Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Najwyższa cena... życie... (zak)
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > W Labiryncie Wyobraźni
Anna Hermiona
Stuk, stuk, stuk-cicha uliczka

rozbrzmiewa pośpiesznymi krokami. Z jednej i drugiej strony uliczki piętrzą

się małe domki. Okna zamknięte, ciemne zasłony pozasuwane. Na parapetach nie

ma żadnych kwiatów, brak ogródków, brak trawy. Przygnębiająca, głucha i

przerażająca cisza. Przerywana tylko stukotem nóg. W jednym z okien mignęła

twarz ludzka wyrażająca strach. Zmierzchało. Chłopak przyśpieszył. No, tak

mama będzie się martwić. Ale u Weasley`ów szybciej mija czas, nawet się nie

obejrzałem jak zrobiło się ciemno.- myślał czarnowłosy chłopak. Wiedział, że

nie powinno go tu teraz być. Wiedział też, że jego obecność na zewnątrz jest

nietaktem. Wiedział także czym to może się dla niego skończyć. Jeszcze

chwila i wyjdą dementorzy i śmierciożercy. Zaczął biec. Jeszcze trochę i

zaraz będę w dolinie Godrika, mama czeka na mnie z kolacją i z niepokojem w

swoich zielonych oczach-takich jak moje. Może tata wróci w końcu do domu?

-pomyślał-Ale w końcu to nie jego wina. Odkąd pamiętam wychodził wcześnie

rano z domu i wracał po paru dniach. Raz nie było go trzy tygodnie. Mama

chodziła z zapuchniętymi oczami od płaczu. Gdy w końcu wrócił, mama omal nie

zemdlała z radości. Ale gdy zapaliła światło, zobaczyła, że jest cały

pokrwawiony i brudny. Przez miesiąc mama nie odstępowała od jego łóżka.

Pamiętam, że siłą musiałem ją od niego odciągać. Żeby się przespała.


Nagle mignęła mu przed oczami czarna peleryna. Skręcił w jedną z

bocznych uliczek. Biegł już ile sił w nogach za sobą słyszał świst

powietrza. To dementorzy. Nie bał się. Przed oczami miał już dolinę

Godrika. Uśpiona i spokojna. Tylko w jednym z domów świeciło się nieśmiało

światło. Mama czeka!- ucieszył się- Jestem w domu. Przeskoczył przez

brązowy płotek i zastukał trzy razy, policzył do pięciu i jeszcze raz trzy

razy-to był umówiony znak, który wymyśliła jego matka. Drzwi się otwarły.

Wśliznął się przez nie. Szybko zaryglował je. Odetchnął z ulgą. Mało

brakowało - pomyślał. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Matka urządzała każde

pomieszczenie w tym domu. Kuchnia była pomalowana na żółto. Szafki, stół i

krzesła były zrobione z jasnego drewna. Na oparciu krzesła drzemała czarna

sowa matki o imieniu Sina. Na krześle bury kocur ojca- Herkules. Na stole

było nakrycie na trzy osoby. Jedno dla mnie, dla mamy i dla ojca. Gdyby ktoś

obcy zobaczyłby trzy nakrycia, pomyślałby, że głowa rodziny jest w domu. Ale

chłopak wiedział, że to przyzwyczajenie matki. Zawsze ma nadzieję, że może

dzisiaj wróci. Obok stołu stała średniego wzrostu kobieta. Była bardzo

ładna. Szczupła o długich włosach koloru złotej miedzi i niezwykłych

szmaragdowych oczach. Które w tym momencie wyrażały smutek i strach o

jedynego syna.
- Harry! Nareszcie ! Co się stało syneczku?

Dlaczego tak długo. Nic Ci się nie stało? Martwiłam się.- To ostatnie zdanie

nie musiała mówić. Harry to wiedział. Wiedział też, że nie powinien wracać

tak późno.
- Nic mi się nie stało mamo. Przepraszam za spóźnienie, ale

lekcje się przedłużyły...
- Wiem synku, że musisz na nie chodzić ale

nadal się niepokoję. Nie chcę Cię stracić tak jak...- z oczu matki popłynęły

łzy.
Harry podszedł do niej i przytulił ją. W oczach chłopaka

zapaliły się ogniki nienawiści. Już szesnaście lat minęło odkąd Harry się

urodził. Od szesnastu lat nie może się pogodzić z jarzmem Voldemort`a. On

jest przyczyną łez matki, ciągłych nieobecności ojca i śmierci jego młodszej

o rok siostry Fibi. Harry dobrze pamięta ten dzień. Było to dokładnie w

jego piętnaste urodziny. W lipcu. Pamięta prezent od ojca- była to srebrna

pelerynka niewidka. Mój ojciec, James dostał ją od swojego taty. Był wtedy

taki szczęśliwy. Od Fibi dostał srebrny medalion ze zdjęciem na którym są

razem. Na tym zdjęciu on miał prawie piętnaście a ona czternaście. Siedzieli

na jeleniu, w którego zamienił się James- animag. Harry zawsze nosi go na

szyi. Matka kupiła mu sowę śnieżną Hedwigę. Na przemian zakładaliśmy z

siostrą pelerynę i szukaliśmy się nawzajem. Gdy skończyliśmy zabawę,

przyleciała sowa informująca, że tajne lekcje prowadzone, przez byłych

nauczycieli Hogwartu odbędą się dzisiaj w nocy w domu Patil`ów. Lekcje

odbywały się parę razy na tydzień, w co chwile innym domu. Wtedy padło na

dom moich koleżanek Parvati i Padmy Patil. Chodziliśmy z siostrą na

przemian, aby nie wzbudzać podejrzeń. Wtedy miała iść moja siostra. Mama nie

chciała jej puścić, bo te lekcje odbywały się w nocy, ale Fibi tak strasznie

chciała iść, że mama jej pozwoliła. Pożyczyłem jej wtedy pelerynkę niewidkę,

aby uspokoić matkę. Miała wrócić rano. Patilowie obiecali, że będzie mogła u

nich zostać na noc. Fibi założyła pelerynkę i poszła. Nazajutrz przy

śniadaniu wleciała sowa. W liściku pisało:
Droga Lily i James`sie.


Z największą przykrością muszę Was zawiadomić, że wczoraj w nocy nastąpił

atak śmierciożerców na dom Patilów. Zginęli wszyscy. Rodzina Patil, profesor

Sinistra, która wtedy nauczała, i 13 uczniów. Nikt nie przeżył. Udało nam

się odbić pięć ciał. Resztę śmierciożercy zawiesili na bramie miasta.

Przykro mi ale Wasza córka nie żyje. Ciała nie daliśmy rady odbić.

Przepraszam, że nie umiałem, zapewnić tym dzieciom lepszej ochrony. Ale

śmierciożerców było za dużo. Przykro mi. Pamiętajcie, że macie jeszcze

Harry`ego.


Profesor Albus Dumbledor
Załamaliśmy się. Nie

mogliśmy z rodzicami uwierzyć, w to co przeczytaliśmy. Sowa przyniosła

jeszcze paczuszkę w środku była zbrudzona i pokrwawiona pelerynka niewidka,

którą Fibi miała na sobie. Była tam jeszcze karteczka: Tylko to zostało

znalezione po waszej córce. Matka pobiegła od razu do bramy miasta aby

chociaż zobaczyć jej ciało. Próbowaliśmy ją z ojcem powstrzymać. Ale nie

dała sobie nic powiedzieć. Poszliśmy więc z nią. Nigdy nie zapomnę tego

widoku. Na bramie wisiało trzynaście zmasakrowanych trupów. Rozpoznałem

profesor Sinistrę , Rodziców Parvati i Padmy, które także tam wisiały,

patrzyłem na pokrwawione ciało Lavender i Rona mojego najlepszego

przyjaciela, widziałem także ciało czarnoskórego chłopaka, a także ciało

malutkiego chłopczyka. W tym momencie postanowiłem, że pomszczę moja

siostrę, moich kolegów i nauczycieli, że będę działał razem z ojcem w tajnej

organizacji mającej łapać śmierciożerców. Ale ja ich nie będę łapał, ja ich

zabiję, każdego po kolei. Ale najpierw muszę przyłożyć się do nauki czarów.

Będę najlepszy...
- No już mamo. Przestań o tym myśleć- wyrwałem się ze

wspomnień.
- Dobrze synku, dobrze już mi lepiej. Siadaj do kolacji. Nie

mów ojcu, że płakałam, nie chcę żeby się martwił.
- Mamo dostałem

dzisiaj najlepszą ocenę z zaklęć. Już umiem wszystkie rodzaje zaklęć

rozbrajających , a także unieruchamiających. Dzisiaj nauczyliśmy się

zaklęcia wiążących. Zdałem także zaklęcia iluzjonistyczne.
- Brawo

synku. Jestem z Ciebie dumna. Ale zaklęcia iluzjonistyczne zdaje się

przecież w wieku 17 lat.
- No tak ale profesor Dumbledor, powiedział, że

mogę je zdawać teraz. Za miesiąc będę się uczyć zaklęć niewybaczalnych.
-

Obyś nigdy nie musiał ich użyć.
"Przykro mi mamo ale będę

musiał ich użyć"- pomyślał- "ale muszę poczekać aż skończę

siedemnaście lat aby przystąpić do organizacji ojca."
Poszedł

do swojego pokoju. Siadł na łóżku i zaczął ćwiczyć przemienianie się w psa.

Nikt nie wiedział o tym nawet rodzice. Od paru tygodni zaczął to robić już

bez problemu. Wystarczyło mu już tylko pomyśleć, że jest czarnym psem

i...już nim był. Ojciec też był animagiem. Ale zamieniał się w jelenia. Mógł

się w niego przemieniać tylko w lesie, bo jeleń w miasteczku to niezła

sensacja. No, a psy są wszędzie.
Następnego ranka stało się coś co

zmieniło jego życie. Do każdego z domów wchodzili śmierciożercy i kazali

wyjść na główny plac gdyż miała się odbyć egzekucja jednego z największych

zdrajców i wrogów Lorda Voldemorta. Przerażona ciżba czarodziejów stłoczyła

się na placu. Na nim ustawiony był drewniany podest do którego przykuty był

człowiek o czarnych zmierzwionych włosach. Był pokrwawiony. Śmierciożercy

znęcali się nad nim przez cały czas. Jednak uważali aby go nie zabić ta

przyjemność miała być dla Czarnego Pana i śmierciożercy dobrze o tym

wiedzieli. Harry, który stał na placu razem z matką, był przerażony, że

złapali tego biedaka. Czarownica obok wyszeptała: Skazaniec jest członkiem

tajnego stowarzyszenia. Harry przyjrzał mu się lepiej gdy ten podniósł

głowę. Harry krzyknął, raz i drugi. Skazańcem był jego ojciec. Lily z

przerażeniem stwierdziła, że ten szczątek człowieka to jej ukochany James.

Roztrąciła tłum i wbiegła na podest, za nią Harry. Lily przypadła do męża i

zaczęła płakać. Śmierciożercy już mieli ich wyrzucić, gdy zjawił się

Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Wyczrował zieloną czaszkę która

zawisła nad głowami Potterów.
- Związać ich! Jego parszywa rodzina

powinna zgnić razem z nim.-tu plunął na Jamesa.- Zaraz zobaczycie co się

dzieje z tymi, którzy sprzeciwiają się Lordowi Voldemortowi.
- Harry,

Lily uciekajcie! Nie chcę żebyście zginęli przeze mnie- szepnął

James.
- Nie zostanę z Tobą, Harry uciekaj! Musisz się ratować-

Wyszeptała Lily trzymając kurczowo James`a.
- Słuchajcie macie uciekać.

Jeżeli mnie kochacie zróbcie to dla mnie. Szybko.
Śmierciożercy już się

zbliżali. Powoli, nie śpiesząc się. Uważali, że nie mają szans na ucieczkę,

chcieli podelektować się ich strachem. Chcieli słyszeć jak błagają o życie,

o zmiłowanie, chcieli słyszeć jak krzyczą i widzieć jak ulatuje z nich

życie.
- Harry zmieniaj się w psa. Od dawna wiem, że jesteś animagiem. Na

trzy zamieniaj się i uciekaj. Ile sił będziesz miał w łapach.- wyszeptała

matka-Raz...dwa...TRZY!!!
Harry nie zastanawiał się nawet o

tym nie pomyślał po prostu był już psem, zeskoczył z platformy i biegł. Na

chwilę przystanął i oglądnął się. Jego matka zamieniła się w gołębicę i

wystrzeliła w powietrze. Voldemort coś krzyczał. Udało się mu uciec, ktoś mu

uciekł- cieszył się-Ale tata.... Biegł dalej gdy nagle usłyszał przeraźliwy

krzyk, to krzyczała jego matka. Voldemort rzucił w nią zaklęcie śmierci.

Widział jak spadała. Jak przeistacza się z gołębicy w kobietę. Widział jak

uderzyła o ziemię. Widział też błysk zielonego światła. Widział jak jego

ojciec umiera. Harry wiedział co ma zrobić. Biegł w stronę Voldemorta. Krew

w nim wrzała. Jednym skokiem znalazł się na platformie przeistoczył się w

człowieka. Popatrzył na zakrwawione ciała rodziców. Popatrzył na tłum

przerażonych czarodziejów i na śmierciożerców a potem spojrzał w wężowe oczy

Czarnego Pana. Nie bał się. Czuł w sobie siłę. Wykrzyczał zaklęcie

śmierci-nikt nie wiedział, że je umie. Nauczył się go po śmierci Fibi.

Ćwiczył na pająkach i szczurach.
-AVADA KEDAVRA !!! -

krzyknął najgłośniej jak umiał.
Voldemort zrobił to samo. Promienie

zielonego światła spotkały się. Połączyły się tworząc gigantyczną kulę

zieleni. Kula robiła się coraz większa. Harry zobaczył po chwili coś, co

nikt nigdy nie widział. Strach Voldemorta. Śmierciożercy zbliżyli się aby

pomóc swemu Panu. W tym momencie kula wybuchła. Był to wielki wybuch i huk.

Tłum rozpierzchł się na wszystkie strony. Jednak tych których dotknął wybuch

kuli zabiło. W tłumie była także profesor McGonagall. Gdy opadła zielona

mgła zbliżyła się do drewnianej platformy w tłumie zabitych zobaczyła wiele

znajomych twarzy profesorów, uczniów, ich rodziców i...Dumbledor`a. Leżał

pod trupem młodej kobiety. Na podeście leżeli Potter`owie. Obok nich leżał

Voldemort. A raczej Tom Riddle. Gdyż trup zamienił się w chłopca, którego

McGonagall dobrze pamiętała ze świetności Hogwartu teraz zniszczonego przez

śmierciożerców. Po policzku Minevry spłynęła łza. Radości i smutku. Właśnie

zginął Voldemort- przyczyna terroru i strachu. Ale także młody chłopak i

jego rodzina. Czy aż tyle ludzi musiało zginąć przez te dwadzieścia lat

żeby zwyciężyć cię Tomie. Czy ta ofiara musiała być tak wielka?
- Nie

martwcie się wasza ofiara nie pójdzie na marne, odbudujemy ten świat za

który oddaliście najwyższą ofiarę. Życie ...
ikar
To co napisałem do drugiego opowiadania

odnosi się i do tego
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='smile.gif'>.

Czytaj, usuwaj krzaczki (co nota

bene zrobiłem w obu za ciebie + poprawiłem błąd spacji przed kwestią

dialogową (jak zrobisz edytuj w niepoprawionym parcie, to będzie widać o co

mi chodziło), i przeczytaj "porady..." - szczególnie ostatnie

posty - te tyczące interpunkcji.

Aaaa - i pamiętaj, że liczebniki w

opowiadaniach pisze się słownie!
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>

Amazonka
dla mnie troche za krótki ale fajne.

mogłabys rozpisac je na kilka dluzszych partów.
Alexa666
Bardzo fajny ficzek! Treść super,

przyjemnie się czyta.
Chyba rekord: w jednym ficzku zginęło chyba ponad

100 osób! (
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle'

alt='biggrin.gif'>)
kelyy
Popieram moich poprzedników, Fick jest

świetny.
Jakoś tak mimo tych wszystkich zgonów bardzo fajnie się go

czyta. Fick bardzo mi siem podoba,a przede wszystkim fajny pomysł. Właściwie

ghistoria zmierza do tego samego, ale jest przedstawiona w zupełnie inny

sposób.

Mam tylko pewne zastrzeżenie.
Dostrzegłam to po własnych

emocjach. Otóż gdy fick jest w pewnym sensie wzruszający, dobrze napisany

stylistycznie i najważniejsze - autor przelał swoje emocje i odczucia na

zapisanom historie, to ja zawsze rycze, a temu fickowi brakuje tej akcji i

twoich emocji. Przepraszam jeśli kogoś uraże, ale uważam, że ten fick jest

napisany bez żadnych wrażeń, odczuć itepe. Harry zrobił to, Harry zrobił

tamto, Harry postanowił to i tamto itede. Brakuje w tym uczuć. Fick jest

hmmm....'straszny', a ja czytałam to tak jak najzywklejszom książkę

przyrodniczą.
I za szybko to wszystko opisujesz (skąd ja to znam, z moim

fickiem było dokładnbie to samo), tak jakbyć w paru zdaniach chciała opisać

16 lat. To nie jest dobre wyjście. POpracuj nad tym.

No, to by było

na tyle.
Abaska
Hmmmmm... Jak wchodzilam na tego ficka i

przeczytalam kilka pierwszych zdan bylam pewna, ze w opinii napisze:

"Hesu, i znow HP!!" lub cos w tym rodzaju. Ale nie. Ten

fick mi sie podobal. Zupelnie inne zakonczenie... Chociaz za bardzo do

ksiazki ono nie pasuje, no bo przeciez Lily i James zgineli dawno temu...

Ale ladne. Naprawde ladne. Choc troche za szybko przeskakujesz z wydarzenia

na wydarzenie. Anno Hermiono: Mam jedno pytanie. Czemu nie stosujesz sie do

rad skierowanych do ciebie w innych twoich fickach? Czytalam ten i inne, ale

naprawde, wciaz popelniasz te same bledy!
Alisia
Moim zdaniem to opowiadanie jest bardzo

inne niż pozostałe-
Nie jest kontynuacją Harry'ego Pottera, ale

nawet odbiega od faktów książki, ale nie ma też przemyśleń których można nie

zrozumieć.
Nigdy nie napisałam tematu na forum, ale sądzę, że cechą

dobrego autora jest napisać przemyślenie, które zrozumie każdy.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.