Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: "Ogród i wędrowiec" (nk/zak)
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
Katon
Rezygnuję z kontynuowanie "Mojego

kochanego synka". To niewypał. Możecie to usunąć, wystawić na

pośmiewisko, urządzić konkurs na najbardziej absurdalne zakończenie i wogóle

cokolwiek. To miała być "prawdziwa" historia. Dzisiaj zrozumiałem,

że nie powinienem pisać "prawdziwych" historii. Lepiej napisać

prawdziwą historię. Niech was nie zwiedzie forma. To dosyć osobisty tekst,

więc proszę o nie dopytywanie się co jest czym, itd. Zdajcie się na swoją

wrażliwość.


Żył sobie kiedyś szczęśliwy człowiek.

Szczęśliwy, bo miał swój dom. Miejsce, które kochał ponad wszystko na

świecie. Miejsce, którego nigdy nie chciał opuszczać, a kiedy już musiał,

marzył tylko o tym by do niego powrócić. Dbał o niego najlepiej jak

potrafił. Nie potrafił zbyt wiele, jednak niedostatki te zastępowała jego

miłość. Kaleka i ułomna, bo ludzka, ale szczera i czysta. Trzeba wiedzieć,

że nie miał tego domu od zawsze. Kiedyś po prostu do niego wszedł i

powiedział: "Tu chcę zostać". I został. Żył w szczęściu przez

jakiś czas, jednak nic na tym świecie nie trwa wiecznie. A najszybciej

przemija szczęście. Pewnego dnia człowiek ten powracał po dłuższej

nieobecności do domu. Kiedy ujrzał go na choryzoncie rozpromienił się cały i

przyspieszył kroku, pragnąc jak najszybciej znaleźć się w środku. Prawie

biegiem przebył ostanie metry dzielące go od drzwi i radośnie pociągnąłza

klamkę. Drzwi były zamknięte. Zaniepokojony chciał spróbować jeszcze raz.

Nie zdążył. Drzwi otworzyły się od wewnątrz. Stał w nich wysoki, dłuowłosy

mężczyzna. "To już nie jest twój dom" - rzekł tonem miękkim ale

stanowczym. Po jego twarzy przebiegł jakby cień złośliwego uśmiechu.

Człowiek spojrzał na niego mętnym wzrokiem. Nie było w nim złości. Była w

sercu. Złość i ból. Odwrócił się na pięcie i odszedł tłumiąc łzy. Jeszcze

raz spojrzał na dom. Widocznie nie umiał o niego zadbać. Może tak będzie

lepiej. Przyspieszył kroku. Wtedy stał się wędrowcem.
Wędrowiec

szybko pojął, że nie umie żyć bez swojego domu. Mimowolnie krążył wokół

niego, zataczając węższe lub szersze kręgi, wierząc podświadomie, że kiedyś

drzwi znów staną dla niego otworem. Wierząc, że może być tak jak dawniej.

Czasem nocą podkradał się bardzo blisko i patrzył. Widział, że nowy

właścieciel wcale nie dba o dom lepiej niż on. Widział, że to nie jest

odpowiedni człowiek. Którejś nocy, podczas takiej obserwacji zdał sobie

sprawę, dom jest pusty. Tamten człowiek zniknął. Odszedł. Z biciem serca

wędrowiec podkradł się pod próg i trzęsącymi się dłońmi pociągną za klamkę.

Drzwi były zamknięte. Odszedł smutny, ale zarazem pełen nadziei. Nadzieji,

że pewnego dnia będzie mógł wejść do środka. I będzie jak dawniej. Wędrował

dalej, tu i tam, jednak nigdy nie oddalał się zanadto od domu i często

zakradał się po próg. Nie miał odwagi pociągnąć za klamkę. Nie musiał.

Któregoś razu drzwi otworzyły się od wewnątrz. Wędrowiec zobaczył w nich

mężczyzne. Innego niż wtedy. Przyjrzał się mu i zrozumiał, ąe ten człowiek

ma prawo do tego domu. Wędrowiec nie mógł i nie chciał tegoi prawa gwałcić.

Wiedział, że dom jest i będzie w dobrych rękach. Wiedział, że musi odejść.

Odejść naprawdę...........


Katon
To oczywiście pierwsz częśc. Będzie

jescze druga.
Sir Momo Mumencjusz Mum
Bardzo mi się podoba.

Uwielbiam czytać rzeczy, co do których za każdym razem, gdy je czytam, to

odkrywam coś nowego. Poza tym ten tekst jako metafora jest idealny... Nie

będę opisywał moich wrażń, po jego przeczytaniu, bo nie umiem ich opisać.

Czekam tylko na dokończenie...
ikar
Rzeczywiście fajne, zastrzeżenia mam

tylko do literówek pod koniec i zdanka


border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'

cellspacing='1'>
QUOTE

id='QUOTE'>Po jego twarzy przebiegł jakby cień

złośliwego uśmiechu.

class='postcolor'>

, które według mnie niezbyt

pasuje do całości
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>. Raz czytając - mam też wrażenie, że zdanka

są za krótkie, innym razem - że odpowiednie - a w takim razie nic nie mówię.

A i zgadzam się z Sir Momem - jako metafora funkcjonuje bardzo dobrze.



...

Ja bym skończył to opowiadanko w tym momencie


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>.
Katon
Odszedł. Pierwsze kroki były trudne, ale

on był bardzo zdeterminowany. Wiedział, ża podjął słuszną decyzję. Wiedział

też, że nie może się odwrócić. Mógłby wtedy dostać ataku pasji, a to byłoby

najgorszą rzeczą jaka mogłaby się stać. Podeptałby czyjeś szczęście i

ostatecznie przekreślił szansę na swoje. Przyspieszył. Z każdym następnym

krokiem napięcie opadało. Jego stopy stawały się coraz lżejsze. Tak jak

serce. Kiedy wyszedł na pobliskie wzgórze jego w twarz uderzył go chłodny i

rześki podmuch wiatru. Wędrowiec zachłysnął się nim i uśmiechnął się. To

było ostatnie miejsce z którego było widać dom. Nie obejrzał się. Pobiegł w

dół, z wiatrem we włosach i śpiewem na ustach. Biegł przed siebie a pierś

rozpierało mu jakieś szalone uczucie. Był wolny! Mógł teraz iść gdzie

tylko chciał. I poszedł. Odkrywał dla siebie piękne krainy i zapierające

dech w piersiach widoki. Wspinał się na szczyty gór i nurkował w gorących

morzach. Zaprzyjaźnił się z gościncami, traktami i leśnymi ścieżkami.

Towarzyszył mu wiatr. I muzyka. Często, gdy siedział wieczorami przy ognisku

myślał o domu i jego właścicielu. Uśmiechał się do siebie i głośno

powtarzał: Biedny człowiek......Tak, biedny. Nigdy nie pozna smaku tej

szalonej wolności. I tego szczęścia,jakim napełnia podmuch rześkiego wiatru

wiejącego w twarz. Wędrowiec co jakiś czas powracał w rejony w jakich stał

jego dawny dom. Po części z sentymentu i chęci odwiedzenia dawnych miejsc,

po części z ciekawości. Stawał wtedy na wzgórzu i z uśmiechem spoglądał na

dom. Bez bólu i bez żalu. Jeśli akurat widział właściciela machł mu wesoło i

odchodził. Bez żalu i bez bólu. Był wolny.
Godzinę drogi od domu rósł

pewien ogród. Wędrowiec znał go doskonale. Dawniej, kiedy tułał się

zrozpaczony po całej okolicy często przysiadał obok ogrodzenia, kryjąc się w

cieniu dużych gałęzi i słuchając ich pocieszającego szumu. Wiedział też, że

z ogrodem tym związana jest pewna smutna historia, ale nigdy o niej nie

rozmyślał, będąc zbyt zajęty swym własnym bólem i myśleniem o domu. Teraz,

gdy powracał w te rejony, też często przystawał w pobliżu ogrodu, aby chwilę

na niego popatrzeć. A był to ogród wyjątkowo piękny. Pomiędzy wielkimi i

mniejszymi drzewami rosła bujna trawa przetykana najróżniejszymi kwiatami.

Patrząc przez ogrodzenie można było też dostrzec srebrzystą taflę sadzawki.

Wędrowiec wiedział jednak, że ten ogród skrzywdzono. Patrząc uważniej można

było dostrzec połamane gałęzie i zdeptane kwiaty, które z mozołem odrastały

i nabierały kolorów. Wędrowiec, tak jak dawniej, lubił siadać przy

ogrodzeniu i słuchać szumu gałęzi, na który odpowiadał swoimi opowieściami.

Lubił ten piękny ogród, ale nigdy nie pragną do niego wejść. Nie chciał

znaleźć się wewnątrz żadnego ogrodzenia. Zawsze wstawał i odchodził. Razem z

wiatrem i muzyką. Był przecież wolny.
A jednak wszytko kiedyś się kończy.

Pewnego dnia, Wędrowiec siedział przy ogrodzeniu i słuchał szumu gałęzi.

Pewnego dnia, tak jak zawsze chciał wstać i odejść. Chciał, ale nie mógł. A

może już wtedy nie chciał? Zdziwiony własnym zachowaniem spojrzał na ogród.

Spojrzał i zrozumiał. Po raz pierwszy w życiu, Wędrowiec zapragną wejść do

środka. Natychmiast pomyślał o jeszcze niezdobytych szczytach i jeszcze nie

odkrytych morzach. Wiatr ustał. A on nie chciał odchodził. Chciał wejść do

ogrodu. A ten ogród nie był przecież jego........

Troszkę sobie źle

obliczyłem długość. Całość będzie jednka trzyczęściowa. Przepraszam

wszystkich, którzy liczyli na zakończenie.
Sir Momo Mumencjusz Mum
Ja jestem autentycznie

zaintrygowany, jakie będzie zakończenie. Ciekaw jestem jak Ty to zakończysz,

i jak to będzie się miało do zakończenia, które ja bym dał...
Atina
Faktycznie, bardzo mi się spodobało.


Jak dla mnie świetne opisy uczuć i myśli, choć przecież nie

cytowane.
Po prostu wydaje mi się, że rozumiem, co bohater czuje.
Mam

nadzieję, że jak najprędzej dopiszesz zakończenie, bo bardzo mnie ono

ciekawi.
Mara
Nom...zgadzam się bardzo dobre

opowiadanie...czytałam z zaciekawieniem jak nie wiele opowiadan na

forum...tyko jest troszku powtórzeń...ale to już takie moje spostrzezenie...

agniesia_006
ciekawe... bardzo ciekawe....
Podobało

mi się bardzo - choć może sprawiało lekkie wrażenie statyczności, bo brakło

jakoś opisów tego, jak na tej wolności jest - samo oipisywanie tego, że

mijał góry, lasy, pagórki nie wystarcza - przynajmniej w moim odczuciu. To

był stary człowiek, więc ni eraz i nie dwa musiały boleć go nogi, musiał

czuć zmęczenie, a co to za sobą pociąga - zwątpienie. Ale to jest chyba moja

interpretacja, więc się nie wtrącam do fabuły. W końcu ona należy do ciebie


src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>
Językiem posługujesz się wręcz

mistrzowsko, co ma ogromne znaczenie w tego typu opowiadaniach - w niewielu

zdaniach trzeba powiedzieć tak wiele. A to się bardzo ceni.
Gdybym miała

się czepiać,chociaż naprawdę nie ma, czego, to mogłabym tylko

powiedzieć:
horyzoncie => nie choryzoncie
nadziei =>nie nadzieji

(oba w pierwszej części)
i kilka przecinków
ale nic poza

tym

czekam na następną część - do popołudnia!
Katon
Wędrowiec zrozumiał, że jego tułaczka się

skończyła. Zrozumiał, że nawet jeżeli okrąży cały świat i odwiedzi wszystkie

krainy nie znajdzie szczęścia. Szczęście jest w tym ogrodzie. Za

ogrodzeniem. Wiedział, że nie może po prostu pchnąć bramy ogrodu i wejść do

środka. Znał jego historię. Słyszał ją w szumie gałęzi i w opowieściach

napotkanych osób. A była to smutna historia. Kiedyś, nie tak bardzo dawno, u

bram ogrodu zjawił się pewien podróżnik. Zachwycony jego pięknem zapragną

wejść do środka. Powiedział, że jest ogrodnikiem, że zadba o ogród i uczyni

go jeszcze piękniejszym. Wzbudzał zaufanie. Brama stanęła otworem, a on

wszedł do środka. Nie zabawił długo. Odszedł w poszukiwaniu innych ogrodów.

Pozostawił po sobie połamane gałęzie i zdeptany kwiaty. Pozostawił po sobie

szczelnie zamkniętą bramę. Ogród nie chciał już ogrodnika. Nie umiał już

zaufać. Zaufać do końca i wpuścić kogoś do środka. Wędrowiec wiedział o tym.

Rozumiał, że musi przybliżać się do bramy bardzo powoli. Ogród go znał, ale

to było zbyt mało. Rozumiał to. Przesiadywał przy ogrodzeniu i słuchał szumu

gałęzi, opowiedał o swych wędrówkach, czasem na jakiś czas się oddalał. Nie

na długo. Bardzo powoli zbliżał się do bramy. Wreszcie pewnej nocy stanął na

progu szczęścia. Drżącymi jak kiedyś dłońmi nacisnął klamkę. Drzwi lekko się

uchyliły. Delikatnie próbował pchnąć je dalej. Nie był w stanie. Zrozumiał,

że to jeszcze nie czas. Usłyszał to w szumie gałęzi i w cichym plusku

sadzawki. Oddalił się na kilka dni. Bez wiatru i bez muzyki. Bez złości i

bez rozpaczy. Spacerował za rękę z nadzieją. Kiedy wrócił znów usiadł przy

ogrodzeniu. Musiał czekać. Chciał czekać. Wsłuchiwał się w szum drzew i

odpowiedał. Całymi dniami. Czasem nachodziło go zwątpienie. Czasem czuł, że

brama nigdy się dla niego nie otworzy. Czuł, że pewnego dnia nadejdzie inny

wędrowiec, przed którym ogród odsłoni swe tajemnice. Czasem bał się, że

powróci tamten fałszywy ogrodnik. Kilka razy słyszał wśród szmeru sadzawki i

liści nutę tęsknoty........Tęsknoty za nim. Pomimo tego wszystkiego. A

najbardziej bał się, że stanie się tego świadkiem i zza ogrodzenia będzie

obserwował jak ktoś inny przechadza się po łące, nad sadzawką. Wędrowiec

uważał się za człowieka przyzwoitego, ale ziarno zazdrości kiełkowało w nim

łatwo. A owocem tego ziarna jest zawsze cierpienie.........Postanowił

odejść. Zanim będzie za późno. Tak jak kiedyś. Ruszył przed siebie. Nie

odwracał się. Zacisnął usta i stłumił łzy. Tak będzie lepiej.
Wyszedł na

najbliższe wzgórze. Powietrze stało w miejscu. Odwrócił się. Zobaczył jak

światło księżyca odbija się w sadzawce. Gdzie ma pójść? Wędrowiec znał już

odpowiedź. Pobiegł ze łzami w oczach. Z powrotem. Kochał ten ogród. A w

szmerze liści i gałęzi usłyszał nadzieję. Ogród go potrzebował. Usiadł przy

ogrodzeniu. Uśmiechnął się. Musiał czekać. Chciał czekać.


No i to

tyle. Przepraszam za irytujące otwarte zakończenie, ale ta historia jeszcze

się nieskończyła. Codziennie się modlę, żeby skończyła się dobrze. Dla

Wędrowca i dla Ogrodu. Może kiedyś to opiszę......
agniesia_006
hmmm.... doskonale utrzymałeś styl,

który stworzyłeś w poprzednich częściach
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

co jest nie lada wyczynem

nie wiem teraz, czy to jest już

zakończenie, czy jeszcze nie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/sad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='sad.gif'>


wydaje mi się, ze tyle wystarczy - tak to trzeba zostawić. Teraz każdy

musi sobie sam dopowiedzieć, co było/będzie dalej - i to jest moim zdaniem

najciekawsze w tego typu zakończeniach (zresztą moich ulubionych).



Bardzo mi się podobało - opowiadanie było utrzymane w ciekawym

nastroju, jakiego jeszcze nie spotkałam na tym forum
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>

Gratuluję!

Spostrzegłam

tylko jeddnego orta - zapragnął, a nie zapragną
Zresztą to chyba

literówka jest
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>

Pozdrawiam i czekam na następne ff

Katon
Nie będzie już kolejnych partów. Może

kiedyś napiszę co stało się dalej. Jeżeli się stanie, bo to się jeszcze nie

stało. Wiem, że brzmi bez sensu ale ma sens. Tak czy inaczej, do tego czasu

wszyscy zapomną o tym ficku.
Abaska
Katon, brak mi slow!! Po prostu

piekne to bylo!! PIEKNE!! Jak to czytalam widzialam siebie

szukajaca swojego ogrodu. I opuszczajaca swoj dom. Bo to wlasnie teraz

czuje. Opuscilam brzydki (to moja interpretacja)ale darzony przeze mnie

uczuciem dom, aby zamienic go na ogrod... Na piekny ogrod. I tak samo

czekam, az bede mogla w nim byc. Na razie sie niecierpliwie, tak jak

wedrowiec, ale teraz juz rozumiem... dziekuje, Katon!! :*

Mam

nadzieje, ze tak to zostawisz na dosyc dluzszy czas, bo jest to aktualnie

fick ponadczasowy i kazdy moze w wedrowcu ujrzec siebie. Gdy dopiszesz

zakonczenie, ustalisz jakas "granice" i tylko nieliczni beda mogli

ja przejsc... Nie wiem, czy mnie rozumiesz. Mniejsza o to ^^ I tak bardzo mi

sie podoba, FF-owy poeto ^^
Katon
To ja dziękuję. Cieszę się że ktoś

odnalazł w tej historii coś większego. Że ktoś w niej coś znalazł. Trudno o

lepszą recenzję. Rozumiem co masz na myśli i zgadzam się z Tobą. Niech tak

zostanie.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.