Zawsze, kiedy cos mnie wzrusza takiego prostego jak kasztany, to zamieniam sie w male dziecko i pisze troche jak dziecko.
I zawsze ta rzecz - w tym przypadku kasztany, wydaja mi sie powodem smutku. A nastepnego dnia sie budze i wiem - aha, to nie plakalam przez kasztany tylko... Tak, jest tylko, ale mozna mnie zjechac, nie zrani to moich cennych uczuc

Przepraszam za rozczarowanie

Ale niestety sa zasuszone na amen.