"Niezwykłe urodziny"
Harry obudził się z powodu hałasu dobiegającego zza okna. Było już wcześnie, bo poranne promienie padały mu na twarz. Założył okulary i wyjżał przez otwarte okno. Nieznany mu czerwony samochód zatrzymał się zaraz pod drzwiami frontownymi domu przed Privet Drive 4. Na chwilę oderwał wzrok od pojazdu i rozkoszował się pięknym widokiem lata. Powiewał lekki, przyjemny wiatr, który nieco targał Harry'emu włosy. Ze swojego okna dostrzegł małe kolorowe plamki zmieszane w niezwykły sposób. Na drzewach rówież dosrzegł maleńkie kwiatki wraz z owocami. Chociaż słońce prażyło coraz mocniej większość trawników była pokryta kropelkami rosy. Nagle dwa męskie głosy zaczęły prowadzić niezbyt uprzejmą rozmowę. W jednym z nich rozpoznał głos wujka Vernona. Po chwili do jego sypialni wpadła ciotka Petunia i powiedziała zdenerwowanym głosem:
- Natychmiast się ubierz, a później zpakuj swój kufer!
Harry wybłauszył oczy na ciotkę Petunię, która przybrała posępny wyraz twarzy i zapytał:
- Po co mam się pakować? Przecież dopiero...
W pół zdania zdenerwona już do granic ciotka Petuia tylko warkneła:
- Nie zadawaj żadnych pytań tylko rób co mówię!
I trzasnęła drzwiami. Harry już po pięciu minutach był spakowany i ubrany. Zabrał kufer i klatkę z Hedwigą, wyszedł z pokoju i przeszedł kilka stopni po czym stanąl jak wryty zaskoczony tym co zobaczył. W otwartych drzwiach stał szeroko uśmiechnięty Ron i pan Weasley. Do tej pory nie dostał żadnego listu od przyjaciela z zapowiedzią jego przyjazdu, więc naprawdę ździwiła go ta wizyta. Zbiegł pośpiesznie z ostatnich stopni schodów i odwzajemnij uśmiech.
- Hej Harry! - zaczął pan Weasley - Pomysleliśmy sobie, że cię stąd zabierzemy
- To miło! Tylko co na to powie moje wujostwo?
- No przecież pani Dursley kazała ci się spakować... Myślisz, że powiedziałaby to gdyby ci nie pozwoliła na wyjazd? - wyjaśnił tata Rona po czym dodał biorąc od Harry'ego kufer - Chodźmy już, Molly na pewno się o nas już niepokoi!
Harry tylko uśmiechnął się pod nosem. Doskonale wiedział, że pani Weasley gdy tylko trafiła jej się okazja zamartwiała się o swojego męża i dzieci.
- Skąd macie ten samochód? - zapytał Harry patrząc jak pan Weasley chowa do bagażnika jego kufer
- Nasz nowy Minister był na tyle uprzejmy, aby nam go pożyczyć - powiedział Ron z niekrytym podziwem
- Nowy minister? Kto tym razem? - zapytał z lekka zaskoczony Harry - Kiedy zwolnili Knota? - dodał po krótkim namyśle
- To ty nie wiesz? - odrzekł z zapytaniem jego przyjaciel po czym się zawahał i dodał - No tak... Brak dostępu do świata czarodzieji...
- Taaa... Powiesz mi wre...
- Więc został nim Felix Felicis. A Knot... Został zwolniony jakiś tydzień temu. Wszyscy teraz tylko o tym mówią - dokończył Ron wsiadając do samochodu.
W środku było bardzo dużo miejsca, z pewnością zmieściłaby się tam cała rodzina Weasley'ów. Samochód wyglądał tak samo nowo w środku, jak na zewnątrz.
Jego rudowłosy przyjaciel zaczął szperać w wielkim kartonie znajdującym się po jego prawej stronie. Po chwili wyciągnął z niego małe pudełko i list po czym odparł:
- To dla ciebie - rzekł i wręczył Harry'emu - Chciałem ci to wysłać, ale tata powiedział, że mam ci to dać jak po ciebie przyjedziemy - dodał i uśmiechnął się szeroko widząc zadowolenie ze strony przyjaciela.
- Dzieki! - odrzekł Harry po dokładnym obadaniu treści listu - szczerze mówiąc zapomniałem, że mam dziś urodziny... Jest może u ciebie Hermiona? - dodał bojąc się, że przyjaciółka całkowicie zapomniała o jego istnieniu.
- Eee... Jest, przyjechała do nas prosto z Bułgarii... - powiedział Ron lekko zmieszany. Harry podejrzewał, że to z powodu zazdrości o Hermionę. Ostatnio coś często to ujhawniał. Ron chcąc przerwać milczenie pośpiesznie dodał zwracając się do Harry'ego:
- Może otworzysz prezent?
- A tak - odparł chłopiec rozpakowując paczuszkę leżacą mu na kolanach. Zanalazł w niej miniaturowy monitor wrogów. Wyglądała jak mały mugolski ekran komputera, lecz w porównaniu z prawdziwym monitorem, ten był o wiele lżejszy. Z początku nie wiedział co to jest, ale po przeczytaniu instrukcji zawartej w liście wszystko było jasne. Harry uśmiechnął się i ponownie podziękował przyjacielowi. Dalszą drogę przejechali w milczeniu. Gdy dotarli na miejsce i weszli do środka, Harry pierwsze co zobaczył to wiszący na ścianie wielki transparent, głoszący: "Wszystkiego najlepszego!" Widniał na wielkim białym "prześcieradle", na którym spoczywały kolorowe litery. Był tym tak zaskoczony, że nie potfafił wydobyć z siebie słowa. Nie spodziewał się tak miłego gestu ze strony Weasley'ów. Gdy tata Rona zawiadomił go, że zaniesie jego kufer na górę Harry nieco się rozejrzał i stwierdził, że poza tym, że w głebi kuchni brakowało drewnianego stołu, nic więcej się nie zmieniło. Już chciał zapytać Rona co się z nim stało, lecz właśnie zszedł pan Weasley i poprosił chłopców, aby poszli poszukać reszty w ogrodzie. Harry i Ron nie mając nic ciekawszego do roboty posłusznie udali się na tył domu.
- Wszystkiego najlepszego!! - krzyknęli Weasley'owie i inni zaproszeni goście na widok Harry'ego. Siedzili przy dwóch drewnianych stołach, w jednym z nich rozpoznał kuchenny stół, przykkrytychbajecznymi obrusami. Zbliżała się pora obiadowa, więc na stole widniało wiele przepysznych potraw i wyborny tort.
- Chyba zaskoczylismy nieco naszego solenizanta - powiedział Lupin uśmiechając się wspólnie z innymi.
- Nieco? Nie spodziewałem się tak miłej niespodzianki! Dziękuję wam! - odrzekł rozpromieniony Harry odzyskując mowę
- Chodź tu, nie czekajmy dłużej, bo umrzesz nam z głodu! Nie zjadłeś nawet śniadania - powiedział pan Weasley wyraźnie zaniepokojony, ale Harry tylko uśmiechnął się w odpowiedzi i nawet nie zastanawiał się jak tacie Rona udało się w tak szybki sposób znaleźć już w ogrodzie. Zasiadł do stołu kosztując po trochu każdej potrawy. Przyjęcie było wspaniałe. Trwało od 13.00 do 16.00. Gdy tylko zdażyła sie okazja Ron i Hermiona odciągneli go od tłumu gości.
- I jak się bawisz? - zapytała Hermiona
- Świetnie! - odpowiedział Harry wciąż uśmiechając się od ucha do ucha
- Pomyślałam sobie, że to najodpowiedniejsza chwila na wręczenie ci prezentu - podała mu dwie paczki owinięte kolorowym papierem
- Dwie? - zapytał z nienacka zaskoczony Harry
- A bo ta druga jest od Wiktora, kazał ci ją przekazać - wytłumaczyła i uśmiechnęła się gdy Harry po otwarciu prezentów nie zraził się, że to książki. Wręcz przeciwnie, był bardzo zadowolony z wyboru. Hermiona podarowała mu "Obronę przed Ciemnymi Mocami - praktyczny poradnik aurora", a od Kruma otrzymał "Bułgarskie drużyny qudditcha". Gdy przewertował kartki spostrzegł, że Ron i Hermiona na siebie wrzeszczą, a każde pary oczu są na nich zwrócone.
- ...że to tobie powiedział, że nie czuł czegoś takiego do żadnej dziewczyny. A może się mylę? - wykrzykiwał Ron.
Harry był trochę zaskoczony reakcją Rona, nie wiedział również o co poszło. Inni jednak tłumili śmiech.
- Może i on chciał być kimś więcej, nie wiem! - wrzasnęła Hermiona - Tak, do mnie to mówił,ale jakbyś nie zauważył, ja mu nie odpowiedziałam tym samym!
-Tak? To dlaczego pojechałaś do niego na wakacje?! Czyli ja już nie jestem dla ciebie przyjacielem? - wycedził Ron.
- Skąd ci to przyszło do głowy? - zapytała już spokojniej Hermiona.
- Sama przed chwilą powiedziałaś, że Krum jest dla ciebie tylko przyjacielem tak jak Harry.
- Och Ron, chodziło mi o to, że on jest dla mnie tylko przyjacielem! Czy ty nic nie rozumiesz? Ron,czasami jesteś taki głupi! - powiedziała Hermiona po czym odeszła z rozzłoszczoną miną.
Proszę o szczere komentarze
