ludzie się zbierali od dłuzszego czasu. Gadżety były sprzedawane przy
wejsciu ( koszuli, kasety, DVD itp. ). Było czuć zdenerwowanie... ale i
euforię, ze w końcu tam się jest. Czekałam na to dwa miesiace!! Ale
teraz wiem, że przez całe życie...
Kiedy w końcu wszyscy usiedli zgasły
światła i wtoczono na scenę wielkie pudło, w którym płutna odgrywały rolę
ścian. Otworzyli je i nic w środku nie było. Zamknęli , dali światło z tyłu
pudła... i po chwili kojawił sie cień Copperfield'a w środku. Ale to nie
wszytko. Gdy otworzono David siedział w srodku na motorze. OCzywiscie był
Webster ( jego kaczka ) i było dużo śmiechu. Otóż pan Kotkin ( dla
niewiedzących Copperfield ) nauczył sie 5 słów po polsku:
żart, powoli,
tasuj, Leszek Miller ( robił sobie z niego jaja
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/tongue.gif' border='0'
style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif' />

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'
/> ) i.... Biedronka ( tak, tak ta Biedronka, te najnizsze
ceny... też sobie z tego robił jaja ).
Zdobyłam autograł
Copperfield'a... nie bezposrednio, ale mam
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/biggrin.gif' border='0'
style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif' />

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>. Niestety nie rozdawał ot tak autografy ponieważ od razu po
występie wrócił do hotelu... ale facet, który zajmował sie sprawami jego
bagażu ( i Webstera ) powiedział, ze go ode mnie pozdrowi
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/biggrin.gif' border='0'
style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif' />

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
Wracjąc do jego numerów:
- przeszedł przez kawał
stali
- złożył się
src='http://www.magiczne.pl/style_emoticons/default/tongue.gif' border='0'
style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif' />

border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'
/>
- teleportował się na Jamajkę z jednym chłopakiem ( i
wrócił sam Copperfield ) a następnie pojawił się z nienacka posrodku
tłumu.
- znkął Webster'a i robił z siebie samego jaja
-
sprawił, że trzynaście osób z sali zniknęło a następnie pojawiło się w innym
miejscu
- sprawił, ze na scenie pojawił się zielony Lincoln z
otwieranym dachem, taki sam o jakim marzył jego dziadek
- zgadywał
liczby i karty
- robił sobie jaja z publiki.
Nasi rodacy
wogóle nie potrafia sie bawic... na najprostrze pytania nie potrafili
odpowiedzieć... a szkoda...a le zrobili wiochę. Kiedy juz kończył nikt nie
wstał bijac brawo. Oprócz mnie. I mojej mamy i cioci. I oprócz faceta obok z
dzieckiem. Nawet pomachałam Copperfield'owi... być może zauważył.
/>KIedy go zobaczyłam na scenie omal się nie rozpłakałam... ze szczęścia.
Tyle na to czekałam... aż w końcu go zobaczyłąm. ALe się zmienił. Zestarzał
się, przytył... ale i tak jest zwawy na scenie a jego humor... no cóż. O tym
wam nie muszę pisać. Dla mnie nie ejst ważne jak wyglaa. Robi to co kocha i
nadal bedzie robić bo to jest w koncu profesjonalista.
Kiedy się
wszysto skończyło nie wiedziałam coz robic dalej. Przez ostatnie 2 miesiace,
David Copperfield był dla mnie najważniesza osobą i tylko wokół niej toczyło
się moje życie... a co będzie dalej?? JUz nie mam an coc zekać... lecz, po
chwili uświadomiłam sobie, że to nie prawda. Mam na coc zekać. Będę czekac,
az znowu zawita do Polski David Copperfield. A jak już tak bedize, to stoje
w kolejce po bilet.
To wszystko trwało 3 godziny. Nieźle co?? Nie
wiadomo czy on jeszcze przyjedzie...
Czekałam do północy na niego, czy
w końcu wyjdzie. Nic. Czekałam. Nic. Czekałam na niego a on nie wyszedł... w
pewnym sensie wciąż na niego czekam...
Choć mnie nie wybrał do żadnego
numeru, i, ze siedziałam daleko ( choc miałam lornetkę ) wiem, że będę tą z
tłumu co klaskała najgłośniej. I będę tą, którą oczarował.