem w trakcie pisania najlżejszej części, wręcz romantycznej, dalej

niestety (a może dobrze, że tak jest) pojawią się znowu mroczniejsze

momenty.... Zagalopowałam się
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/smile.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' />


/>Pozdrawiam Wszystkich, kit
Kitiara
Cóż, dzień spełnienia obietnicy

nadszedł.
Salomonl Nott niewątpliwie umrze nocą, 31 października 1996

roku...

Kiedy Severus dotarł na miejsce przeznaczenia, czyli

Chłodną 9 - gdzie dla oczu mugoli widniał jedynie obdrapany, stary budynek,

był dokładnie 22 :00.
Światło się paliło.
"Doskonale"

pomyślał .
Budynek miał już ponad dwieście lat.
Nott mieszkał w

nim sam, a jego rodzony brat kontynuował linię rodową, gdzieś w dalekiej

Rosji...

Snape rzucił niedbale na ziemię niedopałek i go

przydeptał.
Zastukał do drzwi mosiężną kołatka w kształcie głowy

hipogryfa - zwierzęcia symbolizującego dumę, władzę i honor.

/>"Gdzie tu honor?" pomyślał z przekąsem Severus.

Drzwi

się uchyliły.
- Och, witaj Severusie - powiedział zdziwiony Nott.

/>- Witaj Salomonie - odrzekł miękko Snape.
- Cóż cię do mnie

sprowadza?
- Chciałem z tobą porozmawiać.
- Dobrze, wejdź, ale

pamiętaj, że muszę za godzinę
wyjść .
- Nie zajmę ci wiele czasu

- uczciwie odparł mistrz eliksirów.

><><><

/>
Obydwaj mężczyźni pozostawili swoje różdżki w holu.
Ale Severus

mógł potraktować zaklęciem uciszającym każde pomieszczenie bez jej użycia.

Tak samo jak doskonale wychodziło mu rzucanie uroków.
Okazało się to

jednak zbędne , gdyż w domu poza gospodarzem nie było nikogo. Kucharka i

służący (obydwoje byli charłakami) mieli tego dnia wolne.
Nott nie

zatrudniał z niewyjaśnionych przyczyn, skrzatów domowych.
W domu byli

tylko oni dwaj.

„Los się do mnie uśmiechnął” –

pomyślał Snape.
Nott zaprowadził go do ciepłego, przestronnego i

urządzonego ze zbytnim przepychem salonu.
Płonący, wykończony

marmurem kominek dawał przytulne ciepło.
"Możnaby za to wyżywić

kilka wielodzietnych, biednych rodzin" - pomyślał wyczulony na zbytek,

wychowany w ubóstwie Severus.
Uwielbiał komfort, którego pozbawiony był

w dzieciństwie, ale nadmierne szpanowanie kasą lekko go brzydziło.


/>Nott nalał do kieliszków czerwonego wina i zasiedli w wygodnych, dużych,

seledynowych fotelach.
- Więc, co cię do mnie sprowadza Severusie? -

zaczął konwersację Nott.
Mistrzu uśmiechnął się niemal ciepło i

sympatycznie.
- Przyszedłem ukarać cię z podłe, niemoralne i hulaszcze

życie.
Nott spojrzał na gościa stalowoszarymi, zimnymi oczami.
Był

wysokim, dosyć przystojnym mężczyzną, ale zamiłowanie do seksu -także

brutalnego, do niewybrednych balang i sadyzmu, pozostawiły jednak piętno na

jego twarzy.
Wyglądał na zblazowanego, zepsutego jegomościa w średnim

wieku, którym w istocie był.

- Doskonały dowcip Severusie -

zaśmiał się sardonicznie - dobrze, że chociaż w Halloween dopisuje ci

poczucie humoru.
Sev uśmiechnął się pobłażliwie i ciągnął niezrażony

dalej.
- Jesteś starym perwersem, Nott - Snape upił łyk doskonałego,

wytrawnego bułgarskiego wina. Na etykietce butelki widniał rok 1980. Mistrz

eliksirów postukał palcem w datę na butelce.
- Dobry rocznik - oznajmił

z zamyślonym wzrokiem - Narodziny Harry'ego Pottera - Bohatera.

/>Spojrzał uważnie na gospodarza domostwa.
- A propos, Potter przeżyje

twoje eksperymenty i ekscesy. Może nawet nie będzie miał zbyt wielu blizn.

Nie wiadomo tylko co będzie z jego zdrowiem psychicznym...
- Wiesz -

ciągnął spokojnie dalej - kiedy Dumbledore go przetransportował do Hogwartu,

to w pierwszej chwili miałem go ochotę z litości dobić, ale Albus nigdy by

się na to nie zgodził...

- Co ty bredzisz? - spytał zirytowany i

lekko zaniepokojony Nott.
- Salomonie, Salomonie, Salomonie... - rzekł

łagodnie Severus - Nosisz imię najmądrzejszego z królów i nie wiesz o czym

mówię?
Nott zaniepokoił się trochę bardziej. Czarne, bezdenne oczy

rozmówcy zawsze wywoływały w nim jakiś pierwotny, nieokreślony lęk. Poczuł

się nieswojo .

Severus wyjął z kieszeni koszuli papierosy.

Poczęstował Notta i sam zapalił jednego.
Snape zaciągnął się dymem.

/>- Byłeś kiedyś ofiarą?
- Że co?!
- Pytałem się - powtórzył

spokojnie gość - czy byłeś kiedyś ofiarą, Nott.
W jego głosie było coś,

co spowodowało, że Salomon poczuł przestrach.
Szybko jednak doszedł do

wniosku, że Snape chce go tylko nastraszyć, ze względu na Halloween.
-

Niewybredne żarty - skomentował.

W oczach Severusa błysnął gniew

i irytacja.
- Zapytam jeszcze raz. Czy byłeś kiedyś ofiarą?
-

Chyba nie... - ciągnął gość dalej , chłodnym tonem.
- Pokażę ci, jak to

jest być ofiarą Nott...

- Jak już powiedziałem, to głupi

żart! - niemal krzyknął Salomon. Zaczynał się trochę bać.
- Nie

drażnij mnie Nott, bo wczoraj zapomniałem wypić swojego

specyfiku...
Śmierciożerca pobladł. Jeżeli to była prawda, Snape mógł w

każdej chwili w całkowicie kontrolowany sposób zmienić postać, na dużo mniej

przyjemną i dużo bardziej niebezpieczną.

Severus zgasił papierosa

i upił łyk wina.
Nott zrobił to samo, ale jemu lekko zatrzęsła się

ręka.
"Pieprzony tchórz" - pomyślał z pogardą mistrz

eliksirów.

Przez kilka dłuższych chwil panowała pełna napięcia

cisza.
- Dobrze - pierwszy odezwał się Sev - Wracając do tematu...

Przyszedłem Cię przykładnie ukarać, Salomonie.
- Aż tak Cię obchodzi

Potter? - Nott się brzydko wykrzywił.
- Och, nie o to chodzi - Severus

się niemal uśmiechnął. - Tu idzie raczej o zasady...
- To ty

masz zasady? - Salomon starł się zachować zimną krew.
- Jakieś tam mam

- odparł niedbale gość .
- Pozwolisz, że doleją sobie wina. Jest

doskonałe, ma tą subtelną goryczkę, którą tak sobie cenię. Trochę przypomina

smak życia, nieprawdaż?
Snape nalał sobie szlachetnego trunku i przez

chwilę sycił wzrok wspaniałym kolorytem płynu wypełniającego niemal do

połowy duży, pękaty kieliszek

- Ile razy zgwałciłeś Pottera,

co?
Nott się zmieszał. Nie miał pojęcia, że jego niespodziewany gość

zna takie szczegóły.
- Daruj sobie tą maskaradę. Myślisz, że się

wzruszę twoim marnym dowcipem na Święto Duchów?
- Pytałem Cię Salomonie

- kontynuował niezrażony Severus - ile razy zgwałciłeś Pottera...
- Daj

spokój... zakochałeś się w nim czy co? - Salomon Nott starał się być

rozluźniony, ale czuł gdzieś głęboko w duszy narastający niepokój.


/>- Nie prowokuj mnie - warknął Snape - i uważaj na to co mówisz

,zboczeńcu!
- Ile razy? - mówił już spokojniej - wiesz, że mnie nie

okłamiesz...
Fakt, że Sev nie wypił poprzedniego dnia swojego eliksiru,

potęgował jego zdolności do penetracji umysłu, o czym gospodarz przepastnej

willi doskonale wiedział.
- Jakieś trzy, cztery razy, nie pamiętam -

Nott wolał grzecznie odpowiedzieć.

- Powiedzmy, że pięć - Sev

zdobył się na sardoniczny uśmiech.
- Ok. To teraz się zabawimy.

/>Salomon zbladł.
- Zamierzasz mnie.... - przerwał mu szczery wybuch

śmiechu Severusa.
- Chyba postradałeś rozum Salomonie, nie sądzisz?

/>Nott przełknął ślinę. Zrobiło mu się sucho w ustach. To co czuł w tej

chwili, zaczęło przeradzać się powoli w prawdziwy strach.

-

Wiesz, co to jest rosyjska ruletka? - zapytał łagodnie Snape.
Salomon

zrobił się bledszy od ścian w salonie.
- Wiem - wyszeptał.
- Nie

dosłyszałem - Severus doskonale się bawił.
- Wiem - powtórzył niemal

drżącym głosem Śmierciożerca.
- To odpowiedz mi czego używa się do tej

szlachetnej gry?
- Broni palnej... - Nott nie wiedział co ma myśleć.

/>- Doskonale Salomonie. Widzę, że odrobiłeś pracę domową. To ci się

chwali.

Severus sięgnął do tylnej kieszeni czarnych, obcisłych

spodni i wyjął z nich mały rewolwer.
- Jest ośmiostrzałowy - powiedział

spokojnie - w środku jest tylko jedna kula.
Sev otworzył magazynek i

zgrabnie nim zakręcił. Zamknął i odbezpieczył broń.
- Proszę -

powiedział niemal kurtuazyjnie, kładąc rewolwer na stole - Wiesz, co masz z

tym zrobić, ale ja troszkę zmieniłem zasady. Przystaw lufę do skroni i pięć

razy pociągnij za spust, bez tego całego rytuału z ciągłym otwieraniem,

kręceniem i zamykaniem. Zobaczymy czy masz fart i czy masz jaja.
- Ty

chyba nie jesteś normalny, co?!. Co cię obchodzi ten pierd*lony

smarkacz, Potter?! - Nott był teraz przestraszony nie na żarty oraz

roztrzęsiony i reagował agresywnie.
Severus się skrzywił.
- Język

Nott... No dalej, nie mam czasu siedzieć tu całą noc.

Salomon

Nott wziął do drżącej ręki broń.
Przyłożył zimną stal do skroni,

zamknął oczy i zacisnął zęby. Spustu jednak nie nacisnął.
- Nie karz

mi robić tego za ciebie, Nott. Pokaż, że jesteś mężczyzną. Pokaż, że nie

jesteś wałachem, ale rasowym ogierem - szydził Severus.
Snape

obserwował z zaciekawieniem zaciśniętą szczękę Śmierciożercy. Zastanawiał

się ile "strzałów" wytrzyma Salomon Nott, zanim wyceluje broń w

kłopotliwego gościa. Obstawiał dwa, góra trzy pociągnięcia za spust.

/>
W pomieszczeniu rozległ się suchy, stłumiony trzask, a zaraz po nim

ciche westchnienie ulgi.
- Widzisz? Jakoś poszło. No dalej, jeszcze

tylko cztery razy.

Nott jednak nie wytrzymał napięcia

psychicznego.
Szybkim ruchem wycelował broń w Severusa i pociągnął za

spust.
Mistrz eliksirów roześmiał się głośno.
Nott pociągnął za

spust chyba z dziesięć razy, zanim uświadomił sobie, że został przerobiony

perfidnie oszukany.
W środki nie było żadnej kuli.
Powinien był

poczuć ulgę ale zamiast tego przestraszył się jeszcze bardziej. Severus

Snape był jednostką nieobliczalną...

- Myślałeś, że pozwolę ci

umrzeć szybko i bezboleśnie? - Severus był szczerze rozbawiony.
- Tak

być nie może, zwłaszcza, że nie wykazałeś się ani odrobią męstwa. Jeden raz

zaryzykowałby praktycznie każdy...
- Widzisz Salomonie, bardzo

nieładnie celować z broni palnej do gościa. Jak to mówią mugole...

"gość w dom, Bóg w dom..."
Nott był przerażony.
- Jesteś

chory - wychrypiał - jesteś chorym, zakompleksionym sukinsynem, który...

/>- Dosyć! - Snape się trochę zezłościł -Mówisz, że ja jestem chory?

Cóż, może i zdrowy do końca nie jestem...
- Ale ty,... - kontynuował

już spokojnie - Ty Salomonie Nott, byłeś bardzo niegrzecznym, brzydkim

chłopcem. Tut, tut, tak nie można... Będzie kara...


/>Salomon z przerażenia miał w ustach istną pustynię.

Severus

wyjął kolejnego papierosa.
- Zrobimy sobie małą retrospekcję stary

druhu... powiedział beznamiętnym, zimnym tonem najważniejszy członek Zakonu

Feniksa.

><><><

Pięć minut później

Severus cucił nieprzytomnego Śmierciożercę.
Nott stwierdził, że musi

się napić czegoś mocniejszego, ale zanim dotarł do barku zemdlał.
Snape

musiał się pofatygować na dół po szklankę wody. Myślał nawet o różdżce, ale

uznał ją za całkowicie zbędną.

W pewnym sensie, Nott ułatwił mu

zadanie. Leżał teraz na wąskiej, zielonej sofie z rękami skrępowanymi na

brzuchu cienką, mocną stalową linką.
Mistrz eliksirów wylał mu na

twarz wodę i strzelił go w policzek - oczywiście dużo mocniej niż było

trzeba.

Popatrzył ciekawie na powoli otwierającego oczy

Salomona.
Biało-szara twarz mężczyzny wyrażała kompletny szok.

/>Nott chyba nie wiedział co się stało.
Spojrzał na swojego tyrana i od

razu w jego spojrzeniu zaiskrzył wyraz zrozumienia i strachu.

-

Widzę, że wróciłeś do żywych, Salomonie. Co prawda nie na długo, ale zawsze

to coś...
Nott był tak przerażony, że nie mógł nic odpowiedzieć.

/>Severus zapalił papierosa i usiadł na sofie w nogach Śmierciożercy.
-

Przykro mi, ale nie mogę cię poczęstować. Nie masz wolnych rąk... -

powiedział z niezwykłą, nawet jak na siebie kurtuazją. - Jak mówiłem,

zrobimy sobie krótki powrót do przeszłości, Nott.

Dym łagodził

jego napięte nieco całą sytuacją, nerwy.
Nie chodziło o to, że ma

zabić.
Chodziło o irytujące zachowanie jego ofiary.
"Zero

klasy, zero honoru, zero dumy, zero odwagi - a jego ród sięga jeszcze

dwunastego wieku... Czysta krew to pic na wodę" - pomyślał refleksyjnie

Sev zaciągając się głęboko.

- Pamiętasz Annę Salior i jej

rodziców? - Severus wypuścił powoli dym.
Na twarzy Śmierciożercy

pojawił się wyraz zaskoczenia.
- Ach, to było tak dawno, że nie możesz

pamiętać... W końcu to nie ty miałaś później koszmarne, budzące poczucie

winy sny o małej dziewczynce na próżno szukającej wzrokiem pomocy i

miłosierdzia.
Widzisz, ona była jednym z powodów dla których

zostawiłem w cholerę tą całą walkę o czystość rasy czarodziejów.

/>Zobacz na siebie. Starożytny, czysty ród a przyszedł w nim na świat taki

śmieć jak ty...
Mistrz eliksirów dokończył w ciszy papierosa, wstał i

zagasił go w stojącej na stole pozłacanej popielniczce. Podszedł do okna i

wyjrzał zamyślony na ciemną, nieoświetloną uliczkę

- Samo

szpiegowanie Voldemorta i jego popleczników, nie przyniosło mi jednak nigdy

ukojenia - odezwał się cichym, łagodnym głosem. - Jeszcze do dziś śni mi się

ta mała, niewinna dziewczynka...
- Patrz, czy to nie dziwne Salomonie,

że ja mam jakieś uczucia? Sam się czasem nad tym zastanawiam. Jestem chyba

chodzącym paradoksem... Zupełnie jak ten durny wilkołak, Lupin, który teraz

pewnie rozpacza nad ledwie oddychającym w łóżku szpitalnym, synem jego

świętej pamięci przyjaciela, który może już nigdy nie będzie normalny...

Dziwne...

- Powiedziałeś jego imię... - oczy Notta rozszerzyły

się w bezgranicznym szoku.
Nikt ze Śmierciożerców, nigdy nie mówił o

swoim Panu per Voldemort.
- Skoro Potter może spokojnie wymawiać jego

imię, mogę i ja - Sev wzruszył z nonszalancją ramionami i odwrócił się

twarzą do Salomona Notta.
Gdyby Śmierciożerca nie był tak przerażony,

dostrzegłby w oczach Severusa tępy ból.

- Pamiętasz co zrobiłeś z

Anną Salior?. Bo widzisz, ja nie zapomnę jej nigdy. Nigdy, rozumiesz Nott?

Nawet gdybym cię ukarał za to tysiąc razy, będę miał ją przed oczami i będę

ją pamiętał, i będę czuł się współwinny dopóki nie zdechnę a może i do

sądnego dnia... A ty Salomonie jej nie pamiętasz. Nie pamiętasz tych

wszystkich makabrycznych rzeczy, które jej zrobiłeś, i na które kazałeś

patrzeć jej rodzicom. Żałosne... żałosne i ohydne, Nott.

-

No dalej, spróbuj sobie przypomnieć, Nott - Severus stał się trochę

niecierpliwy.
Podszedł z powrotem do Salomona i usiadł w tym samym

miejscu, co poprzednio.
- To było w zimie, w siedemdziesiątym

dziewiątym. Wtedy dosyć efektownie przerwał ci zabawę Lucjusz Malfoy... cóż,

jak to mówią szlachectwo zobowiązuje...
Nott wyglądał jakby

zaczął sobie coś przypominać.
- Pamiętasz już? - zapytał Sev.

/>Nott skinął niepewnie głową. Malfoy przerwał mu tylko raz, więc nie mogło

chodzić o nic innego.
- A pamiętasz, co ci wtedy obiecałem,

Salomonie?
Nott zmarszczył brwi w zamyśleniu, na jego twarz powróciła

konsternacja.

- Naprawdę nie pamiętasz takich ważnych słów? -

zdziwił się Snape.
- Chyba niezbyt cenisz własne, zasrane życie,

Nott... Odświeżę ci troszkę pamięć... Malfoy zwymiotował a ty nazwałeś go

mięczakiem, pamiętasz?
Nott pokiwał głową.
- To sobie przypomnij

co ci powiedziałem, gdy pomagałem mu wstać, Salomonie. Takich rzeczy nie

powinno się zapominać...

Po chwili na twarzy Notta pojawił się

wyraz zrozumienia i skrajnej rozpaczy.
- Przypominasz sobie... to

doskonale, Nott - Severus uśmiechnął się drapieżnie.
- Nie mówisz

poważnie. Nie możesz tego zrobić. - piskliwy głos opętanego strachem o

własną skórę mężczyzny, tylko zirytował Snape'a
- Ależ oczywiście,

że mówię poważnie. Przecież wiesz, że ja nigdy nie rzucam słów na wiatr. To

twoje ostatnie Halloween, stary druhu. Przeżyj je dobrze. Nie skaml jak

szczeniak i bądź mężczyzną, Salomonie.

- Nie możesz mnie

zabić! Czarny Pan ci tego nigdy nie wybaczy! - przerażenie Notta

sięgnęło zenitu.
- Czarny Pan będzie miał to gdzieś! Kim ty dla

niego jesteś? Pionkiem, jak cała reszta. Może tylko Bellatrix się liczy i

jeszcze paru, ale na pewno nie ty, Nott. Doskonale o tym wiesz. Więc racz -

mnie - nie - wkur - wiać! - Severus zaczynał być zły.
Wyjął z

tylnej kieszeni fiolkę z Eliksirem Czuwania i podstawił ją Salomonowi pod

nos.
Była podpisana i Śmierciożerca załkał z przerażenia.

-

Nie możesz mnie zabić, nie możesz - szlochał Nott na granicy szaleństwa.

/>- Przestań skamleć - zawarczał Snape - Oczywiście, że mogę cię zabić i to

zrobię. Najbardziej w życiu nie cierpię nie dokończonej pracy, długów

wdzięczności i niespełnionych obietnic. Przyrzekłem ci, że cię zabiję i

dotrzymam słowa..
Jak już mówiłem mam swoje zasady, z to jedna z

nich...
Wyostrzone brakiem eliksiru zmysły Severusa były silnie

pobudzone. Wampir był niemal na granicy przemiany, a silny zapach strachu

jedynie podniecał jego mordercze instynkty.

- Otwórz grzecznie

buzię i ładnie wypij lekarstwo , Nott.
- Ty chory sukinsynu - wrzasnął

opętańczo Nott - co cię obchodzi ten parszywy Potter, albo ta mugolska

gówniara! To było lata temu! Wróć do nas. Wstawię się za tobą u

czarnego Pana. Byłeś jednym z najlepszych, możesz wrócić do łask. Możesz

poprosić Lorda, żeby rzucił na ciebie Obliviate, abyś nie pamiętał

tamtych zdarzeń, przecież wiesz, że może to zrobić nie uszkadzając ci w

żaden sposób pamięci. Jest w tym doskonały a to bardzo proste bo chodzi

tylko o jedno wspomnienie! - Nott mówił szybko, tak jakby od szybkości

jego mowy zależał to, co ma się wydarzyć.
- Zdobędziesz niewyobrażalną

władzę i bogactwo. Będziesz mógł mieć wszystko! Będziesz mógł mieć każdą

kobietę o jakiej tylko...
- MILCZ!!! Milcz, śmieciu. -

Źrenice wampira zapłonęły żywym ogniem czerwieni. - Ja nie chcę

zapomnieć
, rozumiesz?! To byłaby obraza pamięci tego dziecka!

Ona była dużo silniejsza od ciebie, a była tylko małą dziewczynką, Nott.

Pokaż, że masz jaja!

- Dlaczego ja?! Jest tylu złych

ludzi! Dlaczego chcesz zabić akurat mnie?!
- A dlaczego Anna

Salior? A dlaczego Potter? Możesz mi odpowiedzieć? Przecież to dzieci.

/>- Dlatego, że... sam nie wiem. Tak po prostu wyszło... to mógł być każdy,

no poza Potterem.. – Nott kompletnie nie wiedział, co powinien

mówić
- Tak wyszło? - Severus w złości cedził słowa.
- Tak.

Dlaczego ja Severusie?
- Niech ci wystarczy powód, że istniejesz, jeśli

wiesz, co mam na myśli - Sev uświadomił sobie, że użył kiedyś w stosunku do

niego tych samych słów James Potter. Uśmiechnął się gorzko. James Potter

przypomniał mu Harrym, który w stanie bardzo ciężkim leżał teraz w skrzydle

szpitalnym.
To tylko podsyciło jego gniew.
- Nazwałeś mnie chorym

sukinsynem. Ale to ty nim jesteś. Ja tylko wypełniam świętą misję. To, co ci

zrobię zależy w dużej mierze od ciebie, Nott, więc się zachowuj przyzwoicie

i nie próbuj mnie przekupić. Potraktuj to jak Katharsis. ..

-

Pij... - Severus otworzył fiolkę i zbliżył ją do ust Śmierciożercy.

/>Nott zwilżył językiem zaschnięte usta.
- Nie wypiję - powiedział

zdeterminowany.
- Nie? To wleję ci to do gardła siłą. Pij.
-

Nie!
Severus brutalnie rozchylił szczękę Śmierciożercy i wlał mu

substancję przemocą do gardła.

Nott się zakrztusił przy

przełykaniu.
- Ty psycholu - wycharczał.
Severus zaśmiał się

dziko.
Potrafił doskonale panować nad swoją transformacją. Teraz

dopuścił jedynie do zmiany oczu, która zachodziła zawsze jako pierwsza.

/>Spojrzał zwężonymi gadzimi źrenicami na swoją ofiarę. Tęczówki oczu

Snape'a miały teraz jadowicie żółtą barwę.
- Ty psycholu -

powtórzył oszalały ze strachu Nott.

- Możesz mnie tak nazwać, ile

razy zechcesz. Ale ja jestem boskim narzędziem zemsty. Zemsty za wszystkie

wyrodne zbrodnie, które kiedykolwiek popełniłeś. Nie skrzywdzisz już

nikogo.
- Och, Salomonie, nie patrz na mnie z takim wyrzutem. Ja też

popełniałem zbrodnie i szczerze mówiąc brzydzę się sobą, gdy o tym pomyślę.

I nie ma dla mnie żadnego usprawiedliwienia, poza marnym faktem, że byłem

wtedy zazwyczaj napruty lub naćpany jak zwykła świnia. Ale ja z tego nie

jestem dumny i odczuwam coś w rodzaju żalu za grzechy, a ty nie potrafisz

się przyznać do winy, Nott. Bóg na ciebie patrzy. Uczyń skruchę.


/>- Więc masz się za Boga, ty zboczony skur*ielu?! - Salomon czuł, że za

chwile postrada rozum Wiedział jednak, że to nie możliwe, bo wypił eliksir,

który bezlitośnie trzymać go będzie w okowach zdrowego rozsądku i

świadomości aż do samego, marnego końca. Nott przestał mieć nawet nadzieję,

że przeżyje.
- Och, nie jestem Bogiem, Nott - żachnął się Severus - źle

mnie zrozumiałeś. Wytłumaczyć ci kim jestem?- podszedł do stołu, wziął do

ręki bezceremonialnie butelkę z winem i golnął porządnie z gwinta.
-

Wybacz, zaschło mi w ustach. - Severus uśmiechnął się kurtuazyjnie. Wyglądał

zarazem drapieżnie i majestatycznie kiedy patrzył zwężonymi, gadzimi

źrenicami na Notta.
- Tak więc, jak już mówiłem za wysoko mnie

cenisz. Jestem jedynie wyciągniętą w geście sprawiedliwego gniewu Ręką Boga,

Salomonie. Jak widzisz to dosyć uprzywilejowana pozycja, więc radziłbym

uważać na słownictwo.

Nott stracił wszelki rozsądek i wszelką

dumę o ile jakąkolwiek dumę wcześniej posiadał.
- Zabij mnie szybko

– wyskamlał – okaż mi litość, Severusie...
- Czemuż miałbym

to zrobić, Salomonie? Poza tym nie mogę...
- Dlaczego? – Nott był

skrajnie zrozpaczony.
- Chyba się powtórzę. Zasady, Nott...

/>
- Powiedz mi Nott, gdzie twoja duma i twój honor, co? - Severus

nachylił się nad Salomonem i spojrzał mu głęboko w oczy.
- Powiedz mi

coś jeszcze i mów prawdę, bo kłamstwo, jak wiesz rozpoznam i może mnie ono

jedynie wyprowadzić z równowagi. Powiedz, czy Potter chociaż raz poprosił

cię o litość
? A jeśli tak, czy ją okazałeś?
Nott zrobił się

przezroczysty na twarzy.

- Mów – powtórzył zimno Snape.

/>Minuta ciszy.
- Tak - wyszeptał Nott.
- Co "tak",

Salomonie?
- Poprosił mnie o litość, o to żebym go dobił...
- Ile

razy?
Minuta ciszy.
- Raz...
- Kiedy?
- Drugiego dnia...

- Salomon wiedział, że to co mówi tylko go pogrążą, ale kłamstwo nie

wchodziło w rachubę.
- Drugiego dnia, a pierwszego dnia wytrzymał,

tak?
Pół minuty ciszy.
- Tak - wyszeptał białymi jak wapno wargami

Nott.
- A ty, Nott prosisz zanim wogóle z tobą zacząłem, co za

wstyd...

- Powiedz, okazałeś mu w jakikolwiek sposób

litość? Dałeś mu chociaż wody? Cokolwiek? Może przerwałeś na godzinę

tortury, albo coś w tym stylu. Okazałeś litość, Nott?
Prawie

dwie minuty dzwoniącej w uszach, martwej jak noc za oknem ciszy
- Nie -

szept Śmierciożercy, zaginął gdzieś w jego płytkim, szybkim oddechu.
-

Nie słyszałem, Nott - powiedział chłodno i stanowczo Sev - powtórz, ale tym

razem głośno i pełnym zdaniem.
Salomon przełknął ślinę. Był tak

przerażony, że ledwie mógł myśleć.
- Nie okazałem Potterowi litości -

Salomon Nott był na granicy załamania nerwowego. Oczywiście nie czuł żadnej

skruchy, bał się po prostu o siebie.

Twarz Severusa wykrzywiła

się w pogardzie. Poczuł tak silną odrazę, że musiał wstać i odejść od Notta,

bo po prostu by go udusił, a to zdecydowanie była za lekka śmierć.

/>Napił się wina i podszedł do okna.
- Sam widzisz, nie mam żadnych

podstaw do okazania ci litości – powiedział lodowatym tonem.
Po

chwili odwrócił się z powrotem w stroną skrępowanego na sofie

Śmierciożercy.
Jego wąskie usta wykrzywiły się w pogardliwym i

drapieżnym zarazem uśmiechu.
- Myślę, że mój udoskonalony

specyfik zaczął działać...

Śmierciożerca zdał sobie sprawę z

tego, co go czeka i twarz poszarzała mu z nieludzkiego, pożerającego jego

duszę i zmysły, pierwotnego przerażenia.
Po raz pierwszy w życiu,

Salomon Nott zaczął się modlić.

Severus zapalił papierosa i nalał

sobie do kieliszka nieco wina.
Usiadł przy stole i spojrzał Nottowi

głęboko w oczy.
- Pamiętasz Salomonie, co najbardziej lubiłeś robić z

mężczyznami? - Severus zaciągnął się głęboko - Chociaż źle się wyraziłem, bo

to przecież nie jest kwestia pamięci. Zapewne nadal lubisz to robić.
-

Boże, nie..- wyszeptał prawie bezgłośnie Nott
- Jednak zdecydowałeś się

nazywać mnie Bogiem, Nott... - powiedział prawie łagodnie Snape i upił

trochę wina, delektując się jego silnym aromatem i wytwornym smakiem - Cóż,

jeżeli chcesz... tylko muszę ci powiedzieć, że pomimo mojej wrodzonej

ambicji jest mi głupio, gdy słyszę tak wysoki tytuł.
Severus

przymknął swoje gadzie oczy i dopił wino.
- No więc jak będzie?- spytał

zaciągając się i z nonszalancją strącając do popielniczki pył. - Mam cię

pozbawić męskości? To podobno bardzo bolesne przeżycie. I nie mam na myśli

jedynie cierpienia fizycznego, Nott... Swoją drogą trochę się dziwię, że nie

potraktowałeś tak Pottera, no ale to jeszcze prawie dziecko, nieprawdaż?

Młodzież teraz wcześnie zaczyna... ale mimo wszystko....
Wampir

zaciągnął się ostatni raz i zgniótł niedopałek.
- Biedny Harry Potter,

Bohater Gryffindoru i Chluba Hogwartu, nawet nie wie jakie miał szczęście...

Bo prawda jest tak ohydna i żałosna, że ty uwielbiałeś, jak patrzyły na

to kobiety tych nieszczęśników
.
Nott mógł tylko słuchać i gapić się

na Severusa w niemym przerażeniu.
- A może powinienem wypruć ci po woli

i na żywca flaki, Salomonie? - drapieżny uśmiech mówiącego był niemal

przerażający. - Nie bój się, nie wykrwawiłbyś się zbyt szybko, bo mam tu

eliksir tamujący krwawienie i taki, który wspomaga pracę serca. Chociaż ty

chyba nie masz takiego organu wewnętrznego, prawda Nott?

W swej

nieustającej, szalonej modlitwie potępionego, Śmierciożerca zaczął wzywać

już nie tylko Chrystusa Zbawiciela, ale wszystkie możliwe bóstwa, o których

kiedykolwiek słyszał.
Sev, który czytał teraz w jego umyśle jak w

otwartej księdze skrzywił się z pogardą.
- Jaki bóg miałby cię

wysłuchać, Salomonie? Możesz mi powiedzieć? - zapytał chłodno i spokojnie,

siadając na sofie.
- Żadne bóstwo nie toleruje tak parszywych,

niegodnych ludzkiej natury zbrodni. Jeżeli Bóg jest miłosierny, to jak

widzisz, względem ciebie Jego ogromne Miłosierdzie, już się wyczerpało.

Jeżeli jest okrutny to nie zależy mu na tobie wcale i cieszy się twym

cierpieniem. Jeżeli jest obojętnym Demiurgiem*, cóż, wtedy ma cię głęboko w

swoim wielkim gdzieś...
- Twoje modlitwy, są wyrazem skrajnej arogancji

i całkowitego braku pokory oraz jakiejkolwiek, nawet marnej skruchy. Ja mogę

się cieszyć, że nie musiałem być uczestnikiem wszystkich twoich występków.

Ale pamiętaj, że bóg, bogini, czy ktokolwiek, kto rządzi tym posranym

światem musiał patrzeć na wszystko...
- Dlaczego? - ciągnął

spokojnie dalej były sługa Voldemorta - powiedz mi, dlaczego, miałby

ci wybaczyć i cię uratować?
Salomon jedynie zaszlochał w niemym

przerażeniu.

- Och, nie użalaj się nad sobą Nott - powiedział

Severus z jawną pogardą.
- W Starym Prawie napisano: oko za oko, ząb

za ząb
... Życie za życie.
Zwłaszcza za życie tak niewinne,

jak życie tamtej dziesięciolatki. Jestem pewien, że Bóg płakał nad

jej cierpieniem, ale nad tobą nie uroni ani jednej łzy.

- To

Malfoy ją zabił! - krzyknął w desperacji Salomon.
- Jak

śmiesz?! - oczy Sanpe'a ciskały błyskawice. - Malfoy skrócił tylko

jej cierpienie. Ty doprowadził byś ją przed śmiercią do czystego i

świadomego szaleństwa, chory skur*ielu!!!
- Nie

jesteś godzien wymieniać imienia Lucjusza - ciągnął po krótkiej chwili już

spokojniej Snape. - Nie rozumiesz chory sukinsynu, że jego desperacki czyn

uratował wtedy także ciebie?! Jeszcze chwila i rozerwał bym cię gołymi

rękami! Jak widzisz, ja też zawdzięczam mu to, że żyję, bo Czarny Pan

nie wybaczyłby mi takiego zuchwalstwa. Zabiłby mnie dla przykładu!

/>
Snape spróbował złapać głębszy oddech, pozwalając uciszyć się nieco

furii, która go ogarnęła.
- To co zrobił wtedy Lucjusz Malfoy, jest

powodem, dla którego patrzę łaskawym okiem na jego rozbestwionego synalka.

Tylko dlatego ani razu jeszcze go nie ukarałem. Za każdym razem gdy na niego

popatrzę, widzę młodego Lucjusza - tak bardzo jest do niego podobny...

/>- A teraz - Severus uśmiechnął się jadowicie - teraz się módl o to Nott,

abym nie miał tak wielkiej weny twórczej jaką miewałeś ty...

/>
Severus wstał i podszedł do okna. Zamknął oczy i ściągnął brwi.

Koncentrował się na przemianie. Nie chciał całkowicie zmieniać swojej

postaci, bo wtedy już nie zapanowałby nad morderczymi instynktami. Ale

niepełna przemiana była mu potrzebna. Stawał się automatycznie dużo

silniejszy, bardzo szybki i sprawny, poza tym jego szpony mogły wyrządzić

wiele fizycznego cierpienia.
Poczekał aż jego palce i paznokcie wydłużą

się i zamienią w drapieżne, śmiercionośne szpony, barki lekko się poszerzą,

a oczy całkowicie zmienią kształt na silnie wydłużony i wąski.
Za tym

poszła automatycznie zmiana modulacji głosu. Stał się niższy i

zachrypnięty.

Tym nowym głosem Snape przemówił do Notta,

pogrążonego w skrajnej rozpaczy i odrętwieniu.
- Żałuj za grzechy i

przygotuj się na godną śmierć. Chociaż nie, ty nie jesteś w stanie umrzeć

godnie.

Jednym ruchem, tak szybkim, że niedostrzegalnym dla

Notta, Severus
znalazł się przy łóżku. Salomon wrzasnął opętańczo i

zaczął płakać ze strachu.
- Ty mięczaku!- warknął Snape - Byłeś w

stanie torturować praktycznie każdego, a sam boisz się bólu?!
- Nie

będę miał dla ciebie żadnej litości!
Severus jednym sprawnym

cięciem długiego, zakrzywionego pazura rozwalił linkę krępującą dłonie

Śmierciożercy i brutalnie zwalił go z sofy.

Spojrzał z pogardą na

swoją ofiarę. Salomon Nott leżał na brzuchu, próbując wesprzeć się na

rękach. Płakał z bezsilnej złości i przerażenie, powtarzając cichą litanię

"nie chcę umierać, nie tak, nie chcę umierać...."
- Ale

umrzesz i umrzesz właśnie tak - przerwał mu brutalnie Snape.


/>Severus spokojnie wyjął kolejny stalowy kawałek linki z kieszeni na

piersi, usiadł na plecach Notta i skrępował mu ponownie nadgarstki, ale tym

razem z tyłu.
- Nie mam ochoty szarpać się z tobą, dlatego musisz mieć

związane ręce, Nott - wyjaśnił sucho..
Następnie podniósł Salomona jak

szmacianą lalkę i rzucił na sofę.

Nott leżał na plecach i

oddychał ciężko.
- Co chcesz mi zrobić? - wycharczał a z ust wypłynęła

mu smuga śliny.
- Zobaczysz, spodoba ci się, stary druhu. To trochę w

twoim stylu, no może odrobinę bardziej brutalne...
- Dlaczego? - spytał

zrozpaczony Nott - dlaczego ja...

- Gdybyś okazał chociaż

odrobinę skruchy - warknął Snape - gdybyś przyznał, że jesteś skończonym

bydlakiem, ale nie... Nie ma miłosierdzia dla takich jak ty, Nott.
-

Daruj mi życie, nie będę już więcej nikogo krzywdził...
Severus zaśmiał

się krótkim, urywanym, szaleńczym śmiechem.
- Och, Nott, gdybyż to

mogła być prawda! Byłbym pierwszą twoją ofiarą. Podejrzewam, że za moje

miłosierdzie uczynione względem ciebie odpłaciłbyś mi po trzykroć okrutnymi

torturami. Nie boję się bólu, nie boję się śmierci. Ale ty nie skończyłbyś

na mnie. Założę się, że bardzo brutalnie zabrałbyś się po kolei za uczniów

Hogwartu, którzy wywodzą się z mugolskich rodzin. I robiłbyś to ku uciesze

Voldemorta...

Nott łkał opętańczo.
Severus podszedł do niego

i jednym wprawnym ruchem rozdarł szponem jego szarą koszulę, na którą

Salomon miał zamiar założyć przed wyjściem czarną szatę i ciemnogranatowy

mugolski płaszcz. było bowiem dosyć zimno.

Snape bez słowa

podszedł do kominka i wziął w zdeformowaną, nienormalnie wysmukłą dłoń

pogrzebacz.
Spojrzał nań, tak jakby widział to narzędzie po raz

pierwszy w życiu, a następnie spokojnie zanurzył koniec stalowego pręta w

ogniu wesoło buzującym w kominku.
- Ponoć ogień oczyszcza, Nott.

Słyszałeś o tym? Komu jak komu, ale tobie na pewno przydałoby się

oczyszczenie...

Podszedł powoli do swojej ofiary z maksymalnie

rozpalonym pogrzebaczem.
- Oki-doki**, zaczynamy Salomonie.
Nott

oszalałym wzrokiem patrzył, jak Severus przykłada rozgrzane żelazo do jego

piersi.
Wrzasnął nieludzko.
- Ciii...- Severus patrzył z

niesmakiem na drącego się z bólu Notta - no tak, wiem, że bardzo bolało.

Zapomniałem ci powiedzieć, na czym polegało moje udoskonalenie eliksiru

czuwania. Poświęciłem na to dwie noce, ale widzę, że się opłaciło. Skład

jest dobrany tak, aby lepiej można było cieszyć się doznaniami zmysłowymi,

Nott.
Snape przyłożył ponownie pręt do piersi Notta i ponownie usłyszał

potępieńcze wycie Śmierciożercy.
Severus skrzywił się, jego słuch był

wyostrzony i wrzask bardzo ranił wydłużone teraz lekko uszy wampira.

/>
Kiedy krzyk ustał i po salonie roznosił się tylko suchy szloch Notta

i mdlący zapach spalonego ciała, Sev popatrzył na swoje dzieło.
Wzdłuż

piersi i brzucha Salomona biegł regularny, niemal idealnie wypalony znak

"X". Snape uśmiechnął się z rozkoszą.
- Nie wiedziałem, że

mam takie zdolności artystyczne... Wiesz, Salomonie, teraz poleżysz sobie

parę minut spokojnie, bo muszę zapalić i napić się wina. Pomyśl o swoich

zbrodniach Nott i delektuj się zadanym ci cierpieniem, bo ono w pewnym

stopniu jest twoim zadośćuczynieniem, Nott. Chociaż niestety nie

dobrowolnym...
Nott patrzył z dziką furią i zwierzęcym strachem na

swojego kata.
- No, no, no... Skąd ten wyrzut w twych oczach,

Salomonie? A tak przy okazji, jak myślisz - zapytał kurtuazyjnie mistrz

eliksirów - łatwo sobie poradzę z zapaleniem papierosa? Mam trochę za długie

paznokcie, nieprawdaż?
- Naprawdę jesteś psycholem, Snape!-

krzyknął z przerażeniem w głosie Nott.
Sev uśmiechnął się tylko

paskudnie.

Wampir usiadł sobie wygodnie przy stole i skrzyżował

nogi. Nalał z gracją wina do pękatego kieliszka i mimo faktycznie długich i

zdawałoby się utrudniających tak delikatną operację szponów, zgrabnie

przypalił sobie zapalniczką papierosa.
Popatrzył uważnie na swoją

ofiarę.
- Co jeszcze zamierzasz zrobić, co? Jesteś chory... -

stwierdził ochrypłym głosem Salomon.
- Może i nie jestem do końca

zdrowy, Nott - równie ochrypłym, chociaż z innych powodów głosem, odrzekł

Snape. - Pamiętaj jednak, że nikt nie jest doskonały...
- Co zamierzam?

- dodał po chwili w zamyśleniu. - Na razie palę i piję... A potem... potem

Nott sprawdzimy czy posiadasz serce...

Salomon Nott

patrzył z przerażeniem i fascynacją jak Severus pije wino i zaciąga się w

rozmarzeniu papierosem. Jego ostatnie słowa wzbudziły Śmierciożercy ogromny

niepokój.
"Zobaczymy czy masz serce" wydawało mu się jakimś

mrocznym, sadystycznym wyrokiem, a jak przyszłość pokazała, dużo się nie

pomylił.

Zamknął oczy, ból piersi i brzucha stał się trochę

bardziej znośny. Nott odetchnął kilka razy głęboko i spojrzał na swoją

Nemezis***.
Severus wstał od stołu i próbował szponami wydobyć małą

fiolkę z prawej kieszeni na piersiach.
"Jak ja to wszystko tutaj

pomieściłem? - pomyślał - chociaż te flakoniki są przecież bardzo

malutkie..."

Sev próbujący wydobyć długimi pazurami fiolkę i

zezujący na swą kieszeń gadzimi oczami, stanowił dosyć komiczny widok i być

może Salomon roześmiałby się, gdyby nie oczywista powaga jego niewesołej

sytuacji.
- Mam - sapnął uszczęśliwiony wampir - Tylko jak ja ci to

podam tymi pazurkami? Musisz grzecznie otworzyć buzię, inaczej bardzo cię

podrapię...

Salomon głośno przełknął ślinę.
- Co to jest? -

zapytał nieufnie.
- Nazywa się Wywarem Siły Witalnej, ładnie? Podawałeś

to Potterowi i jeszcze kilka tego typu eliksirów podtrzymujących przy życiu.

Ten jednak jest najsilniejszy.
- Nie chcę tego pić.
- Ale

wypijesz. Na siłę, będzie zbyt nieprzyjemnie. Rozwalę ci twarz.
Nott

chciał, czy nie chciał otworzył usta i grzecznie przyjął substancję.
-

Bardzo ładnie Nott, widzę że jednak zdecydowałeś się na współpracę.


/>Sev spojrzał na zegar nad kominkiem. Była za dziesięć jedenasta

wieczorem.
- Za pięć minut powinien już działać - powiedział bardziej

do siebie niż Salomona.
- Tak z ciekawości Nott... Ile tego gówna

musiałeś wlać w Pottera, żeby się nie przekręcił, albo nie stracił

przytomności. Litr?

Litr było ogromną ilością. Fiolki, które

przyniósł Sev zawierały jedynie po trzy małe łyki, a miały wystarczająco

silne działanie by podać je tak rosłemu - 190 centymetrów wzrostu -

mężczyźnie o dosyć słusznej posturze, jak Salomon Nott, podczas gdy Harry

mierzył metr osiemdziesiąt i był bardzo szczupłym chłopcem.
Jawna kpina

w głosie Snape'a zdenerwowała roztrzęsionego Notta:
- Nie twój

zasrany interes, psycholu - warknął.
- Aleś hardy Salomonie. Za parę

minut nie będziesz już taki arogancki... Gdybyś okazał skruchę, albo

udowodnił mi, że okazałeś minimum litości Potterowi... Pewnie nie dałbym ci

tej drugiej fiolki, tylko przejechałbym ci szponem po gardle, albo urwał łeb

i sprawa byłaby zakończona. Ale niestety, jesteś zatwardziałym grzesznikiem

i musisz doznać ogromnego szoku i cierpienia, by zrozumieć wielkość zła

jakiego się dopuściłeś.

- Jesteś nienormalny. Myślisz, że jak

mnie ukarzesz, to twoje winy przestaną się liczyć. W co ty wierzysz, ty

chory skur*wielu!
- Swoich win do tego nie mieszam. Nie jestem

jakąś naiwnym, nawiedzonym fanatykiem, który chce doznać odkupienia twoim

kosztem, Nott. Nie zrozumiałeś nic z tego co starałem ci się powiedzieć.

Przyszedłem ukarać cię za zbrodnie, których się dopuściłeś. Tylko tyle. Nie

chcę, żeby ktoś jeszcze - jakieś niewinne dziecko chociażby - cierpiało z

twoich rąk. Byłoby grzechem, gdybym tu nie przyszedł. I to jest moja winę,

że Potter leży teraz w skrzydle szpitalnym, bo powinienem ukatrupić cię

prawie osiemnaście lat temu...

- Może się jednak jakoś dogadamy.

Przecież Pottera nienawidzisz, a tamta dziewczynka nic dla ciebie nie

znaczyła, Snape. - Nott bardzo nie chciał umierać. Zwłaszcza w męczarniach.

Postanowił chwytać się każdej możliwej deski ratunku, chociaż czuł, że są

one cienkie i łamliwe.
- I znowu okazuje się, że mnie nie zrozumiałeś,

Salomonie. Skupiłeś się na własnym strachu przed śmiercią i nie słuchałeś co

do ciebie mówię. A powiedziałem ci wyraźnie, że mam swoje zasady. No i

obietnica sprzed lat... Nie poprawiłeś się Salomonie i musisz za to

zapłacić.

- Dosyć tej bezowocnej gadaniny - Sev spojrzał

drapieżnie na Notta i podszedł do sofy. Jak myślisz, co ci teraz zrobię,

Nott?
- Nie wiem - Salomon był tak przerażony, że zapomniał o

oddychaniu.
- Przecież ci powiedziałem... No co takiego mówiłem,

Salomonie? - głos Severusa był cichy i łagodny i właśnie ta łagodność

budziła w Śmieciożercy największą trwogę. Oczy Notta rozszerzyły się w

skrajnym przerażeniu. Zaczynał rozumieć, co miał na myśli Snape.


/>- No, co ci mówiłem, drogi druhu? - cichy, lekko zachrypnięty głos wampira

był niemal kojący.
- Mówiłeś - wychrypiał Nott - że chcesz sprawdzić,

czy mam serce... - Nott zaczął modlić się w duchu o grom z jasnego nieba,

który zakończy to wszystko.
- Jednak czasami mnie słuchasz, Salomonie,

w takim razie...

Ruch Severusa był szybki i skuteczny. Wraził

długie, ostre szpony w klatkę piersiową Notta i jednym sprawnym szarpnięciem

wydarł mu serce.
Musiał na chwilę zamknąć oczy bo ciszę rozdarł

nieludzki, potępieńczy wrzask bólu i przerażenia.
Salomon Nott wył

chyba przez dobrą minutę. Severusowi przynajmniej tak się wydawało, bo jego

wrażliwe uszy mimo swej wytrzymałości, cierpiały okropne katusze.


/>- Spójrz na swoje serce Nott. To niebywałe, ale jednak je masz... a raczej

miałeś.
Salomon patrzył oszalałym ze zgrozy wzrokiem na

uniesione serce w ręku wampira. Na jego rozdartą pierś kapała obficie

krew.
Nie umarł jeszcze, ani nie stracił przytomności, tylko dzięki

podanym specyfikom.
- Bądź przeklęty, Snape - zdołał jedynie

wycharczeć.

- Ja i tak jestem przeklęty, Nott - Sev skrzywił się

brzydko - Myślisz, że o tym nie wiem? Nie otrułem się jeszcze tylko dlatego,

że jestem potrzebny Dumbledore’owi i Zakonowi. Ale kiedy już będzie po

wszystkim...

Severus zgniótł w dłoni serce Notta, który

przyglądał się temu z wyrazem szoku i szaleństwa w oczach. Czuł się tak

jakby oglądał jakiś okropny obraz w jakimś groteskowym muzeum. Jego

świadomość buntowała się przeciwko takiej rzeczywistości.
A mimo

wszystko wiedział, że umiera. Powoli i okrutnie umiera...
Ręka wampira,

wyglądała teraz rzeczywiście jak Ręka Boga, który trzyma w uścisku symbol

życia i uczuć wyższych.
Ale nawet w tej chwili, Salomon nie potrafił

poczuć skruchy. Czuł jedynie strach przed śmiercią i nienawiść do swojego

kata.
Snape z pogardą odczytał to wszystko z jego umysłu.

Z

wyrazem obrzydzenia w oczach Severus wrzucił serce Notta w ogień.
- Nie

będzie ci już potrzebne, Salomonie, nie tam dokąd idziesz...
- Bądź

przeklęty - powiedział jeszcze raz Nott, który bał się coraz bardziej i czuł

wyciekające z niego powoli życie.
- Ja już jestem przeklęty, tak jak i

ty, Salomonie.

W tej chwili Severus przybrał już zwykłą, ludzka

postać.
Wbił bezdenne, czarne oczy w szare, rozszerzone strachem przed

śmiercią oczy swojej ofiary.
Wampir nachylił się nad Salomonem.
-

Do zobaczenia w piekle, Nott - wyszeptał.
Odwrócił się na pięcie i

szybko wyszedł z salonu.



style='color:green'>*Demiurg - Stwórczy Duch, duch powołujący do

życia, w pewnym sensie synonim Stworzyciela, siła stwórcza.


/>**Oki-doki - parafraza słów Hannibala Lectera zaczerpnięta z filmu

pod tytułem "Hannibal". Przy okazji zaznaczam, że książka jest o

wiele lepsza i ma zupełnie inne zakończenie niż film.


/>***Nemezis - bogini przeznaczenia, tu : synonim

przeznaczenia.



><><><


/>Severus zszedł na dół i porządnie wymył zakrwawione dłonie.
W holu

wyczyścił za pomocą różdżki koszulę z czerwonych, brzydkich zacieków i

założył płaszcz. Wyszedł na ulicę i zapalił.
Była dokładnie jedenasta

pięć.

><><><

Gdy dotarł do swojej

prywatnej kwatery nadchodziła północ.
Severus usiadł na łóżku i ukrył

twarz w dłoniach.
Wstał, wziął ze swoich prywatnych zapasów małą,

zgrabną buteleczkę ze ślicznie wyglądającym, zielonkawym eliksirem, rolkę

pergaminu, pióro i atrament.
Położył to wszystko na stoliku i

przyrządził sobie drinka.
Teoretycznie był to drink. Składał się z

Whisky, czystej (Finlandia) i Brandy. Trudno tam było doszukać się soku albo

zwykłej wody. Sev wyczarował sobie kilka kostek lodu do drinka i jednym

łykiem upił czwartą część ze sporej szklanki. (tylko nie róbcie tego w

domu!!! - Severus to Severus - przyp. autorki)
Zmrużył

oczy, delektując się mocą i smakiem napoju.
Usiadł przy stole i zaczął

pisać bardzo poważny list.

><><><


/>Severus wyszedł ze swojej prywatnej siedziby prawie o godzinie pierwszej.

To, co napisał musiało być klarowne i dobrze zrozumiane przez osobę, do

której było skierowane.
Sev zdawał sobie sprawę, że Dumbledore

zakatrupi go, jeżeli kiedykolwiek się o tym dowie, ale miał to w dużym

poważaniu.

Poszedł po cichu na górę i skierował swe szlachetne

kroki do skrzydła szpitalnego.
Stanął przed salą i modlił się w duchu,

żeby nie zobaczyła go ta nawiedzona Pomponia Siostra Miłosierdzia

Pomfrey.

Tylko jedno łóżko było zajęte. Księżyc świecił w miarę

jasno i Severus mógł dokładnie obejrzeć twarz leżącego chłopaka.
Potter

spał jak niemowlę ( działanie eliksiru oczywiście).
Ślady cięć na

twarzy i szyi już się prawie zagoiły.
Snape delikatnie odchylił róg

poduszki od strony ściany i włożył tam ostrożnie fiolkę i list.

/>Rozejrzał się, czy nigdzie nie widać Pomfrey Kwoki Opiekunki i po cichu

się oddalił.

To nie prawda, że Severus Snape nie był ludzki.

/>Był bardziej ludzki, niż niektórzy mogliby przypuszczać. Może nawet aż za

bardzo.
"Cóż, wybór musi należeć do Pottera - pomyślał- nie może

być zależny od woli Dumbledore'a ani od dobra sprawy". Te

poprawnie polityczne dupki, nigdy tego nie zrozumieją... Nawet geniusz

Albus."

><><><

Tej nocy Severus

spał bardzo głęboko i spokojnie.



style='color:green'>KONIEC


korniszonek
Wstrząsające. I piękne.
Ja nerwy

dawno gdzieś zgubiłam, jednak przeczytałam z zachłannością. Pomiędzy tym

krótka przerwa na papierosa i koniec.
Dlaczego takie krótkie?

Przeczytałabym więcej z chęcią. A tu? Koniec, ale ładny i dopracowany.

/>Podziwiam, masz talent.

Pozatym parę literówek.
A tak to

świetne.
Kitiara
To nie koniec, jest siquel - "Być

szlachetnym", chodż nie tak wstrząsający i baaardzo długi. Jeszcze go

piszę i umieściłam tu już pierwszy rozdział:]
Dzięki za pozytywną

opinię i pozdrawiam, kit
Galia
Powiem szczerze, że na początku mi się

niespodobało, ale potem mnie wciągnęło. Faktycznie, opisy są brutalne, ale

reakcja Seva była właściwa. Nie mam się do czego przyczepić, chyba, ze do

tego, że było dla mnie jeszcze za krótkie
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/smile.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='smile.gif' /> .

/>Pozdrawiam i życzę weny
Gall
Tenebris69
Kit, zarówno "Reka Boga" jak i

"Być szlachetnym" bardzo mi sie podobały. Pisałam ci to już na

Mirriel (gdzie mam nick "Fleur"). Szybciutko wklejaj kolejne

częście "Być...". Wiesz co? Kiedyś chciałam wydrukować sobie całe

to opowiadanie ale doszłam do wniosku, że.... nie starczyłoby mi tłuszu w

drukarce. ^^
Raistlin
Niech was Bóg broni przed gniewem Snape:).

Ale tak na poważnie opowiadanie super.Ogólnie nie znalazłem duzo błędów(plus

za to odemnie). Pisz więcej.

Ps: Mój pierwszy post


/>
Kitiara
O!
Raist!:]
Jak miło

pozytywną opinię otrzymać od kochanego młodszego braciszka (przyrodniego

zresztą). Zwłaszcza jeżeli ten braciszek ma taaaak wymagający i trudny

charakter
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'

/>

PS: Tak nawiasem wspominając, Raistlin Majere to

moja ulubiona postać w Dragon Lance, Kitiata uth Matar plasuje się

zaraz za nim.
Raistlin
No to dobrze. I mam nadzieje że będziesz

publikować następne opowiadania bo jak nie to rzuce na ciebie klątwe i zje

cie wielki robak Cartyperius
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/biggrin.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif' />
Tajemnicza
Jestem pod naprawdę wielkim

wrażeniem...Aż mi szczęka opadła jak skonczylam czytac. Powiem tak. To nie

jest aż tak strasznie brutalne, czytam mocnejsze i mi się niesamowicie

podbają, chociaz nie czytam miazg z ludzi itp. Poprostu lubię ostro.

Gramatycznie i ogtograficznie jest super tylko w jednym momentcie napisałas

"bóg" a moim znadniem powinno byc z dużej literki. Twoje

opowiadanie w danym momencie wywowływało we mnie prawidłowe odczucia...kiedy

byl straszny moment czulam lekkie, ale bylo, napięcie. Gdy obrzudzenie, az

chciałam zamknąć oczy, chociaz obraz w mojej glowie stałby sie w tedy

jeszcze bardziej wyrazisty. Severus jest niezwykle prawdziwy, chodzi mi tu o

uczucia. Reaguje prawidłowo i opisywałas to bardzo realistycznie. I dodałas

wątek, który ja poprostu kocham: wampir. To jest cos czego mi zawsze w

opowiadaniach brakuje. Bardzo Ci gratuluje tego doskonałego, choc krótkiego,

opowiadania, bo jest bardzo, a to bardzo dobre.
Pozdrawiam, Taj =)

/>Ps. Co to jest Dragon Lance? Książka? Kto ja napisał i o czym jest?

Ciekawośc to u mnie podstwowa cecha =P
Raillie
Najpierw otworzylam sequel tego opowiadania

i uznalam, ze nie chce go czytac, jednak zauwazylam, że istnieje jakby

pierwsza częśc. Zajrzalam i od razu zaczelam czytac. To bylo boskie! Ten

ff byl tak cudowny, ze chyba zmienie zdanie co do tej jego niby drugiej

czesci i zaraz zaczne ją czytac! Czemu jak tak lubie twoje opowiadania

Kit? Moze dlatego, że nie czytalam ogolnie dużo ff-ow, a ztych co czytalam

Twoje byly najlepsze, a moze dlatego, że ty faktycznie masz talent.
skicia
Jest kilka literówek, ale ogólnie fick jest

b.dobry. Trochę mroczny, ale mi się podobał.
Avin
Strasznie mi się podobało. Poprostu

genialne. Co prawda pominęłam fragment z torturami. To jest jedno z niewielu

opowiadań, do których nie mam ŻADNYCH (albo prawie
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/tongue.gif' border='0'

style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif' />)

zastrzerzeń. Pozdrawiam.
Moonchild
Świetne opowiadanie. Myślałam że będzie troche bardziej brutalne, choć opis tortur był naprawde straszny... Najbardziej podobało mi się to przedłużanie końca. Zanim Snape zabił Notta to jeszcze musiał zapalić papierosa, podręczyć go, wszystko spokojnie i z wyrachowaniem. Az się człowiek zaczyna denerwować i myśleć "skończ z nim wreszcie".
MalGanis
Opowiadanie jest wspaniałe!
Takich powinno być więcej!
Hm... Tortury były cudownie opisane, ale dla mnie to rzadna nowość, gdyż czytam dużo horrorów...
Mam wrażenie, że autorka czytała książkę "Zawodowcy", gdyż to tam były niezwykle barwne i szczegółowe opisy sal tortur i tego co się na tych salach odbywało. Z kolei w książce "Proroctwo" był opisany sposób zabijania przez włożenie ofiarze rozpalonego do czerwoności pogrzebacza do kominka...
Kitiara - odpisz, czy czytałaś którąś z tych książek. A opowiadanie naprawdę super...
Nikson
Opko swietne... napewno przeczytam "Być szlachetnym"... Myslalem ze sie pozygam przy tym jak Nott maltretowal tą dziewczynkę :/ No nic Pozdro wink.gif
Carmen
ja niestety sobie popsulam zabawe, bo najpierw przeczytalam kilka partow Byc Szlachetnym, wiec w gruncie rzeczy mialam jako takie pojecie co tu bedzie napisane, ale wszystkie opisy przerosly moje oczekiwania. Nie bede mowic, ze nie czytam mocniejszych rzeczy, ale nie spotkalam jeszcze ff, ktory bylby tak brutalny, dziejacy sie w swiecie HP. Bradzo mi sie podobalo, naprawde gratuluje.
Pees. Snape rozmawiajacy z Nottem jest genialny.
yasmin
Muszę przyznać szczerze ze nie przeczytałąm całości. Tak wiem, tchóż ze mnie. Fik naprawdę mocny. Chyba zabiorę się do czytania Być Szlachetnym. Gratuluję pomysłu i talentu biggrin.gif
Bella
To bylo po prostu cudowne ,nie jestem sadystka i opisy tortur mnie nie bawia ale dzieki temu mozna bylo lepiej zrozumiec odczucia seva i jego postepowanie
Brawo Kit! biggrin.gif
Cristal
666 świec :>

nie wiem czy wiesz ale dość niedawno odkryto ze nie 666 a 616 jest liczbą szatana demonow i innych takich ^^
Majka
przeczytałam już jakiś czas temu ale nie skomentowałam. bardzo podobało mi się opowiadanie, błędów nie zauważyłam, teraz zabiorę się do 'być szlachetnym' i weny życzę smile.gif
Eironeia
Uważam się za osobę o mocnych nerwach i chyba w gruncie rzeczy nią jestem. Spokojnie przeczytałam wszystko, co nie oznacza, oczywiście, że treść mnie nie ruszyła. Skłamałabym, gdybym napisała, że czytałam to sucho i bezbarwnie.
Kitiaro, Twoje opowiadanie bardzo mnie zainteresowało i wzruszyło. Nie rozkleiłam się co prawda, ale Severus dający Potterowi eliksir śmierci (bo tak właśnie zrozumiałam koniec, nie wiem, czy poprawnie), był po prostu... nie wiem jak to ująć, żeby nikogo nie urazić... ludzki. Właśnie tak, jak napisałaś. I baaaardzo, aż do bólu kanoniczny.
Błędów parę było, głównie interpunkcyjnych, ale w Twoich opowiadaniach one tak bardzo nie rażą.
Sądzę, że się niedługo wezmę za "Być szlachetnym", bo mnie ciekawość zeżre tongue.gif
Pozdrawiam i weny życzę!!!
Natalia
Eironeia no wez sie za Być szlachetnym
jest cudowne tak jak ten ff
Verita
No no, jestem pod wrazeniem i to duzym biggrin.gif
Bardzo fajne opowiadanie biggrin.gif'

Tylko Snape wampirem? blink.gif
To mi rak srednio pasuje tongue.gif

Biore sie za byc szlachetnym, chociaz tytul srednia mnie zacheca tongue.gif
Kara
Naprawdę ostre....Przeczytałam jednym tchem i muszę przyzać...napisane świetnie i trzyma człowieka w napięciu....Najbardziej ruszył mnie moment torturowania tej dziewczynki...ale jak napisałaś na początku tak przyznaje ci racje....bez tego nie odczulibyśmy aż tak okrucieństwa nota(specjalnie z małej litery tongue.gif) i traktowalibyśmy go powierzchownie jak innych nic nie znaczących śmierciożerców i jak to napisała Rowling tylko rzucaliby Crucio i Avadę......A u Ciebie.....sam smaczek...błędów nie zauważyłam może pare literówek.......Acha...i chciałabym wiedzieć czy słowo BÓG napisałaś specjalnie z małej litery czy przypadkiem??? bo w końcu mogło również chodzi o jakiegoś pogańskiego boga.......Pozdrawiam i jak najwięcej takich ff'ów życze
PS:Teraz sie biore za być szlaczetnym smile.gif
Joan
Czytałam to wcześniej na Mirriel i barrdzo mi się podobało to opowiadanie.
I podoba mi się nadal.
Ma klimat. Poza tym takie przedstawienie śmierciożerców jest BARDZO realistyczne. Aż szkoda że Jo nie pisze czegoś takiego...
frywolitka_feat_magiczna
Słuchaj Kit, naprawdę ten ff był genialny.
Strrrasznie trzymał w napięciu, do samego końca nie wiadomo było co Snape zrobi z Nottem.
Przedstawienie Severusa jako wampira, jest pomysłowe ale i pasujące - Ron w książce wiele razy porównywał go do nietoperza (i nie tylko on).

Super :*

Pozdrawiam tongue.gif Na osłode = nutella.gif tongue.gif
Wanda
Przepiękne. biggrin.gif
Naprawdę mi się podobało i (chociaż to może o mnie nie świadczyć dobrze) opisy tortur w twoim wydaniu też mi się podobały... oczywiście nie tortury, tylko twój sposób pisania. ŁŁŁŁŁaaaał...
A mam takie pytanie: czy zamierzasz napisać więcej ficków o Severusie w czasach szkolnych? Bo "Na psa urok!" było świetne. biggrin.gif
Bardzo podoba mi się sposób, w jaki przedstawiasz Severusa.
No dobrze, nie będę, już dłużej lać wody, bo mi post skasują. tongue.gif
Annik Black
Świeeetne. Takie... O Boże jak jabędę żyć... Moje biedne nerwy i zbyt obszerna wyobraźnia. Ten ff będzie mi się śnił dłużej niż rok ohmy.gif Ale na cóż... Nie każdy jest aż tak chorym masohistom *pisze się przez "ch" czy "h"?) jak ja o bardzo słabiutkich nerwach xD NO cóż... Gratuluję talentu i biorę się za "Być Szlachetnym"
Anubis
Chylę głowę przed twym kunsztem sadyzmu w opowiadaniu.

Opowiadanie ogólnie zapowiada się ciekawie.Ale sam fakt, że Sev jest wampirem jest nieco oklepany. Mam szczerą nadzieję, iż kolejne twe opowiadanie przerośnie książki Markiza de Sade i J. K. Rowling. smile.gif
Rosssa
Zajebiście wciągajace. Dużo drastycznych scen, okrutne prawda. Ale co mógł innego Severus zrobić? No może i miał inne wyjście, ale takich ludzi jak Salomon w Twoim opowiadaniu od razu śmierć powinna dopadać. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Nieskomplikowany, łatwo się przyswaja do mózgu biggrin.gif Czytałam już wiele Twoich opowiadań, ale dopiero dziś się zarejestrowałam, żeby móc dorzucić swoje komenty tongue.gif Nieskomplikowany, łatwo się przyswaja do mózgu biggrin.gif Pozdrawiam i życzę weny na więcej opowiadań smile.gif
WeEkEnD
QUOTE(Rosssa @ 25.09.2006 23:09)
Zajebiście wciągajace.


W fickach przekleństwa toleruję, ale w ocenie jakoś dziwnie to brzmi. Ale to tylko moja subiektywna ocena.

I nabijanie postów... Ok, niech będzie, ale może zamiast wskrzeszać ficki w których od dłuższego czasu nikt nie pisze, zajęłabyś się jakimiś... nowszymi (?). I litości, podrasujcie trochę te oceny. Napisanie w czterech zdaniach "Fajny FF, w ogóle mi się podoba. Życzę weny i to dla autora czekolada.gif " to raczej nie jest ocena, którą autor wziąłby sobie głębiej do serca (przynajmniej ja). Jeśli już tak Ci się podoba, to chociaż napisz dlaczego, wymień zalety i poszukaj chociaż kilka błędów.

Wiem, że truję, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać xP
Rosssa
Właśnie, trujesz :] Poza tym nie pamiętam dokładnie błędów jakie były, gdyż czytałam już dość dawno to opowiadanie jako niezarejestrowany użytkownik. Wybacz, ale nie chce mi się czytać jeszcze raz, żeby wykazać Ci jakiekolwiek błędy :] Nie lubię czytać drugi raz to samo, więc piszę tylko ogółem. A zaletą tego opowiadania jest głównie to, że autorka ma nienaganny styl pisania, który naprawdę wciąga, nawet jeśli opowiadanie jest o okrucieństwie. O nowsze opowiadania nie martw się, wkrótce skomentuję smile.gif Pozdrawiam.
Malamanda
Wstrząsające
Piękne
Wspaniałe
I tak realnie opisane.
Zarówno ten fick,
jak i Być Szlachetnym
powalił mnie na kolana
i z niecierpliwością
czekam na kolejną część.
Oczywiści mówię o Być
i mam nadzieję,
że go nie zostawiłaś
na pastwę losu.

Pozdrawiam!
Somei
Mi też strasznie się podobało, kurcze pisałam ci już że masz świetny talent. A jeszcze te tortury? Aż dostałam gęsiej skurki (chociaż to może przez to że siedze w krutkim rękawku a mam kaloryfery zakręcone:)) Pozdrawiam:*
Narya Riddle
Napisze Ci to co napisałam na innym forum (krótko acz treściwie) masz talent do pisania i ten ff naprawde Ci sie udał.
Mary_czerwona_czarownica
Przeczytałam ten ff jako jeden z pierwszych w ogóle i pierwsze wrażenie było szokujące. Twoje opisy są bardzo plastyczne i pobudzają wyobraźnię nie da się jednak ukryć, że opowiadanie szalenie wciąga i uzależnia, mimo wielu makabrycznych momentów. Nie mam Ci ich jednak za złe, bo bez tego nie uzyskałabyś takiej mrocznej atmosfery. Świetne są te kawałki, w których czytamy myśli Snape'a. Genialnie ukazałaś jego intrygujące "zepsute" wnętrze wampira. Strasznie się cieszę, że powstała kontynuacja i mam nadzieję, że będzie ona nadal kontynuowana smile.gif weny życzę biggrin.gif
Alcis
Ciekawe. Jeest to dosyć oryginalne, co powoduje, że czyta sie to z chęcią i zaciekawieniem, co będzie dalej. Dodając do tego Twój styl pisania, powstaje mieszanka wybuchowa. Już lecę na skrzydłach do "Być szlachetnym"
Z pozdrowieniami dla autorki, Kitary
Alcis
Beza16
Po prostu nie moge wyjsc z podziwu... Niesamowite choc trzeba przyznac ze wstrzasajace.. Wciaz przed oczami widze ta dziewczynke...brrr Stworzylas baardzo relany opis. Od razu zabieram sie do "Byc szlachetnym" ;D
Pycia
Całkowiecie zgadzam się z przedmówczynią. Tekst jest bardzo realistyczny, do tego te tortury.. ugh. Aż widzę to przed oczami. Co nie znaczy, że mi się nie podobała, bo podobało mi się bardzo.
Pozdrawiam
Anaphora
Wstrząsające? O nie, Kitiaro, to nie jest wstrząsające. Porażające? Dramatyczne? Straszne? Zatrważające?
Nie. Nie. Nie.
Nie znam słowa, którym mogła bym to określić.
Z całą pewnością cieszę się, że przeczytałam "Rękę Boga".
I muszę się przyznać, że gdy Severus wrócił do Hogwartu, mimowolnie pomyślałam "jaki łagodny".
To co robił Nott - paradoksalnie nazwany Salomonem - to nie był już sadyzm. To było skrajne okrucieństwo i żeby znajdować w nim przyjemność trzeba być potworem (bez obrazy dla powyższych).
Postawa Lu bardzo mi się podobała. Komentarz Belli o "starym, dobrym cruciatusie" sprawił, że pomyślałam o łaskotkach, którym musi on być przy psychicznym bólu, który odczuwa się przy takich torturach.
Chylę tiary, i życzę Weny oddalając się, by przeczytać "Być Szlachetnym"

Anaphora
Hermione Cathelinne
Przerażająco straszne i okropnie okrutne. Nott jest chory umysłowo. Na pocżatku pomyślałam sobie, że Sever nie zorbi tego samego co zrobił Nott, ale się pomyliłam. Myśłałam, że będzie bardziej szlachetny, no ale cóż...

Wstrząsające. Ale mi się bardzo podoba. Nie wiem skąd ty takie przerażające rzeczy bierzesz ;PP Zabieram się za czytanie 'Być szlachetnym'. Pozdrawiam, i na osłodę życia:
nutella.gif

ratunku.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.